#bookmeter

134
1802
429 + 1 = 430
Własny licznik: 56 + 1 = 57
Tytuł: Idealny czas na smuteczek
Autor: Nanae Aoyama
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Mova
ISBN: 9788383711119
Liczba stron: 185
Ocena: 7/10

Moim ulubionym motywem literackim jest dorastanie, być może dlatego, że ja sama musiałam dorosnąć zbyt szybko.
W tej książce dorasta Chizu, dwudziestolatka, która nie chce iść na studia, woli imać się różnych prac dorywczych.
Mama znajduje jej mieszkanie u siedemdziesięcioletniej cioci gdzie dziewczyna czuje się nieswojo i próbując się bronić przed tym uczuciem staje się niemiła zarówno wobec starszej pani jak i wobec jej przyjaciela. Trochę pogardza starszą panią i trochę obawia się tego, że może ona umrzeć.
Przez cały rok kiedy mieszka u pani Ginko prowadzi poszukiwania siebie i raczej nie jest zadowolona z tego co znajduje.

Ostatnio na rynku pojawia się wiele książek japońskich i koreańskich, jest na nie duży popyt. Pojawia się wiele książek, które być może są współczesnymi bestsellerami, jednak nie niosą ze sobą żadnej wartości.
Ta książka z jednej strony pokazuje sposób myślenia japońskich młodych dorosłych, a z drugiej jest uniwersalna - dzisiejsze dzieciaki nasiąkają japońskim sposobem myślenia w sposób większy niż my jesteśmy sobie to w stanie wyobrazić.
Czytając tę książkę stawiałam się w sytuacji matki Chizu, problemy tej dziewczyny były dla mnie tak odległe i niezrozumiałe. Odnajdywałam w tej postaci jednak mojego syna, jego przyjaciół i ich problemy i postrzeganie świata.
Ich świat jest zupełnie różny od naszego.
Wczoraj w radio usłyszałam opinię, że pokolenie zet nie ma poczucia humoru, nie rozumie sarkazmu i ironii. Wydaje mi się, że jest to prawda, oni przyjmują świat trochę za bardzo na serio.

Trudno jest być dzieciakiem z pokolenia zet.

Dodatkowy punkt do oceny dostaje u mnie ta książka za okładkę, to jedna z najlepszych jakie ostatnio widziałam.
No i są kotki.

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #japonia #ksiazkikatie
12a5b7ca-07fb-42bd-8e3f-dd6e9cc3bbc1
vredo

Widzę @KatieWee i koty i nic więcej nie trzeba żeby pierunąć ale wpis przeczytałem.

Opornik

@KatieWee


>Trudno jest być dzieciakiem z pokolenia zet.

>Czytając tę książkę stawiałam się w sytuacji matki Chizu, problemy tej dziewczyny były dla mnie tak odległe i niezrozumiałe. Odnajdywałam w tej postaci jednak mojego syna, jego przyjaciół i ich problemy i postrzeganie świata.


Czy ja wiem....

Mr.Mars

@KatieWee Chciałoby się ciągle dorastać.

Zaloguj się aby komentować

428 + 1 = 429
Własny licznik: 55 + 1 = 56
Tytuł: Miasto Dzieci Świata
Autor: Beata Chomątowska
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Czarne
ISBN: 97888381918756
Liczba stron: 469
Ocena: 8/10

Rabka, Miasto Dzieci, miasto sanatoriów, miasto-uzdrowisko, gdzie dzisiaj normy jakości powietrza przekraczane są wielokrotnie. Miasto, gdzie dzieci z całej Polski w imię zdrowia pozbawiane były godności i podmiotowości, były bite, karane i głodzone.

To historia rabczańskich Żydów, rabczańskich żołnierzy wyklętych, rabczańskich dziedziców, artystów, wizjonerów i mieszkańców wsi.

To książka, która mnie zaskoczyła. Zupełnie nie tego się spodziewałam, ale to zaskoczenie było jak najbardziej pozytywne. To bardzo pogłębiona historia małego miasteczka uzdrowiskowego i ludzi, którzy się przez nie przewijali.
Polecam z całego serca, to świetny reportaż i kawał dobrej roboty związany z docieraniem do źródeł i do świadków wydarzeń.

Pani autorka była zaskoczona, kiedy powiedziałam, że ja już po lekturze. Przeczytałam książkę na Legimi, a w piątek kupiłam sobie wersję papierową, co pani autorka, tak samo jak ja, uznała za wielki komplement dla książki.

I dostałam dedykację z obrazkiem

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki #ksiazkikatie
0e865622-40e1-4368-8b68-19d81ce82696
b0a85455-8bc6-45b7-a9cf-530f80f7a191
Krzakowiec

@KatieWee człowiek wchodzi na Hejto i widzi swoją rodzinną wiochę :D


Rabka to cholernie specyficzne miejsce. Trochę zapuszczone i zapomniane jednocześnie próbujące wchodzić w XXI wiek turystyki, ale przez wieloletnie zaniedbania władzy i długi które narobiono dekadę temu Rabka niestety ale mocno przegapiła swoją szansę.


ALE - żeby nie skupiać się na narzekaniu. Rabka potrafi być cudowną bazą wypadową w Gorce i ogólnie małe górki w których praktycznie nie ma turystów.

- Maciejowa

- Luboń

- Stare Wierchy

- Turbacz

- Mogielica


Jak do tego dołożymy dwa dni na jazdę rowerem po okolicach Nowego Targu i Czorsztyna można ogarnąć budżetowe spokojne wakacje trochę zdała od tłumów i zgiełku.


Na upartego jeśli już ktoś strasznie chce Zakopane z Rabki to niecala godzina jazdy (albo 3 jak są korki i ktoś ich nie ominął xD)


Ale tak szczerze - nie żałuję, że się stamtąd wyprowadziłem. Wolę wracam właśnie w wolnych chwilach łapać oddech :)

Zaloguj się aby komentować

427 + 1 = 428

Tytuł: Kapitularz Diuną
Autor: Frank Herbert
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 624
Ocena: 5/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5114520/kapitularz-diuna

Dokonało się.

Kiedy pod koniec marca zaczynałam serię książek o Diunie, nie spodziewałam się, że:
a) zajmie mi to tyle czasu,
b) po dwóch tomach entuzjazm się wypali,
c) wiersz z ostatniego tomu posłuży jako di proposta w bieżącej edycji konkursu #nasonety
d) nie poczuję się jakoś szczególnie usatysfakcjonowana ukończeniem tej serii.

Założenie było proste: przeczytać wszystkie sześć książek o Diunie pióra Franka Herberta. Nie oszukiwałam się, że po tych sześciu warto będzie sięgnąć po wypociny jego syna, rzekomo kontynuującego dzieło ojca (a tak naprawdę napędzającego silnik napędzany jego ojcem, kręcącym się w grobie). Chciałam doświadczyć tej prawdziwej Diuny w pełnej krasie. 

I o ile pierwsze dwa tomy były naprawdę ciekawe, intrygujące i zachęcające do zagłębiania się w lekturę, to potem było już tylko gorzej. Trójeczka - cienka. Czwóreczka - jeszcze jako-tako. Piątka - dramat. Do szóstej podchodziłam, porzucając wszelką nadzieję.

Ale o czym jest szósty tom? No, głównie o Bene Gesserit. I o Dostojnych Matronach, które - jak się okazało - chcą Bene Gesserit zniszczyć, i nawet są w tym skuteczne. 
Szumnie zapowiadane w piątym tomie wątki okazały się mierne. Duncan prawie nic nie robi, siedzi sobie na statku (choć wielce zakochany). Czerwie nie rosną. Dziecko rozmawiające z czerwiami dorasta do bycia Bene Gesserit, ale nic z tymi czerwiami nie robi. Matka przełożona ma jakiś plan (kurde sprytny), ale go nikomu nie zdradzi do ostatnich trzech rozdziałów.

I wszystko to jest jakieś takie nijakie, jakby... w oczekiwaniu na wenę. Wiecie, to jest coś, co George R. R. Martin by pisał, gdyby ktoś go zmusił do opublikowania w końcu jakiegoś nowego tomu GoT, a on dalej by nie wiedział, co chce z tą serią zrobić. Z drugiej strony, nie ma co się dziwić Herbertowi: zmarła mu żona, syn jest beztalenciem, a jego samego pożera choroba. I coś, co zapowiadało się pięknie, takie ultranasiono po prostu nie trafiło do żyznej ziemi. 

Kończę tę serię z pewną melancholią w sercu, wspominając pisarza, który chciał, ale nie mógł. Dziękuję, że mi w tym towarzyszyliście.

Prywatny licznik (od początku roku): 25/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #diuna #trudskoczon #czytajzhejto #ksiazki
Wrzoo userbar
315c7196-4915-4d89-b4be-441649a9ace9
hellgihad

@Wrzoo Przeczytałem tylko jedynkę jakiś czas temu i bardzo mi siadła a jak obejrzałem pierwszy film to stwierdziłem że sobie odświeżę i może sięgnę po resztę ale nie wiem czy się przez to przedrę, zwłaszcza że kilka osób ma podobne opinie co Ty.

binarna_mlockarnia

@Wrzoo 3 i 5 czesc mozna to takie horny in a waired way

WujekAlien

@Wrzoo Kilka lat temu przeczytałem 4 pierwsze tomy, czy przed sięganiem po tom 5, warto jeszcze raz odświeżyć sobie pierwsze cztery, albo chociaż sam 4, czy wydarzenia z 5 tomu mają się nijak do tego co się działo wcześniej?

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
426 + 1 = 427

Tytuł: Jaga i wielkie tajemnice życia
Autor: François Garagnon
Kategoria: literatura dziecięca
Wydawnictwo: WAM
ISBN: 83-7097-582-8
Liczba stron: 115
Ocena: 9/10

Prywatny licznik: 18/24

Nie jestem osobą, która wraca do raz już przeczytanych książek. Na świecie jest tyle literatury do przeczytania po raz pierwszy, że nie widzę w tym sensu... Jedyny wyjątkiem jest właśnie Jaga.
To moja dobra znajoma, poznałyśmy się, gdy miałam 9 lat - wtedy właśnie otrzymałam niepozorną, biało-czarną książeczkę, która wizualnie mnie nie zachwyciła. Ale skoro ją dostałam, wypadało chociaż spróbować ją przeczytać, prawda? I tak przeczytałam ją w wieku lat 9, wróciłam jako poszukująca Boga nastolatka, równie zagubiona dwudziestokilkulatka, by wreszcie teraz, jako starsza pani po trzydziestce, po raz kolejny przeczytać o Bogu, Miłości, Panu Duchu Świętym i całej mądrej ufności, jaką posiada wyłącznie serce dziecka.
Za każdym razem odbieram treść książki trochę inaczej i za każdym razem ona do mnie trafia w ten "właściwy" sposób.
Trochę nie pasuje mi klasyfikacja jako "literatura dziecięca" - jest w tym tyle mądrości, ciepła, drogi do Boga, że niezależnie od wieku, można tutaj znaleźć coś, czego poszukujemy. Bliżej tutaj filozofii, zabarwionej teologicznym podejściem, choć w narracji po dziecięcemu - lekko infantylnie.

Polecam gorąco każdemu.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #dwanascieksiazek #czytajzhejto #hejtoczyta #ksiazki
moderacja_sie_nie_myje

starsza pani po trzydziestce

xD

moll

@moderacja_sie_nie_myje co? W wieku lat 9 mieć lat 30+ to starość! więc skoro tej starości dożyłam, to mogę, a co!

moderacja_sie_nie_myje

@moll A to co za śmieszny podlotek? 30+ ? Tak, ci mają najgorzej mimo że to najlepszy wiek na wszystko

vredo

Ja książek nie czytam ale chyba dawno nie grzmociłem @moll

Znaczy jej wpisów

moll

@vredo to zacznij jeszcze czytać, to też Ci grzmotnę

vredo

@moll A po co? Ten wyżej już grzmotnęłaś :*

splash545

@moll

starsza pani po trzydziestce

Proszę Cię, tutaj to z dissem wyjechałaś na 3/4 hejto xd Śwarna z Ciebie dziołcha a nie starsza pani

Zaloguj się aby komentować

425 + 1 = 426

Tytuł: Konan Destylator
Autor: Andrzej Pilipiuk
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Fabryka Słów
ISBN: 9788379641970
Liczba stron: 400
Ocena: 7/10

Prywatny licznik: 17/24

Czytałam, czytałam i się doczytałam "lepszego Wędrowycza" po ostatnich tomach opowiadań względnej posuchy
Główną zaletą tego zbioru jest rozprawienie się przez autora z nagromadzonymi wcześniej nieścisłościami - wspominamy nieodżałowanego Józefa Paczenkę, dowiadujemy się dlaczego Semen dożyje tysiąca lat i o co rozchodzi się u jej zarania, w pokoleniowej wojnie wędrowyczo-bardackiej.
Jeśli ktoś spasował po wcześniejszych rozczarowaniach, jest to ten tom, po który jednak warto sięgnąć.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #dwanascieksiazek #czytajzhejto #hejtoczyta #ksiazki
ErwinoRommelo

XD Noo jak sie okazalo ze Semen byl przegrywem normalnie glowa mala, gdzies jescze bylo ze podczas wojny w Mandzuri machnol jakiejs japonce dzieciaka i go wnuczek ninja chcial zabic xD. Kozackie przygody ehh.

moll

@ErwinoRommelo tom wcześniej był ten wnuczek

ErwinoRommelo

@moll niestety z racji braku jakiejs glownej nitki narracyjnej wszystkie te ich przygody mi sie mieszaja, jak z wnuczkiem na Carskim sterowcu latali XD.

Felonious_Gru

@moll przesłuchalem chyba większość, a może wszystkie? Nie wiem, zlało się w jedną całość.

W tym dworku hotel otwierali

1f7005c2-1694-40bc-a018-1fed8654b45f
dd273691-566f-4ab1-99a9-cbb139ee3e31
ca1a0d04-bc62-42fb-bfc1-7441b3edf33b
splash545

@moll ok to ściągnąłem i poczytam jak będę miał chęć na coś lekkiego bo już wcześniej się poddałem

Zaloguj się aby komentować

424 + 1 = 425

Tytuł: Szpieg, który mnie kochał
Autor: Ian Fleming
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: : Przedsiębiorstwo Wydawnicze „Rzeczpospolita” S.A.
ISBN: 9788361565123
Liczba stron: 174
Ocena: 7/10

Pierwsze 70 stron nie wskazywały że książka jest o przygodach jakiegoś agenta itp. Aż sprawdziłem okładkę czy aby się nie pomyliłem i nie czytam czegoś innego. xD 
Potem wszystko zeszło na właściwy tor (czyli akcja jak w filmach) praktycznie do końca.
Gdyby wyciąć początek to by była rewelacyjna.
PS. Fabuła nie ma nic wspólnego z filmem 

#bookmeter
5779784e-31ff-40e0-af24-9c84784e9228

Zaloguj się aby komentować

423 + 1 = 424

Tytuł: Koniec Śmierci
Autor: Cixin Liu
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: REBIS
ISBN: 9788380629103
Liczba stron: 835
Ocena: 9/10

Początkowo trochę miałem problem z wystawieniem tu oceny bo książka ma kilka wad - miejscami dłużyzny, bohaterowie są nijacy jak w całej trylogii i są tylko pretekstem do przedstawiania historii, ale jednak całokształt bardzo mi się podobał. Parę dni po skończeniu książki w głowie zostaje jednak głównie epickość i rozmach tej historii. Mnogość przedstawionych teorii naukowych, rozważania nad znaczeniem ludzkości we wszechświecie, wszystko przedstawione na naprawdę sporym przedziale czasowym przesłania te wady i daje nam świetne zwieńczenie świetnej trylogii.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto
1764ddc9-484a-400a-a77f-c91b113a53e1
422 + 1 = 423

Tytuł: Sześć światów Hain
Autor: Ursula K. Le Guin
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 9788380691759
Liczba stron: 944
Ocena: 4/10

Przejdę od razu do krótkiej charakterystyki odczuć związanych z każdą częścią, a dopiero na koniec do ogólności.
1. Dosyć prosty koncept, miejscami wykonanie i przedstawienie odczuwalnie archaiczne, ale czyta się całkiem przyjemnie. Ciężko jest mi określić nastrój panujący w tej części; drużyna ma te swoje perypetie, napotykają różne przeszkody, radzą sobie z nimi na dziwaczne sposoby, a do tego panuje też pewna atmosfera defetyzmu.
2. Nie ma to jak dymanie dziecka. Ale poza tym podobało mi się - niemoc powstrzymania swoich uczuć oraz emocji i tym samym zaprzepaszczenie ostatnich szans na wyjście z okropnego kryzysu, do tego późniejsze lawinowe wychodzenie na wierzch niesnasek między zainteresowanymi stronami i ciągłe pogarszanie się i tak już nieciekawego położenia.
3. Dosyć ciekawa intryga oparta na braku zaufania i paradoksie kłamcy. Jednakże niewiele z tego pamiętam, tak porywające to było...
4. Pomysł, że obecny rok jest zawsze rokiem pierwszym, a lata przeszłe i przyszłe trzeba cały czas modyfikować jest po prostu głupi. Przecież w takim wypadku tworzenie jakichkolwiek zapisków i kronik nie ma sensu, a hipotetyczny obcy odkrywca takowych guzik by z nich wywnioskował. Guin chciała chyba odstawić Tolkiena w kwestii tworzenia jakichś dziwnych zależności i nazw związanych z chronologią i liczeniem czasu w świecie przedstawionym, no ale nie wyszło (a raczej wyszedł, ale przerost formy nad treścią). Nie licząc powyższego aspektu jest to jak dla mnie najlepsza historia z tego zbioru. Intrygujący zamysł i implikacje miejsca akcji oraz jego mieszkańców, faktyczne i sensowne spiski, niejednoznaczna relacja między dwoma głównymi postaciami.
5. Tu ciekawa sytuacja, bo jako czytelnik jesteśmy postawieni w niepewnej sytuacji: kibicować obcym, którzy mają ciężko, ale potem zaczynają odstawiać ostre akcje (delikatnie mówiąc), czy też ludziom, którzy traktują rzeczonych obcych niekoniecznie poprawnie (znowu delikatnie mówiąc). Ponownie wtrącone zostały jakieś fizjologiczne wywody o śnieniu na jawie, narkołykach, staniu się bogiem i innych tego typu banialukach. Bez tego sama historia byłaby bardziej klarowna, podobnie z przekazem.
6. Dopiero w połowie zorientowałem się, że mamy do czynienia z dwoma perspektywami z życia głównego bohatera (ponownie, tak klarownie było to przedstawione). Z tego też powodu przez kawał czasu nie ogarniałem kto, co, gdzie i z kim; niektórych rzeczy do samego końca nie rozwikłałem. Cały tekst to oczywiście komentarz na temat świata, w którym przyszło nam żyć.
Gdyby odchudzić tę książkę o dobre 70%, to wtedy czytanie jej przynosiłoby może jakąś satysfakcję. W obecnej formie jest to niepomiernie nudna i nieangażująca lawina słów w głównej mierze o niczym, czasem przedstawiająca elementy pchające fabułę do przodu. Tytułowe światy są ze sobą tak ciasno powiązane, że w każdym następnym tekście mamy wspomnianą jedną postać lub miejsce z części poprzedniej. No niesamowite. Drżę na perspektywę czytania jej kolejnych tomiszczy, bo oczywiście wszystko kupiłem, ale zrobię przed tym olbrzymią przerwę. Tej książki nie polecam.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #ursulaleguin #proszynski #ksiazkicerbera
07b94bd8-daba-4e78-8199-7d0cd59d3019
cotidiemorior

@Cerber108 nie czytałem jeszcze, ale ogólnie to jest zbiór niezależnych powieści z 10 lat, dlatego nie jest to jedna powiązana historia.

Cerber108

@cotidiemorior trochę szkoda, może dodałoby to jakiejś głębi, bo obecne powiązania mogłyby równie dobrze nie istnieć.

Zaloguj się aby komentować

421 + 1 = 422

Tytuł: Atomowe nawyki. Drobne zmiany, niezwykłe efekty
Autor: James Clear
Kategoria: poradnik
Wydawnictwo: Galaktyka
ISBN: 978-83-7579-738-1
Liczba stron: 272
Ocena: 10/10

Jeżeli chodzi o książkę Atomowe nawyki to nie mam się do czego przyczepić, więc z mojej strony zasługuje na 10/10. Trochę się bałem, że w książce będzie sporo "pierdololo" o tym samym, ale dałem się miło zaskoczyć. W sensie, książka nadal była często polecana, ale byłem trochę sceptyczny

Dostajemy tutaj mnóstwo pro-tipów i plan działania (a raczej system) jak możemy poprawić swoje nawyki w dowolnych sferach życia. Ktoś by mógł powiedzieć, że autor Ameryki nie odkrył i w pewnym sensie miałby rację. Tu jednak różne kroki są opisane na tyle, że warto się nad nimi samemu zastanowić. Treść całej książki ma sens, ale w życiu często te oczywiste znaki lubimy pomijać.

Jest również dogłębnie poruszana kwestia tożsamości (według mnie bardzo ważny temat).

W "Atomowych nawykach" spodobało mi się dosłownie wszystko: struktura rozdziałów, styl pisania, ciekawe badania i anegdotki, podsumowania rozdziałów, dobrze dobrane ilustracje.

Autor umieścił również treść/przemyślenia różnych postaci z przeszłości jak i aktualnych ekspertów, np.

"Nie ten jest biedny kto posiada mało, lecz ten, kto stale pragnie mieć więcej." - Seneka
"Geny predysponują, a nie determinują" - Gabor Maté
itd

Dodatkowym plusem jest też jej dostępność, bo można kupić tę książkę w prawie każdym sklepie.

Co do samych nawyków: Dzień po przeczytaniu książki wyskoczył mi filmik na którym policja sprawdzała dronami czy kierowcy nie łamią prawa (wyprzedzanie na pasach). Większość ludzi w komentarzach nie widziała w wyprzedzaniu na pasach niczego złego, bo przecież nikt po nich akurat nie przechodził (czyli sami też by w tym momencie wyprzedzili). To tylko takie "by the way"

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

Prywatny licznik 12/x (bałem się zapisać do tagu dwanascieksiazek a jednak się udało )

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto
32f112ac-ed2b-4d80-9318-8eeea1d8238c
38dae9f5-9357-4045-a405-a9899134bce5
77de21e1-a729-470a-a070-7d6cf89c31dc
5a6338fa-6cfe-428f-9fdd-d3a0e00fd57c
04a6e154-a42d-40be-9dc9-4555020ff24f
splash545

@nobodys użyłem kilka wskazówek z tej książki, żeby rozruszać się z pompkami

RobertCalifornia

> to nie mam się do czego przyczepić


ta pierwszy przyklad z ksazki majacy dowodzic, ze male usprawnienia skladaja sie na wielki sukces: druzyna kolarska ktora wyciagnela sie z ostatnich miejsc na zwyciestwa. piekny opis co pozmieniali. a na koniec dopisek: po latach okazalo sie ze jechali na dopingu i ch* warte byly usprawnienia, ale kij zostawiam ten rozdzial tak jak jest

nobodys

@RobertCalifornia No tak, ale.. pokaż w kolarstwie albo w jakimkolwiek sporcie na profesjonalnym poziomie kto nie pomaga sobie dopingiem. Równie dobrze mógł pominąć wszystkie wątki sportowe w książce (no, może nie szachy )


Tak więc nadal, nie mam się do czego przyczepić. Nie jestem na tyle naiwny, żeby ignorować naginanie zasad które nie są na pewno sprawiedliwe. Inna sprawa, że "dobre nawyki" to podstawa, bo bez tego aspektu i doping nie pomoże (patrz Karaś). Zresztą, gdybym miał zgadywać to prawdopodobnie drużyna kolarska już przed swoimi sukcesami miała kontakt z dopingiem, ale jak nie wygrywali to nie było powodów na ich kontrolę. Tylko zgaduję, ale jest to też jakiś scenariusz


Tak jak we wszystkim, książkę można interpretować na różne sposoby i przykłady nie będą każdemu odpowiadać

Adonix

@RobertCalifornia doping jako jedno z małych usprawnień. Teraz w sporcie kto nie korzysta z dopingu. Kwestia nie dać się złapać.

mordaJakZiemniaczek

Ja to leń śmierdzący jestem i mało chyba wdrożyłem, ale jedną z najlepszych rad dla mnie było usuwanie przeszkód, minimalizowanie bezwładności w wykonywaniu zaplanowanych rzeczy - spakowanie dzień wcześniej, ogarnięcie kuchni za każdym razem, gotowanie do przodu itd

Zaloguj się aby komentować

420 + 1 = 421

Tytuł: Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa
Autor: Kamil Janicki
ISBN: 9788366839465
Liczba stron: 384
Ocena: 7/10 (8/10 gdyby nie czcionka)

Książka bardzo dobrze opisuje znoje życia z jakimi musieli mierzyć się polscy chłopi w latach szlacheckich. Sama bibliografia i przypisy zajmują 76 stron. Niestety ktoś, kto wybierał czcionkę miał niedojebanie mózgowe albo był wrednym chujkiem, bo cyfra 1 wygląda jak litera I. Co ciekawe w wersji elektronicznej jedynka już wygląda normalnie (albo po prostu czytnik ma RiGCZ).

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #kamiljanicki #panszczyzna #ksiazki
54fd42c1-804e-4534-8dbd-a8bfa5f2719d
82c1d509-3f78-4bfc-8f6c-4366822eef45
smierdakow

Janicki to chyba taki Remigiusz Mróz literatury historycznej

cotidiemorior

@smierdakow a jest coś ciekawego na ten temat od kogoś niebędącego Mrozem historii? Bo z tego co zauważyłem to poważani historycy marudzący na literaturę popularnonaukową i nurt chłop lives matter potrafią produkować tylko hermetyczne pozycje typu "Uprawa rzepy w południowej części gminy Pierdziszewice w latach 1521-1523" na 500 stron, napisane tak porywającym stylem, że ma się ochotę pochlastać po pierwszym zdaniu.

https://www.youtube.com/watch?v=AI5U8ihLVEI

smierdakow

@cotidiemorior gość nie ma 40 lat i napisał 26 książek "historycznych", coś mi się wydaje, że niezbyt się do nich przykłada

DiscoKhan

@cec w których latach szlacheckich?


Bo późna RP to rzeczywiście multum patologii ale wczesna już nie, wręcz chłopstwo migrowało do Polski z zachodu m. in. dzięki lepszym warunkom właśnie.


Skąd w ogóle dane jak wielu chłopów było bitych? Przecież nie da się uzyskać twardych danych na ten temat... Ciekawi mnie mocno jakość tych przypisów, bo to brzmi trochę jak ten typowy zabieg gdzie rzuca się onieśmielającą ilość źródeł ale wygodnie przemilcza się to, że nie cieszą się one dużym szacunkiem w środowiskach naukowych.

Olmec

Teraz czytam Warcholstwo - super szlachta, kurwo!

Zaloguj się aby komentować

419 + 1 = 420

Tytuł: Polska na wojnie
Autor: Zbigniew Parafianowicz
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Czerwone i czarne
ISBN: 9788366219908
Liczba stron: 264
Ocena: 8/10
Lektor: Maciej Jabłoński z gościnnym udziałem Autora (jestem w stanie zrozumieć, że swoje posłowie przeczytał sam, ale decyzji, że raz na 40 kartek Parafianowicz przeczyta jedno pytanie, bo w książce też je zadał, nie potrafię zrozumieć. W ogóle nie kleiło się to z narracją, wybijało z rytmu)
Ocena lektora: 8/10

Bardzo fajna książka, audiobook o takiej długości, że pękł praktycznie w jedno wyjście w góry. Ciekawe zakulisowe informacje, sporo info o tym jak rozgrywały się kolejne miesiące wojny pod względem europejskiej geopolityki. 
Ludzie, którzy udzielali informacji nie są wspomniani z imienia i nazwiska tylko na zasadzie 'ważny urzędnik z kancelarii Prezydenta'. Jest to jak najbardziej zrozumiałe, ale budzi też wątpliwości, czy informacje są naprawdę prawdziwe i nie zostały podkoloryzowane po którejś stronie. Wierzę, że nie, ale zawsze jakieś 'ale' pozostaje.

Wychodzi, że początkowo radziliśmy sobie z naszym interesem całkiem nieźle, niemniej po przeczytaniu całości mam jednak wrażenie, że nas jako kraj to każdy z sąsiadów będzie prędzej czy później wykorzystywał. Nie potrafimy grać w wielką politykę, bo nie mamy dobrych kart przetargowych, a takich Niemiec, czy Francji nie dogonimy nigdy, nie z naszą mentalnością.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
Zielczan userbar
7a75b799-6cd4-4bf3-8bab-8988e13b6f94
dru_gru

Czytałem i w sumie takie 5/10. Nie porwało mnie jakoś, ale może kwestia nastawienia do Dupy

Dudleus

@Zielczan może wtedy polska nie umiała grać w politykę ale przy obecnej władzy napewno dużo się poprawi

Pstronk

Wnioski z tej książki są takie że jak trzeba to potrafimy działać i to szybko i nieszablonowo. Ale jak opadną emocje to dajemy się ograć państwu które ma nóż na gardle xD

Zaloguj się aby komentować

Coś się popsuło, albo nie potrafię wygenerować raportu z #bookmeter (raczej to drugie, nie mogę opublikować opinii xD)

Uwaga SPOILERY, ale tylko z podziękowań końcowych, także czytajcie bezpiecznie

418 + 1 = 419
Prywatny licznik: 3/16

Tytuł: Świat, który nadchodzi. Jak wielka wędrówka przyrody wpływa na nasze życie
Autor: Benjamin von Brackel
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Copernicus Center Press
ISBN: 978-83-7886-764-7
Liczba stron: 267
Ocena: 8/10

Fragmenty tej książki powinny wejść na kilka lat do podstawy programowej, zasługują też na odczyt w telewizji i radiu dla niekształcącej się już części społeczeństwa. Autor ukazuje skutki zmian klimatycznych, które zachodzą już od dłuższego czasu. Dobrze obrazuje przyszłość świata jaki znamy i uwrażliwia na los migrujących w kierunku biegunów fauny i flory. W tym również człowieka.

W sekcji podziękowań autor wyraża wdzięczność dla redaktorki, sugerującej że zbyt dużo pisze o rybach. Redaktorka zasługuje na pochwałę. W pewnym momencie myślałem, że nie przebrnę xD

Polecam czym prędzej, bo wiedza zawarta w książce stanie się nieaktualna.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki
renkeri

@Laryngoskop Trochę zaniedbałem aplikację. Muszę do tego usiąść, trochę ogarnąć kod i wdrożyć publikowanie.

Zaloguj się aby komentować

417 + 1 = 418

Tytuł: Sandman: Preludia i nokturny
Autor: Gaiman, Dringenberg, Jones III, Kieth
Tłumaczka: Paulina Braiter-Ziemkiewicz
Kategoria: komiks
Wydawnictwo: Egmont Polska
ISBN: 9788328160743
Liczba stron: 240
Ocena: 7/10

Zdecydowanie nie powinienem zaczynać przygody z Sandmanem od prequela, który został napisany na samym końcu. :') 

„Preludia i nokturny” o wiele lepiej wprowadza w ten bardzo ciekawy świat, począwszy od samego wyjaśnienia, kim jest główny bohater. A jest tym gościem odpowiedzialnym za nasze sny, która to zależność została dobrze pokazana, gdy Sandman został przywołany i uwięziony zamiast Śmierci. 

Skoro zamknięcie Snu w sferze spowodowało ludzkie problemy z zasypianiem (albo wręcz przeciwnie, z obudzeniem się), to nie chcę sobie nawet wyobrażać, co by się stało, gdyby udało im się sprowadzić jego siostrę, Śmierć. 

Ten komiks świetnie pokazuje, że warto czerpać garściami z różnych odmian popkultury - według opisu na tylnej okładce Sandman oferuje liczne nawiązania kulturowe i religioznawcze, które, muszę się przyznać z wstydem, nie zawsze zostały przeze mnie zauważone, a co dopiero odkodowane. :') Tak to właśnie jest, kiedy zamyka się w bańce. Tak samo w posłowiu Neil Gaiman napisał, że poszczególne zeszyty nawiązywały do różnych gatunków: klasycznego angielskiego horroru, starych komiksach grozy DC i E.C., dawnych mrocznych historii fantasy, próby wprowadzenia superbohaterów do świata Sandmana et cetera. No ale nie ma też co się porównywać do tak utalentowanego twórcy. 

Mimo to polecam zapoznanie się z tą serią komiksów, chociaż jak znając życie, większość pewnie już bardzo dobrze zna Sandmana i (nie) boi się zasnąć. :') 

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #hejtoczyta #komiksy #sandman
b7455e22-bbbd-402d-a194-cba48605e116

Zaloguj się aby komentować

416 + 1 = 417

Tytuł: Pypcie na języku
Autor: Michał Rusinek
Kategoria: językoznawstwo, nauka o literaturze
Wydawnictwo: Agora
ISBN: 9788326825521
Liczba stron: 208
Ocena: 6/10

Prywatny licznik: 16/24

Zbiór felietonów. Z racji na lata ich powstawania i publikacji (2013-2016), również lekka podróż w czasie
Napisany przyjemnym językiem zbiór anegdot. Jednak ze względu na długość pojedynczych tekstów, zanim wsiąkłam w temat, już przechodziłam do kolejnej dykteryjki.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #dwanascieksiazek #ksiazki #czytajzhejto #hejtoczyta

Zaloguj się aby komentować

415 + 1 = 416

Tytuł: Nim Zawisną
Autor: Joe Abercrombie
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 703
Ocena: 6/10

Drugi tom przygód w świecie Pierwszego Prawa. Jest ciekawie, bohaterowie przemierzają cały świat wzdłuż i wszerz, poznajemy wiele naprawdę ciekawych miejsc. Poznajemy w końcu kilka rzeczy z historii świata. 

Książkę słuchało się fajnie, nie nudziłem się. Jednak czegoś mi w tej książce brakuje. Jakoś nie przywiązałem się do żadnego z bohaterów, pomimo tego że wszyscy główni byli w wielkich tarapatach nie miałem takiego "ach, ciekawe co teraz, czy przeżyją?!?!" Trylogię skończę na pewno, zobaczymy czy będę kontynuował poznawanie tego świata. 

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki
35452555-c3fa-4727-adc5-c649f05a52c5
Akilles

@Endrevoir o, dzięki za recenzję, zastanawiam się czy warto się za tę serię zabrać jak skończę Malazanska księgę poległych.


Są jakieś promki na e-booki może?

Endrevoir

@Akilles Wiesz co, ja słucham na Audiotece, kolega mi użyczył hasła więc mam za darmo Więc nie pomogę. Ale lektor jest zacny, pan Kosior zawsze odwala kawał dobrej roboty.

cotidiemorior

@Akilles tu sobie sprawdzaj, masz też wykresy z historią ceny jak się zalogujesz to widać co ile mniej więcej są lepsze promocje

https://upolujebooka.pl/oferta,102544,ostrze.html

Zaloguj się aby komentować

414 + 1 = 415

Tytuł: Ucieczka z Chinatown
Autor: Charles Yu
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 8/10

#bookmeter

Jesteście tutaj, niby w tym kraju nowych możliwości, ale jakimś cudem wciąż tkwicie uwięzieni w atrapie swojej dawnej ojczyzny.

Ponieważ jakiś czas temu przeczytałem Yellowface pani Kuang, mogę w związku z tym faktem uchodzić za eksperta w sprawach chińskiej mniejszości w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. I z takim właśnie podejściem zabrałem się za Ucieczkę z Chinatown pana Charlesa Yu.

Nie to, to wyżej to taki mi się napisało tylko, bo ten temat nie jest mi w żaden sposób bliski. Choć, jeśli historia opowiedziana jest w sposób zajmujący to w zasadzie o wszystkim chętnie przeczytam. Tym bardziej, jeśli w treści potrafię znaleźć elementy, które w jakiś sposób są mi bliskie. Z którymi mogę się utożsamić albo po prostu są dla mnie interesujące. Jak się okazało w Ucieczce z Chinatown pan Yu spełnił wszystkie powyższe warunki.

Zaczęło się wcale nie tak różowo. Nie jestem fanem eksperymentów z formą. Być może nauczony doświadczeniem, że kiedy autorzy takie eksperymenty rozpoczynają, to gdzieś im tam gubi się treść (tutaj tradycyjne ukłony w stronę mojego ulubionego noblisty, pana José Saramago). I to było pierwsze zaskoczenie, bo wprowadzenie do powieści elementów scenariusza filmowego (albo, może tak będzie bliżej, do scenariusza filmowego elementów powieści) dało zaskakująco dla mnie pozytywny efekt. Książka jest niesamowicie dynamiczna, jak „azjatycki” film o kung-fu. „Azjatycki”, bo jednak hollywoodzkiej produkcji.

W tym wszystkim pan Yu nie zapomniał o treści. A ta treść, przedstawia życie Typowego Azjaty (Numer Jeden, albo Numer Dwa) jako rolę w filmie. W filmie, gdzie wszystko ma swoje miejsce i jeśli masz azjatyckie rysy twarzy, to zawsze będziesz Tym Azjatą. Najwyższym poziomem w życiu jaki możesz osiągnąć, nieważne jak będziesz sprawdzał się na innych polach, nieważne jakie uniwersytety i z jakim wynikiem skończysz, jest zostanie Gościem od Kung-Fu. Co zresztą jest twoim marzeniem. Jakie masz inne wyjście? Możesz zostać jeszcze kucharzem. Jak Typowy Azjata.

Ta książka to zgrabna, wciągająca opowieść o klasowości, o nowoczesnych „kastach” występujących w wielokulturowych społeczeństwach związanych z pochodzeniem. O uprzywilejowaniu jednych kast i pokrzywdzeniu innych. I o niemożności odnalezienia się, nawet wewnątrz swojej kasty. To też opowieść o gubiących nas nadmiernych ambicjach i „tradycyjnym” sposobie patrzenia na rzeczywistość. I o ucieczce z tego wszystkiego. Albo zaplanowanej, wyprawowanej, takiej do której się sukcesywnie dąży i czasami się nawet udaje, albo rozpaczliwiej, która jest wynikiem duszenia się, bezsilności, miotania się i następującej po nich rozpaczy. I kończącej się jednak źle.

W czasie lektury rozdziału SPRAWA ZAGINIONEGO AZJATY miałem mocne skojarzenie z Procesm pana Kafki. Ja tej książki, Procesu, nie lubię. Nie odpowiada mi to, co według opinii tych, którzy mają inne o niej zadanie niż moje stanowi o jej sile: jej klimat. Podoba mi się natomiast sam pomysł na postawienie bohatera w stan oskarżenia wbrew logice i w zasadzie bez powodu. Tak, w Ucieczce z Chinatown ten powód niby jest, ale jest tak absurdalny (a sam proces jeszcze bardziej), że chyba to jest jeszcze straszniejsze niż samo oskarżenie nie wiadomo o co, jak u pana Kafki.

To książka którą czyta się szybko i, choć dotyczy kultury z którą mam mało wspólnego i dzieje się na drugim końcu świata to wiele elementów było mi bliskie i znajome. Zastanawiam się teraz czy to dowód na globalizację, czy też może na to, że ludzie mają ze sobą z jakiegoś powodu wiele wspólnego: pragnienia, lęki, sposoby działania, organizację swoich społeczności. Niezależnie od kultury i wychowania.
36f12ac5-257c-4e3c-be6e-d1aa057b4a34
Budo

No i namówił żeby dodać do listy ;)

Zaloguj się aby komentować

413 + 1 = 414

Tytuł: Gruby
Autor: Michał Michalski
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 5/10

#bookmeter

Gdy wróciłem z obozu, ojciec na mój widok tylko uśmiechnął się pod wąsem. Cieszy mnie to, ale poza tym uśmiechem nic nie powiedział. Trochę szkoda, ale to i tak więcej, niż się spodziewałem.

Tak mi ta książka wyskoczyła w katalogu Legimi i pomyślałem sobie: „a sprawdzę co tam we współczesnej rodzimej literaturze słychać” i potraktowałem ją jako próbkę „reprezentacyjną”, bo przecież tak jakby sama mi się wylosowała.

No i co dostałem? Ano historię o dwunastolatku, tytułowym Grubym (nazywanym też Bułą), który wraca z obozu paramilitarnego, na który wysłała go babcia (przy okazji przeznaczając na ten wyjazd wszystkie jego, to znaczy Grubego, oszczędności). Z obozu Gruby wraca odmieniony. Przynajmniej fizycznie. Bo jeśli nawet da się schudnąć, to zmienić się jest trudniej. Tym bardziej, że metody wojskowe nie są chyba najlepszą drogą do wprowadzenia zmian w życiu kogokolwiek, a już zupełnie w życiu dwunastolatka. W dodatku dwunastolatka zagubionego, odrzuconego i pozostawionego zupełnie bez wsparcia, nawet ze strony najbliższych. Czyli po obozie, który miał Bułę zmienić, Buła wraca taki sam, choć chudszy. Ale i to nie potrwa długo, bo przecież receptą na problemy jest „dobrze pokeczupiona zapiekanka” ze szkolnego sklepiku, prowadzonego przez panią, która jest jedną z dwóch (a później trzech) „bliskich” mu osób. Choć gdyby ta trzecia znajomość się nie pojawiła, to może byłoby lepiej?

Historia opowiedziana jest w formie wspomnień grubego, który, wychowany w takim a nie innym środowisku operuje językiem, jakim operuje. Ten język jest wulgarny, ale pasuje do opowiadanej historii i nawet buduje klimat opowieści. Choć to opowieść w zasadzie o niczym. Bo niby jest fabularny wzrost postaci a później upadek, ale ta krzywa charakteru Grubego jakaś taka płaska. I może celem autora było oddanie nastroju małego miasteczka w latach dziewięćdziesiątych, i jeśli tak, to w zasadzie mu się udało, tylko pytanie: po co? Brak tej historii nawet nie tyle rozmachu, co w ogóle jakiejś głębszej treści. Bo Gruby, którego dostajemy od pana Michalskiego, to, takt, opowieść spójna, fakt, wiarygodna, ale ani w niej nic specjalnego (w żadnej warstwie), ani odkrywczego, ani zachwycającego. Jest zgrabnie, jest jak powinno być. Jest po prostu poprawnie.

Nie mam po lekturze poczucia straconego czasu, bo czytało się to mimo wszystko przyjemnie (i szybko, bo jest krótka). Ale skończyłem tę książkę kilka dni temu, a już wiele rzeczy mi z niej uleciało. Czyli, gdybym jej wcale nie przeczytał, to pewnie niewielka byłaby różnica w moim czytelniczym życiu. Albo może nawet i nie byłoby żadnej różnicy?

No i tak to sprawdziłem co w we współczesnej rodzimej literaturze słychać i wracam chyba do klasycznych powieści gdzieś z początku XIX wieku.
5764244c-02f3-479b-a767-db1b03abd68d

Zaloguj się aby komentować

412 + 1 = 413

Tytuł: Potwory północnoamerykańskich jezior
Autor: Nathan Ballingrud
Kategoria: horror
Wydawnictwo: Mag
ISBN: 9788367353281
Liczba stron: 190
Ocena: 5/10

Zbiór opowiadań grozy, rozgrywających się głównie w czasach współczesnych, których bohaterami są przeciętni Amerykanie z Południa. Styl opowiadań przypomina Ruiny i zgliszcza Wellsa Towera, a większość z historii, podobnie jak w Ruinach, kończy się cliffhangerem. Jednak opowiadania są trochę nierówne i raczej nie wykraczają poza ocenę „niezłe”, jakbym miała oceniać je pojedynczo, to oceny wypadłyby następująco:

- Idziesz, dokąd cię poniesie – 5;
- Dziki Akr – 5;
- S.S. – 5,5;
- Lodowa szczelina – 5,5 (historia z największym potencjałem na oddzielną powieść);
- Potwory z niebios – 5,5;
- Wybielony słońcem – 6;
- Potwory północnoamerykańskich jezior – 5;
- Stacja pośrednia – 5,5;
- Dobry mąż – 5,5.

Spodziewałam się czegoś lepszego, a tak to raczej kolejna lektura w rodzaju "przeczytać i zapomnieć".

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
e88234f0-f395-403d-9097-64fb72e97c61

Zaloguj się aby komentować

411 + 1 = 412

Tytuł: Eutyfron; Obrona Sokratesa; Kriton
Autor: Platon
Kategoria: filozofia, etyka
Wydawnictwo: Vis-á-Vis/Etiuda
ISBN: 9788379982363
Liczba stron: 144
Ocena: 8/10

Bardzo mi się podobała książka. Pokazuje jak w ogólnym znaczeniu "RiGCz" może człowiekowi pomóc, ale i zaciągnąć przedwcześnie do grobu. Gdyby Sokratesowi zależało bardziej na życiu niż na tym co "prawidłowe" to by się z łatwością obronił.

Dodatkowo "objaśnienia"/interpretacje po każdym z trzech części książki w tym przypadku bardzo pomagają. W objaśnieniach świetnie jest przedstawiony zewnętrzny obraz nastawienia Sokratesa na etapie swojej obrony oraz dniach po wyroku śmierci. Obraz ten się z czasem nieco zmienia i pokazuje, że Sokrates może i mądrość posiadał, ale był nadal tylko człowiekiem który potrafi się pogubić w swoich myślach i kierować się sercem/bogiem (bądź według mnie, po prostu intuicją do której dobieramy sobie dla nas wygodne argumenty)

Sama "Obrona" mi się najbardziej podobała, ale i wcześniejszy Eutyfron jak i Kriton są dosyć fajnym wstępem oraz koniecznym zakończeniem.

Na minus techniczny: akurat w tym egzemplarzu kilka literówek (np. 1 zamiast ! ..)

Prywatny licznik 11/x

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto
f65ff03a-dfcb-4cd0-93a5-ca63e552c8b7
9014420a-2ea7-46dd-8c15-b6173095bfe3
Marcus_Aurelius

Zdecydowanie moje trzy ulubione księgi od Platona. Godne polecenia. Muszę sobie kiedyś odświeżyć.

Zaloguj się aby komentować

410 + 1 = 411

Tytuł: Gdy regułą jest brak reguł. Netflix i filozofia przemiany
Autor: Erin Meyer
Kategoria: biznes, finanse
Ocena: 6/10

Książka o zarządzaniu w Netfliksie. Jak to się stało, że ze zwykłej wypożyczalni kaset stali się gigantyczną korporacją rozpoznawalną i z własnymi produkcjami. Są rady, wskazówki i kroki należy wykonać, np. wdrożenie płaskiej decyzyjności. Zamiast łańcucha, gdzie kierownik dostaje z góry wytyczne, czy musi dostać zgodę na cokolwiek w Netfliksie nawet pracownik na zwykłym stanowisku rozporządza wielomilionowymi kontraktami. Podobnie jest z pomysłami i ich realizacją. To nie menadżerowie przejmują pomysły od swoich pracowników, tylko pomysłodawca od początku do końca nim się zajmuje. Wymaga to posiadania, jak to oni nazywają "brylancików" na stanowiskach. Pociąga to też odpowiednią politykę finansową i urlopową. Tej ostatniej nie ma. Czy to książka kierowana do HRu? Raczej nie, kierowana do wszystkich.

Prywatny licznik: 39/200

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
da39eb88-ee2a-4c4e-a2e5-30c6d9257be1
Jajco

Mi się nawet podobało. Oczywiście wszystkie te reguły mogą działać tylko pod jednym warunkiem - zatrudniasz tylko najlepszych i odpowiednio im płacisz. Przez co książka jest właściwie ciekawostką, bo nie znajdzie zastosowania w 99,999% firm

Zaloguj się aby komentować