#amerykapoludniowa
Czyli trochę o tym, jak w Kolumbii po 17 latach walki i ośmiu nieudanych próbach, wprowadzony zostanie zakaz małżeństw przed ukończeniem 18-stego roku życia. Dokładniej to został przegłosowany 13 listopada. Sam tytuł jest po prostu nazwą ustawy, która nie dotyczy tylko dziewcząt, choć jak zobaczcie na mapce pod tym postem, rozdźwięk w statystykach płci jest ogromny i stąd takie hasło.
Na 33 kraje w tamtym regionie tylko 12 w pełni zakazało tego typu małżeństw, które mają miejsce głównie w biedniejszych rodzinach i ludności rdzennej.
O jakich liczbach mówimy?
Według statystyk Unicefu w samej Kolumbii aż 4.5mln obywatelek wyszło za mąż przed ukończeniem 18-stego roku życia, co stanowi prawie 10% ogółu społeczeństwa (49mln mieszkańców) i w tym aż milion dziewczynek przed ukończeniem 15-stego. Statystyki nie są świeże, choć ich aktualność potwierdziło niedawno źródło, które macie niżej.
Marta Rayo, która była dość blisko tej sprawy:
Żyjemy w niezwykle patriarchalnym społeczeństwie, w którym istnieje głęboki podział między tym, czego chce mężczyzna, a tym, czego chce dziewczyna. W wielu obszarach mamy do odegrania pewną rolę w życiu, a rolą tą jest po prostu bycie matkami i nie ma znaczenia w jakim wieku to następuje. To jest całkowicie znormalizowane, że dziewczynki w wieku 12, 13, 14 lat stają się nie tylko żonami, ale i matkami.
W wielu przypadkach te dziewczynki nie mają nic do powiedzenia na temat wejścia w związek małżeński, a kiedy już w niego wejdą, mają jeszcze mniej. Ich opinie się nie liczą, ich marzenia się nie liczą, a same są postrzegane jako przedmioty.
Cytat z lokalnego źródła:
Dziewczęta i nastolatki, które wyszły za mąż w dzieciństwie, przestają uczęszczać do szkoły, są traktowane jak dorosłe kobiety i generalnie muszą pełnić role i obowiązki, które im nie odpowiadają. Co więcej, są one narażone na przemoc i wykorzystywanie, które skutkują ciążami bardzo wysokiego ryzyka.
Z obu źródeł, najniższy wiek, o jakim mówimy w kwestii zarówno małżeństwa, jak i ciąży, to 10 lat.
Warto zajrzeć do statystyk, które macie niżej, zwłaszcza w kwestii przemocy, która jest ogromnym problemem w tamtym regionie, choć nie tylko, bo Hiszpania boryka się z podobnymi rzeczami.
Źródełka:
The Guardian
Alianza por la ninez Colombiana
I plik pdf Unicefu, który jest w artykule Guardiana.
#apwdndziwen < - tag z moimi wpisami
#ciekawostki #amerykapoludniowa #kolumbia
Jakby ktoś się zastanawiał, czemu news z 13 leci 21 listopada, to odpowiadam: zarobiony jestem, a lista tematów do opisania gruba.
Nie wiem może chociaż kobiety w Kolumbii nie przeprowadzają w ostatnim miesiacu aborcji z wyboru, tak jak w wyedukowanych i bogatych krajach.
Nie polecam oglądać zdjęć.
@OdpowiadamNaMema aborcja jest legalna w Kolumbii i na przyszłość proszę o nie mieszanie tak poważnych tematów, sprowadzając dyskusję do "pedofila jest lepsza, niż aborcja", bo tak brzmi twój komentarz.
@Dziwen prosze nie uzywać emocjonalych argumentów w poważnych sprawach logicznych sprawach, zaczynając od tych manipulujących statystyk.
Tak (pseudo)edukacja kobiet i tzw lepszy dochód, ma wpływ na zwiększenie % wyciągania kleszczami nieurodzonych dzieci w kawałkach.
Nazywacie towarzyszu/ko pedofilią legalne związki kiedy w kilku krajach na świecie to co dzieje się w Polsce jest karane więzieniem lub ukamienowaniem.
Polska lub/i towarzysz/ka nie jest moralnie lepsza.
Jak się wie coś o Kolumbii to się nie przekleja głupot.
Kolumbia jest pelna plemion gdzie dzieci pracują od momentu jak mogą się utrzymać na nogach a plemiona nie chcą w nowoczesność tak bardzo jakby towarzysz/ka chciał/a.
Nic dziwnego wiec ze żony nawet jeśli byłyby po ślubie w wieku lat 10 tez beda w statystykach wykonując prace.
Może te młode zony robią więcej niż przed ślubem a może mniej. Znając ogólne zachowanie mężczyzn wobec kobiet, pracują one mniej. No chyba ze okreslimy średnią na podstawie kilku patolgii to wtedy towarzyko/u jestescie pewnie polskim dresem ze zmywaka w Londynie.
Nazywanie pedofilią tradycji panujących w danym kraju jest jak komunistyczne splunięcie w twarz wszytkich tych ludzi oraz ich rodzin. Czyli brak szacunku.
Zaloguj się aby komentować
Zostań Patronem Hejto i tylko dla Patronów
- Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
- Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
- Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
- Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Yapu Kamanis, rolnicy, którzy poświęcają wszystko, aby dbać o swoje uprawy na wysokości 3 800 metrów
Struktura społeczeństw ajmarskich w Boliwii jest ściśle powiązana z cyklem rolniczym. Według tej pradawnej tradycji, dwóch członków wspólnoty musi przez sześć miesięcy poświęcać się wyłącznie ochronie ziemi.
-------------------------------
Na samym dole macie TLDR. Mogłem przekręcić kilka tłumaczeń "nazw własnych", bo te są bardzo trudne do znalezienia w innych językach, niż hiszpański.
Ajmarowie to grupa etniczna Indian Ameryki Południowej.
-------------------------------
Na wysokości 3 800 metrów uprawa żywności to ogromne wyzwanie – to niemal walka wręcz z naturą. Trzeba posiąść mądrość przodków, by radzić sobie ze zmiennym klimatem: jednego dnia wichury, kolejnego przymrozki, później susza. Wszystko to jest aktem wiary. Tak właśnie od wieków w Huancollo, ajmarskiej wspólnocie w Tiahuanaco – archeologicznej stolicy Boliwii, położonej 67 kilometrów od La Paz – podchodzą do siewu i zbiorów. A umożliwia im to postać zwana Yapu Kamani, czyli strażnik pola.
Każdego roku, 30-stego listopada, w dniu św. Andrzeja Apostoła i w przeddzień okresu siewu, w tej wspólnocie liczącej 170 rodzin odbywa się dwudniowa uroczystość. To podwójne święto, podczas którego mianowani zostają dwaj Yapu Kamanis, którzy będą strzec wspólnotowych pól uprawnych (aynoca) oraz tych, które leżą u podnóża góry zwanej Copallica. Najpierw ksiądz odprawia mszę katolicką, a następnie amauta, czyli ajmarski mędrzec, składa ofiarę dla Matki Ziemi, zwaną wajta.
Podczas obu ceremonii modlą się, aby nie było gradu, żeby susza, która staje się coraz częstsza na boliwijskim Altiplano, odeszła, a zimowe przymrozki nie zniszczyły upraw.
W trakcie tego rytuału chrześcijańsko-andyjskiego dwaj Yapu Kamanis zostają oficjalnie mianowani i od tej chwili są zobowiązani sprawić, aby społeczności nie brakowało żywności z upraw: różnych odmian ziemniaków, komosy ryżowej, szczawnika bulwiastego (taki andyjski powykrzywiany niby ziemniak), bobu, jęczmienia, a od kilku dekad także owsa i lucerny dla bydła. W uroczystym akcie starszyzna wspólnotowa, czyli mallkus, oplata ich w zielone, ręcznie tkane poncza i zawiesza im na szyjach baty splecione z owczej skóry. Na koniec dźwięk pinquillo (rodzaju fletu wykonanego z wydrążonej trzciny lub drewna) ogłasza początek świętowania.
Sześć miesięcy później, w przeddzień Święta Krzyża, 3 maja, ich służba dobiega końca. Tego dnia, z wyrazami wdzięczności, te same władze, które ich przywdziały, zdejmują z nich ceremonialne szaty, przywracając ich do statusu zwykłych mieszkańców. Ponownie odbywa się ceremonia, w której łączą się elementy tradycji przodków i katolickiej. „Nawet jeśli susza zniszczyłaby wszystkie plony, dziękuje się Pachamamie (Matce Ziemi) i prosi, by kolejny rok był lepszy” – mówi Leonardo Laura, były Yapu Kamani, mężczyzna o postawnej budowie i szczerym uśmiechu.
FIZYCZNA I DUCHOWA WALKA
Struktura społeczna i polityczna społeczeństw ajmarskich jest ściśle związana z cyklem rolniczym. Z tego względu zarządzanie i opieka nad uprawami mają ogromne znaczenie, i obejmują zarówno aspekty fizyczne, jak i duchowe.
Víctor Nina Limachi, 69-letni medyk naturalny i były przywódca ajmarski z Huancollo, wyjaśnia, że funkcja Yapu Kamani jest rotacyjna. „Wybiera się dwie rodziny. Każda decyduje, czy funkcję tę pełnią ojciec i matka. W przypadku wdowca lub wdowy towarzyszy im syn lub córka, a jeśli nie ma pary, osoba pełni funkcję samodzielnie”.
Od momentu przywdziania zielonego poncza, Yapu Kamani jest prowadzony przez jednego z amautas, czyli mędrców wspólnoty, ale musi też zaufać swojej własnej mądrości, by stawić czoła trudnym warunkom pogodowym. Amauta natomiast zajmuje się „czytaniem” z liścia koki, aby przewidzieć, czy rok będzie udany, czy może będzie trzeba wykonać jakiś rytuał, by odwrócić zły omen.
Po pierwszych deszczach w listopadzie lub grudniu, gdy ziemia jest już obsiana, strażnik buduje mały domek lub ch’ujllu uta z patyków, suchej trzciny i plastiku, obok pól uprawnych. Stamtąd codziennie czuwa, aby żadne zjawisko pogodowe nie zniszczyło przyszłych plonów. „Codziennie odprawia się ch’alla, czyli rytuał oczyszczający, używając alkoholu lub piwa, choć dawniej używano chichy z fermentowanej komosy ryżowej” – mówi Víctor Nina. „Następnie codziennie używa się kadzidła, w którym są patyki i nawóz bydlęcy”.
Kiedy altiplano, czyli wysokogórskie równiny, zaczynają ciemnieć, zwiastując nadchodzącą burzę, Yapu Kamani wie, że nadciąga grad. Wówczas zaczyna palić papierosy, nawet po trzy na raz, recytując modlitwy w języku ajmarskim, aby odpędzić żywioł. „Ale gdy grad wydaje się być silniejszy, sięga po bat i stawia czoła jakby byli rywalami. Wcześniej nie używano fajerwerków, teraz już tak” – relacjonuje Nina.
Socjolożka Ruth Bautista określa to jako „pojedynek z gradem”. W przypadku przymrozku procedura zależy od wiedzy amauty, który przedtem „czyta” z liścia koki i udziela wskazówek Yapu Kamani, jak postępować. W obliczu suszy prosi się o pomoc zarówno chrześcijańskiego Boga, jak i bogów andyjskich, wierząc, że ich łaska zapewni społeczności przetrwanie. „Do tej pory zawsze mieliśmy plony, choćby niewielkie, ale nigdy nie zabrakło nam jedzenia” – podsumowuje Leonardo Laura.
W ZDROWIU I CHOROBIE
Víctor Nina w marcu ukończy 70 lat. Ma spokojny sposób mówienia i twarz naznaczoną zmarszczkami. Wiele nauczył się od swoich rodziców i dziadków, zanim został medykiem naturalnym uznanym przez państwo boliwijskie. Był najwyższą władzę w tej wspólnocie i wspomina, jak święte były ajmarskie tradycje w jego dzieciństwie. Dziś – mówi z nostalgią – czas przyspieszył procesy, w tym siew, który wcześniej odbywał się przy pomocy wołów i osłów, a teraz ciągników. „Już nie rozmawia się z ziemniakiem, nie dziękuje się mu przed posadzeniem. Nie używa się też owczego nawozu, by chronić uprawy komosy przed szkodnikami, a sadzi się nowe odmiany, które nie wytrzymują tutejszego klimatu” – podkreśla.
Między innymi, Yapu Kamani również nie przestrzega już niektórych zwyczajów z dawną rygorystycznością. Choć przez sześć miesięcy swojej służby powinien mieszkać w domku Ch’ujllu Uta, obecnie może na kilka godzin udać się do La Paz, za zgodą lokalnych władz. Dawniej nie mógł nawet uczestniczyć w pogrzebach, ponieważ wierzono, że żal po stracie bliskiej osoby może odciągnąć go od obowiązków.
Te zmiany mają również wpływ na sposób odżywiania się ajmarskich społeczności. Nina mówi, że kiedyś cała żywność, jaką spożywali, pochodziła z ich ziem (stąd zaangażowanie, aby plony były udane): od różnorodnych gatunków ziemniaków po jęczmień, który służył do wypieku chleba lub przygotowywania napoju. Spożycie czerwonego mięsa było minimalne: tylko nieco mięsa z lamy lub owcy, suszonego lub przetworzonego na chalona (to takie bardzo suche, solone mięso lamy, zbliżone do beef jerky) do zupy.
Dziś Huancollo przekształciło się z rolniczej wspólnoty w hodowlaną. Mieszkańcy hodują krowy, aby sprzedawać mleko do lokalnych zakładów przemysłowych. Ich obecne uprawy skupiają się głównie na ziemniakach, które są podstawą ich kultury, jednak ich dieta zmieniła się i obejmuje teraz makarony oraz ryż, zamiast tradycyjnych andyjskich bulw i zbóż (no te wariacje niby ziemniaka).
„Teraz leczę zaparcia, próchnicę, młodzi noszą okulary już od 15. roku życia. Widzę głównie stres, artretyzm, kamienie żółciowe i nerkowe. Kiedyś pili napary z sik’i (andyjskiego zioła) lub jedli mniszka lekarskiego jako warzywo, ale teraz wszystko jest zanieczyszczone, więc jedzenie jest bardzo niezdrowe” – mówi medyk naturalny. Mimo to tradycja Yapu Kamanis trwa i, jak zapewnia Leonardo, będzie trwała, ponieważ ktoś musi zapewnić społeczności żywność.
Mieszkańcy Huancollo nie zamierzają opuszczać swojego terytorium. Od 2022 roku postawili na turystykę wspólnotową, która ma przynosić korzyści dla wszystkich i jednocześnie wiąże się ze wspólnymi obowiązkami. Otworzyli muzeum, aby zaprezentować swoją kulturę oraz zioła, których używają w szpitalu medycyny naturalnej, zbudowanym wspólnymi siłami w latach 70., a który przez długi czas był zamknięty. Teraz, kiedy Víctor, miejscowy medyk, przejął nad nim pieczę, mówi, że będzie oferował usługi mające na celu „leczenie duszy i ciała”; zgodnie z tą samą zasadą, którą kieruje się Yapu Kamani.
------------[ TLDR ] -------------
Artykuł jest o życiu społeczności ajmarskiej w boliwijskim Huancollo, gdzie tradycja rolnicza jest ściśle związana z duchowością i wspólnotowymi rytuałami. Każdego roku, przed sezonem siewu, mianuje się dwóch strażników pól – Yapu Kamanis – którzy przez sześć miesięcy chronią uprawy, wykonując zarówno praktyczne, jak i duchowe rytuały, by zapewnić plony w trudnym klimacie wysokogórskiego Altiplano. Tradycja ta, mimo pewnych zmian, utrzymuje się i łączy ze współczesnymi działaniami, jak rozwijanie turystyki wspólnotowej i promocja medycyny naturalnej, która ma na celu wspieranie zarówno zdrowia fizycznego, jak i duchowego mieszkańców.
-------------------------------
W społeczności będą wszystkie wpisy, i moje, i @bojowonastawionaowca, dlatego warto dołączyć, a tag tylko do moich wpisów będzie taki:
#apwdndziwen
-------------------------------
#ciekawostki #amerykapoludniowa #boliwia #wierzenia
Jak kogokolwiek to zainteresuje, to może jeszcze wrzucę małe uzupełnienie, bo temat wiąże się z małym tekstem o wierzeniach wokół dnia Wszystkich Świętych w Boliwii, który pisałem w sobotę.
Na zdjęciach jest kolejno:
1. Medyk medycyny naturalnej Nina Limachi, który pojawił się w tekście.
2. Festiwal 3 maja na wzgórzu Quenallata z zeszłego roku.
3. Nina Limachi pokazuje miejsce, w którym każdego dnia Yapu Kamani muszą rozpalić ogień, a następnie użyć dymu, który odstraszy grad lub mróz.
4. Yapu Kamani kończą swoją rolę, ponieważ wypełnili misję dbania o uprawy.
5. Kobieta wraca z wodą do swojej wioski.
Jak ktoś tu dotrwał, to podziwiam. XD
Źródło:
https://elpais.com/america-futura/2024-11-04/yapu-kamanis-los-campesinos-que-lo-dejan-todo-para-cuidar-sus-cultivos-a-3800-metros-de-altura.html
@Dziwen CO TO JEST XDD
@UmytaPacha owca. XD
@Dziwen bardziej mokry sen kawiarenkowicza o owcy
WDN przybliży wam histerie z różnych portali na całym świecie (¬‿¬)
@VonTrupka tam jest w ogóle śmiesznie xD nie tylko to xD
Czekam na...
Zaloguj się aby komentować
Wcześniej ekwadorskie siły bezpieczeństwa wtargnęły do ambasady Meksyku w Quito. Funkcjonariusze aresztowali pod zarzutem korupcji byłego wiceprezydenta Ekwadoru Jorge Glasa, któremu prezydent Meksyku udzielił azylu.
Glasowi, prawdopodobnie najbardziej poszukiwanemu człowiekowi w Ekwadorze, grozi dochodzenie w sprawie korupcji, przekupstwa i nie tylko.
Alicia Bárcena, sekretarz stosunków zagranicznych Meksyku, dodała, że w wyniku incydentu wielu dyplomatów odniosło obrażenia i stwierdziła, że naruszył on Konwencję wiedeńską o stosunkach dyplomatycznych.
https://twitter.com/YoannaGB/status/1776486996992532916?s=19
https://apnews.com/article/mexico-ecuador-diplomatic-crisis-de5aa3a638b54fdfa3474c8ee25ca57e
#wiadomosciswiat #amerykapoludniowa #meksyk #ekwador
@smierdakow ktoś kojarzy w ogóle dlaczego Meksysk dał mu azyl?
Z tego co czytam to koleś narobił przekrętów na miliardy dolarów w Ekwadorze i tyle, ciężko konkrety mi znaleźć, o co tutaj chodzi dokładnie?
Po hiszpańsku u mnie ni w ząb, a tak to ciężko się dowiedzieć czegoś z mniej oficjalnych źródeł, ciekawe czy ambasada jakiejś większej ilości brudnej gotówki nie chciała wywozić czy coś w tym stylu.
@DiscoKhan kasa, pewnie dał komuś w łapę
@Sweet_acc_pr0sa to pewnie też ale też nie wiem czy Ekwadorczycy tak niecierpliwie podeszli do tematu tylko po to żeby go capnąć. Jeżeli ta kasa cały czas była jeszcze w ambasadzie to już to trochę inaczej wygląda, impuls do działań byłby znacznie większy.
Ale wróżenie z fusów tak naprawdę.
@smierdakow pewnie dostali cynk ze chłop planuje ucieczkę z kraju i albo wyciągną albo nigdy nie odpowie za swoje czyny.
Akcja prawie jak u nas w pałacu prezydenta
Zaloguj się aby komentować
Jest to reakcja na słowa prezydenta Argentyny: „Nie można wiele oczekiwać po kimś, kto był terrorystycznym mordercą” – powiedział Mileli o prezydencie Kolumbii.
Kolumbijskie MSZ ogłosiło w środę, 27 marca, że dyplomaci z ambasady Argentyny zostaną wydaleni.
„Wypowiedzi argentyńskiego prezydenta podkopały zaufanie naszego narodu, a ponadto uraziły godność prezydenta Petro, który został wybrany w sposób demokratyczny” – oświadczyło kolumbijskie MSZ.
Petro, pierwszy lewicowy prezydent w historii Kolumbii, był w przeszłości członkiem grupy partyzanckiej M-19, która w 1990 roku po zawarciu pokoju z rządem i złożeniu broni przekształciła się w partię polityczną.
W styczniu, gdy Milei nazwał Petro „komunistycznym mordercą”, Kolumbia wezwała swojego ambasadora w Argentynie „na konsultacje”.
https://forsal.pl/swiat/aktualnosci/artykuly/9473990,spor-kolumbii-z-argentyna-dyplomaci-z-ambasady-w-bogocie-zostali-wyda.html
#wiadomosciswiat #politykazagraniczna #kolumbia #argentyna #amerykapoludniowa
Oj prawda boli xd
@smierdakow Dupa boli, że rzucił im w twarz czystą prawdą xd
Ale brzydki hobbit
@Greenzoll Zbyt długo nosił pierścień...
Zaloguj się aby komentować