Zdjęcie w tle
moll

moll

GURU
  • 1367wpisy
  • 25535komentarzy

https://www.przepisnikmoniki.pl/

Cytat na dziś:

Był wyższy od jej ojca, chociaż nie tak stary, i ubierał się jak Cygan. Większość zębów zmieniła mu się w złoto, ale Esk uznała, że nie pora pytać o przyczyny. Prezentował ciemną opaleniznę, którą całymi latami próbują uzyskać bogacze, stosując kosztowne wakacje i kawałki folii aluminiowej. Tymczasem wszystko, co do tego potrzebne, to całymi dniami tyrać jak wół na świeżym powietrzu.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
Mr.Mars

Właśnie!


Teraz to solarium i SPA się zachciewa, a głowy z domu nie wychyli.

Zaloguj się aby komentować

Udał mi się Sonet uśmiechnięty, ale taki rodzinnie wesoły

Weekendowy poranek

Jest weekend, więc dziatwa wcześnie się zbudzi,
Już śmiech z dziecięcego pokoju się na dom szerzy,
Radosny i czysty, rześki i świeży,
Rodziców niechybnie, niedługo to zbudzi!...

Wskakiwać na pokład - tu nikt się nie nudzi!
Rodzice wykopani z własnej pościeli ku łóżka krawędzi rubieży,
Podczas szturmu wiercipięt nikt tu już nie poleży,
Polegli w chwale obok pościeli ci duzi!...

Nasza czwórka tutaj to tak wielu!
Malca stopa za głową mi znika!
A ten drugi zaraz za nim pomyka!...

Podbici w naszym łóżkowym kasztelu,
Najeźdźców dzikich łaskoczemy szumnie,
A śniadanie zjemy w piżam kostiumie!...

#nasonety #diriposta #zafirewallem
splash545

@moll bardzo fajny! Łóżkowy kasztel szczególnie mi się spodobał

fonfi

@moll Właśnie sobie zwizualizowałem ten obrazek z moimi latoroślami, lvl "mocno nastoletni" i aż mnie wszystkie kości rozbolały od tego pomykania...

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

Nie przyszło jej nawet do głowy, że powinna zacząć się martwić. Przez pierwsze osiem lat jej życia świat był miejscem wyjątkowo nudnym, a teraz, kiedy stawał się ciekawy, nie wypadało okazywać niewdzięczności.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Dzisiaj chyba padł nowy rekord bażantów w zagajniku za płotem - 8 kur i 3 koguty, tak jednocześnie. Chyba musi być krucho z żarciem, bo większe zbiegowiska zrobiły już w listopadzie.
W zeszłym roku przychodziło pod karmnik w ramach stałego abonamentu 6 kur i 3 koguty, a przy większych mrozach bywało do 5 kogutów.

#dokarmianieptakow #rozkminy
Kocurowy

@moll Ja u siebie naliczyłem rekordowo 14, w zasadzie są u mnie przez cały rok. Najbardziej lubię jak spotykają się dwa samce i się sobie "kłaniają", zawsze z tego kisne.

splash545

@moll czyli możesz zrobić rosół z kur wielu

Enzo

@moll Zdjęcie by się przydało.

Zaloguj się aby komentować

Do końca tej edycji #naopowiesci pozostały 3 dni - termin to 13.11.2024 więc póki mam chwilkę wrzucam swoją bajkę

Bajka bez Internetu

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma dolinami, poza granicami cywilizacji, na końcu świata, stała chatka babci Apolonii. A przynajmniej tak uważał Wojtek, jej najmłodszy wnuk, który wyjazdy do rodzicielki swojego taty uważał za najwyższy i zupełnie niezasłużony wymiar kary. A kara ta odbywała się z pewną regularnością, niezmiennie, wyznaczając rytm roku na równi z wiosną, latem, jesienią i zimą, odkąd sięgał pamięcią i jeszcze dłużej - święta, urodziny babci, czasem kilka dni ferii, a czasem część wakacji… Mimo jego narzekań, nalegań i usilnych starań, rodzice z uporem ciągali go ze sobą. A w tym roku postanowili, że na kilka wakacyjnych dni zostanie sam, zupełnie sam, w tym koszmarnym miejscu!
Domostwo babci Apolonii nie stało na końcu świata, lecz na krańcu wsi Masełko. Niemal pod samym lasem, który dopiero od niedawna odrastał od bycia monokulturą sosny, śmigającej strzeliście ku niebu, w równych rzędach niczym drzewne bataliony. Schludne i nieduże podwórko, pozostałość po dawnym gospodarstwie, było otoczone płotem z siatki w tych miejscach, gdzie akurat nie było opustoszałych budynków gospodarczych. Do parterowego domu z czerwonej cegły, skrytej pod nijakim tynkiem doklejony był na tyłach babciny ogródek - pyszniące się feerią barw rabaty wabiły słodkim zapachem i ogłuszały nieustannym od świtu do zmierzchu bzykiem pszczół i innych owadów. A poza tym nie było niczego… Co najgorsze, może i u babci był prąd, jak w każdym “normalnym” według Wojtka domu, jednak nie było Internetu! Totalnie! W ogóle! Żadna firma telekomunikacyjna nie doprowadziła do samotnej chatynki łącza kablowego, a telefon komórkowy miał tak słaby zasięg, że jeśli babcia miała ochotę na rozmowę z którymś ze swoich dzieci lub wnucząt, wsiadała na rower i jechała do nieco wyżej położonego “centrum” wioski, by podłapać kilka kresek do normalnej rozmowy. Jednak nadal było to zbyt mało i zbyt uciążliwe, by chłopiec mógł obejrzeć filmik lub pograć w swoje ulubione gry.
-Nie możecie mi tego zrobić! - w wieczór poprzedzający wyjazd do babci, Wojtek przypuścił ostatnią, beznadziejną szarżę na rodziców.
-Przecież niczego takiego nie robimy - słodki uśmiech mamy i jej spokojny głos akurat w tej chwili nie działał na Wojtka kojąco, wręcz przeciwnie.
-Zmarnujecie mi życie!
-To tylko kilka dni… - włączył się do rozmowy tata, unosząc głowę znad talerza z kolacją - wiesz dobrze, że ja jadę w delegację, a mama po pracy odwozi ciocię Halinkę na rehabilitację. Nie możemy zostawić cię samego na całe dnie.
-Kilka dni?! To cała wieczność! I mogę zostawać sam! 
-Jeszcze trochę podrośniesz i wrócimy do tematu zostawania samemu w domu - wizja siedmioletniego jedynaka samego całe dnie nie była szczytem marzeń jego rodziców. - Zaraz zaczynamy z mamą urlop, więc wynagrodzimy ci nudy u babci, pojedziemy gdzieś we trójkę, sam wybierzesz co będziemy robić, dobrze?
-Dobrze - chłopiec niechętnie postanowił się zgodzić. W głowie już mu kołatała myśl o nowym parku rozrywki, w którym było paru jego kolegów z klasy i tak strasznie przechwalali się przejazdem kolejkę górską. Też chciał się nią przejechać.
Następnego dnia podróż upłynęła Wojtkowi w ponurym nastroju. Nie pomogły ulubione łakocie, naładowany tablet czy próby zagadywania przez rodziców. 
A dalej było już tylko śmiertelnie nudno! Babcia zauważyła, że urósł od ostatniej wizyty, miała dla niego ugotowany kompot z porzeczek i chciała go uraczyć ciastem albo chociaż lodami, w czasie, gdy rozmawiała z ożywieniem z jego rodzicami.
Dorośli są tacy nudni, tylko siedzą i gadają, pomyślał malec, siedząc z głową ukrytą w dłoniach, wpatrując się w topniejącą na dnie kolorowej miseczki porcję lodów. Czas ślimaczy się niesamowicie, kiedy nie można go zająć czymś interesującym. Chciałbym być w domu i pograć z Bartkiem, on na pewno ma Internet u swojej cioci!
-No nic, to my się już będziemy zbierać, muszę się jeszcze spakować przed wyjazdem do Poznania - te słowa taty wprost zmroziły Wojtka, który wolał się jednak nudzić z rodzicami przy boku niż zostać tutaj tylko z babcią.
-Uważajcie na siebie, a ty się nie zgub w tym całym Poznaniu - żegnała syna i synową babcia Apolonia.
-Dziękujemy, mamo. Baw się dobrze, synku!
-I bądź grzeczny!
I zatrzasnęły się za nimi drzwi samochodu. I odpalił się silnik. I auto odjechało, tak po prostu polną drogą w kierunku zachodzącego na Masełkiem słońca. I Wojtek został tu zupełnie sam…
-Idę do pokoju - naburmuszony Wojtek nie miał najmniejszej ochoty siedzieć ani chwili dłużej z babcią. Ostatecznie, zanim tablet się rozładuje, może zdąży obejrzeć po raz setny “Auta”, które znał praktycznie na pamięć.
Następny poranek chłopcie powitał w równie kiepskim nastroju. Był burkliwy i niemiły dla babci, która na wszelkie babciowe sposoby chciała go rozchmurzyć.
-Może wyjdziesz na dwór? Taka ładna pogoda, nie siedź w domu. W obórce znalazłam stary rower twojego taty, mógłbyś na nim pojeździć, jeśli chcesz. Pan Zenek pomógł mi go naszykować dla ciebie. Tylko wsiąść i jechać. Tylko nie za daleko, żebyś się nie zgubił!
Wojtek ciężko westchnął i wyszedł z kuchni. Oglądanie filmów wydawało mu się równie nudne, co siedzenie z babcią, postanowił więc wciągnąć trampki i wyjść z domu. Przynajmniej będzie mógł się nudzić sam!
Nogi poniosły go w kierunku próchniejącej stodoły. Deski skrzypiały złowieszczo, za to porastające tył budynku pokrzywy wydawały się idealnym miejscem do bezproduktywnego rzucania kamieniami w chaszcze i bicia w nie patykiem, póki nie wymyśli czegoś lepszego. No i była tu odrobina cienia, a dzień zapowiadał się naprawdę upalnie.
Rzucanie kamykami szybko by się chłopcu znudziło, gdy gdzieś przy piątym lub szóstym kamyku z pokrzyw dobiegło: 
-Mrrrał! Ał! Ał! Ał - wypowiedziane bardzo kocio, z dużą dozą pretensji.
Z krzaków wyłonił się duży, bury kocur.
-To ty we mnie trafiłeś kamieniem? Kto to widział, rzucać w innych! - kot gadał jak najęty i zbliżał się do chłopca.
-Yyyyy, to ty mówisz?
-A co w tym dziwnego, ludzki szczeniaku? - kot nie wydawał się być niczym zaskoczony, w przeciwieństwie do Wojtka.
-Koty przecież nie potrafią mówić!
-A jednak, jak widzisz, mówię. Mraurycy jestem, do usług - kot się skłonił, przysiadł z gracją na zadku i wpatrując się w chłopca zaczął badać czubek głowy, w który oberwał chwilę wcześniej kamieniem.
-Wojtek! - chłopiec bez namysłu również przedstawił się kotu, w końcu byłoby to niegrzeczne, skoro Mraurycy również to zrobił.
-Skąd się tu wziąłeś szczeniaku-Wojtku? - zapytał kot, liżąc łapkę i wpatrując się przenikliwie w chłopca.
-Nie jestem szczeniakiem! Mam już 7 lat i przyjechałem do babci Apolonii na wakacje! - wyrzucił z siebie Wojtek - A właściwie to rodzice mnie przywieźli, bo ja wcale nie chciałem! Tutaj jest nudno i nie ma Bartka!
-Czyli jesteś szczeniakiem Dobrej Pani Co Daje Mleko - Mraurycy zamyślił się przez moment - Skoro się nudzisz, może chcesz ze mną zapolować na myszy?
Wojtek ożywił się na myśl o polowaniu z kotem i ruszył za Mraurycym, który nie oglądają się na niego, już znikał w wysokiej trawie na rozciągającej się za gąszczem pokrzyw łączce.
Okazało się, że Wojtek słabo łapie myszy, polowanie na ptaki w jego wykonaniu to całkowita pomyłka - wszystkie wróble w okolicy pouciekały, a zamiast łapać drobne rynki w pobliskim strumieniu, chłopiec zdjął buty i skarpetki i zaczął chlapać wodą, mocząc nią wypielęgnowane futerko Mraurycego.
Tego kotu było już za wiele, więc postanowił zabrać chłopca na podwórko, skoro dzisiejsze próby polowania spełzły na niczym.
-O, jesteś, już cię miałam szukać - babcia Apolonia właśnie odwiązywała przybrudzony fartuch - Zrobiłam racuchy na obiad. Cześć Burasku - zwróciła się do kota - chyba się zakolegowaliście, co? Przyniosę ci spodeczek mleka!
Babcia wróciła do domu, a Mraurycy (zwany Buraskiem), rozsiadł się na ganku i czekał w iście królewskiej pozie na swoje mleko. 
-Popołudnie spędzam na wygrzewaniu się za oborą, jeśli chcesz, możesz do mnie dołączyć - powiedział kot w kierunku chłopca i przymknął oczy, nie oczekując odpowiedzi.
Wojtek umył przykurzone ręce i buzię, i z apetytem pałaszował kolejne racuchy. Dawno nic mu tak nie smakowało!
-I co? Bawiłeś się dobrze? - zagaiła babcia ciekawa, gdzie wywiało jej małego marudę na tyle czasu - Co robiłeś?
-Łowiliśmy z Mraurycym myszy i ryby, i nic nie złapaliśmy, ale to nic. Ale najgorsze były ptaki. Tak szybko odlatują, że nie udało mi się złapać nawet wróbla!
Babcia słuchała opowieści Wojtka z lekkim uśmiechem. Najbardziej rozbawiło ją imię nadane Buraskowi przez Wojtka - Mraurycy - dobre sobie!
-Co będziesz robił po obiedzie?
-Idziemy za oborę, wygrzewać się na słońcu.
-Dobrze, tylko załóż czapkę z daszkiem i wróć na kolację. 
W ciągu kolejnych dni Wojtek i Mraurycy byli praktycznie nierozłączni - wspinali się po drzewach, tropili zające, wygrzewali się w słońcu, tylko ze wspólnych polowań z ludzkim szczenięciem kot chciał zrezygnować (wszystkie myszy w okolicy śmiały się w głos z jego niezgrabnego pomocnika), ale ostatecznie chociaż łowienie ryb zostało zwieńczone sukcesem, gdy pan Zdziś pożyczył Wojtkowi starą wędkę, wykonaną leszczynowej witki. Rybki chłopiec złowił pierwsza klasa i oddał mu wszystkie!
W ogóle nie brakowało mu tabletu i gier. Wieczorami bywał zbyt zmęczony, żeby obejrzeć bajkę, a babcia Apolonia potrafiła tak ciekawie opowiadać, gdy odprowadzała go do pokoju do snu. Podobały mu się szczególnie historie o Indianach. Wraz z Mraurycym założyli plemię Czarnych Stóp (babcia Apolonia twierdziła, że było to Plemię Czarnych Stóp, Rąk i Buź). Te wszystkie przygody… Miał je tutaj, z Mraurycym! Jak opowie chłopakom o wakacjach z gadającym kotem, to wszyscy będą mu zazdrościć bardziej, niż tego legendarnego miecza, który zdobył na rajdzie w maju.
Dzień, w którym przyjechali rodzice zaskoczył Wojtka niezmiernie.
-Sobota? To już? - chłopiec wydawał się tym faktem równie rozczarowany, jak wcześniej samym wyjazdem do babci na wieś.
-Tak, to już. Rodzice powinni dojechać po południu - Apolonia bardzo się ucieszyła, że mały bawił się tak dobrze, że stracił rachubę czasu. Był teraz taki żywy i opalony. Prawdziwa Czerwona Twarz. Bardzo przypominał swojego tatę w jego wieku.
Samochód rodziców z szumem silnika podjechał pod bramę. Jednak nikt tam na nich nie czekał z utęsknieniem. Podwórko było ciche i martwe, póki z domu nie wychyliła się uśmiechnięta staruszka.
-Cześć mamo! - tata Wojtka zamknął zasuszoną sylwetkę babci Apolonii w iście niedźwiedzim uścisku - gdzie Wojtek?
-A jeszcze nie wrócił, gdzieś biega z Buraskiem i się bawi. Założyli własne plemię i chyba są na łowach na bizony…Wejdźcie, zrobię coś do picia, a wódz Czarnych Stóp powinien niedługo pojawić się na obiad. 
Nie minęła godzina, w trakcie której staruszka opowiedziała synowi i synowej, jak minął jej wspólny tydzień z Wojtkiem i chłopiec już był. Trochę umorusany, z kilkoma piórami zatkniętymi na głowie wygląda jak najprawdziwszy wojownik. Za nim, statecznym krokiem podążał bury kocur. Widząc rodziców, malec rzucił się ku nim biegiem.
Kot przysiadł swoim zwyczajem na ganku, czekając na miseczkę mleka. W tym czasie nastąpiły wszystkie uściski i powitania.
Potem obiad i lody, w trakcie których Wojtkowi nie zamykała się buzia, gdy opowiadał o wspólnych wyczynach z Mraurycym.
-Tropiliśmy tego bizona już dobrych kilka mil, czołgając się w trawach. Byliśmy bezszelestni! Mieliśmy go na wyciągnięcie ręki i już, już go mieliśmy otoczyć z dwóch stron. Mraurycy od południa, ja od wschodu, byłby w kleszczach i by nam nie uciekł! I wtedy zjawił się on! Dudniący demon pól! Bizon się spłoszył, a my musieliśmy wracać na kolację, bo babcia by się martwiła.
Po kolejnej dzikiej historii rodzice postanowili wracać z Wojtkiem do domu. Chłopiec poszedł z mamą spakować swoje rzeczy. Postanowił zabrać swój pióropusz, więc mama pieczołowicie umieściła go na wierzchu, by pióra się nie połamały w trakcie drogi.
-Czas się pożegnać - tata uśmiechnął się do synka.
Malec podbiegł do babci i mocno ją uścisnął, prawie ją przewracając.
-Wojtek! - krzyknęła mama.
-To nic - babcia Apolonia przygarnęła chłopca do siebie - No, to jak? Wpadniesz jeszcze do babci?
-Tak! - uśmiech na twarzy dziecka mówił wszystko. - Ale przed muszę się jeszcze z kimś pożegnać.
W trakcie, kiedy rodzice żegnali się z babcią i pakowali torbę Wojtka do auta, ten podszedł do wylegującego się pod ławką na ganku Mraurycego, który z brzuszkiem pełnym mleka nie potrzebował już niczego więcej do szczęścia, w swoim prywatnym, kocim raju.
-Mraurycy, jadę już do domu. Fajnie było. Jeszcze do ciebie przyjadę. - chłopiec wyrzucał z siebie kolejne zdania, jednak Mraurycy nie odpowiadał. Patrzył na niego zaintrygowany i pacnął go lekko łapką w rękę, gdy ten spróbował go pogłaskać.
W końcu wstał lekko zirytowany przerywaniem mu sjesty.
-Miau - miauknął zupełnie po kociemu, z gracją otarł się o nogi swojego wodza i długimi susami oddalił się w kierunku ulubionych terenów łowieckich za stodołą.
Wojtek wzruszył ramionami i wsiadł do samochodu. Machał do babci, póki ta nie zniknęła z mu z widoku.
Po powrocie do domu Wojtek postanowił pozostać wodzem Czarnych Stóp. Koledzy z podwórka zostali wojownikami jego plemienia. Rada plemienna zbierała się niemal codziennie przy karuzeli na placu zabaw. Mniej czasu spędzał przed tabletem i komputerem, w końcu bycie wodzem to nie tylko przywileje, ale też sporo poważnych obowiązków, szczególnie, gdy w okolicy zaczęło grasować kilka innych plemion.

----

2064 słowa (dokumenty Google)

----

#zafirewallem #tworczoscwlasna
splash545

@moll ależ kapitalnie się je czytało! Bardzo przyjemne opowiadanie z tematem na czasie i super pomysł z tym gadającym kotem.

Wieś Masełko i Mraurycy O i jeszcze te drzewne bataliony i w sumie całe to zdanie z nimi wpadło mi w oko.

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

Uniósł się ciepły zapach, mieszanka lanoliny i nawozu. Barka była wyładowana wełną.

Nierozsądnie jest zasypiać na cudzej barce, nie wiedząc, jakie obce skały mogą przesuwać się za burtą po przebudzeniu, nie wiedząc, że barki tradycyjnie odpływają wcześnie, kiedy słońce ledwie się wynurzy, nie wiedząc, jakie nowe horyzonty powitają człowieka następnego dnia...

Wszyscy o tym wiedzą. Esk nie wiedziała.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
Mr.Mars

Esk nie powinna się martwić. To się nazywa Przygodowe Odkrywanie Świata.

Zaloguj się aby komentować

Utwór #diriposta do utworu di proposta @ErwinoRommelo (bardzo łady utwór, Robaczku)

Masz babo placek!

Przy pieczeniu kucharka się trochę ubrudzi,
Trochę zamętu wokół siebie samej szerzy,
Ale kucharce tak bardzo dzisiaj zależy,
Zdążyć, zanim kochanka poranek obudzi!

Pocałunek jej skradnie, pieszczotę wyłudzi,
Zagarnie, nie znosząc żadnej uczuć ascezy,
Przez żołądek - do niej w całości należy,
Żadne w miłości wzajemnie się nie znudzi.

Takiej miłości zaznać chciałoby tak wielu,
Uczucia, jak pieśń niepozornego słowika,
Które rozbrzmiewa wokół i nie ma cennika.

A teraz usiądź, ukochany, w fotelu,
Babka z pieca zaraz gorąca wyfrunie,
Wolisz herbatkę, miły, czy może kawunię?

------

Sonet spełnia zadane kategorie:

  • Sonet Czysty Technicznie, Pure trzynastozgłoskowiec - wymagało to liczenia sylab na palcach, ale jest! (jeśli się nie rypłam xD)
  • Sonet smaczny, o jedzonku. - babka wyszła jak malowanie!
  • Sonet miłosny wzdychanie do ukochanego partnera / ukochanej partnerki. - gotowanie dla miłości jest najlepsze i się najbardziej udaje, szczególnie okraszone buziakiem
  • Sonet mroczny, muszą zostać dodane tagi #noc / #void musi zostać dodany po 00:00. - jest po północy!
  • Sonet uśmiechnięty, oda do radości. - bo komu by się nie cieszyła japa do babki o poranku, specjalnie na jego cześć

więc chyba to:

  • Sonet Legion, musi zawierać wymogi CO NAJMNIEJ 4 z ww. kategorii, muszą zostać one wymienione we wstępie - chociaż kategorie wymienione w epilogu

#nasonety #zafirewallem
ErwinoRommelo

Ehh @moll to zawsze dowozi ! A co do napoju to babka najlepsza jest nie świeża tylko jak trochę polezy i wyschnie, wtedy sobie kroisz i maczasz w ciepłym cacao i taka namoczona do paszczy (° ͜ʖ °)

Piechur

To jest tak cudownie @moll -owe, że głowa mała Piękny poemat i piękny flex

splash545

@moll no i pozamiatała bardzo fajnym sonetem! Coraz większą mam chęć na taką babkę.

Zaloguj się aby komentować

Będzie babkowane! Muszę tylko do jakiegoś gara dopasować do gotowania i można testować.

Jakość wykonania nie powala, ale chociaż się błyszczy

#mollgotuje #gownowpis
2422a935-9887-4a5f-9152-54dbd93aa5b8
RACO

Lubię jak jest zakalec bo wtedy nie jest suche ciasto

Felonious_Gru

@moll też dzisiaj pichciłem

DonRzoncy

@moll Myślałem że to jakiś spuchnięty tłok z silnika dizla x)

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

Esk leżała w obszernej, miękkiej i lekko wilgotnej pościeli pokoju gościnnego „Sekretu”. Była zmęczona, ale nie mogła zasnąć. Przede wszystkim łóżko było zimne. Przez chwilę zastanawiała się, czy by go trochę nie rozgrzać, ale zrezygnowała. Choćby nie wiem jak ostrożne prowadziła eksperymenty, ogniowe zaklęcia jakoś jej nie wychodziły. Albo w ogóle nie działały, albo działały aż za dobrze. Drzewa wokół chatki ledwie się trzymały, pełne dziur po ognistych kulach. Gdyby z magią jej się nie udało, mawiała Babcia, zawsze znajdzie pracę jako budowniczy wychodków i wiertacz studni.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
Mr.Mars

@moll Babcia umiała motywować.


Biedna Esk.

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

(...) mężczyźni w Ohulanie całym sercem popierali maść Trzymaj-Długo, uważali jednak, że latające kobiety to już przesada.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
conradowl

A kto by chciał latawicę?

Opornik

Jak jakaś kobita mówi mówi "no to lecę" zawsze wołam "uważaj na druty!"

Mr.Mars

@moll Jaka przesada? Same korzyści z latających kobiet. Taka nie traci czasu na chodzenie.

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

Umysły zwierząt są proste, a zatem wyraźne. Zwierzęta nigdy nie marnują czasu, dzieląc doświadczenie życiowe na małe kawałeczki i myśląc o tych wszystkich kawałeczkach, które straciły. Cały zakres wszechświata wyraża się dla nich jako rzeczy, które: a) nadają się do kopulacji, b) nadają się do jedzenia, c) należy przed nimi uciekać i d) kamienie. To uwalnia umysł od zbędnych myśli i daje konieczną bystrość wtedy, kiedy jest niezbędna. Typowe zwierzę, na przykład, nigdy nie próbuje równocześnie chodzić i żuć gumy.

Przeciętny człowiek natomiast bez przerwy myśli o najróżniejszych sprawach, na wszystkich poziomach, uwzględniając przy tym sugestie z dziesiątka biologicznych kalendarzy i zegarów. Są myśli, które zamierza wysłowić, myśli osobiste, myśli głębokie, myśli o myślach i cała gama myśli podświadomych. Dla telepaty ludzki umysł to zgiełk. To dworzec kolejowy, gdzie wszystkie głośniki mówią równocześnie o czym innym. To pełne pasmo fal ultrakrótkich – w dodatku niektóre stacje mają fatalną reputację, są piratami na zakazanych morzach i późną nocą odtwarzają płyty z marnymi tekstami.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
Mr.Mars

@moll Człowiek to dziwna istota, w dodatku skomplikowana.


A instrukcji obsługi nikt nie dołączył

ratty

Najwyraźniej Pratchett miał ADHD

Zaloguj się aby komentować

Zrobiłam lasagne... Smak 10/10, ale nad wyglądem muszę popracować, bo taka 5/10 max wizualnie xD

#mollgotuje #gownowpis #gotowanie
Afterlife

Wyobraz sobie, ze nie zauwazylem "Zrobilam Lasagne" a przeczytalem drugą część.

pluszowy_zergling

@moll O widzisz, mój problem z pysznymi przepisami :D, nie nadążam zrobić zdjęcia, bo już w brzuszku T_T

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

Babcia tymczasem znajdowała się o dwie przecznice dalej. Według norm innych ludzi, ona także się zgubiła. Ale ona sama patrzyła na to inaczej. Wiedziała, gdzie jest. To inni nie wiedzieli.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
Mr.Mars

Babcia nigdy nie myli się!

Zaloguj się aby komentować

949 + 1 = 950

Tytuł: W cieniu orła
Autor: Arturo Pérez-Reverte
Kategoria: powieść historyczna
Wydawnictwo: ArtRage
ISBN: 9788368191295
Liczba stron: 104
Ocena: 8/10

Prywatny licznik 52/60

Takie małe cacko...

Powieść historyczna, prezentująca "perypetie" wojenne trzysta dwudziestego szóstego regimentu piechoty liniowej, na który składali się przymusowo wcieleni do armii napoleońskiej Hiszpanie, z obozu jenieckiego pod Hamburgiem.
Wspólną podróż zaczynamy już w zaawansowanej części kampanii rosyjskiej - jesteśmy pod Borodino. Razem maszerujemy na Moskwę i maszerujemy z Moskwy. A nawet wracamy do Hiszpanii. Mamy trochę retrospekcji, trochę losów Napoleona. Jeśli chodzi o treść to tyle.

Ale... w tym przypadku nie chodzi tyle o treść (bo to znajdziecie lepiej, szerzej i dokładniej w podręcznikach), ale o to, w jakim stylu została poprowadzona narracja, jak barwnym językiem i jak plastycznie oddając tamten świat. Autor z wprawą uprawia słowną ekwilibrystykę.
Widać, że pisząc tą nowelkę musiał się przy tym nieźle bawić, bo czyta się to kapitalnie.

Do tego przypisy - w przypisach mamy wszystko, czego możemy nie znać, nie pamiętać lub nie wiedzieć, bo narrator wypowiada się w naszpikowany aluzjami i skrótami myślowymi sposób i bez bogactwa przypisów, część smaczków mogłaby umknąć.

Polecam z całego serduszka!

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #dwanascieksiazek #czytajzhejto
70b72f89-392d-482b-9857-971075a022fc
l__p

I dodane na listę do przeczytania!

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

Macie rację. Nie wystarczy przechodzący przypadkowo drwal, żeby znaleźć wyjście z tej sytuacji.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
entropy_

@moll jak masz siekierę to zawsze masz wyjście!

3860e312-16e5-418a-97aa-5a30c15e7c7f
Yes_Man

@moll @maximilianan @entropy_

af761f88-39e4-40d2-af83-7eb61a87e364
splash545

A może gdyby przechodził nieprzypadkowo

Zaloguj się aby komentować

Kiedy największym problemem w rządzeniu państwem jest naród:

(...) Hisz­pa­nia zaś to kraj o wiel­kiej przy­szło­ści, cho­ciaż pełno w nim Hisz­pa­nów.

Arturo Perez-Reverte, W cieniu orła

#cytaty #ksiazki #czytajzhejto
ErwinoRommelo

Ale cringe łapie jak dra ryja do króla « morderco », jakby to ze pr wizyta by była dzień wcześniej miało coś zmienić. Jakby władze mogły być przygotowane na nieprzewidywalne opady deszczu. Szkoda tych ludzi ale zachowują się naprawdę jak zwierzęta.

GazelkaFarelka

@moll W wolnym tłumaczeniu "naród wspaniały, tylko ludzie kurwy"

Zaloguj się aby komentować

Cytat na dziś:

Babcia nauczała: zawsze bądź gotowa płacić. Nie będziesz musiała, ludzie lubią, kiedy dobrze o nich myślisz. To wszystko głowologia.

Terry Pratchett, Równoumagicznienie

#uuk
splash545

Bądź gotowa płacić to nie będziesz musiała? Coś mi sens tego cytatu umyka.

moll

@splash545 odnosi się do czarownic - czarownice nie płacą, ale zawsze proponują że zapłacą

Za to za swoje usługi co łaska

starszy_mechanik

@moll czy w przypadku Babci sprawdzało się powiedzenie „płać i płacz”?

Mr.Mars

@moll Babcia w salonie samochodowym:

-Babcia: Poproszę to czerwone Ferrari.

-Sprzedawca: Proszę bardzo, Babciu. Tu są kluczyki.

Brum, brummmm....

Zaloguj się aby komentować