Albrecht Dürer, Madonna z dzieciątkiem i małpą, Norymberga, ok. 1498 r.
Piękna, delikatna rycina słynnego niemieckiego artysty. Ale po co Dürer umieścił na tym rysunku małpę? Co ona tutaj robi? (Zdj.1)
Albrecht Dürer był uznanym malarzem i grawerem okresu renesansu. Jego drzeworyty i miedzioryty stały się popularne w całej Europie, a rozwiązania zaczerpnięte z jego prac inspirowały artystów i wywierały nieustanny wpływ na sztukę malarską i rzeźbiarską XVI w. Podobnie jak inne ryciny Dürera, „Madonna z dzieciątkiem i mapką” była po wielokroć kopiowana i reprodukowana, np. przez włoskiego rytownika epoki renesansu Agostino Veneziano czy też przez braci Wierix - flamandzkich mistrzów rytownictwa. Ciekawostką jest, jak w specyficzny sposób kompozycję Dürera wykorzystał burgundzki malarz Juan de Borgoña.
Już wykonana kilka lat przed „Madonną z małpą” grafika „Święta Rodzina z motylem” (ok. 1495) ukazywała szybki rozwój Dürera w rzeźbiarskim modelowaniu postaci i umiejętnym dobieraniu pejzażowego tła. Motylek na tej litografii (Zdj. 2) widnieje w prawym dolnym rogu niemal niezauważalny, jednak gdy już się go dostrzeże, jego obecność przydaje delikatności całemu przedstawieniu. Podobną rolę pełnią zające na rysunku, któremu nadano tytuł „Święta rodzina z trzema zajączkami” (Zdj. 3).
Grafika Madonny z Dzieciątkiem Jezus na ręku i udomowioną małpą przez wieki była przedmiotem przeróżnych interpretacji. Widzimy Maryję siedzącą na drewnianym, niskim ogrodzeniu pośród wiejskiego krajobrazu, trzymającą na kolanach Dzieciątko Jezus. Matka przygląda się łagodnie zabawie syna z małym ptaszkiem. To zapewne szczygieł - wg wierzeń ludowych zapowiedź męki Chrystusa (szczygieł żył wśród kolących, gęstych krzewów kojarzących się z cierniami). Zdaniem niektórych historyków sztuki, narysowany tu ptak możne także być symbolem dusz ulatujących do nieba, które Odkupiciel ma wybawić.
Matka Boża opiera swobodnie rękę na Starym Testamencie, w którym proroctwa zapowiadały przyjście na świat Mesjasza. Jej wysmukła sylwetka zwraca uwagę delikatnością szaty, która została mistrzowsko udrapowana przez Dürera.
Nad głową Dziewicy widać aureolę, zaś pukle włosów młodej kobiety układają się faliście i w rytmiczny sposób. Z tyłu artysta przedstawił malowniczy krajobraz, w którym dominuje szachulcowa budowla (z tzw. muru pruskiego) zidentyfikowana przez znawców jako położona w pobliżu Norymbergi walcownia produkująca drut. Co ciekawe, już kilka lat po powstaniu dzieła Dürera, dokładnie ten sam budynek skopiował do swojej mitologicznej sceny zatytułowanej „Ganimedes” włoski rytownik Giulio Campagnola (Zdj. 4).
Na grafice Dürera od zabudowań oddziela Maryję i Dzieciątko leniwie wijąca się rzeka. Wspomnieć trzeba koniecznie o nadrzecznych zaroślach i wierzbach, ale przede wszystkim o symbolice roślin: po lewej stronie babka lancetowata, która miała wymowę antydemoniczną (osłabiała moc szatana, który nie miał dostępu do Matki Bożej), z kolei po prawej stronie dziewanna pospolita - chroniąca przed nieszczęściem i nazywana „warkoczem Maryi”, „matką ziół” czy też „berłem Królowej Niebios”.
Najbardziej zaskakującym elementem grafiki jest jednak obecność na niej włochatego ssaka. Skąd on się tutaj wziął? Dla jednych badaczy owa małpa jest odniesieniem do wszelkiego zła i szatana, którego Chrystus ma pokonać; inni uważają, że figlarne stworzenie to symbol dokonań artystów, którzy w czasach Dürera coraz wierniej potrafili odtwarzać, czyli „małpować” rzeczywistość. Przyjrzyjmy się bliżej tajemnicy umieszczenia egzotycznej istoty na tym przedstawieniu.
Egzotyczne zwierzęta, zwłaszcza małpy, były popularnym obiektem zainteresowania Europejczyków przez całe średniowiecze. Pod koniec XV w., czyli w epoce odkryć geograficznych, i wtedy, gdy Dürer tworzył swoją litografię, do bogatych domów sprowadzano coraz większą ilość żywych zwierząt schwytanych w odległych krainach i przywożonych statkami. Kupcy z Norymbergi, rodzinnego miasta artysty, wg dokumentów zakupili w owym czasie w Portugalii małpy z Indii, a później z Brazylii. Miały one służyć jako zwierzęta domowe w posiadłościach zamożnych klientów. Obok małp najbardziej poszukiwanym żywym towarem były także papugi. Zwierzę, które utrwalił Dürer, zostało przedstawione na tyle dokładnie, że badacze są zgodni co do tego, że jest to makak berberyjski, gatunek z podrodziny koczkodanów do dziś występujący na obszarach górskich Maroka i Algierii, oraz na Gibraltarze. W czasach Dürera kolonie makaków występowały także w zachodniej Tunezji i prawdopodobnie na południu półwyspu iberyjskiego. Artysta zapewne zobaczył makaka w Norymberdze lub w innym niemieckim mieście. W każdym razie szczegółowość odtworzenia zwierzęcia świadczy o tym, że przyglądał mu się bardzo długo. Wszystko wskazuje również na to, że mistrz z Norymbergii uległ fascynacji tymi niezwykłymi stworzeniami.
Z twórczości i pism Dürera wiadomo, że był on w szczególny sposób zaintrygowany wszystkim, co egzotyczne.
W pamiętniku, który pisał podczas pobytu w Niderlandach, dał wyraz swojemu zainteresowaniu małpami, a także egzotycznymi ptakami i gadami. W grudniu 1520 r. podczas pobytu w Antwerpii zanotował: „Jch hab 4 goldgulden für mehr Kätzlein geben”. „Czery złote guldeny” by mieć „mehr kätzlein” - więcej kociąt... Funkcjonował wówczas termin „Meerkatze” który nazywał małpy „kotami morskimi”, czyli kotami pochodzącymi z morza (morzem przypływały do Europy). O rożnych gatunkach tych zwierząt mówiono w ten sposób jeszcze w XV i XVI wieku; oprócz tego niektóre z małp nazywano także „Hundsaffe” - małpami-psami.
Spośród licznych zakupów Dürera podczas owej podróży, nabycie małpy było drugim spośród najdroższych wydatków - jedynie płaszcz, który kazał sobie uszyć, był bardziej kosztowny. Skrupulatne zapiski artysty wspominają także o innych żywych stworzeniach: małej zielonej papudze, którą Albrecht podarował w prezencie żonie Agnieszce w sierpniu 1520 r. (kupiła później dla niej klatkę); drugiej papudze kupionej dwa tygodnie potem dla znajomego, małym żółwiu i jeszcze jednej, trzeciej papudze. W 1521 r., gdy Dürer przebywał w Brukseli, także kupi tam małpy, w tym podarował w prezencie żonie Agnieszce w sierpniu 1520 r. (kupiła później dla niej klatkę); drugiej papudze kupionej dwa tygodnie potem dla znajomego, małym żółwiu i jeszcze jednej, trzeciej papudze. W 1521 r., gdy Dürer przebywał w Brukseli, także kupi tam małpy, w tym prawdopodobnie pawiana. Szkicował go później i pisał notatki o jego wadze i rozmiarach. Podróże i zakupy o których mowa, były późniejsze niż powstanie „Madonny z małpką”, ale Dürer już we wcześniejszych dziełach umieszczał te zwierzęta na grafikach.
W 1496 r. narysował małpę na widocznym miejscu w „Dwunastoletnim Jezusie w świątyni” (Zdj. 5). Gatunek widocznej tu małpy nazywano później po niemiecku Nonnenaffe (małpa-zakonnica) ze względu na wieniec z białego futra przypominający kołnierz noszony przez niektóre zakonnice.
Zakupione małpy przywiązywano do miejsca łańcuchami, żeby nie uciekły. Wzmacniało to symbolikę zwierzęcia, które należało spętać - podobnie jak powinny być spętane i ujarzmione zło i grzeszność. Ale czy o taką symbolikę chodziło Dürerowi, gdy umieszczał małpę obok Maryi z Dzieciątkiem? Nie można tego wykluczyć. Ale równocześnie artysta mógł dać ukryty wyraz swoich fascynacji i sympatii do zwierzątka. Czy nie świadczy o tym monogram artysty umieszczony bardzo blisko końca małpiego ogona? Makak patrzy na nas z zainteresowaniem, podobnie jak spoglądał zapewne na samego Dürera. Jeśli ktoś pamięta kultowy film „Planeta małp” z 1968 r., przyjdzie mu do głowy podobne, intensywne spojrzenie (Zdj. 6, kom 1).
Niemiecki rytownik z pewnością nie mógł dostrzegać w obserwowanej małpie tego, co przedstawi ponad trzy wieki później Karol Darwin. W XV wieku, podobnie jak od wielu stuleci, ludzie dopatrywali się wśród zwierząt - psów, kotów, wilków, osłów, lisów i innych - podobieństwa do własnych zachowań, zalet i przypadłości. Małpy były pod tym względem dosyć wyjątkowe i na pewno budziły zastanowienie - to od nich ukuto termin „małpowanie”. Z tych wszystkich obserwacji zrodziło się jeszcze jedno zjawisk: artyści zaczęli umieszczać małpy na obrazach niczym błaznów - komentujących przedstawioną scenę. Od tego był już tylko krok, by za ową namalowaną małpą skrył się sam autor dystansujący się od wydarzenia. Wiadomo, że Albrecht Dürer lubił w swoich dziełach przedstawić tak ujęte, komentujące scenę postaci. (Zdj.7, kom 1) Jednak w przypadku „Madonny z dzieciątkiem i małpą” uznanie narysowanego tu zwierzątka jako wyobrażenie samego artysty byłoby raczej zbyt daleko idącą interpretacją.
Źródło:
kazef
#roznoscidziwnosci #sztuka