W Polsce działają dwie duże japońskie firmy w obszarze generalnego wykonawstwa, szczególnie obiektów przemysłowych lub magazynowych.
I jak to bywa w takich dużych firmach, czasami przyjeżdżają na budowę jakieś szychy z centrali. Różnice kulturowe wówczas wylewają się na wierzch i powstają nieporozumienia, które czasami są zabawne, czasami dziwaczne.
Z tego co zauważyłem, zazwyczaj podczas takiej wizytacji, panowie w drogich garniturach chcą za wszelką cenę dorzucić jakąś radę lub polecenie, które ma na celu potanienie inwestycji lub (i te są ciekawsze) polepszenie estetyki.
W zakresie optymalizacji finansowych mogą to być uwagi typu:
- czy możemy zrobić te fundamenty o 1cm mniejsze?
- czy można pomalować balustrady tylko od frontu, a z tyłu to niech będą niemalowane?
- czy można zwiększyć odstęp między zawiesiami rurociągu o kilkanaście milimetrów, aby na długości kilkudziesięciu metrów wyszedł jeden wieszak mniej?
Uwagi są zazwyczaj bardzo kosmetyczne, dające niemal zerową oszczędność, a jak się weźmie pod uwagę zmianę projektu lub robociznę, jeśli coś już zostało zamontowane to nawet wychodzi ostatecznie zwiększenie kosztów. Zakładam jednak, że potem taki człowiek zdaje raport wyżej, że budowę odwiedził i coś tam poradził i jakąś oszczędność zapewnił i tak się to jakoś kręci, psy szczekają, karawana jedzie dalej.
Estetyka to pole do popisu i niebywałej finezji.
Podczas jednej z wizytacji, już nie pamiętam, czy to ktoś z dyrekcji czy też przedstawiciel klienta stanął przed elewacją fabryki, gdzie instalowane były akurat litery tworzące dumną nazwę właściciela zakładu. Litery mega duże, bo o wysokości około 2m, a cała fraza miała może z 20m długości. Każda litera indywidualnie zamontowana do ściany. Połowa już wisi, druga przygotowana do zawieszenia.
Świta ustawiła się w rzędzie przed ścianą i dywagują w jaki sposób wycisnąć z tego napisu marketingowo jak najwięcej. Po krótkiej naradzie najważniejszy z ważnych stawia werdykt: trzeba przesunąć ten napis w lewo o 2cm!
Początkowo konsternacja i dopytywanie czy aby dobrze zrozumieliśmy i czy przypadkiem nie chce on przesunięcia o 2m?
Nie 2m, nie 20cm, chodzi dokładnie o 2cm. Tutaj nadmienię, że to elewacja fabryki, tanie płyty warstwowe, a nie jakieś eleganckie okładziny tworzące piękny rytm lub teksturę, które swoimi podziałami w jakikolwiek sposób mogłyby współgrać lub kolidować z lokalizacją napisu.
Z całym szacunkiem, drogi panie dyrektorze, ale tam są już poprzykręcane te mocowania i odkręcenie tych liter, przesunięcie tych wsporników o 2cm to jest ze dwa dni roboty.
Mina szefa niewzruszona, on dyspozycję wydał i nie zamierza się powtarzać. Po kilku próbach bezowocnego przedstawienia różnych argumentów, kierownik budowy pokłonił się przed majestatem dowódcy i rzekł "zrobimy to".
Delegacja tego samego dnia zawinęła się i pojechali do siebie albo balować gdzieś w okolicznych barach karaoke. Jak tylko opuścili plac budowy, kierownik ogłosił: nic nie zmieniać, montować dalej tak jak jest.
Po ukończeniu tejże instalacji, zrobione zostały zdjęcia i przesłane jako dowód, że umiejscowienie gigantycznego napisu jest skorygowana według otrzymanych podczas wizytacji wytycznych.
Jedyną odpowiedzią było zdawkowe "approved".
Do tej pory nikt nie wie, czy druga strona rzeczywiście widziała różnicę. Może z satysfakcją stwierdzili, że warto było to przesunąć, a może zorientowali się, że wisi po staremu, i uznali, że nie ma co się szarpać, i w sposób elegancki zakończyli tę dyskusję.
Zdjęcie wygenerowane przez AI, co by nie narażać nikogo na przykrości
