#socjologia

3
135
Ludzie zwykle mają obraz polityków jako oszustów i kłamców i biznesmenów jako chłodno kalkulujących jednostek. Mimo wszystko staramy się wierzyć, że są to osoby racjonalne. Tymczasem fakty wydają się temu przeczyć. Dla przykładu spora część biznesmenów interesuje się wróżbiarstwem, numerologią czy astrologią. To jest szalone, że ważne decyzje mogą być podejmowane w oparciu o poradę jakieś wróżki. Jest o tym cały artykuł.

Astrologia finansowa - pieniądze ukryte są w gwiazdach?

Klienci wróżek to ostatnio nie zakochane młode dziewczyny, ale poważni biznesmeni. Czy wróżki to rada na ekonomiczny kryzys? W Czwórce rozmawiamy z ekonomistą-astrologiem.

Jest jednak gorzej bo numerologią i okultyzmem ma się też interesować chociażby Putin.

Numery Putina. Sprawdzamy, czy rosyjski przywódca ma obsesję na punkcie liczb

Powszechne jest przekonanie, że rosyjskie elity, w tym Władimir Putin, mają obsesję na punkcie numerologii, okultyzmu i wszelkiej ezoteryki

Istnieją pewne dowody na to, że rosyjski przywódca interesuje się medycyną niekonwencjonalną (np. zażywa kąpieli z wyciągiem z poroża renifera).

O fascynacji rosyjskiego przywódcy numerologią piszą nawet tak poważni znawcy Rosji jak amerykańska dziennikarka Yulia Joffe

Wyobrażacie to sobie, że decyzja o wojnie na Ukrainie była podejmowana na podstawie określonej daty? Putin nie był też w tym odosobniony. Okultyzmem miał się też interesować Stalin czy Hitler. Tymczasem w USA elity oddają się dziwnym rytuałom w Bohemian Grove.

Ta teoria spiskowa jest… prawdziwa. Miliarderzy tańczą wokół płonącej sowy

Piszą o tym nawet w The Washington Post, gdzie dziennikarka tłumaczy, iż Bohemian Grove to swego rodzaju klub, który jest przeznaczony wyłącznie dla mężczyzn. Jeśli chcecie się tam zapisać, to pamiętajcie o pewnej rzeczy, mianowicie członkowie Bohemian Grove z reguły są prezydentami, wyjątkowo bogatymi biznesmenami oraz niezwykle wpływowymi ludźmi.

Innym problemem jest zwyczajnie stabilność psychiczna tych ludzi. Według statystyk psychopaci często odnajdują się w polityce i biznesie. Nie tylko jednak oni osiągają sukcesy. Winston Churchill, przedstawiany przez propagandę jako człowiek o żelaznym zdrowiu, miał depresje. Prezydenci Theodore Roosevelt i Lyndon B. Johnson mieli mieć zaburzenia dwubiegunowe. Putin z kolei jest podejrzewany o aspergera lub lekki autyzm.

Według badaczy osiemnastu lokatorów Białego Domu cierpiało na zaburzenia psychiczne

Na początku 2006 r. w magazynie „Journal of Social and Clinical Psychology” ukazał się tekst podsumowujący badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Wirginii. Na podstawie źródeł historycznych sporządzili oni ocenę zdrowia psychicznego 37 prezydentów USA: zaczęli od George’a Washingtona, skończyli na Richardzie Nixonie. Według badaczy osiemnastu lokatorów Białego Domu cierpiało na zaburzenia psychiczne, z czego w przypadku dziewięciu były one bardzo poważne.

Nie muszę też wspominać o bardziej typowych dolegliwościach, które człowiek nabywa w trakcie sprawowania wysokiego stanowiska jak megalomania albo paranoja. Neoliberalna ideologia wpoiła nam idee, że świat działa jak gra strategiczna gdzie chłodno kalkujące jednostki starają osiągnąć racjonalny zysk. Tymczasem być może kieruje nami banda psychopatów i szaleńców, którzy swoje decyzje opierają na podstawie układu gwiazd na niebie. Oczywiście jest to wizja mocno przesadzona, ale osobiście myślę, że zbytnio pokładamy wiarę w racjonalność decyzyjności tych na górze. Świat jest bardziej irracjonalny i chaotyczny niż nam się wydaje.

#polityka #psychologia #socjologia #antykapitalizm #revoltagainstmodernworld
5tgbnhy6

różnica polega na tym, że biznesmeni ryzykują swoją własnością, a politycy wspólną. a generalnie ludzie to nie komputery, nikt nie jest w 100% racjonalny, do tego praktycznie zawsze operują na niepełnych danych i decydują intuicyjnie

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Super film od Uwaga Naukowy Bełkot: https://youtu.be/YX1X_MBZcv8?si=7rJ7zhuf37tngU0s

Rozumiem i zgadzam się z konkluzjami poza jedną - że filmy Pana Dawida powinny być promowane przez algorytm.

Otóż cała idea informatycznych megakorporacji to bycie "obiektywnymi aktorami rynku". Na tym polega dystopia cyberpunka.

Odzwyczailiśmy się od myślenia, że treści które są nam serwowane nie powinny dla naszego dobra wyłącznie generować jak największego zysku z reklam, sponsorów i akcji otaczających znaną personę.

Bo czy Pan Dawid tego chce czy nie, większość społeczeństwa ma w dupie poszerzanie wiedzy o świecie. Jego treści generują mniej pieniędzy na minutę? No to nie będą promowane.

Czy algorytm YouTube powinien być misyjny? Kontrolowany przez kogo? Czy filmy z teoriami religijnymi negującymi ewolucję też powinny być promowane? To nie jest takie "hop siup" żeby po prostu "promować dobre treści".

Ale jeśli to do Pana dotrze, to polecam swoim subskrybentom zasugerować podawanie Pana treści dalej, na inne portale. Być może z własnym komentarzem, żeby zachęcić nowe osoby do zapoznania się z Pana twórczością.

Z wyrazami szacunku,
wombatDaiquiri z hejto.pl

#youtube #programowanie bo w sumie jestem ciekaw czy ktoś ma pomysł na lepszy algorytm niż cokolwiek teraz jest w YT #socjologia #filozofia #antykapitalizm
emdet

@wombatDaiquiri jedna kwestia którą poruszył jest wg mnie bardzo ważna - na YT nie mamy podziału na kategorie. A raczej na wystarczającą ilość kategorii. Przez to trudniej po prostu na bardziej niszowe filmy popularnonaukowe trafić, bo algorytm ich nie zaproponuje a samemu się nie znajdzie.

Matkojebca_Jones

@wombatDaiquiri Nie oglądałem całości jego żali, ale w tym co obejrzałem to mówił że nie oczekuje żeby promować jego filmy, ale raczej żeby było jakieś narzędzie żeby się wybić inne nić click bajt.


Osobiście mam to gdzieś, niech ludzie sobie oglądają co chcą, przy czym reklamy to rak.

No, może możliwość wyszukiwania w kategoriach by się przydała, ale jakoś nie przekonuje mnie koleś mający 700 tys subskrybcji że z filmami popularnonaukowymi się nie da.

Sam film wygląda mi jak jeden wielki click bajt. Tak się jakoś "przypadkiem" złożyło że ma znacznie więcej wyświetleń niż wcześniejsze jego film i to ten film akurat sam podajesz dalej.

marianmarcin

@wombatDaiquiri niektórzy twórcy wpadają w pułapkę ciągłego rozwoju i zwiększania jakości. Kończą się krótsze i prostsze formaty, które przyciągają większość widzów, a twórcy sami przenoszą swoje życie zawodowe na youtuba, bo widzą, że pieniądze się zgadzają.


Twórcy nie są gotowi na pracę poprzez ciągłe pokazywanie swojej twarzy i jednocześnie nie mają drogi wyjścia, bo wszystko inne co mogą robić nie przyniesie tyle siana co youtube. Dodatkowo rosną koszty produkcji, bo zwiększanie jakości niesie za sobą potrzebę zatrudniania wielu osób. Rozrastają się szybko, jednocześnie nie ogarniając jak przy zachowaniu zdrowia psychicznego kontynuować pracę w mediach.


Bycie rozpoznawalnym niesie za sobą masę konsekwencji i oni pewnie sobie myślą, że spoko, poradzą sobie, a w sumie to nawet fajnie. Potem ich dzieciak jest przez to gdzieś gnojony i smutna żaba, co się dzieje.


Ciągły rozwój to nie tylko większe pieniądze, ale też większa odpowiedzialność i konsekwencje pokazywania się ciągle w internecie, i wydawałoby się, że to dość oczywiste, ale mnóstwo osób ma parcie na bycie popularnym i chyba to ignoruje. Więc no mi jest trochę szkoda, a trochę nie.


A ten płacz, że yt nie daje mu narzędzi, bo on chce być w karcie na czasie - no kurwa każdy chce, bo to się przelicza na szekle


Edit: no np ten ostatni film o ołowicy - musiał jechać do szwecji żeby takie coś nakręcić? gówno, nie musiał i nikt by nie płakał. Ciągle chcą więcej, większa jakość i większe oczekiwania, bo się przecież do tej pory się napędzało... to przez poprawę jakości... prawda? where my money

Zaloguj się aby komentować

Zdaje sobie sprawę i sam sobie zadaje pytanie co trzebaby zrobić, by ludzie powrócili do tradycyjnych, niecyfrowych interakcji międzyludzkich, ale na ten moment nie mam pomysłu. Dochodzi do takich debilizmów, gdzie rozmawiając z taki zoomerem, ten ktoś się dziwi, że jakaś obca wogóle się do niej zwróciła, no ale cóż póki co problem będzie się pogłębiać.

Może rozwiązaniem byłyby social media, które aktywizują ludzi do spotykania się na żywo, a nie ciągle cyfrowy kontakt? Nie chodzi mi o tindera.

#socialmedia #internet #socjologia #spoleczenstwo #pytanie
GordonLameman

@mejwen 

> Dochodzi do takich debilizmów, gdzie rozmawiając z taki zoomerem, ten ktoś się dziwi, że jakaś obca wogóle się do niej zwróciła


możesz wyjaśnić o co ci chodzi w tym zdaniu?

Odczuwam_Dysonans

@mejwen nie wrócimy. To co my pamiętamy sprzed 20 lat, dla dwudziestolatków jest tylko opowieściami starych, coś jak dla mnie stan wojenny.

I jasne, rozwój social mediów jakie znamy teraz zaczął się koło 2010, z Facebookiem i jego infinite feedem. Możliwe że za kolejną dekadę sociale będą passe, a modne będą spotkania face to face, jako coś pozamainstreamowego. Ale tylko jako moda. Do umawiania się pod trzepakiem już nie wrócimy. Na pewno social media będą ewoluować dalej, w tę czy inną stronę.

Mimo że jestem już stary, to czasem mnie wkurwia jak ktoś się dobija, zamiast napisać ocb xD nawet dla naszych rodziców smartfony są już czymś normalnym. Mamy masę cywilizacyjnych chorób psychicznych, w jedno pokolenie przeszliśmy od telefonu, listów i gazet, telewizji, do internetu 24h na dobę w niemal każdej kieszeni, w niemal każdym miejscu. Za szybko byśmy się przystosowali.

Stąd sądzę, że kolejne pokolenia będą ewoluować w tą stronę, no bo taka jest kolej rzeczy. Palce wydłużą się, przystosowując do tapania w ekran. Psychika uodporni się na szybkie i częste wyrzuty dopaminy, być może ludzie będą mieć mniej empatii i ogólnie zobojętnieją. Myślę o takiej perspektywie 40-50 lat. Podstawowej potrzeby socjalizacji tak szybko się nie wyzbędziemy, młodzi dalej będą chodzić na imprezy itp., ale nie ma co liczyć że w pewnym momencie zawrócimy. Oczywiście każdy jest inny, no ale ogół będzie się rozwijać w tym kierunku. Tak już to jest, nic na to nie poradzimy. Duża część rozwoju jest podyktowana naszą wygodą, a wygodniej siedzieć w fotelu w domu pod ciepłym kocykiem, niż czekać 15 minut na mrozie aż ziomek podskoczy żeby pogadać przez 15min. Nie żeby to miało zaniknąć w ogóle, ale podstawą już jest kontakt przez internet, który daje wiele wcześniej nieznanych możliwości jak choćby reagowanie memami, i nie ma się co łudzić że bez jakiejś wielkiej apokalipsy ludzie nagle stwierdzą że czas się wyrzec tej wygody i w ogóle. Czy to dobrze, czy to źle, ciężko obiektywnie powiedzieć, ma to swoje wady i zalety, jak zawsze. Teraz tych pierwszych jest niby sporo, ale czy za x lat będzie tak samo? Pewnie nie, znikną jedne, pojawią się drugie.

MikeleVonDonnerschoss

Na Fejsie można się umówić na spacer z kimś znajomym xd wszystko zależy od chęci

Zaloguj się aby komentować

Nie mam FB od 4 lat AMA

#internet #facebook #ama #socialmedia #socjologia
Mr.Mars

@mejwen Co sądzisz o ludziach, którzy nigdy nie mieli FB?

DiscoKhan

@mejwen ja nie wchodziłem na swoje konto od 10 lat, hasła nie pamiętam ani do konta ani do tamtego mejla.


Ech, coraz więcej amatorów się pcha do zabawy...

dotevo

Usunąłem konto na FB i insta jakieś 8 lat temu. Czekam na pytania.

Zaloguj się aby komentować

W średniowieczu znęcano się nad zwłokami skazańców, uważając, że dusza ciągle jest w ciele. Obecnie bardzo często mamy do czynienia z procesem odwrotnym. I wbrew pozorom nie dotyczy to skrajnych wypadków.

Mówiąc o skrajnych wypadkach mam na myśli wszystkie te medialne afery z odłączaniem od aparatury podtrzymującej życie.

Wtedy media przypominają sobie o istnieniu filozofów (konkretnie bioetyków) i toczą zaciekły spór o to kiedy właściwie umiera człowiek. Nie lubię takich dyskusji, bo utwierdzają tylko w przekonaniu, że filozofia to jakiś dziwny akademicki twór który wychodzi na wierzch w rzadkich i skrajnych przypadkach, a nie zaś, zgodnie z prawdą, coś co prędzej czy później staje się fundamentalnym problemem każdego człowieka. I to najczęściej zresztą w najbardziej dramatycznym momencie życia.

Ale mniejsza z tym. Większość przypadków umierania podlega pod zasadę „a kto umarł, ten nie żyje”.

Wiem kiedy umarli moi dziadkowie, wiem kiedy umarł Napoleon i Wojciech Jaruzelski. W niektórych przypadkach potrafię nawet wskazać dokładną godzinę zgonu (tak, o nim mowa). To kiedy kto umiera znajdziemy w aktach stanu cywilnego, które z kolei są tworzone na podstawie karty zgonu sporządzonej przez stwierdzającego śmierć lekarza.

No właśnie – „zgonu” i „lekarza”.

To o czym mowa dotyczy śmierci biologicznej, przedstawicieli zwierząt z gatunku Homo Sapiens. W naszej rozbudowanej, kulturowej rzeczywistości sprawa jest zdecydowanie bardziej skomplikowana. I wcale nie chodzi tu o precyzyjne wskazanie które procesy biologiczne muszą ustać, abyśmy mogli w USC wydać akt zgonu.

Janusz Świtaj – to nazwisko zapewne dzisiaj niewielu, zwłaszcza młodych kojarzy

20 lat temu jednak był na czołówkach gazet, jako pierwszy Polak który złożył do sądu wniosek o zezwolenie na eutanazję. Bardzo często ludzie kojarzą prośby o eutanazję z ogromnym bólem, na który nawet najsilniejsze opiaty nie działają. W przypadku pana Janusza bólu nie było wcale. W ogóle nie było żadnego czucia. Świtaj był całkowicie sparaliżowany po wypadku motocyklowym. Cały jego świat to łóżko w pokoju i opiekujący się nim całą dobę rodzice.

Nic go nie bolało, ale strasznie cierpiał.

Dwie rzeczy powtarzam w swoich tekstach i zapewne nie raz jeszcze powtórzę. Po pierwsze cierpienie i ból to dwie różne rzeczy. Po drugie, istotą życia człowieka jest działanie, sprawczość i wysiłek. Człowiek nie może „po prostu żyć”, „żyć i żreć” tudzież „leżeć i pachnieć”.

W latach 60-tych badacze zajmujący się śmiercią (tanatolodzy) zauważyli to także na swoim poletku

W literaturze pojawiło się pojęcie „śmierci społecznej” odróżnianej od „śmierci biologicznej”. Obie są od siebie niezależne i zachodzą niemal zawsze w dwóch różnych momentach. Śmierć społeczna polega na tym, że człowiek zaczyna być traktowany jak martwy przez członków własnej społeczności.

Jak wspomniałem w leadzie, niegdyś zdarzały się przypadki znęcania nad zwłokami skazańców. Wynikało to z popularnego w społecznościach przednowoczesnych przekonania, że po śmierci biologicznej człowiek jeszcze w jakimś sensie na tym świecie „jest” i dopiero cały szereg rytuałów pogrzebowych i żałobnych pozwala mu odejść.

„W jakimś sensie” ma tu znaczenie kluczowe. Na przykład starożytni Grecy w czasach Homera widzieli zmarłych (biologicznie) jako widma, coś pomiędzy istnieniem a nieistnieniem. Achilles mówi Odyseuszowi, że lepsze jest życie świniopasa na powierzchni niż bycie królem w zaświatach, inni w ogóle nie byli w stanie wejść w interakcję z Królem Itaki.

Wspomniani badacze wskazują, że w społeczeństwie nowoczesnym proces ten się odwrócił.

Istnieje cały szereg grup ludzi którzy biologicznie żyją, aczkolwiek dla społeczeństwa w praktyce nie istnieją. Widać to nawet w bardzo przyziemnych przypadkach, kiedy członkowie umierającego np. na raka wybierają mu za życia grób, kupują ubranie do trumny czy nawet samą trumnę. Proces taki nazywa się antycypacją żałoby. Sprawia on zresztą, że biologiczny zgon takiej osoby jest dużo mniej wstrząsający.

Jednak śmierć społeczna nie dotyczy tylko ludzi którzy naprawdę mają niebawem umrzeć biologicznie

Przypadek Janusza Świtaja jest świetnym przykładem. Życie polega – między innymi oczywiście – na uwikłaniu w sieć społecznych powiązań. Kto zostaje z tych powiązań wykluczony w pewnym sensie jest martwy i niestety, jak w tym przypadku, tę wewnętrzną martwotę odczuwa. To zresztą bardzo często spotykany motyw we wspomnieniach więźniów, niewolników, długoterminowych pacjentów zakładów zamkniętych i innych ludzi, którzy z różnych powodów doświadczają skrajnego wykluczenia społecznego.

Współczesny świat zrobił bardzo wiele by zapewnić ludziom biologiczny dobrobyt. Można biologicznie żyć bez zdolności poruszania się, bez samodzielnego oddychania czy przełykania. Jednocześnie nie robi się nic, albo wręcz rzuca kłody pod nogi tym aspektom życia, które tej biologicznej skorupie są równie niezbędne jak żywność czy tlen. Dba o jednostkę z gatunku homo sapiens, ale pomija sens istnienia osoby ludzkiej.

Podaję przykłady ludzi chorych czy skrajnie zmarginalizowanych, ale czy to nie dotyczy w mniejszym lub większym stopniu każdego współczesnego człowieka?

Wczoraj na swoim Instagramie wrzucałem „Złotą Marilyn Monroe” Andy’ego Warhola. To współczesne epitafium: autor namalował niczym w świętych ikonach wielkie, złote tło, ale podobizna aktorki jest mała i nadrukowana tanią techniką. To świetne ujęcie współczesnej tożsamości, gdzie nawet ubóstwiana ikona popkultury jest tylko przelotnym dobrem konsumpcyjnym.

Historia Janusza Świtaja kończy się jednak pozytywnie. Dzięki pomocy Fundacji Anny Dymnej dostał pracę, skończyły studia. Pomaga ludziom, ma zainteresowania, licznych znajomych i prowadzi życie bogatsze niż niejeden pełnosprawny ruchowo człowiek. Z pewnością można to nazwać przykładem współczesnego zmartwychwstania. Pytanie brzmi, w ilu przypadkach jest ono możliwe.

Instagram dla ciekawych:
https://www.instagram.com/filozofiadlajanuszy/

Newsletter dla rozsądnych:
https://www.filozofiadlajanuszy.pl/newsletter/

Buycoffee dla hojnych
https://buycoffee.to/filozofiadlajanuszy

#filozofia #filozofiadlajanuszy #psychologia #smierc #socjologia
aa15b8e0-d42c-4522-b2ce-009dd4620134
Mazski

Zanim zaczniesz żyć, upewnij się że się urodziłeś

esterad

Co ciekawe, ulica też potrafi opisać takie odczucia, chociaż prostszymi słowami Jak zwykle + za tekst.

314f0385-50ed-4f1e-8203-4ef72099b91b
Markowowski

@loginnahejto.pl Pan Janusz z pewnością odczuwa ból jak niemal każda osoba po urazie rdzenia kręgowego. Bóle spastyczne i neuropatyczne są normą i mają bardzo negatywny wpływ na i tak już znacznie obniżoną jakość życia. Tak tylko gwoli ścisłości.

Zaloguj się aby komentować

#widaczabory #polska #socjologia #ciekawostki #gruparatowaniapoziomu

https://wiadomosci.onet.pl/kraj/na-mapie-wyborczej-wciaz-widac-zabory-kiedy-znikna-kwestia-pokolen/221g73e

Jakub Kapiszewski
Michał Rogalski

Poparcie dla partii politycznych się zmienia, ale jedna rzecz pozostaje niezmienna. Co wybory na mapach poparcia wciąż można dostrzec granice rozbiorów Polski. Dlaczego ta korelacja jest tak silna – i kiedy to się wreszcie zmieni?

  • Podczas gdy Prawo i Sprawiedliwość najlepsze wyniki osiąga na wschodzie kraju, Koalicja Obywatelska prowadzi na zachodzie i w miastach
  • Granice zaborów widać na mapie wyborczej, ponieważ do utraty niepodległości przez Polskę doszło w kluczowym momencie: kiedy przyspieszała modernizacja społeczna. Ta jednak na terenie każdego zaboru miała inną prędkość i specyfikę 
  • W przyszłości większe znacznie dla mapy wyborczej Polski będzie miał podział na miasta i wsie
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu 

Wystarczy rzut oka na wyborczą mapę Polski w 2023 r., aby dostrzec pewien wyryty w naszych głowach przez podręczniki historii wzór: obszar, gdzie największe poparcie gromadzi Prawo i Sprawiedliwość pokrywa się mniej więcej z terenami zaborów rosyjskiego i austriackiego; natomiast na terenach zaboru pruskiego (i tzw. ziemiach odzyskanych) lepsze wyniki osiągnęły ugrupowania opozycyjne, na czele z Koalicją Obywatelską.
Mogłoby się wydawać, że ponad 30 lat po upadku komunizmu — i ponad 100 lat od odzyskania niepodległości — granice te zaczną się wreszcie zacierać, ale nie; wciąż może je dostrzec nawet niewprawne oko. W związku z tym rodzą się dwa pytania – dlaczego ten podział nakłada się na mapę wyborczą Polski? I kiedy zniknie?

"Czynniki, które zmieniają się powoli"

Na początek przyjrzyjmy się wynikom wyborów na poziomie gminnym. Na poniższej mapie widać, gdzie większość głosów uzyskały ugrupowania zaliczane w tych wyborach do tzw. demokratycznej opozycji (Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica), a gdzie Prawo i Sprawiedliwość. Na mapę nałożyliśmy granice zaborów; dopasowanie jest niemal idealne (chociaż są oczywiście wyjątki, o których za chwilę opowiemy).

Na przestrzeni lat zwizualizowano mnóstwo zjawisk, których częstotliwość występowania pokrywa się z rozbiorową mapą Polski. Na pewno jednym z najbardziej oryginalnych odkryć jest fakt, że na terenie zaboru rosyjskiego częściej... uderzają pioruny (co widać na dolnej mapie w poniższym tweecie w lewym dolnym rogu).

Oczywiście nie zawsze fakt, że dwa zjawiska współwystępują, oznacza, że są ze sobą połączone w przyczynowy sposób. Wydaje się jednak, że rozbiory nieprzypadkowo korelują z wynikami kolejnych wyborów w Polsce.
Co tak naprawdę oznacza fakt, że na wyborczej mapie Polski widać zabory? — To znaczy, że widać na niej trajektorie modernizacyjne, czyli jak zmieniały się społeczności zamieszkujące poszczególne tereny, jakie tradycje przechowały — tłumaczy prof. Adam Gendźwiłł, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
— To znaczy, że widać na niej tak naprawdę cechy struktury społecznej, osadnictwa, specyfikę rynku pracy, działalności gospodarczej czy własności gruntów — dodaje.
To wszystko są czynniki społeczne o dużej bezwładności, czyli takie, które powoli zmieniają się w czasie, a jednocześnie mają wpływ na preferencje polityczne czy decyzje wyborcze
— mówi ekspert.
Przykład pierwszy z brzegu: struktura gospodarstw rolnych. W nowoczesnej gospodarce ogólny trend w rolnictwie jest taki, że gospodarstwa stają się coraz większe, bo pozwala to na szukanie oszczędności. Tymczasem w Polsce pewien odsetek gospodarstw rolnych wciąż produkuje wyłącznie na własne potrzeby — co oznacza, że najprawdopodobniej są to gospodarstwa niewielkie. Tak się składa, że nie rozkładają się one po równo w całym kraju, ale są skoncentrowane w jego południowej części — na terenie zaboru austriackiego, gdzie na rozdrobnienie rolnictwa zwraca się uwagę od dawna (dolna mapa w poniższym tweecie).

Właściciele takich gospodarstw mogą chcieć wspierać te partie, które wydają im się sprzyjające drobnemu rolnictwu. Prawo i Sprawiedliwość w poszczególnych gminach na południu kraju gromadzi 60 i więcej proc. głosów.

Różnice między sąsiadami

Prof. Gendźwiłł wskazuje, że polskim socjologom udawało się uchwycić wpływ tego typu zaszłości historycznych nawet w skali mikro, czyli sąsiadujących ze sobą miejscowości.
— Jerzy Bartkowski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego wykazał kiedyś różnice w preferencjach wyborczych nawet między sąsiadującymi wsiami na Mazowszu w zależności od tego, czy były szlacheckie, czy pańszczyźniane. W ten sposób zaszłości historyczne w bezpośredni sposób przekładają się na cechy struktury społecznej — mówi badacz z Uniwersytetu Warszawskiego.
Te zaszłości historyczne mogą mieć wiele różnych postaci i mieć również związek ze strukturą etniczną czy religijną danego miejsca. Jeśli przyjrzeć się kolejnym mapom wyborczym Polski, to na terenie zaboru rosyjskiego rzuca się w oczy niezbyt skłonna do głosowania na Prawo i Sprawiedliwość enklawa pod wschodnią granicą. To okolice Hajnówki — region, gdzie wciąż mieszka sporo osób wyznania prawosławnego.

— To bardzo zwarta grupa z własną kulturą i specyfiką, która zawsze głosuje przeciwko najbardziej prawicowym kandydatom, bo to daje jej gwarancję zachowania równouprawnienia i chroni przed ewentualnym zagrożeniem ze strony większościowego nacjonalizmu — tłumaczył na łamach "Dziennika Gazety Prawnej" w 2015 r. prof. Rafał Chwedoruk. Ta diagnoza sprzed paru lat jest jak najbardziej wciąż aktualna, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że to właśnie w tamtej części kraju natkniemy się na największą liczbę prób upamiętnienia żołnierzy wyklętych, którym z mniejszościami nie zawsze było po drodze.
Z punktu widzenia zestawienia mapy wyborczej z granicami rozbiorów jeszcze ważniejszy jest fakt, że dzisiaj w skład Polski wchodzą tereny, które nie znajdowały się w granicach Rzeczpospolitej w drugiej połowie XVIII w. Mowa oczywiście o tzw. ziemiach odzyskanych.
Różnią się tym od terenów zaboru rosyjskiego, że w tym drugim nietrudno znaleźć przykłady gospodarstw uprawianych przez tę samą rodzinę od kilku dobrych pokoleń. Na zachodzie kraju to o wiele trudniejsze, wręcz niemożliwe, co wytworzyło szczególną mieszankę: mieszkańcy "ziem odzyskanych" to często przesiedleńcy, których potomkowie światopoglądowo dość mocno oderwali się od korzeni. Dość powiedzieć, że to w diecezjach na zachodzie kraju odnotowuje się najniższą wartość wskaźnika uczestnictwa w niedzielnej mszy świętej.

"Kwestia pokoleń"

Jak mówi socjolog – zabory widać do dzisiaj na mapie wyborczej, ponieważ doszło do nich w bardzo specyficznym momencie historii.
— Formowania się państw narodowych, ale też samorządu terytorialnego, bardzo przyspieszonej modernizacji społecznej, upowszechniania się praw obywatelskich. Procesy te przebiegały z różną prędkością w poszczególnych regionach; nawet kiedy Polska objęła już swoim terytorium obszary dawnych mocarstw, to nie było widać integracji — mówi socjolog.
Dobra wiadomość jest taka, że w miarę upływu czasu granice te na wyborczej mapie kraju będą się coraz bardziej rozmywać. Ile jeszcze trzeba na to czasu? Jak mówi prof. Gendźwiłł, będzie to "kwestia pokoleń".
— Trudno powiedzieć czy dwóch, trzech czy więcej. Inne kraje europejskie też mają swoje trwałe zróżnicowania regionalne. Ale jedno możemy powiedzieć już dzisiaj: Polska się zmienia, a zmieni się jeszcze bardziej, bo na stare podziały nakładają się nowe – wskazuje ekspert.

— Już w perspektywie jednego pokolenia staniemy się zupełnie innym krajem. W większym stopniu będziemy krajem docelowym migracji, to oznacza, że będzie mieszkało u nas coraz więcej naturalizujących się migrantów. Ten proces, trudny do porównania z czymkolwiek w historii, nałoży się na stare podziały, które widać dzisiaj pod postacią granic zaborów na mapie wyborczej. To sprawi, że przestaną one mieć takie znaczenie — uważa.
Socjolog jest zdania, że już teraz większą rolę na mapie wyborczej pełni inny podział, a mianowicie na regiony miejskie (miasta i gminy podmiejskie) i tereny poza nimi. Jeśli przyjrzeć się wyborczej mapie Polski, to na terenie zaboru rosyjskiego znacząco wyróżniają się dwa miasta — Warszawa i Łódź — oraz ich okolice. Wyglądają jak pomarańczowe plamy w morzu koloru niebieskiego.

Ale takich miejsc jest więcej. Niemal w każdym mieście wojewódzkim — obecnym czy byłym — na terenie zaborów rosyjskiego i austriackiego w tych wyborach przewagę miały partie zaliczane do opozycyjnych. Warto jednak zwrócić uwagę, że nie zawsze oznacza to, że wyborcy hurtem opowiedzieli się za Koalicją Obywatelską. Wręcz przeciwnie: w Lublinie, gdzie opozycja zebrała 55,7 proc. głosów, KO otrzymała 30,2 proc., podczas gdy Prawo i Sprawiedliwość — 33,0 proc. Podobnie jest w Rzeszowie, Tarnobrzegu, Białymstoku i Suwałkach — wygrała tu opozycja, ale Koalicja przegrała z PiS-em.

— W doszukiwaniu się zaborowych podziałów na wyborczej mapie Polski kryje się pewne złudzenie. Owszem, ładnie to widać na mapie, ale te mapy proporcjonalnie odzwierciedlają tylko powierzchnię i to uwydatnia granice dawnych zaborów — mówi prof. Gendźwiłł.
— Słabiej na takich mapach widać podziały miasto-wieś ze względu na rozmieszczenie ludności. Na takiej mapie na przykład miasta będą miały kilka pikseli, choć to tutaj koncentruje się ludność. Z tego względu, mówiąc o zaborach, nie można zapominać, że na wygląd wyborczej mapy Polski wpływają również inne czynniki, w tym podział miasto-wieś — dodaje ekspert.
69e8346c-baae-4f25-a7da-7ff19b286448
f5e8724e-d24a-406e-9cc3-1a2b969aac5b
b3a1a62a-623c-4f75-b955-25a6e894330e
5bd2513d-2069-481d-9d96-5d264ad71d58
77ede750-9441-4914-9163-902eb723a7db
moderacja_sie_nie_myje

@Yossarian Dobra ta socjologia - robi się badania tylko po to, żeby pierdolić bzdury i na sam koniec przyznać, że to faktycznie bzdury bo niewiele się zgadza z postawioną tezą. Podsumowując - Na mapach poparcia NIE WIDAĆ ZABORÓW.

MasterChef

To jest #gruparatowaniapoziomu która zapomina tagować #polityka ??

DiscoKhan

Dla mnie to jest koniec, tag #gruparatowaniapoziomu jest nagminnie bombardowany beznadziejnymi treściami które są poniżej poziomu jaki prezentuje tutaj moderacja. Wystarczy sobie to porównać z tym co się dzieje pod #owcacontent


Grupa ratowania poziomu dosłownie zaniża poziom portalu, jeszcze posiłkując się linkami z takich szmatławców jak Onet.


Na portalu jajecznym to takim plotkarskim badziewiem może i byś poziom ratował, tutaj go obniżają. Kończ waść, oczy moje oszczędź.

Zaloguj się aby komentować

Identyfikujesz się jako kto?

#ankieta #chuopizm #ankieta #spoleczenstwo #socjologia
ff8a6209-4ab0-4f72-8123-0cc2c7750095

Identyfikuje się jako:

62 Głosów
LondoMollari

@SiostraNieZdradziDziewczynaTak Zabrakło opcji "mnich", "zbój" czy "najemnik" (choć te dwie ostatnie w sumie tak dużo się nie różnią).

Zaloguj się aby komentować

Niektórzy mogliby się zastanawiać czy Putin rzeczywiście dba o swój kraj. Z jednej strony wydaje się promować retorykę nacjonalistyczną i tradycjonalistyczną. Przez długi czas wydawało się, że robi to jedynie pod publiczkę by zdobyć poparcie swojego narodu. Sam w sobie wydawał się być cynikiem dbającym wyłącznie o własne interesy oraz jego kolegów. Wywołał jednak ten niepotrzebny konflikt który zdecydowanie bardziej szkodzi jemu i reszcie oligarchów niż pomaga Wydaje się więc rzeczywiście interesować powiększeniem terytorium swojego państwa. Jednocześnie zupełnie nie obchodzi go los zwykłych obywateli. Pozostaje więc pytanie, dlaczego... Na to odpowiedź udziela nam filozof Michel Foucault. Otóż w jednym ze swoich wykładów opisuje różnice w sprawowaniu władzy w średniowieczu oraz współcześnie. Jego zdaniem dawniej władza miała jedynie na celu utrzymanie kontroli nad danym obszarem. Król był do tego przywiązany i to nakreślało granice jego panowania. Zmieniło się to właśnie na przełomie 16 i 17 wieku gdy większa role zaczęła odgrywać właśnie populacja. W ten sposób władcy bardziej koncentrowali się nad nadzorem i dyscyplinowaniem społeczeństwa niż próbami zachowania kawałka ziemi. Ten sposób myślenia od tego czasu dominuje w cywilizacji zachodniej. Później zdaniem Foucaulta rozwija się też myślenie ekonomiczne i obok populacji istotną role zaczyna odgrywać gospodarka. Mam jednak wrażenie, że Rosja zatrzymała się na etapie władzy terytorialnej. Stąd Putin oraz reszta Rosjan jest tak przywiązania do wielkości państwa zaniedbując wszystko inne. Dopóki sobie nie uświadomimy tej różnicy będzie dalej dochodziło do konfliktów w relacji miedzy naszymi państwami. Mówiąc krótko nie powinniśmy oceniać Rosji według naszych własnych standardów. Przynajmniej nie tych współczesnych...

#rosja #socjologia #filozofia #polityka
354641a7-e369-4a63-aff8-c9f3b8abadbe
Matkojebca_Jones

@Al-3_x 


Niektórzy mogliby się zastanawiać czy Putin rzeczywiście dba o swój kraj.


xD Dalej nie czytam. Wpis nie dla mnie.

Zaloguj się aby komentować

Lubie jak prawica zaczyna się wypowiadać w kwestii płci bo zawsze wykazuje skrajnie uproszczone rozumowanie. Nie jest to bynajmniej wpis propagujący feminizm czy broniący transeksualizmu, ale raczej wskazujący na szerszy kontekst tego co rozumiemy jako płeć. Przede wszystkim musimy sobie powiedzieć jedną rzecz jasno i wyraźnie. Kwestia płci to nie tylko biologia jak nas przekonują konserwy, ale i właśnie kultura. Bycie kobietą czy mężczyzną przez wieki wiązało się z odgrywaniem określonych ról społecznych, które potrafiły się zmieniać wraz z historią. Nigdy nie było tak, że kobieta wyłącznie siedziała w domu i wychowywała dzieci. Nawet w średniowieczu były kobiety które aktywnie uczestniczyły w polityce, nawet jeśli robiły to z tylnego siedzenia. Były też kobiety wojowniczki jak Joanna d’Arc. Wśród niższych stanów kobiety jak najbardziej pomagały mężom w pracy w polu. Model rodziny do którego odnoszą się konserwy miał miejsce w latach 50 w USA i wynikało to z sytuacji ekonomicznej gdzie mężczyzna mógł samotnie utrzymywać rodzinę. Obecnie nawet incele narzekają na tą idee ojca, który sam pracuje na żonę i dzieci i wskazują to jako przejaw matriarchatu. To tylko pokazuje jak bardzo oddalona jest spora część prawicy w Polsce od naszej własnej historii i po prostu kopiuje wzorce od wielkiego brata. Podobnie jest z prawem do posiadania broni, ale to temat na inną dyskusje. Tak czy inaczej nie odrzucam biologi całkowicie, albo bardzo ciężko wytyczyć jasną granice między nią, a wpływem kultury i stąd właśnie cały spór narodziny gender studies.

#socjologia #polityka #feminizm #bekazprawakow #historia
01f6892a-f811-4e30-92b6-845f06f9fe53
VanQuish

Szczególnie nie ogarną tego Polacy, bo w polskim słowniku jest tylko określenie PŁEĆ. W angielskim jest Sex i Gender, które oznaczają dwie różne rzeczy. W Polsce te dwa słowa przetłumaczone to PŁEĆ.


Jedno jest biologiczne drugie jest kulturowe.

wombatDaiquiri

@Al-3_x 


Konserwy: nie istnieje płeć kulturowa


Też konserwy: co z ciebie za mężczyzna jak twoja partnerka która jest jedynym użytkownikiem auta jest też osobą która ogarnia auto wraz z usterkami, naprawami i innymi gównami? Chłop to ma być chłop xD

AmbrozyKalarepa

@Al-3_x >ale i właśnie kultura


Co wynika z biologii.

Al-3_x

@AmbrozyKalarepa Twoja głupota wynika z biologi.

Zaloguj się aby komentować

Znowu do pytania inspiruje mnie @smierdakow dzięki za wrzucenie newsa https://www.hejto.pl/wpis/skrywany-majatek-morawieckich-onet-ujawnil-adresy-i-zdjecia-onet-pisze-ze-wedlug

Załóżmy że jutro dostajecie dziesięć milionów złotych. Kupujecie mieszkanie, auto, jedziecie na wakacje na rok. Wracacie z wakacji, kolejny rok leżycie na dupie. Zostaje Wam pięć milionów, bo sobie nie żałowaliście.

I co dalej? Ja bym pewnie wrócił do pracy (programowanie) i sobie pracował, no bo ocipieć można od siedzenia i nic nie robienia. Może rozwijał pet projecty zamiast pracować dla kogoś, ale z nich też kiedyś przyjdzie jakiś hajs, bo tak już działa kapitalizm xD

pytam, bo nie umiem zrozumieć - jaki jest cel zbierania majątku 120 milionów poza podniecaniem się rosnącymi liczbami na koncie w banku?

I jeszcze rozumiem jak to się dzieje u Bezosa albo Muska - grają w grę, publiczna giełda, większość tego siana i tak jest w akcjach i nigdy nie zostanie skapitalizowana, a jak chcą się dalej bawić w biznes to liczby będą rosły.

Ale kraść i robić na wałkach 120 milionów? Jaki jest sens? Przecież pozostałe powiedzmy 40 lat życia i tak musi przeżyć, i tak musi coś robić. A że majątek jest na żonę, to nawet na kurwy i kokainę nie przepuści xD

Quiz vadis, Pinokio?

#pytanie #socjologia #psychologia #wiadomoscipolska #polityka
Matkojebca_Jones

@wombatDaiquiri Da się tyle przepuścić. Zobacz na co wydawają najzamożniejsi. Sama tylko działka budowlana potrafi kosztować 10 milionów. Budowa domu kolejne 10. A można mieć ich parę, w górach i na morzem...

Każdy ma swoją sprzątaczkę i ogrodnika.

Kilka samochodów po milion każdy, helikopeter, najdroższe hotele i dziwki biorące po 200 tys za tydzień na jachcie i tak czas płynie.

Hmm.. A co jeśli ma się miliardy, to co można z tymi pieniędzmi jeszcze zrobić? W kosmos polecieć? A no okazuje się że tak. I prywatny wyczarterowany samolot, z masażystką, dziwkami, osobistym kucharzem który będzie ci gotował to co dokładnie chcesz ect.

Potem poza fizycznymi przyjemnościami chodzi o poczucie bycia królem, buduje się jachty wielkości miasteczek na których jest się właścicielem, prywatne cokolwiek, wojsko, firma w której jest się szefem i w której zidiociałe kuce mają cię za pół-boga. Oprócz posiadania wszystkiego no i władzy to jeszcze wchodzi chęć chwały, chęć bycia zbawcą świata i tak bogacze czasem zbiegają się na w jakiś Davos i udają że ratują świat.


Oto co Polacy ufundowali Kulczykowi:

https://www.glamour.pl/artykul/dom-jana-kulczyka-w-szwajcarskich-alpach-na-sprzedaz-za-185-mln-dolarow

Każdy człowiek przyjmie każdą ilość pieniędzy. Im wyższe kwoty tym mniejszą mają realnie wartość dla człowieka, ale zagospodarować je zawsze można. Tym bardziej że ma się wtedy 100% czasu wolnego, co zmienia perspektywę, a oszczędność staje się zbędna.

wombatDaiquiri

@Matkojebca_Jones 


Da się tyle przepuścić.


Oczywiście, tylko ja nie o tym, że można to wypłacić w gotówce i zrobić duże ognisko.


A można mieć ich parę, w górach i na morzem...


Tylko wtedy trzeba mieć sprzątaczkę albo nawet ekipę, wysłać ich za wczasu żeby to ogarnęli i jeszcze wiedzieć gdzie się będzie chciało pojechać. Nie wydaje mi się, żeby ludzie mający 10 domów we wszystkich bywali xD


Kilka samochodów po milion każdy,


Jeden dla rodziny, drugi do zapierdalania, a kolejny...?


Z tego co opisujesz to wydaje mi się, że wtedy celem życia musi się stać wydanie w końcu tych pieniędzy, bo nie rozumiem jak można znaleźć czas żeby się tym wszystkim nacieszyć. Przecież doba każdego ma tylko 24 godziny?

Matkojebca_Jones

@wombatDaiquiri Część tego co się posiada leży i czeka na kaprys bogacza żeby akurat go użyć. Supersamochody w garażach są bez przebiegu, leżą tylko żeby od czasu do czasu się nimi trochę przejchać.

Jak znudzi się mieszkanie w górach to jedzie się pomieszkać nad jezioro no i potem dom w górach stoi pusty i czeka na swoją kolej.

Tak to działa. Robi się zakupy, ja poznałem trochę zamożnych ludzi i im czas potrafi płynąć na wyborze stołu do domu, który potrafi kosztować horrendalne pieniądze, czy na wyborze torebki za 8 tys złotych, a jak mężowi nie chce się czekać aż żona się zdecyduje która to kupuje obie.

(dwa powyższe zdarzenia są prawdziwe i mi osobiście znane)

Potem się szuka szycia ubrań na miarę z jakiś wybitnie jakościowych materiałów, a że szybko się "niszczą".... cóż.


Celem życia jest korzystanie z tych pieniędzy, a i zakupy stają się przyjemnością samą w sobie - nabywanie nowych, jakościowych unikatowych dla siebie rzeczy.

Historia prawdziwa - jeden wyjazd zagraniczny, koszt ponad 100 tys złotych (15 lat temu to tyle kosztował). Oczywiście firma funkcjonowała przez tę parę miesięcy bez tego właściciela który nawet nie odbierał telefonu, bo nie było takiej możliwości, ale kucom nie przeszkadza to pierdolić o zapracowanych przedsiębiorcach. A ja wtedy jako młody pracownik (10zł za godzinę) pracowałem w tej firmie i rozmyślałem o tym wszystkim, przede wszystkim do czego ten koleś na drugim końcu świata jest komukolwiek właściwie potrzebny.

No i poznawałem też ludzi biednych, biedniejszych ode mnie i różnice pomiędzy tymi ludźmi. Otóż tych różnic nie ma, po prostu jedni mają pieniądze a drudzy nie. I wszystko co z tego wynika - jedni są ładnie ubrani a drudzy gorzej. Jedni są wypoczęci i zadowoleni, drudzy mniej. Jedni mają jedne tematy, inne drugie (wynikające z innego spędzania czasu) Itd. W gruncie rzeczy są tacy sami, te same pokusy, te same charaktery.

Legitymacja-Szkolna

@wombatDaiquiri Morawiecki ma 55 lat, być może, że już w tym roku skończy z polityką po przegranych wyborach więc pieniądze mu się przydadzą żeby nadal utrzymać wysoki poziom życia. Z resztą on ma też 4 dzieci ludzie też czasem po prostu chcą zostawić coś po sobie dla dzieci, tak aby te miały lepszy start w życiu i ich dzieci miały jeszcze lepszy start wtedy każde pokolenie jest coraz bardziej zamożne. Każdy ma też inne cele w życiu są ludzie którym właśnie gromadzenie pieniędzy sprawia przyjemność a nie ich wydawanie.

wombatDaiquiri

@Legitymacja-Szkolna 


utrzymać wysoki poziom życia


Co to znaczy? Czym się ten "wysoki poziom życia" objawia?


tak aby te miały lepszy start w życiu


W sensie, nie wierzą w swoje dzieci albo nie wychowują ich tak żeby sobie poradziły?


właśnie gromadzenie pieniędzy sprawia przyjemność


Jest taka stara książka "Opowieść Wigilijna" która o tym opowiada xD

Legitymacja-Szkolna

@wombatDaiquiri 


Co to znaczy? Czym się ten "wysoki poziom życia" objawia?

dzieci wysłane do prywatnej szkoły czy na studia zagraniczne, jedno z ich dzieci Jeremiasz chyba kończył studia w londynie, sądzę że wysłanie dziecka na studia do londynu raczej przekracza zdolności finansowe większości polaków, jedno z ich dzieci też z tego co wiem chodziło do prywatnej szkoły jakiejś religijnej. Sądzę że ich życie raczej nie wygląda tak że mati morawiecki wraca z roboty i mu żona iwona gotuje spaghetti z mięsa mielonego kupionego w biedronce. Być może mają jakieś cateringi własnego kucharza czy coś takiego. To jest właśnie wyższy poziom życia jak masz pieniądze to też nie kupujesz byle czego do żarcia tylko zdrowsze i lepsze rzeczy takie jak lubisz i pieniądze coraz bardziej uciekają z dnia na dzień, ogólnie nie ma takich pieniędzy których się nie da wydać więc pytanie po co komu 120 mln zł jest bezcelowe. Jakby ktoś ci dał 120 mln zł to też byś pewnie wziął i je jakoś sporzytkował kupił se fajne samochody może poobracał nimi na giełdzie może byś wystartował jakiś własny biznes. Pieniędzy nigdy za wiele.


W sensie, nie wierzą w swoje dzieci albo nie wychowują ich tak żeby sobie poradziły?

zapewne wierzą i właśnie w nie inwestują pieniądze o czym wyżej wspomniałem. Przecież wiadomym jest że jak ktoś ma lepszy start w życiu to lepiej sobie w tym życiu poradzi kiedy ja czy ty po skończeniu studiów musimy myśleć o odkładaniu pieniędzy na mieszkanie żeby mieć gdzie mieszkać ich dzieci nawet nie będą o tym myśleć tylko startować już z jakimś swoim biznesem czy startować w polityce, no chyba nie muszę ci tłumaczyć tak elementarnej sprawy jak pieniądze ułatwiają start w życiu.

jonas

 jutro dostajecie dziesięć milionów złotych. Kupujecie mieszkanie

Nu, oczadział, dziesięć baniek i mieszkanie kupować, żeby się cisnąć w chowie klatkowym jak zwykły plebs na kredycie.

maximilianan

@jonas ja bym kupił mieszkanie w Świnoujściu a za pozostałe 1000 zł bym kupił jedzenie na tydzień

jonas

@maximilianan No i po co ci mikrokawalerka w Świnoujściu?

Zaloguj się aby komentować

Przeczytałem nie dawno artykuł w którym opisywano, że delfiny mają tendencje do zabijania w wyjątkowo brutalny sposób dzieci pokrewnego im gatunku morświnów. Jako wyjaśnienie podejrzewa się, że robią to zwyczajnie dla zabawy. Wiadomo, że delfiny wykazują niezwykłą inteligencje. Według naukowców delfiny tworzą najbardziej skomplikowaną sieć sojuszy w świecie zwierząt poza ludźmi. Mają też rozwinięty system komunikacji. Potrafią też współpracować z ludźmi. Jednocześnie są zdolne do czynienia bezsensownego okrucieństwa. Wiemy też, że potrafią atakować również i nasz gatunek. Czy to nie dowodzi, że im jednak wyższa inteligencja gatunkowa tym większa tendencja do sadyzmu? W pewnym sensie jest to na pewno sprzeczne z założeniami progresywistów którzy zakładają, że dalszy rozwój ludzkości pomoże nam pohamować nasze brutalne instynkty.

#przemyslenia #filozofia #socjologia #zwierzeta #natura
cb098b83-feda-48f7-abb0-14878e5383b9
inskpektor

@Al-3_x A czy delfiny dorobiły się prawa, tudzież, czy posiadają moralność? A co to jest moralność/prawo - normy wypracowane na drodze rozwoju kulturowego, społecznego, sprowokowane inteligencją, samoświadomością, teorią umysłu. Moim zdaniem, im mniejsza inteligencja, (oraz samoświadomość i świadomość 'innego', empatia) gatunek nie może osiągnąć konsensusu w postaci moralności lub wynalazku prawa. Zatem, nie posiada narzędzi do pohamowania brutali.

Al-3_x

@inskpektor Akurat wiemy, że zwierzęta jakieś formy moralności już posiadają. Nie jestem z tych którzy uważają, że cała etyka to tylko dzieło ewolucji ale pewne zachowania uważamy za złe w sposób instynktowny. Natomiast delfiny wiemy, że są zdolne do tworzenia grup i sojuszy więc jakieś nieformalne prawa miedzy nimi działają. Wiemy też że w toku walk miedzy grupami pojawiają się nawet osobniki pełniące role rozjemców! Delfiny też są zdolne pomagać ludziom czy z nimi współpracować o czym również wspominałem. Ogólnie myślę, że zarówno większa świadomość moralna jak i skłonności do okrucieństwa rozwijają się wraz ze wzrostem inteligencji równolegle.

inskpektor

@Al-3_x Pytanie czy etyka, moralność; to nie jest przypadkiem wyłącznie wytwór kultury. Nie pozbędziemy się już jej piętna. Nasze myślenie jest nią zanieczyszczone na nieuświadomionym poziomie. Moim zdaniem mylimy pozorne przejawy etyki u zwierząt z instynktem bo antropomorfizujemy bo widzimy w zwierzętach nasze odbicie. Są nam bliskie - szczególnie te inteligentniejsze i chcemy uczynić je jeszcze bliższymi przypisując im cechy których nie mogą posiadać bo nie mają kultury.

Enzo

@Al-3_x Koty też zabijają dla zabawy.

StrachNaWroble

@Al-3_x 

Kiedyś na przykład dla zabawy palono koty i była to niezwykle popularna rozrywka. Niemniej jednak wynikało to raczej z przeświadczenia o naturze zwierząt, która wynikała z kartezjańskiego podejścia do tychże istot tzn. uważano, że one tak naprawdę nie czują bólu, ale są po prostu maszynami z mięsa. Myślę, że tutaj można zastosować podobną analogię - delfiny, jeśli posądzać je o jakąkolwiek etykę, wcale nie muszą zastanawiać się nad tym, że inne zwierze cierpi, bo po prostu nie rozumieją na czym to polega.

Al-3_x

@StrachNaWroble Jest możliwe.

Zaloguj się aby komentować

Co jest obecnie cool w byciu Polakiem albo Polką? Jakie są nasze narodowe zalety? #pytanie #polska #socjologia
sireplama

@wombatDaiquiri unlimited cebula

Legitymacja-Szkolna

@wombatDaiquiri może to dość niepopularna opinia ale polacy moim zdaniem są dość inteligentni i dobrze wykształceni xD z resztą często jak widzę polaków za granicą gdzieś na wakacjach to bliżej nam do niemców czy skandynawów zachowaniem niż do hałaśliwych południowców czy francuzów. Dodatkowo Polska jest jednym z top najbezpieczniejszych krajów na świecie imo. Jedyne na co człowiek jest tutaj narażony to co najwyżej ze ktoś ci ukradnie rower ale nie ma raczej szans w dzisiejszych czasach dostać jakiekgoś randomowego wpierdolu czy coś w tym stylu.

wombatDaiquiri

@Legitymacja-Szkolna myślę że na wiochach randomowy wpierdol jeszcze można dostać. Obawiam się że z wykształceniem to jest mocny skręt w IT, bo chyba kojarzę że się na #programowanie udzielałeś.


Ale generalnie fakt, bezpieczeństwo i sukcesy w naukach ścisłych generalnie mają u nas miejsce.


A z wakacjami to polecam zachodniopomorskie żeby zweryfikować poglądy xD

cweliat

@Legitymacja-Szkolna z tym wpierdolem to się zupełnie nie zgodzę. Nie wiem gdzie mieszkasz, ale w Warszawie na nowym świecie albo we Wrocławiu na pasażu niepolda o wpierdol nietrudno. W Danii jak idę imprezową ulicą w piątkowy wieczór, to wiem, że jak mnie ktoś zaczepia to max co chce to papierosa

wombatDaiquiri

@SlavKitchen ani to zaleta ani nie zauważyłem tego w Polsce.

Zaloguj się aby komentować