Kami no Kodomo, Georges Bataille i natura nazizmu
hejto.plWstęp
Chciałbym na wstępie uprzedzić nie tylko przed spojlerami omawianej tutaj mangi, ale i przed samą treścią. Poruszane tutaj będą bowiem wątki przemocy, gwałtu, koprofilii, brutalnych morderstw, kanibalizmu, a nawet nekrofili. Jeśli jesteście wrażliwi to odradzam czytania tego artykułu choć postaram się to podać w dość zjadliwy sposób. To tyle ode i życzę miłej lektury.
Streszczenie mangi
Kami no Kodomo to dość specyficzny twór, a sam tytuł znaczy tyle co dziecko boga. Początek mangi zawiera w sobie sporo elementów surrealistycznych, jak i symbolicznych by potem nabrać bardziej realistycznego wydźwięku. Prawdopodobnie ma to związek z faktem, że zaczynamy od fazy gdzie główny bohater jest dzieckiem, a potem obserwujemy jak stopniowo dorasta. Jak wiemy bowiem dzieci mają bardziej magiczne postrzeganie rzeczywistości. Również kreska jest dość nietypowa choć ma swój urok i pogłębia to poczucie surrealizmu podczas czytania.
Manga zaczyna się od narodzin naszego protagonisty. Jest ona dość nietypowa, że tak to ujmę. Nasz bohater bowiem narodził się w kobiecym żołądku (albo sobie to ubzdurał bo to on jest tu głównym narratorem) i był świadkiem jak kwas żołądkowy zabija jego braci i siostry. Czuł wtedy silny strach, że i jego to spodka, ale udało mu się przetrwać. Przemożny lęk jednak był pierwszą emocją którą odczuł i który miał mu już towarzyszyć do końca jego egzystencji. Końcowo więc został wydalony jako dziecko. Doznał wtedy wizji czarnej kuli ukształtowanej z krwi i ekskrementów. Nazwał ją czarnym słońcem i określił mianem swojego boga, boga zemsty. Siebie natomiast nazwał dzieckiem bożym i poczucie nienawiści do świata było drugą emocją której doświadczył. Na poziomie realnym nie ma to raczej żadnego sensu, ale symbolika wskazuje na wrodzoną złą naturę protagonisty. Przynajmniej ja to tak interpretuje.
Gdy bohater już nieco dojrzał, matka przebierała go w kobiece ubrania ze względu na dość zniewieściałą naturę. Pewnego dnia zabrała go do fryzjera. Gdy tam siedział czytając książkę i czekając na swoją kolej doświadczył wizji dzieci wchodzących na dziwną platformę, na której się rozpływali. Jego matki nigdzie nie było, a zamiast tego dosiadła się do niego dziwna wiedźma która wskazała, że są to jego bracia i siostry. Zrozumiał wtedy, że jest jedynym ocalałym z tamtego wydarzenia i ma prawdopodobnie jakąś większą role do odegrania. Później wizja minęła. Gdy znowu nieco dorósł zaczął bawić się fekaliami, a nawet je zjadać. Rodzice zabrali go do doktora i ten im poradził by dać mu plastelinę do zabawy. Ten wtedy zaczął używać jej do tworzenia sztucznych ludzików. Jego zainteresowanie odchodami minęło, ale pewnego dnia wziął stworzone przez siebie ludziki i oderwał im wszystkie kończyny. Jeszcze później bohater opisał jak bardzo kochał swojego kota. Kochał go tak bardzo, że postanowił zabić zwierzaka siekierą. Potem co prawda długo z tego powodu płakał, ale w końcu przestał. Mam nadzieje, że ten początek uzmysłowił wam już, że omawiana tutaj postać nie jest zbyt normalna. Możecie być jednak pewni, że to dopiero początek jego groteskowych wyczynów i dalej będzie tylko lepiej.
Nasz bohater gdy poszedł do szkoły podstawowej został zapisany do klasy specjalnej z dziećmi z problemami emocjonalnymi, z różnymi dysfunkcjami osobowościowymi i itp. Nie bardzo się tam zaaklimatyzował bo jak stwierdził, nie miał takich problemów. Odrzucił pojęcia typu emocje czy osobowość. Jak widać, był on trochę edgy już w tym wieku. Zaczęto podejrzewać u niego autyzm, a ten zaczął się obawiać, że zostanie odesłany do jakiegoś szpitala. Starał się więc zachować dobre relacje z dorosłymi. Szczególnie polubił pewną studentkę, wolontariuszkę która się z nim bawiła. To była jego pierwsza miłość. Pewnego dnia zauważył jej brak wśród bawiących się dzieci i udał się na jej poszukiwanie. Miedzy drzewami znalazł mają chatkę, a w tej chatce przez okno zobaczył zamaskowanego mężczyznę który zgwałcił i zabił jego ukochaną. Oczywiście nasz bohater nie pobiegł po pomoc tylko zaczekał aż mężczyzna sobie pójdzie, a potem sam spenetrował martwe zwłoki kobiety. Nie muszę chyba wspominać, że było to jego pierwsze seksualne doświadczenie.
W końcu w późniejszym wieku chłopak udał się do publicznej szkoły i ku zaskoczeniu rodziców jak na autyste poradził sobie tam całkiem nieźle. Idealnie wpasował się w tamtejsze środowisko udając kogoś przeciętnego. Szybko zrozumiał, że tylko w ten sposób nie będzie zwracał na siebie niepotrzebnej uwagi i udało mu się perfekcyjnie osiągnąć ten efekt. Jedna dziewczyna z jego klasy miała jednak mniej szczęścia. Cicha szara myszka padła ofiarą kilku prześladowców którzy ją upokarzali na każdym kroku. Nasz bohater postawił więc jej pomóc. Zrobił to kolejno zabijając brutalnie dziewczyny które jej dokuczały. Szara myszka domyśliła się, że to on za tym stoi i poprosiła go by przestał to robić. On jednak odmówił, więc ta tylko się uśmiechnęła i popełnia samobójstwo, prawdopodobnie z poczucia winny za całą sytuacje...
Gdyby nasza postać miała już 14 lat wzbudziła zainteresowanie dwunastoletnich chłopców w jego okolicy swoją osobą. Sam osobiście uznał, że było to spowodowane instynktową fascynacją jego morderczą aurą. Dzieci choć nie wiedziały o jego czynach, czuły, że w jakiś sposób różni się od innych. Na tym etapie stwierdził już, że nie interesują go koleżanki ze szkoły, a kobiece piersi go zwyczajnie brzydzą więc zaczął się bawić z chłopcami w kowbojów i indian. Potem natomiast urządzał z nimi homoseksualne orgie. Pewnego dnia chłopcy przyprowadzili do niego pięknego, brudnego chłopca który uciekł z domu. Protagonista więc zranił, zgwałcił i zabił chłopaka. Potem go poćwiartował nożem i dał reszcie chłopców po kawałku jego ciała by je zjedli jako komunie. W ramach tego religijnego aktu nastąpiły narodziny sekty skupionej wokół jego osoby.
W ciągu dalszych lat oprócz urządzania kolejnych orgii, główny bohater nakazał swoim podopiecznych zabijanie przypadkowych ludzi. Najpierw byli to bezdomni, potem przypadkowi ludzie z ulicy. Tutaj zostaje zauważona obojętność społeczeństwa które potrafiło ignorować trupy na ulicy nawet przez kilka godzin. W końcu nakazał zabicie własnych rodziców w dniu jego 17 urodzin bo jak stwierdził, chciał się uwolnić od wszelkich powiązań i tożsamości i być całkowicie wolny, niczym Eren z ataku tytanów. Tak też postąpiono, a jego dom został spalony. W ogniu nasz bohater znowu dostąpił wizji siebie jako przywódcy religijnego lub też politycznego ruchu. Jego droga ku zostaniu nowym Hitlerem była wreszcie otwarta.
Niestety pewnego dnia jego ulubieńca z sekty dopadła ideologia heteroseksualizmu. Znalazł sobie dziewczynę i poprosił o możliwość opuszczenia grupy. Nasz bohater udał, że daje mu to pozwolenie, a gdy tamten sobie poszedł nakazał zabicie jego nowej miłości. Tak się rzeczywiście stało co też spowodowało złamanie jego własnej zasady czyli dokonywania zabójstw jedynie takich które nie miały wyraźnego motywu. Dał się ponieść emocjom, których się wyrzekł i przyszło mu za to zapłacić najwyższą cenę. Chłopak na widok zmarłej ukochanej powrócił do protagonisty i błagał o przebaczenie. Gdy nasz guru zbliżył się do niego by mu je łaskawie udzielić, ten wbił w niego nóż. Potem reszta chłopców zszokowana całym zajściem i nie wiedząc do końca co robić, podniosła jego bliskie śmierci ciało i rzuciła świniom na pożarcie. Na samym końcu bohater jeszcze przestrzega, że choć teraz zginął pewnego dnia się odrodzi.
Bataille i transgresja
Bataille był ciekawą postacią. Jego zdaniem współczesny kapitalizm i rozumny utylitaryzm wymaga od nas ciągłego działania które byłoby w jakiś sposób użyteczne. To właśnie użyteczność ma rządzić logiką naszych czynów, która nam nie pozwala na jakiekolwiek marnotrawstwo. Bataille uważał, że rodzi się z tego nadmierna energia, która magazynowana w nas szuka ujścia właśnie w możliwości jej gwałtownego zużycia i wyrwania się z cyklu użyteczności. Akt ten był dokonywany w przeszłości poprzez rytuały religijne. Nie chodzi tu o zwykłe pójście do kościoła i pomodlenie się do boga. Raczej chodziło o coś dużo bardziej irracjonalnego i często brutalnego. O akty składania ofiar z ludzi wykonywane przez Azteków, o seksualne orgie czy akty szaleństwa gdzie człowiek mógł zatracić siebie oraz wyrwać z dyktatury użyteczności. Człowiek poddając się temu co irracjonalne, przekraczał znajomą nam rzeczywistość i wchodził w świat wielkiego nieznanego. Tak miała się dokonać transgresja.
Akty te oczywiście wbrew chrześcijańskim praktykom musiały łamać pewne tabu. Bataille opisał człowieczeństwo jako poddanie się pewnym stałym i racjonalnym normom, oraz odrzucenie zwierzęcej natury związanej z naszą cielesnością, seksualnością, ohydą i brutalnością. Transgresja oznaczała przekroczenie tej ludzkiej kondycji by na nowo, choć przez krótką chwile stać się częścią większej całości, świata natury. Religia dawniej miała nam to umożliwiać i mam osobiście wrażenie, że bohater Kami no Kodomo jest w tą idee transgresji w pełni uwikłany. Urodzony wśród fekaliów, oddający się morderstwom już za młodu, tworzący coś na kształt sekty gdzie praktykowane są orgie, rytualny kanibalizm i zabójstwa, a końcowo zabijający własnych rodziców by osiągnąć coś na kształt pełnej wolności nasz protagonista stara się przekroczyć to co ludzkie, a wręcz pragnie obalić zastały porządek. Widzi w tym swoją misje nadaną mu przez swojego ojca, boga czarnego słońca co w jakimś sensie czyni go wręcz kimś na kształt antychrysta. Zresztą dzieła Bataille były również mocno obrazoburcze, kontrowersyjne i dość niesmaczne. Wynikało to z jego przekonania, że jeśli transgresja nie jest możliwa zrealizowania poprzez religie to jest jeszcze sztuka. Tą drogą poszli chociażby Wiedeńscy Akcjoniści. Szczególnie obrazy i akcje performerskie nijakiego Hermanna Nitscha odwołują się do przemocy i agresji. Mają też jednak charakter wyraźnie rytualny. Sam Nitsch natomiast swego czasu interesował się sztuką religijną.
Wracając do tematu to o ile Bataille miał poglądy raczej dość lewicowe i antyfaszystowskie, obawiając się, że nadmiar energii będzie spożytkowany w jakieś wojnie, to w mandze mamy przykład wyraźnie rodzącego się ruchu parafaszystowskiego. Nie mam wątpliwości, że omawiana tutaj postać miała predyspozycje do zostania kolejnym Hitlerem. Nawet akty homoseksualne nie powinny nas tu zmylić. Przed słynnym SS istniała bowiem nazistowska bojówka SA której przywódcą był gej. Nie był on jedyny bo w tej organizacji miało być ich aż 40%. Nie powinno nas to dziwić. Bojówki nacjonalistyczne zawsze emanowały silną męską energią i nie mówię to w sposób ironiczny. Końcowo to jednak właśnie nazizm właśnie miał w sobie ten pierwiastek irracjonalizmu i pragnienia spożytkowania nadmiernej energii w bezsensownej i krwawej wojnie ku chwale... no właśnie kogo? Czy i sam Holocaust nie był formą zbiorowej, religijnej ofiary w imię czegoś dla nas niezrozumiałego? Czy to dlatego cywilizowany świat tak bardzo przeraził się tą zbrodnią bo wydawała mu się przywoływać ten niezrozumiały i dziki aspekt ludzkiej natury od której za wszelką cenę człowiek starał się uciec? Postaram się na to odpowiedzieć lepiej w następnej części tego artykułu.
Jung i natura nazizmu
Nie uważam by ideologie faszyzmu i nazizmu były ze sobą tożsame. Powstały w podobnym okresie i czerpały pewne rzeczy od siebie, ale ich natura była zupełnie inna wbrew temu co głosi dzisiejsza lewica i liberałowie. Faszyzm był w istocie dzieckiem modernizmu. Zrodził się jako owoc rozwoju współczesnej państwowości. To właśnie kult państwa przed którym przestrzegał dużo wcześniej Max Stirner, który zastąpił religie chrześcijańską umożliwił sformułowanie hasła "wszystko w państwie i nic poza państwem i nic przeciw państwu". Dlatego też faszyści byli ściśle związani ruchem futurystycznym. Kiedy indziej powiemy sobie coś więcej na ten temat. Nowoczesne państwo było jednak owocem epoki oświecenia, a co za tym idzie rozumu. Nazizm z kolei był osadzony na irracjonalnym micie wyższej rasy. Owszem miało to swoje podstawy w ówczesnych naukowych teoriach i wcześniej coś podobnego promowali już Anglosasi by uzasadnić swój podbój innych nacji. Nie da się jednak ukryć, że rasa była tutaj pojmowana w sposób bardziej mistyczny. Tą drogą zresztą poszedł skrajnie prawicowy, włoski filozof Julius Evola, który rozczarował się faszyzmem, a potem i samym nazizmem. Dla niego idea rasy była jak najbardziej duchowa i rozumiał ją zupełnie inaczej niż w sposób biologiczny. Zarówno Evola jak i naziści z kolei mocno czerpali od filozofii Nietzschego, która oparta była na odrzuceniu władzy rozumu na rzecz siły woli.
Ten irracjonalizm jest jednak osądzony dużo głębiej w ideologi nazistowskiej. Jung w "Eseju o Wotanie”, opublikowanym po raz pierwszy w 1936 roku opisał jak w nazistowskich Niemczech do łask powracał kult Wotana. Wotan to nikt inny jak germański bóg wojny, ale Jung opisał go też jako boga szaleństwa. Był do pewnego stopnia pokrewny Dionizosowi i Jung był niemal pewien, że gdy Nietzsche opisywał swoją wieczorną wizje spotkania tajemniczego boga to widział tak naprawdę Wotana, a nie Dionizosa. Wotan nie tyle oczywiście istniał jako realny bóg co bardziej jeden z archetypów naszej zbiorowej nieświadomości, tak jak i inne mityczne istoty. Wotan przejawiał się w niemieckim militaryzmie, pewnym powrocie do pogaństwa co było widoczne nawet w oddziałach SS (ten aspekt się nawet umocnił w dzisiejszych ruchach neonazistowskich), a końcowo w dwóch wojnach światowych które Niemcy wywołali. Jung stwierdził, że po oświeceniu gdy człowiek wyparł treści nieświadome na rzecz kultu rozumu nie przewidział kontrataku naszej irracjonalnej strony natury, która postanowiła w końcu ponownie dojść do głosu. W samej osobie Hitlera, psychoanalityk dostrzegał figurę mesjanistyczną i nie ma co się dziwić. Hitler jak najbardziej był obłożony pewnego rodzaju kultem. Dla większości miał status nadczłowieka, który wprowadziłby Niemcy w nową erę. Jak najbardziej pełnił on rolę swego rodzaju mesjasza. Dlatego przyrównałem do niego główną postać omawianej przez nas dziś mangi. Oboje istnieli jako swego rodzaju mroczni mesjaszowie. Oczywiście sam Hitler zdawał się również wierzyć, że ma do odegrania jakąś szczególną role dla Niemiec. Myślę, że ostateczną kwintesencje tego założenia oddała twórczyni ezoterycznego nazizmu, Savitri Devi, która ogłosiła Hitlera avatarem hinduskiego boga Wisznu, jak i zwiastuna Kalijugi czyli epoki końca.
Zakończenie
Bohater Kami no Kodomo, zapowiedział swój powrót i odrodzenie u kresu życia. Hitler miał stwierdzić, że jego duch powstanie z grobu, a świat zobaczy pewnego dnia, że miał racje. Religia chrześcijańska przepowiedziała nadejście antychrysta i wierni ciągle wyczekują jego nadejścia. Jeśli miałbym to potraktować jako zapowiedź narodzin kolejnej charyzmatycznej i nieobliczalnej jednostki o skrajnych ambicjach zdolnej wywrócić świat do góry nogami, byłbym przeświadczony, że taki moment może rzeczywiście w przyszłości nadejść. Między innymi jednak dlatego nie boje się póki co odrodzenia nazizmu. Nazizm bez swojego nowego mesjasza jest niczym. Ani Trump, ani Putin ani jakiś Memcen nie mają predyspozycji by ją pełnić. Póki co więc możemy spać spokojnie. Trzeba jednak pamiętać, że sama historia dość często punktowała pewną obojętność społeczną przez którą główny bohater mógł zajść tak daleko. Jak to mówił Edmunt Burke "Aby zło zatriumfowało, wystarczy, by dobry człowiek niczego nie robił". Jako ciekawostkę dodam też, że autorką mangi jest kobieta. To tyle ode mnie. Kolejny artykuł będzie pewnie już dotyczyć faszyzmu.
#revoltagainstmodernworld #filozofia #socjologia #polityka #manga #antykapitalizm
Chciałbym na wstępie uprzedzić nie tylko przed spojlerami omawianej tutaj mangi, ale i przed samą treścią. Poruszane tutaj będą bowiem wątki przemocy, gwałtu, koprofilii, brutalnych morderstw, kanibalizmu, a nawet nekrofili. Jeśli jesteście wrażliwi to odradzam czytania tego artykułu choć postaram się to podać w dość zjadliwy sposób. To tyle ode i życzę miłej lektury.
Streszczenie mangi
Kami no Kodomo to dość specyficzny twór, a sam tytuł znaczy tyle co dziecko boga. Początek mangi zawiera w sobie sporo elementów surrealistycznych, jak i symbolicznych by potem nabrać bardziej realistycznego wydźwięku. Prawdopodobnie ma to związek z faktem, że zaczynamy od fazy gdzie główny bohater jest dzieckiem, a potem obserwujemy jak stopniowo dorasta. Jak wiemy bowiem dzieci mają bardziej magiczne postrzeganie rzeczywistości. Również kreska jest dość nietypowa choć ma swój urok i pogłębia to poczucie surrealizmu podczas czytania.
Manga zaczyna się od narodzin naszego protagonisty. Jest ona dość nietypowa, że tak to ujmę. Nasz bohater bowiem narodził się w kobiecym żołądku (albo sobie to ubzdurał bo to on jest tu głównym narratorem) i był świadkiem jak kwas żołądkowy zabija jego braci i siostry. Czuł wtedy silny strach, że i jego to spodka, ale udało mu się przetrwać. Przemożny lęk jednak był pierwszą emocją którą odczuł i który miał mu już towarzyszyć do końca jego egzystencji. Końcowo więc został wydalony jako dziecko. Doznał wtedy wizji czarnej kuli ukształtowanej z krwi i ekskrementów. Nazwał ją czarnym słońcem i określił mianem swojego boga, boga zemsty. Siebie natomiast nazwał dzieckiem bożym i poczucie nienawiści do świata było drugą emocją której doświadczył. Na poziomie realnym nie ma to raczej żadnego sensu, ale symbolika wskazuje na wrodzoną złą naturę protagonisty. Przynajmniej ja to tak interpretuje.
Gdy bohater już nieco dojrzał, matka przebierała go w kobiece ubrania ze względu na dość zniewieściałą naturę. Pewnego dnia zabrała go do fryzjera. Gdy tam siedział czytając książkę i czekając na swoją kolej doświadczył wizji dzieci wchodzących na dziwną platformę, na której się rozpływali. Jego matki nigdzie nie było, a zamiast tego dosiadła się do niego dziwna wiedźma która wskazała, że są to jego bracia i siostry. Zrozumiał wtedy, że jest jedynym ocalałym z tamtego wydarzenia i ma prawdopodobnie jakąś większą role do odegrania. Później wizja minęła. Gdy znowu nieco dorósł zaczął bawić się fekaliami, a nawet je zjadać. Rodzice zabrali go do doktora i ten im poradził by dać mu plastelinę do zabawy. Ten wtedy zaczął używać jej do tworzenia sztucznych ludzików. Jego zainteresowanie odchodami minęło, ale pewnego dnia wziął stworzone przez siebie ludziki i oderwał im wszystkie kończyny. Jeszcze później bohater opisał jak bardzo kochał swojego kota. Kochał go tak bardzo, że postanowił zabić zwierzaka siekierą. Potem co prawda długo z tego powodu płakał, ale w końcu przestał. Mam nadzieje, że ten początek uzmysłowił wam już, że omawiana tutaj postać nie jest zbyt normalna. Możecie być jednak pewni, że to dopiero początek jego groteskowych wyczynów i dalej będzie tylko lepiej.
Nasz bohater gdy poszedł do szkoły podstawowej został zapisany do klasy specjalnej z dziećmi z problemami emocjonalnymi, z różnymi dysfunkcjami osobowościowymi i itp. Nie bardzo się tam zaaklimatyzował bo jak stwierdził, nie miał takich problemów. Odrzucił pojęcia typu emocje czy osobowość. Jak widać, był on trochę edgy już w tym wieku. Zaczęto podejrzewać u niego autyzm, a ten zaczął się obawiać, że zostanie odesłany do jakiegoś szpitala. Starał się więc zachować dobre relacje z dorosłymi. Szczególnie polubił pewną studentkę, wolontariuszkę która się z nim bawiła. To była jego pierwsza miłość. Pewnego dnia zauważył jej brak wśród bawiących się dzieci i udał się na jej poszukiwanie. Miedzy drzewami znalazł mają chatkę, a w tej chatce przez okno zobaczył zamaskowanego mężczyznę który zgwałcił i zabił jego ukochaną. Oczywiście nasz bohater nie pobiegł po pomoc tylko zaczekał aż mężczyzna sobie pójdzie, a potem sam spenetrował martwe zwłoki kobiety. Nie muszę chyba wspominać, że było to jego pierwsze seksualne doświadczenie.
W końcu w późniejszym wieku chłopak udał się do publicznej szkoły i ku zaskoczeniu rodziców jak na autyste poradził sobie tam całkiem nieźle. Idealnie wpasował się w tamtejsze środowisko udając kogoś przeciętnego. Szybko zrozumiał, że tylko w ten sposób nie będzie zwracał na siebie niepotrzebnej uwagi i udało mu się perfekcyjnie osiągnąć ten efekt. Jedna dziewczyna z jego klasy miała jednak mniej szczęścia. Cicha szara myszka padła ofiarą kilku prześladowców którzy ją upokarzali na każdym kroku. Nasz bohater postawił więc jej pomóc. Zrobił to kolejno zabijając brutalnie dziewczyny które jej dokuczały. Szara myszka domyśliła się, że to on za tym stoi i poprosiła go by przestał to robić. On jednak odmówił, więc ta tylko się uśmiechnęła i popełnia samobójstwo, prawdopodobnie z poczucia winny za całą sytuacje...
Gdyby nasza postać miała już 14 lat wzbudziła zainteresowanie dwunastoletnich chłopców w jego okolicy swoją osobą. Sam osobiście uznał, że było to spowodowane instynktową fascynacją jego morderczą aurą. Dzieci choć nie wiedziały o jego czynach, czuły, że w jakiś sposób różni się od innych. Na tym etapie stwierdził już, że nie interesują go koleżanki ze szkoły, a kobiece piersi go zwyczajnie brzydzą więc zaczął się bawić z chłopcami w kowbojów i indian. Potem natomiast urządzał z nimi homoseksualne orgie. Pewnego dnia chłopcy przyprowadzili do niego pięknego, brudnego chłopca który uciekł z domu. Protagonista więc zranił, zgwałcił i zabił chłopaka. Potem go poćwiartował nożem i dał reszcie chłopców po kawałku jego ciała by je zjedli jako komunie. W ramach tego religijnego aktu nastąpiły narodziny sekty skupionej wokół jego osoby.
W ciągu dalszych lat oprócz urządzania kolejnych orgii, główny bohater nakazał swoim podopiecznych zabijanie przypadkowych ludzi. Najpierw byli to bezdomni, potem przypadkowi ludzie z ulicy. Tutaj zostaje zauważona obojętność społeczeństwa które potrafiło ignorować trupy na ulicy nawet przez kilka godzin. W końcu nakazał zabicie własnych rodziców w dniu jego 17 urodzin bo jak stwierdził, chciał się uwolnić od wszelkich powiązań i tożsamości i być całkowicie wolny, niczym Eren z ataku tytanów. Tak też postąpiono, a jego dom został spalony. W ogniu nasz bohater znowu dostąpił wizji siebie jako przywódcy religijnego lub też politycznego ruchu. Jego droga ku zostaniu nowym Hitlerem była wreszcie otwarta.
Niestety pewnego dnia jego ulubieńca z sekty dopadła ideologia heteroseksualizmu. Znalazł sobie dziewczynę i poprosił o możliwość opuszczenia grupy. Nasz bohater udał, że daje mu to pozwolenie, a gdy tamten sobie poszedł nakazał zabicie jego nowej miłości. Tak się rzeczywiście stało co też spowodowało złamanie jego własnej zasady czyli dokonywania zabójstw jedynie takich które nie miały wyraźnego motywu. Dał się ponieść emocjom, których się wyrzekł i przyszło mu za to zapłacić najwyższą cenę. Chłopak na widok zmarłej ukochanej powrócił do protagonisty i błagał o przebaczenie. Gdy nasz guru zbliżył się do niego by mu je łaskawie udzielić, ten wbił w niego nóż. Potem reszta chłopców zszokowana całym zajściem i nie wiedząc do końca co robić, podniosła jego bliskie śmierci ciało i rzuciła świniom na pożarcie. Na samym końcu bohater jeszcze przestrzega, że choć teraz zginął pewnego dnia się odrodzi.
Bataille i transgresja
Bataille był ciekawą postacią. Jego zdaniem współczesny kapitalizm i rozumny utylitaryzm wymaga od nas ciągłego działania które byłoby w jakiś sposób użyteczne. To właśnie użyteczność ma rządzić logiką naszych czynów, która nam nie pozwala na jakiekolwiek marnotrawstwo. Bataille uważał, że rodzi się z tego nadmierna energia, która magazynowana w nas szuka ujścia właśnie w możliwości jej gwałtownego zużycia i wyrwania się z cyklu użyteczności. Akt ten był dokonywany w przeszłości poprzez rytuały religijne. Nie chodzi tu o zwykłe pójście do kościoła i pomodlenie się do boga. Raczej chodziło o coś dużo bardziej irracjonalnego i często brutalnego. O akty składania ofiar z ludzi wykonywane przez Azteków, o seksualne orgie czy akty szaleństwa gdzie człowiek mógł zatracić siebie oraz wyrwać z dyktatury użyteczności. Człowiek poddając się temu co irracjonalne, przekraczał znajomą nam rzeczywistość i wchodził w świat wielkiego nieznanego. Tak miała się dokonać transgresja.
Akty te oczywiście wbrew chrześcijańskim praktykom musiały łamać pewne tabu. Bataille opisał człowieczeństwo jako poddanie się pewnym stałym i racjonalnym normom, oraz odrzucenie zwierzęcej natury związanej z naszą cielesnością, seksualnością, ohydą i brutalnością. Transgresja oznaczała przekroczenie tej ludzkiej kondycji by na nowo, choć przez krótką chwile stać się częścią większej całości, świata natury. Religia dawniej miała nam to umożliwiać i mam osobiście wrażenie, że bohater Kami no Kodomo jest w tą idee transgresji w pełni uwikłany. Urodzony wśród fekaliów, oddający się morderstwom już za młodu, tworzący coś na kształt sekty gdzie praktykowane są orgie, rytualny kanibalizm i zabójstwa, a końcowo zabijający własnych rodziców by osiągnąć coś na kształt pełnej wolności nasz protagonista stara się przekroczyć to co ludzkie, a wręcz pragnie obalić zastały porządek. Widzi w tym swoją misje nadaną mu przez swojego ojca, boga czarnego słońca co w jakimś sensie czyni go wręcz kimś na kształt antychrysta. Zresztą dzieła Bataille były również mocno obrazoburcze, kontrowersyjne i dość niesmaczne. Wynikało to z jego przekonania, że jeśli transgresja nie jest możliwa zrealizowania poprzez religie to jest jeszcze sztuka. Tą drogą poszli chociażby Wiedeńscy Akcjoniści. Szczególnie obrazy i akcje performerskie nijakiego Hermanna Nitscha odwołują się do przemocy i agresji. Mają też jednak charakter wyraźnie rytualny. Sam Nitsch natomiast swego czasu interesował się sztuką religijną.
Wracając do tematu to o ile Bataille miał poglądy raczej dość lewicowe i antyfaszystowskie, obawiając się, że nadmiar energii będzie spożytkowany w jakieś wojnie, to w mandze mamy przykład wyraźnie rodzącego się ruchu parafaszystowskiego. Nie mam wątpliwości, że omawiana tutaj postać miała predyspozycje do zostania kolejnym Hitlerem. Nawet akty homoseksualne nie powinny nas tu zmylić. Przed słynnym SS istniała bowiem nazistowska bojówka SA której przywódcą był gej. Nie był on jedyny bo w tej organizacji miało być ich aż 40%. Nie powinno nas to dziwić. Bojówki nacjonalistyczne zawsze emanowały silną męską energią i nie mówię to w sposób ironiczny. Końcowo to jednak właśnie nazizm właśnie miał w sobie ten pierwiastek irracjonalizmu i pragnienia spożytkowania nadmiernej energii w bezsensownej i krwawej wojnie ku chwale... no właśnie kogo? Czy i sam Holocaust nie był formą zbiorowej, religijnej ofiary w imię czegoś dla nas niezrozumiałego? Czy to dlatego cywilizowany świat tak bardzo przeraził się tą zbrodnią bo wydawała mu się przywoływać ten niezrozumiały i dziki aspekt ludzkiej natury od której za wszelką cenę człowiek starał się uciec? Postaram się na to odpowiedzieć lepiej w następnej części tego artykułu.
Jung i natura nazizmu
Nie uważam by ideologie faszyzmu i nazizmu były ze sobą tożsame. Powstały w podobnym okresie i czerpały pewne rzeczy od siebie, ale ich natura była zupełnie inna wbrew temu co głosi dzisiejsza lewica i liberałowie. Faszyzm był w istocie dzieckiem modernizmu. Zrodził się jako owoc rozwoju współczesnej państwowości. To właśnie kult państwa przed którym przestrzegał dużo wcześniej Max Stirner, który zastąpił religie chrześcijańską umożliwił sformułowanie hasła "wszystko w państwie i nic poza państwem i nic przeciw państwu". Dlatego też faszyści byli ściśle związani ruchem futurystycznym. Kiedy indziej powiemy sobie coś więcej na ten temat. Nowoczesne państwo było jednak owocem epoki oświecenia, a co za tym idzie rozumu. Nazizm z kolei był osadzony na irracjonalnym micie wyższej rasy. Owszem miało to swoje podstawy w ówczesnych naukowych teoriach i wcześniej coś podobnego promowali już Anglosasi by uzasadnić swój podbój innych nacji. Nie da się jednak ukryć, że rasa była tutaj pojmowana w sposób bardziej mistyczny. Tą drogą zresztą poszedł skrajnie prawicowy, włoski filozof Julius Evola, który rozczarował się faszyzmem, a potem i samym nazizmem. Dla niego idea rasy była jak najbardziej duchowa i rozumiał ją zupełnie inaczej niż w sposób biologiczny. Zarówno Evola jak i naziści z kolei mocno czerpali od filozofii Nietzschego, która oparta była na odrzuceniu władzy rozumu na rzecz siły woli.
Ten irracjonalizm jest jednak osądzony dużo głębiej w ideologi nazistowskiej. Jung w "Eseju o Wotanie”, opublikowanym po raz pierwszy w 1936 roku opisał jak w nazistowskich Niemczech do łask powracał kult Wotana. Wotan to nikt inny jak germański bóg wojny, ale Jung opisał go też jako boga szaleństwa. Był do pewnego stopnia pokrewny Dionizosowi i Jung był niemal pewien, że gdy Nietzsche opisywał swoją wieczorną wizje spotkania tajemniczego boga to widział tak naprawdę Wotana, a nie Dionizosa. Wotan nie tyle oczywiście istniał jako realny bóg co bardziej jeden z archetypów naszej zbiorowej nieświadomości, tak jak i inne mityczne istoty. Wotan przejawiał się w niemieckim militaryzmie, pewnym powrocie do pogaństwa co było widoczne nawet w oddziałach SS (ten aspekt się nawet umocnił w dzisiejszych ruchach neonazistowskich), a końcowo w dwóch wojnach światowych które Niemcy wywołali. Jung stwierdził, że po oświeceniu gdy człowiek wyparł treści nieświadome na rzecz kultu rozumu nie przewidział kontrataku naszej irracjonalnej strony natury, która postanowiła w końcu ponownie dojść do głosu. W samej osobie Hitlera, psychoanalityk dostrzegał figurę mesjanistyczną i nie ma co się dziwić. Hitler jak najbardziej był obłożony pewnego rodzaju kultem. Dla większości miał status nadczłowieka, który wprowadziłby Niemcy w nową erę. Jak najbardziej pełnił on rolę swego rodzaju mesjasza. Dlatego przyrównałem do niego główną postać omawianej przez nas dziś mangi. Oboje istnieli jako swego rodzaju mroczni mesjaszowie. Oczywiście sam Hitler zdawał się również wierzyć, że ma do odegrania jakąś szczególną role dla Niemiec. Myślę, że ostateczną kwintesencje tego założenia oddała twórczyni ezoterycznego nazizmu, Savitri Devi, która ogłosiła Hitlera avatarem hinduskiego boga Wisznu, jak i zwiastuna Kalijugi czyli epoki końca.
Zakończenie
Bohater Kami no Kodomo, zapowiedział swój powrót i odrodzenie u kresu życia. Hitler miał stwierdzić, że jego duch powstanie z grobu, a świat zobaczy pewnego dnia, że miał racje. Religia chrześcijańska przepowiedziała nadejście antychrysta i wierni ciągle wyczekują jego nadejścia. Jeśli miałbym to potraktować jako zapowiedź narodzin kolejnej charyzmatycznej i nieobliczalnej jednostki o skrajnych ambicjach zdolnej wywrócić świat do góry nogami, byłbym przeświadczony, że taki moment może rzeczywiście w przyszłości nadejść. Między innymi jednak dlatego nie boje się póki co odrodzenia nazizmu. Nazizm bez swojego nowego mesjasza jest niczym. Ani Trump, ani Putin ani jakiś Memcen nie mają predyspozycji by ją pełnić. Póki co więc możemy spać spokojnie. Trzeba jednak pamiętać, że sama historia dość często punktowała pewną obojętność społeczną przez którą główny bohater mógł zajść tak daleko. Jak to mówił Edmunt Burke "Aby zło zatriumfowało, wystarczy, by dobry człowiek niczego nie robił". Jako ciekawostkę dodam też, że autorką mangi jest kobieta. To tyle ode mnie. Kolejny artykuł będzie pewnie już dotyczyć faszyzmu.
#revoltagainstmodernworld #filozofia #socjologia #polityka #manga #antykapitalizm