Co prawda nie jem już chleba, ale zarzucam wam tę dobrą nutkę, ona dla mnie tak słodko sepleni. No i piękna historia miłosna.
Poza tym potłukłam dzisiaj swoją wagę i przez to nie będę mogła monitorować postępów w moim odchudzaniu. Zostaje mi tylko centymetr krawiecki, a on jest bezlitosny.
ógółem to schudłam od czerwca jakieś 5 kg, ale w trakcie monitoringu to 2. Próbuję powrócić do swojej starej wagi, ale zobaczymy. Na razie realny cel to 58 kg, zobaczymy czy się uda.
Co zabawne mój organizm się jakoś przystosował super do 1000, albo mniej kalorii na dzień i mam więcej siły niż jak wpierdalałam 2000. Lepiej też się czuję, mniej śpię, glikemia mi się poprawiła, nie zasypiam po posiłkach.
Mam nadzieję, że w końcu zaoszczędzę hajsy, które wydaje na jedzenie, chociaż i obecna dieta nie jest tania.
Przypadkiem odkryłam, że mleko migdałowe, które pijam ma cukier, więc kupiłam kokosowe bez cukru. Matcha smakuje gorzej z takim, więc może zostawię tę odrobinę cukru w diecie, skoro i tak chudnę nawet z tą malutką wartością.
W pracy wszystko się spierdoliło co się mogło spierdolić, ale osiągnęłam chyba ten słynny stan nirvany i nawet mnie to już nie rusza.
A co u was rybeczki?
https://www.youtube.com/watch?v=-1-z48cJDbc
#misterd #chleb #przemyslenia #rozkminywieczone