Zdjęcie w tle
ChrissXRezner

ChrissXRezner

Sum
  • 49wpisy
  • 321komentarzy
Eliminator Mitów #3: Czy drogie obrazy są malowane w celu wyłudzenia VAT?

W niniejszym wpisie pragnę odnieść się do intrygującej teorii spiskowej, z którą spotkałem się nie tylko na Hejto. Została ona przedstawiona w zamieszczonym zrzucie ekranu.

W rzeczywistości rzeczoznawca nie wyceni nowego obrazu na kilka milionów bez gruntownej wiedzy na temat artysty oraz jego twórczości. Nawet w przypadku, gdyby był on podstawiony (co sugeruje autor), taka wycena nie znajdzie uznania, a żadne muzeum nie zdecyduje się na zakup dzieła za kilkadziesiąt milionów. Warto również podkreślić, że tego rodzaju proceder jest przestępstwem, które miało miejsce w przeszłości. Historia zna przypadki zawyżania wycen znanych obrazów, w których „darczyńcy” zobowiązani byli do zwrotu określonych kwot, grożąc im długie lata więzienia. Przykładem mogą być sytuacje w Polsce z dziełami Kisielewskiego. Tego typu działania stanowią poważne wykroczenie związane z wyłudzeniem VAT.

Odnośnie obrazu Barnetta Newmana „Ornament VI”, który został podany jako przykład w tej teorii, warto zauważyć, że namalowany w 1953 roku przeszedł przez ręce wielu właścicieli. Jego wartość zaczęła wzrastać dopiero około pięćdziesięciu lat po jego powstaniu. Wartość dzieł sztuki, w tym również tego obrazu, zmienia się w czasie – rośnie lub spada w zależności od wielu czynników, takich jak pożądanie, rzadkość oraz kariera artysty. Ceny sztuki ewoluują na aukcjach z każdą sprzedażą, a ich wzrost lub spadek jest procesem stopniowym.

Autor teorii zakłada, że ktoś zlecił namalowanie tego obrazu i zapłacił za niego 25 tysięcy. Jednakże, biorąc pod uwagę, że obraz przez lata trafiał w różne ręce i był sprzedawany za niższe kwoty, burzy to narrację o jego sztucznym wzroście wartości i ewentualnym zwrocie z podatku. W chwili namalowania mógł być wart jedynie kilka dolarów, a każda jego sprzedaż na aukcji była obciążona podatkiem.

Czy oszustwa związane z wycenami zdarzają się w świecie sztuki? Oczywiście, jednak nie w takiej skali, jak to jest opisane w tej teorii. Najczęściej dotyczą one zawyżania cen dzieł, które już osiągnęły znaczną wartość. Jak już wspomniałem, są to przestępstwa, za które wiele muzeów na całym świecie miało poważne problemy.

Świat sztuki rządzi się dużą spekulacją, ponieważ jego ocena jest subiektywna. Doświadczenie związane z obcowaniem ze sztuką również jest subiektywne, co utrudnia obiektywną ocenę jej wartości. Więc gdyby teoria, była prawdziwa, łatwa i bezpieczna, to obserwowalibyśmy wysyp obrazów, które mają 5 lat nie 50, wycenianych na takie kwoty.

Warto dodać, że wielu z tych artystów, nawet setki lat po swojej śmierci, pozostaje niedocenianych, aż do momentu, gdy ktoś odnajduje ich dzieła na strychu, wystawia je na aukcję, a ich wartość eksploduje.

Mam nadzieję, że powyższy tekst był wyczerpujący i zdołał wzbudzić Wasze zainteresowanie.

#opinia #ciekawostkihistoryczne #eliminatormitów
dbbb932c-9e43-4275-b73c-3f4914fa660c

Zaloguj się aby komentować

To będzie nieco kontrowersyjny post, ale czuję, że jako osoba, która rozważała propozycję stworzenia linii produktów alkoholowych, nie mogę pozostać bierny.

Chodzi o Voodoo Monkey – markę, której kontrowersyjne opakowania wywołały niemałe zamieszanie w opinii publicznej. W odpowiedzi na to, trwają prace nad ustawami, które nie tylko uniemożliwią wprowadzenie takich opakowań na rynek, ale mogą też znacząco zmienić cały sektor, ograniczając dostępne formaty i pojemności produktów alkoholowych. Pozostawiam Wam ocenę moralną i polityczną tej kwestii, a ja skupię się na swoim doświadczeniu i perspektywie. Sądzę, że gdybym podjął się tego projektu, sprawy potoczyłyby się trochę inaczej.

Popełnili wszystkie błędy, których chciałem uniknąć.

Kilka lat temu opakowania typu DoyPack zdobywały popularność. Pracowałem wtedy nad marką kosmetyków, która miała być sprzedawana w takich opakowaniach. Mimo że w branży spożywczej były popularne, wiedziałem, że nikt nie zapłaci 200 zł za kosmetyk, który wygląda jak sok z supermarketu.

Moim celem było zmienić wszystko. Zgłębiłem techniki produkcji, jeździłem do firm, aby lepiej poznać ich możliwości. Nawet współpracowałem z laboratorium i uzyskałem kolory, które nie są dostępne w standardowej ofercie dla tych opakowań. Wszystko po to, aby podnieść rangę finalnego produktu i nadać mu unikatowość.

Wtedy poznałem ludzi (Nie powiązanych z tą spółką zamieszaną w kontrowersję), którzy zaproponowali mi stworzenie alkoholu w tego typu opakowaniach.

Po spotkaniach i wstępnych rozmowach zaczęliśmy projekt.

Oni mieli zająć się produkcją i konfekcją, ja – opakowaniami, marketingiem i budowaniem marki. Po kilku tygodniach miałem gotowe wizualizacje, prezentację i raport. Niestety, nie wyszło dobrze.

Problemów trochę było, warstwy opakowań wtedy, nie radziły sobie z wysokoprocentowym alkoholem. Oni nie widzieli w tym przeszkód, stwierdzili, że zrobią likiery, ja natomiast uważałem, że to powinien być tani produkt, podczas gdy oni widzieli w nim coś premium. Chcieli użyć już istniejących i kolorowych projektów, ja optowałem za surowymi i minimalistycznymi wyglądem, który przemówiłyby do bardziej wysublimowanej grupy docelowej.

Obawiałem się, że produkt zostanie źle odebrany i nie trafi do odpowiedniej grupy konsumentów. Choć oferta była atrakcyjna finansowo, różnice w podejściu były nie do pokonania.

Kilka razy jeszcze rozmawialiśmy. Kiedy ostatni raz poproszono mnie o zmianę stanowiska, odmówiłem. Uznałem, że podważenie własnych analiz byłoby oznaką braku kompetencji.

Finalnie, po latach, ktoś inny zrobił to dokładnie w taki sposób, jakiego chciałem uniknąć.

#ciekawostki #polityka #pracbaza
9a212d20-0862-49aa-bbb9-2ef875656dd1

Zaloguj się aby komentować

Eliminator Mitów #2: Polskie Super Dolary lepsze od oryginału

Dziś przyjrzymy się miejskiej legendzie o polskich fałszerzach, którzy w czasach PRL i latach 90. tworzyli podróbki dolarów tak doskonałe, że przewyższały oryginał.

Historycznie polscy fałszerze, tacy jak Bojarski, „Szpicbródka”, Piasecki czy Piotrowski, byli znani z tworzenia wyjątkowo wysokiej jakości podróbek. Raporty Secret Service oraz książki, takie jak "Money Laundering: A Guide for Criminal Investigators" Johna Madingera, wskazują, że część najwyższej jakości fałszywych banknotów amerykańskich, tzw. "Super Dollars" lub "Supernotes", była powiązana z operacjami fałszerskimi prowadzonymi w Polsce.

"Super Dollars" lub “Supernotes” to terminologia opisująca fałszywki niemal idealne, które potrafią przejść przez zaawansowane kontrole, obejmujące m.in. analizę papieru, tuszu, znaków wodnych czy mikrodruków. Techniki te stopniowo wprowadzano jako mechanizmy zabezpieczające.

Ale czy rzeczywiście były lepsze od oryginału? 

Choć legendy o "Lepszych od oryginału" "Super Dolarach" są znane na całym świecie, w tym w Korei, Rosji czy Chinach, dowodów na to, że były lepsze od oryginału, jest niewiele. Wyjątkiem jest przypadek związany z tzw. "Pokojem 39" departamencie w Korei Północnej, w którym dokonywano wielu fałszerstw, tam pojawiają się wzmianki o zbyt doskonałych "Super Dolarach", zawierających detale nieobecne w oryginale, takie jak różnice w grafice banknotów. Zmiany obejmowały mi. różnice w rozmiarze wskazówek zegara czy dodatkową linię u dołu lampy, której brakowało w pierwowzorze. Niektórzy sugerowali, że poprawiono niedociągnięcia grafiki oryginału, co dało podstawy do stwierdzenia: „Lepsze od oryginału”.

Zasięgnąłem opinii znajomego, który oprócz tego, że jest drukarzem, to interesuję się tą tematyką.
Rzeczywiście polskie fałszywki były bardzo wysokiej jakości, biorąc pod uwagę ograniczone możliwości technologiczne. Na przykład Bojarski był utalentowanym artystą, projektantem, który sprytem kompensował braki sprzętowe. – moczył papier od papierosów w wodzie i pyle, aby uzyskać papier zbliżony do oryginalnego papieru "Franków". Termin „Zbyt doskonałe banknoty” to jednak mit, ponieważ celem podróbek jest wierne odwzorowanie oryginału, a każde odstępstwo to po prostu błąd. Trudno obiektywnie ocenić, czy dodane detale poprawiały jakość grafiki banknotu. Często te błędy służyły jako dowód w sprawie i ułatwiały służbom dojście do źródła. 

Departament Skarbu USA szacuje, że w obiegu znajduje się około 70 milionów dolarów w fałszywych banknotach, co przekłada się na jeden fałszywy dolar na każde 12 500 dolarów w obiegu.

Dzisiejsza odsłona, inspirowana jest komentarzem od użytkownika @Hejto_nie_dziala, Dziękuję Ci bardzo! 
Jeśli temat Cię zaintrygował. Zostaw piorun, komentarz za który dziękuję, są motywujące. 

Czy jest jakiś oszust, którego karierę podziwiasz? 

#ciekawostkihistoryczne #eliminatormitów
79cc211d-c843-4791-8f2e-08822ff49365

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Eliminator Mitów: Kosmiczny długopis NASA za miliony

Wciąż trafiam na memy w mediach społecznościowych, które przekazują mity i nieprawdziwe historie, pomimo łatwego dostępu do informacji w internecie dalej żyją i infekują umysły wielu ludzi. Uważam, że nadszedł czas, aby ostatecznie wyeliminować te mity i wyplenić je z ludzkiej świadomości.

Jednym z takich mitów jest opowieść o "długopisie NASA kontra Rosja". Historia głosi, że podczas zimnej wojny NASA rzekomo wydało miliony dolarów na opracowanie specjalnego długopisu, zdolnego do pisania w warunkach zerowej grawitacji, podczas gdy Sowieci rzekomo używali zwykłych ołówków.

Ten mit często przywoływany jest jako przykład marnotrawstwa publicznych funduszy, sugerując, że istniało tańsze i bardziej dostępne rozwiązanie.

Jakie jest zatem źródło tej historii i jakie są fakty?
Rzeczywistość jest nieco inna. Długopis kosmiczny został opracowany przez amerykańskiego producenta długopisów, Paula C. Fishera. Fisher stworzył długopis, który mógł pisać w zerowej grawitacji, pod wodą i w skrajnych temperaturach. NASA i radziecki program kosmiczny ostatecznie przyjęły ten długopis, ale nie był on kosztowny, jak sugeruje mit. Fisher sam zainwestował w rozwój długopisu, sprzedając go NASA i później Rosjanom po około 3 dolarów za sztukę.

Sowieci początkowo używali ołówków, jednak przeszli na długopisy Fishera, ponieważ ołówki często łamały się, a grafit, z którego były wykonane, mógł przewodzić prąd i stwarzać ryzyko uszkodzenia komponentów elektronicznych. W związku z tym, długopis Fishera okazał się praktycznym i bezpiecznym rozwiązaniem.

Czy sam kiedyś wierzyłeś w ten mit lub go słyszałeś?

Jeśli ci się podoba taka forma wpisu, daj piorun. Przynajmniej wiem, że nie piszę do ściany

#ciekawostkihistoryczne
4f00def6-bd87-4f19-a542-c54015112f7c
rzodyn

Więcej takich wpisów bym przeczytał. Nie myślałeś o autorskim tagu #eliminatormitów?

bartek555

pewnie ruskie gowno wymyslilo ten mit, zeby wysmiac amerykanow.

Odczuwam_Dysonans

@ChrissXRezner zawsze brałem to za taki trochę żarcik, hiperbolę, nigdy jakoś na serio. A później to już gdzieś przeczytałem jak było - i zdziwiłem się że rzeczywiście używali ołówków i mieli z tego tytułu problemy.

Zaloguj się aby komentować

To nie jest wpis o charakterze politycznym, lecz raczej krytyka mediów w ogóle:
Przeczytałem artykuł, w którym rzekomo wybuchła wielka kontrowersja z powodu tego, że Harris nie uwzględniła w swoim CV pracy w McDonald’s.

Jednakże, nikt kiedy się rozwija nie wspomina w swoim CV o tego typu zajęciach. Sam pracowałem w myjni samochodowej, na linii produkcyjnej i wykonywałem wiele innych drobnych prac. Gdy zająłem się projektowaniem, a od tego momentu te wcześniejsze zajęcia nie wnosiły już żadnej wartości do mojego CV to się ich pozbyłem. Czy ktoś naprawdę sądzi, że CEO pomyślałby:

„Wow Ten człowiek potrafi projektować, a do tego umyje mi samochód—świetny bonus!”?

Czasem mam wrażenie, że osoby piszące takie artykuły miały bogatych rodziców i nie rozumieją, jak funkcjonują normalni ludzie. A może się mylę?

#polityka #heheszkipolityczne
22aec64a-716f-47ee-8966-3dcd7b03ed34
AureliaNova

Nom, pewnie przyzwyczajeni do tego, że jak praca w McDonalds w trakcie college'u to pewnie w roli menedżera

Sweet_acc_pr0sa

@ChrissXRezner ja zanim zacząłem wnętrza projektować robiłem tonę dziwnych rzeczy i Tez ich nie wpisuje bo po chuj to komu

M_B_A

@ChrissXRezner Pracowałem w restauracji po liceum żeby sobie dorobić i jedyna wzmianka o tym w moim CV była gdy starałem się o pierwsze praktyki na studiach. Wtedy też zastanawiałem się czy to umieścić, bo jedyna zaleta tego wpisu to że doświadczyłem pracy u kogoś i pracy się nie boję, ale z drugiej strony kogo to obchodzi. Jak zdobyłem pierwsze doświadczenie w docelowej branży to wpis o pracy w restauracji zaginął na zawsze

Zaloguj się aby komentować

Na Hejto natknąłem się na mema, który przykuł moją uwagę, ponieważ z własnego doświadczenia mogę stwierdzić, że przedstawia zupełnie odwrotną rzeczywistość.

Też może, to będzie ciekawostka dla niektórych:

Na przykładzie firmy, z którą obecnie współpracuję — renomowanego producenta profesjonalnych kosmetyków z dystrybucją na całym świecie — mogę potwierdzić, że ostrzeżenia na produktach nie są skierowane jedynie do nieświadomych konsumentów. Są one również odpowiedzią na działania konkurencji oraz tzw. „serial litigants”, czyli wyjątkowo sprytnych osób, które zawodowo zajmują się pozywaniem firm w nadziei na wysokie odszkodowania. Takie osoby często działają na zlecenie konkurencji, a ich procesy mogą przynieść tysiące, a nawet miliony dolarów zysku dla nich i straty dla firmy.

W firmach tego typu podobne sprawy są na porządku dziennym. Jeżeli odpowiednie informacje znajdują się na etykiecie, sprawy te zwykle kończą się szybko. W przeciwnym razie mogą ciągnąć się miesiącami, a nawet latami.

Sam raz brałem udział w takiej rozprawie. Kobieta oskarżyła firmę, która wtarła fiolkę preparatu w oczy. Ostrzeżenie było na opakowaniu, dla przeciętnej osoby byłoby to oczywiste. Jednak jej linia obrony magicznie skupiła się na "zbyt małej wielkości znaków" poniżej 1.2 mm. Wtedy moja ekspertyza poniekąd pomogła obronić sytuację, wskazując, że wielkość znaku wynosi 1,2 mm dla większych butelek, jednak dla butelki 50 ml jak ten produkt jest to 0,9 mm. Ona nie była głupia, tylko przebiegła; podobno miała na koncie parę takich rozpraw z różnymi firmami.

W Polsce temat ten jest mniej znany ze względu na krótszą historię kapitalizmu, jednak w krajach takich jak USA, „serial litigants” stanowią poważne zagrożenie dla firm.

#ciekawostki #memy
1f7a90ba-c8f2-4be5-938f-75ad216eb580
LordNargogh

Ten mem to takie tam dziaderskie pierdolenie. To na tej samej zasadzie jaskiniowiec może się śmiać z dzisiejszego inżyniera budownictwa, że nawet lepianki z błota i gówna nie potrafi zrobić.

Afterlife

Na chlopski rozum przecie to bedzie ten

Anteczek

To nie jest kwestia kapitalizmu tylko amerykańskiego prawa. W polskim prawie (i generalnie kontynentalnym) zachowanie konsumenta porównuje się to wzorca teoretycznego „zwykłego rozsądnego człowieka”. Więc takie rzeczy jak w USA u nas nie przechodzą.

Zaloguj się aby komentować

Kiedy mam przyjemny poranek przy kawie, a już wiem, że Tomasz z Republiki prawdopodobnie nie będzie go miał. Na przyszłość polecam tworzenie infografik generowanych z danych, a nie "na oko".

Może to zobaczy i będzie to dla niego dobra porada.

#pracbaza #heheszki
02acc7ee-4e02-4a79-8ca4-ca36af78e6a9
NiebieskiSzpadelNihilizmu

Elektorat do którego to jest celowane jest tak tępy, że nawet takiej propagandowej siermięgi nie zauważy

Zaloguj się aby komentować

Natrafiłem na taki mem. Po co zmieniać przeciętny projekt, który każdy rozpoznaje, na przeciętny projekt, którego nikt nie rozpoznaje?

#humorobrazkowy
219afe2f-08d5-483a-8eea-2407d059b629
Kronos

Doskonałości nie powinno się poprawiać.

InstytutKonserwacjiMaryliRodowicz

@ChrissXRezner maszyny jeszcze się nie spłaciły

ipoqi

Moje ulubione jednorazówki

Zaloguj się aby komentować

Jako namiętny użytkownik AI dostrzegam potencjalne wyzwanie związane z modelem biznesowym tej technologii.

Wyobraźmy sobie nieskończony ocean pełen ryb. Kto finalnie zarobi najwięcej? Producent wędek. Liczba rybaków będzie rosła, konkurencja stanie się coraz bardziej zacięta, a ceny ryb będą spadać. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda dobrze. Problem w tym, że ten ocean jest nieskończony, podobnie jak rozwój AI, który nie ma określonego celu ani granic. Aby móc wypływać dalej i głębiej, trzeba sprzedawać coraz to bardziej wyszukane ryby.

Obecnie znajdujemy się w podobnej fazie. Konkurencja jest ogromna i mam wrażenie, że co miesiąc pojawia się nowa firma, która ogłasza aktualizacje lub wprowadza nowe funkcje – szybciej i taniej. Nie zdziwiłbym się, gdyby niedługo szczoteczki do zębów były sprzedawane z wbudowanym AI. Prezentacje i obietnice są coraz to bardziej szalone. Ale często nijak się mają do dostarczonego produktu.

Mimo że generowane przez AI filmy i obrazy są imponujące, wciąż można dostrzec, że są one dziełem sztucznej inteligencji. Nie można przypisać tym filmom praw autorskich. Jeśli stworzysz film z użyciem komercyjnego modelu AI, a ja go skopiuję, prawnie nie można udowodnić, że to dzieło stworzone przez człowieka. Co więcej, wystarczy, że AI bez namysłu wykorzysta fragment, twarz lub scenę, a można zostać pozwanym przez osobę, której wizerunek został użyty w modelu.

Uwielbiam ChatGPT; jest świetnym asystentem i bardzo mi pomaga w codziennym życiu. Jednakże, nie posiada zdolności abstrakcyjnego myślenia. Odpowiada na podstawie tego, czego się nauczył. Nie rozwiąże problemów, które nie zostały wcześniej rozwiązane, a które są codziennością przy tworzeniu firmy, marki czy wdrażaniu innowacyjnych systemów produkcyjnych.

Przyznaję, że w pewnym stopniu zastąpił moją asystentkę. Niemniej jednak, treści wygenerowane przez AI wciąż wymagają sprawdzenia i korekty. Czasami nie zwiększa to znacząco produktywności, nie wspominając już o pełnym zastąpieniu człowieka.

Ostatecznie te modele będą stawały się coraz lepsze, ale równocześnie coraz trudniej będzie nałożyć na nie cenę, która usprawiedliwi ich istnienie na rynku. Aby złapać tego mitycznego Moby Dicka, konieczne będzie inwestowanie większych środków, a zwrot z inwestycji będzie obarczony coraz większym ryzykiem dla inwestorów.
Będzie to długa przygoda. Z czasem przekonamy się, czy ta mityczna bestia rzeczywiście na nas czeka.

#ai #felieton #opinia
3d6af096-3a1f-401a-bd8c-0c4397a726eb
zuchtomek

@ChrissXRezner

"ten ocean jest nieskończony"

Jest skończony bo to jednak przepala w ciul energii, a tego kosztu nie da się uniknąć - na razie modele są niedoskonałe i tak jak piszesz "obietnice są coraz to bardziej szalone. Ale często nijak się mają do dostarczonego produktu." - z tego względu modele są udostępniane 'po kosztach' bo to ludzie je "szkolą" - to ciągle nie jest AI jako takie, a po prostu potężnie rozbudowane algorytmy oparte na powtórzeniach i prawdopodobieństwie.


O ile o jakieś popularne tematy można spytać, to już jakakolwiek niszowa wiedza jest dla nich 'niedostępna' i nawet nie ma po co pytać bo wprowadzi w błąd.


Czasem używam do redagowania tekstów, grafika jako tako czasem siądzie, ale wciąż widać schematyczność, wideo leży, największe wrażenie póki co zrobiła na mnie stronka do generowania muzyki, ale na dłuższą metę również da się zauważyć schematyczność.

matips

@ChrissXRezner Nie do końca widzę te same problemy co ty:

Nie można przypisać tym filmom praw autorskich. Jeśli stworzysz film z użyciem komercyjnego modelu AI, a ja go skopiuję, prawnie nie można udowodnić, że to dzieło stworzone przez człowieka.

IMHO programy "AI" należy traktować jak narzędzia i tyle. Budziło wcześniej problemy filozoficznie, czy grafika zrobiona w Photoshopie jest dziełem człowieka? Nie budziło, więc tak samo nie musi budzić tego pytania dzisiaj: grafika wygenerowana przy użyciu AI jest dziełem osoby posługującej się tym narzędziem.


Ja bym zagrożeń upatrywał gdzie indziej. Jak zauważasz, AI (large language models) posiadają wiedzę, którą do nich wgrano. Bazuje na tekstach i obrazach stworzonych przez człowieka - nakarmiono ją treściami ludzi aby symulować język ludzi. Rozwój AI to zamach na dotychczasowy model ekonomiczny generowania treści. Jeśli ktoś pisze artykuł, który natychmiast zostaje przeczytany przez AI i sparafrazowany, to dziennikarz traci motywację ekonomiczną do tworzenia treści. W sumie bez znaczenia czy finansują go reklamy, czy jest za paywallem.

Zaloguj się aby komentować

Nie angażuję się w politykę, a teraz również tego nie uczynię. Przedstawię moją opinię z perspektywy marketingowej, bez oceny, która ze stron jest lepsza.

Kamala Harris wygra te wybory. Zapisuję to dla potomności.

Nie uważam, że jest wyjątkowo charyzmatyczna czy rewolucyjna; raczej emanuje trochę przeciętnością. Jednak Kampania Trumpa moim zdaniem nie jest dopasowana do niej:

  • Nie wykorzystał zamachu do budowania więzi pojednania. Nie podjął się roli łącznika w obliczu podziałów, prawdopodobnie z powodu swojej niezdolności do pokazania się z tej strony, co mógłby uznać za słabość. Ta chwila przeminęła, a temat zniknął z dyskusji.

  • Kampania ma zły kierunek, oparty na atakach na przeciwnika. Wiele z tych ataków jest personalna i postrzegana jako seksistowska i rasistowska, co nie przyciąga wyborców. Brakuje spójności; raz Harris jest przedstawiana jako przebiegła, a innym razem jako przygłupa. Kampanię planowano miesiącami pod Bidena, a teraz brakuje czasu na zmianę strategii.

  • Trump jest stary. Biden również był stary i wydaje się, że miał być prezydentem jednej kadencji. Argument wieku, używany przeciwko Bidenowi, teraz zwrócił się przeciwko Trumpowi.

Nie wymieniam pozytywnych cech Harris, bo punktuje bardziej na błędach drugiej strony. W przeciwieństwie do Bidena, który musiał się tłumaczyć z poprzedniej kadencji. Harris postrzegana jest jako czysta karta i ostoją normalności, czego wielu osobom brakowało w tej kampanii.

Jeśli ten kierunek się utrzyma, babeczka wygra te wybory. 100%

#polityka #analiza
efddb9de-fb71-4bd1-9017-c88043e4d653
100mph

Harris wygra. Jest ciemnoskora kobieta. W debacie moze przeciwko Trumpowi stosowac jego cytaty. Niezmaczaco ale wygra.

Anteczek

@ChrissXRezner instytut danych z dupy. Przedstawiasz jakieś swoje luźne przemyślenia jako analizę.

dremmettbrown

Zgadzam się z tym postem. Widać w narodzie zmęczenie starymi dziadami. Kamala jest bardzo przeciętna, ale nie jest aż tak polaryzująca jak Trump. Największe grzechy na Kamalę to że ma dziwny śmiech i czasem mówi banialuki i masło maślane w przemowach. Jakoś nie widzę żeby to się przyklejało wśród centrowych wyborców.


Zrodlo: mieszka w USA, idealnie na granicy sporego „niebieskiego” miasta i „czerwonych” pól uprawnych.

Zaloguj się aby komentować

W słowach, H.Kissingera: "Ameryka nie ma stałych, przyjaciół czy wrogów, tylko interesy". Dodałbym, że to cecha każdego imperium gospodarczego, w historii.

#polityka
85d4dee8-884c-4f3c-b63d-5c2df582476d
cweliat

@ChrissXRezner no i co to właściwie znaczy. Już od początku wojny widziałem z 5 artykułów, że Chińczycy odłączają Rosję od czegoś i olaboga teraz to dopiero będzie. A jeśli jest to bardzo nieznacznie albo powoli, bo już potem o żadnych wielkich konsekwencjach tychże nie czytałem

malkontenthejterzyna

Obstawiam, że to po prostu przypominanie rosji, że Chiny nie życzą sobie eskalacji konfliktu.


Chiny cieszą się, że US musi angażować się w Ukrainie. Przyglądanie się działaniu zachodnich broni z daleka jest dla nich wartościowe. Uzależnienie Rosji od chińskich technologii również jest świetne, dlatego warto być Rosyjskim sojusznikiem.


Natomiast zerwane szlaki komunikacyjne oraz izolojąca się Europa są mniej korzystne. A zbrojąca się Europa jest niepokojąca.


Dlatego też Chiny próbują wysterować optymalny poziom eskalacji kijem i marchewką.


Co więcej, za kilka lat będą mogły przypomnieć, że również nakładały sankcje na złą rosję.

Zaloguj się aby komentować

Tylko Opinia ale w dzisiejszych czasach mając personalnego maila z inicjałami i kupując łatwy, w zapamiętaniu numer telefonu z dużą ilością powtarzalnych cyferek. Jest spoko bonusem dla każdego kto wkracza na rynek pracy. Już nie wspomnę jak ma firmę.

Brzmi jak błachostka ale moją pierwszą spoko pracę wylądawałem właśnie dzięki takiej drobnostce.

#pracbaza
4732ae5a-35f1-4f26-973a-3a811631ba67
malkontenthejterzyna

Za kilkadziesiąt złotych rocznie można mieć domenę z nazwiskiem i maila imie@nazwisko.cos, gdzie coś to jedno z niezajętych końcówek. O ile nie mamy jednego z najpopularniejszych nazwisk, wciąż o taki mail łatwo.

libertarianin

i pomysleć że najebany na wielkanoc siedzac z rodziną sprawdziłem pare lat temu czy domena z nazwiskiem jest wolna, i się okazało że jest bo poprzedni właściciel umarł a miał ją od początku internetu xD


... no i kupiłem xD, teraz mam email imie@nazwisko.pl

matips

Możesz sobie stworzyć nowy adres email i ustawić przekierowanie na stary / nowy. Migracja nie jest aż tak trudna. W ten sposób mam adres z imienia i nazwiska, a do tego "starszy" adres używany na forach, hejto, w grach itp.

Zaloguj się aby komentować

Wanbo Da Vinci 1 Pro: Mimo Wad, Król Średniej Półki, który Obnaża Branżowe Wyzwania.

Wstęp:

W piątek otrzymałem w swoje ręce projektor Wanbo Da Vinci 1 Pro jako podziękowanie od klienta jako bonus. Jako, że na codzień korzystam z projektorów Epson to ciekaw byłem, co ma do zaoferowania aktualnie chiński rynek. Moja krótka recenzja skupi się na uwagach i ogólnym komentarzu dotyczącym branży chińskich projektorów domowych. Pominę szczegółowe specyfikacje techniczne i skupię się na subiektywnych ocenach i odczuciach.

Na pierwszy rzut oka projektor prezentuje się elegancko. Obudowa, choć wykonana z plastiku, robi pozytywne wrażenie, nawiązując do stylistyki Apple sprzed dekady, co w mojej opinii nie jest wadą. W przeciwieństwie do wielu innych projektorów o dziwacznym designie, ten jest neutralny i pasuje do każdego wnętrza, co jest dużym plusem. Minusem jest generyczny pilot Android TV, w którym funkcja regulacji głośności nie działała w aplikacjach tylko po podłączeniu do HDMI, co było dziwne. Może to wina akurat mojej jednostki.

Funkcje:

Sprzęt działa na Androidzie 11 Google TV, ale jego funkcje wydają się ograniczone. Mimo to mamy dostęp do sklepu Google, wszystkich aplikacji i asystenta Google to jakby wiele opcji brakowało. Osoba z odpowiednią wiedzą mogłaby bez problemu wgrać bardziej rozbudowany system.

Jeśli chodzi o jakość obrazu, mamy tutaj Full HD z możliwością odtwarzania do 4K. Projektor oferuje jasność 650 ANSI lumenów i automatyczną korektę ostrości oraz obrazu. Pomimo braku dokładnych pomiarów, jestem pozytywnie zaskoczony jakością obrazu i gradacją kolorów, biorąc pod uwagę cenę około 1100 zł. Niemniej jednak, na oko jasność wydaje się być bliższa 500 ANSI lumenów, co jest częstym problemem w branży, gdzie chińscy producenci często zawyżają parametry. Często spotyka się na Allegro projektory reklamowane jako mające 17000 lumenów, co jest mylące, ponieważ nie są to wartości ANSI. Nie testowałem sprzętem, po prostu wątpię.

Przetestowałem projektor na kilku grach i nie zauważyłem znaczącego opóźnienia wejścia, co jest dużym plusem. Oczywiście nie jest to sprzęt do profesjonalnego grania w Fortnite czy CS, ale do casualowej rozgrywki nadaje się idealnie.

Dźwięku nie będę szeroko komentować. Wbudowane głośniki są lepsze niż w wielu innych projektorach z tej półki cenowej, ale większość użytkowników i tak podłączy projektor do zewnętrznego systemu audio. Dźwięk z projektora ustawionego za plecami lub na suficie nie jest idealny do codziennego użytku.

Podsumowanie:

Podsumowując, czy poleciłbym ten projektor? Jeśli mówimy o budżecie do 2500 zł, to bez wahania. Wanbo Da Vinci 1 Pro oferuje wiele funkcji, które spodziewałbym się znaleźć w projektorze za 3000 zł, choć nie zawsze działają one perfekcyjnie. Automatyczna ostrość nie zawsze radzi sobie przy 130 calach, a jasność jest nieco niższa niż deklarowana. Jednak w idealnych warunkach projektor działa doskonale, co potwierdziła moja dziewczyna, która oceniła jakość obrazu jako "zajebistą".

Całość ukazuje fundamentalny problem branży: przesycony rynek projektorów w cenie zaczynającej się nawet od 300 zł, które obiecują 4K i 5000 ANSI lumenów, zmusza konkurencję do tworzenia urządzeń "All In One", które finalnie nie spełniają wszystkich oczekiwań. Gdyby producenci skupili się na jakości obrazu i zrezygnowali z mniej potrzebnych funkcji, moglibyśmy mieć naprawdę świetne projektory HDMI w przystępnych cenach. Czego przykładem jest ten projektor.

Wanbo Da Vinci 1 Pro jest dobrym przykładem na to, że można stworzyć udany produkt w rozsądnej cenie, gdzie te podknięcia nie są takie duże jak u konkurencji. Jeśli ktoś rozważa zakup taniego projektora z AliExpress za 300 zł, lepiej odłożyć nieco więcej i kupić ten model, który według mnie da tą namiastkę kina w domu.

#recenzja
137a6438-520e-4b69-8e55-38c4364cc8a1
Ludzie często powierzchownie postrzegają znaczenie wpływu (influencingu).

Większość kojarzy influencing z działaniami konkretnych osób, które swoimi wypowiedziami wpływają na decyzje innych. Może to być bezpośrednie, jak rekomendacja zakupu produktu, lub pośrednie, np. używanie określonych produktów podczas streamingu czy odwiedzanie konkretnych miejsc.

Jednak influencing ma znacznie szersze zastosowanie. Właściwie każda chwila, kiedy nasza uwaga jest odwrócona, może zostać wykorzystana do przekierowania jej na coś innego. Nawet negatywne doświadczenie, jak wyłączenie danego serwisu z powodu irytującej treści, jest formą wpływu. Fakt, że dotarłeś już do tego fragmentu w tym felietonie jest wpływem. Zrób przerwę, daj pioruna, zostaw komentarz. Obojętnie czy to zrobisz czy nie, już poświęciłeś kawałek czasu czytając to i fakt, że powiedziałem, żebyś coś zrobił wpłynął na tą decyzję. Dla jednych to będzie A dla innych B.

Może to brzmieć abstrakcyjnie, że tak drobne informacje mogą nas nieświadomie nakierować. Jednak wraz z rozwojem AI i ogromnych baz danych informacji o użytkownikach, staje się to coraz łatwiejsze i poniekąd Dystopijne.

Przykładem takiego mechanizmu są protesty w Niemczech w 2014 roku. Władze przeanalizowały brutalne potyczki w innych miastach i zrealizowały plan rozmieszczenia budek z kebabami i napojami w strategicznych miejscach na trasie protestu. Zapach przyciągał część protestujących, jedzenie zajmowało czas, a mniej zmotywowane osoby rezygnowały z dalszego marszu. Inni, po posiłku, czuli się syci i mniej agresywni, co ułatwiało pracę policji.

Protestujący nie zdawali sobie sprawy, że są pod jakimkolwiek wpływem, myśląc, że dokonują świadomych decyzji.

Przypomina mi to sytuację w firmie, w której pracowałem. Jeden z inwestorów stwierdził, że nasz marketing na niego nie działa. Odpowiedziałem, że mamy produkty odpowiednie również dla takich osób.

Finalnie najlepsze co można zrobić, to być po prostu świadomym i nie robienie nic okazuje się często najlepszym wyjściem.

#felieton
cba4e7e1-e6a6-4bfc-bbcb-aa5187e93b4b
koszotorobur

@ChrissXRezner - nie zadziałał na mnie ten wpis - dalej jestem podatny na marketing i influencerów

Zaloguj się aby komentować

Pewnie tak nie było, ale pozwoliłem sobie na trochę uszczypliwego humoru.

#humorobrazkowy
58c1e363-b2e9-4207-a9e3-0811ea0002d8
maximilianan

@ChrissXRezner a teraz zerknij ile kosztowało to logo xD

Deykun

#niepopularnaopinia logo CPN jest dobre, bo było udane czego się wiele osób nie spodziewa po PRL, ale walenie do niego konia, że NAJLEPSZE LOGO przez 5 dekad to przeginka. Logo CNP, a nie przepraszam CPN - no właśnie minimalistyczne logo: 3 litery w których kolejność nie jest jasna - prawdziwa awangarda dizajnu. Ludzie szanują logo Fedexu ze strzałką, ale nikt mu nie robi laurek jak Polacy CPN.

Zaloguj się aby komentować

Dzisiaj chciałbym podzielić się moją frustracją dotyczącą interfejsów GUI kontroli pojazdu w nowych samochodach z perspektywy projektanta.

Na wstępie muszę stwierdzić, że te systemy są po prostu nieludzkie i niebezpieczne. Wiele mówi się o tym, jak niebezpieczne jest patrzenie na ekran i przeszukiwanie menu podczas jazdy. Wydawałoby się więc, że należałoby usiąść i rozwiązać ten problem. Tymczasem zastąpiono wszystkie znane przyciski, które były w stałych miejscach i miały swój kształt, przyciskami na jednym ekranie, które często są ukryte w przewijanym menu. Jeśli nie przeczytasz etykiety, wszystkie wyglądają tak samo. Zrobiono to z myślą o oszczędnościach, ale fundamentalnie pogorszono problem.

Pytanie brzmi: jak go rozwiązać?

Istnieje kilka rzeczy, które te interfejsy robią tragicznie, a które można łatwo naprawić.

  1. Prawie zawsze 30% wyświetlacza zajmuje wizualizacja 3D samochodu, którym jedziemy. Jest ona w większości przypadków zbędna. Nie dostarcza żadnych informacji, a zajmuje cenne miejsce na ekranie. Sugeruję zmniejszenie jej lub wyświetlanie np. przodu auta po naciśnięciu przycisku oświetlenia, to ok.
  2. Zagmatwane Menu. Przeprowadzono badania, w których testowano, ile elementów człowiek jest w stanie zapamiętać w zbiorze. Na podstawie tych badań stwierdzono, że optymalną ilością elementów w menu jest pięć. Cały system powinien być zorganizowany w taki sposób, aby użytkownik widział ładnie poukładane, ważne informacje związane z jazdą, do których można dotrzeć maksymalnie w dwóch kliknięciach.
  3. Odciąganie uwagi od drogi 1. Myślę, że sztuczna inteligencja rozwiąże wiele problemów. Można jej użyć np. do włączania świateł czy radia, głosem przypisanym do użytkownika. Jednak to bym stosował sporadycznie tylko jako dodatek.
  4. Fizyczne przyciski i pokrętła. Od tego jako ludzie nie uciekniemy. Nie widzę problemu, aby na panelu lub gdzie zwykle bywają przyciski na kierownicy, znajdował się zbiór przycisków, które użytkownik może samodzielnie przypisać do ulubionych funkcji, jak na padzie. Są takie przyciski, które mają własny mini wyświetlacz i pokazują nawet ikony. Do tego pokrętło/a, które pełniłoby uniwersalną funkcję. Gdy wybierzesz klimatyzację, zwiększasz jej moc pokrętłem, a gdy światła – zmieniasz tryby świateł tym samym pokrętłem. Fundamentalnie by to odciążyło użytkownika od patrzenia na ekran przy włączaniu rzeczy z których korzysta najczęściej i co mógłby robić nie patrząc na ekran.

Jak wam się podobało to dajcie pioruna, a jak nie to napiszcie swoje uwagi. To tylko kilka pomysłów, które być może już zostały wdrożone przez niektóre marki ale według mnie rozwiązały by one 90% problemów z którymi borykają się użytkownicy. Jakie są Wasze doświadczenia z tymi systemami i który samochód według Was najlepiej podszedł do tematu i ma najlepszy interfejs?

#motoryzacja #projektowanie
a13e06b7-994e-477c-bfaa-7da6c9346e52
MESSIAH

Tylko i wylacznie AI. Jesli cos sensory wykryja to pytaja kierowce o potwierdzenie "tak" lub "nie". To najszysbszy sposob bez odrywania wzroku.

JarosG

A takie ekrany się tłuką. I psują się. A kosztują od diabła i za 10 lat nie będą dostępne I wtedy 90% funkcji auta zrobi papa.

A guzik ze szrotu kosztuje grosze, często pasuje jeden pod kilka przycisków a i tak w sumie wytrzymuje miliony wciśnięć.

Bystrygrzes

na szczescie nie stac mnie obecnie na nowy samochod XD

Przy czym, jezdzilem tymi nowymi - w sumie to ja mam kilka wymagan, ktorych sie w przyszlosci bede trzymal


  1. Klikane przyciski na kierownicy

  2. Pokretla od klimy

  3. pokretlo glosnosci

  4. Jesli jeszcze bedzie istniec to analogowe zegary ( i tak je zawsze mocno sciemniam)


Reszte mozna obskoczyc z monitorka

Zaloguj się aby komentować

Moja dziewczyna miała niedawno urodziny. Jest fanką Simpsonów, więc wpadłem na pomysł, żeby zrobić nasz wspólny portret w stylu tego serialu.

Okazało się to dość czasochłonne, zważywszy na to, że maluję całą scenę pokoju. Nie znalazłem tyle czasu, by wyrobić się z całością, dodatkowo w sekrecie przed nią, więc wziąłem dwie postacie, które miałem w pełni skończone, czyli nasze koty, i zrobiłem z nich taki plakat urodzinowy.

Do wspólnego portretu wrócę niedługo.

#thesimpsons
49e59542-9ece-4377-a935-708390cef205
pi0t

Indywidualnie, z pasją. Bardzo fajny pomysł

Zaloguj się aby komentować

Dzisiaj podzielę się małą wskazówką dla tych chcących korzystać z kolorów Pantone w swoich projektach, oszczędnych projektantów oraz tych początkujących w dziedzinie grafiki. Wielu z was zapewne używa wzornika kolorów Pantone w swoich projektach. Nowy wzornik może kosztować nawet 400 dolarów, ale warto go mieć, ponieważ zawiera kolory specjalnie dostosowane do różnych form, technik druku i rodzajów farb. Niektóre subtelne niuanse, takie jak refleksy czy głębia, są trudne do oddania na ekranie monitora.

Jednak firma Pantone poszła krok dalej, oferując płatną aplikację i ograniczając dodatkowo dostęp do bibliotek kolorów Pantone w wielu programach. To zmusza użytkowników do korzystania z ich płatnej aplikacji, co może być problemem dla tych, którzy chcą wykonać projekt bez dużych nakładów finansowych. Dodatkowo przeszukiwanie tych bibliotek w starszych programach bywa strasznie mozolne.

Dlatego chciałbym podzielić się sposobem na generowanie własnych kolorów Pantone, bez konieczności korzystania z oficjalnej biblioteki Pantone czy nawet szukania ich w bibliotece. Weźmy na przykład program CorelDRAW i Adobe Illustrator.

Pierwszym krokiem jest odwiedzenie strony https://encycolorpedia.com/ . Tam możemy wpisać interesujący nas kolor Pantone, a strona poda nam jego wartość HEX, czyli kod koloru w przestrzeni RGB, który najlepiej odzwierciedla dany kolor z wzornika na monitorze. Choć ten kod służy jedynie do tymczasowego dopasowania koloru w projekcie.

Następnie wystarczy dodać ten kolor do swojej palety kolorów w programie. Zakładam, że czytelnik wie już, jak to zrobić, ale tutaj ważny krok, że przed zapisaniem tego koloru w programie należy kliknąć, aby został on potraktowany jako Dodatkowy(SPOT), a nie rozbarwiony i nadać mu nazwę odpowiadającą farbie Pantone czyli np. Pantone 250 C.

To wszystko! Po zapisaniu dokumentu w formacie PDF, kolor będzie widoczny jako osobny dodatkowy kolor, a nazwa Pantone posłuży drukarzowi do wyboru odpowiedniej farby. Dzięki temu oszczędzisz trochę pieniędzy, czasu i zachowasz spójność kolorystyczną w swoim projekcie.

#grafikakomputerowa #porady
b694446c-13e6-427d-8273-c5fa3bb0a6d2
Dr_Melfi

@ChrissXRezner Ponieważ pracuje w branży muszę się odezwać bo faktycznie zrobiłeś sobie swój własny pantone ale nikt ci go nie wydrukuje bo nie da się go uzyskać.

Zaloguj się aby komentować

Nie wiem, czy ktoś próbował. Zapytałem z ciekawości ChatGPT, jak szybko może pisać tekst. ChatGPT odpowiedział, że generuje tysiące słów na sekundę. Ok. Wtedy powiedziałem, żeby wygenerował 1000 losowych słów w sekundę.

No i jedyne co miał to 1000 wymówek hehe.

Dla ciekawostki sprawdziłem i wychodzi, że na to samo pytanie w różnych językach daje różne odpowiedzi, a przeważnie żadna nie pokrywa się z prawdą.

#heheszki / #gownowpis
71c954c5-d0f8-4887-ae8e-724b0f1d4039
zuchtomek

@ChrissXRezner Z ciekawości wygenerowałem 1000 bez limitu czasowego i 'wymyślił' tylko około 100 różnych słów, a potem same powtórki..


Przy czym najwięcej powtórek takich jak buty, kosmos, foka - występuje dokładnie po 35 razy

Erebus

@ChrissXRezner takich ściemniaczy jak te wszystkie AI to jeszcze nie było, politycy mogą im wirtualne buty czyścić

Zaloguj się aby komentować

Nie widzę fenomenu tego człowieka. Taki dziki trener, każdego dnia siedzi w spelunce, osiedlowym barze niedaleko Ciebie. Wystarczy iść do jednego około 23:00. Przeważnie to obrośnięty typek, siedzący na hokerze w rogu. Siadasz koło takiego i zamawiasz piwo. Po krótkim czasie usłyszysz pomrukiwanie. "Ży ży ży ... Bany .. wysyn .." On już wie, że znalazł widownię, każda normalna osoba już dawno wzięłaby piwo i usiadła kilka metrów dalej. Siedząc dajesz mu wyraźny sygnał. Wtedy wystarczy zapytać, czy może powtórzyć. No i wtedy wrota się otwierają i usłyszysz całą historię masonerii, żydokomuny, Zakonu templariuszy, kończąc na wyjściu z UE. Wszystko zlepione z fragmentów wydarzeń i półprawd, zmiksowanej w procentach wysokooktanowego alkoholu.

Jest to prawdziwy spektakl dysocjacji umysłu. Jest to forma rozrywki, tylko sądzę, że musisz podjąć wiele kroków, by tego doświadczyć, i tylko o określonej porze. Słuchając takich rzeczy nieustannie sprawi, że zaczniesz myśleć jak on, możliwe, że zaczniesz się utożsamiać z pewnymi poglądami. Wtedy to staje się niebezpieczne i właśnie tego doświadcza wielu kilka razy dziennie oglądając takich ludzi na Internecie.

#polityka #heheszki
9960c727-7980-4b89-8def-35c43743304d
Basement-Chad

Takie mamy czasy, że dzisiaj zwykły głupek może zostać autorytetem z przypadku. Głupi ludzie nie rozumieją tego co mówią mądrzy więc chłoną wiedzę ze źródeł które są dopasowane do ich poziomu. A że ta wiedza to kompletne bzdury to cóż...

cweliat

@ChrissXRezner "no ale weź sobie puść i posłuchaj, z sensem gada" ~mój ojciec

Klopsztanga

@ChrissXRezner bo mówi to co ludzie chcą usłyszeć

Zaloguj się aby komentować

Następna