To powinien być wręcz jakiś standard - każdy poseł raz do roku, najlepiej w handlową niedzielę przed świętami, albo inny przewalony dzień, idzie pracować do niskopłatnej roboty - na kasę, rozwożenie paczek, dowóz jedzenia, sprzątanie ulic itp... Zmiana perspektywy nawet na chwilę, zostawia w głowie ślady.
Ponoć w Wigilię zwierzęta mówią ludzkim głosem, nic by się nie stało, jak każdy z polityków zasmakowałby raz do roku niskopłatnej roboty...
#polityka #przemyslenia
Koleżanka pracowała na studiach w Amrest, chyba Pizza Hut. Tam było coś takiego jak back to basic - menadżerowie wyższego szczebla pracowali jeden dzień w roku na podstawowych stanowiskach, kuchnia, zmywak itp. Dobry sposób na utrzymanie kontaktu z rzeczywistością.
Nie ważne czym się Rysiu kierował decydując się na taki ruch. Dziś przy wigilijnych stołach jego nazwisko padnie może nawet w co drugim domu. Dla polityka taka „dniowka” to jest garnek złota!
popieram wpis
Zaloguj się aby komentować