#afryka

2
241
Sprzedaż surowców nieprzetrzworzonych jest dla AfroAReczka, zaś duże marże i solidne zyski sa dla zarządu

Kiedyś czytałem o Etiopii i produkcji kwiatów ciętych , eksportowanychd o Europy, Holandia zagroziła że a) zablokuje eksport kwiatów do Europy z Afryki b) naniesie cła na produkty przetworzone( gotowe czekolady i inne słodycze , jeśli Etiopia skończy/ograniczy sprzedaż kakowca holenderskim/niemieckim producentom czekolady

Kapitał nie ma narodowości

#ciekawostki #gospodarka #ekonomia #przemysł #afryka #antykapitalizm #kapitalizm
2fb800d9-9e55-4247-96f2-81924d5f89b1
0e56590f-3ca0-4008-b8e7-fb85a504ea7e
DEATH_INTJ

na pierwszym miejscu jakis graj z gowniana nazwa co to jej nie rozpoznaje

jajkosadzone

@DEATH_INTJ

Cote D' Ivoire to Wybrzeże Kości Słoniowej

( ͡° ͜ʖ ͡°)

DEATH_INTJ

@jajkosadzone no wlasnie, nie mozna tak od razu tylko przetlumaczone na jakis barbarzynski jezyk

RogerThat

Powinni powiedzieć "sprawdzam" i sprzedawać surowiec w inne rejony. Jebać szantażystów, świat ma zbyt wiele kierunków.

eloyard

@Only2Genders z którego kraju polskie gównolepy najczęściej ściągają sadzę kakaopodobną żeby "raczyć" konsumentów tradycyjnie "polskimi czekoladami"?

Zaloguj się aby komentować

Lecę z kolejnym wpisem
Tym razem mniej kolorowo, po tym jak pocieszyłem się Musso przez 24h, chciałem go podnieść na lewarku i sprawdzić czemu po hamowaniu blokują się koła.
Ale w tym momencie zaczęło coś chrupać (myślałem że to kostka na podjeździe) no i lewarek wylądował w ramie
Dalsze oględziny za pomocą młotka wykazały że rama nie jest w najlepszym stanie i blacharz będzie tutaj niezbędny.
Obecnie Musso jest u blacharza i powoli się robi, następnym razem wrzucę trochę fotek z napraw jakie zostały już zrobione.

A jak kogoś interesuje sam rajd to podaję stronę: https://www.budapestbamako.org/

#motoryzacja #afryka #daewoo #offroad #4x4 #mussowpodrozruszo #budapestbamako
2892a872-cc81-4e8c-be73-b4d4eff68970
ab8fc412-c750-41ae-a122-9a1515a60e4d
6b457f66-a890-4f7d-b9ad-5e968cf319cd
727712ce-4549-4fe4-8afa-bb86912d42e0
NiebieskiSzpadelNihilizmu

Ja dupie, strach w ogóle się z lewarkiem do tej ramy zbliżać, żeby się nie przestraszyła i złożyła

DanielYT

@NiebieskiSzpadelNihilizmu Nie dawało mi to spokoju, więc podniosłem go 20 cm dalej obok tego miejsca gdzie wleciał ten lewarek, no i się udało... ale chyba to jeszcze nic nie znaczy

Zabiorę małą spawarkę, trochę jakiś gotowych blaszek równie podocinanych i mam nadzieję że jakoś obleci. A w Afryce to już wiadomo że nie z takimi rzeczami sobie radzą

cebulaZrosolu

@DanielYT jak w Afryce się zepsuje to go przerobią na toyotę:D

DanielYT

@Ten_koles_od_bialego_psa Oczywiście obejrzałem już dawno temu

Nawet pomimo tego że przestałam oglądać terenwizję po tym jak zaczęli bawić się w loterie…

macgajster

Skoro jeździ bez ramy to znaczy, że nie była potrzebna

DanielYT

@macgajster W sumie… może to zwykły SUV a rama jest dla ozdoby

Zaloguj się aby komentować

A co mi tam, tutaj też się pochwalę. Razem ze znajomym kupiliśmy Daewoo Musso i w 2026 chcemy nim przejechać Rajd Budapest-Bamako. Obecnie Musso jest u blacharza bo przy podnoszeniu lewarek wpadł w ramę… no i okazało się że rama jest bardzo średnia…
Jak kogoś takie coś będzie interesować to od czasu do czasu mogę coś wrzucić

#motoryzacja #afryka #daewoo #offroad #4x4
ed1b1014-34bc-4c76-bd47-22557d7c72f2
Giban

Mamy tu kilku entuzjastów daewoo... :p

0x34

@DanielYT o kurde daewoo. Miałem kiedyś bordowego lanosa. Jeździłem nim do dziewczyny a w lato z kolegami nad Solinę. Piękne to były czasy. Z dawek miałem też odtwarzacz DVD i mikrofalówkę xD

DanielYT

@0x34 Tak się złożyło że to moje trzecie Daewoo… bo jeszcze mam/miałem pod tą marką Poloneza i Żuka, a no i kiedyś wieżę z komunii xD

DanielYT

@Half_NEET_Half_Amazing Poczekaj aż zrobię wpis ze zdjęciami od blacharza, tam to dopiero jest co podziwiać

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
https://edition.cnn.com/2024/10/04/africa/burkina-faso-massacre-600-dead-french-intel-intl?cid=ios_app

My tu gadu gadu, a do 600 wzrosła szacowana liczba ofiar ataku w Burkina Faso. Jak się okazuje dżihadyści poczynają sobie coraz śmielej, zaś lokalny rząd wsparty przez najemników z #rosja sobie nie radzi.

TLDR zrobione przez Gemini AI:
Masakra w Burkina Faso – tragiczne wydarzenia sierpnia 2024 r.
W sierpniu 2024 roku w Burkina Faso doszło do jednego z najkrwawszych ataków terrorystycznych w historii tego kraju. Grupa dżihadystów związana z Al-Kaidą zaatakowała niewielkie miasto Barsalogho, mordując co najmniej 600 cywilów. Ofiarami byli głównie mieszkańcy, którzy próbowali bronić się przed napastnikami, kopiąc okopy obronne.
Atak ten był jednym z wielu w regionie Sahelu, który od kilku lat boryka się z nasilającą się przemocą ze strony grup ekstremistycznych. Sytuacja w Burkina Faso dodatkowo skomplikowała się po serii zamachów stanu, które doprowadziły do destabilizacji kraju i osłabienia armii.
Konsekwencje masakry są bardzo poważne:

* Wzrost napięć społecznych: Atak wywołał falę oburzenia i protestów przeciwko władzom, które oskarżane są o nieudolność w zapewnieniu bezpieczeństwa.

* Pogorszenie sytuacji humanitarnej: Tysiące ludzi zostało bezdomnych, a region zmaga się z brakiem żywności i wody.

* Zagrożenie dla stabilności całego regionu: Zwiększa się ryzyko rozprzestrzenienia się przemocy na sąsiednie kraje.
Francuski rząd, który wcześniej był zaangażowany w walkę z terroryzmem w regionie, ocenił, że sytuacja w Burkina Faso jest bardzo poważna i wymaga natychmiastowej reakcji społeczności międzynarodowej.
#wiadomosciswiat #afryka

Zaloguj się aby komentować

DiscoKhan

@smierdakow smutna rzeczywistość, że trzeba mieć sprzęt i umiejętności żeby swoje wpływy realnie rozszerzać.


Nie podumali.

irbis9

Zawsze byli dobrzy w matematyce, ale że poszli w kwantową

Kawa_uber_alles

@smierdakow

W zeszłym tygodniu na Bamako spadł ciężar nowej ofensywy dżihadystów, do której pretensje zgłaszała Al-Kaida. Teraz, gdy rosyjscy najemnicy Wagnera zastąpili francuskich żołnierzy, jak kształtuje się model bezpieczeństwa Mali?


Wassim Nasr Dziennikarz France 24, specjalista od ruchów dżihadystycznych

W wyniku podwójnego ataku na szkołę żandarmerii i lotnisko wojskowe w Bamako zginęło co najmniej 75 osób, a 250 zostało rannych. Ten rodzaj modus operandi został potwierdzony przez Al-Kaidę, która zamiast przeprowadzać masowe ataki na cywilów, atakuje posterunki wojskowe. Jak wytłumaczyć porażkę grupy Wagnera w walce z dżihadyzmem w Mali?

Kim byli sprawcy tego podwójnego ataku?

Według Wassima Nasra, do ataku przyznała się grupa powiązana z Al-Kaidą, która jest bardzo aktywna w regionie Sahelu. "Grupa ta jest kierowana przez Iyada Ag Ghali, tuareskiego przywódcę i byłego dyplomatę, wspieranego przez fulańskiego kaznodzieję Amadou Koufa. Utworzona w 2017 r. grupa dąży do stosowania prawa szariatu. Poszerzyła ona swoje wpływy, przekraczając tradycyjne podziały etniczne. Jej członkowie rekrutują się obecnie z kilku społeczności, w tym Dogonów i Bambara", wyjaśnia dziennikarz, dodając, że dzięki temu ta frakcja Al-Kaidy ma międzynarodowy zasięg wykraczający poza jej malijską kolebkę.

Zaloguj się aby komentować

I tak się żyje na tej wsi...
#afryka #wiadomosciswiat #zwierzaczki
fa16a88a-fca4-4ec6-b0cc-20f900b3c0cc
lurker_z_internetu

Szympansy, nasi najbliżsi krewni, są najbardziej agresywnymi z pośród człowiekowatych.

Sahelantrop

@lurker_z_internetu Obawiam się, że pierwsze miejsce zajmuje jednak człowiek.

moderacja_sie_nie_myje

@Sahelantrop Poczytaj co odpierdalają bonobo na wojnach między sobą, ruscy się mogą chować przy nich.

Rudolf

@Banan11 kolonizatorzy wyszli I różnie tam bywa

Zaloguj się aby komentować

702 + 1 = 703

Tytuł: Afryka to nie państwo
Autor: Dipo Faloyin
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 384
Ocena: 7/10

Lekka i przyjemna książka, której celem jest pokazanie, że Afryka to ogromny i bardzo zróżnicowany kontynent. Autor prezentuje wyrywki najnowszej historii niektórych afrykańskich państw, ich kultury, problemów, z którymi się mierzą, sukcesów, które osiągają. Nie jest to żadne solidne, obiektywne opracowanie, autor raczej skupia się na pozytywnych historiach, ale nie tylko.

Dzieli się też refleksjami i przykładami jaką krzywdę potrafi robić zachodnia popkultura czy nawet organizacje niosące pomoc, które wbijają nam do głów obraz Afryki pełnej czarnych, głodnych dzieci uciekających przed lwami. Autor nie podważa sensu pomocy humanitarnej dla wielu regionów, ale zauważa na przykład, że niektóre z nich wolałby promocję lokalnej turystki i biznesu zamiast zbiórek.

Niektóre historie bardzo ciekawe, inne mniej, ale czyta się dobrze.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #afryka
fd1d7d70-55a3-4da1-92dd-3c00bc1c5dfb

Zaloguj się aby komentować

"Król Kultur", "Brat Przywódca", "Przywódca Rewolucji", "Przewodnik do Ery Mas" został wywleczony z rury kanalizacyjnej i za chwilę zostanie zlinczowany. „Co ja wam zrobiłem?” pyta niedługo przed śmiercią.

To zaskakujące, że tak niewinne pytanie zadaje brutalny dyktator rozwrzeszczanemu tłumowi czterdzieści dwa lata po tym, jak zaprowadził w kraju swoje okrutne rządy. Brak jakiejkolwiek samoświadomości słychać właściwie w każdej sylabie.

Jedynym usprawiedliwieniem dla Mu’ammar al-Kaddafiego jest to, że zadając je, był w stanie paniki. Jego wrogowie – ludzie w rodzaju tych, których bezlitośnie mordował w swoich najlepszych latach za choćby samą myśl, że mogliby podnieść na niego rękę; tych, którym kiedyś nawet nie przyszłoby do głowy, żeby spojrzeć mu w oczy, a co dopiero dotknąć niegodną dłonią zwykłego śmiertelnika jego boskiej powłoki – w końcu go osaczyli. Jego los zależał teraz od kogoś innego.

Mając zaledwie dwadzieścia siedem lat, w 1969 roku doszedł do władzy po bezkrwawym zamachu stanu. Ostatniego libijskiego monarchę zastąpił chłopiec, który z całą pewnością widział siebie jako króla. Kaddafi przejął kraj, stojąc na czele grupki niższych oficerów – przekonał ich, żeby przekroczyli swoje uprawnienia i zagarnęli wszystko. Zanim ktokolwiek zdołał się zastanowić, jak mu się to udało, on już siedział na tronie, na którym miał spędzić resztę życia.

Fundamentem, dzięki któremu Kaddafi utrzymywał się przy władzy, było połączenie kultu, chaosu i okrucieństwa. Głównie okrucieństwa.

Zasklepił się w środku własnego mitu o swojej nadprzyrodzonej mocy i prowadzącej go wyższej filozoficznej sile. „Jestem chwałą, której Libia nie może pozwolić odejść i której Libijczycy nie mogą pozwolić odejść, ani naród arabski, ani naród islamski, ani Afryka, ani Ameryka Łacińska”, oświadczył kiedyś Kaddafi. Wydał swoje przemyślenia na temat rządów w formie zwoju zatytułowanego Zielona książeczka i była to lektura obowiązkowo czytana w szkole. Kaddafi uważał, że jego oryginalna filozofia opiera się na rozwijaniu wyższej teorii, ponad socjalizmem i kapitalizmem, budowanej wokół „siły ludu”.

Przekonany o swojej wielkiej chwale, śnił o zjednoczeniu kontynentu pod jednym panowaniem: jego własnym. Kaddafi marzył o tym, że pewnego dnia stanie na czele „Stanów Zjednoczonych Afryki”, i rozpaczliwie pragnął, by kontynent obdarzył go najwyższym tytułem Króla Królów Afryki.

Jego chaotyczność oraz nieprzewidywalność pomagały mu wzmocnić żelazny uścisk, w którym trzymał Libię. Pułkownik najlepiej wykonywał swoją robotę, kiedy wszystko wokół niego wymykało się spod kontroli; naród wiecznie był oślepiony, a on zawsze pozostawał w oku wzbudzanego przez siebie cyklonu.

Ludność Libii, licząca około pięciu milionów, powinna była opływać w bogactwa pochodzące z eksportu ropy, ale gdzie się podziewały te pieniądze, stanowiło nierozwiązaną zagadkę, prawdopodobnie rozpływały się gdzieś pomiędzy jego prywatną kieszenią a niebywale kosztownymi bezmyślnymi projektami. Jednocześnie sprowadził na swoich rodaków finansową katastrofę, w jednej chwili ogłaszając, że nie ma żadnego powodu, aby Libijczycy mieli na koncie więcej niż trzy tysiące dolarów. Wszystko ponad to, był o tym przekonany, powinno zasilić rząd – administrację, którą tworzył w zasadzie głównie on.

Ekscentryczne wyskoki były częścią jego strategii – rzeczywistością, którą wymyślał, aby sprawić, żeby świat postrzegał go raczej jako „szalonego wujaszka” niż obłąkanego despotę. Miłość Kaddafiego do falbaniastych strojów i do botoksu w późniejszych latach sprawiła, że stanowił osobliwy widok na światowej scenie. Dokądkolwiek jechał, podróżował z wielkim beduińskim namiotem, w którym podejmował gości i czasem sypiał. Utrzymywał kręcącą się wokoło niego grupkę ochroniarek i publicznie obwieszczał swoją miłość do sekretarz stanu USA Condoleezzy Rice. W jego domu po jego śmierci napastnicy znaleźli album ze zdjęciami wyłącznie pani sekretarz stanu Rice.

Władzę Kaddafiego cementowała nieustanna kampania bezmyślnego okrucieństwa i brutalnych represji – rozpętana przeciw jego rodakom i każdemu innemu narodowi zwracającemu jego złowrogą uwagę, z jawnie okazywaną, szczerą radością, na co względnie niewielu znanych z historii dyktatorów na całym świecie by się zdecydowało. Tak to wymyślił, by Libijczycy nigdy nie wiedzieli, na kogo padnie jego gniew – i ten nieobliczalny chaos pomógł skutecznie stłumić zorganizowaną opozycję.

W latach siedemdziesiątych bez przerwy transmitowano w telewizji wieszanie skazańców; ciała pozostawiano na ulicach, żeby ostrzec tych, którzy ośmieliliby się organizować przeciwko niemu ze względu na stosowaną przez niego przemoc. „Egzekucja jest przeznaczeniem każdego, kto tworzy dowolną partię polityczną” – oznajmił Kaddafi w 1974 roku.

Setki ludzi – dziennikarzy, polityków, prawników, naukowców – było rutynowo torturowanych i znikało, w miarę jak represje stawały się coraz powszechniejsze. Wiele nieudanych zamachów stanu wywołało u niego paranoję. Kaddafi systematycznie przeprowadzał czystki pośród wyższych oficerów, zabijał każdego żołnierza podejrzanego o knucie przeciwko niemu. Około tysiąca dwustu pensjonariuszy więzienia Abu Salim – wielu z nich było więźniami politycznymi – zostało zbiorowo straconych w 1996 roku.

Działający kiedyś na jego zlecenie zabójca powiedział BBC w 2014 roku, że miał przynieść Kaddafiemu kilka głów jego rywali, bo dyktator lubił przechowywać je w zamrażarce w pałacu i oglądać je sobie, kiedy naszła go taka ochota.

Gniew Kaddafiego rozciągał się daleko poza granice Libii. W latach osiemdziesiątych Libia stała się jednym z krajów najhojniej sponsorujących światowy terroryzm. Finansowała grupy partyzanckie na całym kontynencie, odbierając potem długi, gdy za jej gotówkę inicjowano zamachy stanu w różnych miejscach Afryki. Szczodrość Kaddafiego znalazła też drogę do kieszeni Irlandzkiej Armii Republikańskiej. Najgorszym ze sponsorowanych przez niego okrucieństw było podłożenie w 1988 roku bomby w samolocie Pan Am, lot 103, kiedy to eksplozja Boeinga 747 nad Lockerbie spowodowała śmierć dwustu siedemdziesięciu osób z dwudziestu jeden krajów.

Poddany trwającemu dziesięć lat ostracyzmowi, znalazł jednak drogę do łask Zachodu, kiedy w latach dziewięćdziesiątych obiecał, że przestanie sponsorować terrorystów.

Odnowione przez Kaddafiego relacje dyplomatyczne nie mogły go już uratować, gdy rewolucje Wiosny Arabskiej uruchomiły proces obalania dyktatorów. Kiedy wybuchające powstania – to w Libii wszczęto w lutym 2011 roku – zaczęły oplątywać starą elitę regionu, Kaddafi nie zamierzał po cichu uciekać pod osłoną nocy. Przeciwnie, kiedy rebelia szybko się rozszerzała, wyszedł przed kamery, grożąc, że rozdepcze dysydenckie „karaluchy” prowadzące antyrządowe protesty w Benghazi. Obiecał zrobić to „dom po domu”.

Jego przemowa dała zachodnim aliantom pretekst, którego potrzebowali, żeby naruszyć libijską przestrzeń powietrzną i cofnąć jego konwój, kiedy starał się znaleźć schronienie przed rosnącym tłumem.

W końcu zginął z rąk ludzi, w których sercach żył – jak kiedyś twierdził. Ale nawet nadchodząca śmierć nie była w stanie przynieść mu zbawiennej jasności umysłu, która umykała mu przez całe dorosłe życie.

Co ja wam zrobiłem? – zapytał.

Może jednak pułkownik Muammar Kaddafi miał szczęście, że jego egzekutorzy nie odpowiedzieli na to pytanie. Gdyby tłum zadał sobie ten trud i jedne po drugich wymienił wszystkie jego nikczemne czyny, mogliby się zdecydować raczej przedłużyć jego cierpienie, niż pozwolić mu na szybką śmierć, który to przywilej Kaddafi rzadko przyznawał swoim wrogom.

Z książki Afryka to nie państwo.

https://youtu.be/HNqBLmJLOJU?si=OlmjY_5n0tNEAY6c

#czytajzhejto #historia #afryka #libia
e9b25e5d-e48c-47f7-ba7d-bfa2cda88ab2
LaskazPolski

Dzięki za źródło, poszukam tej książki, bo temat ciekawy

pierdonauta_kosmolony

O ile pamiętam to najpierw był bagnet w pupę a potem kulka w łeb.

enkamayo

Tekst dość tendencyjny.

Nie czytałem w całości, ale czy jest tam wspomniane, że ten sam pan wprowadził bezplatą edukację i opiekę zdrowotną, czy zrównanie statusu kobiet z mężczyznami?

smierdakow

@enkamayo piszesz o komunistach w Polsce? No przecież kochamy ich

Fly_agaric

@smierdakow Co nie zmienia faktu, ze tekst napisany z nieznośnie tendencyjną manierą. Serio cię to nie męczyło przy czytaniu? Przecież to, jak literatura wczesnego socrealizmu...

Zaloguj się aby komentować

Paul Kagame rządzi Rwandą od ponad 20 lat, cały świat jest pod wrażeniem wyników gospodarczych kraju. Czy krwawy dyktator może być dobrym przywódcą?

Prawie metr dziewięćdziesiąt wzrostu, do tego żylasty, prezydent Rwandy ma posturę człowieka, o którego obawiałbyś się w razie mocniejszego podmuchu wiatru. Kagame emanuje energią kogoś grającego w zespole na tamburynie albo osoby, która uważnie studiuje warunki sprzedaży, zanim nabędzie znicz.

Kagame dorastał w obozie dla uchodźców w Ugandzie. Jego rodzina znalazła się pośród tysięcy Tutsi zmuszonych do ucieczki z Rwandy w 1959 roku, kiedy Hutu – reprezentujący około osiemdziesięciu procent populacji kraju – przemocą przejęli władzę od rządzącej Rwandą od wieków monarchii Tutsi. Napięcia pomiędzy obiema grupami etnicznymi celowo podsycano w okresie kolonialnym, ponieważ Niemcy, a później Belgia faworyzowały władzę mniejszości Tutsi, utrwalając tym samym podział klasowy w całym kraju.

To w Ugandzie Kagame jako młody chłopak zaczął planować swoją zemstę. Krótko po trzydziestce awansował na dowódcę Rwandyjskiego Frontu Patriotycznego (RFP) – sił rebelianckich Tutsi w Ugandzie, które planowały usunięcie rwandyjskiego rządu, na którego czele stali Hutu. RFP zaatakował Rwandę w 1990 roku, rozpoczynając czteroletnią wojnę o władzę.

W kwietniu 1994 roku, po wspieranych przez ONZ negocjacjach pokojowych z RFP, samolot z rwandyjskim prezydentem Juvénalem Habyarimaną, Hutu, na pokładzie został zestrzelony rakietą. Choć ciągle nie wiemy, kto ją wystrzelił – zarówno ekstremiści Tutsi, jak i Hutu mieli ku temu własne powody – zabicie Habyarimany stało się pretekstem, którego potrzebowali silni liderzy Hutu, żeby zrobić to, co od dawna chcieli zrobić: zorganizować totalną eksterminację wszystkich Tutsi.

A więc z przerażającą, skrupulatną skutecznością, chodząc od drzwi do drzwi, właśnie do tego się zabrali. W zaledwie sto dni około miliona Tutsi, mężczyzn, kobiet i dzieci – oraz każdy Hutu, który starał się powstrzymać masakrę – zostało zaszlachtowanych.
Ludobójstwo skończyło się dopiero wtedy, gdy RFP Kagamego przy pomocy ugandyjskiej armii przejął kontrolę nad stolicą, Kigali, w lipcu tego roku, zmuszając miliony Hutu do ucieczki do sąsiedniego Zairu, obecnie Demokratycznej Republiki Konga.

W nowym układzie władzy Kagame jako dowódca wojska był w zasadzie najpotężniejszym człowiekiem w Rwandzie. Potrzebował sześciu lat, żeby dopasować tytuł do rzeczywistości. Sfrustrowany swoim malejącym wpływem na kraj, prezydent Pasteur Bizimungu na początku 2000 roku złożył rezygnację. Kagame został zaprzysiężony na prezydenta miesiąc później.

Nagle na czele Rwandy stanął dowódca wojskowy uformowany przez pobyt w biednym obozie dla uchodźców, wygnany tam przez te siły, które później dokonały jednego z najbardziej przerażających ludobójstw w historii, mając za jedyny cel zniszczenie całego jego klanu.
Historia uczy nas, że w takiej sytuacji powinny od razu nastąpić rewanżystowskie rządy niepohamowanej destrukcji, domagające się od Hutu zapłaty za ich zbrodnie. Rzeczywistość jednakże nie mogła być bardziej odmienna.

Kagame szybko porzucił swoje wojskowe maniery na rzecz spokojnego i pokojowego stylu oksfordzkiego profesora. Zaangażował się bez reszty w rozważne zarządzanie, przeglądanie raportów finansowych i najnowszych teorii rozwoju.

W rezultacie niewiele krajów przez ostatnie dwadzieścia lat mogło się pochwalić takim rozwojem gospodarczym i społecznym jak Rwanda. Pod rządami Kagamego gospodarka kraju wzrastała średnio osiem procent rocznie, i eksperci twierdzą, że ten trend będzie trwał. Jego rząd wprowadził państwowy system opieki zdrowotnej i zainicjował znaczące reformy systemu szkolnictwa. Nazywana Singapurem Afryki Rwanda znalazła się obecnie wśród czterdziestu najlepszych miejsc na świecie do robienia interesów. Jej miasta są jednymi z najbezpieczniejszych na kontynencie. Z ponad sześćdziesięcioprocentowym przedstawicielstwem Rwanda ma zdecydowanie najwięcej kobiet w parlamencie w stosunku do jakiegokolwiek rządu na świecie. W ramach swojej narodowej inicjatywy „Vision 2050” Rwanda – kraj bez dostępu do morza, ze skromną ilością poszukiwanych na rynkach bogactw naturalnych – planuje w ciągu następnych trzydziestu lat stać się krajem o wysokim PKB.

Jednak osiągnięciem Kagamego, które robi największe wrażenie, jest niewątpliwie to, w jaki sposób zahamował brutalne napięcia na tle etnicznym – a trzeba pamiętać, że te z łatwością mogły już dawno temu zniszczyć kraj. Dokonał tego częściowo przez uchwalenie prawa przeciw mowie nienawiści powiązanej z etnicznością oraz przepisów, których interpretacja każe uznać za nielegalne – a w każdym razie niewskazane – identyfikowanie się według grup etnicznych. Wprowadził te zarządzenia w okresie pokoju politycznego i stabilizacji, kiedy spodziewano się czegoś przeciwnego, przy okazji głosząc przebaczenie i tolerancję.

Sposób sprawowania rządów przez Kagamego jest niemal powszechnie wychwalany. Regularnie bywa ekspertem na szczytach międzynarodowych i na uniwersytetach; został zasypany doktoratami honoris causa, a pośród jego największych admiratorów znajdują się tacy ludzie jak Bill Clinton, Bill Gates i Tony Blair.

Ten podziw przyciąga zaś nie tylko płomienne słowa, ale także twardą walutę. Niemal połowa rwandyjskiego budżetu pochodzi z pomocy zagranicznej, i są to fundusze, które rządy Zachodu i organizacje pozarządowe uważają za dobrze wydane pieniądze.
I z tego powodu „New York Times” określił Kagamego jako „ulubionego silnego człowieka globalnej elity”.

I oto dotarliśmy do komplikacji.

Zasługi Kagamego nie są tak zupełnie krystaliczne. Może być popularny w całej Rwandzie, ale kwestii utrzymania władzy nie zostawił czystemu wyborczemu przypadkowi. Kagame nie jest uważany za dyktatora. Czy jego rządy są autorytarne? Być może. Jest tyranem? Może. Czy jest człowiekiem silnym? Z całą pewnością. Lecz niezupełnie jest dyktatorem. Skutecznie utrzymuje się przy władzy od ponad dwudziestu lat dzięki wygrywanym wyborom. Raz jednak powiedział o swoich politycznych oponentach: „Wielu z nich ma skłonność do umierania”.

Organizacje broniące praw człowieka od lat spisują dane wielu dziesiątek jego prominentnych i mniej znanych politycznych wrogów, którzy nagle zostali znalezieni martwi albo na wiele lat trafili do więzienia po tym, jak skrytykowali jego rządy. Jeden z jego największych krytyków, Paul Rusesabagina – którego bohaterskie czyny podczas ludobójstwa z 1994 roku zainspirowały film Hotel Rwanda – został aresztowany i skazany za rzekome czyny terrorystyczne w 2021 roku.

Żadna z tych rzeczy nie jest jakąś szczególną tajemnicą dla świata Zachodu. W 2013 roku Departament Stanu USA zauważył na temat Rwandy: „Najważniejszym problemem, jeśli chodzi o przestrzeganie praw człowieka w kraju, pozostaje ściganie przez rząd przeciwników politycznych i obrońców praw człowieka, którzy padają ofiarą prześladowań, aresztowań i nadużyć; nieposzanowanie rządów prawa przez siły bezpieczeństwa i sądownicze; [i] ograniczanie wolności obywatelskich".

Anegdot o ostrym charakterze Kagamego jest bez liku, od raportów na temat jego zdolności do przemiany w ciągu kilku sekund ze spokojnego profesora we wrzeszczącego tyrana, do historyjek o tym, jak osobiście chłosta ministrów, którym nie udało się osiągnąć wyznaczonych celów.

Pozostający u władzy przez ponad dwie dekady, obecnie żwawy sześćdziesięciokilkulatek, Kagame będzie koło osiemdziesiątki przy kolejnym poważnym sprawdzianie swoich rządów. Miał odejść w 2017 roku po wypełnieniu konstytucyjnego maksimum dwóch siedmioletnich kadencji. Szczęśliwie dla niego parlament wprowadził poprawkę do konstytucji, co oznacza, że będzie mógł rządzić do 2034 roku.

Przeprowadzane dotąd wybory nie były modelowym przykładem tych wolnych i uczciwych. Kagame często startuje w zasadzie bez przeciwnika, więc wciąż pojawiają się oskarżenia, że wyborcy, którzy mają zamiar wybrać innych kandydatów są wyprowadzani z błędu przez żołnierzy przy lokalach wyborczych. Pojawiają się nawet sugestie, że zakaz publicznego wyrażania się źle o innych grupach etnicznych jest próbą przykrycia wszelkich wewnętrznych sprzeciwów wobec tego, że Tutsi – którzy stanowią niespełna czternaście procent społeczeństwa – przejęli niemal wszystkie wyższe stanowiska w rządzie i administracji. Lecz i tak kubeczek prezydenta – pełen zagranicznej pomocy, zaproszeń do przemawiania na prestiżowych wydarzeniach i głośnych pochwał dla jego wzorowego afrykańskiego przywództwa – dalej się napełnia.

Rządy Kagamego są skomplikowaną zagadką i skłaniają do zadawania pytań o naturę demokracji oraz o to, jaka forma rządów najbardziej pasowałaby do tych młodych, siłą podzielonych państw zmagających się z własną tożsamością. Zapewnił pokój i dobrobyt małemu krajowi z bardzo małą ilością surowców naturalnych, który w przeciwnym razie mógłby implodować pod ciężarem dawnej ksenofobii. Niektórzy eksperci twierdzą, że tym młodym, podzielonym państwom potrzeba silnej i kompetentnej ręki. Jednak niezwykle trudno jest trzymać taką siłę w ryzach w nieskończoność. Ludzka moralność jest notorycznie nadwyrężana przez nieograniczoną władzę. W każdej chwili prąd może stać się jeszcze bardziej rwący i może odsunąć kraj od dobrobytu, a silny człowiek, któremu nikt nie rzuca wyzwania, może zwiększać swoją władzę, uwalniając falę przemocy, która nie oszczędzi nikogo, ponieważ będzie chciał ugruntować swoje – a dane mu z bożej łaski, jak sądzi – panowanie. Autorytarni władcy bardzo rzadko odchodzą, nie pociągając za sobą w otchłań swojego kraju.

W długim wywiadzie dla „New Yorkera” Kagame opowiada o swojej rozmowie z młodym człowiekiem, który został zraniony maczetą i zostawiony na śmierć w jednym z masowych grobów, jakich mnóstwo było w Rwandzie podczas ludobójstwa. Jakimś cudem chłopak przeżył. Wiele lat później w ramach krajowego programu pokoju i pojednania prezydent Kagame kazał wypuścić z więzienia ekstremistów, którzy zorganizowali masowe mordy – i kilku z nich zamieszkało potem w wiosce tego młodego człowieka. Po tylu latach od tamtych wydarzeń Kagame chciał się dowiedzieć, jak ten mężczyzna radzi sobie, żyjąc o kilka kroków od ludzi, którzy próbowali zamordować jego i jego bliskich.

Zapytałem go więc: "Jak dajesz radę?" – mówi Kagame w wywiadzie. – "Kiedy ich spotykasz, co ci mówią albo co ty do nich mówisz? Co czujesz? Chcę, żebyś mi szczerze powiedział, co czujesz." Młody człowiek spojrzał na swojego prezydenta i odpowiedział: "Daję radę, bo poprosiłeś nas, żebyśmy dawali radę”.

Z książki Afryka to nie państwo

#czytajzhejto #historia #afryka #rwanda
7d1bf540-c20c-4188-bf86-dc12cc163617
5ca73b47-2281-44c1-a56f-0c91e23d1b0f
Bipalium_kewense

Z władzami autorytarnymi i dyktatorami tak już jest, że dzięki rządom silnej ręki często udaje im się zaprowadzić ład społeczny i wzrost gospodarczy, ale wystarczy jeden błędny krok, by wykrzesać iskierkę, która wznieci pożar. Wyjścia są wtedy dwa: albo utrata władzy, albo pozostanie przy niej, ale z popadaniem w coraz większą paranoję i totalitaryzm. Np. taki Łukaszenka. Kilka lat temu był coraz częściej wychwalany, że może autorytarny, może i nawet dyktator, ale przecież jaki spokój i porządek panuje na Białorusi, ewidentnie ma ogromne poparcie społeczeństwa, no i sprytnie lawiruje między Rosją a Zachodem, dzięki czemu może i tu, i tam coś dla siebie i swojego kraju ugrać. Wszystko zmieniło się po sfałszowanych wyborach w 2020 r. i masowych protestach po nich, kiedy wybrał drogę twardej dyktatury i ostrego kursu prorosyjskiego. Widzę tam sporo podobieństw z Rwandą - czy tam też wkrótce tak będzie? Albo np. Kim Dzong Un. Początkowo całkiem nieźle się zapowiadał. Stopniowa liberalizacja życia społecznego i gospodarczego w KRLD, wzrost ruchu turystycznego, pełne uśmiechów spotkania z władzami Korei Południowej i USA - a teraz? Rezygnacja z idei pokojowego zjednoczenia Korei, budowanie kultu własnej osoby wręcz przyćmiewającego poprzedników i coraz większą brutalność władzy wobec jakichkolwiek przejawów sprzeciwu. Co ciekawe, zmiana kursu władz Białorusi i KRLD zbiegła się w czasie z pandemią koronawirusa. Władze KRLD wykorzystały ją nawet do całkowitego zamknięcia kraju. Czy pandemia miała też wpływ na politykę Rwandy i sposób sprawowania władzy przez Kagamego?

Papiezak2137

@smierdakow Ty to parafrazujesz jakoś czy to jest kopiuj-wklej z książki?

smierdakow

@Papiezak2137 kopiuj wklej, ale usuwam niektóre fragmenty, żeby skrócić

Zaloguj się aby komentować

Następna