Po drodze do pracy mam do przejechania odcinek po drodze dwujezdniowej po 2 pasy ruchu. Jest to w terenie zabudowanym, ograniczenie do 70.
Jest sobie tam skrzyżowanie z inną, często uczęszczaną drogą, więc jest i sobie sygnalizacja świetlna. Ponieważ wcześniejsze światła nie są z tymi zsynchronizowane, to czasami przyjadę i jest zielone, ale zazwyczaj jest czerwone.
Loozik.
Ale wkurzają mnie następne światła, na skrzyżowaniu przy wyjeździe z osiedla domków jednorodzinnych. Są gdzieś 700-800m dalej, doskonale widoczne z tego skrzyżowania na którym często łapię czerwone. Kiedy już włączy się zielone, to tamte też mają zielone. Wiadomo jak będzie, co nie?
Jak lecisz zgodnie z ograniczeniem, to kiedy pierwszy samochód ma jakieś 50m do nich, to pyk i czerwone. Więc cała kawalkada daje po hamulcach.
No niby normalna sprawa - źle ustawiona sygnalizacja. Ale, nie w tym przypadku, tu miasto chwaliło się, że na wniosek mieszkańców osiedla dokłada sygnalizację - słusznie. I że będzie sterowana najazdowo, po to "by zatrzymywać ruch na dwupasmówce, tylko gdy to jest potrzebne".
I tak to przez kilka lat działało, nieczęsto łapałem tam czerwone, a jak już to zawsze było tam auto lub pieszy (zrobili od razu porządne przejście i są przyciski).
Ale od jakiegoś roku, łapię tam zawsze czerwone, a pieszych i/lub samochodu często nie ma. Tak, wiem, tak ustawia się te sygnalizacje, by czasami same zrobiły cykl, bo motocykliści i rowerzyści mają problem z aktywacją pętli indukcyjnej. Tylko, że musiałbym idealne za każdym razem łapać ten sam cykl, a jeżdżę o naprawdę różnych godzinach.
Jest jednak drugi podejrzany - w mieście panuje moda na USPOKAJANIE RUCHU. Wszędzie 30, progi, szykany, likwidacja pasów ruchu. W centrum, między kamienicami, spoko.
Ale widzę, że wyłazi to już na cały obszar miasta. I podejrzewam, że te światła zostały tak ustawione celowo.
Jaki osiągnięto skutek:
-
przy każdym cyklu, kilka lub kilkanaście samochodów musi mocno zahamować (pylenie z klocków hamulcowych)
-
wszystkie te samochody stoją około 30s na czerwonym, a te bez start-stop, pyrkają produkując spaliny
-
kiedy zapali się zielone, te kilka lub kilkanaście samochodów rusza, a przy ruszaniu produkuje się sporo spalin
-
znaczący wzrost ilości zapierdalaczy, bo jak lecisz grubo ponad ograniczenie to zdążysz przeskoczyć na zielonym, żółtym i wczesnym czerwonym - czego nie widziałem wcześniej, bo kierowcy wiedzieli, że zazwyczaj będzie zielone i nie ma po co się śpieszyć
Takie małe #zalesie
@ivaldir możesz napisać do miasta z prośbą o wyjaśnienie, może się po prostu zepsuły, albo padło info, żeby same się zapalały i nikt nie ustawił korelacji. Cyk pyk pora na CSa zrobili. W Poznaniu dwa razy pisałem o takie rzeczy i w obu przypadkach za kilka dni było poprawione
Zaloguj się aby komentować