Nie byłoby żadnego problemu decyzyjnego w sprawie rozbudowy okolicy, bo generalnie lokalne społeczności zawsze są przeciwko każdej kolejnej zabudowie mieszkaniowej i przemysłowej.
Anegdotka, ale na FB mojej dzielnicy co chwilę ktoś narzeka na zabudowę ich spokojnej dzielnicy, choć mieszka w bloku wybudowanym na zadupiu przeciwko któremu protestowali ówcześni mieszkańcy. A teraz zdziwienie, że kolejne pola się zabudowują.
Ewentualnie, lokalna społeczność zgodzi się na budowę punktów usługowych i handlowych, ale nie za wielkich tak aby służyły tylko im i nie przyciągały ruchu z zewnątrz.
@sireplama Ale np. prawo do tego żeby lokalne społeczności decydowały co będzie w okolicy budowane, a nie urzędnicy (aka dziwki na pensji dewelopera) jest super. Wiem, to utrudnia budowanie nowych budynków a z mieszkaniami mają w UK problem ( wcale nie dlatego że naściągali se dzikusów), ale patrząc na to co się u nas wyczynia, zazdroszczę.