#literatura

7
408
#bookmeter 83 + 1 = 84
Tytuł:  Jak zostać operatorem reaktora jądrowego. Przewodnik dla początkujących
Autor: Colin Tucker
Gatunek: popularnonaukowa
Ocena: 7/10
Słyszałem, że nowoczesną elektrownię jądrową mogą obsługiwać człowiek i pies. Zadaniem człowieka miałoby być karmienie psa, który byłby tam po to, aby ugryźć człowieka, gdyby ten dotknął czegoś na którymś z pulpitów sterowniczych.

W kategorii książek popularnonaukowych to naprawdę bardzo dobra pozycja, poruszająca temat, który nie jest w polskojęzycznej literaturze zbyt obszernie opisany.
Autor to praktyk, gość, który ma ponad 20 lat doświadczenia jako operator w elektrowniach jądrowych. Czytając tę książkę, czujemy się więc trochę jak praktykant, który przyszedł pierwszego dnia do pracy i trzeba mu od podstaw wytłumaczyć co i jak.
Zaczynamy więc od zrozumienia tego, co dzieje się w samym reaktorze. Na czym polega reakcja łańcuchowa, jakie są warunki jej zajścia, co jest jej rezultatem itd. Próg wejścia w pierwsze rozdziały jest naprawdę niski, ale im dalej w las, tym więcej drzew i po kilkudziesięciu stronach poruszane zagadnienia wymagają albo mocnego zaangażowania intelektualnego, albo po prostu pominięcia, jeśli nie uznamy tych kwestii za kluczowe (bo np. wcale nie aspirujemy do zostania operatorami reaktora).
Opisany został nie tylko sam reaktor (przede wszystkim PWR, czyli reaktor wodny ciśnieniowy, chociaż inne rodzaje reaktorów też zostały pokrótce scharakteryzowane), ale i wiele otaczających go elementów, które dopiero w całości tworzą coś, co możemy nazwać elektrownią jądrową. Przedstawione tu zostały zatem między innymi generatory pary, rurociągi, turbiny parowe, systemy chłodzenia, systemy bezpieczeństwa itd. Dowiemy się (z grubsza) jaki wpływ mają wzajemnie na siebie poszczególne części tej układanki.
Autor przedstawia też sposoby postępowania w mniej i bardziej typowych sytuacjach, z jakimi może spotkać się pracownik elektrowni. Te typowe to np. uruchomienie reaktora, zmiany mocy (borowanie, manipulacja prętami sterującymi, modyfikacja ustawień turbiny), wyłączenie reaktora, wymiana paliwa. Natomiast te sytuacje, które są mniej typowe i raczej chcielibyśmy ich uniknąć, to chociażby brak zasilania zewnętrznego, wyciek i utrata chłodziwa albo rozerwanie głównego rurociągu parowego.
Jako laikowi w dziedzinie energetyki jądrowej, książka ta dostarczyła sporo ciekawych informacji. Niesamowicie ciekawa jest bowiem sama elektrownia atomowa i to o jakiej skali przedsięwzięcia tu mówimy. Kilka danych (dot. brytyjskiej elektrowni z reaktorem PWR) dla przykładu:
  • "Jeśli moc naszego reaktora to 3500 MW w 35 tys. l objętości, to jego gęstość mocy wynosi ok. 100 kW/l. Przy takiej gęstości mocy czajnik osiągnąłby wrzenie w czasie krótszym niż 4 s."
  • "jeden reaktor [wytwarzający 1200 MW energii elektrycznej z 3500 MW ciepła] pokrywa w 3% zapotrzebowanie krajowej [brytyjskiej] infrastruktury zasilanej energią elektryczną, a potrzebuje do tego zaledwie 25 ton paliwa uranowego rocznie".
  • Gdyby zastąpić energię elektryczną z takiego reaktora, energią w elektrowni węglowej, to potrzebowalibyśmy 2 mln ton węgla rocznie.
  • w każdej sekundzie przez rdzeń przepływa 20 ton wody
  • obieg pierwotny pracuje w temperaturze 300 st. C i pod ciśnieniem 155 barów
  • "pompy chłodziwa reaktora obracają się z częstotliwością 1500 razy na minutę i napędzane są przez 50-tonowe silniki elektryczne"
  • w reaktorze PWR pracującym z mocą 3500 MW mamy do czynienia z "ponad 100 milionami rozszczepień na sekundę. Nasz reaktor PWR może mieć 50 000 prętów paliwowych w rdzeniu zbudowanym z około 200 elementów paliwowych. Każdy pręt paliwowy może zawierać 400 pastylek paliwowych. Łącznie daje to 20 milionów pastylek paliwowych. Przy pełnej mocy (w ujęciu średnim) każda pastylka będzie odpowiedzialna za pięć bilionów rozszczepień na sekundę."
  • "przy pełnej mocy każda wytwornica pary w każdej sekundzie doprowadza do wrzenia i zamienia w parę około pół tony wody"
  • reaktor PWR może zużywać 25 MW energii elektrycznej wyłącznie na potrzeby pomp zasilających
  • "około 1/3 energii produkowanej przez nasz reaktor jest zamieniane na energię elektryczną wysyłaną do sieci. Pozostałe 2/3 energii to ciepło odpadowe odprowadzane w wodzie morskiej."
  • Pokrywa zbiornika ciśnieniowego reaktora waży 150 ton i jest przymocowana za pomocą 50 śrub, z których każda waży ćwierć tony.
Mocno polecam wszystkim ciekawym świata.
#ksiazki #czytajzhejto #literatura
705dfc5c-12da-45f5-a6e5-505ade979989
w0jmar

@informatyk zamówiona. Dzieki za recenzje.

uraczmnieurna

@informatyk zamówiona, dzięki. Książka 50zl wysyłka 60zl :):)

Pozdrooo!

MasterYoda

@informatyk dzięki za polecenie! Jestem zainteresowany tematem energetyki jądrowej i jakąś ogólną wiedzę na ten temat posiadam, ale zacząłem wczoraj czytać tę książkę i jestem zachwycony!

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 69 + 1 = 70
Tytuł:  Lata
Autor: Annie Ernaux
Gatunek: biografia, autobiografia, pamiętnik
Ocena: 6/10
Myślę, że "Lata" to powieść, której odbiór w ogromnym stopniu zależy od życiowych doświadczeń oraz wieku czytelnika. Im więcej siebie i swojego pokolenia jesteśmy odnaleźć w opowieści snutej przez Annie Ernaux, z tym większym sentymentem ją potraktujemy.
Bardzo sprytnym zabiegiem było stworzenie czegoś, na kształt autobiografii, jednocześnie unikając pisania w pierwszej osobie, przez co książka aspiruje to bycia biografią całego pokolenia, a nie pojedynczej jednostki. "Robiło się, czytało się, oglądało się, kupowało się, myślało się" - tak przedstawiane jest to, co typowe dla opisywanych tam dekad. A kiedy autorka pisze o sobie, to mowa o dziewczynie z fotografii, o "niej", o kimś, kto jest nazywany "ona".
To opowieść z perspektywy kobiety urodzonej we Francji na początku lat 40. XX wieku. Widzimy jak z powojennej biedy i gruzów, z myślenia o przeszłości, wspominania obu wojen światowych, pamięci o głodzie i akceptacji dla wysokiej śmiertelności wśród dzieci, społeczeństwo przechodziło do liberalizmu, konsumpcjonizmu i demokracji. Widzimy jak zmieniały się dominujące u Francuzów wartości, jak postrzegali wydarzenia z historii Europy i świata.
Wiele z przytaczanych przez autorkę zdarzeń będzie dla polskiego czytelnika czymś nieznanym, ale wyobrażam sobie, że dla ludzi, którzy podzielają doświadczenia Ernaux, ta książka mogłaby stanąć na półce z ulubionymi pozycjami. Dla nas zaś, może być jakąś małą cegiełką, budującą mur wiedzy o otaczającym nas świecie. Co bowiem wiemy o zamachach terrorystycznych przeprowadzanych przez Organizację Tajnej Armii? Czy mamy świadomość jakie postacie miały największy wpływ na kulturę XX-wiecznej Francji? Dzięki tej książce możemy wiedzieć o tych sprawach odrobinę więcej.
Czytając "Lata", łatwo zauważyć też, że w Europie Zachodniej przemiany społeczne i dostęp do nowoczesnej myśli technicznej, następowały o dekadę lub dwie wcześniej niż w zamkniętej za żelazną kurtyną Polsce. Na przykład to, co Ernaux pisze o latach 80., w naszym kraju może być bardziej zbieżne z doświadczeniami tych, którzy dorastali w latach 90.
Książka nie jest więc niczym wciągającym, ale opowieścią, którą całkiem dobrze się czyta. Roztacza obraz kilku ostatnich dekad z historii Francji i jej społeczeństwa i czyni to w sposób dość zwięzły (niespełna 200 stron), przez co nie męczy ani nie nudzi.
A, i szacunek dla tłumaczy, bo czuć, że wiele z przytaczanych wyrażeń potocznych, powiedzeń, słów, to coś, co jest tłumaczeniem bardziej pięknym niż wiernym.

Sława jest dla kobiety tylko wspaniałą żałobą po szczęściu.
Ludzie przemieszczali się pieszo albo na rowerze, niespiesznie i miarowo, mężczyźni z szeroko rozstawionymi kolanami i dołem nogawek spiętym klamerką, kobiety z pośladkami obciągniętymi spódnicą kreślili płynne linie w spokoju ulic. Cisza była tłem rzeczy, a rower odmierzał prędkość życia.
Przy kolacji musieli z nas wyrwać każde słowo, nie zjadało się wszystkiego, ściągając na siebie wymówkę: "Gdybyś zaznała głodu w czasie wojny, nie byłabyś taka wybredna". Kipiącym w nas pragnieniom, przeciwstawiano mądrość ograniczeń: "Zbyt wiele chciałabyś od życia".
Myśleć, mówić, pisać, pracować, istnieć inaczej: uważano, że nic się nie traci, gdy się wszystkiego popróbuje.
1968 był pierwszym rokiem istnienia świata.
Wszyscy uprawiali albo zamierzali uprawiać jakąś formę działalności artystycznej. Uznawano, że w ten czy inny sposób każda z tych form równa jest innej i że nawet jeśli nie maluje się albo nie gra na flecie poprzecznym, zawsze można stwarzać siebie w psychoanalizie.
Uratować coś z czasu, w którym się już nigdy nie będzie.
#ksiazki #czytajzhejto #literatura
1adecc2b-c31f-4860-9d12-6412985121ac
informatyk

@nvrmnd: ja tego nie potrafię. Zasadniczo staram się robić wstępny research przed rozpoczęciem każdej książki, więc raczej nie wybieram czegoś, co uznam potem za zupełnie bezwartościowe, a nawet jeśli mi się coś trudno czyta, nudzi mnie i męczy, to wolę dokończyć lekturę, żeby później móc wypowiedzieć się na jej temat z czystym sumieniem.


Na szczęście w ciągu ostatniego roku, na kilkadziesiąt przeczytanych książek, tylko dwie były takie, że gdyby nie moje zasady, to bym je przerwał: "Fale" Virginii Woolf oraz "Don Kichot" Cervantesa.

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
#bookmeter 66 + 1 = 67
Tytuł:  Frankenstein
Autor: Mary Shelley
Gatunek: horror
Ocena: 8/10
"Frankenstein" to jedna z tych książek, o których sporo ludzi słyszało, a niewielu po nią sięgnęło. Zapewne większość z nas kojarzy obraz potwora z filmów o Frankensteinie. Podejrzewam że również ci, którzy, tak jak ja, nie mieli nawet okazji oglądnąć żadnej ekranizacji na podstawie powieści Mary Shelley.
Przypuszczam, że zwłaszcza dla tej ostatniej grupy, historia przedstawiona w książce może okazać się sporym zaskoczeniem. Tytułowy Frankenstein nie jest bowiem potworem, ale pochodzącym z Genewy studentem, a jego niesamowite dzieło nie jest bynajmniej bezmózgim i krwiożerczym stworem, ale istotą, obdarzoną uczuciami i emocjami.
To właśnie one są w dużej mierze przedmiotem opowieści. Porzucony przez swojego stwórcę jedynie z powodu brzydoty, bez swojej winy budzący strach pośród ludzi, niesprawiedliwie osądzany "potwór" zmaga się z samotnością. Mimo dobrego serca i szlachetnych ideałów, które początkowo go przepełniały, wciąż doświadcza krzywdy i bólu, co sprawia, że jego podejście do rodzaju ludzkiego ulega diametralnej zmianie.
Drugą stroną tej historii jest postać Wiktora Frankensteina, który powodowany pychą i pragnieniem wybicia się na polu naukowym, odstawia na bok etykę, by eksperymentować z ożywianiem materii. Nie potrafi jednak wciąż odpowiedzialności za to, co stworzył. Rozdarty między powinnością ochrony swoich najbliższych, a obowiązkami wobec ludzkości, w rezultacie doświadcza tragedii, która wpędza go w szaleństwo.
Zdecydowanie polecam, bo "Frankenstein" to nie powieść grozy, z której wyniesiemy jedynie dreszczyk strachu, ale historia, poruszająca kwestie jak najbardziej dla nas - ludzi XXI wieku - aktualne.

Ból i rozpacz wdarły się do samego jądra mego serca - oto nosiłem w sobie piekło, którego ognia nic nie mogło ugasić.
Teraz dopiero uświadomiłem sobie też, jakie były obowiązki stwórcy wobec swego stworzenia i że powinienem uczynić go szczęśliwym, zanim zacznę oskarżać się na jego podłość.
Moje serce tak zostało ukształtowane, abym był wrażliwy na miłość i współodczuwanie; kiedy zaś targane nieszczęściami przesiąkło złem i nienawiścią, musiało znosić tę zmianę za cenę takich mąk, jakich sobie nawet nie możesz wyobrazić.
Kiedy rozmyślałem nad zakończonym przez siebie dziełem, czyli stworzeniem wrażliwej a rozumnej istoty, nie mogłem zaliczyć siebie do całego tego tłumu pospolitych badaczy. Jednak ta właśnie myśl, która podtrzymywała mnie na początku mojej kariery, teraz tylko jeszcze bardziej mnie pogrąża. Wszelkie moje spekulacje i nadzieje okazały się daremne i jak archanioł, który aspirował do wszechmocy, znalazłem się w kajdanach wieczystego piekła.
#ksiazki #czytajzhejto #literatura
efb058a9-571b-4c44-804c-c21bb58c5deb

Zaloguj się aby komentować

Wszyscy dziś żyjemy w świecie Janusza Zajdla
Filmik sprzed roku, ale myślę że warto sobie sprawdzić. Playlista "Z mojej półki" to całkiem fajna rzecz z tej internetowej twórczości RAZa, która ogólnie niestety często bywa niezbyt strawna - w szczególności ta na twitterze. :d
https://www.youtube.com/watch?v=ZIRs_Dv3lJ0&ab_channel=Rafa%C5%82Ziemkiewicz
#ksiazki #zajdel #sciencefiction #fantastykanaukowa #literatura #ziemkiewicz #vlog
kowalski_2022

@Wagabunda

Możesz dać jakieś tl-dr, w sensie jaka jest teza? Bo 40 piedrolenia fantasty ziemkiewicza (nie mylić z fantastyka naukową) to nie dam rady.

Wagabunda

@kowalski_2022


RAZ opowiada o książkach Zajdla i o swoich odczuciach i skojarzeniach względem nich. Znajduje też w obecnej rzeczywistości zagrożenia o których pisał Zajdel itd.


Nie rozumiem po co żądasz ode mnie streszczenia, skoro kompletnie nie tolerujesz Ziemkiewicza.

kowalski_2022

@Wagabunda

Bo mógłbym podyskutować o jakimś na przykład zagrożeniu.

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 65 + 1 = 66
Tytuł:  Siedem śmierci Evelyn Hardcastle
Autor: Stuart Turton
Gatunek: kryminał
Ocena: 5/10
Mam bardzo mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony, plusem jest tutaj oryginalność i niesztampowe podejście do powieści kryminalnej, która zostaje zmiksowana z fantastyką. Sama zagadka nieco przypomina schemat znany z brytyjskich kryminałów (i bardzo przeze mnie lubiany), czyli ściśle zamknięte w określonej lokalizacji grono podejrzanych i powolne odkrywanie istniejących powiązań.
Z drugiej jednak strony, czytając (a właściwie słuchając, w postaci audiobooka) "Siedem śmierci Evelyn Hardcastle", miałem wrażenie, że fabuła jest aż za bardzo przekombinowana, przez co podążanie za wszystkimi wątkami staje się niekiedy męczące, zamiast sprawiać przyjemność. Zakończenie też niezbyt przypadło mi do gustu.
Niemniej, dzięki @tbjoka za polecenie tej pozycji swoją ostatnią recenzją na bookmeterze. Ten tytuł i tak mnie na tyle intrygował, że koniec, końców przeczytałbym go, a w ten sposób mam to już za sobą. ;D
#ksiazki #czytajzhejto #literatura
bcbab4f7-e197-481c-a5d5-e2285b581326
tbjoka

@informatyk zakończenie rzeczywiście kiepskie, ale mimo to przyjemnie mi się ją czytało i przywróciła mi wiarę w to, że kryminały mogą być jeszcze ciekawe

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 63 + 1 = 64
Tytuł:  Ptasiek
Autor: William Wharton
Gatunek: literatura piękna
Ocena: 8/10
"Ptasiek" to bardzo specyficzna książka - opowieść o chłopcu, którego ucieczką od trudnej rzeczywistości były ptaki. Do tego stopnia, że sam chciał być jednym z nich. Czy w jakimś stopniu mu się to udało? Odpowiedź na to pytanie znajduje się na stronach powieści.
Miejscami sen miesza się tu z rzeczywistością, a sama historia skłania do zastanowienia się nad pojęciem "normalności". Dużo miejsca poświęcone zostało wydarzeniom, rozgrywającym się wewnątrz klatek i awiariów z kanarkami. Poznajemy tu konkretne osobniki, dowiadujemy się jak przebiega proces ich oswajania, widzimy jak zmieniają się z biegiem tygodni. Przyznam, że ta część historii była, ku mojemu zdziwieniu, nawet wciągająca.
Historie związane z hodowlą ptaków poznajemy z perspektywy Ptaśka. Ale w tej książce jest też drugi bohater - Al Columbato, który zmaga się z innymi problemami. Jego Ideał silnego, odważnego mężczyzny, zostaje zweryfikowany podczas pobytu w wojsku.
Po latach i doznanych w życiu traumach, dorośli już mężczyźni, próbują poradzić sobie z otaczającym ich światem. Al odwiedza Ptaśka w szpitalu psychiatrycznym i próbuje odnaleźć w nim dawnego kolegę.
Książka nie jest prosta, ale myślę, że wartościowa, pozwalająca wynieść nieco ciekawych przemyśleń.

Mówi, że martwy ptak przestaje być ptakiem - to tak jakby chcieć namalować ogień, patrząc na popiół.
Nie ma nic bardziej martwego niż martwy ptak. Ptak to przede wszystkim ruch. Martwy ptak to pióra, powietrze - i nic więcej.
Fruwa, bo się nie boi, a nie dlatego, że ptak powinien fruwać. Jego lot jest zuchwałym aktem twórczym.
Rzecz w tym, że wcale nie jestem pewien, czy chcę, żeby Ptasiek oprzytomniał. Ten świat to jedna wielka kupa gówna. (...) Może przeżyć całe życie, udając zasranego kanarka. I co w tym takiego okropnego?
Ptaki, tak samo jak ludzie, od tak dawna żyją w klatkach, że pozapominały masę rzeczy, które powinny im przychodzić naturalnie.
Renaldi uważa, że takie rzeczy jak wojna można zwalczać tylko w pojedynkę. Nikt nigdy prawnie ich nie zakaże.
Zaczynam domyślać się, że i jego samego musieli gdzieś tam po drodze splugawić. I on już teraz siebie nie chce.
Zamknięto je w klatkach, ponieważ śpiewały, a teraz śpiewają, gdyż są zamknięte w klatkach. (...) Wybudowaliśmy dla siebie klatkę - cywilizację - gdyż byliśmy zdolni do myślenia, a teraz musimy myśleć, ponieważ jesteśmy zamknięci w klatce.
Przynoszę nieskalane ziarno radości,
nieskończonego dążenia do siebie. Więc
lećmy. Nasz czas wyrasta
z wczorajszego jutra; szybujemy
łagodnie w naszą skrytą przeszłość.
Lećmy razem
#ksiazki #czytajzhejto #literatura
88ee9aef-3582-4931-af9b-664d7cc2be4e
Kanciak

@informatyk najpiękniejsza historia o przyjaźni jaka czytalem

Zaloguj się aby komentować

Conan z całą pewnością nie był legitymistą. W „Szkarłatnej cytadeli” czytamy:
Oświeć mnie, jak ty i ten utytłany w gównie wieprz o czarnym ryju doszliście do władzy! Wasi ojcowie żyły sobie wypruwali, by podarować swoim synalkom korony na złotej tacy. To, co odziedziczyliście bez kiwnięcia palcem, może z wyjątkiem wytrucia kilku członków najbliższej rodziny, ja wywalczyłem sam! Siedzicie obydwaj na aksamitach i jedwabiach, żłopiąc wino wyrabiane w pocie czoła przez waszych poddanych i ględzicie o świętym prawie dziedziczenia! Wspiąłem się na tron z czeluści pierwotnego barbarzyństwa, przelewając obficie zarówno krew moich wrogów, jak i własną. Jeśli któryś z nas ma jakiekolwiek prawo do władania ludźmi, to, na Croma, tą osobą jestem ja! Królowie, kurwa, od siedmiu boleści ze zdolnościami do rządzenia, jak koń do grania na harfie! Zastałem Akwilonię przygniecioną buciorem podobnej wam świni, która też genealogię swego rodu wywodziła sprzed tysięcy lat. Królestwo zmierzało ku katastrofie, rozszarpywane przez idiotyczne wojenki między baronami, a mieszkańcy cierpieli z powodu krwawego ucisku wysokich podatków i bezwzględnie ściąganych danin. Dziś żaden akwiloński baron nie śmie podnieść ręki nawet na najmniej znaczącego człowieka, a podatki są najniższe na świecie.
A w tych kilku opowiadaniach, które dotąd zdążyłem przeczytać, nie brakuje też wtrętów antycywilizacyjnych, anarchizujących, antyinstytucjonalnych i eksploatujących wątek nietzscheanizmu, co nie jest znowu wielkim zaskoczeniem dla kogoś, kto kojarzy filmową wersję.
Nie mogę nie wspomnieć w tym miejscu o pewnej koincydencji, ponieważ w tym samym miesiącu, w którym „Szkarłatna cytadela” ukazała się w „Weird Tales”, a więc w styczniu 1933 r., w Republice Weimarskiej „z czeluści pierwotnego barbarzyństwa” urząd kanclerza zajął Adolf Hitler, kończąc de facto jej żywot. Czuły na los mas, dał ludziom pracę, godność, niskie podatki, o czym wiemy dzięki dobrze poinformowanemu w tej materii Januszowi Mikkemu, pobudował autobahny, a następnie przelał obficie krew „wrogów”.
To luźne skojarzenie, które bynajmniej nie implikuje natrętnego myślenia o Howardzie jako o faszyście (już mniejsza o terminologię i różnice między nazizmem i faszyzmem), ba, w ogóle nie implikuje takiego myślenia, to tylko ten szczególny klimat epoki – lata 30. – daje o sobie od czasu do czasu znać, w tym świadomość dekadencji i tęsknota za silną jednostką, rojenia o woli mocy, arystokratyzm ducha, bo Conan może być barbarzyńcą, ale jego duch jest wielki, niezłomny i przerasta innych (u kolegi Howarda z „Weird Tales”, czyli Lovecrafta, też to i owo było obecne). Historia rzuca delikatny cień na niektóre fragmenty, nie psując w żadnym razie przyjemności z czytania, tylko podsuwając, jak już powiedziałem, pewne skojarzenia.
Rozpisałem się, a w sumie wpis miał być bardziej pretekstem do narzekania na jakość redakcji i korekty. Rzadko to robię, bo warunki płacowe i czasowe, w jakich nierzadko pracują redaktorzy i korektorzy, każą być ostrożnym w ocenie, no ale tutaj jest tego bardzo dużo. To wydanie REA-SJ z 2015, ogromne, liczące ponad 800 stron tomiszcze, na którego widok zrobiłem duże oczy w bibliotece. Czasami błędy są osobliwe, jak postawienie przecinka obok wykrzyknika, czego dowodem zacytowany fragment (wrzucam zdjęcie). Na stronie redakcyjnej widnieje informacja, że to wydanie drugie. To jak wyglądało wydanie pierwsze? Z drugiej strony opatrzone jest datą 2015, a na stronie wydawnictwa jest książka z 2018, w której opisie można przeczytać, że to też co prawda wydanie drugie, ale poprawione. Może więc coś jeszcze zmienili na lepsze.
#conan #literatura #ksiazki #fantasy #fantastyka #literackieimpresje #notkizconana
d69cfaa4-2132-4a55-99d8-cbac3435869d
pod_sloncem_szatana

Barbarzyńsko dupsko.


Też z tego opowiadania.

a59218c4-f3c8-4cb3-9d9a-f81eb9a96837
pod_sloncem_szatana

Po najmniejszej linii oporu.


To samo opowiadanie.

e5b92935-509e-4cce-8426-ccdd97f65677
pod_sloncem_szatana

Mrukną Conan.


Sporo tego jest, a to z jednego opowiadania. O interpunkcji nie wspominam.

a7260b06-f437-43bf-b78d-f1e7cd6c52df

Zaloguj się aby komentować

https://www.youtube.com/watch?v=3Vu8ASAN-P4&ab_channel=Grafzero
"Rynki czytelnicze powoli wychodzą z covidowej zapaści. Jak radzi sobie Europa? Które książki najchętniej kupowano w Niemczech, UK, Francji, Hiszpanii i w Rosji?"
#ksiazki #czytajzhejto #literatura #ciekawostki #czytelnictwo #europa #youtube
smierdakow

@Wagabunda tldw by się przydało

Wagabunda

@smierdakow Od 33.30 możesz zobaczyć co jest na 1 miejscu w Rosji, a to jedna z najciekawszych rzeczy w tym rankingu. Nie chce mi się spisywać wszystkich pozycji, bo jednak trochę tego jest, a autor nie wrzucił nigdzie tego spisu. ;/

smierdakow

@Wagabunda no tego to się nie spodziewałem no Rosjanie masowo czytający 1984 to już mógłby być temat na długą analizę dlaczego i co z tego

Zaloguj się aby komentować

Do Pana @JamesOwens
Panie Dżejmsie Ołensie, w nawiązaniu do wielce interesującej wymiany zdań, która wywiązała się pod moim wpisem, a w której zaprezentował się Pan jako nieubłagany wróg literatury pięknej, a zwolennik dokumentacji technicznej, scjentysta, utylitarysta, orędownik postępu i last but not least – gnostyk, pragnę poinformować, że spędziłem dzisiaj pół godziny na próbach znalezienia takiej dokumentacji w mieszkaniu. Niestety, chociaż jestem niezwykle sentymentalny, wygląda na to, że podczas ostatnich porządków pozbyłem się wszystkich drogocennych materiałów albo co jeszcze bardziej prawdopodobne – nigdy ich nie miałem. Niemniej kiedy spojrzałem z wyrzutami sumienia na półki uginające się od bajek i gawęd, które wiodą mnie na manowce, przypomniałem sobie o nieużywanej bezprzewodowej klawiaturze Microsoft Wireless Optical Desktop 700, do której dołączono dwustronicową instrukcję obsługi (zdjęcie w załączniku). Bardzo proszę o opinię eksperta, czy taka instrukcja wystarczy na początku trudnej drogi stawania się wartościowym człowiekiem i czy zapoznanie się z nią pozwoli mi wejść na wyższy stopień drabiny społecznej. A może lepiej od razu rzucić się na głęboką wodę i zapoznać się w internecie z dokumentacją stricte techniczną Boeinga 777-8F?
#ksiazki #literatura #nauka #pytanie #programista15k #heheszki
9b034c52-2ef2-4e3b-acad-417e5aada317
moll

@pod_sloncem_szatana gdybyś chciał poszerzyć repertuar instrukcji - na stronach sklepów AGD (sieciówek) mają podpięte pdfy z instrukcjami do wglądu. Pozwoli Ci to nie tylko powiększyć biblioteczkę, ale również zwiększać stopień trudności i zaangażowania w ten typ literatury xD

Zaloguj się aby komentować

Świetność militarna zdobywców ze wschodu przeszła do historii. Nieustannie nękani przez Nordheimów i Cymmeryjczyków, nie widząc szans na zwycięstwo w tym konflikcie, zniszczyli swe miasta, wyrżnęli wszystkich jeńców niezdolnych do długiego i mozolnego marszu i, pędząc przed sobą tysiące niewolników, wyruszyli z powrotem do okrytych mgłą tajemnicy krain na Wschodzie, okrążając Vilayet od północy. W ten sposób zniknęli z kart historii Zachodu, aż tysiące lat później, już jako Hunowie, Tatarzy, Mongołowie i Turcy, znów nadciągnęli ze wschodu. Tym razem w ich szeregach ciągnęli także Zingarczycy i Zamoryjczycy, którzy, gdy osiedlili się razem daleko na wschodzie, przez pokolenia mieszali swą krew, aż powstała nowa rasa, znana w późniejszych epokach jako Cyganie.
Kiedy doszedłem do tego fragmentu „Ery hyboryjskiej” R.E. Howarda, opowieści-eseju o świecie, w którym swoje przygody przeżywa Conan, doznałem małego zapalenia mózgu. Dotąd, nie znając literackiego pierwowzoru, byłem bowiem przekonany, że jego akcja rozgrywa się na jakiejś innej planecie, toteż wodząc nieprzytomnie palcem po mapie dołączonej do książki, zadawałem sobie co chwilę pytanie: co się dzieje?
Chyba byłem rozczarowany, bo Ziemia wydaje mi się za mało eskapistyczna – nie po to czytam fantasy, żeby dalej trzymać się tego łez padołu. Ale potem mi przeszło. U Howarda ewolucja przeplata się z dewolucją, prowadząc od małpy do człowieka, od człowieka do małpy i znowu w drugą stronę. Tak skrajne cywilizacyjne zapaści tłumaczy wielkimi kataklizmami – wędrówkami lądów, wylewaniem mórz, epokami lodowcowymi. Z jednej strony może się to wydawać naiwne (nie, żeby autor w to wierzył oczywiście, chodzi o naiwność literackiego pomysłu), z drugiej strony umiejscowienie fantastycznej historii na Ziemi bardziej uwiarygadnia cywilizacyjne analogie, które przecież często spotyka się także w innych fantastycznych uniwersach („arabizujące” i nomadyczne kultury pustynne, rycersko-feudalne kultury z obrośniętych trawą nizin, barbarzyńcy w futrzanym bikini z mroźnej północy) – u Howarda fantastyczny świat to nasz świat przed-przedhistoryczny, a kulturowy determinizm pcha wszystkie ludy i ich potomków cały czas w jednym kierunku, tworząc pewien ich stały wzorzec, dlatego np. ci ze wschodu są nomadyczni i gotowi do podboju, a Szemici o haczykowatych nosach chytrzy i podstępni. Jeśli zaś chcemy znaleźć jakiegoś człowieka z rigczem, to najprędzej natrafimy na takiego wśród przodków Anglosasów.
To dziwne, bo jak spojrzy się zza morza na takich Szwedów, to wydaje się, że niewiele łączy ich z wikingami, nie mówiąc o przodkach z czasów Atlantydy, ale znowu kiedy się spojrzy na wschód albo do sąsiada za Odrę, to widać pewną ciągłość kulturową.
#conan #fantasy #fantastyka #literatura #ksiazki #literackieimpresje #notkizconana
392be24d-d511-4cbc-a5b0-461debe6f37b

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 50 + 1 = 51
Tytuł:  Demian
Autor: Hermann Hesse
Gatunek: literatura piękna
Ocena: 7/10
Chociaż bardzo lubię egzystencjalistyczny charakter powieści Hessego, to wydaje mi się, że "Wilk stepowy", po którego sięgnąłem kilka lat wcześniej, zrobił na mnie większe wrażenie niż "Demian".
W "Demianie" zdecydowanie widać wpływ psychoanalizy, której krótko przed napisaniem książki poddał się jej autor. Jest to więc opowieść o zaglądaniu w głąb siebie, historia dojrzewania, a dojrzewaniu temu towarzyszy tajemniczy i symboliczny przewodnik, jakim jest Demian.
Hesse jest mistrzem trafnych refleksji, tyczących się człowieczego wnętrza, więc również i ta powieść obfituje w wartościowe i piękne cytaty, które skłaniają do poważnych przemyśleń. Niechaj za dowód tego stwierdzenia posłuży, fakt, że moja recenzja bardziej niźli z moich własnych słów, składa się z mych ulubionych fragmentów "Demiana", które zamieszczam poniżej.
Polecam, choć nie jest to łatwe lektura i bynajmniej nie czyta się jej dla walorów fabularnych.

Dziś wprawdzie mniej niż kiedykolwiek docenia się, czym jest prawdziwie żywy człowiek, stąd też zabija się całe tłumy ludzi, choć każdy z nich jest cennym i niepowtarzalnym zjawiskiem natury.
Odegrałem rolę mężczyzny i bohatera, a teraz musiałem ponosić wynikające z niej konsekwencje.
Ach, wiem to dzisiaj: nic na świecie nie jest dla człowieka bardziej przykre, niż iść drogą, która wiedzie go ku niemu samemu!
Moja to była sprawa uporać się z samym sobą i znaleźć własną drogą, a wywiązałem się z tego zadania źle, jak większość tych, których dobrze wychowano.
Dlatego też większość ludzi żyje tak nierealnie, ponieważ zewnętrzne obrazy uważają za rzeczywistość, a swego własnego świata nie dopuszczają do głosu.
Bo z chwilą, gdy nienawidzimy jakiegoś człowieka, nienawidzimy w jego obrazie czegoś, co tkwi w nas samych. Nie oburza nas bowiem coś, czego w nas samych nie ma.
Lecz cza­sa­mi, gdy od­naj­du­ję klucz i po­tra­fię zejść cał­ko­wi­cie w głąb sie­bie, tam, gdzie w ciem­nym lu­strze drze­mią wi­ze­run­ki losu, wy­star­czy mi się schy­lić nad owym ciem­nym lu­strem i widzę mój wła­sny obraz, który teraz oto po­dob­ny jest cał­kiem do Niego – do Niego – mego prze­wod­ni­ka i przy­ja­cie­la.
Do­bry­mi, pro­sty­mi dro­ga­mi wio­dą­cy­mi do dzie­ciń­stwa są za­pa­chy i smaki – na­po­tka­ne pod­czas wę­drów­ki przez las, pod­czas wstę­po­wa­nia w progi sta­rej izby, pod­czas po­sił­ku albo kiedy prze­żu­wa­my li­ście, pącz­ki, ga­łąz­ki, korę – roz­su­wa się wtedy za­sło­na i całe ulicz­ki i ogro­dy za­gi­nio­ne­go mia­sta nagle za­le­wa świa­tło, nawet jeśli tylko na parę sakund.
#ksiazki #czytajzhejto #literatura
e57f0e90-ee63-4483-8f47-dec6b00e7f85

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 49 + 1 = 50
Tytuł:  Dzień dobry, potworku. Historie z terapii, które inspirują do walki o samego siebie
Autor: Catherine Gildiner
Gatunek: reportaż
Ocena: 7/10
Autorka, na przykładzie pięciu historii, przedstawia zmagania swoich pacjentów z problemami i traumami, jakich doświadczyli w swoim życiu. Niewątpliwie to, w jaki sposób niektórzy z nich radzili sobie z naprawdę ciężkimi doświadczeniami, może być dla czytelników inspirujący.
Książka jest pisana z perspektywy terapeuty, więc poznajemy też refleksje autorki na temat swoich działań jako psychologa, a także nieco samej teorii związanej z terapią oraz psychologią.

Bliskość to sytuacja, gdy człowiek zna swoje emocje, a następnie dzieli się uczuciami: lękami, wstydem, nadzieją i radością z inną osobą.
Jedna z pułapek terapii polega na tym, że wszystkie informacje są filtrowane przez pacjenta, który potrafi być mało wiarygodnym narratorem.
Miłość to bezbronność - ludzie, którzy nas kochają, mogą nas także zranić. Pozwolenie sobie na bezbronność, to najwyższy wymiar odwagi.
Terapeuta może podprowadzić pacjenta do bramy zrozumienia, ale nie powinien go do niej wciągać. Pacjent sam ją przekroczy, kiedy będzie gotów.
Byłem w środku lasu i nie było ścieżki, ale ludzie chcieli, żebym znał drogę.
Okrucieństwo, jak każde zło, nie potrzebuje motywu, wystarczy mu pretekst.
Danny na początku którejś sesji powiedział, że słyszał, jak wypowiadałam się w radiu CBC, i spodobało mu się to. Nigdy wcześniej nie powiedział mi komplementu, dlatego spytałam, co mu się podobało. Odparł:
- Dało się przyciszyć.
#ksiazki #czytajzhejto #literatura
bef63665-30e3-4e69-aa5e-ccaf36133b1a

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 48 + 1 = 49
Tytuł:  Shogun
Autor: James Clavell
Gatunek: powieść historyczna
Ocena: 9/10
Znakomita powieść o XVI-wiecznej Japonii, z którą zaczynają nawiązywać kontakt pierwsi Europejczycy. Książka obszerna, z wielowątkową fabułą.
Z racji, że słuchałem "Shoguna" jako audiobooka, a obco brzmiąco nazwisk pojawia się od początku dość sporo, to przez pierwsze kilkadziesiąt stron nieco trudno było mi się połapać w szczegółach, ale gdy udało mi się już poczuć klimat i zorientować w relacjach i zależnościach między poszczególnymi bohaterami, to czytało się świetnie.
Jest to książka, która potrafi wzbudzić fascynację Krajem Kwitnącej Wiśni. Zapoznaje nas z kulturą, tradycjami i wszystkim tym, co charakterystyczne jest dla tego kraju. Jeśli czytelnik nie wie zbyt dużo o Japonii, to tym łatwiej będzie mu utożsamić się z Blackthornem, dla którego zwyczaje Japończyków są prawdziwą egzotyką.
Mocno polecam!
#ksiazki #czytajzhejto #literatura
11823624-f1ea-47d0-a9a2-222c7ff6ba4c
informatyk

@SuperSzturmowiec: serialu nie oglądałem, więc nie wiem jak książka wypada w tym porównaniu, ale z tego co wiem, to jego scenariusz jest właśnie na podstawie tej powieści.

Kazix

świetna lektura, stawiam na równi z Ojcem chrzestnym, polecam!

grubshy

@SuperSzturmowiec Ten serial był ekranizacją tej powieści.

Zaloguj się aby komentować

Po czterech podejściach wreszcie udało mi się skończyć "Solaris" Stanisława Lema. Chyba podszedłem do tej książki ze zbyt wygórowanymi oczekiwaniami albo jestem na nią za płytki. Że tak powiem jak ludzie z Podlasia: nie podobała się dla mnie.
#ksiazki #literatura
arwin_pistacja userbar
grubshy

@arwin_pistacja Jestem z Podlasia, nie nadużywam 'dla' a Solaris zachwycam się od prawie 30 lat i za każdym razem gdy czytam, że '...nie minął czas okrutnych cudów' i zamykam książkę mam ciarki na plecach.

Scenografia oczywiście się zestarzała, ale to książka nie o komputerach i statkach kosmicznych a o ludziach, o tym jacy jesteśmy, co kochamy i czego się boimy.

Jako ciekawostka, dopiero z lektury listów Lema z Mrożkiem zrozumiałem kontekst historyczny: Solaris, powstało częściowo w opozycji, do powszechnego optymizmu, że już za chwilę, już za moment wszechświat stanie przed nami otworem. Zaczynamy przecież latać w kosmos i domy na Księżycu czy Marsie, to już widać za rogiem. A tu przyszedł taki Lem i powiedział 'Nie'.

arwin_pistacja

@grubshy podoba się dla mnie Twój komentarz, dzięki za dawkę ciekawych szczegółów

mjr_bien

@arwin_pistacja żeby czytać tę książkę bez znużenia trzeba pominąć fragmenty pisane w stylu opisu przyrody, tzn. przemyślenia wewnętrzne bohatera. Wtedy jest OK

Zaloguj się aby komentować

Dzisiaj #polslowka będą przed południem, bo op ma wiele sprawunków do załatwienia w ciągu dnia.
Niektóre strony posiadają po cztery „wierszyki” niektóre po dwa plus ładny obrazek ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Proszę o informacje w komentarzach czy takowe wrzuty oznaczać jako nfsw.
Wczorajsza ankietę wygrał „Myśliciel” przewaga 79.17% do 20.83% niestety ankieta na #hejto nie pokazuje liczby oddanych głosów inaczej niż łącznie
2/50
Zapraszam do grzmocenia, głosowania i obserwowania ( ͡° ͜ʖ ͡°) mam już faworyta w dzisiejszym wyborze
#hejtozabawa #literatura #ciekawostki
f8b1d558-9d2f-424e-bc43-c97f3d4bd6f6

Który wiersz bardziej Ci się podoba

35 Głosów
Rudolf

@Rycerz-R nie wiem czy jestem jedyny ale odrzucają mnie takie twory gdzie wykorzystywana jest cała strona na napisanie 2 zdań (często o wątpliwej wartości merytorycznej xD)

Rycerz-R

@Rudolf W poprzednim wpisie, rzuciłem jak dużą jest ta książka. Nie wiem czy widziałeś tego wielkoluda xd

Rudolf

@Rycerz-R faktycznie, mogła by przygnieść niejednego krasnoluda xD w każdym razie piłem akurat do książek o wymiarach "pełnoskalowych" o identycznym formatowaniu tekstu

Zaloguj się aby komentować