#literatura

8
451
Widziałem wszechświat ziejący ciemnością,
Gdzie czarne planety toczą się bez celu,
Gdzie toczą się w swym horrorze niezauważone,
Bez świadomości, bez blasku, bez nazwy.

H. P. Lovecraft, Nemesis

#literatura #cytaty #lovecraft
bori userbar
0

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
341 + 1 = 342

Tytuł: Krótka historia informatyki
Autor: Ryszard Tadeusiewicz
Kategoria: popularnonaukowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo RM
Format: e-book
ISBN: 9788381517003
Liczba stron: 272
Ocena: 6/10

W sumie nie wiem po co się brałem za tę książkę jak niedawno czytałem "Innowatorów" xD Ale skusiło mnie to że zauważyłem że poruszany jest temat polskich komputerów. No i faktycznie tak jest ale nie ma tego aż tyle ile bym się spodziewał.
Autor przelatuje całą historię informatyki w dość ekspresowym tempie. I o ile początkowe rozdziały jeszcze jakoś się trzymają to im dalej w las tym gorzej. Mniej więcej za połową przechodzimy do opisu historii poszczególnych typów programów i technologii. I jest to bardzo skrótowy opis który równie dobrze moglibyśmy przeczytać na wikipedii. Rozdział o asystentach mógłbym tu wkleić w całości bo zajmuje jakieś dwie strony xD I nagle staje się jasne kto pisał książkę nawet jakbyśmy nie znali nazwiska autora. Polski akademik. Więc skojarzenia z książkami pisanymi przez profesorów byle tylko dorzucić coś do dorobku bardzo mocne.
A teraz pomimo tego co napisałem o autorze muszę stwierdzić że czyta się to bardzo dobrze. Język jest bardzo lekki i strony lecą bardzo szybko. Od czasu do czasu wplata jakąś historię związaną z jego doświadczeniem zawodowym, a są to doświadczenia sięgające początku komputerów w Polsce.

Ocena mocno podciągnięta przez to jak autor pisze. Bez tego to nie wiem czy bym dał 5.

Osobisty licznik: 3 + 1 = 4

Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #literatura #czytajzhejto #hejtoczyta
97e9fea7-bd43-433a-8ff1-e172f23b1e4a
0

Zaloguj się aby komentować

339 + 1 = 340

Tytuł: Cherub
Autor: Przemysław Piotrowski
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Czarna Owca
Format: e-book
ISBN: 9788381438155
Liczba stron: 438
Ocena: 6/10

Jak wiadomo jak zacznę jakiś cykl to muszę go skończyć (no chyba że jest mocno slaby) więc dalej jak rasowy człowiek z OCD brnę w cykl o komisarzu Brudnym.
Tym razem Igor Brudny po raz trzeci musi się zmierzyć ze swoją bolesną przeszłością. Tym razem poruszamy się w klimatach porno, BDSM, tortur, snuff movies; trup ściele się gęsto, zagrożeni są bliscy komisarza. Czyli jednym słowem książka sama się czyta. Podoba mi się zabieg autora, że napomyka mgliście z punktu widzenia wszechwiedzącego narratora co się niedługo wydarzy. To dodatkowo podnosi napięcie.

Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #literatura #czytajzhejto #hejtoczyta
51e49411-932e-43e9-8fd2-fd1cd7f8126e
2
WujekAlien

@serotonin_enjoyer niestety im dalej tym gorzej :(

serotonin_enjoyer

@WujekAlien nie oczekuję za wiele od tego cyklu to się może nie rozczaruję Ale oczywiście wszystko jest możliwe. Na razie zaczęłam czwarty tom ale jeszcze nawet nie wiem za bardzo o czym to będzie. Najwyżej nie skończę cyklu i będzie mnie moje OCD bolało.

Zaloguj się aby komentować

338 + 1 = 339

Tytuł: Sfora
Autor: Przemysław Piotrowski
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Czarna Owca
Format: e-book
ISBN: 9788381436045
Liczba stron: 536
Ocena: 6/10

Kolejny tom cyklu o komisarzu Igorze Brudnym. Kryminały te to nie są arcydzieła literatury ani nawet arcydzieła kryminału ale czyta się dobrze pomimo jakiejś tam ilości,że tak powiem glupot, trzyma w napięciu, po prostu bawi j(eśli można użyć tego słowa na określenie książek w których dzieją się tak drastyczne rzeczy). Literatura czysto rozrywkowa, może trochę odmóżdżacz ale spełnia swoją rolę. Pierwszy tom połknęłam w jeden dzień, z drugim też poszło mi szybko.
W tym tomie wydaje się początkowo że komisarz Brudny rozliczył się już ze swoją przeszłością i zamknął ten rozdział swojego życia, jednakże w Zielonej Górze ktoś znowu morduje osoby duchowne i mimo, że sprawa sierocińca sióstr hieronimek została już zamknięta komisarz podejrzewa że nowe morderstwa mają jakiś związek z jego przeszłością. Zakonnice i księża giną, w okolicy pojawiają się wilki a wsród mieszkańców krążą plotki o widywanym wilkołaku.
Książka do przeczytania i zapomnienia ale nie nudziłam się na niej.

Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #literatura #czytajzhejto #hejtoczyta
7986a7c9-fdcf-4021-b3dc-4e793aebf284
0

Zaloguj się aby komentować

“Być może, i wiek przychodzi zdrajca, i grozi nam gorszym. Człowiek już nie ma w sobie dość muzyki, żeby kazać życiu tańczyć, ot co.”

Louis Ferdinand Celine; Podroz do kresu nocy.

#cytaty #literatura #nocnazmiana
ErwinoRommelo userbar
13
UmytaPacha

@ErwinoRommelo AI taki znalazło?

ErwinoRommelo

@UmytaPacha sam szukalem czegos takiego wiesz Erwinkowego, edgy I cool. 😎 czytalas Celine’a? Fenomenalna ksiazka.

UmytaPacha

@ErwinoRommelo ni, pierwszy raz o nim słyszę

Zaloguj się aby komentować

331 + 1 = 332

Tytuł: Przygody dobrego wojaka Szwejka
Autor: Jaroslav Hašek
Kategoria: literatura piękna
Format: audiobook
Ocena: 8/10

"Przygody dobrego wojaka Szwejka" to książka, która potrafi nieźle czytelnika ubawić, ale nie jest to jej jedyny cel. Jest to powieść o ewidentnym wydźwięku antywojennym i chociaż historie, które przytrafiają się sympatycznemu Szwejkowi bywają naprawdę komiczne, to często pod ich przykryciem można dostrzec też zapis smutnych i brutalnych wydarzeń z okresu I wojny światowej.

Książka podzielona jest na kilka części - początkowe rozdziały traktują o przygodach Szwejka poza linią frontu, zaś końcowe dotyczą służby w marszbatalionie oraz późniejszej niewoli. Mnie zdecydowanie najbardziej podobała się część (na szczęście najdłuższa) pt. "Szwejk na tyłach", choć oczywiście pozostałe też czyta się przyjemnie.

I chociaż Jaroslav Hašek był czeskim pisarzem, to jednak część akcji rozgrywa się na terenach obecnej Polski, a ówczesnej Galicji, dzięki czemu w książce nie brak polskich akcentów, a do wspominanych w niej miejscowości zaliczyć można chociażby Kraków, Bochnię, Limanową czy Przemyśl.

Mocno polecam. A, i jeszcze muszę zanotować, że dzięki tej lekturze dowiedziałem się kto nosił przezwisko "Starý Procházka".

W Ga­li­cji Wschod­niej, im bli­żej fron­tu, prawo wie­sza­nia zni­ża­ło się coraz bar­dziej ku coraz niż­szym szar­żom, aż do­cho­dzi­ło do tego, że na przy­kład ka­pral pro­wa­dzą­cy pa­trol kazał po­wie­sić dwu­na­sto­let­nie­go smyka, który wydał mu się po­dej­rza­ny, dla­te­go że w opusz­czo­nej i ob­ra­bo­wa­nej wsi go­to­wał sobie w ja­kiejś zbu­rzo­nej cha­cie łu­pi­ny z ziem­nia­ków.

Nie wszy­scy mogą być mą­drzy, panie obe­rlejt­nant – rzekł Szwejk tonem głę­bo­kie­go prze­ko­na­nia. – Głupi muszą sta­no­wić wy­ją­tek, bo gdyby wszy­scy lu­dzie byli mą­drzy, to na świe­cie by­ło­by tyle ro­zu­mu, że co drugi czło­wiek zgłu­piał­by z tego. Gdyby na przy­kład wszy­scy znali prawa na­tu­ry, to mel­du­ję po­słusz­nie, panie obe­rlejt­nant, każdy mógł­by sobie ob­li­czyć od­le­gło­ści mię­dzy cia­ła­mi nie­bie­ski­mi i mo­le­sto­wał­by swoje oto­cze­nie, jak to czy­nił nie­ja­ki Cza­pek, który, prze­sia­du­jąc „Pod Kie­li­chem”, w nocy wy­cho­dził za­wsze z szyn­ku na dwór, roz­glą­dał się po gwiaź­dzi­stym nie­bie, a gdy potem wra­cał na salę, to cho­dził od jed­ne­go do dru­gie­go i mówił: „Dzi­siaj bar­dzo ład­nie błysz­czy Jo­wisz, ale ty, dra­bie, nawet nie wiesz, co masz nad głową. To są takie od­le­gło­ści, że gdyby cię, gał­ga­nie, wy­strze­li­li ar­ma­ty, to byś z szyb­ko­ścią kuli ar­matniej le­ciał w tamte stro­ny wiele mi­lio­nów lat”.

Po­lo­wą mszę świę­tą na­zy­wa­my dla­te­go po­lo­wą, że pod­le­ga ona tym samym re­gu­łom co i tak­ty­ka woj­sko­wa na woj­nie. W cza­sie dłu­gich prze­mar­szów w okre­sie wojny trzy­dzie­sto­let­niej msze po­lo­we były również nie­zwy­kle dłu­gie. Przy współ­cze­snej tak­ty­ce, kiedy ruchy wojsk są szyb­kie i zde­cy­do­wa­ne, msza po­lo­wa musi być także szyb­ka i żwawa. Ta trwa­ła za­le­d­wie dzie­sięć minut i żoł­nie­rze, któ­rzy stali bli­żej, byli nie­zmier­nie zdzi­wie­ni, że ka­pe­lan sobie w cza­sie mszy po­gwiz­du­je.

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #literatura
871442d2-90c8-43c7-81fe-cb3f5b4f8995
5
Kaligula_Minus

Zaczęłam słuchać i te pierwsze rozdziały, zanim trafił na front jakoś mnie nie bawiły. Rozważam powrót do słuchania po twoim wpisie

informatyk

@Kaligula_Minus ja też miałem dwa podejścia do tej książki. Za pierwszym razem, już chyba z 2 lata temu, zacząłem słuchać jakiegoś aktorskiego audiobooka i przerwałem po ~2-3 godzinach. Tym razem też wybrałem audiobooka, ale już bardziej zwyczajnego, czytanego przez tylko jednego lektora.

Kaligula_Minus

@informatyk tej wersji słucham

73d72c5a-9442-47db-a09c-e594bff2bd86

Zaloguj się aby komentować

Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą: każdy stanowi ułamek kontynentu, część lądu. Jeżeli morze zmyje choćby grudkę ziemi, Europa będzie pomniejszona, tak samo jak gdyby pochłonęło przylądek, włość twoich przyjaciół czy twoją własną. Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością. Przeto nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on tobie.

Ernest Hemingway, Komu bije dzwon

#cytaty #literatura
bori userbar
1

Zaloguj się aby komentować

300 + 1 = 301

Tytuł: Dzieje
Autor: Herodot z Halikarnasu
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich
Format: e-book
ISBN: 978-83-04-04575-0
Liczba stron: 763
Ocena: 9/10

Czytanie tej pozycji zajęło mi dużo czasu. Powodem jest mnogość faktów, nazw, opisów, które dla mnie zainteresowanego starożytną Grecją nie mogły zostać pominięte i sprawdzałem je na bieżąco w innych miejscach. Co przedstawiają Dzieje? W centrum jest oczywiście konflikt grecko-perski z początków V wieku p.n.e. Ale to nie wszystko, to swoista księga, ujmująca multum aspektów ówczesnego świata, geografię, etnologie i zwyczaje wszystkich znanych Grekom ludów i narodów, z uwzględnieniem ich wcześniejszej historii, wierzeń czy nawet kultury praktyk seksualnych.

Wielkość Herodota to oczywiście przypisana mu rola pierwszego historyka w historii, chociaż uczciwiej było by powiedzieć protohistoryka. Dzieło jego polega na zbieraniu opowieści od osób, które były wiarygodne by o czymś zaświadczyć. O geografii i ludach od żeglarzy, o historii starożytnego Egiptu od egipskich kapłanów, o szczegółach bitew od ich żyjących uczestników. Często przytacza kilka opowieści o tym samym wydarzeniu, różniących się od siebie, a rozsądzenie która jest bardziej wiarygodna pozostawia czytelnikowi. Jednak te historie obfitowały w wydarzenia magiczne, mityczne. Chociaż co ciekawe Herodot nie zawsze im daje wiarę, wykluczając te najbardziej absurdalne, to też przytacza uznając jako wiarygodne i ważne takie sytuacje jak rozstrzygnięcia wyroczni lub czy ofiary złożone przez wodzów armii wypadły pomyślnie czy niepomyślnie. To w oczywiście oddala go od historyka w powszechnym znaczeniu, ale jego następcy będą się coraz bardziej do tej definicji zbliżać.

To co jest tutaj wybitne na skalę historii świata, to zastosowanie krytycznego myślenia oraz obiektywizmu. Jako Grek nie oddala się od przytaczania faktów, które stawiają ich w złym świetle. Jednocześnie zachowuje dokładność i rzetelność przy opisie przecież arcywroga czyli Persji, wskazując na mądrość ich przywódców czy waleczność perskich wojsk. Jest to widoczne w całym dziele, ale jednocześnie nie jest to stwierdzenie absolutne i z pewnością są miejsca gdzie ten obiektywizm można podważyć.

Takie bezstronne przedstawienie jednej i drugiej strony konfliktu da się zauważyć w greckiej cywilizacji już u Homera. Nie szczędził przecież pozytywnych opisów pod adresem Trojan czy Hektora, a przytaczał fakty, które stawiały w złym świetle Greków, jako nierzadko skłóconych. Przedstawienie historii przez Herodota może być też nazwane jako homeryckie, ze względu na styl pisania Dziejów, zachowanie epickiego rozmachu czy tworzenie napięcia, rozstrzyganie go. Z tego powodu nie jest to suche dzieło historyczne ale jak najbardziej literackie.

#bookmeter #literatura #klasykabiandri
79df1323-bb19-42ab-8f56-7340fdbcdfb5
2
l__p

@abiandri Dzieje są tak topornie i chaotycznie napisane, że się to ciężko czyta. Styl Herodota jest dość gawędziarski, nie powiem. Ale żeby temu dawać 9/10?

abiandri

@l__p Lekko się nie czyta, ale jak na V wiek robi wrażenie, a ocena też za właśnie znaczenie tego dzieła i to co wymieniłem w opisie.

Zaloguj się aby komentować

298 + 1 = 299

Tytuł: Piętno
Autor: Przemysław Piotrowski
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Czarna Owca
Format: e-book
Liczba stron: 461
Ocena: 6/10

Moje pierwsze zetknięcie z kryminałami tego autora ale jak najbardziej na plus. Na pewno nie arcydzieło gatunku ale przyzwoita lektura.
Żona znanego lekarza z Zielonej Góry zgłasza jego zaginięcie a kilka dni póżniej na dwóch zielonogórskich bachusikach zostają znalezione owinięte ludzkie jelita a zapis z monitoringu wskazuje na zaginionego lekarza jako sprawce. Dodatkowo poszukiwany lekarz jest sobowtórem warszawskiego komisarza policji Igora Brudnego. Wygląda na to że panowie mogą być braćmi bliźniakami tym bardziej że inspektor spędził dzieciństwo w zielonogórskim sierocińcu prowadzonym przez siostry zakonne. i było to nieszczęśliwe i bardzo traumatyczne dzieciństwo. Brudny dołącza do zespołu śledczego ale, jak to bywa z tego typu bohaterami, na własnych zasadach. Książka spełnia warunki dobrego kryminału, może kilka rzeczy mnie raziło ale nie odbierając przyjemności z lektury. Drugi tom już się czyta.

Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #literatura #czytajzhejto #hejtoczyta
6c6f03a5-873f-4f43-9409-8d27b1c4eae0
4
WujekAlien

@bojowonastawlonaowca Chyba potrzebujemy pomocy z poprawieniem liczników w ostatnich postach, bo skrypt średnio ogarnia 2 osoby wrzucające recenzje w tym samym/podobnym czasie. Ta książka ma numer 299

serotonin_enjoyer

@WujekAlien kurczę, a sprawdzałam przed samym wrzuceniem, już poprawiam

WujekAlien

@serotonin_enjoyer już wcześniej widziałem, że skrypt nadaje numer po kliknięciu dodaj post i nie sprawdza później, dlatego piszę sobie w innym toolu i do niego tylko przeklejam ;)

Zaloguj się aby komentować

297 + 1 = 298

Tytuł: Wojna wilka
Autor: Bernard Cornwell
Kategoria: powieść historyczna
Wydawnictwo: Otwarte
Format: audiobook
Liczba stron: 488
Ocena: 6/10

Ten tom jak dla mnie najsłabszy z cyklu. Przez pół książki niewiele się dzieje. Uhtred daje się wciągnąć w niepotrzebny pościg za fałszywym księciem a tym czasem wróg atakuje z innej strony i bohater traci bardzo bliską osobę, później musi dokonać zemsty akcja trochę rusza i książka wskakuje na normalny znany z reszty cyklu poziom. Tym razem przeciwnikiem sześćdziesięcioletniego już Uhtreda jest Norweg Skoll ze swoją armią wojowników wilków, wprawiających się w szał bitewny maścią z lulka.

Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #literatura #czytajzhejto #hejtoczyta
2431019d-c2a0-47ed-b090-b511155541b4
0

Zaloguj się aby komentować

295 + 1 = 296

Tytuł: Oni
Autor: Joanna Opiat-Bojarska
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Słowne
Format: e-book
Liczba stron: 350
Ocena: 5/10

Taki sobie kryminał oparty na historii polskich kanibali znad jezior Osiek. Główny bohater, znowu nie neurotypowy chłopak mieszkający z ojcem. Jego świat się wali gdy ojciec zostaje zaaresztowany pod zarzutem morderstwa popełnionego jakoby przed laty. Kosma razem z córką innego współoskarżonego prowadzą swoje śledztwo żeby oczyścić swoich ojców z zarzutów. Można przeczytać, można sobie darować

Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #literatura #czytajzhejto #hejtoczyta
0f69c4bd-f32c-49b6-9f65-fcc2aabb5702
0

Zaloguj się aby komentować

293 + 1 = 294

Tytuł: Dziwna Sally Diamond
Autor: Liz Nugent
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Znak
Format: e-book
Liczba stron: 384
Ocena: 5/10

Nie wiem skąd takie dobre recenzje tej książki na LC bo jak dla mnie to takie czytadło. Główna bohaterka to dorosła ale na pewno nie neurotypowa kobieta, która po śmierci swojego adopcyjnego ojca jego ciało wyrzuca na śmietnik i pali. Nie dlatego że go nie kochała czy nie szanowała ale dlatego że kiedyś w rozmowie powiedział że może tak zrobić bo jemu i tak już będzie wszystko jedno. Sally ma dużo cech ludzi z zespołem Aspergera, nie rozumie przenośni, żartów. Nie odczytuje emocji innych ludzi więc nie rozumie kiedy mówiąc coś co dla niej jest po prostu faktem, może zranić lub obrazić inną osobę. Gdy prawda o tym co zrobiła Sally z ciałem ojca wychodzi na jaw koło niej robi się głośno i zaczynają wychodzić fakty z jej życia o których ona sama nie miała pojęcia. I teraz uwaga będzie spojler:

! Najważniejszy z nich to to, że jej biologiczna matką była dziewczyna, która została porwana i uwięziona przez pedofila i urodziła Sally w niewoli. Po tym jak zostały uwolnione a jej dziadkowie biologiczni nie chcieli przyjąć wnuczki z gwałtu pod swój dach a jej matka umiera trafia pod opiekę psychiatry który pracował z jej matką i jego żony. Oczywiście w trakcie czytania dowiadujemy się coraz większej ilości faktów z życia bohaterki zarówno sprzed adopcji jak i pewnych faktów z jej życia u adopcyjnych rodziców które rzucają trochę inne światło na to jakie były rzeczywiste fakty. Jest też wątek kryminalny bo w jakimś czasie po śmierci ojca Sally dostaje pocztą przytulankę, którą rozpoznaje jako swoją, zna jej imię a nie wiadomo kto jest nadawcą a wiadomo że porywacz jej matki nigdy nie został złapany. Koniec spojlera

Wszystko to zapowiada się jako dobry materiał na bardzo mroczny thriller. No ale otóż nie. Książkę czyta się jak zwykłą obyczajówkę o nudnym życiu zwykłych ludzi. Brak jakiejś głębi psychologicznej sprawia że o tych wszystkich strasznych rzeczach czytamy jakby to w sumie nie było nic takiego. Nie wiem jak się udało autorce tak strywializować problem porwania, pedofilii, znęcania się, i tego jaki to wszystko ma wpływ na psychikę osób których to dotyka. I żeby była jasność nie chodzi o to że w książce jest za mało makabry - chodzi o to że jest ona opisana jak szara codzienność z jakaś taką lekkością (nie nie jest to taki zabieg stylistyczny żeby coś podkreślić), że nie robiło to na czytelniku (w mojej osobie) wrażenia. Trudno mi nazwać swoje odczucia ale jak dla mnie czegoś ewidentnie tej książce brakuje. Nie czuć że którakolwiek postać z książki przeżyła jakiś dramat a raczej że no takie trochu ciężkie życie mieli. 

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #literatura #czytajzhejto #hejtoczyta
3d8969ab-a75f-4a04-ab78-687bfcac7c30
1
serotonin_enjoyer

Proszę #moderacja o skorygowanie licznika w moich wpisach

Zaloguj się aby komentować

Cały ten #paragraf22 podoba się dla mnie coraz bardziej

Milo na ministra finansów! Albo może lepiej nie? XD

#cytaty #literatura #czytajzhejto
66d0bf0d-581f-4a96-9021-b4a021b4c44f
4
Kronos

Paragraf 22 to jest dla mnie arcydzieło humoru. Dodam że Milo zorganizował ..., oczywiście wszystko dla dobra syndykatu. A historia z gościem który widział podwójnie będzie mnie bawić nawet przy setnym czytaniu.

moll

@Kronos czytam po raz pierwszy. I najgorsze w tej książce to ci, którzy to już czytali i z lubością spoilerują ile wlezie xD

(Masz szczęście, że obie te rzeczy za mną, ale nadal to nie zachęca nowych osób do lektury!)

Kronos

@moll No dobra spoiler usunąłem a to drugie niczego nie spoileruje tak naprawdę

Zaloguj się aby komentować

292 + 1 = 293

Tytuł: Chłopki. Opowieść o naszych babkach
Autor: Joanna Kuciel-Frydryszak
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Marginesy
ISBN: 9788367674317
Liczba stron: 494
Ocena: 6/10

Książka była już tutaj recenzowana dużo razy. Od siebie tylko dodam że początek mi się czytało bardzo dobrze, fakty z tej książki nie były dla mnie jakimś szokiem bo moja mam urodziła się przed wojną na wsi i z jej opowieści miałam już niejakie pojęcie jak wtedy życie kobiet na wsi wyglądało. Książka uszczegółowiła i doprecyzowała to moje wyobraźenie. Dowiedziałam się z niej wielu ciekawych faktów i w kilku miejscach dała mi do myślenia. Natomiast przez końcówkę już trochę brnęłam. Ale ogólnie książka warta tego żeby się z nią zapoznać.

Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #literatura #czytajzhejto #hejtoczyta

P. S Przepraszam zaciągnęło mi i osadziło okładkę z czyjejś recenzji bo dane książki zaciągałam z aplikacji i nie bardzo wiem jak to teraz po publikacji zmienić
2ef254d0-dfa2-40e0-9cbc-51484ca8ada0
3
w8jek

jak ktoś nie ma czasu to polecam audiobook

Zaloguj się aby komentować

289 + 1 = 290

Tytuł: Łódź Ulissesa czyli Siedem lat i osiemnaście godzin z Jamesem Joyce'em w Dublinie i nie tylko
Autor: Maciej Świerkocki
Kategoria: językoznawstwo, nauka o literaturze
Wydawnictwo: Officyna
Format: e-book
ISBN: 9788366511446
Liczba stron: 416
Ocena: 8/10

Wczoraj wrzucałem recenzję niestrawnego dla wielu "Ulissesa", a dziś kolej na powiązaną z nim książkę (o której wspomniałem w tamtym wpisie), która jest znacznie przyjemniejsza w lekturze i zdecydowanie bardziej przystępna.

“Łódź Ulissesa” to książka, będąca dodatkowym rezultatem zmagań Macieja Świerkockiego z przekładem “Ulissesa” na język polski. Otrzymujemy w niej zarówno pewien wgląd w pracę tłumacza, jak i omówienie treści poszczególnych rozdziałów, tak ażeby czytelnik mniej więcej mógł zrozumieć o co u Joyce’a chodzi. Z tego też względu jest to świetna lektura uzupełniająca przy czytaniu “Ulissesa” i to nawet niekoniecznie w tłumaczeniu autora. Znaczną część “Łodzi Ulissesa” stanowi “tłumaczenie się z tłumaczenia” i międzyprzekładowa komparatystyka w oparciu o rezultat pracy Macieja Słomczyńskiego (pierwszego tłumacza “Ulissesa” na nasz język).

Przyznać trzeba, że Maciej Świerkocki wykonał tytaniczną pracę, walcząc z ulissesową gmatwaniną. Doceniam więc, że nie ograniczył się do samego przekładu, ale napisał też świetny przewodnik, pozwalający wzbogacić czytelnikowi lekturę “Ulissesa” i lepiej go zrozumieć. Książka ta (zwłaszcza, jeśli pomijać pierwsze części rozdziałów, skupiające się na książce Joyce’a i czytać tylko te fragmenty, które na przykładach konkretnych zdań opowiadają o translatorskich rozterkach) z pewnością będzie też ciekawą lekturą dla osób, zainteresowanych językiem angielskim.

Polecam.

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #literatura
d66fcfad-f91d-486e-bc3e-36b9d46008ff
2
Michot

@informatyk Co ten Ulisses jeszcze napisze, jak dalej tak będzie chodził po Łodzi? xD

A jak pojedzie do Sosnowca?

A serio, to wyrazy podziwu za wgłębianie się w temat. Chociaż nutą masochizmu też powiewa

informatyk

@Michot no proszę, wykryłeś dwuznaczność jak rasowy czytelnik Joyce'a, bo książka ta została wydana właśnie w Łodzi.


Nie no, masochizm to by był, gdyby mi to jakąś przyjemność sprawiało, a ja po prostu dzielę swoje lektury na te rozrywkowe i te, z których chcę wynieść coś innego (przy nich też czasami się dobrze bawię, ale nie zawsze, dlatego w takich sytuacjach mam na podorędziu jakąś lżejszą pozycję, którą podczytuję sobie w trakcie, niekiedy np. idąc liczbą stron albo procentowo łeb w łeb).

Zaloguj się aby komentować

284 + 1 = 285

Tytuł: Ulisses
Autor: James Joyce
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Officyna
Format: książka papierowa
ISBN: 9788366511958
Liczba stron: 784
Ocena: 5/10

Od kiedy pierwszy raz zobaczyłem “Ulissesa” na półce mojego taty, była to dla mnie książka w pewien sposób intrygująca. Wiedziałem o niej tylko tyle, że opisuje wydarzenia z jednego dnia, co w połączenia z kosmiczną (zwłaszcza dla małego dziecka) grubością tego dzieła, wydawało się co najmniej zadziwiające. Później dotarły do mnie też słuchy o rzekomej trudności tej książki; nie mogłem więc oprzeć się pokusie, by w końcu po największy twór Jamesa Joyce’a sięgnąć.

“Ulisses” to jeden wielki eksperyment, trudno więc nie potraktować go inaczej niż jako czytelnicze wyzwanie. Można zadać sobie pytanie, czy jest ono w ogóle warte podjęcia - ja uznałem, że tak, chociażby ze względu na odniesienia do tej książki w innych dziełach. Jak zatem rozpoczęć tę przygodę? Otóż okazuje się, że jest to lektura, które wymaga od czytelnika pewnego przygotowania, o ile oczywiście chce on uniknąć nerwów i frustracji. To niemal całkowicie afabularna książka, do której najlepiej nie podchodzić samodzielnie, ale ostrożnie zbliżyć się wraz z przewodnikiem.

Na szczęście w XXI wieku mamy do nich dość łatwy dostęp. Jest na przykład świetna strona Ulysses Guide, która dokładnie streszcza każdy z rozdziałów. W języku angielskim zostało już opublikowanych kilka przewodników po “Ulissesie”, a na naszym polskim podwórku, na którym od niedawna mamy już dwa tłumaczenia tego dzieła (Maciej Słomczyńskiego, z roku 1969 oraz nowe - Macieja Świerkockiego z roku 2021), istnieje między innymi taka książka jak “Łódź Ulissesa”, w której autor najnowszego polskiego przekładu opisuje swoje zmagania z Joycem oraz tłumaczy czytelnikowi niektóre zawiłości tej powieści.

Istnieje też coś takiego jak schematy - Gilberta oraz Linatiego - które zostały przygotowane przez samego Joyce’a i które rzucają nieco światła na zawartość poszczególnych rozdziałów. Jest to jednak dość niewielki zbiór wskazówek (dla każdego rozdziału określony został jego kolor, symbole, postacie, czas i miejsce wydarzeń, część ciała itd.), przez to dla przeciętnego czytelnika raczej nie będzie to wystarczająco pomoc.

Największa trudność “Ulissesa” polega najczęściej na tym, by w ogóle zorientować się co właśnie czytamy - czy jest to czyjaś wypowiedź (czyja?), czyjeś myśli (czyje?), a może wtrącenie narratora. Zmiana od jednej formy przekazu do drugiej jest tutaj bardzo płynna i na ogół niczym nie wyróżniona (mamy tu często do czynienia z tzw. mową pozornie zależną).

Osobiście próbowałem dwóch podejść - najpierw samodzielne czytanie rozdziału, a później zapoznawanie się ze streszczeniem (m.in. ze wspomnianej już “Łodzi Ulissesa”), jak też odwrotnej kolejności. Wydaje mi się, że zwłaszcza przy końcowych, a więc najdłuższych, fragmentach powieści, lepiej sprawdził się u mnie ten drugi sposób.

Do lektury wybrałem nowy przekład i wydaje mi się, że jest to nieco trudniejsza w odbiorze (choć może za to bogatsza znaczeniowo) wersja niż ta autorstwa Słomczyńskiego. Tłumacz starał się oddać jak najwięcej gier słownych, aluzji i nawiązań, które Joyce ukrył w swoim tekście, podczas gdy Słomczyński w analogicznych sytuacjach zdaje się stawiać na bardziej zrozumiałe i dosłowne tłumaczenie. W rezultacie są miejsca, które wydają mi się niepotrzebnie skomplikowane, choć muszę przyznać, że istnieją też takie fragmenty, gdzie Świerkocki rzeczywiście wydaje sobie radzić lepiej z tłumaczeniem pewnych joyce’owskich dwuznaczności.

Żeby nie być gołosłownym, posłużę się kilkoma przykładami, o których sam Maciej Świerkocki wspomina w swojej książce “Łódź Ulissesa”.
  • Joyce: My will: his will that fronts me. Seas between
  • Słomczyński: Moja wola: jego wola przeciwna mojej. Pomiędzy nimi oceany
  • Świerkocki: Mój Will, moja wola; jego Will, jego wola w konfrontacji z moją. Dzieli nas morze.

I drugi przykład:
  • Joyce: as they drank in jocoserious silence Epps’ massproduct, the creature cocoa
  • Słomczyński: gdy pili w żartobliwie-poważnym milczeniu masowy produkt Eppsa, owo kakao stworzenia
  • Świerkocki: kiedy w żartopoważnym milczeniu popijali niczym wino mszalne dostępny tak powszechnie jak święty Kościół produkt Eppsa, kakao krzepiące duszę i ciało

Nowe tłumaczenie zatem w wielu miejscach opisowo wręcz przekłada owe dwuznaczności i aluzje obecne w oryginale, co z jednej strony może i bardziej przybliża czytelnika do tego, co siedziało w umyśle Joyce’a, a z drugiej czyni lekturę jeszcze bardziej wymagającą.

W każdym razie, dobrze, że obecnie mamy już dwa polskojęzyczne tłumaczenia “Ulissesa” - tak naprawdę żadne z nich w pełni nie oddaje tego, co oryginał (zwłaszcza, że jest to książka, w której bardziej niż o fabułę chodzi właśnie o formę, język), więc w pewien sposób mogą się uzupełniać (zakładając istnienie szaleńców, sięgających po obie wersje).

Przejdźmy jednak co samej książki. Fabuła? Opowieść o “zwyczajnym dniu” trojga bohaterów (Leopolda Blooma - Ulissesa, Stephena Dedalusa - Telemacha, Molly Bloom - Penelopy) oraz miasta, w którym żyją (Dublin). Innymi słowy, rozgrywająca się codziennie na nowo odyseja, sprowadzona do przyziemnych spraw. Nawiązań do Homera jest tutaj sporo, ale większość z nich to szczegóły i subtelności (często przy tym ironiczne), bynajmniej nie będące łatwymi do spostrzeżenia. Na przykład: nieokrzesany irlandzki nacjonalista, to odpowiednik cyklopa Polifema, a kiedy Bloom uderza się o kredens po wejściu do domu, może to nasunąć czytelnikowi skojarzenie z Odyseuszem trafionym przez Antinoosa podnóżkiem w bark.

Jeśli chodzi o zawartość poszczególnych rozdziałów (oczywiście, zapewne dla utrudnienia, Joyce usunął z ostatecznej wersji “Ulissesa” nazwy rozdziałów, chociaż wszyscy komentatorzy ich wciąż używają, więc trzeba je sobie samodzielnie odnaleźć i pozaznaczać, gdyż nie tylko nie mają one tytułów, ale nie są nawet obecne w spisie treści), oto te bardziej nietypowe na tle pozostałych:
  • Eol - szereg scen, które razem wzięte generują filmowe skojarzenia. Obserwujemy różne krótkie wydarzenia, dziejące się w redakcji gazet, dla których pracuje Bloom. Nie podążamy jednak za głównym bohaterem, tylko zostajemy w miejscu, natomiast Bloom opuszcza redakcję i wraca do niej dopiero po jakimś czasie. Przyznam, że spodobał mi się ten zabieg narracyjny.
  • Woły Słońca - dość trudna lektura, ale całkiem interesująca. Styl narracji zmienia się, obrazując rozwój angielskiej literatury. Tutaj zatem przeczytamy zdanie takie jak “A u drzwi domu onego z nadejściem nocy wraz wędrowiec jakowyś stanął“, by kilka akapitów później natknąć się na zupełnie już inny styl: “Powróćmy jednak do pana Blooma, który po swoim pierwszym wejściu zainkasował kilka zuchwałych drwin”.
  • Kirke - jeden rozdział, który ma długość porównywalną z łączną długością pierwszych ośmiu rozdziałów - bo dlaczego by nie? I na dodatek formę dramatu. Ten rozdział doprowadza absurd w “Ulissesie” do ostatecznych granic. Występują tu prawie wszystkie postacie. które pojawiły się we wcześniejszych fragmentach, głos mają również przedmioty, a dzieją się rzeczy prawdziwie niestworzone - Bloom zostaje matką i rodzi kilkoro chłopców, zmienia płeć (i to nie raz), czyni cuda w stylu “chodzi po pajęczynie, zakrywa sobie lewe oko lewym uchem, przechodzi przez kilka ścian”. Ten rozdział ma taki faustowski vibe, czyli absolutny chaos i nonsens. Chociaż wielu joycologów potrafi się w tych obrazach doszukiwać czegoś sensownego, to ja bynajmniej nie zostałem oczarowany przez Kirke.
  • Itaka - to z kolei mój ulubiony rozdział, zbudowany w stylu pytań i odpowiedzi (narracja nazywana “matematycznym katechizmem”). Dużo liczb i całkiem dużo humoru zbieżnego z moim jego poczuciem.
  • Penelopa - słynny monolog (strumień świadomości) Molly Bloom. Na pewno kontrowersyjny i nowatorski w swoich czasach, obecnie już tak oczywiście nie szokuje. Rekordowe długie zdania (ok. 2500 słów), brak znaków interpunkcyjnych, ale mimo to całkiem prosty do zrozumienia. Treść? Cóż… po tym jak przeczytałem co nieco o prywatnej korespondencji Joyce’a, to nie pozostaje nic innego niż skwitować to krótkim stwierdzeniem - jaki autor, taka treść.

Pozostałe rozdziały też oczywiście mają swoje dziwactwa i mało mają wspólnego z typową narracją, jaką spotkamy w większości książek. “Ulisses” jest labiryntem, gąszczem, przez który trzeba się przedzierać i w którym mnóstwo jest detali, które łatwo pominąć. Gdyby nie równoległa lektura “Łodzi Ulissesa”, z pewnością nie miałbym pojęcia nawet o nikłym ich procencie (bo kto normalny sam wywnioskuje np. ów niesamowity zamysł autora, polegający na tym, że brakująca litera w jednym słowie na stronie X ma związek z inną celową literówką na stronie X+500).

Ten ostatni przykład jest też chyba dobrym zobrazowaniem tego, że Joyce, tworząc “Ulissesa”, aspirował do napisania wielkiego dzieła, irlandzkiego eposu, który przez stulecia będzie analizowany przez innych. Nie da się ukryć, że ego tego pisarza, było ponadprzeciętnych rozmiarów. Przyszłość pokazała, że choć książka doczekała się pewnego grona oddanych zwolenników, to posiada też niemałą grupę zatwardziałych krytyków. Osobiście całkiem spodobał mi się fragment korzystnego dla Joyce’a wyroku, w którym sędzia pozwolił na rozprowadzanie “Ulissesa”, gdyż “przy całej swojej nieobyczajności, plugastwie i sprośności, nie może on posłużyć jako środek pobudzający erotycznie - przeciwnie, wywołuje raczej odruchy wymiotne” (cyt. za “Łódź Ulissesa”).

Kończąc już tę przydługawą opinię (chyba nieco udzielił mi się klimat lektury), muszę stwierdzić, że jest to książka, którą bardzo mi ocenić. Czy czytało się ją przyjemnie? Nie, ale nawet tego nie oczekiwałem. Czy jest tu ciekawa fabuła? Nie. Czy zgadzam się z upstrzonym licznymi bluźnierstwami religijnymi wydźwiękiem powieści? Nie, zdecydowanie nie. Czy jest to ciekawy literacki eksperyment? Tak, z całą pewnością. Czy była nowatorska jak na swoje czasy? Jak najbardziej. Czy powieść jest skomplikowanie utkanym tworem, na który autor poświęcił mnóstwo czasu (całe siedem lat)? Tak, zdecydowanie, ale ilość włożonej pracy nie świadczy przecież o jakości.

Rozdzielając zatem ocenę, na dwie części i w pierwszej z nich oceniając wartości moralne i etyczne propagowane w “Ulissesie”, przyznaję tej książce 2/10.
Natomiast jeśli. chodzi o formę literacką, nowatorskość i eksperymentalność, to tutaj daję 8/10. Pod tym względem miałem tu niekiedy skojarzenia z pomysłowością Borgesa, która zrobiła na mnie spore wrażenie.

W literaturze zdecydowanie bardziej wolę zachwycać się treścią, aniżeli formą i chyba jakoś nie po drodze mi z modernizmem (ani Virginia Woolf, ani William Faulkner, żeby wymienić tu tych ostatnio czytanych, też mnie nie zauroczyli swoimi dziełami), więc fanem Joyce’a nie zostałem. Koniec i kropka, kurdebloom.


Nie możemy zmienić tego kraju. Zmieńmy temat.

Powitało Stephena świeże powietrze, grając na jego rozdygotanych nerwach jak na harfie, powiew rozdygotanego powietrza pełnego nasionek jasności.

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #literatura
e8340efb-3476-4a4d-9b49-5ac90fced8e2
9
bori

@informatyk Masz zadatki na pisarza 😉

l__p

@informatyk super recenzja, która tylko bardziej mnie umocniła w przekonaniu, że nie warto tego czytać

Zaloguj się aby komentować

Następna