#literatura

7
408
Thomas Bernhard, Wycinka.
Tylko na chwilę wstąpiłem do sklepu spożywczo-przemysłowego, by powiedzieć, że jestem, a już właścicielka sklepu spożywczo-przemysłowego włożyła czarny płaszcz i udała się ze mną do Żelaznej Ręki, pełniącej funkcję sztabu podczas pogrzebu Joany. W Żelaznej Ręce, podobnie jak właścicielka sklepu spożywczo-przemysłowego, zamówiłem mały gulasz i wraz z właścicielką sklepu spożywczo-przemysłowego czekałem na partnera życiowego Joany. Około wpół do dwunastej partner życiowy Joany wszedł i usiadł przy naszym stole. Gdy ludzie ubrani są na czarno, sprawiają wrażenie jeszcze bledszych niż zwykle, więc życiowy partner Joany (nawiasem mówiąc, właścicielka sklepu spożywczo-przemysłowego mówiła za każdym razem Elfryda) miał tak bladą twarz, jakby lada moment miał zwymiotować. Skądinąd, gdy podszedł do stolika, rzeczywiście zebrało mu się na wymioty, ponieważ wracał z przykościelnej kostnicy, gdzie wstrząśnięty do głębi, jak powiedział, nagłymi wypadkami, musiał znieść widok Joany wsadzonej do plastikowego worka, bo grabarz, czyli miejscowy stolarz, jak to zwykle bywa, który aż do pojawienia się życiowego partnera przed południem nie otrzymał jednoznacznych rozporządzeń co do pochówku, wsadził zwłoki najtańszym sposobem tylko do plastikowego worka i położył na katafalku z desek w kostnicy kościoła w Kilb. Życiowy partner relacjonował w Żelaznej Ręce, że na widok plastikowego worka zrobiło mu się niedobrze i dał kościelnemu polecenie, by zwłoki ubrano w giezło i złożono w bukowej trumnie, co tymczasem przy jego udziale nastąpiło. Jedząc, podobnie jak my, gulasz, powiedział, że nie jest w stanie opisać tych czynności, a mianowicie wyjęcia zwłok Joany z plastikowego worka i obleczenia ich w giezło, bo takie to było straszne. Ostatecznie wybrał dla Joany najdroższą trumnę, jaką miejscowy stolarz miał na składzie. Zjadłszy połowę gulaszu, wyszedł na korytarz gospody, by umyć ręce; kiedy wrócił, dostrzegłem łzy w jego oczach. Joana nie miała przecież żadnych krewnych, powiedział, wszyscy jej poumierali, dlatego sprawy związane z pogrzebem spadły na niego, stwierdził partner życiowy. Myślał, że właścicielka sklepu spożywczo-przemysłowego zatroszczy się o zmarłą Joanę i wszystko, co nastąpiło po jej samobójstwie, ale właścicielka sklepu spożywczo-przemysłowego tylko pokiwała na to głową, nie mogła ani na godzinę zostawić sklepu i myślała, że on, partner życiowy, wziął, że tak powiem, sprawy w swoje ręce. Wszystko jedno. Partner życiowy jadł gulasz z takim pośpiechem, że skończył, kiedy ja dopiero zjadłem połowę gulaszu. Wykrochmaloną białą koszulę pochlapał sobie sosem, w rzeczywistości wykrochmalony biały karczek, bo, jak stwierdziłem, wcale nie miał na sobie koszuli, tylko karczek włożony na wełniany podkoszulek, myślałem w uszatym fotelu. Ten wykrochmalony karczek poplamiony sosem z gulaszu potwierdza w mniejszym lub większym stopniu, że w przypadku partnera życiowego Joany chodzi o ostatniego łachmytę, myślałem w uszatym fotelu. Gdy tylko zjadł gulasz, z niecierpliwością oczekiwał, że właścicielka sklepu spożywczo-przemysłowego i ja przestaniemy jeść, ale właścicielka sklepu spożywczo-przemysłowego, podobnie jak ja, była w stanie jeść tylko bardzo wolno. Koniec końców ja zostawiłem niemal połowę gulaszu, a właścicielka sklepu spożywczo-przemysłowego wcisnęła w siebie cały gulasz.
#literatura #ksiazki #czytajzhejto

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 158 + 1 = 159
Tytuł:  Na wschód od Edenu
Autor: John Steinbeck
Gatunek: literatura piękna
Ocena: 10/10
Niesamowita książka - bogata w symbolikę, piękna historia o walce dobra ze złem, o ludzkiej tożsamości i wolności do podejmowania własnych decyzji, osadzona w realiach Kalifornii z przełomu XIX i XX wieku.
Świetnie nakreśli bohaterowie, a każdy z nich może nas czegoś nauczyć. W każdym z nich toczy się wewnętrzna walka i żaden z nich nie jest postacią prostą i oczywistą.
Akcja, choć czasami, zwłaszcza na samym początku powieści, toczy się w dość leniwym tempie, w wielu miejscach staje się mocno wciągająca, dzięki czemu książkę, mimo jej sporej objętości, czyta się szybko.
Nad wszystkim zaś co jest tu przedstawione w doskonale zbudowanej warstwie realistycznej, nad urodzajnymi polami Kalifornii, nad spokojnym miasteczkiem w Dolinie Salinas, nad rodzinami Trasków i Hamiltonów, wisi motyw biblijnej przypowieści o Kainie i Ablu. O bracie, który zabił brata i który stał się jednym z praojców ludzkości.
Książka obfituje w niezwykłe, zapadające w pamięć sceny, jak chociażby ta, w której po burzliwej dyskusji, dzieciom Adama zostają nadane imiona czy ta, w której konający ojciec jest proszony o udzielenie swemu synowi błogosławieństwa - są to obrazy, które potrafią wręcz przyprawić czytelnika o ciarki i łzy wzruszenia.
Wśród mądrości płynących z dzieła Steinbecka, jako rodzic dostrzegam m.in. przestrogę przed tym, co może się stać, jeśli różnicuje się podejście do swoich dzieci, dając im odczuć faworyzowanie jednego z nich. Jakie są skutki jeżeli to, co może dać rodzic - miłość, uwaga, bliskość, czas - nie są sprawiedliwie rozdysponowywane pomiędzy całe potomstwo.
Podsumowując - "Na wschód od Edenu" to w mojej opinii arcydzieło, które śmiało mogę wszystkim polecić.

Kiedy człowiek powiada, że nie chce o czymś mówić, zwykle to znaczy, że nie może myśleć o niczym innym.
Jeśli dana opowieść nie mówi o słuchaczu, ten zazwyczaj nie będzie jej słuchał. Tutaj stawiam regułę: wielka i trwała opowieść musi mówić o każdym, bo inaczej nie przetrwa. To, co dalekie i obce, nie jest interesujące - tylko rzeczy głęboko osobiste i blisko nam znane.
Kiedy to ci mówię, sam prze­sie­wam swoje wspo­mnie­nia, po­dob­nie jak nie­któ­rzy prze­sie­wa­ją zie­mię spod pod­ło­gi szyn­ku, szu­ka­jąc zia­re­nek zło­te­go pia­sku mię­dzy szpa­ra­mi. To taka po­śled­niej­sza ko­pal­nia złota... po­śled­niej­sza. Za młody jesz­cze je­steś, Ada­mie, żeby prze­sie­wać wspo­mnie­nia. Po­wi­nie­neś do­ra­biać się no­wych, aby ko­pal­nia była bo­gat­sza, jak doj­dziesz do wła­ści­we­go wieku.
Czyż pan nie ro­zu­mie?! – za­wo­łał. – Ame­ry­kań­skie tłu­ma­cze­nie na­ka­zu­je lu­dziom trium­fo­wać nad grze­chem, a grzech można na­zwać nie­wie­dzą. Prze­kład króla Ja­ku­ba daje obiet­ni­cę w sło­wie „bę­dziesz”, co zna­czy, że lu­dzie z całą pew­no­ścią nad grze­chem za­trium­fu­ją. Na­to­miast słowo he­braj­skie, wyraz tim­szel – „mo­żesz” – daje prawo wy­bo­ru. Kto wie, czy to nie naj­waż­niej­sze słowo na świe­cie. Mówi ono, że droga jest otwar­ta.
Ada­mie nie wiem, co mo­żesz do­sły­szeć czy zro­zu­mieć. Kiedy drę­twia­ła ci ręka, a oczy od­ma­wia­ły po­słu­szeń­stwa, do­wie­dzia­łem się o tym wszyst­kie­go, co zdo­ła­łem. Ale pewne rze­czy wiesz tylko ty jeden. Moż­li­we, że tam, za swo­imi ocza­mi, je­steś w tej chwi­li czuj­ny i by­stry, a moż­li­we też, że ży­jesz w zmęt­nia­łym, sza­rym śnie. Może jak nowo na­ro­dzo­ne dziec­ko, do­strze­gasz tylko świa­tło i ruch. Mózg twój jest uszko­dzo­ny i kto wie, czy nie sta­łeś się teraz czymś nowym na tym świe­cie. Twoja do­broć może prze­mie­ni­ła się w ma­łost­ko­wość, a twoja po­sęp­na pra­wość nie jest już taka spo­koj­na i bez­względ­na. Nikt tego nie wie prócz cie­bie, Ada­mie! Czy sły­szysz mnie?
Ale Kain wyżył i miał dzie­ci, na­to­miast Abel żyje tylko w tej opo­wie­ści. My je­ste­śmy dzieć­mi Kaina. I czy to nie dziw­ne, że trzej do­ro­śli męż­czyź­ni, dzi­siaj, w stu­le­ciu o tyle ty­się­cy lat od­le­głym, dys­ku­tu­ją o tej zbrod­ni tak, jakby zda­rzy­ła się wczo­raj w King City i jesz­cze nie była roz­pa­try­wa­na przez sąd?
Sa­mu­el po­pa­trzał przy­tom­nie na Toma i po­wie­dział: „Muszę już wstać”. Spró­bo­wał i usiadł bez­sil­nie z po­wro­tem, chi­cho­cząc – co robił za­wsze, gdy po­ko­na­ła go ja­ka­kol­wiek moc na tym świe­cie. Miał prze­świad­cze­nie, że nawet po­bi­ty może skraść odro­bi­nę zwy­cię­stwa, śmie­jąc się z klę­ski. 
Pew­nej nocy, nocy gorz­kiej jak musz­tar­da, nocy, która była wczo­raj­szą, zja­wi­ła się dobra myśl i osło­dzi­ła ciem­ność, kiedy od­cho­dził dzień. I ta myśl trwa­ła od gwiaz­dy wie­czor­nej aż po Niedź­wie­dzi­cę za­póź­nio­ną na skra­ju pierw­sze­go brza­sku – o któ­rej mó­wi­li mą­drzej­si od nas. Dla­te­go sam się tu za­pro­si­łem.
Nie po­tra­fisz od­czuć, jak zimno jest w nocy sa­mot­ne­mu dziec­ku? Gdzież może ono zna­leźć cie­pło, gdzie ra­dość z pie­śni pta­ków, z po­ran­ka?
– Bez żar­tów. O, pew­nie, że bez. Opo­wiedz mi o sobie... je­że­li masz chęć, oczy­wi­ście.
– No... ja je­stem... – Urwał. – To nie takie łatwe, jak przyj­dzie co do czego – dodał.
– Ja myślę. Może nawet nie­moż­li­we. Opo­wiedz mi o swoim bra­cie.
– Co oj­ciec chce o nim wie­dzieć?
– Ano to, co ty o nim my­ślisz. Prze­cież nic wię­cej nie mo­żesz mi po­wie­dzieć.
– On jest dobry. Nie robi złych rze­czy. Nie ma złych myśli.
– Teraz mi mó­wisz o sobie.
– Słu­cham?
– Mó­wisz, że ty ro­bisz złe rze­czy i masz złe myśli.
#ksiazki #czytajzhejto #literatura
06b52184-5e6c-447d-a7e5-ed6220c91811

Zaloguj się aby komentować

156 + 1 = 157
Tytuł: „World War Z”
Autor: Max Brooks
Kategoria: horror, reportaż(?)
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Tłumacz: Leszek Erenfeicht
Ocena: 7/10
Własny licznik: 2 + 1 = 3
Zagrałem w grę, obejrzałem film, to i dla dopełniania postanowiłem przeczytać także książkę - tym bardziej, że kumpel zachwalał, jakoby była o wiele lepsza niż ekranizacja czy egranizacja. I ja się z tym zgadzam.
W książce trudno szukać ogromu akcji znanej z filmu czy właśnie gry. Mamy do czynienia ze swego rodzaju reportażem - główny bohater oddaje głos ludziom, którzy przeżyli wojnę zombie. Pozwala im się wygadać, opowiedzieć swoją opowieść z różnych etapów apokalipsy.
I tak na początku mamy do czynienia między innymi z historią lekarza, który dokonywał transplantacji we własnej klinice. W przypadkowy sposób odkrył, że wirus przemieniający ludzi w zombie przenosi się także poprzez zarażone organy, wykorzystywane później do przeszczepu, co zdecydowanie pomogło w rozprzestrzenieniu się zarazy na inne kraje. Albo relację przemytnika ludzi. Albo opowieść żołnierza z samego początku wojny, kiedy jeszcze nie za dobrze radzili sobie z walką z zombie czy innego z późniejszej jej fazy, gdy dowództwo wymyśliło już sposób na przeciwnika.
Otrzymujemy strzępki informacji, które zbierane łączą się powoli w całość, pozwalając na spojrzenie na samą wojnę z różnych perspektyw. Bardzo fajny zabieg tym bardziej, że niektórzy rozmówcy wspominają o czymś, co zostaje później uzupełnione przez kolejnego. Albo zostało już opowiedziane, też zależy.
Największą wadą powieści jest to, że czasem miałem wrażenie, jakbym czytał relację tego samego człowieka, który był po prostu w różnych miejscach w różnym czasie. Brakowało mi jakiejś takiej większej różnorodności w sposobie mówienia, co czasami jednak trudno jest oddać w formie pisemnej.
Jak rozumiem poszczególne oceny:
1 - beznadziejna
2 - bardzo słaba
3 - słaba
4 - może być
5 - przeciętna
6 - dobra
7 - bardzo dobra 
8 - rewelacyjna
9 - wybitna
10 - arcydzieło 
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #hejtoczyta #literatura
54107836-14be-4590-923d-b57fe97a2063
cyberpunkowy_neuromantyk

@franaa


Nie wiedziałem nawet.


Niestety, nie przepadam za audiobookami. Łatwo się rozpraszam, jak czegoś słucham, i potem muszę ciągle wracać do fragmentu, w którym przestałem słuchać. :')

franaa

@Niggauke wpisz world war z audiobook pl i będzie

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
UWAGA: W czwartym akapicie recenzja zawiera spoiler!
#bookmeter 141 + 1 = 142
Tytuł:  Katedra Najświętszej Marii Panny w Paryżu (Dzwonnik z Notre Dame)
Autor: Victor Hugo
Gatunek: literatura piękna
Ocena: 8/10
Chociaż "Nędznicy" zdecydowanie wciąż pozostają moją ulubioną powieścią Victora Hugo, to "Katedra Najświętszej Marii Panny w Paryżu" również przypadła mi do gustu.
Największą zaletą tej książki są dla mnie ciekawie skonstruowani bohaterowie. Na przykład Klaudiusz Frollo, mimo że można by go nazwać "czarnym charakterem", bynajmniej nie jest przedstawiony w sposób jednoznacznie negatywny. Widzimy tu raczej człowieka, który toczy wewnętrzną walkę i podejmuje złe, tragiczne w skutkach decyzje.
Sama fabuła, zwłaszcza jak na literaturę mającą już swoje lata, jest dosyć wciągająca, a autor, w standardowy dla siebie sposób, między rozdziały z opisami zdarzeń, wplata swoje filozoficzne przemyślenia, tyczące się m.in. moralności czy historii ludzkości.
== SPOILER PONIŻEJ ==
Victor Hugo nie patyczkuje się ze swoimi bohaterami. Na końcu umierają: Quasimodo, Esmeralda, jej matka, Frollo i jego brat, zaś "Phoebus de Chateaupers skończył również tragicznie: ożenił się".
== KONIEC SPOILERA ==
Myślę, że książka warta jest przeczytania, zarówno ze względu na wzniosły przekaz, jak i chociażby z uwagi na obecność w kulturze masowej za sprawą disneyowskiej adaptacji, która, choć może się podobać, to z wiernością nie ma zbyt wiele wspólnego.

Był on w isto­cie zły, bo był dziki, był zaś dziki, bo był brzyd­ki: miała jego na­tu­ra wła­sną swą lo­gi­kę. Siła, tak nie­sły­cha­nie roz­wi­nię­ta, sta­no­wi­ła także jedną z przy­czyn jego zło­śli­wo­ści.
Po­twor­ny spi­żo­wiec, cały zdy­sza­ny, rżał pod nim, wów­czas nie był to już ani wiel­ki dzwon ka­te­dral­ny, ani Quasimodo: było to ja­kieś wi­dzia­dło, wir, burza; upiór pa­zu­ra­mi wpity w grzbiet na­po­wietrz­ne­go ru­ma­ka; dzi­wo­twór ba­jecz­ny — pół czło­wie­ka i pół dzwo­nu.
Po okręgach sądowych tyleż było miejsc schronienia, co placów tracenia. Było to nadużycie bezkarności obok nadużycia męczarni, rzecz zła obok rzeczy złej.
Bo też miłość jest jako drzewo: rośnie sama, głęboko zapuszcza korzenie w całe nasze jestestwo, i częstokroć nie przestaje się zielenić nawet na ruinach serca.
Brat ten ma­leń­ki bez ojca, bez matki, który spadł mu nagle na barki jak z nieba, uczy­nił zeń czło­wie­ka no­we­go. Spo­strzegł, że jest coś in­ne­go jesz­cze na świe­cie oprócz wie­dzy; że dusza ludz­ka i tkli­wych wra­żeń po­trze­bu­je; że życie bez piesz­czo­ty i mi­ło­ści by­ło­by ko­ło­wrot­kiem su­chym, skrzy­pią­cym i roz­pacz­li­wym.
Bu­dow­nic­two aż do XV wieku było głów­ną kro­ni­ką ludz­ko­ści; w tym prze­cią­gu czasu nie było ani jed­nej myśli, która by się nie stała gma­chem; każda myśl lu­do­wa jak każde prawo re­li­gij­ne miała swoje po­mni­ki; ro­dzaj ludz­ki wszel­ką swoją myśl, ma­ją­cą pewne zna­cze­nie, kre­ślił na ka­mie­niu. Dla­cze­go? Bo wszel­ka myśl, bądź re­li­gij­na, bądź fi­lo­zo­ficz­na, za­słu­gu­je na uwiecz­nie­nie, bo myśl, która po­ru­szy­ła jedno po­ko­le­nie, chce po­ru­szyć inne także i ślad po sobie zo­sta­wić. Jakże nie­pew­na jest nie­śmier­tel­ność rę­ko­pi­su! (...) Myśl ludz­ka znaj­du­je spo­sób uwiecz­nie­nia się nie tylko trwal­szy od bu­dow­nic­twa, ale jesz­cze prost­szy i ła­twiej­szy. Bu­dow­nic­two traci berło. Ka­mien­ne li­te­ry ustę­pu­ją miej­sca oło­wia­nym li­te­rom Gu­ten­ber­ga. Książ­ka ma zabić gmach. (...) Wiel­ki po­emat, wiel­ki gmach, wiel­kie dzie­ło ludz­ko­ści nie bę­dzie się już odtąd bu­do­wać — bę­dzie się dru­ko­wać.
#ksiazki #czytajzhejto #literatura
1c5ffe16-6375-4a77-b7a6-9d304bb4ef5a
ErwinoRommelo

@informatyk polecam « Czlowiek Smiechu » tak samo jak w « 93 » Hugo pokazal cos bardziej mrocznego, z przyjemnoscia przeczytam recenzje, reakcje fanow « Nedznikow » sa zawsze interesojace. Pzdr

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 135 + 1 = 136
Tytuł:  Duma i uprzedzenie
Autor: Jane Austen
Gatunek: klasyka, powieść obyczajowa
Ocena: 7/10
Jest to pierwsza książka Jane Austen, po którą sięgnąłem i otrzymałem dokładnie to, czego się spodziewałem - obyczajową opowieść o małżeństwach zawieranych wśród wyższych warstw społecznych, z przekazem, który choć współcześnie jest oczywistością, to dwieście lat temu był czymś zdecydowanie godnym uwagi.
Państwo Bennet mają pięć córek w przedziale od 15 do 22 lat, a w czasie trwania przedstawionej tu historii za mąż wychodzą aż trzy z nich, co w oczach ich matki jawi się wręcz jako jej życiowy sukces. Zwłaszcza, że problemem rodziny Bennetów jest możliwość zaoferowania dość skromnego posagu.
Główna bohaterka, Elżbieta Bennet, jest osobą, która reprezentuje ideę małżeństwa z miłości zamiast, całkiem popularnego w owych czasach, małżeństwa z rozsądku. Potrafi zatem odrzucić korzystne finansowo oświadczyny i podążać jedynie za głosem swojego serca.
Fabuła nie jest zatem zbyt skomplikowana, ale zaletą powieści są całkiem ciekawie wykreowane postacie. Mamy tutaj głupiutką panią Bennet, jej inteligentniejszego i wspierającego decyzje córek męża, tajemniczego pana Darcy'ego (z którym, mimo uprzedzeń sporej części bohaterów, jak najbardziej można sympatyzować, zwłaszcza jeśli jest komuś bliski jest introwertyzm), zadufanego w sobie pastora Collinsa, niehonorowego Wickhama oraz oczywiście grono różniących się od siebie wzajemnie córek.
Nie jest jest to w mojej ocenie żadna porywająca lektura, ale czyta się dość przyjemnie; napisana jest ładnym językiem i przekazuje wartości, z którymi trudno się nie zgodzić.

Mu­sisz na­uczyć się tro­chę mojej filo­zo­fii: myśl o prze­szło­ści tylko wtedy, kiedy może ci ona spra­wić przy­jem­ność.
#ksiazki #czytajzhejto #literatura
c28ee45a-9eb4-4202-a38a-73a7bb59f0ca
eR2

ale rozwaliła mnie ta grafika,


@informatyk A już myślałem, że czytanie tego powoduje raka i wiele innych chorób #pdk

6649387f-c304-4fb0-8dd2-3b5c66472c33
serotonin_enjoyer

@5tgbnhy6 Ta grafika wygląda przerażająco a w książce to wszystko było takie proste Jestem fanką Jane Austen i mi się bardzo przyjemnie jej książki czyta. Lubię te kotłujące się uczucia zduszone sztywnym konwenansem.

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 129 + 1 = 130
Tytuł:  Ojciec Chrzestny
Autor: Mario Puzo
Gatunek: kryminał, sensacja, thriller
Ocena: 9/10
Mario Puzo pisze o rodzinie Corleone w taki sposób, że już po kilku pierwszych rozdziałach aż chciałoby się złożyć osobiście uszanowanie Ojcu Chrzestnemu i zapewnić go o swojej dozgonnej przyjaźni.
Bohaterowie powieści przestrzegają twardych zasad, a wiele spośród tych reguł jest wartych uwagi nawet jeśli nie jest się czystej krwi Sycylijczykiem. Na kartach powieści widzimy też różnice w charakterach i temperamentach poszczególnych członków Rodziny i to, jakie rezultaty przynoszą wynikające z tego postawy.
Akcja jest tu niezwykle wartka, przez co trudno oprzeć się pochłonięciu książki w jak najszybszym czasie. Najsmutniejszym elementem w lekturze był dla mnie fakt, że zbliżając się do jej końca, zaczynałem odczuwać przykrość z powodu tego, że moja obecność w Nowym Jorku lat 40. dobiega końca i muszę rozstać się z klimatycznym światem, wykreowanym przez Mario Puzo.
Na uwagę zasługuje również to, że mafijne życie nie jest tu bynajmniej przedstawione jako ideał, który z niewiadomych przyczyn jest zwalczany przez instytucje państwa, nie radzącego sobie ze swoimi obowiązkami. Między innymi dzięki wątkowi ucieczki Michaela do Włoch możemy zobaczyć też drugą stronę medalu i to, jak działalność mafii w negatywny sposób wpływa na zwyczajnych ludzi, którzy chcieliby po prostu żyć, korzystając z przynależnej im wolności.
Bardzo polecam i cieszę się, że udało mi się przeczytać książkę, zanim sięgnąłem po ekranizację.

Włosi mają takie powiedzonko, że świat jest tak twardy, iż człowiek musi mieć dwóch ojców, żeby się nim opiekowali i dlatego ma ojca chrzestnego.
wyczuwał w tym młodym mężczyźnie coś innego: przebiegle utajoną siłę, człowieka zazdrośnie strzegącego przed wzrokiem ogółu swej rzeczywistej mocy, w myśl zasady dona, że przyjaciel nigdy nie powinien zbyt wysoko oceniać naszych zalet, a wróg powinien przeceniać nasze wady.
Żyłeś jak głupiec i spotkał cię los głupca.
Hagen ro­zu­miał, że po­li­cjant wie­rzy w prawo i ład w oso­bli­wie na­iw­ny spo­sób. Wie­rzy w nie bar­dziej niż spo­łe­czeń­stwo, któ­re­mu służy. Prawo i ład są bądź co bądź tą ma­gicz­na siłą, z któ­rej czer­pie on swoją wła­dzę, in­dy­wi­du­al­ną wła­dzę, którą ceni tak, jak pra­wie wszy­scy lu­dzie ją cenią. A mimo to za­wsze tli się w nim nie­chęć do spo­łecz­no­ści, któ­rej służy. Jest ona jed­no­cze­śnie jego pod­opiecz­ną i jego ofia­rą. Jako pod­opiecz­na jest nie­wdzięcz­na, skłon­na do obelg i wy­ma­ga­ją­ca. Jako ofia­ra jest nie­uchwyt­na i nie­bez­piecz­na, pełna prze­bie­gło­ści.
Tom, nie daj się bujać ni­ko­mu. To wszyst­ko jest oso­bi­ste, cały biz­nes od po­cząt­ku do końca. Każdy ka­wa­łek gówna, który czło­wiek musi zja­dać co dzień przez całe swoje życie, jest czymś oso­bi­stym. Na­zy­wa­ją to biz­ne­sem. Ale jest to oso­bi­ste jak cho­le­ra. Wiesz, od kogo się tego na­uczy­łem? Od dona. Od mo­je­go sta­re­go. Ojca Chrzest­ne­go. Gdyby pio­run strze­lił w jego przy­ja­cie­la, oj­ciec wziął­by to oso­bi­ście. Moje wstą­pie­nie do pie­cho­ty mor­skiej wziął oso­bi­ście. Dla­te­go wła­śnie jest wiel­ki. Wiel­ki don. Wszyst­ko bie­rze oso­bi­ście. Jak Bóg.
Nie można mówić „nie” lu­dziom, któ­rych się kocha, nie za czę­sto. To cały se­kret. A poza tym, kiedy to mó­wisz, musi brzmieć jak „tak”. Albo trze­ba ich sa­mych skło­nić do po­wie­dze­nia „nie”. Trze­ba po­świę­cić na to sporo czasu i trudu.
#ksiazki #czytajzhejto #literatura
f0e6a5d3-cda9-437d-92aa-aa7cec32e944
informatyk

@tbjoka: chyba po prostu nie oglądam zbyt dużo filmów. Wiadomo, trochę kultowych scen z filmu kojarzyłem (prośba o zabijanie za pieniądze w dniu ślubu córki albo głowa konia w łóżku), ale fabułę poznałem dopiero z książki, co zdecydowanie uprzyjemniło jej lekturę. W wieku dziecięcym próbowałem oglądać, ale pewnie byłem za mały, bo zdaje się, że nawet nie przebrnąłem do końca.

Czerwony_Stolec

Czytalem wielokrotnie. Za kazdrym razem czulem niedosyt, w dlugosci ksiazki. Zdexydowanie za krotka.

prorock

@tbjoka też najpierw przeczytałem książkę No, jakoś tak wyszło. I bardzo dobrze wyszło

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 124 + 1 = 125
Tytuł:  Miedziaki
Autor: Colson Whitehead
Gatunek: powieść historyczna
Ocena: 7/10
"Miedziaki" to krótka książka, przedstawiająca problem dyskryminacji rasowej w Ameryce lat 60. na przykładzie zakładu poprawczego dla młodzieży. Fikcyjny poprawczak, zwany właśnie "Miedziakiem" wzorowany jest na Dozier School for Boys w stanie Floryda, w którym rzeczywiście dochodziło do licznych nadużyć, brutalności i przemocy, łącznie z zabójstwami chłopców, którzy zostali skazani na "reedukacyjny" pobyt w tej placówce.
Historia, której głównym bohaterem jest Elwood Curtis, jest całkiem wciągająca. Plus należy się też za zaskakujące zakończenie. Jeśli ktoś ma ochotę na pozycję, która porusza te nieco ciemniejsze karty z najnowszej historii USA, to jak najbardziej polecam.

Zwycięzcom łatwo kibicować. Nie, on lubił tych, którzy słaniali się jak pijani, powłócząc nogami na trzydziestym ósmym kilometrze. (...) Maruderzy i niemrawcy, którzy pokonywali nie trasę maratonu, lecz własny charakter - sięgali w głąb siebie, żeby wyłonić się na światło dzienne z tym, co znaleźli.
Odmówiono im nawet przyjemności bycia zwykłymi chłopcami. Okaleczeni i kulawi, zanim wyścig się rozpoczął, nigdy nie mieli poznać, jak to jest być normalnym człowiekiem.
#ksiazki #czytajzhejto #literatura
f5547534-ad28-476c-93b4-8ec88c032a6d
adamszuba

Fajna książka. Dobrze jest czasem zmienić perspektywę.

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 107 + 1 = 108
Tytuł:  Chołod
Autor: Szczepan Twardoch
Gatunek: powieść historyczna
Ocena: 8/10
Trudno mi w kilku zdaniach podsumować tę książkę, gdyż nie jest mi łatwo zwięźle napisać co właściwie jest jej tematem. Mamy tutaj zarówno nadrzędną opowieść - historię pisarza, który w wyniku zbiegu okoliczności staje się uczestnikiem dwuosobowej wyprawy, poszukującej Siewieru, jak i przedstawiony w dziennikach Konrada Widucha opis kolei losu tego bohatera - działalności w strukturach komunistycznych, pobytu w sowieckim łagrze, ucieczki z niego, spotkania z Ljau­dīs.
Pierwszy z tych wątków ma w sobie klimat, który trochę przywodzi mi na myśl poszukiwanie Atlantydy. Czy Siewier to tylko fikcja, czy może dymiąca góra na dalekiej północy naprawdę istnieje?
Sama historia Widucha-najducha jest zaś, moim zdaniem, po prostu kawałkiem dobrze napisanej opowieści. Mocne sceny, surowy klimat, a do tego wgląd w to, co dzieje się w głowie głównego bohatera. Spojrzenie na podejmowane decyzje, ich przyczyny oraz skutki. "Czy ja człowiek?" "Był ja kiedykolwiek czełowiekiem?" "Ale czy ja jeszcze czełowiek?". Doświadczenia przeżyte przez postać, w której ustach mogą zabrzmieć takie pytania są niewątpliwie czymś wartym uwagi.

Nie będę pi­sał o miej­scu, któ­re­go na­zwy nie chcę wspo­mi­nać, bo nie chcę opi­sać naj­gor­sze­go miej­sca, w ja­kim może się zna­le­źć cze­ło­wiek, a wi­dział ja kil­ka nie naj­lep­szych, więc wiem, co mó­wię. Już tam w tem miej­scu tylu spo­tkał ja in­te­li­gen­tów, pro­fe­so­rów, do­cen­tów, pi­sa­rzy, po­etów, dzien­ni­ka­rzy, że któ­ryś tam na pew­no o tem coś na­pi­sze, jak mu z ła­ski Sta­li­na dane bę­dzie prze­żyć. To już tam so­bie po­czy­ta­cie, jak ich kie­dyś wy­pusz­czą i oni tam na­pi­szą, jak to było w tem miej­scu, w któ­rem nie cze­ło­wiek umie­ra, ale jego du­sza.
Dla­cze­go mil­cze­li? A dla­te­go, że jak wszy­scy lu­dzie na tym świe­cie, któ­rych ja w mo­jem dłu­giem ży­ciu wi­dział, po­tra­fi­li do­sko­na­le od­wra­cać wzrok, kie­dy im co nie pa­so­wa­ło.
Czy nie mógłbym dopowiedzieć tej historii, uzupełnić jej o jakieś chociażby domniemania na temat dalszych losów Konrada? (...) No cóż, gdybym był przedstawicielem polskiej szkoły reportażu, zrobiłbym tak bez wątpienia, w końcu polega ona na zmyślaniu, ja jednak jestem tylko powieściopisarzem i prawda bywa dla mnie ważniejsza od dobrej historii.
#ksiazki #czytajzhejto #literatura
1a323b82-60df-4c4f-a0dd-9b678da60a32
inskpektor

@informatyk O, powieść historyczna - mniam. Podobał mi się jego 'Wieczny Grunwald'. Jak ma podobny klimat to trzeba się będzie przyjrzeć bliżej tej pozycji.

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 102 + 1 = 103
Tytuł:  W stronę Swanna
Autor: Marcel Proust
Gatunek: klasyka
Ocena: 6/10
Moje pierwsze spotkanie z Proustem niestety nie zaowocowało przesadną sympatią do prozy tego autora. "W stronę Swanna" było dla mnie lekturą dość męczącą, która nie przyniosła mi ani ciekawej rozrywki, ani burzy emocji, ani dużo, tak wychwalanych przez wielu czytelników, "trafnych przemysleń".
Owszem, od strony językowej, mamy tu do czynienia z czymś świeżym (w kontekście czasu powstania tego dzieła), robiącym wrażenie również dziś. Piękne, długie zdania, poetyckie porównania, nieoczywiste spojrzenie na rozmaite detale codzienności. Ale, szczerze mówiąc, od książki okrzykniętej arcydziełem oczekiwałem czegoś więcej niż ślicznej formy. Liczyłem na to, że i sama treść będzie czymś wartościowym i poruszającym.
Mimo, że pierwszy tom "W poszukiwaniu utraconego czasu" (tak, "utraconego", albowiem czytałem tę książkę w nowym tłumaczeniu) był dla mnie pewnym rozczarowaniem, otwarcie deklaruję, że moim postanowieniem jest przeczytać również kolejne tomy. Spróbuję jednak sięgać po nie z częstotliwością nieprzekraczającą jednego tomu na rok. Być może bowiem, jeśli recepcja tego dzieła jest kwestią jakiegoś rodzaju dojrzałości, to takie rozłożenie lektury w czasie pozwoli mi, nim ukończę całość, zachwycić się wreszcie tym, co usiłuje przekazać światu Marcel Proust.
Czytając inne recenzje, zwróciłem uwagę na to, że sporo osób uważa, pierwszą część tego tomu, dotyczącą dzieciństwa narratora, za tę bardziej nużącą, natomiast opis relacji Swanna z Odettą za ciekawsze fragmenty powieści. Ja natomiast, spoglądając na podkreślone przeze mnie cytaty, mam raczej zgoła odmienne wrażenie. W pierwszej części, mimo że "fabularnie" dzieło się mniej, to więcej było zaglądania do swojego wnętrza. Natomiast "Miłość Swanna", mimo iż rzeczywiście momentami potrafiła zaciekawić akcją, była dla mnie tak męcząca ze względu na dominację opisów spotkań towarzyskich wyższych warstw społecznych, że trudno uznać mi te fragmenty za ciekawsze.
Jeśli są tutaj jacyś fani Prousta, to zachęcam do komentarzy, gdyż chętnie dowiem się, co dokładnie urzekło Was w dziełach tego autora.

I musiałem odejść bez wiatyku, pokonując każdy stopień schodów - jak w popularnym zwrocie - "na przekór sercu" - wspinając się opornie, wbrew własnemu sercu, które pragnęło wrócić do mamy, ponieważ ona nie upoważniła mnie pocałunkiem, by podążyło za nią.
W istocie bowiem ten szloch nigdy nie ustał i jedynie dlatego że życie wokół mnie milknie coraz bardziej, słyszę go ponownie, niczym dzwony klasztorne, których bicie zagłuszają w dzień hałasy miasta, lecz które rozbrzmiewa donośnie w ciszy wieczoru.
(...) wszystkie kwiaty z naszego ogrodu, a także z ogrodu pana Swanna, i lilie z Vivonne, i prości ludzie ze wsi i ich domki, i kościół, i całe Combray wraz z okolicami, wszystko to, nabierając formy i konsystencji, wyłoniło się - miasto i ogrody - z mojej filiżanki herbaty.
Jednak ojciec, dociekliwy, zirytowany i okrutny, podjął:
- Czy ma pan przyjaciół w tych stronach? (...)
- Mam przyjaciół wszędzie tam, gdzie kępy drzew poranionych, lecz nie zwyciężonych, skupiły się, by wspólnie, z patetycznym uporem błagać o zmiłowanie nieznające litości, niemiłosierne niebo
- Nie o tym chciałem mówić
na widok jednego tylko maku, wciągającego na szczyt masztu i wystawiającego na chłostę wiatru swój czerwony płomień
Trzy czwarte wysiłków umysłu i kłamstw wymyślanych przez próżność (...) powstało na użytek ludzi o niższej kondycji. I Swann, naturalny i swobodny wobec księżnej, drżał w obawie przed wzgardą, przybierał pozy gdy znalazł się w obecności pokojówki.
Na ogół inne isto­ty są nam do tego stop­nia obo­jęt­ne, że kiedy jedną z nich wy­po­sa­ży­li­śmy w taki po­ten­cjał za­da­wa­nia nam cier­pień lub przy­spa­rza­nia ra­do­ści, wy­da­je nam się ona kimś z in­ne­go świa­ta, ską­pa­nym w aurze po­ezji, kimś kto zmie­nia nasze życie w prze­strzeń wzru­sze­nia i mniej lub bar­dziej moż­li­wej bli­sko­ści.
#ksiazki #czytajzhejto #literatura
e24a90b8-8bfe-427c-a804-89dc00fb2a80
Wrzoo

@informatyk Oho, mamy to samo postanowienie - siedmioksiąg Prousta czeka i na mnie na półce. Ale muszę się na niego nastawić, żeby się go podjąć

pietrodolan

@informatyk też jestem w trakcie, 3 za mną i ja jestem jedną z tych osób których Proust zachwyca. Zgodzę się, że są fragmenty nawet monotonne, ale tych genialnych jest na tyle dużo, że ciężko jest narzekać.

Piszesz że czytasz w nowym przekładzie, nie wiem, nie znam, ale mi się przekład Boya-Żelenskiego bardzo podoba (tak samo jak jego przedmowa). Mimo że nie znam francuskiego i nie wiem jak właściwie powinna brzmieć, to książka brzmi niezwykle naturalnie. Z jakiegoś konkretnego powodu wybrałeś nowy?

Na pewno jest to jedna z tych książek których nie czyta się "w przelocie". Często musiałem się skupić i czytać parę razy jakieś długie zdanie

na pół strony, żeby zrozumieć o co chodzi, ale z drugiej strony, gdy już się przyzwyczaić, brzmi to bardzo naturalnie i wydaje się wręcz idealną formą na przekazywanie tego typu myśli. O, tak jak właśnie przed chwilą

informatyk

@pietrodolan: nowe tłumaczenie wybrałem poniekąd trochę przypadkiem. Mam w domu egzemplarz papierowy w tłumaczeniu Boya-Żeleńskiego, ale kiedy okazało się, że z Legimi pobrałem sobie wersję w innym tłumaczeniu, to przeczytałem wstęp od tłumaczki i jej argumenty całkiem mnie przekonały.


Tutaj można obejrzeć nagranie dyskusji z tłumaczką - https://www.youtube.com/watch?v=rvA5NX0T75I

Zaloguj się aby komentować

Dzisiejsza ciekawostka
Wojciech Sokół to praprawnuk jednego z największych polskich literatów - chodzi dokładnie o Stanislawa Wyspiańskiego
O swoim prapradziadku Sokół rapuje także w numerze „Na cały świat”: – Spałem na schodach a miałem dziadka na banknotach.
#tzssedukuje #sztuka #rap #muzyka #literatura
48b433df-c72d-471a-ab08-285ea1f585f0
tosiu

@Tzss Bardzo ubolewam nad tym, że Sokół zmienił się na gorsze. Ostatni jego dobry album to Czysta Brudna Prawda. Potem czyste komercyjne gówno od buca gardzącego wszystkimi

Zaloguj się aby komentować

93 + 1 = 94
Tytuł: Normalni ludzie
Autor: Sally Rooney
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: W.A.B.
ISBN: 9788328067059
Liczba stron: 304
Ocena: 6/10
Link do książki na Lubimyczytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4911105/normalni-ludzie
Dziś przychodzę z książką, która była intensywnie polecana przez amerykańskich książkowych influencerów na instagramowych reelsach. Choć przy wyborze książek nie kieruję się podobnymi polecajkami, to postanowiłam zrobić tu wyjątek.
Co mamy? Mamy książkę autorki, którą ponoć określa się mianem współczesnego Sallingera (spodziewamy się więc brutalnej rzeczywistości przy opisywaniu relacji międzyludzkich). I to w zasadzie dostajemy. Mamy dwójkę głównych bohaterów, którzy wciąż się przyciągają i odpychają. Jest tu dużo niezdecydowania, trochę kompleksów i bardzo dużo dziedziczonych traum. Ich związek nie-związek zmienia się i deformuje również w dużej mierze z uwagi na kontekst społeczny, a konkretnie pryzmat grupy rówieśników oraz rodziny.
W zasadzie przez pierwszą połowę książki patrzymy na bohaterów z pewnym politowaniem, zastanawiając się, czemu podejmują tak dziwne decyzje, czemu zachowują się w dość sztuczny sposób. Dopiero później otrzymujemy większy kontekst - ich przeszłość i wychowanie. 
Nie jest to dzieło wybitne. Nie jest też to słaba powieść. Ciekawe jest to, że większość czytelników albo kocha tę książkę z uwagi na to surowe, brutalne podejście do ludzkiej psychiki i zachowania, albo nie znosi jej ze względu na - w ich rozumieniu - bezsensowne zachowania bohaterów.
Biorąc pod uwagę oba te aspekty, wolę postawić swoją ocenę gdzieś pośrodku. Na pewno znajomość tematu traum i tego, w jaki sposób rozwija się psychika dziecka w dysfunkcyjnej rodzinie pomaga wczuć się w bohaterów i utożsamić z nimi, z drugiej strony jednak książka ta zwyczajnie mnie... nie porwała. Skończyłam ją, nie myślę dalej o losach bohaterów, nie zagrzali w moim sercu miejsca (a ponoć takie odczucia mieli właśnie influencerzy polecający tę powieść). Na pewno nie jest to pozycja obowiązkowa, choć - jeśli ktoś jest wielkim fanem "intelektualnej" literatury w stylu Sallingera (co wydaje się być znacznie bardziej modne w Stanach, niż na naszym podwórku), to będzie zadowolony z tej książki.
...a kolejną książką będzie powieść, która doczekała się ekranizacji na Netfliksie - dopiero po dziesięciu procentach książki zorientowałam się, że już widziałam tę ekranizację
Prywatny licznik (od początku roku): 12/52
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/
#bookmeter #ksiazka #ksiazki #literatura
Wrzoo userbar
6eab0626-59f9-443a-bad4-5f6db5afd9dc
tomexosag

A nie czasem na HBO? Ten serial jest cudowny i porusza mnie mocno. Może dlatego, że odnajduje w tym siebie i trwanie całe życie w toksycznych związkach xd

Wrzoo

@tomexosag "Normalni ludzie" doczekali się, jak mówisz, ekranizacji na HBO. Ja natomiast wspomniałam o kolejnej książce, którą opiszę na bookmeterze, a której ekranizację z kolei oglądałam na Netfliksie. Ot, taka zapowiedź kolejnego wpisu

Ale czytałam opinie, że "Normalni ludzie" w wersji serialowej są lepsi od książki.

tomexosag

@Wrzoo mea culpa, nie doczytałem. Ja uwielbiam serial, widziałem dwa razy i za każdym razem mam łezkę w oku. Chociaż dużo osób twierdzi, że nuda. Racja, nudny film, nudne życie, ale to ta esencja mnie urzeka. A i muzyka, muzyka piękna!

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 92 + 1 = 93
Tytuł:  Egipcjanin Sinuhe
Autor: Mika Waltari
Gatunek: powieść historyczna
Ocena: 8/10
Bardzo dobra powieść historyczna o starożytnym Egipcie - o czasach faraona Echnatona i wprowadzanym przez niego kulcie boga Atona, o buntach, wojnach, powrocie do wiary w Amona, o egipskich zwyczajach i przede wszystkim o ludzkiej naturze.
Lektura ta niewątpliwie może dostarczyć czytelnikowi nieco ciekawych informacji na temat państwa faraonów, bowiem jej autor, Mika Waltari, starał się dbać o zgodność z dostępną mu wiedzą archeologiczną (miejmy przy tym na uwadze, że jest to książka z sprzed prawie 80 lat), a na kartach powieści pojawia się sporo postaci historycznych - Amenhotep III, Horemheb, Nefertiti, Beketaten, Tutanchamon, Burna-Buriasz II, Aziru, Eje czy Totmes.
Ale książka ta ma też pewien bardziej ogólny przekaz. Opowiada o wyborach moralnych, o niezmiennej od tysiącleci naturze ludzkiej, o pragnieniu władzy i bogactwa, o wierze w ideały.
Pod względem językowym "Egipcjanin Sinuhe" również wzbudził mój podziw. Pierwszoosobowa narracja prowadzona językiem po części stylizowanym, zwłaszcza wyrażeniami, odnoszącymi się od kultury Egiptu (np. zawieranie małżeństwa zawsze określane jest mianem "stłuczenia z kimś dzbana"), a po części poważnym i niemal wzniosłym, prawdziwie godnym tak ważnego mówcy, jak królewski trepanator.

Nic no­we­go nie wy­da­rzy­ło się zatem za moich dni, a to, co dzia­ło się daw­niej, bę­dzie się dzia­ło także i w przy­szło­ści. Tak jak czło­wiek nie zmie­nił się do dziś, tak też i nie zmie­ni się jutro. Ci, któ­rzy przyj­dą po mnie, będą tacy sami jak ci, któ­rzy żyli przede mną.
Dla­te­go w dniach swej mło­do­ści i siły męż­czy­zna ucie­ka od praw­dy do domów roz­pu­sty i mami oczy pracą i róż­no­ra­ką dzia­łal­no­ścią, po­dró­ża­mi i roz­ryw­ka­mi, wła­dzą i bu­do­wa­niem. Ale potem przy­cho­dzi dzień, gdy praw­da prze­szy­wa go jak oszczep i od tej pory nie ma już żad­nej ra­do­ści ze swo­ich myśli albo z pracy swo­ich rąk, tylko jest sam.
Ale choć byłem czło­wie­kiem sła­bym i mia­łem serce ja­gnię­cia, nie chcia­łem się przed nim upo­ko­rzyć, bo wie­dza nigdy nie po­win­na się upo­ka­rzać przed siłą.
#ksiazki #czytajzhejto #literatura
d7cf15ca-3ecb-48b2-9d95-2f75771047d2
John_the_Revelator

@serotonin_enjoyer Czytałem ale wg mnie najlepszy był "MIkael"

serotonin_enjoyer

@John_the_Revelator W takim razie będę musiała sięgnąć - bo tego jeszcze nie czytałam.

John_the_Revelator

@serotonin_enjoyer Po pierwsze: myślałem, że konwersuję z mężczyzną (Twój nick), ale "będę musiała..." dowodzi czegoś innego. Po drugie: jak przeczytasz, albo zaczniesz czytać, daj znać, jak tę "epopeję"odbierasz. Ciekawi mnie cudza opinia , bo na mnie ta książka wywarła olbrzymie wrażenie. Konflikt kultur przedstawiony z innej perspektywy...

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 91 + 1 = 92
Tytuł:  Trzech panów w łódce (nie licząc psa)
Autor: Jerome K. Jerome
Gatunek: literatura piękna
Ocena: 7/10
Krótka historia o wypadzie trzech angielskich znajomych na rejs po Tamizie. Utrzymana w humorystycznym, acz dość specyficznym, stylu, w którym czuć jednak, że jest to poczucie humoru XIX-wiecznego Brytyjczyka. Są zatem momenty zabawne, ale nie ma ich aż tyle, aby do zalet tej pozycji nie zaliczać jej nikłej objętości.
Wspomnieć wypada jeszcze o tym, że spora część książki to nie bezpośredni opis rzeczonej wycieczki łódką, ale dygresje i przytaczanie historii z przeszłości, które tyczą się poszczególnych dżentelmenów (oraz psa oczywiście).

Dłuż­szą chwi­lę sie­dzia­łem zmar­twia­ły z prze­ra­że­nia; potem, zo­bo­jęt­nia­ły z roz­pa­czy, za­czą­łem znów wer­to­wać książ­kę. Do­sze­dłem do ty­fu­su — prze­czy­ta­łem ob­ja­wy — od­kry­łem, że mam tyfus, i to od wielu mie­się­cy — po­my­śla­łem sobie, cie­ka­we, co jesz­cze mam. Prze­wró­ci­łem stro­ni­cę na ta­niec św. Wita; zgod­nie z ocze­ki­wa­nia­mi stwier­dzi­łem, że i plą­sa­wi­ca mi nie prze­pu­ści­ła. Po­sta­no­wi­łem za­po­znać się ze swoim przy­pad­kiem do­głęb­nie. I tak, roz­po­czy­na­jąc al­fa­be­tycz­nie, prze­stu­dio­wa­łem cho­ro­bę Ad­di­so­na, stwier­dzi­łem, że na nią za­pa­dam, a faza ostra czeka mnie za ja­kieś dwa ty­go­dnie. Z ulgą się do­wie­dzia­łem, że cho­ro­ba Bri­gh­ta wy­stę­pu­je u mnie w for­mie zła­go­dzo­nej i, je­śli­by na tym się skoń­czy­ło, mogę li­czyć na wiele lat życia. Cho­le­rę mia­łem z po­waż­ny­mi po­wi­kła­nia­mi, a z dy­fte­ry­tem chyba się uro­dzi­łem. Su­mien­nie prze­brną­łem przez wszyst­kie li­te­ry al­fa­be­tu i je­dy­ną cho­ro­bą, któ­rej mo­głem się nie oba­wiać, było za­pa­le­nie ka­let­ki ma­zio­wej rzep­ki (cier­pią na to sprzą­tacz­ki, które dużo klę­czą). (...) Wsze­dłem do czy­tel­ni jako szczę­śli­wy, zdro­wy czło­wiek. Wy­sze­dłem jako nie­do­łęż­ny wrak.
Co się tyczy ubrań, Geo­r­ge orzekł, iż wy­star­czą po dwie pary kom­ple­tów fla­ne­lo­wych, je­że­li bę­dzie­my je sami prali w rzece, gdy się zbru­dzą. Spy­ta­li­śmy, czy pró­bo­wał kie­dyś prać fla­ne­lę w rzece, na co od­parł, że „sam oso­bi­ście niby nie”, ale zna ja­kichś gości, któ­rzy prali, z do­brym skut­kiem.
Geo­r­ge nie ode­zwał się ani sło­wem. Gdy po­de­szli­śmy do jego łóżka, oka­za­ło się, że śpi. Usta­wi­li­śmy mied­ni­cę tak, żeby się o nią po­tknął, wsta­jąc rano z łóżka, i po­szli­śmy w jego ślady.
Skro­ba­li­śmy więc, co oka­za­ło się jesz­cze trud­niej­sze. Ziem­nia­ki przy­bie­ra­ją takie nie­sa­mo­wi­te kształ­ty; skła­da­ją się z sa­mych guzów, ku­rza­jek i doł­ków. Pra­co­wa­li­śmy pil­nie przez dwa­dzie­ścia pięć minut i mie­li­śmy prze­rób w licz­bie czte­rech ziem­nia­ków.
Potem po­sprzą­ta­li­śmy i po­ukła­da­li­śmy rze­czy (nie­koń­czą­ca się praca, dzię­ki któ­rej za­czą­łem mieć jasny po­gląd na kwe­stię, która za­wsze mnie in­try­go­wa­ła, a mia­no­wi­cie, co ko­bie­ta, która ma na swo­jej gło­wie tylko jeden dom, robi z resz­tą czasu).
Po­dróż mie­li­śmy przy­jem­ną i skła­dam ser­decz­ne dzię­ki Ma­tecz­ce Ta­mi­zie, ale myślę, żeśmy się słusz­nie zwi­nę­li. Piję za zdro­wie trzech panów w jak naj­więk­szym od­da­le­niu od łódki!
#ksiazki #czytajzhejto #literatura
1f13670e-da78-4f74-bcc0-c572a4ad457d

Zaloguj się aby komentować

90 + 1 = 91
Tytuł: Finał
Autor: Stephanie Garber
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Poradnia K
ISBN: 9788367195577
Liczba stron: 400
Ocena: 7/10
Iiii mamy to, finałowy tom serii "Caraval". Dłuższy od poprzednich, zdecydowanie bardziej obfity w akcję. 
W tym tomie główne bohaterki - siostry z poprzednich tomów - będą ratować świat. Ot, stary, dobry, oklepany motyw książek YA, ale tu jest przedstawiony dość ciekawie - w formie walki z mitycznymi istotami, uwolnionymi jeszcze w poprzednim tomie. Przypomina to trochę walkę z bogami z jakiejś cyrkowej mitologii.
Naturalnie, są tu też wątki miłosne, stanowiące ważną - ale nie najważniejszą - część fabuły, oraz próba uporania się z trudną relacją z matką.
Mimo, że tom ten nie był najgorszy, to miło jest w końcu "uwolnić się" od serii. 
Następną książką będzie natomiast... hit z Bookstagrama, w którego 1/4 już jestem, a który na razie nie udowadnia w żaden sposób, że faktycznie hitem jest.
Prywatny licznik (od początku roku): 11/52
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/
#bookmeter #ksiazka #ksiazki #youngadult #literatura
Wrzoo userbar
ed284116-3fb6-476b-8047-77282b857de6
aleextra

hejże, ale zapodałeś (łaś?) temat! Szukam właśnie fajnej książki lekko s-fi, z lekkim wątkiem zemsty, znasz może coś co można polecić?

Wrzoo

@aleextra Sci-fi to trochę nie moja bajka (wolę fantastykę bez motywów techno-przyszłościowych), aaaale... przejrzałam dla pewności swoją listę przeczytanych książek, i gorąco polecam od siebie antologię "Inne światy", w której są opowiadania między innymi sci-fi, oraz drugą antologię, "Idiota skończony".

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 88 + 1 = 89
Tytuł:  Ostrze
Autor: Joe Abercrombie
Gatunek: fantasy
Ocena: 8/10
Świetna, mocno wciągająca powieść (low) fantasy, z ciekawie wykreowanymi bohaterami i intrygującym światem. Początkowo, akcja toczy się w dość leniwym tempie. Bardziej poznajemy postacie, niż jesteśmy pochłonięci wydarzeniami. Na szczęście wraz z biegiem stron, wydarzenia stają się coraz bardziej wciągające, przez co książkę czyta się naprawdę szybko.
Na pewno niedługo sięgnę po kolejny tom cyklu, by znów spotkać się z Pierwszym Wśród Magów - Bayazem, Logenem Dziewięciopalcym, Bratem Długostopym, Ferrą, Jezalem, Gloktą i Westem, bowiem każda z tych postaci wzbudza spore zaciekawienie jej dalszymi losami.
#ksiazki #czytajzhejto #literatura
066aafa5-cb1b-4930-9c22-6ac9c4c39d5c
grubshy

Nie rozumiem fenomenu Abercrombiego - da się przeczytać, ale żeby w zachwyt wpadać?

Jako ciekawostka, poprzednio polskie wydanie 'ISY' było tak ugrzecznione, że to aż było zabawne. Np. gdy śmiertelnie niebezpieczny barbarzyńca mówił 'Idę się wysiusiać' .

informatyk

@grubshy: osobiście, na razie nie popadłem w zachwyt (to dopiero ocenię po skończeniu całej trylogii), a wysoka ocena wynika z tego, że po prostu bardzo miło udało mi się spędzić z tą książką czas - klimat przypadł mi do gustu, czytało się szybko, fabuła całkiem ciekawa.


Generalnie oceniam książki przez pryzmat kategorii, w jakiej się znajdują. W fantastyce szukam raczej dobrej zabawy, a nie jakiegoś szczególnie wartościowego przekazu, dlatego 8/10, które daję książce fantasy to dla mnie coś całkiem innego niż 8/10 dla książki popularnonaukowej i co innego niż 8/10 dla pozycji z tzw. literatury pięknej.

TomAsh

@informatyk Ostatnio zrobilem sobie maraton, w niecaly miesiac przeczytalem wszystkie 10 tomow, ktore wydal MAG. Super to byla przygoda ale... intryga 3 ostatnich tomow to byla grubymi nicmi szyta IMO. Spoilerowac nie bede ale zakonczenie jest otwarte czyli za kilka lat pewnie zobaczymy kolejna trylogie - mam takie wrazenie, ze Abercrombie sie troche w miejscu kreci.

Zaloguj się aby komentować

Znajomy jest autorem książki o przeciętnym polskim mężczyźnie. Czyli sukces murowany Fabuła opowiada historię człowieka, którego określić można jako przegrywa, lecz z gatunku przegrywów walczących o zmianę swojego losu. Treść dotyka takich zagadnień, jak: sytuacja na rynku pracy, problemy natury mieszkaniowej, walka o relacje z kobietami, próba stworzenia własnej firmy... Oprócz tego, sporo o służbie zdrowia i ratownictwie medycznym. Jednym słowem – wielowątkowość. Wpis nie ma na celu reklamy - nie zawiera tytułu, ani nazwiska autora. Chodzi o to, że jeśli ktoś miał kiepski miesiąc, a chciałby taką książkę przeczytać, to mam dwa egzemplarze do wysłania za darmo.
#ksiazki #czytajzhejto #literatura
lexico

@creed ja mam ciężkie ostatnie 2 lata

creed

@smierdakow ebook jest dostępny w sprzedaży, mogę podać namiary na prv

smierdakow

@creed no to podeślij

Zaloguj się aby komentować

Mam pytnaie do eksperta:
Jakie wydanie "Mistrza i Małgorzaty" Michaiła Bułhakowa w czyim tłumaczeniu kupić?
Żeby nie było ani stalinowskiej ani polskiej cenzury, a co do tłumaczenia to nie lubie jak są uwspółcześniane i na siłe są usówane archaizmy lub celowo zmieniane zdania/wyrazy żeby zidiociała młodzież zrozumiała.
#ksiazki #literatura #tlumaczenia #pytanie #pytaniedoeksperta #literaturarosyjska #rosja #dziwnekotki
4439b853-d6b5-4e9d-8429-6fd39d3bbb51
Merenbast

@KHOT tego mi chyba trzeba było, dzięki byqu!

KHOT

@Merenbast masz na zachętę dwa z OGROMU przypisów żeby pokazać drobiazgowość w badaniu i tłumaczeniu Bułhakowa w tym wydaniu.

d6a21671-9689-47c9-828e-18f6e923e097
KHOT

@Merenbast i drugi z rybom, tak?

7bdf095d-e69a-4aba-9b99-69bebda553f2

Zaloguj się aby komentować

Jeżeli komuś się strasznie nudzi, to zachęcam do przeczytania moich wypocin literackich. Lekka fantastyka w trakcie produkcji. Midjourneyowa okładka dla uwagi.
https://shortest.link/hr6Y
Dla niewiedzących jak działa Wattpad: przewinąć ciut na dół i klikamy np w "Rozdział I"
#tworczoscwlasna #literatura #chwalesie
b6b9954b-9ad9-4b39-9974-85001f6f558e
schweppess

@Lucor jak na początek to całkiem niezłe, jest w tym jakiś potencjał.

Zaloguj się aby komentować