Tytuł: Ojciec Chrzestny
Autor: Mario Puzo
Gatunek: kryminał, sensacja, thriller
Ocena: 9/10
Mario Puzo pisze o rodzinie Corleone w taki sposób, że już po kilku pierwszych rozdziałach aż chciałoby się złożyć osobiście uszanowanie Ojcu Chrzestnemu i zapewnić go o swojej dozgonnej przyjaźni.
Bohaterowie powieści przestrzegają twardych zasad, a wiele spośród tych reguł jest wartych uwagi nawet jeśli nie jest się czystej krwi Sycylijczykiem. Na kartach powieści widzimy też różnice w charakterach i temperamentach poszczególnych członków Rodziny i to, jakie rezultaty przynoszą wynikające z tego postawy.
Akcja jest tu niezwykle wartka, przez co trudno oprzeć się pochłonięciu książki w jak najszybszym czasie. Najsmutniejszym elementem w lekturze był dla mnie fakt, że zbliżając się do jej końca, zaczynałem odczuwać przykrość z powodu tego, że moja obecność w Nowym Jorku lat 40. dobiega końca i muszę rozstać się z klimatycznym światem, wykreowanym przez Mario Puzo.
Na uwagę zasługuje również to, że mafijne życie nie jest tu bynajmniej przedstawione jako ideał, który z niewiadomych przyczyn jest zwalczany przez instytucje państwa, nie radzącego sobie ze swoimi obowiązkami. Między innymi dzięki wątkowi ucieczki Michaela do Włoch możemy zobaczyć też drugą stronę medalu i to, jak działalność mafii w negatywny sposób wpływa na zwyczajnych ludzi, którzy chcieliby po prostu żyć, korzystając z przynależnej im wolności.
Bardzo polecam i cieszę się, że udało mi się przeczytać książkę, zanim sięgnąłem po ekranizację.
Włosi mają takie powiedzonko, że świat jest tak twardy, iż człowiek musi mieć dwóch ojców, żeby się nim opiekowali i dlatego ma ojca chrzestnego.
wyczuwał w tym młodym mężczyźnie coś innego: przebiegle utajoną siłę, człowieka zazdrośnie strzegącego przed wzrokiem ogółu swej rzeczywistej mocy, w myśl zasady dona, że przyjaciel nigdy nie powinien zbyt wysoko oceniać naszych zalet, a wróg powinien przeceniać nasze wady.
Żyłeś jak głupiec i spotkał cię los głupca.
Hagen rozumiał, że policjant wierzy w prawo i ład w osobliwie naiwny sposób. Wierzy w nie bardziej niż społeczeństwo, któremu służy. Prawo i ład są bądź co bądź tą magiczna siłą, z której czerpie on swoją władzę, indywidualną władzę, którą ceni tak, jak prawie wszyscy ludzie ją cenią. A mimo to zawsze tli się w nim niechęć do społeczności, której służy. Jest ona jednocześnie jego podopieczną i jego ofiarą. Jako podopieczna jest niewdzięczna, skłonna do obelg i wymagająca. Jako ofiara jest nieuchwytna i niebezpieczna, pełna przebiegłości.
Tom, nie daj się bujać nikomu. To wszystko jest osobiste, cały biznes od początku do końca. Każdy kawałek gówna, który człowiek musi zjadać co dzień przez całe swoje życie, jest czymś osobistym. Nazywają to biznesem. Ale jest to osobiste jak cholera. Wiesz, od kogo się tego nauczyłem? Od dona. Od mojego starego. Ojca Chrzestnego. Gdyby piorun strzelił w jego przyjaciela, ojciec wziąłby to osobiście. Moje wstąpienie do piechoty morskiej wziął osobiście. Dlatego właśnie jest wielki. Wielki don. Wszystko bierze osobiście. Jak Bóg.
Nie można mówić „nie” ludziom, których się kocha, nie za często. To cały sekret. A poza tym, kiedy to mówisz, musi brzmieć jak „tak”. Albo trzeba ich samych skłonić do powiedzenia „nie”. Trzeba poświęcić na to sporo czasu i trudu.#ksiazki #czytajzhejto #literatura
@informatyk jak udało ci się nie obejrzeć wcześniej ekranizacji?
@tbjoka: chyba po prostu nie oglądam zbyt dużo filmów.
Czytalem wielokrotnie. Za kazdrym razem czulem niedosyt, w dlugosci ksiazki. Zdexydowanie za krotka.
@tbjoka też najpierw przeczytałem książkę
Zaloguj się aby komentować