#mrowki #hobby
W tym roku w końcu użyłem przerobionych pudełek po lekach jak na zdjęciu. Nie są idealnie szczelne, dodatkowo mam uwagi estetyczne, ale chcę je w końcu wypróbować jako first step, czyli domek na parę miesięcy, może rok.
Użyłem 4 "domków", 3 do gmachówek, których rozmiary w mojej ocenie nie pozwolą na wykorzystanie szczelin do ucieczki oraz jedną do myrmica (czerwonej, żądlącej).
Sukces ogłaszam częściowy - gmachówki może i nie złożyły ani jajka, ale za to nie zdechły, czerwona myrmica natomiast ma już larwy. W klasycznym, probówkowym first stepie, mam spore problemy by to osiągnąć.
Wnioski:
-
gmachówki podejrzewam o przytłoczenie przestrzenią, spróbuję dosypać nieco piasku lub dać kłębek waty, niech sobie umeblują jak chcą;
-
Myrmica faktycznie jest hydrofilna, literatura nie kłamie. Jajka złożyła i je piastuje na gipsie, który robi za system nawadniania. Temu gatunkowi z kolei przestrzeń nie szkodzi, wręcz przeciwnie.
Myrmica potrzebuje sama furażować i szukać pokarmu, także białkowego, ponieważ zakłada kolonię w sposób półklasztorny i nie występuje u tego gatunku trofalaksja, tzn. przekazywanie pokarmu "z ust do ust". Innymi słowy, królowa sama poluje, dlatego można je spotkać samotnie poza gniazdem poza okresem rójki - i takiej nie należy podbierać, bo może to skazać kolonię na śmierć. Może, ale nie musi, bo myrmica tworzy gniazda poligamiczne (z wieloma królowymi), niemniej przestrzegajmy jakiś zasad etycznych, czymś jednak od tych robaczków powinniśmy się różnić.
By potrzebę wypadów po szamę takiej mrówce zaspokoić, probówki wyposażam w ścianki korkowe, które symulują podział na cześć gniazdową i arenę.
Na zdjęciu myrmica, pudełko nieco zrobione na odpie**ol, ale nie muszę się wstydzić, kto mnie tu zna.