#bookmeter

135
1805
231 + 1 = 232

Tytuł: Życie średniowiecznego rycerza
Autor: Frances Gies
Kategoria: historia
Wydawnictwo: Znak Horyzont
ISBN: 9788324079155
Liczba stron: 416
Ocena: 6/10

Książka jest częścią większego cyklu "Życie w średniowieczu" i zgodnie z tytułem zawiera informacje na temat tego jak zmieniało się życie tej grupy społecznej na przestrzeni całego średniowiecza. Książka jest naprawdę dużym kompendium wiedzy na ten temat aczkolwiek dotyczy rycerstwa angielskiego i francuskiego. Nie powiem dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy - na przykład tego że rycerz to nie szlachcic, przynajmniej na początku istnienia rycerstwa. Jednak dla mnie minusem tej książki były opisy potyczek, bitew, zatargów - jak dla mnie za bardzo szczegółowe. Spodziewałam się spojrzenia na rycerstwo z bardziej socjologicznej strony - i te informacje też tu były ale duża ilość faktów dotyczących bitew trochę przytłaczała i utrudniała przebrnięcie przez książkę (na trochę się na niej zawiesiłam). Mam zamiar sięgnąć po inne części cyklu - ta akurat chyba dla ludzi szczególnie zainteresowanych tematem.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #literatura #ksiazki #czytajzhejto #hejtoczyta
2b8b96c9-4bc2-4121-898d-62b396e54565

Zaloguj się aby komentować

230 + 1 = 231

Tytuł: Obudź się i śnij
Autor: Ian R. MacLeod
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Mag
ISBN: 9788374805315
Liczba stron: 281
Ocena: 6/10

Disclaimer: Obudź się i śnij, w oryginale wydane jako samodzielna powieść, w polskim wydaniu zostało połączone ze zbiorem opowiadań Tchorosty i inne wy-tchnienia. Jako, że nie zamierzałam czytać Tchorostów, niniejszy wpis dotyczy tylko Obudź się i śnij. Podana liczba stron odpowiada liczbie stron Obudź się w czytanym przeze mnie e-booku.

Hollywood, początek lat 40. Dziesięć lat wcześniej w kinematografii miała miejsce rewolucja, kiedy pochodzący z Niemiec Lars Bechmeir opatentował technologię pozwalającą na nagrywanie i wyświetlanie filmów umożliwiających widzom nie tylko oglądanie obrazu i słuchanie dźwięku, lecz również odczuwanie stanów emocjonalnych aktorów. Podobnie jak parę lat wcześniej kino dźwiękowe, wynalazek Bechmeira pozbawił pracy sporą rzeszę aktorów, których umiejętności okazały się za małe na występy w filmach kręconych przy użyciu nowej technologii. Jedną z ofiar wynalazku jest Clark Gable, niegdyś wschodząca gwiazda wytwórni MGM, obecnie prywatny detektyw tropiący małżeńskie zdrady. Pewnego dnia Gable otrzymuje od żony wziętego scenarzysty lukratywną ofertę udziału w drobnej mistyfikacji. Jak można się spodziewać, nie wszystko idzie zgodnie z planem i detektyw wplątuje się w potężną aferę.

Całkiem udane połączenie sf i czarnego kryminału. Chociaż nie jest to poziom Jamesa Ellroya, a zakończenie może pozostawiać pewien niedosyt, to lektura była ciekawa i wciągająca i nie powiem żebym się w którymkolwiek momencie nudziła. Fanom dieselpunku i klimatów noir powieść powinna przypaść do gustu.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
fb4bca3b-fb06-4a72-b2e9-8b8bfbad4519

Zaloguj się aby komentować

229 + 1 = 230
Prywatny licznik: 2/?

Tytuł: Szpital Przemienienia
Autor: Stanisław Lem
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
ISBN: 978-83-08-06351-4
Liczba stron: 324
Ocena: 10/10

Młody lekarz przybywa do małej miejscowości, aby uczestniczyć w uroczystości pogrzebowej swojego krewnego. Zrządzeniem losu spotyka tam kolegę ze studiów, który namawia go do rozpoczęcia praktyki w znajdującym się niedaleko szpitalu psychiatrycznym. Jego codzienne obowiązki przeplatają się tam z filozoficznymi dyskusjami z jednym z pacjentów, którym jest znany i ceniony, acz cyniczny pisarz. Świat pogrążony jest natomiast w II wojnie światowej, której echa da się czasem słyszeć w szpitalnych murach, jednak jej bezpośrednie skutki zdają się go na razie omijać.

Absolutnie, zupełnie i totalnie wsiąkłem w tę książkę. Jest świetnie wyważona, ma cudowny rytm, barwne i wyraźnie zarysowane postacie, nie tylko główne, ale również te drugo- i trzecioplanowe. Bogactwo poetyckich metafor i opisów przeplata się z realistycznymi wizualizacjami zabiegów lekarskich oraz szpitalnego życia, a także z filozoficznymi dysputami dotyczącymi sensu istnienia oraz miejsca i roli jednostki w zimnym wszechświecie. We wszystkich wydarzeniach uczestniczymy razem z głównym bohaterem, Stefanem, który sam ma różnego rodzaju trudności w odnalezieniu się w otaczającym go świecie (rodzinnym, prywatnym, szpitalnym), jest niedoskonały, a przez to idealnie nadaje się na przewodnika, umożliwiając czytelnikowi wspólne odkrywanie przedstawionej w książce rzeczywistości.

Opowieść trzyma w napięciu, pozwalając na chwile odprężenia, aby później zmusić umysł do myślenia, czy też momentami podrażnić nieco żołądek bezlitosnym opisem zabiegów chirurgicznych. Żałuję bardzo, że nie mogłem przeczytać jej całej w trakcie jednego posiedzenia.

Z dodatkowych informacji: Szpital Przemienienia to pierwsza powieść Lema w ogóle, ukończył ją jeszcze na studiach. Początkowo stanowiła pierwszą część większego dzieła pod tytułem Czas Nieutracony, jednak ze względu na dużą ingerencję redaktorską w kolejnych częściach (pisanych ostatecznie na zamówienie partii) i brak zadowolenia autora z ostatecznego rezultatu, zabronił on wznawiania go w całości, dopuszczając do druku jedynie Szpital. Nie wpływa to w żaden sposób na jakość i spójność powieści, która jako samodzielne dzieło broni się znakomicie. Jej wyjątkowość polega również na tym, że jest to jedno z nielicznych opowiadań Lema osadzone we współczesności, a nie poruszające się w obszarze fantastyki naukowej. Ze swojej strony mogę gorąco polecić tę pozycję, czytałem ją z niesłychaną przyjemnością i z pewnością do niej wrócę.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #lem
c5651303-1fb9-4dd1-9d69-a535a439f6b0
splash545

Dodane na półeczce w Legimi, będzie czekać na swoją kolej

Pan_Buk

@Piechur Mimo że czytałem Szpital jakieś 30 lat temu, to bardzo dobrze zapamiętałem tę powieść. Świetnie się ją czytało.

conradowl

Mnie się średnio podobała, ale też Lema czytałem wszystko mniej więcej mając 15 do 25 lat. Dziś mam 36 i może bym wrócił, dzięki za przypomnienie.

Piechur

@conradowl To była zdecydowanie ciekawa odmiana od jego pozostałych dzieł. Moja ocena jest oczywiście subiektywna i jej główną miarą jest to, czy coś się dobrze czytało - Szpital mi po prostu kliknął. Inna sprawa, że z wcześniej czytaną książką się umordowałem, więc mogło to wpłynąć na satysfakcję z czytania

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
228 + 1 = 229

Tytuł: Chłopaki Anansiego 
Autor: Neil Gaiman
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374808729
Liczba stron: 352
Ocena: 7/10

Ta książka była znacznie lepsza od "Amerykańskich bogów", ale w ogólności też nie jakaś fenomenalna. Śledzimy perypetie syna Anansiego, którego życie po poznaniu szczegółów swojego pochodzenia staje się z każdą chwilą bardziej chaotyczne i niekoniecznie fortunne.
Tutaj - w przeciwieństwie do poprzedniej pozycji osadzonej w tym świecie - wydarzenia dzieją się w stosunkowo logicznym ciągu przyczynowo-skutkowym, choć odklejonych fragmentów oczywiście nie mogło zabraknąć. Niektóre działania pewnych postaci sprawiały, że aż się człowiek gotował, no i to z pewnością Gaimanowi wyszło, nie przeczę. Relacja dwóch głównych postaci przechodzi ciekawą przemianę na przestrzeni książki, choć spodziewałem się trochę innej jej kulminacji (i z tego co czytałem, to nie tylko ja). Samo zakończenie było trochę niesatysfakcjonujące i w pewnej mierze oparte na "hurrra, mocy przyjaźni".
Plusem jest, że do lektury tej książki nie trzeba wcześniej znać "Amerykańskich bogów". Chyba jedynym powiązaniem jest tytułowa postać (choć być może pominąłem coś nieoczywistego).
Można przeczytać, co nie jest równoznaczne z bezwzględnym polecaniem. Kniga jest raczej okej, ale czuć tu jednak Gaimanową dziwność, tak więc przed wzięciem tego we własne ręce polecam zapoznać się z innymi opiniami.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #mag #neilgaiman #ksiazkicerbera
3b8f247c-c081-4c38-ab8a-2ce81d473778
serotonin_enjoyer

Już jakiś czas się zbieram do tej książki. Dzięki za przypomnienie

Zaloguj się aby komentować

227 + 1 = 228

Tytuł: Pogrzebany
Autor: Peter James
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Liczba stron: 336
Ocena: 7/10
Osobisty licznik: 32/120

Do książki przyciągnął mnie blurb i poszukiwanie zastępstwa za serię z Robertem Hunterem Chrisa Cartera.

Fabuła zapowiada się ciekawie. Bohater jest przyszłym panem młodym, żartownisiem i człowiekiem, który aż prosi się, żeby odpłacić mu za wszystkie dotychczasowe kawały. Tak właśnie robią jego koledzy w ramach wieczor kawalerskiego, zamykają go w trumnie i zostawiają na kilka godzin. Przegięli, ale zgodnie z opisem, on robił im gorze kawały i to z większymi konsekwencjami. Koledzy zostawiają go zakopanego zaraz pod ziemią i jadą chlać. I tu się pojawiają pierwsze schody, bo na skutek nieszczęsliwego wypadku samochodowego, ginie w nim cała ekipa, a jedyny, kótry przeżył jest nie dość, że zakopany pod ziemią, to jeszcze bez zasięgu komórkowego.

Tu do akcji wkracza detektyw Roy Grace, którego zadaniem będzie rozwikłanie zagadki i uratowanie naszego tytułowego pogrzebanego.

Pierwszy tom serii jest raczej średni, to dalej dobry kryminał, może trochę zbyt przewidywalny, ale też trudno oczekiwać, że od razu wskoczy na wysoki poziom, jeśli niemal wszystkie serie kryminalne zaczynają się od najsłabszej książki.

Niestety serii (po przeczytaniu 3 tomów) daleko do serii Roberta Huntera, więc szukam dalej, jeśli macie ciekawe propozycje podobnych lektur do serii Chrisa Cartera, to poproszę.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter #czytajzwujkiem
ce3cb400-6831-4f7b-b2cf-011e7f1526a1

Zaloguj się aby komentować

226 + 1 = 227

Tytuł: Argylle
Autor: Elly Conway
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Insignis Media
Liczba stron: 522
Ocena: 5/10

Trochę mnie nie było, bo nie czytałem nic porywającego. Wrzucam kilka książek na tag, bardziej jakie delikatne ostrzeżenia, że te pozycje to raczej średniaki, niż wybitne dzieła literatury.

Na pierwszy ogień idzie Argylle, książka kryminalna, w której największa zagadka dotyczy tego kto jest jej prawdziwym autorem/autorką. Elly Conway to wymyślone alter ego i pisarka bez dorobku, przez co raczej trudno uwierzyć, że debiut od razu zyskał uznanie i szansę na ekranizacje i to z taką obsadą. Drugim podejrzeniem jest to, że jest to wytwór sztucznej inteligencji, częściowy lub całościowy.

Historia skupia się na głównym bohaterze Argylle, którego zadaniem jest znalezienie bursztynowej komnaty, zanim znajdzie ją antagonista - kandydat na prezydenta Rosji, który obiecał potencjalnym wyborcom odzyskanie bursztynowej komnaty i zwrócenie jej narodowi. O ile sam zamysł się nieźle broni, to fabuła jest dziurawa jak szwajcarski ser, momentami mocno przegadana, a czasami zasuwa tak, że trudno nadąrzyć kto stoi obok naszego bohatera, kto biegnie lub z kim rozmawia. Za dużo tych momentów chaotycznych, jak i takiego na siłę deptania po piętach. Przykładowo, nasz zespół najlepszych z najlepszych szuka dwóch bransoletek, które pozwolą im razem odkryć wskazówkę. To jedyna opcja, bo innej szansy na jej zgadnięcie nie ma i tu się pojawiają antagoniści, którzy są dosłownie za rogiem i już biegną w ich stronę. Ok, później się dowiadujemy, że jeden z czonków drużyny maczał w tym palce, no ale, jeśli siedzą razem zamknięci w samochodzie, łodzi, małej przestrzeni, to szansa na przekazanie informacji po za obecną lokalizacją, jest jednak bardzo ograniczona, jeśli nie jest na stałym podsłuchu. Ale może się tylko na siłę czepiam.

Trudno też lubić bohaterów, nie mają siły przyciągania, a gdy coś złego się im przytrafia, łącznie ze śmiercią, to jakoś tak ich nie bardzo szkoda czytelnikowi. Całość moim zdaniem się nie broni i choć nie oglądałem ekranizacji, to bardzo trudno byłoby nakręcić gorszy film.

Nie polecam, no chyba, że czytanie 500 książek rocznie i jedna w tą czy tamtą nie zrobi Wam różnicy

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter #czytajzwujkiem
eed6ac6c-0d74-40c1-b2cb-ad1f8469b019

Zaloguj się aby komentować

225 + 1 = 226

Tytuł: Astrofizyka dla zabieganych
Autor: Neil deGrasse Tyson
Kategoria: Popularno-naukowe
Wydawnictwo: Insignis
ISBN: 9788365743534
Liczba stron: 222
Ocena: 6/10

Fajna książka opisująca początki wszechświata oraz kilka ciekawych zagadnień z astrofizyki. Napisana bardzo prostym językiem, tak na prawdę dla każdego. Profesorem po przeczytaniu nie zostaniesz ale będziesz wiedzieć więcej o otaczającym Cię wszechświecie :D 

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki
c5d37e6a-61d6-4234-b7ea-90dc772daa98
Headenden

Warto dodać, że Neil wydał 3 książki w tej kolekcji.

Endrevoir

@Headenden 4, oprócz wymienionej jeszcze kosmiczne rozterki, kosmiczne zachwyty oraz listy od astrofizyka.

Headenden

@Endrevoir listów nie znałem, dzięki

Zaloguj się aby komentować

224 + 1 = 225
prywatny licznik w 2024: 13/?

Tytuł: Niewidzialni
Autor: Mateusz Marczewski
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Czarne
ISBN: 9788375360523
Liczba stron: 180
Ocena: 6/10

Australia, historia Autralii, Aborygeni - w tej mniej więcej kolejności. Myślałem że będą to proste reportaże z i o Australii, ale autor miał ambicję na coś więcej. Zresztą na okładce można wyczytać, że jest również poetą. Widać to w tekście, zdania są zagmatwane, poetycko rozbudowane, opisy okoliczności i przyrody barwne ale i rozwlekłe (czasem zupełnie o niczym). Ogółem jest to rodzaj poetyckiej podróży po krainie Kangurów, w żadnym wypadku reportaż. Wartość poznawcza jest niewielka, o samych Aborygenach też nie ma za wiele. Dużo jest opisów, jak to żyją w brudzie i biedzie, zainteresowani tylko alkoholem i narkotykami. Przyznać jednak trzeba autorowi, że próbuje "wejść ich w buty" i uczciwie opisuje z czego taki stan rzeczy wynika, podana jest też solidna bibliografia. Stara się też dociec (choć dosłownie na kilku stronach) czym taki stan rzeczy jest spowodowany.

Ogółem - uczucia mieszane, dużo chaosu, ale coś ciekawego można z tego się dowiedzieć. Cóż, może poeci nie powinni pisać reportaży

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
d07af3db-a249-441d-b6f4-be19283c454c
smierdakow

A są jakieś fajne reportaże szeroko omawiające Australię?

Zaloguj się aby komentować

223 + 1 = 224

Tytuł: Jonathan Strange i pan Norrell
Autor: Susanna Clarke
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788367793490
Liczba stron: 912
Ocena: 8/10

Jonathan Strange i Pan Norrell to nietypowa książka i dosyć nietypowe fantasy. Świat wykreowany przez panią Sussanę Clarke jest przesiąknięty atmosferą i klimatem czasów dziewiętnastowiecznej Anglii (pełen ówczesnych konwenansów i obyczajów), lecz posiada drobny - albo duży, w zależności jak patrzeć – szczegół: magia, czarodzieje oraz magiczne istoty nie są mitami czy bajkami, jak to ma miejsce w naszym, współczesnym świecie, lecz stanowią integralną (choć bardzo zapomnianą) część przeszłych, jak i przyszłych dziejów tego kraju.

Dawno, dawno temu, za górami za lasami i tak dalej… magia była wszechobecna i w powszechnym użyciu. Był swego czasu, nawet potężny, król-mag przez wielu zwanych Kruczym Królem, który władał trzema królestwami. Jednak jak to zwykle bywa, z czasem wiedza magiczna popadła w zapomnienie, a o samym królu też już rzadko się wspomina (ba, wręcz niektórym mocno zależy, by o nim zapomnieć). Właśnie w tym momencie, zaczyna się akcja naszej opowieści, gdzie magii już się nie praktykuje, a jedynie się o niej czyta (bowiem dżentelmen nie para się magią, ale tylko o niej rozprawia). Mamy liczne stowarzyszenia magów-teoretyków, które z zapałem studiują magiczne księgi, toczą zażarte dysputy na jej temat i stawiają ważne pytanie – dlaczego w Anglii magii się już nie praktykuje? Wtem na scenę wchodzi cały na biało (albo czarno jak kto woli) Gilbert Norell.

Pan Norell to jeden z dwóch głównych bohaterów powieści, cichy i skryty, żyje sobie na uboczu w Yorkshire i zazdrośnie strzeże swej biblioteki wypełnionej tysiącami woluminów traktujących o magii. Jednak pod wpływem pewnych wydarzeń, postanawia całą tę sytuację zmienić i wyrusza do Londynu, mając na celu ożywić angielską magię. Szczerze mówiąc, początek książki (bodajże pierwsze 100 stron) był dla mnie żmudny i nawet namyślałem się, by dać sobie spokój. Jednakże gdzieś tam w oddali, na horyzoncie majaczyło światełko zainteresowania i powoli zaczynało być coraz ciekawiej, a późniejsze pojawienie się Jonathana Strange’a (będącego całkowitym przeciwieństwem pana Norella) kompletnie wywróciło książkę do góry nogami i od tamtego momentu mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że zostałem wciągnięty.

Fabuła koncentruje się na opisie wydarzeń dotyczących życia dwóch praktykujących magów, ale niekiedy przeplata ona wydarzenia dotyczące, powiedzmy pobocznych postaci. I to, co mi się bardzo podobało w tej książce, to kreacja bohaterów - nie tylko tych tytułowych, ale zwłaszcza tych drugo- i trzecioplanowych. Każda postać przedstawiona jest na swój sposób „jakaś”, ma swoje motywy, przekonania i przede wszystkim wiarygodność. Nie są to bohaterowie tępi, nijacy albo po prostu źli, bo źli, tylko coś za ich akcjami rzeczywiście stoi. Wyróżnić tutaj na pewno muszę tajemniczego służącego, Childermassa, nieprzewidywalnego dżentelmena o włosach jak puch ostu czy tytułowego, introwertycznego Gilberta Norella. Też bardzo zaintrygowało mnie przedstawienie postaci obłąkanych i szalonych, ale nie będę tutaj więcej zdradzał.

Najczęściej w powieści przeważają momenty, gdzie akcja płynie powoli (czasami wręcz monotonnie), ale na pewno nie brakuje w niej niespodziewanych zwrotów akcji czy wydarzeń trzymających w napięciu, a samo zakończenie było kompletnie inne, niż oczekiwałem - co nie znaczy, że czuję się zawiedziony. Na plus też zasługuje wplecenie wątku historycznego w postaci wojen napoleońskich oraz wpływu magów na przebieg tychże zmagań wojennych.

Natomiast, muszę też wspomnieć o dwóch rzeczach, które mi się szczególnie nie spodobały.
Primo, w książce znalazło się mnóstwo przypisów, w których są odniesienia do przeszłych wydarzeń lub ksiąg magicznych, co samo w sobie nie jest złe, ale często te przypisy były bardzo długie, wręcz POTĘŻNE, gdzie zajmowały kilka stron (patrz zdjęcie w komentarzu) – czytanie ich, a później powracanie do tekstu głównego powieści było irytujące i powodowało gubienie rytmu. Myślę, że lepszym rozwiązaniem byłoby wplecenie tych opowieści w główny tekst albo zrobić je w formie dodatków na końcu książki.

Jednak według mnie jeszcze gorsze było coś innego. Za każdym razem jak się zaczynałem wczuwać w opowieść, moja immersja była bezlitośnie miażdżona nagłymi zwrotami narratora w moją stronę, typu: „szanowny Czytelniku”, „jak zapewne czytelnik pamięta” i tak dalej. Może trochę się czepiam, ale uważam to za niepotrzebne, a wręcz szkodliwe.

Słowem podsumowania, Jonathan Strange i Pan Norell to bogata, wielowarstwowa powieść, zwinnie wplatająca wątki fantastyczne w obraz dziewiętnastowiecznej Anglii. Czytało się dobrze, choć wciągająca dopiero gdzieś od połowy (no może troszkę wcześniej). Jeżeli ktoś lubi powolną narrację opatuloną bogatymi opisami i szeroko pojęte angielskie klimaty z małą dozą magicznego folkloru, to powinno mu się spodobać.

W cieniu na czarnym zasiadam tronie, lecz mnie nie dostrzegą.
Deszcz utworzy mi wrota i ja je przekroczę;
Kamienie tron mi utworzą i na nim zasiądę…

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
2885c44f-0d49-40f1-a2ec-cd74c7d7b780
TomAsh

@JarlSkyr Te przypisy to byl koszmar. Do tego mialem problem z przebrnieciem przez pierwsza czesc. Mialem wrazenie, ze sie tam nic nie dzialo. Bohaterowie chodzili z przyjecia na przyjecie i dialogi wygladaly mniej wiecej tak:


-jestem magiem

-fajnie, my tez


xD


Pan Norrell to strasznie antypatyczna postac, jak na "scene" wszedl Strange to sie wtedy dopiero zaczalem dobrze bawic.

Cerber108

Szkoda, że nie dodrukowali wersji UW. Lubię klimaty Londynu tego czasu, ale nie spieszy mi się aż tak z kupnem tego wydania.

JarlSkyr

@Cerber108 Akurat to wydanie jest o wiele lepsze niż z UW, przynajmniej w moim odczuciu. Eleganckie, przypominające księgę magii wpasowywuje się idealnie w klimat książki. No, ale każdy ma swój gust

Zaloguj się aby komentować

222 + 1 = 223

Tytuł: Nieśmiertelny
Autor: Catherynne M. Valente
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Mag
ISBN: 9788374802406
Liczba stron: 288
Ocena: 7/10

Mieszkająca w Petersburgu Maria Moriewna od dzieciństwa jest świadkiem niezwykłych wydarzeń. Nie dość, że na jej oczach upada carat i nastaje komunizm, to w dodatku odkrywa ona, że oprócz ludzi świat zamieszkują magiczne istoty. Marii od początku pisana jest niezwykła przyszłość i kiedy dziewczyna dorasta, przybywa po nią Kościej Nieśmiertelny i porywa do swojego królestwa.

Jestem pełna podziwu, że autorce udało się wykreować tak niesamowity, baśniowy świat oparty na praktycznie nieznanym Amerykanom słowiańskim folklorze. Widać, że pani Valente przed wzięciem się do pisania zrobiła research na temat rosyjskich legend. Baśniowość powieści potęguje dodatkowo język, jakim została napisana – bogaty, poetycki, jednak bez popadania w grafomanię. Osadzenie akcji w czasach rewolucji i stalinizmu dodaje historii mroku, chociaż od razu uprzedzam, że ze względu na fakt, iż Nieśmiertelny to uwspółcześniona baśń, nie ma co oczekiwać realizmu historycznego na poziomie Doktora Żywago.

Przed przystąpieniem do lektury warto zapoznać się z rosyjskimi legendami, bo inaczej może być ją ciężko zrozumieć.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
527b82c1-859f-4a92-92ac-e945036edad6
Wrzoo

@AndzelaBomba Hmm, okładka kompletnie nie zachęca, ale Twoja recenzja - jak najbardziej Nieco przypomina mi trochę nowszą serię, "Grisza" Leigh Bardugo, która również jest oparta o mity i legendy Rusi (choć czasowo dzieje się w odpowiedniku czasu późnego caratu, przed rewolucją październikową). Na podstawie tej serii powstał serial Netfliksa, swoją drogą bardzo zawodzący dla fanów książek.

AndzelaBomba

@Wrzoo no niestety okładka im się nie udała, wydanie oryginalne miało znacznie lepszą. A Griszę sobie zapisuje na liście do przeczytania chociaż serial to było słabe YA

Wrzoo

Yup, na serialu się wycierpiałam. Ale książka to solidne, fajnie opracowane YA :)

Zaloguj się aby komentować

221 + 1 = 222

Tytuł: Weźmisz czarno kure...
Autor: Andrzej Pilipiuk
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Fabryka Słów
ISBN: 9788375745610
Liczba stron: 389
Ocena: 7/10

Prywatny licznik: 6/12

Jak to mówią, do trzech razy sztuka. I tak też jest w przypadku radosnej twórczości Pilipiuka na temat Jakuba Wędrowycza.
W tym tomie nadal opowiadania są nierówne pod względem objętości, dwa po sobie następujące to właściwie jedno dłuższe (biorąc pod uwagę, że ogólnie w tomach one się ze sobą nie łączą fabularnie, a akurat te - tak). Za to na plus to, że autor w końcu po wcześniejszych flirtach, nieudanych romansach i eksperymentach się "na coś" zdecydował i tutaj już widać większą dojrzałość i spójność. Styl jest lekki, nie doszukujemy się nadmiernej głębi w przekazie, bo jej nie ma, za to jest to przyjemne, miejscami "drastyczne" czytadełko.

Z dotychczas czytanych tomów, ten jest moim zdaniem najlepszy.

--------

Dotychczas przeczytane:
6. Weźmisz czarno kure..., Andrzej Pilipiuk
5. Noc ognia, Éric-Emmanuel Schmitt
4. Czarownik Iwanow, Andrzej Pilipiuk
3. Kroniki Jakuba Wędrowycza, Andrzej Pilipiuk
2. Mózg autystyczny. Podróż w głąb niezwykłych umysłów, Temple Grandin, Richard Panek
1. Tajemnice ptasiej alkowy, Andrzej G. Kruszewicz

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czytajzhejto #hejtoczyta #dwanascieksiazek #ksiazki
Mr.Mars

Jakby Jakub trochę ci się znudził to zajmij się jego wnukiem Maćkiem w "Norweskim Dzienniku". Taka sobie lekka powieść.


W epizodzie, sam Jakub, jak przystało na dobrego dziadka, też tam się pojawi i uratuje świat.

moll

@Mr.Mars Zaczęłam kolejny - Kubę Rozpruwacza i tam już na wejście się Maciek przewija Ja to czytam równolegle do 3 innych książek, więc mi się nie nuży

ErwinoRommelo

Moja ulubiona postacia z tego swiata byl jego kumpel Semen. On ma wyjebane na terenie jego domu dalej jest carska rosja, chyba wszystkie co wyszly czesci odchaczylem. Wiadomo ze czym czlowiek starszy tym mniej to bawi ale koniec koncow dobrze wspominam ta serie. Zawsze byl w niej ten lekki i zabawny ton, takie fantasy ktore nie udaje czegos powaznego na tle polskiej wsi.

moll

@ErwinoRommelo Semen to prawdziwy kozak! I te mundury do wkładania, żeby wejść. Język urzędowy. Klasa no własnie podoba mi się to, że to nie jest sztywne, pompatyczne. Jest w tym swojskość, ale okraszona magią i odpowiednią dawką absurdu wyrastającego z mentalności.

No i Birski - czempion służb mundurowych

ErwinoRommelo

@moll Xd byly milicjant, fajny motyw tego ze goni jakuba cale zycie jak Tom myszke jerry. Albo ten rod znienawidzonych Bardakow Xd typowo wiejska wojna z dziada pradziada gdzies juz malo kto pamieta o co poszlo ale nikt nie odpusci ! A koniec koncow wszyscy i tak siedza w tym samym lokalu gdzie wlasciciel wie ze jesli cena piwa pojdzie zbytni w gore to go zlinczoja klienci.

MariaZubek

Komentarz usunięty przez moderatora

Zaloguj się aby komentować

220 + 1 = 221
prywatny licznik: 12/?

Tytuł: Napowietrzna wioska
Autor: Jules Verne
Kategoria: przygodowa
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 198
Ocena: 5/10

Klasyka powieści przygodowej. W skrócie - Akcja dzieje się w roku 1899 a fabuła opowiada o podróży przez Afrykę środkową dwóch przyjaciół, Francuza i Amerykanina, którzy wraz z uratowanym przez nich młodym Murzynem i przewodnikiem na skutek ataku stada słoni tracą cały dobytek i z niewielkimi zapasami zmuszeniu są uciekać do tropikalnej dżungli. Przemierzają ją z początku pieszo, potem na tratwie. W tle przewija się zaginiony badacz małp no i sama napowietrzna wioska, ale to już bez spoilerów.

Bardzo szanuję Verne'a jako prekursora fantastyki naukowej, "Tajemniczą Wyspę" czy "Podróż do wnętrza ziemi" czytałem po wielokroć. Tutaj mamy jednak do czynienia z nieco słabszą pozycją, typowo podróżniczą. Dodatkowo Verne niczym Papcio Chmiel w Tytusach "Ucząc bawi, bawiąc uczy" serwując nam co kilka zdań sążniste opisy fauny i flory afrykańskiej, co z czasem nieco nuży. Bez zaskoczeń, bez gwałtownych zwrotów fabuły (no dobra, jest jeden, ale taki, że umówmy się - od dawna każdy czytający się go spodziewa) do szczęśliwego końca. Sredniaczek.

Jako dodatkowy smaczek - czytałem kompletnie zaczytane wydanie II z 1968 roku, które musiałem najpierw posklejać

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
7126014e-cd36-40d0-8227-b1715057c77c

Zaloguj się aby komentować

219 + 1 = 220

Tytuł: Amerykańscy bogowie
Autor: Neil Gaiman
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374806763
Liczba stron: 714
Ocena: 4/10

Nie idzie mi z tym Gaimanem. Blurb zapowiadał coś ciekawego, już po lekkim zagłębieniu się w lekturę sam zamysł również obiecywał wciągającą historię, no ale nie wyszło.
Bohater zachowuje się jak nieasertywna ciuma (choć to od biedy można uzasadnić), jednakże najbardziej boli niemal ciągła nuda - akcja faktycznie posuwa się do przodu, mamy też kilka bardziej dynamicznych segmentów, ale paradoksalnie było to jakieś miałkie i bez wyrazu, po prostu nie potrafiłem się wciągnąć. Najgorsze było ostatnie 100 stron - senne majaki i niewyjaśnione wizje; przy tym fragmencie książki już tylko wzdychałem.
Na plus - jak to u mnie często bywa - postacie. Interakcje z tymi z miasteczka są po prostu przyjemne i fajnie się je czyta, z kolei bogowie (przynajmniej ci, którym poświęcono więcej niż pół strony) mają swoje unikalne i wyróżniające ich pośród innych cechy i swoje miejsce w fabule. Twisty są raczej mało zaskakujące.
Książki szczerze powiedziawszy nie polecam, choć jeśli ktoś interesuje się szeroko pojętą mitologią, to być może poznawanie postaci, ich tła i miejsca w świecie przedstawionym oraz opowiedzianej historii przysporzy mu pozytywniej zabarwionych doznań niż mi.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #mag #neilgaiman #ksiazkicerbera
03a3b9ef-3c3a-400c-9319-0520073539ef
Dzemik_Skrytozerca

Hmm. Dziwne reakcje.


To senna panorama specyficznej wersji Ameryki. Do smakowania, żucia, niespiesznego doświadczania.


Spróbuj Chłopaków Anansiego. To samo uniwersum, znacznie bardziej zwarte i wartkie.

Cerber108

@Dzemik_Skrytozerca dziś zaczynam. Widziałem, że powiązane, dlatego postanowiłem je ogarnąć jedna po drugiej.

Dzban3Waza

Wierzę w rzeczy prawdziwe i w rzeczy nieprawdziwe. Wierzę też w rzeczy, których prawdziwości nikt nie potrafi określić. Wierzę w Świętego Mikołaja, zajączka wielkanocnego, Marilyn Monroe, Beatlesów, Elvisa i pana Eda. Posłuchaj, wierzę, że ludzie mogą osiągnąć doskonałość, że wiedza jest nieskończona, światem kieruje tajny kartel bankierów i że regularnie odwiedzają nas obcy przybysze: mili, wyglądający jak pomarszczone lemury, i źli, raniący bydło, pragnący naszej wody i naszych kobiet. Wierzę, że w przyszłości może być tylko gorzej i... że może być lepiej. I wierzę, że pewnego dnia powróci do nas biała kobieta-bawół i skopie wszystkim tyłki. Wierzę, że mężczyźni to wyrośnięci chłopcy, nie potrafiący się porozumieć, i że upadek seksu w Ameryce wiąże się z bankructwami kin dla zmotoryzowanych. Wierzę, że wszyscy politycy to bezwzględni kłamcy, ale i tak lepsze to niż alternatywa. Wierzę, że pewnego dnia Kalifornia zatonie w morzu, a Florydą zawładnie szaleństwo, aligatory i odpadki toksyczne. Wierzę, że mydło antybakteryjne niszczy naszą odporność na brud i choroby i pewnego dnia wszystkich nas zaatakuje zwykłe przeziębienie, jak Marsjan w “Wojnie światów”. Wierzę, że największymi poetami zeszłego wieku byli Edith Sitwell i Don Marquis. Wierzę, że jaspis to wysuszona smocza sperma i że tysiące lat temu w poprzednim życiu byłam jednoręką syberyjską szamanką. Wierzę, że ludzkość zmierza do gwiazd. Wierzę, że cukierki naprawdę smakują lepiej w dzieciństwie. Wierzę, że prawa aerodynamiki nie pozwalają trzmielowi latać, że światło to jednocześnie fala i cząsteczka, że gdzieś w pudełku siedzi kot jednocześnie żywy i martwy (choć jeśli nie otworzą pudełka i nie nakarmią go, w końcu będzie martwy na dwa różne sposoby) i że we wszechświecie można znaleźć gwiazdy starsze o miliardy lat od samego wszechświata. Wierzę w mojego osobistego boga, który o mnie dba; martwi się i pilnuje wszystkiego, co robię. Wierzę w boginię uniwersalną, która stworzyła wszechświat, a potem odeszła zabawiać się ze swoimi dziewczynami i nie wie nawet, że żyje. Wierzę w pusty, pozbawiony Boga wszechświat, którym kieruje chaos, szum i ślepe szczęście. Wierzę, że każdy, kto twierdzi, iż przeceniamy znaczenie seksu, po prostu nigdy porządnie się nie kochał, a ci, którzy twierdzą, że wiedzą, co się dzieje, kłamią, choćby w drobnych sprawach. Wierzę w absolutną szczerość i małe kłamstewka. Wierzę w prawo kobiety do wyboru, prawo dziecka do życia i w to, że choć ludzkie życie jest rzeczą świętą, nie ma nic złego w karze śmierci, o ile można zaufać bez reszty wymiarowi sprawiedliwości. Wierzę też, że jedynie kretyn mógłby zaufać wymiarowi sprawiedliwości. Wierzę, że życie to gra, okrutny żart, to co dzieje się, gdy żyjemy, toteż równie dobrze możemy się nim cieszyć.

Cerber108

@Dzban3Waza to akurat zapadło w pewnym stopniu w pamięć.

Dzban3Waza

@Cerber108 teraz widzę 4/10 , hmm mnie się podobało bo słuchałem z fajnym klimatem, podobał mi się ten małomiasteczkowy etap, reszta może rzeczywiście bez szału ale tytuł mi ostal w pamięci pozytywnie

dziki

Zmęczyłem 100 stron i wymiękłem.

Zaloguj się aby komentować

218 + 1 = 219

Tytuł: Etyczny haking. Praktyczne wprowadzenie do hakingu
Autor: Graham Daniel
Kategoria: informatyka, security
Ocena: 5/10

Książkę czytałem po angielsku, ale widzę, że te jest polskie wydanie. Właściwie nic to nie zmienia. Stawiamy środowisko testowe i robimy ćwiczenia, np. arp poisoning. Czasami są większe wyjaśnienia, co będzie wykonywane. Dalej to xssy, czy pisanie własnego rootkita. Takie sobie, dobre do tylko poczytania. Plus za prosty angielski.

Prywatny licznik: 22/200

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
0ff322ed-a2a1-41fc-9787-46f182be84e2

Zaloguj się aby komentować

217 + 1 = 218

Tytuł: UX writing. Moc języka w produktach cyfrowych
Autor: Wojciech Aleksander
Kategoria: Biznes, finanse
Wydawnictwo: Onepress
Liczba stron: 392
Ocena: 7/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5096892/ux-writing-moc-jezyka-w-produktach-cyfrowych

Dzisiaj książka "branżowa". Od jakiegoś czasu spadła na mnie odpowiedzialność za kwestię UX-writingową w firmie, i - jako osoba szukająca wiedzy eksperckiej przede wszystkim w książkach - sięgnęłam po "UX writing" autorstwa pana Wojciecha Aleksandra.

Należy zaznaczyć, że jest ona przeznaczona dla osób, które już coś w temacie UX liznęły. Raczej nie jest to pozycja dla tych, którzy dopiero rozważają rozpoczęcie ścieżki kariery związanej z UX writingiem z uwagi na branżowy język i brak tłumaczenia poszczególnych założeń ścieżek działania użytkowników, heurystyk czy dobrych praktyk UX. 

Jako że mam już pewne zaplecze UX-owe, książka ta była wręcz stworzona dla mnie. Autor zwraca uwagę na te aspekty, które podświadomie uznajemy na logiczne przy projektowaniu treści, a o których łatwo można zapomnieć. 

Fragment książki, który trochę odstaje, to ostatni rozdział dotyczący realiów pracy UX writera. Wydaje się stworzony na siłę, jakby wydawca wymusił na autorze, by zawarł takie treści. Mowa w nim o pracy w zespole UX-writerskim, o dobrych praktykach burz mózgów, o retrospekcjach itp. Dla osób, które już w świecie IT i branży UX działają, informacje te są w zasadzie zbyteczne.
Minusem jest też to, że wiele screenshotów wrzuconych do książki jest zbyt małych, by komfortowo odczytać przedstawiony na nich tekst. I o ile mogłabym na takie coś przymknąć oko w przypadku ebooków na czytnikach, które skalują się inaczej, to w przypadku książki papierowej jest to spory minus. Wydaje mi się jednak, że jest to nie błąd autora, tylko redakcji.

Podsumowując, jest to dobra książka dla wrzuconych na głęboką wodę UX writingu. Otrzymujemy przystępnie podaną wiedzę, wskazówki, od czego zacząć porządkowanie procesów czy audycik treści, oraz duuużo przykładów.

Prywatny licznik (od początku roku): 13/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #uxdesign #userexperience #uxwriting #czytajzhejto
Wrzoo userbar
bb6ac38f-ee8d-46fa-aaa5-66f9c15bbda2
Filip

Dzięki, kupię za miesiąc, namówiłaś. Te screenshoty są kluczowe czy wystarczy audiobook? ;D

Wrzoo

Audiobook zdecydowanie wystarczy, screenshoty raczej ilustrują tylko sens zdań autora. Jeśli jednak jest się względnie aktywnym użytkownikiem Internetu i komputerów, to 80% z nich jest Ci znana ;)

Zaloguj się aby komentować

216 + 1 = 217

Tytuł: Mazowsze 1047
Autor: Mariusz Samp
Kategoria: historia
Ocena: 7/10

Na Xsie (TT) była dyskusja o książkach, które zostały napisane i wydane bez oparcia o źródła historyczne. Recenzowana książka została tam przywołana. Tylko jakby tak się zastanowić to ten brak źródła można rozumieć na dwa sposoby. Pierwszy, autor poleciał i pisze ogólniki a bibliografii, użył "świętych" źródeł, do których można wszystko podpiąć. Drugi, źródeł jest mało a te, które są szczątkowe. Temat jest ciekawy, więc można podziałać coś w tym materiale. Po lekturze stwierdzam, że ten drugi sposób miał miejsce. Zanim doszło do tytułowej bitwy, autor dość głęboko sięga do dziejów Piastów i historii Polski. Jest to potrzebne do wskazania kim był Miecław i dlaczego Mazowsze stało się państwem w państwie oraz dlaczego Kazimierz Odnowiciel dogadał się z Jarosławem Mądrym. Dla tego pierwszego Miecław był solą w oku, a dla drugiego, organizatorem łupieżczych wypraw. Miecław też miał sojuszników w postaci Pomorzan. Nie wiadomo, jak doszło do bitwy. Wiadomo tylko, że najpierw rozprawiono się z Mazowszem, a później na innym terenie z Pomorzanami. Na przyszłość, Kazimierz oddał pod władanie tej buntowniczej krainy swojemu pierworodnemu- Bolesławowi.

Prywatny licznik: 21/200

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
031967ba-3f08-4c54-b3d0-4f9baebabb8f

Zaloguj się aby komentować

215 + 1 = 216
prywatny licznik: 11/?

Tytuł: Ryszard Głowacki
Autor: Algorytm Pustki
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: ISKRY
ISBN: 83-207-1026-X
Liczba stron: 160
Ocena: 7/10

Solidne SF. Zaczyna się jak wiele innych - chłop się budzi ale nie pamięta kim jest ani gdzie jest. Totalna amnezja. Powoli poznaje otaczający świat - antyutopijną rzeczywistość. Społeczeństwo zamieszkuje podzielone na strefy miasta, mieszkanie i jedzenie są zapewnione dla każdego obywatela, a w kilku sklepach za specjalne żetony otrzymywane można kupić towary luksusowe. Ugułem społeczeństwo przywodzi na myśl najlepsze pomysły systemu socjalistycznego - każdemu po równo, każdemu gówno Każdy z ludzi ma wszczepiony pod skórę na ręce specjalny chip, tak zwany permitor, który w połączeniu z tatuażem z numerem identyfikuje obywatela w centralnym systemie, zwanym Migratonem. Nasz bohater z zanikiem pamięci jak się okazuje nie ma ani chipu ani tatuażu, co jest absolutnie niemożliwe w tym społeczeństwie. Jako "społecznie niedostosowany" zostaje zesłany do zakładu zamkniętego, czegoś w stylu kolonii karnej która ma "naprawiać" obywateli i zwrócić ich na łono społeczeństwa. A to dopiero pierwsze dwadzieścia stron

Im dalej tym lepiej, ale już nie będę streszczał. Bardzo przyjemne SF socjologiczne, w stylu Zajdla, z ciekawymi pomysłami, niestety tomik jest dość krótki więc wiele z nich nie zostało należycie rozwiniętych - a szkoda. Również zakończenie pozostawia pewien niedosyt, ale bardzo zgrabnie podsumowuje cała książkę.
Solidne 7/10. W komentarzu fragment w którym autor zapatrzył się na pewien stary polski film, ciekawe czy skojarzycie jaki

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
fe6fcf17-9422-4552-8bcc-44c0fafdaf20
pigoku

@trixx.420 a to dobre jest. Niedawno skończyłem kompletować całą serię wydawniczą w tej szacie graficznej, głównie z sentymentu ale parę niezłych rzeczy w niej jest.

trixx.420

Też mam kilka, nie zawiodłem się jeszcze na zadnej

8d28cc6a-24a2-4420-88a5-684fa6f295a7
0111071a-dd04-452a-9619-08d1d8de022b

Zaloguj się aby komentować

214 + 1 = 215

Tytuł: Tomaszów Lubelski 1939
Autor: Piotr Greszta
Kategoria: historia
Ocena: 7/10

Druga po Bzurze, większa bitwa polskiego września 1939 roku. Autor na początku, wskazuje na przyczyny wycofania się polskich jednostek na tereny Zamojszczyzny, następnie na niemieckie próby, uniemożliwienia wycofania polskich oddziałów na Węgry, co właściwie się udało. Niestety brakuje oceny bitwy i zobrazowanie sytuacji międzynarodowej.

Prywatny licznik: 20/200

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
1b96a380-3b68-4c9b-81d7-8a88ca55cb71

Zaloguj się aby komentować

213 + 1 = 214

Tytuł: Trzecia wojna światowa? Bitwa o Ukrainę
Autor: Jurij Felsztinski, Michaił Stanczew
Kategoria: historia
Ocena: 7/10

Jeśli patrząc na nazwisko Felsztinski kojarzy ci się z "Wysadzić Rosję" to dobrze myślisz. Ta książka jest podobna do tamtej. To jest, została napisana jako odpowiedź na to, co głosiła wtedy (2015) Rosja, np. że Krym to od zawsze był rosyjski. Żeby wyjaśnić, że tak nie jest, autorzy przywołują historię Ukrainy. Wskazują też na wczesne lata po upadku ZSRR, jako okres, który Ukraina zaprzepaściła, aby wykonać zmiany celem wejścia do NATO, czy UE. Felsztinski również pokusił się o wyjaśnienie, co miała na myśli Angela Merkel, mówiąc, że Putin żyje we własnym świecie i który chce odbudować. Świecie, który w 1991 roku się rozpadł.

Prywatny licznik: 19/200

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
4894edbb-4c1f-41a4-846b-40778de445d1
AndrzejZupa

Czyli szału nie ma…a jak oceniasz te poprzednią książkę?

konik_polanowy

@AndrzejZupa Felsztinski te książki nie pisze od tak, to w zasadzie "wołanie" o tym jaka Rosja jest naprawdę i jest kierowana do zwykłych ludzi, żeby ich uświadomić


ten zwykły człowiek to ludzie na Zachodzie, którzy nie byli pod sowiecka okupacją i nie widzą jak to jest

Zaloguj się aby komentować

212 + 1 = 213

Tytuł: Dawca Przysięgi Część 1
Autor: Brandon Sanderson 
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Mag
ISBN: 9788374808910
Liczba stron: 560
Ocena: 7/10

Ostatnio jedyną przyjemnością jaką mam z życia to audiobook Archiwum Burzowego Światła. Doszliśmy już do 3 części, w której akcja wyraźnie spadła. Pod koniec "Słowa Światłości" doszło w końcu do momentu kulminacyjnego więc teraz po raz kolejny następuje przetasowanie i układanie pionków na planszy. Jest całkiem ciekawie, fajne jest poznawanie obu stron konfliktu. Słuchamy dalej.
W takim tempie Archiwum mi się skończy za jakieś 2 miesiące a 5 część dopiero pod koniec roku jeżeli Wiki nie kłamie
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki
7bf1147f-53c4-4c77-9514-5c58765b2220
bucz

straszne badziewie, zupelnie nie pod moj gust

przesluchalem do konca ale z bólem błony bębenkowej

Endrevoir

@bucz Zawsze się zastanawiam po co czytać/słuchać/oglądać jak się nie podoba. Jak próbowałem czytać Diunę i odpadłem ok. w połowie to po prostu przestałem czytać i nie czytałem dalej.


I nie piszę tego żeby wywołać jakąś napinkę, ja serio jestem ciekaw co powoduje że ludzie robią coś czego nie lubią i nikt ich nie zmusza xDD

bucz

@Endrevoir w przekonaniu ze sie rozkręci?

bo sie zaplacilo i szkoda urwać w połowie?

Zaloguj się aby komentować