#bookmeter

134
1792
774 + 1 = 775

Tytuł: Siedmiu mało wspaniałych
Autor: Jacek Getner
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Lira
ISBN: 9788367915076
Liczba stron: 320
Ocena: 6/10

Prywatny licznik 42/48

Sprawy artystów mnie nie przekonały, były mocno takie sobie. Może dlatego że nie jestem wrażliwa na sztukę nowoczesną, albo że bardziej w tym o kasę niż o sztukę w sztuce momentami chodziło... Za to w tle coraz więcej Klempucha, panie Teodora i Zygfryda ewidentnie coś wiedzą, ale zabierają się do tego, by się tym z Jackiem podzielić, totalnie nie tak. Za to po Malwinie się tego co uczyniła nie spodziewałam, więc mam nadzieję, że rozwiązanie akcji w ostatnim tomie przyniesie coś satysfakcjonującego na zakończenie wspólnej przygody.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #dwanascieksiazek #czytajzhejto

Zaloguj się aby komentować

773 + 1 = 774

Tytuł: Pułapki myślenia
Autor: Daniel Kahneman
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Media Rodzina
ISBN: 9788382651966
Liczba stron: 668
Ocena: 8/10

Piszę trochę na spontanie, bo nie mam większych refleksji na ten moment, uważam, że do tej książki będzie trzeba wracać co jakiś czas, aby sobie wszystko utrwalić.

Przyjemnie się czytało, książka oparta na badaniach, chociaż występują też anegdoty autora z pracy w izraelskiej armii. Sporo się można dowiedzieć, chociaż w bardzo dużym uproszczeniu, należałoby nie dać się ponosić emocjom, być świadomym, jakie błędy poznawcze na nas oddziaływają nas, i powiedzieć zdanie w stylu:" Nie należy dać się ponieść efektowi halo, każdy ma wady". W książce jest podział na 2 systemy myślenia, 1 bardziej emocjonalny, 2 analityczny. Niestety daję się temu 1 może, kiedyś coś się poprawi w tej kwestii.
Ciekawostki, które zwróciły moją uwagę:
-18 latkowie, dla których pieniądze były priorytetem, po 20 latach gdy je zdobywali:"osiągali znacząco większe zadowolenie z życia od średniej"
  • Najmniej obiecującym celem, dla młodych w kwestii satysfakcji z życia jest:" osiągnięcie wysokiego poziomu w dziedzinie aktorstwa lub muzyki"
  • Nie należy ufać ludziom, osiągającym dobre wyniki na giełdzie, bo jest to losowe i specjaliści mają raczej szczęście niż wiedzę tajemną
  • Małżeństwo w dłuższej perspektywie nie daje szczęścia jedynie w roku zawarcia jego. Wiadomo z czasem motyle w brzuchu zanikają i wracamy do normalności. Fajny wykres był dorzucony, do tego z innego badania. Tutaj żartobliwie piszę bo wszystko zależy od tego jak pożytkujemy czas wolny, ile pracujemy, jak często uprawiamy seks.

Najlepiej też pamiętam efekt "halo", słyszałem o tym wcześniej, jednak sam się daję bardzo na niego. Chodzi o to, że jak coś nam się podoba, to dopisujemy temu więcej pozytywnych cech, ja mam tak np. z Taylor Swift,recepcjonistkami na siłowni, czy wykopem.
Poniżej będzie czarny humor, jeśli uznajesz, że to dla ciebie problem nie czytaj poniższej treści:

Trochę dziwi mnie, że to żyd pisał bo raczej w ich interesie nie jest, aby ludzie byli bardziej świadomi, mechanizmów, które wprowadzają nas w błędy.

#bookmeter #psychologia #rozwojosobisty
a1b33048-7708-4158-b213-a64e29f5a006
Trypsyna

Też planuję ją przeczytać w przyszłości 😃

Zaloguj się aby komentować

772 + 1 = 773

Tytuł: Fullmetal Alchemist
Autor: Hiromu Arakawa
Kategoria: komiks
Wydawnictwo: Viz Media
ISBN: 978-1-59116-920-8
Ocena: 8/10

Prywatny licznik: 42/52 (31 książek / 11 komiksów)

Kto czyta mangę, szczególnie Shōneny, ten na pewno słyszał o FMA. Jest to opowieść, która wciąga w świat alchemii, gdzie dwóch braci stara się odzyskać swoje “utracone” ciała i poszukuje kamienia filozoficznego. Zrobią wszystko, zapłacą każdą cenę, aby osiągnąć swój cel. Jednak w ciągu trwania swojej podróży stają przed ogromnymi i niełatwymi dylematami.

Autorka nie bawi się w cukierkową opowieść:
- ludobójstwo i tyrania wojskowa ✅
- dylematy moralne ✅
- problemy etyczne ✅

Wszystko to znajdziemy w mandze. A jakie pytania filozoficzne porusza autorka? Najważniejsze moim zdaniem to:
- jak jest wartość ludzkiego życia? Czy da się je skwantyfikować?
- do czego doprowadza nas zemsta i nienawiść?
- co czyni nas ludźmi?

Polecam!

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki #czytamponocach #manga #fullmetalalchemist
1a98551d-ae34-464d-99f0-be61b203f373
hellgihad

@l__p Czytałem, nie porwało mnie jakoś, z oczko - dwa mniej bym dał Ale za to bardzo ładna kreska.

Hoszin

Oglądałem tylko anime.

Cerber108

Jasny gwint, jakbym się jeszcze za mangę wział, to bym chyba spał na tym całym papierze.

l__p

@Cerber108 dlatego mangę i komiksy w większości elektroniczne czytam 😁

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
771 + 1 = 772

Tytuł: Bebechy czyli ciało człowieka pod lupą
Autor: Adam Mirek
Kategoria: popularnonaukowa
Wydawnictwo: Znak emotikon
ISBN: 9788324093151
Ocena: 8/10

Prywatny licznik: 41/52 (31 książek / 10 komiksów)

Rewelacyjna książka popularnonaukowa dla młodszych czytelników. Świetnie opisana biologia i ciało człowieka. Dużo rysunków, zrozumiałe i proste opisy. Mojemu synowi (lvl 8) podobał się humor, a im bardziej obrzydliwie było, tym bardziej się cieszył 😆 Babcia już została poinformowana, że na święta ma sprezentować kolejną książkę autora, “Glutologię”.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytamponocach
00561da7-8073-4622-a75e-57cbfba37bd0
smierdakow

Strach czytać, bo się człowiek zorientuje ile wiedzy dla dzieci to wiedza dla niego xd

Hi-cube

@l__p polecam serię książek popularnonaukowych, która uwielbiałem jak byłem dzieciakiem/młodym nastolatkiem (nie pamiętam dokładnie). Monstrualna Erudycja. Pewno kojarzysz, ale może ktoś nie zna

kuba-brylka

@Hi-cube też uwielbiałem bardzo lubiłem serie o aztekach/inkach itp. Ale krew kości i cała reszta też było spoko

KatieWee

@l__p jak podrośnie i dalej będzie zainteresowany tematem to polecam Adama Kaya

7f80d5ba-7e91-4c5d-a43d-4333399c9453
9a5f4a67-1bb1-441e-80f9-3ee4829bd005

Zaloguj się aby komentować

770 + 1 = 771

Tytuł: Autobiografia. Dzieciństwo
Autor: Joanna Chmielewska
Kategoria: biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo: Vers
ISBN: 8371270011
Liczba stron: 318
Ocena: 7/10

Myślę, że Joanny Chmielewskiej nie trzeba nikomu przedstawiać. W latach 90. i 00. pisarka wydała siedem tomów autobiografii. Tom pierwszy obejmuje okres dzieciństwa i dorastania.

Nie jest to typowa autobiografia, raczej zbiór rodzinnych i osobistych anegdot luźno osadzonych w czasie, oraz licznych dygresji. Pierwszy tom jest napisany w charakterystycznym dla Chmielewskiej, humorystycznym i absurdalnym stylu. Dla fanów pisarki to wręcz pozycja obowiązkowa, zwłaszcza, że sporo zabawnych historyjek, jakie przytrafiały się jej samej oraz jej rodzinie, umieściła potem na kartach swoich powieści.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
458b5ed8-7c51-487b-84a1-380865adfa9a

Zaloguj się aby komentować

769 + 1 = 770

Tytuł: Psychologia zła jak Hitler omamił umysły
Autor: Joel E. Domsdale
Kategoria: historia
Wydawnictwo: Wydawnictwo RM
ISBN: 978-83-7773-600-5
Liczba stron: 260
Ocena: 6/10

"Autor książki korzysta ze swojego doświadczenia zdobytego podczas wielu lat praktyki naukowej w dziedzinie psychiatrii oraz postępów, jakie dokonały się w medycynie, psychologii i neurobiologii od czasu zakończenia drugiej wojny światowej. Jeszcze raz analizuje informacje pozyskane w Norymberdze, żeby z bliska przyjrzeć się czterem zbrodniarzom wojennym: Robertowi Leyowi, Hermannowi Göringowi, Juliusowi Streicherowi oraz Rudolfowi Hessowi. Prezentuje świeże spojrzenie na naturę zła i współczesne próby jego zrozumienia."

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
#czytajzhejto
228e664d-43a3-4c63-bb39-f628248f8ab3

Zaloguj się aby komentować

768 + 1 = 769

Tytuł: Wieża Jaskółki
Autor: Andrzej Sapkowski
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Supernowa
ISBN: 9788375780680
Liczba stron: 488
Ocena: 8/10

Kolejna część sagi o Wiedźminie autorstwa Andrzeja Sapkowskiego, kontynuuje wątki z poprzednich tomów, a jednocześnie wprowadza głębszą refleksję nad losem postaci, szczególnie Ciri. Fabuła jest mroczna i przepełniona dramatycznymi wydarzeniami, a postacie stają w obliczu nowych, trudnych wyzwań.

Jednym z największych atutów tej części jest sposób, w jaki Sapkowski prowadzi wielowątkową narrację. Każda z postaci ma własne cele i motywacje, a ich losy splatają się w fascynujący sposób. Pisarz wprowadza elementy retrospekcji, co dodaje głębi postaciom oraz pozwala lepiej zrozumieć ich wewnętrzne dylematy.

Styl Sapkowskiego pozostaje żywy, pełen ironii, humoru oraz błyskotliwych dialogów, co sprawia, że książkę czyta się z przyjemnością. W tej części jeszcze bardziej wyczuwalna jest atmosfera niepokoju i nadciągającego zagrożenia, co buduje napięcie aż do ostatnich stron.

Prywatny licznik: 27/11010

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
Piesek userbar
1287aa95-8eb3-4fe2-9a7c-c783a586aa65
ZohanTSW

11010 to w systemie binarnym 26, a ty już przeczytałeś 27 książek, cel osiągnięty!

Zaloguj się aby komentować

767 + 1 = 768

Tytuł: Nierówności po polsku. Dlaczego trzeba się nimi zająć, jeśli chcemy dobrej przyszłości nad Wisłą
Autor: Michał Brzeziński, Paweł Bukowski, Jakub Sawulski
Kategoria: nauki społeczne
Wydawnictwo: Krytyka Polityczna
Liczba stron: 300
Ocena: 9/10

Książka przedstawia szeroki raport na temat nierówności w Polsce - dochodowych, majątkowych i nierówności szans (to gdzie się urodzimy, w jakiej rodzinie i otoczeniu ma ogromny wpływ na nasze późniejsze dochody i poziom życia).

Autorzy analizują to w kontekście historycznym i globalnym na tyle, na ile pozwalają posiadane dane, dużo uwagi poświęcają by tłumaczyć jak ważna jest walka z nierównościami i dbanie o najuboższych - nie tylko z powodów moralnych, ale przede wszystkim dla wyników gospodarczych kraju, przy okazji obalając wiele chłopskorozumowych mitów.

Wysokie nierówności między najbogatszymi a biednymi potrafią być dobre, zwłaszcza dla krajów, które są na początku drogi rozwoju, Polska jest już na dalszym etapie, gdzie kluczowy jest kapitał ludzki, a nie rzeczowy (kapitału ludzkiego kolejne miliardy dla miliarderów nie rozwijają), dlatego zanim gdzieś ktoś powie i napisze, że zasiłki to biorą nieroby, a wolny rynek rozwiąże problemy i niech każdy radzi sobie sam, no to książka może mu pozwolić wyrobić rozsądniejszą opinię.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki
d3eb874a-ace1-4926-8ebf-e228f2db29e0
Maciek

@smierdakow Lubię książki Sawulskiego. "Pokolenie 89" było bardzo dobre.

Zaloguj się aby komentować

766 + 1 = 767

Tytuł: Upadek Lewiatana
Autor: James S.A. Corey
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788367023191
Liczba stron: 528
Ocena: 8/10

Czy łatwo jest w odpowiedni sposób skończyć taki długi cykl? Nie. Co to właściwie znaczy "odpowiedni"?
W ostatniej części działo się dużo i gęsto, można by nawet pomyśleć, że nowe rzeczy pojawiały się ciut za często, choć z drugiej strony tworzyło to pasującą do tonu prezentowanych wydarzeń atmosferę niepewności, pośpiechu i tym razem już faktycznie ostatniej szansy.
Powtórzę się już któryś raz, ale znowu mamy do czynienia z różnymi typami zdrad i sojuszy, są ucieczki, są bitwy, są kryzysy tożsamości. Niby wszystkie te rzeczy widzieliśmy już po kilka razy, ale w dalszym ciągu dają radę. Przyczepię się właściwie tylko do pierwszej akcji na planecie - celowo zrobiono z naszej paczki idiotów na krótką chwilę, by rezultat był dokładnie jak zamierzony.
No i przechodząc do zakończenia. Czy było przewidywalne? Wmawiam sobie, że do pewnego stopnia tak - myślę, że mogę to powiedzieć o samych jego konsekwencjach, ale o prowadzących doń sekwencjach już niekoniecznie. Nie mam wobec niego jakichś skrajnych odczuć, choć z ciekawością spojrzałbym na inne podejście do zamknięcia historii. Tak jak teraz o tym myślę, tak wyczuwam tu trochę sosu z Mass Effecta 3. Kto wie ten wie.
Ogólnie bardzo sympatyczna seria. Główne postacie są tak napisane, że nie da się do nich nie przywiązać. Ode mnie na duży plus rozdziały po 10 stron - bardzo nie lubię przerywać czytania w połowie wydarzeń. Generalne podsumowanie cyklu zrobię przy okazji zbioru opowiadań.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #expanse #jamessacorey #mag #ksiazkicerbera
9966644b-a717-4515-b32a-7a5e74059226
Greenzoll

No fakt, zakonczenie nie poruszalo moze jak w innych seriach jakie czytalem ostatnio, ale to tez troche inna stylistyka; bardziej Pulp niz Epic. Ale seria ogolnie miodzio jak sie przymknie oko na niektore rzeczy. Mnie osobiscie zdolowalo troche to ze po pierwszych paru tomach, gdzie paszcze rozdziawialem z zaskoczenia, zrobila sie ta seria bardziej przewidywalna. Ale jak to mowia: gorzej bylo i klaskali.

Cerber108

@Greenzoll to jest w sumie dobre podsumowanie - fajne czytadło, choć w pewnym momencie raczej bezpieczne i bez fajerwerków.

Zaloguj się aby komentować

765 + 1 = 766

Tytuł: Wymazane archiwum. Zła woda
Autor: Igor Brejdygant
Kategoria: słuchowisko, kryminał, fantastyka
Wydawnictwo: Storytel Original
ISBN: 9789180248556
Ocena: 6/10

Podczas wybierania kolejnej pozycji w Storytel wpadło mi w oko to słuchowisko bo kiedyś wysłuchałam już jednego które mi się podobało. Akcja osadzona w roku 1965 na Żuławach. Milicja znajduje w krótkim odstępie czasu zwłoki dwóch mężczyzn pozbawione głów. Poza tym zwłoki są okaleczone w sposób trudny do wykonania za pomocą jakichkolwiek środków i narzędzi. Do rozwiązania sprawy zostaje oddelegowany porucznik Marek Nowaczyk z Wydziału Kryminalnego Komendy Głównej w Warszawie. Dodatkowym zabiegiem słuchowiska jest to, że odkrywamy przebieg wydarzeń i śledztwa podczas sesji terapeutycznej zamkniętego w Tworkach porucznika Nowaczyka z jego psychiatrą. Milicjant nie pamięta co się wydarzyło i jak i dlaczego znalazł się w szpitalu, rekonstruuje wydarzenia podczas rozmowy z lekarzem. Podczas snucia się tej opowieści, przeszłość miesza się z teraźniejszością, rzeczywistość ze snami, pojawiają się niesamowite elementym tejemnicze kulty, a wszystko to w realiach Polski lat sześćdziesiątych, z milicją, partią, Służbą Bezpieczeństwa. Polską pamiętającą jeszcze czasy wojny. Arcydzieło literatury to może nie jest ale porządna pozycja, która wciąga i wprowadza łatwo w nastrój za pomocą muzyki, scieżki dźwiękowej, świetnie zagranych dialogów. Bardzo podoba mi się taka forma przyswajania treści i mam nadzieję że słuchowiska powrócą do łask.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #literatura #czytajzhejto #hejtoczyta #sluchowisko
5c7e5a1b-3ed1-40bf-b43c-3a5e46ae8396
Mr.Mars

Według mnie Igor Brejdygant ma kilka dobrych książek. Tej akurat jeszcze nie czytałem.

serotonin_enjoyer

@Mr.Mars Ja dotąd znałam go tylko z odcinków podcastu "Opowiem ci o zbrodni" ale te napisane przez niego mi się podobały. Dlatego sięgnęłam po to słuchowisko. Muszę w końcu jakąś powieść przeczytać bądź posłuchać.

Mr.Mars

@serotonin_enjoyer Spróbuj przeczytać: "Paradoks", " Szadź", "Rysa" i "Uklad".


Czery powieści, wszystkie zekranizowane.


Ostatnio napisał chyba jeszcze dwie lub trzy powieści, ale tych najnowszych nie czytałem.

Zaloguj się aby komentować

764 + 1 = 765

Tytuł: Święty z Centralnego
Autor: Jakub Ćwiek
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: PulpBooks
ISBN: 9788396816115
Liczba stron: 317
Ocena: 8/10

Bardzo lubię fantastyczne książki pana Jakuba Ćwieka a ta pozycja nie zawiera żadnych fantastycznych czy nadprzyrodzonych elementów. Zacytuje tu opis książki z wydawnictwa : "Po kilku latach spędzonych na emigracji do kraju wraca sześćdziesięcioletni Mariusz Kulewicz zwany Kancerem.
Z ukrytym pasem pełnym zarobionych funtów trafia na Dworzec Centralny, gdzie przed wyjazdem spędził kilka lat jako bezdomny.
Tym razem ma to być tylko przesiadka w drodze do zupełnie nowego życia, ale plakat informujący o zaginięciu dawnego kolegi z peronów przypomina Kancerowi o zaciągniętym kiedyś długu. Próba spłacenia go oznaczać będzie nie tylko ponowną konfrontację z brutalną rzeczywistością dworca, ale i konieczność zmierzenia się z własną, mroczną przeszłością.
„Święty z Centralnego” to gorzki, trzymający w napięciu kryminalny neo-western o świecie i ludziach, których na co dzień wolimy nie widzieć."
Jak dla mnie to jeden z lepszych polskich kryminałów jakie dotąd przeczytałam. Bardzo prawdziwi psychologicznie bohaterowie, zarówno ci główni jak i drugoplanowi. Świetny opis stosunków panujacych na dworcu centralnym, życia bezdomnych, ludzi pracujących w jadłodajniach, sklepikach, świata przestępczego i pracujących tam policjantów. Autor opisuje to w sposób bardzo żywy nie epatując przy tym nadmiarem brutalności czy też wulgaryzmów. Nie ma tu wymyślnych morderstw, skomplikowanych seryjnych morderców jest tylko codzienność półświatka przestępczego z Centralnego, ludzi tam pracujących i człowiek z mroczną przeszłością próbujący wyjaśnić zagadkę zaginięcia swojego kolegi sprzed lat. Takie dociekania nie mogą się dobrze skończyć ale w tym całym chaosie i zamieszaniu dzieją się tez dobre rzeczy (relacje Mariusza z trans chłopakiem Miłoszem). Poza tym na końcu jest plot twist. 
Z posłowia autora dowiedziałam się że przygotowując się do napisania innej książki, "Ciemność płonie" mieszkał przez parę miesięcy z bezdomnymi na dworcu, dzieląc z nimi ich los. To czuć, że autor pisze o czymś co poznał, dlatego jego bohaterowie są tak prawdziwi. Tę pozycję na prawdę gorąco polecam.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter r #ksiazki #literatura #czytajzhejto #hejtoczyta
fd3b3e04-c5d0-4053-ad55-e4433f794b3c
hapaczuri

na okładce to wardęga?

serotonin_enjoyer

@hapaczuri lol mam nadzieję że nie

Zaloguj się aby komentować

763 + 1 = 764

Tytuł: Zapora
Autor: Henning Mankell
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: W.A.B
ISBN: 9788374149884
Liczba stron: 544
Ocena: 7/10

Znów Kurt Wallander musi rozwiązać zagadkę dwóch pozornie nie związanych ze sobą wydarzeń: dwie niepełnoletnie dziewczyny zabijają atakują taksówkarza za pomocą noża i młotka wskutek czego mężczyzna traci życie a w innej części miasta przed bankomatem znalezione zostaje nagie ciało mężczyzny. Tym razem śledztwo prowadzone jest również w cyberprzestrzeni i wszystko wskazuje na to że czas na rozwiązanie sprawy jest ograniczony, wiadomo że zegar tyka choć nie wiadomo co się stanie jak policji nie uda się rozwiązać sprawy na czas. Ale wiadomo, lepiej tego nie sprawdzać. 
Ten tom trzyma poziom i tempo akcji poprzedniej części. Nosi cechy stylu tego autora co według mnie jest zaletą. Polecam

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter r #ksiazki #literatura #czytajzhejto #hejtoczyta
46cf9a0a-2535-46ac-b90c-154c6c0cdefc

Zaloguj się aby komentować

762 + 1 = 763

Tytuł: O krok
Autor: Henning Mankell
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: W.A.B.
ISBN: 9788377475706
Liczba stron: 512
Ocena: 7/10

Ostatnio z przyczyn poniekąd ode mnie niezależnych utknęłam z czytaniem książek na dwóch pozycjach. Totalnie nie miałam czasu. Ale za to nadganiałam jak mogłam audiobookami. Wybaczcie ale dziś będzie bardzo krótko bo z wolnym czasem wciąż u mnie nie halo. 
Po świetnych "Kulawych koniach" Micka Herrona, postanowiłam że pozostałe części cyklu wolę czytać niż słuchać więc musiałam sięgnąć po coś innego i postanowiłam kontynuować słuchanie serii o komisarzu Wallanderze Henninga Mankella. W kolejnym tomie zatytułowanym "O krok" komisarz stara się rozwiązać zagadkę zniknięcia kilkorga młodych ludzi, którzy udali się na świętowanie letniego przesilenia i słuch po nich zaginął. Sprawa nie wydaje się pilna bo jedna z dziewcząt wysłała kartkę do rodziny że udali się w podróż po Europie. Rodzicom wydaje się to jednak podejrzane. W niedługim czasie współpracownik komisarza, jego dobry kolega, zostaje znaleziony zastrzelony we własnym mieszkaniu. Nikt nie łączy tych dwóch spraw dopóki nie wychodzi na jaw że zastrzelony policjant badał sprawę zaginięcia młodych ludzi, poświęcając na to swój urlop. 
Z tomu na tom seria się rozkręca. Początkowe tomy mogły zrażać swoim brakiem napięcia, wolno posuwającą się akcją, licznymi rozważaniami filozoficznymi. Wallander był prostym policjantem, który nagle musiał mierzyć się ze zbrodniami z jakimi się wcześniej nie stykał. W tym tomie komisarz już przywykł do brutalności przestępców, już nie zadziwiają go brutalne morderstwa chociaż wciąż nie może przeboleć że świat zmienia się na gorsze. W książce dalej jest sporo rozważań Wallandera o życiu ale akcja posuwa się szybko, dynamicznie, cały czas coś się dzieje. Mi się podobało chociaż sądząc po recenzjach wielu czytelników zraża to że autor tak dużo miejsca poświęca rozmyślaniom głównego bohatera i jego ocenom kondycji współczesnego świata. Jak dla mnie to zaleta - cecha charakterystyczna książek Mankella. Dzięki temu są oryginalne, mają swój charakter odróżniający je od innych kryminałów.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #hejtoczyta #literatura
e7a07ccb-6f5c-46d4-acf2-59f57a03138e

Zaloguj się aby komentować

761 + 1 = 762

Tytuł: Równoumagicznienie 
Autor: Terry Pratchett 
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Prószyński Media Sp. z o.o.
ISBN: 978-83-7648-884-4
Liczba stron: 283
Ocena: 7/10

Prywatny licznik: 17/24

W trzeciej powieści ze Świata Dysku poznajemy nowych bohaterów, którymi są Esk oraz Babcia Weatherwax. 
Esk jest młodą dziewczyną, która w dniu swoich narodzin zostaje obdarzona mocą magiczną i jest tu mały problem. Bo przecież kobieta nie może zostać magiem! To wbrew tradycji! Mag zawsze jest mężczyzną a kobietą ewentualnie wiedźmą. Ale czy na pewno? Czy tradycja okaże się silniejsza od losu i determinacji? 
W książce spodobał mi się sposób prowadzenia narracji zawierający jak to u Pratchetta wiele humoru i mniej lub bardziej ukrytych spostrzeżeń dotyczących realnego świata. Wydaje mi się, że autor trochę też się wyrobił z opisami i budowaniem nimi klimatu. No ale przede wszystkim podobało mi się, że fabuła książki jest spójna od początku do końca i można się w nią zanurzyć bez poczucia wszechogarniającego chaosu jak to miało miejsce w dwóch poprzednich książkach.
Myślałem, że dzięki temu wszystkiemu i bardzo wyrazistej, zabawnej i ciekawej postaci Babci Weatherwax będę mógł dać jej ocenę 8. Jednak się to nie stało bo druga odnoga głównego wątku jak i jego finał były takie sobie. Nie mówię o samym zakończeniu książki, które było już całkiem w porządku i trochę uratowało ogólne wrażenie. Dlatego daje książce taką 7 z plusem i uważam, że jest o pół oczka lepsza od poprzedzających ją przygód Rincewinda, Dwukwiata i Bagażu.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #dwanascieksiazek
13fe575b-d364-41ba-ae27-3a5050e09e41
Heheszki

@splash545 poczytaj o straży w ankh-morpork, tam aż kipi stoicyzm :)

splash545

@Heheszki no właśnie Straż! Straż! będzie następnym co będę czytał ze Świata Dysku dysku bo Morta już zaliczyłem

Zaloguj się aby komentować

760 + 1 = 761

Tytuł: Kroniki Czarnej Kompanii
Autor: Glen Cook
Tłumacze: Michał Jakuszewski, Beata Jankowska-Rosadzińska
Kategoria: fantasy
Wydawnictwo: Rebis
ISBN: 9788381881739
Liczba stron: 920
Ocena: 7/10

Lekkie przekłamanie, ponieważ w jednej książce znajdują się trzy powieści z serii („Czarna Kompania”, „Cień w ukryciu”, „Biała Róża”), ale nie chce mi się tego rozbijać na osobne wpisy. Tym bardziej, że te trzy tytuły stanowią swego rodzaju mini-cykl. 

Od powieści Glena Cooka mogą odrzucić dwie rzeczy:

1. Bohater zbiorowy, czyli Czarna Kompania. Przypomina mi to bardzo „Star Treka” - tam mamy załogę Enterprise, tu członków Kompanii. I załoga statku, i Kompania liczy sobie przynajmniej kilkaset osób, czasem nawet więcej, jednakże historia skupia się na ich najważniejszych członkach. Pozostali stanowią głównie tło i najczęściej służą do tego, żeby autor miał kogo uśmiercać. :') Oficerów niestety otacza fabularna zbroja. 

2. Styl pisania autora. Historia opowiedziana została głównie z perspektywy kronikarza Czarnej Kompanii, Konowała, który jednocześnie jest także lekarzem. Przekłada się to na dosyć oszczędną w słowach narrację pierwszoosobową, iście żołnierski zapis historii Czarnej Kompanii. Konował często coś uprościł, pominął czy nawet przemilczał - zresztą, jedną z zasad Kompanii jest to, że nie pytają członków o ich przeszłość, zakładając, że przed dołączeniem zostawili ją za sobą, a wszystkie „rachunki” zostały uregulowane. 

W drugiej powieści autor trochę od tego odszedł i postanowił przedstawić wydarzenia, w których Konował nie zawsze był świadkiem. Podobało mi się także to, że w jednym rozdziale można było najpierw przeczytać o tym, że pewna postać rozmawia z kimś tam, a w następnym okazało się, że tym kimś był Konował właśnie, który opowiedział swoją wersję rozmowy/spotkania.

Szkoda tylko, że autorowi kiepsko wyszły fabularne zawijasy - można je bardzo łatwo przewidzieć. Na przykład w trzeciej części taki zawijas ma miejsce pod sam koniec, gdy mnie udało się przewidzieć go już na samym początku. Finalnie nie było zaskoczenia. 

No i ostatnim moim zarzutem jest to, że spodziewałem się trochę bardziej przyziemnej historii o grupie najemników, którzy imają się różnych zadań, a dostałem prawie że tradycyjną opowieść o walce Dobra ze Złem, tylko że Czarna Kompania nie bawi się w moralne dylematy i walczy dla tego, kto dobrze płaci. Jednakże nie traktuję tego jako wadę. 

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #fantasy #fantastyka #czytajzhejto #ksiazki
d44d19e5-791c-4ae0-9165-10b04df23e3b
Cerber108

@cyberpunkowy_neuromantyk ta książka i tak jest najlepsza, później niestety straszne lanie wody. Ogólnie "Cień w ukryciu" to bezapelacyjnie najlepszy tekst w tym cyklu, a i ogólnie cholernie solidna pozycja.

Zaloguj się aby komentować

759 + 1 = 760

Tytuł: O perspektywach rozwoju małych miasteczek
Autor: Małgorzata Boryczka
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 8/10

#bookmeter

Równy stukot maszyny do tuli mnie często do snu w pokoju nad kuchnią; matka tuli mnie rzadko.

Ponieważ wiersz Sobota autorstwa pana Andrzeja Bursy jest jednym z moich ulubionych, zabrałem się za książkę O perspektywach rozwoju małych miasteczek. Ale ponieważ wiersz Sobota autorstwa pana Andrzeja Bursy jest jednym z moich ulubionych, zabrałem się za książkę O perspektywach rozwoju małych miasteczek z pewną ostrożnością. Bo – i tak, to jest moje malkontenctwo – nie jestem zbyt optymistycznie nastawiony do współczesnej prozy, a już szczególnie do autorów debiutujących. Kilka razy się sparzyłem, więcej razy odbiłem się od lektury – no nie mam dobrych doświadczeń. Tym razem, oprócz tego, że ta książka to debiut autorki, to jeszcze tytuł w tak wyraźny sposób nawiązuje do twórczości tego wspaniałego poety wyklętego. I tak ta książka leżała u mnie w czytniku od dłuższego czasu, bo trochę się bałem co z tego pomysłu czy eksperymentu mogło wyjść. Tak, przyznaję: do lektury podszedłem nawet nie z obawami, ale wręcz trochę z nastawieniem. Z nastawieniem, że „to się nie uda”.

A jednak się udało. Wydaje mi się, że przede wszystkim dlatego, że oprócz cytatu ze wspomnianego wyżej wiersza i związanej z nim tematyki pani Boryczka (pani! – rok ode mnie młodsza, czyli gówniara!) nie wzięła sobie więcej ani od pana Bursy, ani w ogóle znikądinąd. Jeśli miałbym te jej opowiadania porównać do czegoś, co znam to najprędzej byłby to opowiadania pana Kurta Vonneguta (to w moim systemie wartości literackich ogromny komplement!), a i to przede wszystkim ze względu na umiejętność przedstawienia spraw poważnych w sytuacjach codziennych, na jasność i klarowność przekazu, na umiejętność pięknego operowania językiem w prosty sposób (co nie jest znowu takie łatwe), na niesamowitą intuicję literacką, która objawia się okraszającymi jej prozę świetnymi uwagami i spostrzeżeniami natury ogólnej, które tak uwielbiam. Wyszło to wszystko świetnie!

Tom O perspektywach rozwoju małych miasteczek to czternaście obrazków wyrwanych gdzieś z małego miasteczka (takie było założenie, choć to akurat niekoniecznie się udało – część z tych historii mogłaby się rozgrywać gdzie indziej; z drugiej strony pokazuje to, że problemy „skądinąd” są dość uniwersalne, że są na tyle uniwersalne, że dotykają również mieszkańców małych miasteczek – więc może jednak się udało?), a każdy z tych obrazów to jeden człowiek i fragment jego życia. W każdym z opowiadań narracja jest troszeczkę inna, charakter głównego bohatera trochę się różni – nie ma się wrażenia, że to różne historie klepane przez jedną osobę – a jednocześnie można znaleźć jakiś wspólny dla nich wszystkich obszar. Być może jest to styl autorki? Różnice bywają subtelne, ale są. I są jasno wyczuwalne. Problematyka opowiadań to codzienność małych miasteczek: relacje rodzinne, relacje i pozycja w społeczności, samosądy. Nie wszystkie opowiadania zrozumiałem, nie wszystkie mnie zachwyciły, ale nie było takiego, które by mi się nie podobało bądź uznałbym je za „złe” albo „słabe”.

Z tych, które najbardziej zapadły mi w pamięć to przede wszystkim opowiadające o gwałcie i relacji córki z matką opowiadanie Krzyżówka – ono nie jest mocne przez sam tekst, ale jego siła jest właśnie w tym co się kryje pod opisanym wspólnym wieczorem czy popołudniem. Jak się okazuje, wcale nie trzeba epatować brutalnością i dosłownością (niech przepadnie naturalizm!) żeby wywołać u odbiorcy silną reakcję. Podobała mi się postać, którą pani Boryczka stworzyła w opowiadaniu Surówka, tym bardziej, że autorka jest kobietą i, jak mi się wydaje, nie uległa modzie (czy naciskom) na przedstawianie postaci kobiecych wyłącznie w superlatywach. Bo czasami i złe kobiety przecież się zdarzają. Podobało mi się opowiadanie Karel Gott, które mówi chyba o różnicy pokoleń i o tym, że chociaż „za naszych czasów” było lepiej, to i tak zazdrościmy dzisiejszej młodzieży, choć tak mało ona wie o (naszym) świecie i jak tak w ogóle można żyć. Podobało mi się opowiadanie Źródło o tym jaki wpływ, zasięg i konsekwencje może mieć plotka. I podobało mi się jeszcze kilka innych opowiadań, ale to można je sobie samemu przeczytać i ocenić.
Jeśli o mnie chodzi, to na pewno przeczytam kolejną pozycję w dorobku autorki, książkę Nigdzie i, jeśli zrobi na mnie podobne wrażenie jak O perspektywach rozwoju małych miasteczek to z pewnością nie tylko będę śledził z zainteresowaniem pisarski rozwój autorki, ale i trzymał za tę gówniarę kciuki. Choć trochę z zazdrością.

Sama książka O perspektywach rozwoju małych miasteczek została wydana jako zwycięska praca konkursowa w ramach studiów podyplomowych Szkoła Mistrzów na Wydziale Polonistyki UW. Na końcu tego tomu znajduje się lista pozostałych książek wydanych w serii opowiadaj dalej… wydawnictwa Nisza i, być może, również z nimi warto się zapoznać? Bo, być może, ze współczesną literaturą polską nie jest tak źle, jak uważałem, a tylko ja nie umiem szukać?

EDIT: A, okładka też mi się podoba. Zawsze zapominam o tym napisać!
19f76228-206e-4edd-94b3-90ecb5f437d8

Zaloguj się aby komentować

758 + 1 = 759

Tytuł: Chrzest ognia
Autor: Andrzej Sapkowski
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Supernowa
ISBN: 9788375780673
Liczba stron: 382
Ocena: 8/10

Chrzest ognia to kolejny tom sagi o Wiedźminie autorstwa Andrzeja Sapkowskiego i jeden z najważniejszych rozdziałów w podróży Geralta z Rivii. Książka skupia się na motywie wyprawy, podczas której Geralt, wraz z grupą towarzyszy, przemierza niebezpieczne tereny, by odnaleźć Ciri.

Sapkowski mistrzowsko kreśli postaci drugoplanowe, takie jak krasnolud Zoltan Chivay czy łuczniczka Milva, które wzbogacają fabułę i dodają jej głębi. "Chrzest ognia" jest pełen akcji, humoru i refleksji nad wojną, przyjaźnią i lojalnością.

Na minus można zaliczyć nieco wolniejsze tempo narracji, które momentami może nużyć, ale ogólnie książka utrzymuje wysoki poziom.

Prywatny licznik: 26/10532

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
Piesek userbar
3e04a8d9-2fd7-4623-8272-9e7086dd580b
kryane

Gorąco polecam słuchowisko! Niestety, dwie ostatnie części z sagi nie doczekały się publikacji.

Piesek

@kryane Mialem okazje sluchac sluchowiska Trylogii Husyckiej i rowniez bardzo polecam

Schecterro

Moja ulubiona część. Najlepiej ją wspominam.

Zaloguj się aby komentować

757 + 1 = 758

Tytuł: Mała apokalipsa
Autor: Tadeusz Konwicki
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 9/10

#bookmeter

Więc odsłoniło się znowu niebo, tak niewinne i czyste jak kiedyś, kiedy było naprawdę niewinne i czyste. Dziś niebo to zasmrodziły rakiety, zadeptali skwapliwi filozofowie w poszukiwaniu prawy, której, być może, nie ma.

22 lipca roku… No właśnie, na skutek przekraczania tudzież nie wykonywania opracowanych planów i związanych z tym manipulacji czasowych – żeby w papierach, a może w przekazie albo w propagandzie(?), wyglądało, że wszystko jest w porządku; wszak władza w końcu nie może się mylić – nie do końca wiadomo którego. W każdym razie 22 lipca czyli kolejna rocznica powstania Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Tylko że akurat ten 22 lipca roku nie wiadomo którego jest wyjątkowy. Jest wyjątkowy jeśli idzie o skalę narodową, do Warszawy przyjeżdża bowiem radziecki wódz (o nieco azjatyckich rysach) ażeby to dołączyć Polskę do Związku Radzieckiego jako wolną, niezawisłą Polską Republikę Radziecką. Ale jest też wyjątkowy jeśli idzie o skalę osobistą, bo do Tadeusza K., narratora tej opowieści, przybywa w osobie dwóch jego kolegów-literatów delegacja opozycji. Składają mu oni propozycję żeby w akcie protestu dokonał o godzinie ósmej wieczorem aktu samospalenia. Tadeusz K. został bowiem wytypowany jako osoba, która najlepiej będzie się do tego nadawać.

Tadeusz K. to człowiek o usposobieniu melancholijnym, depresyjnym wręcz. Jeszcze zanim złożono mu propozycję często zdarzało mu się rozmyślać o śmierci. Otrzymawszy jednak taką propozycję, kiedy to myśli te mają okazję się urzeczywistnić, waha się. Podejmuje jednak działania i, choć niepewny jeszcze swojej decyzji, wybiera się pod wskazany przez delegatów adres gdzie ma zostać zapoznany z częścią techniczną swojego zadania. Ta pierwsza część książki była dla mnie dużo lepszą ilustracją powiedzenia „umieramy samotni” niż Śmierć Iwana Iljicza, która to pozycja podobno ilustruje to hasło wyjątkowo dobrze. Niesamowita była obojętność osób zaangażowanych w organizację mającego nadejść wydarzenia, ich skupienie się na zadaniu z całkowitym pominięciem człowieka, który zadanie miał wykonać.

Później Tadeusz K. spaceruje po Warszawie w towarzystwie Tadzia Skórko, jego wielbiciela, który przy okazji nosi kanister z benzyną mającą być jednym z rekwizytów wieczornego spektaklu. Drugim mają być zapałki. Porządne, szwedzkie. Kupione za dewizy. Tadeusz K. przez cały dzień spotyka rozmaitych ludzi i obserwuje rozmaite sytuacje, a wniosek z tego wszystkiego jest jeden: świat się rozpada. W tym rozpadającym się świecie absurd goni absurd, a ludzie, z wielkimi hasłami na ustach zajęci są głównie swoją wygodą – najlepszy przykład: opozycjoniści, którzy, za zgodą chyba władzy, z opozycyjności uczynili sobie sposób na życie.

To chyba jedna z najgłośniejszych cichych książek. Cichych, bo początkowo wydawanych w podziemnym obiegu. Głośnych, bo ponoć nikt wcześniej przed panem Konwickim nie mówił tak wprost o rzeczywistości. Nie nazywało się wówczas w literaturze (przynajmniej krytycznej) Związku Radzieckiego Związkiem Radzieckim. Ale dla mnie nie tylko w tym tkwi jej siła, choć zdaję sobie sprawę, że przez to prawdopodobnie Mała apokalipsa zdobyła swój rozgłos. Ta książka jest po prostu świetnie napisana. Malowniczy, momentami poetycki język, którym narrator opisuje obserwowaną przez siebie rzeczywistość, obrazowość tego, co kreśli sprawiają wyjątkową przyjemność w czasie czytania. A dodatkowo ta tak wspaniale opisana rzeczywistość zderzona z racjonalno-melancholijnym spojrzeniem na nią, jakim cechuje się ta opowieść powoduje, że czułem przy lekturze Małej apokalipsy to, co niektórzy twierdzą, że czują przy czytaniu Procesu pana Kafki: jakiś rodzaj niepokoju. Ja przy Procesie niczego takiego nie czułem. Może Mała apokalipsa trafia do mnie bardziej dlatego, że, choć równie absurdalna, to jednak ten jej absurd mocniej wrośnięty jest w rzeczywistość jaką znam.
921e555b-a63c-419c-b5a9-71482c512595

Zaloguj się aby komentować

756 + 1 = 757

Tytuł: Człowiek, który znał mowę węży
Autor: Andrus Kivirähk
Kategoria: fantasy, science fiction
Ocena: 8/10

#bookmeter

Żmije nie mieszały się w nieswoje sprawy, jak długo nie wchodziło im się w drogę. Uważały, że każdy, jeśli ma takie życzenie, ma prawo żyć tak głupio, jak tego pragnie.

Ponownie, w niedługim odstępie czasowym, zrobiłem sobie wycieczkę do Estonii w towarzystwie pana Andrusa Kivirähka. I ponownie była to ogromna przyjemność, choć ta Estonia z jednej strony była inna niż Listopadowych porzeczkach, to z drugiej tak bardzo była podobna.

Człowiek, który znał mowę węży nie wydaje się w żaden sposób, może poza osobą autora, związany z Listopadowymi porzeczkami. A jednak teraz, kiedy piszę te słowa, przychodzi mi do głowy, że można doszukiwać się – trochę na siłę – jakiegoś ciągu logiczno-historycznego między tymi dwoma utworami. Bo ile późniejsze Listopadowe porzeczki opowiadają o życiu w estońskiej wsi a „antagonistą” jest dwór, tak wcześniejszy Człowiek, który znał mowę węży opowiada o życiu w lesie, a „antagonistą” jest wieś. Człowiek, który znał mowę węży opowiada z jednej strony o postępie, przyniesionym z zewnątrz, a z drugiej strony o tradycji i przywiązaniu do niej, którą ten przyniesiony z zewnątrz postęp wypiera. Albo zabija czy niszczy. I opowiada chyba też o tym, że obojętnie jakich wartości człowiek sobie w życiu nie wybierze, to schematy jego zachowań i tak pozostaną takie same, choć mogą wynikać z innych przyczyn.

Świetne jest zestawienie wiejskiego sołtysa (pastora?) Johannesa z leśnym szamanem Ulgäsem. Bezkrytyczny zachwyt tego pierwszego nad wszystkim co nowe i przyniesione „zza morza”, albo w ogóle ze świętego miasta Rzymu, jego chęć naśladowania i wiara (albo nadzieja), że pracą i poświęceniem uda się dogonić ludy postępowe kontra wiara w leśne duchy tego drugiego (albo jego cynizm, bo nawet po zakończonej lekturze nie do końca wiem co o tej postaci sądzić; ale to dobrze, ja to poczytuję za plus) zostały wyśmienicie przedstawione jako coś w rodzaju kolejnych stadiów ewolucji społecznej. Fantastyczne jest przedstawienie tego, jak szybko można w zachwycie nad nowością zapomnieć o swoich korzeniach, co uosabia Peetrus (wcześniej Pärt) – „_Zostałem ochrzczony i od teraz jestem Peetrus. Bóg nie lubi tych, którzy noszą imię Pärt. Ale Peetrusów kocha i gdy go o coś poproszę, to mi to da._” No i właśnie, jeszcze przy tym ostatnim cytacie – kapitalne przedstawienie „chłopskiego rozumu” mieszkańców wsi i takie jakieś swojskie rozumienie nowoprzyniesionej religii, w czym zresztą (to już mój domysł) przybywający z nią „misjonarze” musieli mieć swój udział. Bo przecież żeby zdobyć nowych wyznawców trzeba ich czymś skusić. A że ludzie to nieświatli, tacy, którzy dopiero co (i to dosłownie) wyszli z lasu, to i swój, jak byśmy dziś powiedzieli: marketing musieli dostosować do, jak byśmy dziś powiedzieli: targetu.

To, co opisałem wyżej, to oczywiście nie wszystko co w tej wciągającej powieści (wciągnąłem za jednym posiedzeniem) można znaleźć, ale to rzeczy które szczególnie z niej zapamiętałem. I zapamiętałem z niej jeszcze osadzenie tych wszystkich problemów – do czego pan Kivirähk już w Listopadowych porzeczkach mnie przyzwyczaił i czym rozpieścił – w fantastycznym świecie. Tym razem nie ma w nim magii, jak przy tworzeniu kratów. Jest za to coś w rodzaju druidyzmu, bo to siły natury, nie ujarzmione przez człowieka, ale przez tego człowieka poznane, pozwalają mu funkcjonować w lesie i żyć w zgodzie z przyrodą. Przyjaźń ze żmijami, niedźwiedzie łase na ludzkie kobiety, udomowione wilki – to wszystko oferuje ten wspaniały, barwny, opisany przez pana Kivirähka w Człowieku, który znał mowę węży świat.

W tym wydaniu, które czytałem, na końcu zamieszczone jest jeszcze posłowie napisane przez tłumacza, panią Annę Michalczuk-Podlecki. W nim jest kilka informacji o tym czym ta powieść jest (albo czym może być), ale najciekawszą dla mnie rzeczą była informacja o tym, jak pani podeszła do przekładu. Otóż okazało się, że starała się unikać w wypowiedziach mieszkańców lasu słów pochodzenia łacińskiego. Ciekawy pomysł na zwiększenie wiarygodności tekstu i fantastyczne (chyba) wyzwanie, jakie postawiła sobie w czasie pracy.
edb1e129-d04b-403d-83fc-ceb5b42071b3
George_Stark

@Whoresbane A zapomniało mi się. Ale poprawiłem.

Zaloguj się aby komentować

755 + 1 = 756

Tytuł: Gniew Tiamat
Autor: James S.A. Corey
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788366409095
Liczba stron: 544
Ocena: 8/10

To co szczególnie widać w tym tomie to steranie: być może niektórych czytelników (nie mnie), ale z pewnością ludzi - nie tylko głównej drużyny. Kto nie byłby fizycznie zmęczony, ale też psychicznie znużony dziesięcioleciami walk z czym tylko dusza zapragnie, użerania się z nieśmiertelną biurokracją czy też przyjmowania na swoje barki konsekwencji brutalnych, lecz koniecznych decyzji? Widać swoistą melancholię w postępowaniu załogi Rosynanta i tego jak ich drogi potoczyły się zarówno w odniesieniu do tomu poprzedniego, jak i całego cyklu. Koniec końców śledziliśmy ich losy przez co istotniejsze wydarzenia na przestrzeni tego szmatu czasu i pewne uczucia mogą się nam udzielać.
Można zauważyć pewne podobieństwo z tomem 5. w tym, jak cała drużyna - z początku rozdzielona - powoli znów zbiera się do kupy, choć tym razem w zupełnie innych okolicznościach, a sam proces jednoczenia uderza w inne tony. Podobał mi się też mały moment docenienia samego Rosynanta - którego po takim czasie można swoją drogą uważać za członka załogi - w postaci powrotu do akcji po krótkim odstawieniu na bok.
Jedna z lepszych części - dużo zaglądaliśmy do głów ulubionych postaci i obserwowaliśmy ich rozterki przy ciągłych staraniach mających na celu poprawę szeroko pojętej sytuacji. Parafrazując Bobbie: "chcę, żeby moje czyny sprawiły, by po moim odejściu świat był choć odrobinę lepszym miejscem".

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #expanse #jamessacorey #mag #ksiazkicerbera
a6e5f3c5-b2da-41e9-a2ff-a06a45bcd6bb
Ciuplowski

Całą serię dobrze mi się czytało, autorzy zachowali spójność, dobrze nakreślili bohaterów, opisali świat i nakreślili politykę. Książki napisane ciekawie i z jajem. W całej serii najbardziej podobało mi się przywiązanie do świata fizyki. Zaowocowała współpraca z fizykami, astronautami, by jak najbliżej odwzorować to, co dzieje się poza studnią grawitacyjną.

Cerber108

@Ciuplowski mi podoba się również, że główny złol każdego tomu (poza drugim) może i pojawia się niekiedy znikąd, ale zawsze posiada jakieś sensowne - z jego perspektywy - motywacje, często wiążące się z wydarzeniami opisanymi w poprzednich częściach, a nie że wyskakuje jeden z drugim i postanawiają, że na śniadanie rozdupcą sobie stację, bo tak.

Zaloguj się aby komentować