755 + 1 = 756
Tytuł: Gniew Tiamat
Autor: James S.A. Corey
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788366409095
Liczba stron: 544
Ocena: 8/10
To co szczególnie widać w tym tomie to steranie: być może niektórych czytelników (nie mnie), ale z pewnością ludzi - nie tylko głównej drużyny. Kto nie byłby fizycznie zmęczony, ale też psychicznie znużony dziesięcioleciami walk z czym tylko dusza zapragnie, użerania się z nieśmiertelną biurokracją czy też przyjmowania na swoje barki konsekwencji brutalnych, lecz koniecznych decyzji? Widać swoistą melancholię w postępowaniu załogi Rosynanta i tego jak ich drogi potoczyły się zarówno w odniesieniu do tomu poprzedniego, jak i całego cyklu. Koniec końców śledziliśmy ich losy przez co istotniejsze wydarzenia na przestrzeni tego szmatu czasu i pewne uczucia mogą się nam udzielać.
Można zauważyć pewne podobieństwo z tomem 5. w tym, jak cała drużyna - z początku rozdzielona - powoli znów zbiera się do kupy, choć tym razem w zupełnie innych okolicznościach, a sam proces jednoczenia uderza w inne tony. Podobał mi się też mały moment docenienia samego Rosynanta - którego po takim czasie można swoją drogą uważać za członka załogi - w postaci powrotu do akcji po krótkim odstawieniu na bok.
Jedna z lepszych części - dużo zaglądaliśmy do głów ulubionych postaci i obserwowaliśmy ich rozterki przy ciągłych staraniach mających na celu poprawę szeroko pojętej sytuacji. Parafrazując Bobbie: "chcę, żeby moje czyny sprawiły, by po moim odejściu świat był choć odrobinę lepszym miejscem".
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #expanse #jamessacorey #mag #ksiazkicerbera
Tytuł: Gniew Tiamat
Autor: James S.A. Corey
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788366409095
Liczba stron: 544
Ocena: 8/10
To co szczególnie widać w tym tomie to steranie: być może niektórych czytelników (nie mnie), ale z pewnością ludzi - nie tylko głównej drużyny. Kto nie byłby fizycznie zmęczony, ale też psychicznie znużony dziesięcioleciami walk z czym tylko dusza zapragnie, użerania się z nieśmiertelną biurokracją czy też przyjmowania na swoje barki konsekwencji brutalnych, lecz koniecznych decyzji? Widać swoistą melancholię w postępowaniu załogi Rosynanta i tego jak ich drogi potoczyły się zarówno w odniesieniu do tomu poprzedniego, jak i całego cyklu. Koniec końców śledziliśmy ich losy przez co istotniejsze wydarzenia na przestrzeni tego szmatu czasu i pewne uczucia mogą się nam udzielać.
Można zauważyć pewne podobieństwo z tomem 5. w tym, jak cała drużyna - z początku rozdzielona - powoli znów zbiera się do kupy, choć tym razem w zupełnie innych okolicznościach, a sam proces jednoczenia uderza w inne tony. Podobał mi się też mały moment docenienia samego Rosynanta - którego po takim czasie można swoją drogą uważać za członka załogi - w postaci powrotu do akcji po krótkim odstawieniu na bok.
Jedna z lepszych części - dużo zaglądaliśmy do głów ulubionych postaci i obserwowaliśmy ich rozterki przy ciągłych staraniach mających na celu poprawę szeroko pojętej sytuacji. Parafrazując Bobbie: "chcę, żeby moje czyny sprawiły, by po moim odejściu świat był choć odrobinę lepszym miejscem".
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #expanse #jamessacorey #mag #ksiazkicerbera
Całą serię dobrze mi się czytało, autorzy zachowali spójność, dobrze nakreślili bohaterów, opisali świat i nakreślili politykę. Książki napisane ciekawie i z jajem. W całej serii najbardziej podobało mi się przywiązanie do świata fizyki. Zaowocowała współpraca z fizykami, astronautami, by jak najbliżej odwzorować to, co dzieje się poza studnią grawitacyjną.
@Ciuplowski mi podoba się również, że główny złol każdego tomu (poza drugim) może i pojawia się niekiedy znikąd, ale zawsze posiada jakieś sensowne - z jego perspektywy - motywacje, często wiążące się z wydarzeniami opisanymi w poprzednich częściach, a nie że wyskakuje jeden z drugim i postanawiają, że na śniadanie rozdupcą sobie stację, bo tak.
Zaloguj się aby komentować