Jak dobrze wiecie, ludzie czasem podążają za piorunującymi. Ktoś wam da pioruna, a wy sprawdzacie "od kogo oni są".
Tak też było w moim wypadku i poczytałem kilka wpisów użytkowniczki @koniecswiata publikującej ciekawe wpisy na tematy kształtowania własnej osoby.
Temat, który chciałbym poruszyć jest związany z nazwanym teraz przeze mnie "pielęgnowaniem traumy". Oznacza to krótko mówiąc sytuację, w której po praktycznym dostosowaniu się do życia, ktoś po trudnym przeżyciu wciąż ocenia swoje poczynania w kontekście przeżytego "mocnego kopa".
Powiedzmy, że może to być kara więzienna, długa hospitalizacja, odłączenie od społeczeństwa z różnych innych powodów, psychiczne załamanie. Człowiek po jakimś czasie siłą rzeczy ocenia to czego doświadcza w kontekście traumy. Jeżeli trudne wydarzenie odcięło go od jakichś możliwości, bardziej przeżywa powrót lub trudności w ponownym przeżywaniu tego, co kiedyś go cieszyło.
Jednak co, kiedy mija czas, człowiek się asymiluje, ale dalej ocenia wszystko w kontekście swojego dawnego problemu?
Np. sądzi, że może żądać mniej, bo lepiej, że cokolwiek ma. Że jest, niezależnie od sytuacji, szczęściarzem, bo było gorzej.
Czy człowiek powinien całe życie czuć się jakby wstał z martwych, czy raczej w pewnym momencie powinien zakopać swoją przeszłość i raczej czerpać z życia tak, jakby nic się nigdy nie wydarzyło? Czy może powinien wybudować własny pomnik, który będzie czcił do śmierci? Oczywiście są sytuacje, które pozostawiają piętno aż do śmierci, ale nie wszystkie mają taką moc. Nie czuję się osobą kompetentną do stawiania ostatecznych wniosków, ale może ktoś miałby ochotę przedstawić swoją wizję na postawione zagadnienie.
Nawiasem mówiąc, ostrożnie z tymi piorunami
#dyskusje #psychologia #pytanie #zycie
Po traumie/mocnych przeżyciach masz szerszą skalę porównania do trudności w życiu. Chyba każdy, kto otrze się o realne widmo śmierci, bardziej docenia życie i mniej się przejmuje „pierdołami”. Można to przekuć na swojego rodzaju stoicyzm.
ciekawe wpisy na tematy kształtowania własnej osoby
@FrytBajt2057 dla mnie to oksymoron ale cieszę się, ze macie wspolne zainteresowania
@FrytBajt2057 Hej, minęło już trochę czasu od Twojego wpisu, ale pozwolę sobie na niego odpowiedzieć, bo jest bardzo ciekawy. Nie jestem specjalistą w dziedzinie traumy, ani nawet psychologiem, po prostu ciekawią mnie te tematy, dlatego przytoczę kilka cytatów, w których może znajdziesz jakiś rodzaj odpowiedzi na swoje pytania. Cytaty dotyczą zagadnienia czym trauma jest, a czym nie jest. Trauma jest zapisana gdzieś tam często w nieświadomości i nie mamy do niej świadomego dostępu, że możemy sobie postanowić nagle "Aha, to ja teraz decyduję, że to wydarzenie nie będzie miało na mnie wpływu, nie będę się przejmować pierdołami i zaczynam żyć od nowa i będę wdzięczny za każdy dzień i za to co mi się przydarzyło też będę wdzięczny". No nie, to tak nie działa.
W przeciwieństwie do „zwyczajnych” wspomnień (zarówno dobrych, jak i złych), które są dynamiczne i zmienne w czasie, traumatyczne wspomnienia są stałe i niezmienne. Są śladami przytłaczających doświadczeń z przeszłości, głęboko wrytymi w umysł, ciało i psychikę cierpiącej osoby. Te bolesne, zamrożone ślady nie są podatne na zmianę, nie ulegają też wpływowi nowych informacji. Ta „stałość” nie pozwala nam stworzyć nowych strategii ani wydobyć nowych znaczeń. W naszym życiu nie ma miejsca na świeże, wiecznie zmienne „teraz” i spokojny przepływ. Tym sposobem przeszłość żyje w teraźniejszości, lub jak napisał Wiliam Faulkner w Requiem dla zakonnicy: „Przeszłość nigdy nie umiera. Nie jest nawet przeszłością”. Przeciwnie, żyje jako zbiór przeróżnych lęków, fobii, objawów fizycznych i chorób.
Peter A. Levine - Trauma i pamięć
Zaloguj się aby komentować