#wroclaw
Witajcie hejtowicze! Zostawiam moją historię z wczoraj jako przestrogę. Minęło 12 godzin i dalej mam nerwa. Napisanie kilku słów może uwolni ze mnie trochę złej energii.
Wczoraj wieczorem, po całym dniu w pracy, w drodze do domu, postanowiłem wstąpić z synem do Aquaparku we Wrocławiu. O 18 podjechaliśmy pod baseny, trochę pokrecilismy się po parkingu basenu, ale nie było szans na miejsce parkingowe (ferie, piątek). Zaparkowaliśmy na pobliskim Park&Ride promowanym przez miasto jako taka fajna opcja na zostawienie auta i przemieszczanie się zbiorkomem. Aquapark to zwykle 2 godziny atrakcji, wiec o 20 wracamy i co zastajemy? Płytę chodnikową wbitą w środek auta, roztrzaskaną szybę, uszkodzone drzwi auta, zdemolowany cały środek, tunel z podłokietnikiem kierowcy dosłownie wyrwany z podłogi. Auto zostało wymiecione z prawie wszystkiego. Niestety elektronika. Do tego sprzęt bushcraftowy, klucze, plecak ze szpejem turystycznym. Zostały zakupy spożywcze i słuchawki bezprzewodowe - tu się dziwię, ale pewnie w rękach złodziei już się nie mieściły.
Mój siedmiolatek w szoku, załamany, ja wkur@#%!ony, ale opanowany. Okno pomógł nam załatać starszy pan, ktory akurat parkował obok. Wziąłem mojego młodego do auta i razem zadzwoniliśmy na policję (tyle dobrego mogłem zrobić dla syna - żeby posłuchał jak rozmawia się ze 112). Mimo slabej reputacji we Wrocławiu, policjanci przyjechali w niecałe 30 minut i naprawdę sie nami zaopiekowali, zaprosili na dalsze czynności na kolejny dzień i było bardzo sympatycznie. Wieczorem podliczyłem straty. No kosmos. I teraz lekcja dla mnie:
- mieć w bagażniku absolutne minimum. Do dziś mój bagażnik to byl zapasowy dom, zapasowy warsztat, magazyn sprzętu turystycznego
- założyć alarm. No autko nie miało go, zwykle wieczorem stoi w bezpiecznym miejscu. No ale tu alarm ograniczyłby straty. Auto stalo w ruchliwym miekscu a ktoś mial spokój zeby je splądrować i zdemolować
- przemyśleć kwestie szeroko pojetego bezpieczeństwa. Tak. Zło wychodzi znów na ulicę i czas spokoju (nawet jeśli tylko byl w głowie) skończył się
Syn zaopiekowany, spał jak suseł - tego bałem się w srodeczku: jak przeżyje taką sytuację, czy nie będzie to dla niego niepotrzebna trauma. Jego miejsce w aucie jest dosłownie zdemolowane.
Uważajcie we Wrocławiu na Park&Ride. Miejsce okazuje się nie być monitorowane, latwo rozpoznać kto idzie z tobołami na 2h basenów, obok jest hub autokarowy - ludzie ruszają stad w świat i tyle ich widzieli.