@Weathervax to w moim pierwszym januszexie był można powiedzieć odwrócony model- ludzie uczciwie (a po czasie też wyszło że naiwnie) zapierdalali, a im bardziej wszyscy zapierdalaliśmy i im więcej klientów obsługiwaliśmy, tym bardziej nie było kasy na nic, utargu w kasetce, a w końcowych fazach rozkładu- towaru na półkach. Czemuś tak? Ano bo imć janusz stwierdził, że po co nam nawet drobniaki w kasetce do wydawania reszty, jak może sobie w ciągu dnia wpaść i wszystko zgarnąć. Ot tak, bez żadnego słowa. Odpowiedzią na to dlaczego tak robił może być to, że wszystkie listy na siebie z dostawy do domu przekierował do biura, a na jego biurku nieprzerwanie rósł stos nieopłaconych faktur, rachunków i pism wszelakich. Za telefony służbowe, za prąd w lokalu, za internet, sprawa w sądzie za poprzedni lokal i niespłacenie zaległego czynszu, ale też za leasing swojego suva, za co najmniej 2 kredyty, za niewywiązanie się z umowy z innym pracownikiem, na nakupienie sprzętu w hurtowni i niespłacenie tego, w drugiej w sumie też... i w trzeciej też , za komornika, który kilka razy był w wiadomym celu... w sumie to szybciej było wymienić czego tam na tym stosie makulatury nie było. No ale wiadomo- nowy suv bmw w leasingu musi być, bo on nie będzie jeździł "starym zdezelowanym kangurem", wakacje z całą rodziną 2 razy do roku muszą być, chuj w ludzi i ich wypłaty, remont generalny chaty z zewnątrz i wewnątrz musi być, rachunki i zobowiązania mogą poczekać. Wszystko według zasady "niech ludzie widzą", chociaż to bardziej przypominało "zesraj się a pokaż się". Jak poszedłem do korpo i się przekonałem, że dzień wyjścia przelewu to rzecz święta, to dopiero do mnie dotarło jak bardzo dawałem się do tej pory szmacić. I to jeszcze za gówno nie pieniądz, w większości płacony pod stołem. Nigdy kurwa więcej, niech te wszystkie cwaniackie jdg zdechną jak najszybciej.