#tworczoscwlasna

43
3223
Kobiety nie zmienisz. Możesz zmienić kobietę, ale to i tak niczego nie zmieni. Ta wspaniała myśl niemniej wspaniałego pana Andrzeja Poniedzielskiego natchnęła mnie do tego ażeby rozwinąć ją do formy dłuższej niż dwuzdaniowa. W ten oto sposób powstał wytwór di risposta, którym przystępuję do XXIX edycji konkursu #nasonety w kawiarni #zafirewallem :

***

Rajski ogród spokoju (z warzywami!)

Kobiety nie zmienisz -
w niej zmiana to stała.
Urobisz się, wpienisz,
a nic nie zdziałasz.

A nawet gdy zmienisz,
- bo inna cię chciała -
to prędko ocenisz:
"I tamta tak miała".

Bo choćbyś każdą skutecznie podrywał,
to doświadczenie tylko zdobędziesz:
boleśnie będziesz się przekonywał
że z każdą tak samo jest. Zawsze i wszędzie.

Więc nim się znów będziesz na kobietę z motyką porywał,
to przemyśl: bo może byłoby lepiej na przykład wypielić warzywa?

***

EDIT: Tak sobie już po publikacji pomyślałem: jak wyglądałby Eden bez Ewy? I czy w ogóle zostalibyśmy z niego wygnani?

***

#poezja
#tworczoscwlasna

I wspaniały utwór di proposta .
superhero

taniej i szybciej wychodzi zmienić na nowszy model

splash545

Jak by wyglądał Eden bez Ewy?

Adam i tak miałby swoje potrzeby

Bóg by wyrzucił go z raju bez mała

Za grzeszną rękę co go masturbowała

Zaloguj się aby komentować

! pamiętaj o społeczności !

No @splash545 się nie popisał i gdzieś się chyba zdrzemnął, więc w ramach zastępstwa podam #naczteryrymy za niego.

Temat: Lato, wakacje!
Rymy: logika - stoika - było - czyniło

Przypomnę zasady bo warto

- Układamy cztery wersy, lub wielokrotność jeśli ktoś ma ochotę.
- Każdy wers musi kończyć słowem zadanym przez OPa dokładnie w tej kolejności, która jest we wpisie.
- Rymowanka powinna, przynajmniej luźno, nawiązywać do tematu zadanego przez OPa.
- Zwycięża osoba, która kolejnego dnia do godziny 20 zdobędzie najwięcej piorunów.
- W nagrodę wymyśla nowe zadanie, czyli temat oraz rymy i publikuje do godz 21 nowy wpis

(Pamiętaj o społeczności)

#poezja #tworczoscwlasna #zafirewallem
Wrzoo userbar
George_Stark

Wot fantazja! Wot logika!

Nasrał słoik do stoika!

Tak to było czy nie było?

Czary jakieś uczyniło?

Neq

Już za dziwna ta logika

Nawet dla tego stoika

Niby lepiej to by było

Gdyby wszystko się czyniło


Jednak jest tylko logika

Nie poważna dla stoika

Może lepiej by nam było

Gdyby samemu się czyniło

splash545

Gdzie w tym sens? Gdzie w tym logika?

W najgorszym momencie wcięło stoika

Lecz, że ognisko nad Wisłą było

Do jego absencji się przyczyniło

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
#fotografia #fotografiaanalogowa #tworczoscwlasna

Dziś trochę technicznie. Bo młodsza część widowni nie wie, jak się kiedyś odbywała zabawa ze zdjęciami.

Zdjęcie pierwsze, to ,,fotoindex". Idziesz do labu, z negatywem do wywołania i albo zamawiasz wyowłanie z kompletem odbitek, albo tylko z fotoindexem.
Przewagą drugiego rozwiązania, jest możliwość wybrania później tylko dobrych, ostrych kadrów, a nie płacenie za odbitki, które później mogą tylko np. służyć za zakładki do książek. Wadą, czas, bo zwykle trzeba chodzić dwa razy, warto spytać, czas wywołania w minilabie to około 15 minut. Czasami wykonanie odbitki, z już wywołanego negatywu, może być droższe niż przy zamawianiu kompletu odbitek z wywołaniem.

Zdjęcie drugie, to przykład błędu maszyny, gdy po mimo widocznego czarnego paska, który oddziela jeden kadr od drugiego, maszyna ,,znalazła" kadr pośrodku. Oczywiście, każdy szanujący się zakład pozwoli odrzucić takie zdjęcie i nie ponosić za nie kosztów.
761a0831-707b-4343-8f95-929a226a91e1
bd581d51-483c-4149-8b2d-83d3427476da
Znasz_tego_Andrzeja

@Byk kiedyś jako dzieciak pojechałem na wycieczkę szkolną do Krakowa. Dostałem od rodziców aparat analogowy z włożoną już kliszą, bo sam wtedy nie umiałem tego robić. Zrobiłem dużo zdjęć, część już w trakcie jazdy. Jakie było moje zdziwienie jak po powrocie i wywołaniu zdjęć okazało się, że wszystkie oprócz dwóch, swoją drogą niezbyt ostrych, było prześwietlone xD

_Maniek_

@Byk Ci starsi to jeszcze może pamiętają takie coś:

3cf181e7-e6e6-47e1-a022-d112ac1dc2f9
SilverMonkey

@Byk @Maniek @johnyB Z klisz b&w robiło się tak zwane stykówki w tym samym celu

Zaloguj się aby komentować

Jak obiecałem, tak dowożę i uprzejmie informuję, że mój nowy kawałek In The Space Tonight będzie mieć premierę 05.07.2024. Przygotowałem z tej okazji krótkie promo-video (trochę #pokazmorde 😁) https://youtube.com/shorts/mbGsJvsnLr0?si=a2l94zSTjOg7ADKb

Jeśli się spodobało, będzie mi miło jeśli zapiszesz się na liście oczekujących: https://artists.landr.com/in-the-space-tonight

Specjalnie podziękowania dla @roadie, który doradził w ostatniej fazie przed decyzją o wydaniu.

Życzę wszystkim miłego Euro i zapraszam do odsłuchu!

#muzyka #synthwave #muzykaelektroniczna #lata80 #tworczoscwlasna #produkcjamuzyki
dc886cc5-26cd-4b79-bbf3-f07556506eae
AndrzejZupa

"- To jest świeże!" ( ͡° ͜ʖ ͡°)

ZygoteNeverborn

Życzę wszystkim miłego Euro

@mpower A mi możesz życzyć miłych 5 milionów Euro?

stazja

Gonciarz???? A tak na serio to nice work, podoba mi sie

Zaloguj się aby komentować

! pamiętaj o społeczności !

To tego... wygrało nas mnóstwo.

Dziękujemy i zapraszamy do zabawy w naszej kawiarence #zafirewallem by podzielić się #tworczoscwlasna czyli #poezja w codziennej zabawie #naczteryrymy

Temat: załogowe loty kosmiczne
Rymy: linijka-żonobijka-palec-malec

Przypomnę zasady bo warto

- Układamy cztery wersy, lub wielokrotność jeśli ktoś ma ochotę.
- Każdy wers musi kończyć słowem zadanym przez OPa dokładnie w tej kolejności, która jest we wpisie.
- Rymowanka powinna, przynajmniej luźno, nawiązywać do tematu zadanego przez OPa.
- Zwycięża osoba, która kolejnego dnia do godziny 20 zdobędzie najwięcej piorunów.
- W nagrodę wymyśla nowe zadanie, czyli temat oraz rymy i publikuje do godz 21 nowy wpis

(Pamiętaj o społeczności)
madhouze

Załogowe loty kosmiczne

Tam, gdzie nikomu nieznana jest linijka,

I zgodnie z nazwą, używana jest żonobijka,

Gdzie szczury wciągane są grube, jak palec,

Wy**bani są wszyscy w kosmos, nawet z FASem malec.

Piechur

Do lotów kosmicznych zbędna jest linijka

Wystarczy skafander, pod nim żonobijka

By w próżni zaś nie być samotnym jak palec

Przyda się też żona i z kromeczką smalec

PaczamTylko

Oto pierwszy tajkonauta, komandor Lin ijka

pod skafandrem dumnie leży żonobijka

leci tam, gdzie wskazał wielkiego Mao palec

nie jeden jego imieniem zostanie nazwany malec

Zaloguj się aby komentować

mój tag: #w8jek
jeszcze żyje, niestety pracuję teraz nad animacją, której nie mogę jeszcze pokazywać,
dlatego na razie nic nowego się nie pojawia, ale jeśli pamiętacie klip animowany Legion* do muzyki Gruzji, to w tę sobotę będzie okazja zobaczyć go po raz pierwszy na dużym ekranie i nawet zagłosować na nagrodę publiczności!

więc jak ktoś nie ma planów na sobotę to niech wpada, dużo kina niezależnego i ogólnie bardzo fajna impreza i za darmo!
więcej szczegółów wrzucę w komentarzu.

#tworczoscwlasna #animacja #lodz #gruzja #kino

*-będzie to wersja festiwalowa z zagubioną planszą
ac161dfe-42c2-4558-bc97-0be30d72c09c
Atexor

@w8jek byłem kiedyś na koncercie m.in. Gruzji w Krakowie. Jeju, ludzie krzyczeli "je**ć Gruzję", ci się cieszyli, w jednym momencie jeden z wokalistów (ten co miał krzyż na czole namalowany) zawołał do jednego krzykacza pod sceną "pier*ol się", a w przerwach pomiędzy nimi grała muzyka "hej batumi" zespołu Filipinki. Inny świat xD


I jeszcze koleś z tą koszulką. Mam nadzieję @w8jek ze teledysk będzie równie poroniony jak ten zespół i fani

aff449de-9d30-44f5-ac25-758e26305a9b
VonTrupka

>pracuję teraz nad animacją, której nie mogę jeszcze pokazywać,


to jest znakomity tekst na "tutaj napis górny" na koszulce

gedzior84

Nie czuj presji, ze musisz cos wrzucac, bo sie spalisz. Masz tu już bazę swoich fanów, którzy będą zawsze zadowoleni z tego, ze coś się pojawia, niezaleznie od czestotliwości

Zaloguj się aby komentować

Senua's Saga: Hellblade II

Właśnie przeszedłem, a raczej zmęczyłem, „Senua's Saga: Hellblade II”. I krótko mówiąc, nie polecam.

Zacznijmy od tego, że pierwsza część bardzo mi się spodobała. Mimo że nie cierpię na zaburzenia psychiczne (depresja w Polsce to chyba stan domyślny) i nie znam nikogo z psychozą, to uważam, że twórcy dobrze oddali realia osoby zmagającej się z tą chorobą. Głosy słyszane z każdej strony głowy (polecam granie w słuchawkach!), wiele różnych komentarzy, często sprzecznych et cetera. Trudno mi to opisać, lepiej doświadczyć na własnej skórze - oczywiście w grze. Jedynka spodobała mi się na tyle, że przymknąłem oko na widoczne ograniczenia budżetowe, na drewnianą zagadkę i nieciekawe zagadki logiczne. Tytuł nadrabiał główną bohaterką, jej chorobą i ogólnym klimatem skandynawskiej opowieści.

Druga część nie miała już takich ograniczeń finansowych - w końcu została wydana pod szyldem Xbox Game Studios. Niestety, nie widać tego.

Oczywiście, animacje są świetne. Czy to chodzi o walkę, czy poruszanie się postaci, graficy zrobili coś niesamowitego. Podobnie sprawa ma się z oprawą graficzną. Jest bardzo ładnie, chociaż przyznam szczerze, że nie oszałamiająco. Może to wina tego, że gram na dwudziestosiedmiocalowym monitorze w rozdzielczości Full HD? Trudno powiedzieć, ale też grafika nie jest dla mnie aż tak ważna. Chociaż wiadomo, fajnie było włączyć wszystkie ustawienia graficzne na najwyższe.

Jeśli chodzi o jakość techniczną, to początkowo miałem spadki fps-ów, głównie podczas walk. Było to dosyć uciążliwe, ale problem przestał występować w momencie, w którym skorzystałem z opcji zautomatyzowania pojedynków. Dlaczego to zrobiłem?

PONIEWAŻ WALKA JEST DREWNIANA I NUDNA.

Już w jedynce było źle. Dlaczego nie poprawiono aż tak ważnego aspektu w drugiej części? Ważnego, ponieważ praktycznie w każdym rozdziale (a jest ich sześć) czeka nas przynajmniej jedna dłuższa sekwencja pojedynków z pojedynczymi przeciwnikami, po których pokonaniu przeskakujemy do następnego i tak aż do momentu, w którym wszyscy oponenci zostaną pokonani. System walki jest prosty: szybki i lekki atak, wolniejszy i mocny atak, blok i unik. Niby standard, ale jednocześnie twórcy tak skopali pojedynki, że bardzo szybko je wyłączyłem i po prostu oglądałem dłuższe scenki, w których Senua walczyła z niemilcami.

Dodajmy do tego, że przeciwnicy są powtarzalni, tak samo jak powtarzalne są animacje ich śmierci. Podczas jednej walki potrafiłem dwukrotnie trafić na tego samego przeciwnika, którego główna bohaterka dwukrotnie wykończyła w dokładnie ten sam sposób. Uważam, że twórcy powinni jednak urozmaicić potyczki. Jasne, część była efektowna i świetnie się to oglądało, ale bardzo szybko mi się znudziło.

Trafiają się także walki z olbrzymami, niestety druga polega dokładnie na tym samym, co pierwsza, tylko że w ciut innych okolicznościach. Nuda.

Rozgrywka ponownie jest korytarzowa. Niby po drodze można znaleźć znajdźki, ale ja akurat nie przepadam za tym aspektem w grach komputerowych. Nie da się zgubić. Nie da się zabłądzić. Nie ma co nawet się rozglądać, bo może widoki i są ładne, ale można na nie patrzeć jedynie z daleka. Idzie się cały czas do przodu, okazjonalnie wciskając przycisk, by Senua mogła się wspiąć na coś, zeskoczyć z czegoś lub to przeskoczyć.

Historia... chyba jedynie ona mnie trzymała na tyle, by ukończyć tytuł. Albo po prostu to niechęć do porzucania gierek? Tak, chyba to drugie. Opowieść również nie należy do najciekawszych, dlatego pozwolę sobie ją pominąć.

Na plus na pewno to, że twórcy korzystali z skandynawskiej mitologii. Sama opowieść osadzona jest w realiach IX-wiecznej Islandii - czy zostało to wiernie oddane, trudno mi powiedzieć, ponieważ aż tak dobrze się nie znam. Według Quaza tak.

Oraz udźwiękowianie. Głosy wewnątrz głównej bohaterki ponownie są świetne (mimo że często się powtarzają podczas walk i nie do końca wiernie komentują to, co się podczas nich dzieje), tak samo jak dialogi. Małym mankamentem było to, że postacie brzmiały zbyt współcześnie i tak samo jak Quaz, zwróciłem uwagę na to, że jedna postać powiedziała... „okay”. Trochę słabo.

Czy polecam grę? Nie. Sam ograłem ją tylko dlatego, że akurat otrzymałem kod na darmowego GamePassa i stwierdziłem, że skoro pierwsza część mi się podobała, to druga pewnie będzie jeszcze fajniejsza. No niestety - to kolejny sequel, który według mnie jest o wiele gorszy od pierwszej części. Odnoszę wrażenie, że cały budżet poszedł w tworzenie oprawy graficznej, animacji i udźwiękowienie, a na stworzenie fajnej rozgrywki po prostu zabrakło pieniędzy. Na pewno nie dałbym za ten tytuł dwustu złotych - za darmo to odpowiednia cena, niestety.

Ogółem to chętnym poleciłbym obejrzenie gry na YouTubie. Niewiele stracicie. Jak pominiecie ten tytuł, to też nic nie stracicie, a na pewno nie siedmiu godzin z życia.

#gry #steam #xbox #tworczoscwlasna
877d1230-f9eb-4583-b9c9-46bba55b00a0
VonTrupka

podobno era interaktywnych filmów ma się ku końcowi

SuperSzturmowiec

Moz kiedyś jak będzie za grosze to się obejrzy

Stashqo

@cyberpunkowy_neuromantyk mam tak samo, po początkowym zachwycie grafiką i klimatem mój entuzjazm spadał a mniej-więcej od połowy gry czekałem tylko żeby się skończyła.


Nudna, bez gameplayu, kwestia psychozy zupełnie poszła w odstawkę. Głosy w głowie, które były tak mocnym punktem pierwszej części tutaj podsuwają jakieś absolutne banały, w dodatku wszystko tłumaczą nie pozostawiając miejsca na interpretację i traktując gracza jak kretyna.


Absolutny zawód, z 8/10 do 4/10 w 3h.

Zaloguj się aby komentować

! pamiętaj o społeczności !

To tego... Wygrałżem wraz z @plemnik_w_piwie

Dziękujemy i zapraszamy do zabawy w naszej kawiarence #zafirewallem by podzielić się #tworczoscwlasna czyli #poezja w codziennej zabawie #naczteryrymy

Temat: kwiaty doniczkowe
Rymu się:
mycie
życie
krew
chlew

Przypomnę zasady bo dawno nie było

- Układamy cztery wersy, lub wielokrotność jeśli ktoś ma ochotę.
- Każdy wers musi kończyć słowem zadanym przez OPa dokładnie w tej kolejności, która jest we wpisie.
- Rymowanka powinna, przynajmniej luźno, nawiązywać do tematu zadanego przez OPa.
- Zwycięża osoba, która kolejnego dnia do godziny 20 zdobędzie najwięcej piorunów.
- W nagrodę wymyśla nowe zadanie, czyli temat oraz rymy i publikuje do godz 21 nowy wpis

Memik: #smoczebajanie
ebf86800-753a-4fd8-938d-dc8db65e5210
George_Stark

Pachy mycie

to jest życie!

Tylko zalewa mnie krew

gdy nawozi kwiaty i w doniczkach robi chlew.

Oczk

mówią mi kwiatki "nieznamy mycie"

jak to, przecież dbam o was całe życie

"niepodlewałeś" - zagotowuje się we mnie krew

Zaraz tak podleję, że wszędzie będzie chlew

splash545

Woda jest na podłóg mycie

Zapominam całe życie,

Że dla kwiatów jest jak krew

Znowu uschły, co za chlew

Zaloguj się aby komentować

#naopowiesci

Plusem tej zabawy, na który wcześniej nie zwróciłam uwagi, a który objawił mi się w trakcie pisania tego opowiadania, jest to, że praca nad tekstem pozwala dowiedzieć się nowych rzeczy. Gdy myślałam o fabule, przyszedł mi do głowy pomysł, żeby zanurzyć się w nim w przełomie epok. A że tematyka ta nie jest dla mnie jakaś bardzo oczywista, zaczęłam sporo googlać. Fajnie było dowiedzieć się czegoś nowego na przykład o budynku znanym mi w zasadzie tylko z Empiku, o systemie monetarnym, albo o ubiorach mieszczan w tamtych czasach. I, trochę jak bohaterów bildungsromanu, takie zanurzenie się w nieznane niespodziewanie mnie wzbogaciło.



Szarlotka

Zbyszko odłożył gęsie pióro na pulpit i zaczął delikatnie wachlować ukończoną iluminację ręką, by szybciej wyschła.
- Patrz, Pietrek, co zmalowałem!
Pietrek, który wraz ze Zbyszkiem był przypisany do tego skryptorium, obrócił się w stronę Zbyszka i pochylił nad jego stanowiskiem.
- Na świętego Kwadrata, toż to prawdziwy smok!
Zbyszko uśmiechnął się i wyprostował, dumny z siebie. Pracował nad tą miniaturą bite 7 godzin, ale nareszcie była ukończona. Smok wyglądał jak żywy, i łypał żółtym okiem wprost na czytelnika, zawinięty w ozdobną literę "T". Lecz większą radość sprawiał mu fakt, że była to ostatnia iluminacja w tym zbiorze. Jego pierwsza ukończona księga!
Od zawsze miał smykałkę do rysowania. Już jako mały smark zadziwiał krowami, końmi i świniami, które szkicował patykiem na piasku przed ich chatą. Brat Jakub, który akurat przebywał na wizycie w ich Zbuczynie, dostrzegł talent młodego i objął nad nim pieczę. Naturalnie, jego rodzice nie protestowali. Wystarczyło, że brat Jakub dał im na odchodne srebrnego półgrosza. 
Zbyszka nie bardzo obchodziły dalsze losy jego rodziny. Nigdy nie czuł się w niej zbyt dobrze. Gdy tylko zaczął chodzić i przestał wypróżniać się pod siebie, miał obowiązek zaganiać kury i przynosić jajka z ciasnych kurników, do których jego starszy brat, Zbysław, przestał się mieścić. W zasadzie, jak teraz próbował wspomnieć, to obowiązki nadeszły wcześniej, gdy chodził jeszcze ledwo. Wysyłano go wówczas na pole, żeby je nawoził. Ale potem przypadło to jego siostrze, Zbigniewie, która urodziła się prawie rok po nim.
Pietrek patrzył na smoka jak urzeczony. Idealne było w nim wszystko: wielkie zębiska, złote wypustki na grzbiecie, i czerwony koniec ogona w kształcie grotu strzały. Uścisnął Zbyszka i niemal rozlał przy tym róg z atramentem.
- To co teraz będziesz ilustrował? - zapytał Zbyszka.
- Jeszcze nie wiem. Jeśli brat Albert niczego już dziś nie przyniesie albo Ty nie dokończysz strony, to na dziś chyba fajrant.
Pietrek spojrzał na swoją dzisiejszą pracę. Szło mu wyjątkowo jak jucha z nosa. Niby był już w dwóch trzecich kopiowanego tekstu, ale wciąż liczył na to, że tekst przepisze się samodzielnie. Nie czuł jednak znoju. I mimo wiecznie utytłanych atramentem rękawów i zdartych pumeksem rąk, po prostu lubił pisać.
Losy Pietrka były podobne, choć jednak nieco gorsze do tych Zbyszka. Przyszedł na świat w Kozirynku i został “odkryty” przez brata Jakuba, gdy przy pomocy kawałka kredy ozdabiał ludziom okiennice wymyślnymi szlaczkami w zamian za jedzenie. Jego matka zmarła w połogu; jego ojciec zaś, wioskowy pijaczyna, nie poczuwał się do niczego więcej, niż rzucania w swojego syna kamieniami. Brat Jakub nie musiał nawet oferować półgrosza za wykup chłopca; ojciec pozbył się go z radością (a przynajmniej wybełkotał coś radosnego), zawieszony na płocie przy wychodku sąsiada.
Ich rozmowę przerwały odgłosy zbliżających się kroków. Chłopcy szybko zajęli swoje stanowiska jak gdyby nigdy nic, i, udając skupienie, chwycili za pióra. Po chwili drzwi do ich skryptorium się otworzyły.
Chłopcy obrócili się i rozszerzyli ze zdziwienia oczy, gdyż do pomieszczenia wszedł brat Albert w towarzystwie brata Jakuba.
Nie widzieli swojego dobrodzieja od momentu, gdy przywiózł ich do klasztoru i zostawił pod opieką swoich braci. Klasztor Benedyktynów stał się ich nowym domem i szkołą, gdzie pobierali nauki związane z przepisywaniem ksiąg. Powiedziano im, że gdy osiągną właściwy wiek, będą mogli przywdziać habity i dołączyć do braci. Na razie mają zarabiać na swoje utrzymanie, pracując w skryptorium. 
Było to trzy lata wcześniej. Bez problemu jednak poznali brata Jakuba, choć od czasu przywiezienia chłopców do Tyńca znacznie posiwiał. W końcu miał już jakieś 35 lat. 
- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. - cichym, spokojnym głosem przemówił do chłopców.
- Na wieki wieków, amen!
- Mam nadzieję, chłopcy, że odnaleźliście się w naszych murach. Widzę, że praca wre i nie żałujecie atramentu… Ależ niezwykły smok! - uśmiechnął się, gdy przechylił głowę, by lepiej dojrzeć pergaminy leżące na pulpitach. Zbyszko aż promieniał z dumy i bardziej odchylił się na ławie, by brat Jakub mógł lepiej przyjrzeć się jego iluminacji. Pietrek zmarkotniał i zasłonił sobą swój pergamin, by dobrodziej nie widział jego niczym nie wyróżniających się bukw.
Brat Albert dał Jakubowi jeszcze chwilę, po czym odchrząknął.
- Bracie Jakubie, przyszedłeś tu chyba z pewną nowiną. - przypomniał z nutą niecierpliwości w głosie.
- Ach, tak! Prawie żem był zapomniał. Chwała Bogu, Albercie, że jesteś tu ze mną! Inaczej wsiąkłbym, godzinami patrząc się na tego wyjątkowego smoka!
Pietrek popatrzył na Zbyszka, który aż spąsowiał na twarzy. Od lat nie słyszeli żadnych pochwał; nic dziwnego, że Zbyszko przeżywa najlepsze chwile swojego życia. Młody skryptor poczuł napływające do oczu łzy, zaraz jednak zdusił je w zarodku. To nie czas i nie miejsce, by się nad sobą użalać. 
Brat Jakub wyprostował się i z uśmiechem objawił:
- Chłopcy, jeden z was ma ogromne szczęście. Pan Jan Haller pragnie zatrudnić skryptora do pracy w swoim przybytku.
Zbyszko i Pietrek spojrzeli na siebie. Kim jest Jan Haller? Czy to jakiś książę? Nie, niemożliwe - brat Jakub użyłby właściwego tytułu. Może jakiś kasztelan? Albo duchowny? No bo kto inny miałby chcieć zatrudnić skryptora do pracy?
- Jan Haller otworzył w Krakowie drukarnię. - wyjaśnił brat Jakub, jakby czytając chłopcom w myślach. - Jest kupcem.
- Kupcem?! - wykrzyknęli chłopcy, nie bacząc na to, że rozmawiają ze starszym od siebie duchownym. Gdyby nie było tu brata Jakuba, brat Albert na pewno zlałby im ręce rózgą!
- Potrzebuje pomocnika do pracy nad swoimi… wyrobami. - dopowiedział zniesmaczony brat Albert. - Jako że brat Jakub jest z nim w dobrych stosunkach, pan Haller zdecydował się powierzyć mu wybór.
Pietrek spuścił nos na kwintę. Wiedział, co to oznacza. Prasa drukarska nie radziła sobie jeszcze zbyt dobrze z ilustracjami; wydawca na pewno potrzebuje świetnego iluminatora. A tym był Zbyszko. Który, wnosząc po poprzednich pochwałach, miał tę pracę jak w banku. Zbyszko wyglądał, jakby doszedł do tego samego wniosku - wiercił się nieco na ławce, wpatrzony z wyczekiwaniem, aż usłyszy swoje imię.
- Nie byłbym sobą, gdybym nie powierzył tej pracy osobie, w którą wierzę.
“No, mów” - pomyślał z goryczą Pietrek.
“No, mów” - pomyślał z niecierpliwością Zbyszko.
- Pietrek, spakuj swoje pióra, narzędzia i odzienie. Pani Hallerowa przygotowała już dla ciebie pokój w ich domu.
Zbyszkowi opadła szczęka. Spojrzał na Pietrka, który pobladł z niedowierzania. W jego oku dojrzał kręcącą się łezkę.

***

Kamienica Bidermanowska robiła ogromne wrażenie. Jej umiejscowienie na samym rynku Krakowa tuż obok Kościoła Mariackiego zdradziło Pietrkowi, że mieszka w niej nie byle jaki kupczyk, a jegomość z pokaźną kiesą.
Brat Jakub poklepał Pietrka po ramieniu.
- Dasz sobie radę, chłopcze. Wierzę w ciebie.
Pietrek poczuł ucisk w brzuchu. Do tej pory nie zastanawiał się nad tym, co oznacza praca u Hallera. A co, jeśli nie podoła? Co, jeśli zawiedzie brata Jakuba? Przed opuszczeniem murów klasztoru kucharz zdradził mu, że wszystkie te lata to brat Jakub opłacał nauki jego i Zbyszka. Kopiowane przez nich teksty nie przynosiły tyle pieniędzy, by spłacić dług edukacji. Pietrek pomyślał, że to niesprawiedliwe. Wszak klasztor utrzymuje się z datków chłopów, mieszczan i szlachty, a nawet i książęta sypną czasem groszem… Czy Bóg naprawdę wymaga od nich jeszcze więcej pieniędzy mimo wykonywania ciężkiej, mozolnej pracy?
Chłopak spojrzał w górę, w okna kamienicy. Wyobraził sobie, co znajduje się w środku. Czy są tam jakieś książki? Może można tam wejść, przechadzać się pomiędzy regałami, na których piętrzą się woluminy? Ach, móc sięgnąć po oprawiony w skórę tom, przekartkować jego treść, odłożyć, wziąć kolejny… I wybrawszy ten jedyny podejść do kupca, wręczyć mu monetę i wyjść, niosąc w dłoniach małe arcydzieło.
- No, to żegnaj, Pietrek. - brat Jakub lekko popchnął chłopca do przodu. Gdy ten się obejrzał, Jakub dodał: - Może się jeszcze spotkamy.
Pietrek obejrzał się jeszcze za siebie, ale dobrodziej wsiadał już do powozu.
Serce zaczęło mu szybciej bić, gdy naciskał klamkę u drzwi. 
Zdziwiło go to, że nie poczuł zapachu farby. Ani papieru. Ani pergaminu. Dom nie pachniał też tak, jak pachną chaty. Był przyzwyczajony do tego, że obejście pachnie zwierzętami, klepiskiem, dymem… Jego cela w klasztorze pachniała zaś wilgocią, stęchłymi kocami i zimnym kamieniem. A tu? Tu… czuł w powietrzu coś słodkiego. Przyjemnego.
- Witaj, kochanieńki! Masz na imię Piotr, prawda? - zza węgła wyszła ku niemu korpulentna kobieta w sukni, którą można by było uznać za domową, gdyby nie to, że była niezwykle barwna i ozdobiona fantazyjną zapinką z czerwonym kamieniem, której towarzyszyły jeszcze złoty wisior oraz pierścienie na obu dłoniach.
Pietrek pokiwał głową, i reflektując się po chwili, zgiął się w pasie do ukłonu.
- Ależ, dajże spokój, chłopcze! - powiedziała z lekkim zaśmiechem. - My nie paniska, nie musisz się nas lękać. Nazywam się Barbara, jestem żoną Jana. Jesteś głodny? Właśnie upiekłyśmy z Marianną szarlotkę. Zjesz?
Pietrek jeszcze energiczniej pokiwał głową, choć nie miał pojęcia, co oznacza “szarlotka”. Jeśli jednak jest ona źródłem tych cudownych zapachów, to był pewien, że zje całą jej miskę.
Szarlotka okazała się być najsmaczniejszą rzeczą, jaką Pietrek jadł w życiu. Nie było porównania z mamałygą z klasztoru, ani potrawkami, które pamiętał jeszcze z rodzinnej wsi. Mógłby zajadać się tym ciastem codziennie, a i tak byłoby mu mało. Miała do tego niezwykły, korzenny aromat… Do szarlotki otrzymał szklankę mleka, która stanowiła jej idealne uzupełnienie. 
Urzekła go też Marianna. Pracowała w domu państwa Hallerów jako pomoc kuchenna. Była mniej-więcej w jego wieku, i, tak jak on, mówiła niewiele. Ta skromna dziewczyna wywoływała dziwne drżenie w jego sercu. Gdy skończył jeść swoją porcję spojrzała na niego, i natychmiast położyła mu na talerzyk dokładkę. Skąd wiedziała, że ma ochotę na jeszcze, mimo że nie miał odwagi poprosić?
Gdy jadł, pani Barbara opowiadała mu trochę o sobie i mężu, o ich domu i nowootwartej drukarni. Wiedziała o niej zaskakująco wiele - znała każdego pracownika z imienia i wypowiadała się o nich z estymą. Pietrek od razu ją polubił.
Po skończonym posiłku pani domu zabrała go na górę, by pokazać pozostałe pomieszczenia. Niezliczone pokoje, gabinety i saloniki sprawiły, że niemal stracił orientację. Pilnował się, by przez cały czas trzymać się blisko pani Hallerowej, bo inaczej z pewnością by się zgubił.
- A tu będzie twój pokój. - powiedziała pani Barbara, otwierając drzwi do pomieszczenia na ostatnim piętrze kamienicy. 
Pietrek wszedł i aż zaniemówił. 
Pokój był czysty, pobielony. Pod ścianą stało łóżko z prawdziwą pierzyną i poduszką, u jego stóp znajdował się kufer na ubrania. W wazonie na stoliku nocnym pysznił się bukiet polnych kwiatów. 
- Marianna je tu przyniosła. - pani Hallerowa uśmiechnęła się. - Powiedziała, że dzięki nim poczujesz się tu bardziej jak w domu.
Pietrek nie wytrzymał. Kolana się pod nim ugięły, a łzy zaczęły ciurkiem lecieć po policzkach.
- Dla-dlaczego ja? - wyszlochał cicho, patrząc na zaskoczoną panią Barbarę.
- Co masz na myśli, słoneczko? Czy coś jest nie tak? Nie podoba ci się twój pokój?
- Nie, nie… Pokój jest wspaniały. Nie spodziewałem się tego. Po prostu… To Zbyszko lepiej iluminuje. Jest ode mnie lepszy. Pan Haller i brat Jakub popełnili błąd. Ja na to wszystko nie zasługuję! - wyłkał Pietrek, wycierając nadgarstkami nos.
Pani Barbara westchnęła, uklękła obok chłopca i pogładziła go po ramieniu.
- Nie miałeś w życiu zbyt łatwo, co? To czuć. - powiedziała pani Hallerowa. - Mój mąż nie szuka świetnego iluminatora. Szuka kogoś takiego, jak ty.
Pietrek ze zdziwieniem spojrzał na panią Barbarę.
- Tak, dobrze słyszałeś! Szuka kogoś innego. Kogoś, kto nie boi się ubrudzić sobie rąk, kto poznał gorycz niedoli, kto nie buja w obłokach, marząc o smokach. - uśmiechnęła się do niego. Pietrek poczuł, że kąciki jego ust również unoszą się nieśmiale. - Jesteś młody, pracowity i coś mi się wydaje, że całkiem roztropny. Nauczymy cię obsługi prasy, i nim się obejrzysz, będziesz drukował książki.
- A co, jeśli coś mi się nie uda? Jeśli popełnię błąd? - zapytał z lękiem Pietrek. Nie chciał stracić tej szansy, tego domu.
- Wszyscy popełniamy błędy, rybeczko. To normalne. - pani Hallerowa pogładziła go po ramieniu. - Zanim mój mąż założył drukarnię, też próbował innych zajęć. I też czasem się nie udawało. Ale w każdej z takich sytuacji zachował swój honor, dumę i dobroć. To jest coś, czego warto się od niego nauczyć. Jeśli popełnisz błąd, ale zachowasz się w porządku i spróbujesz go naprawić, to pan Haller na pewno to doceni i ci wybaczy.
Pietrek pokiwał głową ze skupieniem i lekko się uśmiechnął. Poczuł się pewniej; poczuł, że może dać radę. Że będzie pracował ciężko i zrobi, co w jego mocy, by nie stracić tej szansy.
- O, chyba słyszę mojego męża na dole! - powiedziała pani Hallerowa, podnosząc się i wygładzając swoją zapaskę. - To co, gotowy zobaczyć drukarnię?

#zafirewallem #tworczoscwlasna #opowiadanie
Wrzoo userbar
8698253e-5730-42cd-9e3f-d199ffb1d8e4
DiscoKhan

@Wrzoo wiem że się czepiam ale...

ad035df2-0dc1-4fc3-8d6e-65f59bcc44d6
George_Stark

Dlaczego nie można dać dwóch piorunów? Należą się!


No bo tak: jeden należy się za treść i za reaserch, bo widać jego efekty. No i tyle treści w dwóch scenach! Kapitalne.


Drugi natomiast należy się z umiejętności narracyjne. Świetne rozpoczęcie wrzuceniem czytelnika w środek wydarzeń rozbudza ciekawość. Później wyjaśnienie okoliczności a przy okazji rozbudowanie tła. No i ta lekka stylizacja językowa. Tu jest w ogóle ekstra, bo jest i ją czuć, ale nie jest przesadna. A wyczucie to też cenna umiejętność.


To może i trzy pioruny się należą?

splash545

@Wrzoo czytało mi się bardzo fajnie, można było poczuć klimat tamtejszych czasów. Widać, że zrobiłaś robotę z reaserchem i było czuć, że wiesz o czym piszesz. No i ogólnie ładnie napisane jak w książce, zazdraszczam umiejętności zgrabnego przeplatania opisów, dialogów i myśli

Zaloguj się aby komentować

Wbrew pozorom nie piszę tylko piosenek o owczych zbrodniach. Od jakiegoś czasu pracowałem nad tekstem, który trochę by pokazał, że czasem słowa są więzieniem, które może pokazać tylko iluzję naszych przeżyć, choć nie ma lepszej formy, by o sobie opowiedzieć. Nie wiem czy to się łapie pod #tworczoscwlasna , bo o ile tekst jest mój, to piosenka powstała w oparciu o SUNO. Może z jednej osobie się to spodoba. :)

https://streamable.com/v6g1ox

#sunoai #muzykaai #sowapogodzinach
em-te

@DziwnaSowa po angielsku to nawet przepis na sałatkę brzmi. Po krajowemu "słowa są więzieniem, tylko iluzją naszych przeżyć" już nie jest takie, hej do przodu. A można zwyczajnie - nie dogadujemy się.


akurat świeżo machnąłem obrazek "w temacie"

e240e579-57c2-4b9f-910c-c9a77fe95ea6

Zaloguj się aby komentować

Ofca się na mnie gniewa, że puściłam nieprawdziwą plotę o jego śmierdzących kopytkach ( ͡° ʖ̯ ͡°)
pomóżcie mi go udobruchać

Temat: pięknie pachnące kopytka
Rymy:
ambrozja
eksplozja
lecie
zmiecie

obrazek zamówiony przez @CzosnkowySmok
#naczteryrymy #zafirewallem #poezja #tworczoscwlasna
(pamiętaj o społeczności)
UmytaPacha userbar
d04e296f-d22d-4228-b6a9-fc84308f7315
bartlomiej_rakowski

W temacie trzody parzystokopytnej i pachnących racic ( ͡° ͜ʖ ͡°)

https://youtu.be/nXkxangQ5r0?si=Keb8TqJTb1lP9ew3

Zioman

Te kopytka jak ambrozja

Smaku czysta to eksplozja

Jedz je zimą czy też w lecie

Takie danie fast food zmiecie

sireplama

@UmytaPacha

@bojowonastawionaowca


Kopytka te kuszące jak ambrozja,

gdy ich powabności dosiegnie Cię eksplozja,

niczym burza w najpiękniejszym lecie,

wszelką konkurencję zwyczajnie zmiecie.


Ofca, nie gniewaj się na Paszkę!


A portret xD

Zaloguj się aby komentować

Udało się wypełnić postanowienie i napisać coś (mam nadzieję) zabawnego! Wiadomo przecież, że nic nie bawi tak, jak to, co wydostaje się z ludzkiego ciała, prawda?

***

Lorneta z meduzą

Dwie lufy strzelił pod galaretę
- tak wieczór ze szwagrem się zaczynał -
następnie zagryzł jeszcze krokietem
zanim mu szwagier trzecią polał.

Cygaro później odpalił, tak jak rakietę
- siwy kłąb dymu pod sufit wzleciał -
i tak bełkocząc ze szwagrem o świecie
pił, palił i się obżerał.

Aż nagle w żołądku poczuł ciśnienie;
jak z oceanu na brzeg wyrzucenie:
meduza. A wraz z nią całego żołądka treść.

A obraz mu rozmył się jak podczas ulewy
albo jak gdyby dioptrii miał z sześć.
Lorneta mu ostrość przywróciła wtedy.

***

#nasonety
#zafirewallem
#poezja
#tworczoscwlasna

I tekst di proposta
splash545

@George_Stark no już jakiś czas temu wraz z @UmytaPacha stwierdziliśmy, że ostatnimi czasy nurt poezji fekalnej jest mocno zaniedbany w kawiarence.

George_Stark

@splash545 I oto wchodzę ja, cały na brązowo!


Lub, jak w tym przypadku, na kolorowo.

Zaloguj się aby komentować

Cześć pysiaczki, nabazgrałem coś sobie. Jest o tym, że nie zawsze to czego pragniemy okazuje się dla nas dobre. Może trochę też o dorastaniu, ale na naopowieści się nie nadaje bo za dużo słów. Wyszło 9 stron. Swoją drogą znacie miejsca, gdzie można udostępniać swoje wypociny i dosatać inforamcję zwrotną?

Swoją drogą jestem nieźle pojebany bo potrafię siedzieć nad tym kilka godzin z przerwami na płacz toaletę czy muzykę. Pasowałoby tutaj"I cry a lot but I'm so productive its an art". Trochę szkoda, że jestem za stary i kariery w pisaniu nie zrobię.

https://drive.google.com/file/d/1vAGhgSkbkQa8PqQShkqjF_EbAjTlfwas/view?usp=drive_link

#zafirewallem #tworczoscwlasna
790dec0e-3e15-4f08-93f6-d475352c3c5b
Gracz_Komputerowy

Ogarnę sobie na spokojnie, dzięki.

Zaloguj się aby komentować

Chciałem coś wesołego albo zabawnego napisać, ale jakiś domorosły Bob Dylan się we mnie obudził, no i wyszło jak wyszło. Jeśli jeszcze uda się rozwinąć któryś z pomysłów, to postaram się przyłożyć bardziej w kierunku radości. A póki co to jest jak jest:

***

Być człowiekiem

Co znaczą słowa że "być człowiekiem"? - 
za jasną odpowiedź tak wiele bym dał!
Człowiek. Podobno już rodzi się skalany grzechem
Czy ktoś to z góry tak zaplanował?

Czy wobec tego na tej planecie
uda się stworzyć nam choćby pół-raj?
Czy może raczej zawsze na świecie
ten stan pół-wojny już będzie trwał?

Pytaniem takim obudź sumienie:
dobro czy zło w tobie drzemie?
To wyciągnięta jest dłoń czy też pięść?

A może tę rękę pewnego dnia - z biedy -
wyciągnie Człowiek - on też chce żyć i jeść.
Zastanów się teraz: co zrobiłbyś wtedy?

***

#nasonety
#zafirewallem
#poezja
#tworczoscwlasna

I tekst di proposta
splash545

@George_Stark podoba mi się, lubię też te twoje wiersze bardziej na poważnie.

Zaloguj się aby komentować