HM Plan - BTR Liverpool Half Marathon Race 2025
Dzień sądu. Finał planu. Ale żeby wszystko opowiedzieć, trzeba się cofnąć do... ostatniej nocy.
Ciężko się zasypia wiedząc, że jutro kulminacja ostatnich 4 miesięcy treningu. Będzie mocno, pewnie ciężko, a wszystkie wątpliwości tylko na to czekają, żeby wypłynąć na powierzchnię. Spało mi się średnio, budziłem się parę razy, śniły mi się durne rzeczy (raz, że spadło z pół metra śniegu i olaboga jak ja pobiegnę na rekord). Zaczęły pojawiać się rozterki, czy dam radę założonym tempem pocisnąć do finiszu. Pamiętam też raz, że po przebudzeniu czułem, jak serce mi wali - nie szybko, ale mocno. Trzeba było zrobić sobie ćwiczenia oddechowe i liczyć na to, że jakoś sytuacja się uspokoi. W końcu zasnąłem...
Pobudka o 6-tej. Toaleta - nic na siłę. Lekkie śniadanie (bajgiel z masłem orzechowym i dżemem), herbata. Ogarnięcie autobusu na szybko. Byłem jakieś pół godziny przed początkiem biegu, lekkie rozbieganko, pseudorozciąganie i ustawiam się w okolicach ludzi na 1:45 (12 tysięcy biegaczy łącznie, spora ekipa). Plan był taki, żeby dobiec do promenady (6km do mety) i wtedy przycisnąć i móc zejść poniżej tej granicy.
Trasa ma praktycznie jedną większą górkę, prawie na samym początku. Ten kilometr zrobiłem w 5:20/k, ale wiedziałem, że potem sobie odbiję. Princes Park miał ładny spad, ale nie wykorzystałem go jak planowałem (ogólnie niby zrobiłem sobie PacePro w domu, ale nie przesłałem do zegarka - wtopa). Sefton Park to trochę góra-dół, gdzieś tutaj straciłem jakieś 20 sekund, chyba za bardzo komfortowo się zrobiło, jak się przykleiłem do jakiejś osoby (trzeba było biec po swojemu). Wbiegając na promenadę średnie tempo pokazało 5:04 - trzeba było zatem się spiąć, żeby osiągnąć kluczowy cel.
Schodziłem poniżej piątki, ale tak ledwo-ledwo. Dopiero 21 kilometr zrobiłem w 4:42 i znalazłem siłę na "sprint" na metę. 15 sekund po przekroczeniu mety ogarnąłem, że sikor trzeba zatrzymać
Myślę, że dałbym radę w życiu zejść poniżej 1:40, ale chciałbym to osiągnąć niekoniecznie samym bieganiem - troszkę ogarnąć dietę i na pewno jakieś ćwiczenia wzmacniające ogólny poziom wysportowania. Tak, ta zabawa jeszcze się nie kończy...
#ziomanbiega #sztafeta
