Właśnie przeszedłem, a raczej zmęczyłem, „Senua's Saga: Hellblade II”. I krótko mówiąc, nie polecam.
Zacznijmy od tego, że pierwsza część bardzo mi się spodobała. Mimo że nie cierpię na zaburzenia psychiczne (depresja w Polsce to chyba stan domyślny) i nie znam nikogo z psychozą, to uważam, że twórcy dobrze oddali realia osoby zmagającej się z tą chorobą. Głosy słyszane z każdej strony głowy (polecam granie w słuchawkach!), wiele różnych komentarzy, często sprzecznych et cetera. Trudno mi to opisać, lepiej doświadczyć na własnej skórze - oczywiście w grze. Jedynka spodobała mi się na tyle, że przymknąłem oko na widoczne ograniczenia budżetowe, na drewnianą zagadkę i nieciekawe zagadki logiczne. Tytuł nadrabiał główną bohaterką, jej chorobą i ogólnym klimatem skandynawskiej opowieści.
Druga część nie miała już takich ograniczeń finansowych - w końcu została wydana pod szyldem Xbox Game Studios. Niestety, nie widać tego.
Oczywiście, animacje są świetne. Czy to chodzi o walkę, czy poruszanie się postaci, graficy zrobili coś niesamowitego. Podobnie sprawa ma się z oprawą graficzną. Jest bardzo ładnie, chociaż przyznam szczerze, że nie oszałamiająco. Może to wina tego, że gram na dwudziestosiedmiocalowym monitorze w rozdzielczości Full HD? Trudno powiedzieć, ale też grafika nie jest dla mnie aż tak ważna. Chociaż wiadomo, fajnie było włączyć wszystkie ustawienia graficzne na najwyższe.
Jeśli chodzi o jakość techniczną, to początkowo miałem spadki fps-ów, głównie podczas walk. Było to dosyć uciążliwe, ale problem przestał występować w momencie, w którym skorzystałem z opcji zautomatyzowania pojedynków. Dlaczego to zrobiłem?
PONIEWAŻ WALKA JEST DREWNIANA I NUDNA.
Już w jedynce było źle. Dlaczego nie poprawiono aż tak ważnego aspektu w drugiej części? Ważnego, ponieważ praktycznie w każdym rozdziale (a jest ich sześć) czeka nas przynajmniej jedna dłuższa sekwencja pojedynków z pojedynczymi przeciwnikami, po których pokonaniu przeskakujemy do następnego i tak aż do momentu, w którym wszyscy oponenci zostaną pokonani. System walki jest prosty: szybki i lekki atak, wolniejszy i mocny atak, blok i unik. Niby standard, ale jednocześnie twórcy tak skopali pojedynki, że bardzo szybko je wyłączyłem i po prostu oglądałem dłuższe scenki, w których Senua walczyła z niemilcami.
Dodajmy do tego, że przeciwnicy są powtarzalni, tak samo jak powtarzalne są animacje ich śmierci. Podczas jednej walki potrafiłem dwukrotnie trafić na tego samego przeciwnika, którego główna bohaterka dwukrotnie wykończyła w dokładnie ten sam sposób. Uważam, że twórcy powinni jednak urozmaicić potyczki. Jasne, część była efektowna i świetnie się to oglądało, ale bardzo szybko mi się znudziło.
Trafiają się także walki z olbrzymami, niestety druga polega dokładnie na tym samym, co pierwsza, tylko że w ciut innych okolicznościach. Nuda.
Rozgrywka ponownie jest korytarzowa. Niby po drodze można znaleźć znajdźki, ale ja akurat nie przepadam za tym aspektem w grach komputerowych. Nie da się zgubić. Nie da się zabłądzić. Nie ma co nawet się rozglądać, bo może widoki i są ładne, ale można na nie patrzeć jedynie z daleka. Idzie się cały czas do przodu, okazjonalnie wciskając przycisk, by Senua mogła się wspiąć na coś, zeskoczyć z czegoś lub to przeskoczyć.
Historia... chyba jedynie ona mnie trzymała na tyle, by ukończyć tytuł. Albo po prostu to niechęć do porzucania gierek? Tak, chyba to drugie. Opowieść również nie należy do najciekawszych, dlatego pozwolę sobie ją pominąć.
Na plus na pewno to, że twórcy korzystali z skandynawskiej mitologii. Sama opowieść osadzona jest w realiach IX-wiecznej Islandii - czy zostało to wiernie oddane, trudno mi powiedzieć, ponieważ aż tak dobrze się nie znam. Według Quaza tak.
Oraz udźwiękowianie. Głosy wewnątrz głównej bohaterki ponownie są świetne (mimo że często się powtarzają podczas walk i nie do końca wiernie komentują to, co się podczas nich dzieje), tak samo jak dialogi. Małym mankamentem było to, że postacie brzmiały zbyt współcześnie i tak samo jak Quaz, zwróciłem uwagę na to, że jedna postać powiedziała... „okay”. Trochę słabo.
Czy polecam grę? Nie. Sam ograłem ją tylko dlatego, że akurat otrzymałem kod na darmowego GamePassa i stwierdziłem, że skoro pierwsza część mi się podobała, to druga pewnie będzie jeszcze fajniejsza. No niestety - to kolejny sequel, który według mnie jest o wiele gorszy od pierwszej części. Odnoszę wrażenie, że cały budżet poszedł w tworzenie oprawy graficznej, animacji i udźwiękowienie, a na stworzenie fajnej rozgrywki po prostu zabrakło pieniędzy. Na pewno nie dałbym za ten tytuł dwustu złotych - za darmo to odpowiednia cena, niestety.
Ogółem to chętnym poleciłbym obejrzenie gry na YouTubie. Niewiele stracicie. Jak pominiecie ten tytuł, to też nic nie stracicie, a na pewno nie siedmiu godzin z życia.
#gry #steam #xbox #tworczoscwlasna
Ninja Theory przyznali, że demo do pierwszej części robili na kolanie. Wygląda na to, że dwójkę zrobili tak samo - budżet poszedł na outsourcing grafiki i animacji.
Podobno wynikało to to z przeciągających się prac nad innym projektem i zaangażowaniem zespołu.
Tu zaś podobny review:
https://www.escapistmagazine.com/senua-saga-hellblade-2-review/
podobno era interaktywnych filmów ma się ku końcowi
@VonTrupka
Mnie nie przeszkadzają interaktywne filmy, walking simulatory i podobne, o ile są zrealizowane dobrze. W przypadku „Hellblade 2” dobrze odnosi się do zaledwie połowy gry i co najgorsze, nie do tej, na której mi zależało (czyli rozgrywka, historia, zagadki logiczne).
@cyberpunkowy_neuromantyk wieśka3 gdzieś tak od 2/3 to już męczyłem byle do końca, bo w porównaniu do dwójki to słabo z interakcją w świecie gry
w każdym razie ja nie lubię, prawdziwych sandboxowych gier jest bardzo mało
a do dzisiaj no.1 to kenshi
swoją drogą muszę znowu odpalić, ale mam trochę cykora (´・ᴗ・ ` )
Moz kiedyś jak będzie za grosze to się obejrzy
@SuperSzturmowiec
Zawsze jest też GamePass - ostatnio Nvidia rozdała klucze na trzy miesiące abonamentu PC.
@cyberpunkowy_neuromantyk mam tak samo, po początkowym zachwycie grafiką i klimatem mój entuzjazm spadał a mniej-więcej od połowy gry czekałem tylko żeby się skończyła.
Nudna, bez gameplayu, kwestia psychozy zupełnie poszła w odstawkę. Głosy w głowie, które były tak mocnym punktem pierwszej części tutaj podsuwają jakieś absolutne banały, w dodatku wszystko tłumaczą nie pozostawiając miejsca na interpretację i traktując gracza jak kretyna.
Absolutny zawód, z 8/10 do 4/10 w 3h.
Zaloguj się aby komentować