W trakcie mieszania składników przypomniałam sobie, że chlebek bananowy świetnie komponuje się z czekoladą. Już miałam wyciągać czekoladę gorzką do posiekania, kiedy zobaczyłam w szafce nieotwarte opakowanie kakao ceremonialnego. I to nie byle jakiego, bo już formie pastylek. Pomyślałam, że będzie jak znalazł. Kakao w sumie gorzkie, ale co może pójść nie tak. Szczęśliwa, że nie muszę robić bajzlu z siekaniem czekolady dodałam zdrową porcję pastylek kakao do ciasta. Wylałam je do foremki i wsadziłam do piekarnika. Już wtedy trochę żałowałam xD. Godzinę później wyciągam chlebek, który wyglądał i pachniał znakomicie. Po przestygnięciu ukroiłam pierwszą kromkę. Po teksturze i zapachu w ogóle nie znać, że bezglutenowy, więc to już jakiś sukces. Wzięłam pierwszy gryz. Wow, całkiem dobre. No to spróbujmy kawałka z kakao. W tym momencie poczułam się "ubogacona". W sumie nawet nie wiem, jak określić ten smak - piekielnie gorzki, do tego kwaśny i mega intensywny. Kakao w takiej formie jednak nie może być substytutem czekolady.
Lesson learned. Skończyło się na tym, że kromka po kromce wybierałam tylko te fragmenty bez kakao. Nawet nie zdążyłam przejść przez cały bochenek, a czwartego dnia musiałam resztę wyrzucić, bo zaczęła się pokrywać pleśnią ;___;
Więc, Tomki i Tosie, eksperymenty w kuchni, jak najbardziej, ale z głową.
Zdjęcie kradzione z oryginalnego przepisu ( https://theloopywhisk.com/2022/09/17/best-gluten-free-vegan-banana-bread/ ). Po pierwszej degustacji jakoś mi się już odechciało cykać zdjęć swojemu dziełu.
Kakao ceremonialne, jakby ktoś był zainteresowany: https://chocante.pl/p/kakao-ceremonialne-peru-piura/
#gotujzhejto #gotowanie #bezglutenu
Zaloguj się aby komentować