30 701,44 + 4,05 + 13,09 +13,03 + 13,51 + 11,02 + 7,97 + 10.04 + 14,22 + 10.06 + 13,02 + 12,13 + 10.03 + 11,30 + 9,01 + 15,03 + 12,09 + 21,37 + 5,08 + 7,22 + 5,02 + 6,19 + 6,14 + 12,50 + 7,03 + 17,11 + 10,37 + 10,02 + 8,03 + 13,03 + 11,45 + 12,06 + 6,19 + 7,16 + 12,02 + 7,02 + 6,20 + 15,02 + 9,16 + 17,53 + 16,18 + 10,02 + 12,20 + 21,18 + 12,06 + 2,01 + 15,42 + 14,41 + 9,02 + 5,13 + 6,02 + 9,03 = 31 246,64
Oj wiem, zapuściłem się z wpisami. Źle to wygląda, jak nawet w wakacje nie mam czasu żeby podopisywać po biegu parę słów… a tu za rogiem rok szkolny i związany z nim kociokwik Nie wiem jak będę w stanie się zmobilizować, ale w sumie cała sztuka w tym by się dopisywać codziennie to jakoś pójdzie. Zobaczymy co z tego wyjdzie xD
No dobra, krótkie podsumowanie. Jestem ostatnio zaskakująco konsekwentny jeśli chodzi o dystanse. Czerwiec 330 km, lipiec 318, sierpień 320 Liczyłem na trochę więcej w wakacyjne miesiące - w lipcu spędziłem sporo czasu w ukochanym Makowie, w sierpniu z kolei wpadła równie ukochana Ustka… ale ja ogólnie jakiegoś lenia złapałem, późno wstawałem i jeszcze wolniej się zbierałem, a potem brakowało czasu żeby sobie uczciwie pobiegać. Co ja poradzę, chyba się starzeję i wybieram leniwą kawkę z żonką zamiast dodatkowych 5 km Dobra, może jak się zrobi ciasno czasowo przez szkołę i przedszkole to się jakoś zmobilizuję? O ja naiwny… Z drugiej strony, w Ustce polując na ładny wschód Słońca niemal codziennie zbierałem się koło 5 rano więc aż tak tragicznie ze mną nie jest.
Lewe kolano jak dolegało tak dolega - ale chyba się nauczyłem z tym żyć. Od kontuzji (czy może raczej zaognienia) minął już rok - i nadal się zastanawiam ile w tym było autosugestii że nagle jest dużo gorzej, a ile kwestia braku odpoczynku. Wtedy przez niemal 2 miesiące nie biegałem i kuśtykałem chodząc, a teraz bez mrugnięcia okiem robię średnio 10 km dziennie, zaliczam luźne półmaratony a i pewnie coś dłuższego bym bez problemu pobiegł. Staram się coś tam ćwiczyć i rozciągać, może to trochę pomaga choć rewolucji raczej nie będzie. Rewolucja być może by przyszła, gdybym się zdecydował na artroskopię - ale szczerze mówiąc mi do tego jakoś niespieszno. Póki nic poważniejszego się nie dzieje, więc pewnie trochę jeszcze minie zanim się coś ruszy w temacie.
Dobra, czas zamknąć sierpień i z mocnym postanowieniem poprawy wkroczyć we wrzesień. Serdeczne pozdrowienia dla Was wszystkich, miłego wieczoru i miłej niedzieli!
#bieganie #sztafeta