Pan Jerzy
czyli ostatni slam w Gorzowie
***
Od Autora
Trochę z opóźnieniem, bo mało mam ostatnio przesrane, to i wena jakoś mnie opuściła, ale w końcu jest i on! A może nawet On, w całej swojej erosomańsko-ssącej osobie wraz z całą resztą zasranych towarzyszy! Oto przed Państwem Szanownem kolejny odcinek tego posranego poematu koniunkturalnego, pisanego ku Waszej uciesze i z Waszej inspiracji (oprócz tego co ukradłem od innych autorów; to się chyba w narzeczu marketingowym nazywa „inspiracja”?), próbując schlebiać waszym gustom skrzywionym. A może zakręconym, jak gówno w sedesie z półką?
Jakby nie było, oddaję oto w Wasze ekrany co poniżej i życzę miłego przy lekturze poematu zasranego.
Wasz Autor.
***
Spis treści
Księga I – Zwycięstwo
Księga II – Do Grecji!
Księga III – W Grecji
Księga IV – Nadal w Grecji
Księga V – Ciągle w Grecji
Księga VI – Jeszcze chwilę w Grecji, ale dłużej już w Nowej Soli
Księga VII – W nadodrzańskich lasach
Księga VIII – Pod czerwonym butem
Księga IX – Nadal pod czerwonym butem
***
Księga
Ciągle pod czerwonym butem
Męski romantyzm – Przepowiednia – Demoniczny Łoś – Narada
Gdy rano się obudził Jerzy pode płotem
z głową obolałą, zlany zimnym potem,
za Splashem się rozglądał, ale nie ma jego
no i rzecz też gorsza, bo hajsu wygranego
co to go miał w kieszeni, to też mu brakuje.
– Tyle było pieniędzy! – stratę opłakuje.
Na to Pacha przychodzi, mówi: – Ty łbie pusty!
Soku ci na kaca z kiszonej kapusty
przyniosłam. Nie płacz też już nad straconym sianem
co do Afryki odleciało z bocianem.
Nawet bez tych pieniędzy sobie radę damy.
Pamiętaj! Najważniejsze to, że siebie mamy!
A pieniądze? Przepadły! I cóż teraz zrobić?
Płakać po nich nie ma co, trzeba je zarobić.
Ja nawet zaczęłam działać w tym kierunku
i kupon już kupiłam: milion bowiem funtów
brytyjskich będzie do wygrania, w niedzielę.
A przecież, jeśli wygram, no to się podzielę.
Na te słowa Dżordż z łez otarł swoje gały
a sercem myśli takie mu się pomyślały:
– „Widać że Pacha bardzo kocha swego Dżordża
nawet bez tych straconych pieniędzy za Nobla;
i niejeden to może aż mu pozazdrościć
takiej kobiety, co żeni się z miłości,
(nawet ten Pachy lapsus wcale nic nie szkodzi:
kobieta, bardziej jednak to „za mąż wychodzi”)
nie z innych powodów, zwłaszcza dla mamony
i dlatego też Jerzy, ze swej przyszłej żony,
tak ogromnie się cieszy i wielce jest on rad,
że Pacha go kocha, mimo licznych jego wad.” –
i myśli też: – „Będzie to udane małżeństwo
bo przecież u Pachy od wad to też aż gęsto”.
Pomyślawszy tak, z okazji chcę skorzystać
i pytam się jej: – Pacha, dasz się dzisiaj przyssać?
Nie odpowiedziała, bo z kuchni, gdzie baba
@moll króluje, zapach jej do nas dobiegł; baba
pachnie intensywnie, lecz nie jak jakiś Janusz,
i też nie jak @moll pachnie, bo to baba ghanoush.
Bowiem wtedy właśnie z bakłażana racje
@moll nam postanowiła zrobić na kolację.
A gdy nos Pachy podrażniła oberżyna
ta fioletowieć na całej twarzy zaczyna!
Lecz inne atrakcje, niż te nam dobrze znane
nastąpiły. Tym razem to @moll ma przesrane:
Pasze czoło się marszczy, drgają płatki nosa!
I zła też jest okropnie! Zła jest tak jak osa!
I jedno, czego jej brak, to li tylko żądła;
mnie zaś żądło twardnieje: takiej jej pożądam!
Bo nie zachęca mnie tak ku niej do miłości
nic, jak ta jej uroczość, wówczas gdy się złości.
Ale nie użądlę jej tam, choćbym bardzo chciał,
bowiem naraz w morderczy Pacha wpada szał.
– Już ja babę przyrządzać oduczę tę panią! –
krzyczy i biegnie do kuchni. Ja: biegnę za nią.
Gdy jesteśmy od okna już metr albo cosik
to widzimy jak do ust @moll łyżkę unosi
i jak tylko pastę z oberżyny zjadła
to, tak jak w Grecji, znowu w trans zapadła;
(choć żaden jest z niej trans, czy też inny gender:
jak już ma bakłażan, to kładzie go w blender;
skąd ja to wiem? nie wiem, tylko tak słyszałem;
że Splash byłby na mnie zły, to sam nie sprawdzałem)
jak Pytia delficka, zaczyna Pasze wieszczyć
głosem, że ze strachu to idzie się aż zeszczyć:
– Nad morze wnet polecisz, ale nie nad Bałtyk
wybierzesz się ty bowiem niebawem do Jałty,
czyli nade Czarne, jak czasy te szalone
by tam właśnie zarazę pokonać czerwone
i kres położyć naszego narodu troskom
świat nasz wszak jest okrągły, niechże więc pod Moskwą
skończy się marsz na Berlin, co Stalin go zaczął,
choć to metafora wojskowej proweniencji
bo sprawę rozwiążesz w czasie konferencji.
I tylko pamiętaj: z Rooseveltem tam trzymaj
i Churchillem! Razem pokonacie Stalina!
I portret swój ty wtedy na słoniu zobaczysz,
jak książę Poniatowski, co ma go na klaczy.
Ktoś się mnie może zapytać: gdzie się podział Splash?
Łoś przydybał go w krzakach: – Czemu tutaj srasz? –
żekł do niego tam szybko, a bardzo bojowo –
Obrzarłeś się za bardzo? To trochę niezdrowo.
A że Łoś jest teraz Król Lasu Nieumarły,
Splashowi, rozkazem jego, tyłek podtarły
tam wampir, zombie, kościej i dwa szkieletory.
Lecz trupim zakaziły go jadem i chory
stał się, niespodziewanie i zupełnie nagle:
rogi jemu wyrosły i iskierki diable
jakieś w tych stoickich oczach zapłonęły
(a rogi, rzecz wyjaśniam, nie od @moll się wzięły;
bowiem koleżanka @moll to jest dobra żona,
na mężów cudzych wcale łasa nie jest ona).
I Splash wraca do zamku, krokiem jakby skocznym
w głowie jego rodzi się plan taki mroczny
że zamek to on przejmie, że niby jest Hrabia:
papiery rodowe już w myślach podrabia.
A Król Łoś tymczasem wrócił w leśne knieje.
Zwierzęta wsze w strachu! Jeżu! Tam się dzieje!
Wpierw wziął się za krecicę, później też wiewiórce
coś zrobił przy ogonie, przy piórze przepiórce,
a również i łanie, te samice jeleni,
wabił on tam ku sobie śpiewem swym syrenim
Ktoś spyta: – Skąd Łoś śpiewać umie, proszę pana?
– A musiał się nauczyć ode @DiscoKhan a!
I nie mówię już o tym, że także i owce
Król Łoś zmartwychwstały sprowadzał na manowce!
Co on tam komu zrobił, kto by to spamiętał!
Na śmierć wychędożył gospodarskie zwierzęta!
Myślą chłopy: – Czy to wilk grasuje tu jaki?
A to tylko @Moose je prowadza w krzaki.
Lub, innymi słowy, hodowlane dziewczyny
on, w celach zdrożnych prowadza w maliny.
Później, gdy już tam były, dla niego to banał,
najzwyczajniej w świecie: puszczał on w kanał,
choć samego siebie, nie, jak w przysłowiu, że je;
co ja chcę tutaj powiedzieć? Łoś już dobrze wie!
Lecz najbardziej ze wszystkich Łosia bał się zając
korek od szampana z bólem wspominając.
Wracając do Splasha, bo to o nim być miało:
jak wiemy, przemienione było jego ciało
iskierki miał w oczach i rogi na głowie
a na palec założył pierścień z łosiowej
kości. I miast stoikiem, to został Nazgulem,
a całe jego ciało przepełnione bólem!
Tak urządził go Łoś, choć to nie jego wina
@Moose był sterowany bowiem przez Stalina.
A tymczasem na zamku właśnie trwa narada
bo Pacha ze swej misji ogromnie jest rada:
– Misję mam tajną! – mówi – Ocalenia świata! –
i z tego powodu puszy się jak wata.
I tą-że swoją misją tak się radowała
że z tej radości w majty się zesrała.
Tworzymy więc jeszcze lepiej dobraną parę
bo i ja od dłuższego czasu, przez ksiąg parę,
mam gacie obesrane, co wiszą jak torba:
pamiętacie co było, gdy zjawił się Zorba?
I tak się zdarzeniami zaaferowałem
że aż majtów na czyste zmienić zapomniałem.
A @moll na to: – Ależ bije Fantastyczny Blask
od cię Pacho! To że nas ocalisz, ja za fakt
już uznaję. I czuję od ciebie of change wind,
Będziesz naszą bohaterką, jak mag Rincewind
(lecz niech czytelnik wie to z poematu kart,
że żaden nie był to wind, lecz zwykły tylko fart)
co to dzięki panu Pratchettowi Terremu
on w książce zapobiegł wydarzeniu złemu
bo uchronił tam świat przed śmiercionośną jazdą
na kursie kolizyjnym ze czerwoną gwiazdą!
Naradę tę przerwało pewne wydarzenie:
było nim nagłe Splasha do izby wkroczenie.
I powiało zgnilizną, no i siarką trochę,
kąśliwie @moll się na to odzywa: – O! Proszę!
To mąż mój postanowił jak gdyby nic wrócić!
Wiesz, mój Splashu kochany, ja nie chcę się kłócić
i nie pytam gdzie byłeś… Ej, Splash! Pokaż rączkę!
Czemu masz pierścień z kości, a nie obrączkę?!
I czemu masz na głowie takie wielkie rogi?!
Wszak ja tylko przed tobą swe rozkładam nogi.
A Splash nic nie mówi, lecz dalej zieje siarką
i oczami nas wierci jakoby wiertarką
i pochyla swe czoło: zaraz nas ubodzie!
Wtem twarz jego syczy, cała mokra w wodzie,
którą to @moll na męża swojego wylała
z garnka, co to w rękach go tam trzymała.
I mówi, choć, z racji trzęsącej się brody
troszeczkę niewyraźnie: – Odeszły mi wody!
A Pacha ją pyta: – Ja wiem, że dobrze chciałaś
ale dlaczego ty Splasha wrzątkiem oblałaś?
@moll na to zapytanie się uspokoiła
i tak rzekła: – Nie wrzątkiem. Woda zimna była.
Do gotowania ją z kościoła czerpałam
bo w Odrze jest zatruta i trochę się bałam.
Pojęliśmy wtedy, że stoik nasz kochany,
tak jak Łoś, przez Stalina został opętany.
Z tej racji strach wszystkich obleciał nas równo
tym bardziej, że miast siarki, pachnie teraz gówno
bowiem wody @moll Splasha tak mocno paliły
że z tego wszystkiego zwieracze puściły.
Śmierdziało tak okropnie, więc nie wina nasza
że zamknąć w piwnicy musieliśmy Splasha.
***
Posłowie
Czasami mam wrażenie, że świat naprawdę sprzyja poetom, bo żadna to licentia poetica, i pan Pratchett w Blasku fantastycznym naprawdę pisał o złowróżebnej czerwonej gwieździe. To fajna zabawa, jeśli szuka się jakiegoś cytatu i okazuje się, że on tak kapitalnie pasuje do tego co się powypisywało. Z tego zrządzenia losu w tej księdze chyba ucieszyłem się najbardziej. Możecie to zmienić, wypisując pod poematem komplementy (jeśli na nie zasłużyłem) lub pochlebstwa (jeśli na komplementy nie zasłużyłem). Dziękuję za uwagę i do zobaczenia w Księdze XI!
***
Stopka redakcyjna
Oficyna Wydawnicza Kawiarnia #zafirewallem
Internet, 2024
@George_Stark , 2024
Redakcja: @George_Stark
Korekta: @George_Stark
#tworczoscwlasna #poezja