Zacznę od tego że recenzje o numerach #52, #53, #54, #55, #56, #57, #58, #59, #60, #61, #62, #63, #64, #65 kryją się pod linkiem: https://www.hejto.pl/wpis/co-powiecie-na-zbiorcza-mini-recenzje-olejkow-opisy-bez-przykladania-sie-i-nie-t bo nie złapało ich pod tag, i to są ukryte recenczje xD Ukryte recenzje olekkó∑
Dziś bierzemy na tapetę #barcolwoncha #66 czyli Amouage Memoir Man
Zapach ziołowo mszany, ale nie w sposób paczulowy tylko taki zimny, absyntowy, piołunowy. Pachnie jak coś co może pomóc na kaca albo jako klin albo jako pobudzacz odruchu oczyszczenia żołądka, w zależności od tego jak bardzo było przesadzone z etanolem.
Potężna dawka chwastów w tle, jak wąchanie rąk po walce z lebiodą i babką lancetowatą. Generalnie otwarcie to ciemiężyciel zielarski o podobnej mocy jak green green green green n green n green green.
Mnie osobiście trochę drażnią takie aromaty, i w szczególności wariant szczodrej aplikacji potrafi nieco przychmielić. Im dalej w las, tym jednak mniej zielono.
W sercu zielona agresja zaczyna przegrywać z nutami drewna i kadzidła, które podczas tej walki wpadają w klimaty balsamiczne by potem w miarę przechylania się szali zwycięstwa, przejść w bardziej suche i cieplejsze tony.
Czego nie uświadczyłem, to lawenda czy róża, która pojawia się w nutach fragry.
No i baza, najlepsza faza tego zapachu. Wszystko się uspokaja, większość zieloności znika (zostaje mięta i pojawia się coś a'la eukaliptus) a na pierwszy plan wchodzi wspomniana ciepła suchość drzewa, kadzidło, tytoń. Świetne połączenie z tym wspomnianym wspomnieniem mięty i eukaliptusa. Trochę ma vibe tego miętowego stożka do wąchania na katar, chociaż oczywiście nie tak mocno daje po nozdrzach.
Zapach ewoluuje u mnie z 4/10 w pierwszej fazie do 8/10 w bazie. Nie podoba mi się na tyle żeby brać cały flakon, ale na tyle żeby chętnie wąchać od czasu do czasu.
#recenzjeperfum #perfumy #barcolwoncha