🎅 Weź udział w świątecznej zabawie i wygraj prezent od Hejto! 🎁

Zobacz szczegóły
Tego dnia w Rzymie

23 grudnia

• Obchodzono Larentalia, święto na cześć bogini Accy Larentii, przybranej matki bliźniaków Romulusa i Remusa i żony Faustulusa, pasterza, który znalazł braci w norze wilczycy. Oboje wyżywili i wychowali chłopców w swoim domostwie. Dnia 23 grudnia kapłan Kwiryna składał ofiary Manom w wąwozie Velabrum między Palatynem i Kapitolem, gdzie miał się znajdować rzekomy grób Accy Larentii. Inna część społeczeństwa rzymskiego tego dnia z kolei składała honory Larom, duszom zmarłych, czczonym jako bóstwa opiekuńcze domu i szczęścia domowego, chroniące od nieszczęść. Larentalia było to jedno ze świąt zapowiadających koniec starego i początek nowego roku.

Więcej wydarzeń z historii antycznego Rzymu: https://imperiumromanum.pl/tego-dnia-w-rzymie/

#imperiumromanum #ciekawostki #antycznyrzym #tegodniawrzymie #wydarzenia #gruparatowaniapoziomu #historia #tegodnia #tegodniawrzymie #ancientrome #rzym #venividivici #liganauki
9b4baca6-1b45-4b21-996e-70ccd6605c82

Zaloguj się aby komentować

Zapotrzebowanie na usługi prostytutek
Zapotrzebowanie na usługi prostytutek było na porządku dziennym i było ono stosunkowo duże. Zarobki prostytutek podlegały opodatkowaniu przez państwo, które dbało również, dzięki odpowiedniemu ustawodawstwu, o zabezpieczanie pieniędzy inwestowanych w ówczesnych lupanarach.
Właściciel domu uciech cielesnych - zazwyczaj mężczyzna - traktował prostytutki jako mienie, w które należy inwestować. Stąd też bardzo drobiazgowo podchodził do wyceny usług. Doliczał także inne dobra - zachował się pewien karczmarz w Isernii, w środkowych Włoszech: "Dostałeś jeden sextarius wina, chleba za asa, smakołyków za dwa asy, dziewkę za osiem asów". Nieco mniej życzyła sobie pewna dama z Pompejów, która w następujący sposób przedstawiła swoją ofertę na jednym z murów: "Twoja za dwa grosze".

https://imperiumromanum.pl/ciekawostka/zapotrzebowanie-na-uslugi-prostytutek/
#imperiumromanum #rzym #ciekawostki #antycznyrzym #historia #ciekawostkihistoryczne #gruparatowaniapoziomu #ancientrome #rzym #venividivici
-----------------------------------------------------------------------------
Jeżeli podobają Ci się treści, jakie gromadzę na portalu oraz, którymi dzielę się na portalu, wdzięczny będę za jakiekolwiek wsparcie: https://imperiumromanum.pl/dotacje/
c1699aac-173b-4302-a469-128ad0bc7ada

Zaloguj się aby komentować

Upadek godności konsularnej w połowie I wieku p.n.e.

W połowie I wieku p.n.e. republika rzymska przeżywała prawdziwy kryzys ustrojowy. Idealnym na to przykładem jest rok 59 p.n.e., kiedy to konsulat pełnili Marek Kalpurniusz Bibulus (zięć Katona Młodszego) oraz Gajusz Juliusz Cezar.
Mimo, że w praktyce obaj Rzymianie pełnili takie same urzędy i mieli te same uprawnienia to Cezar zdominował przeciwnika (przedstawiciela optymatów). Cezar od 60 roku p.n.e. znajdował się w ścisłym sojuszu (I triumwirat) z Markiem Krassusem oraz Pompejuszem Wielkim - najpotężniejszymi obywatelami państwa rzymskiego. Nawiązanie współpracy między triumwirami pozwoliło Cezarowi pomijać Bibulusa i jego zwolenników w procesie legislacyjnym, przeforsowując liczne ustawy. Najpopularniejsza była ustawa agrarna, przeciwko której żaden z senatorów się nie odważył przeciwstawić.
Bibulus jednak odważnie protestował przeciwko działaniom triumwirów, m.in. w przypadku ustawy mającej na celu oddanie ziemi weteranom Pompejusza, powracającym z kampanii na wschodzie. Bibulus opóźniając ustawy, zmusił Cezara do pominięcia go i przekazania uchwały na obrady zgromadzenia centurialnego. Bibulus jednak zapewnił sobie poparcie trzech trybunów ludowych, którzy zawetowali propozycje Cezara. Jednak nie na długo, gdyż pod presją otoczenia triumwirów wycofali się z blokowania ustawy. Bibulus po raz kolejny zdecydował się zablokować Cezara i uznał, że kolejne dni kiedy miało się zebrać zgromadzenie będą świętem publicznym.
Cezar jednak zignorował decyzję Bibulusa i wyznaczył dzień głosowania. Na tę wieść Bibulus i dwóch trybunów zatarasowało wejście do Świątyni Kastora i Polluksa, blokując ustawę. Wściekły tłum rzucił się na konsula, zniszczył jego fasces, rzucił na ziemię i obrzucił odchodami. Zszokowany Bibiulus zaczął krzyczeć, by tłum go zabił, jednak ten udał się oddać głosy. Ustawa została przyjęta.
Na drugi dzień Bibulus przybył na obrady senatu i wyraził swoje żale odnośnie wydarzeń z dnia poprzedniego. Warto podkreślić, że w jego odczuciu ucierpiała także powaga republiki, gdyż podczas napadu połamano fasces (rózgi) - oznaki władzy konsularnej. W marcu 59 roku p.n.e. całkowicie zdominowany i upokorzy Bibulus ukrył się w swoim domu i przestał występować publicznie. Jego jedynymi działaniami było pisanie listów, które wywieszano na Forum Romanum, a które krytykowały Cezara i jego działania. Jednym z ulubionych tematów Bibulusa było wypominanie Cezarowi przygody miłosnej z królem Bitynii oraz udział w spisku Katyliny. Z czasem postanowił przeciwstawić się Cezarowi poprzez twierdzenie, że "znaki boskie" są niekorzystne i nie może podjąć decyzji a propos proponowanych reform Cezara. W ten sposób blokował działania rywala. Wściekły Cezar ominął te posunięcia przeciwnika, przekazując uchwały od razu do decyzji zgromadzeń (comitia).
Podobnie nieprzyjemne do czynienia w czasie piastowania urzędu konsula miał w roku 58 p.n.e. konsul Aulus Gabinius, który popierał Pompejusza Wielkiego. Aulus i jego ochrona zostali pewnego razu zaatakowani i pobici na ulicy, a fasces zniszczone. Agresorem byli zwolennicy Klodiusza Pulchera - przywódcy plebsu i faktycznego "władcy" ulic Rzymu, który był wówczas w złych relacjach z Pompejuszem.

https://imperiumromanum.pl/ciekawostka/upadek-godnosci-konsularnej-i-wiek-pne/

#imperiumromanum #rzym #ciekawostki #antycznyrzym #historia #ciekawostkihistoryczne #gruparatowaniapoziomu #ancientrome #rzym #venividivici
-----------------------------------------------------------------------------
Jeżeli podobają Ci się treści, jakie gromadzę na portalu oraz, którymi dzielę się na portalu, wdzięczny będę za jakiekolwiek wsparcie: https://imperiumromanum.pl/dotacje/
61375824-1fe7-48ab-8ba0-193111403348

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Jednak krążąca po internecie jakiś czas temu ciekawostka o wąskich schodach skracających w prawo dla atakujących jest prawdziwa. Faktycznie źle się po nich wchodzi a schodząc jest trochę miejsca dla ruchów prawą ręką i na kopniaka obronnego. Nie byłbym sobą jeżeli bym tego nie spróbował
Na zdjęciu próbna symulacja kopniaka obronnego

#ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #architektura #gownowpis
74e6179e-b320-405d-8793-10fbba3367a7
80d63654-bda8-430e-a69b-4bada28827f4
LondoMollari

@starebabyjebacpradem A teraz kopnij tak kogoś z włócznią. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Banan11

@starebabyjebacpradem oczywiście, że jest prawdziwa. Zapraszam do prywatnego dworu/zamku w Grodźcu koło Bielska/Skoczowa. Piękny kameralny obiekt, w którym mieszka właściciel i można go poznać przy okazji zwiedzania. Kustosz wygląda jak nerd, ale chłop z jajem - świetne miejsce, świetne zwiedzanie za małe pieniądze.

f71c1428-5093-4a3f-a7e9-f5248b59f86d
Pan_Buk

@starebabyjebacpradem Zabawne, ale przez kilka ostatnich dni też o tym myślałem, jakoś moje myśli krążyły wokół tego, jak można by jednak próbować atakować na tak ciasnej klatce schodowej. I wymyśliłem, że próbowałbym obrońcę ciąć po łydkach jakąś siekierką.

Zaloguj się aby komentować

Dzemik_Skrytozerca

Tam powinno być Windows server.


Linux server powinien być jeszcze nad powierzchnią wody.

cebulaZrosolu

Rozjebała mnie ta Wikipedia xD @jimmy_gonzale

jedzczarnekoty

@jimmy_gonzale ehh, teraz zawsze jak będę widział "gościa od dej no 2 złote" to będę sobie przypominał pętlę czasu, gifa z hejto który zaginął ( ͠° ͟ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Dzień dobry pulpeciki :*

#dziendobry
22a4e1d3-e72a-439b-8339-95e25c9727ec
Sweet_acc_pr0sa

@cebulaZrosolu jest bardzo dobry dopiero wracam do domu xd

cebulaZrosolu

@Sweet_acc_pr0sa są dwie opcje, albo się nachlales i spałeś w rurze, albo było co tere fere hehe ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Sweet_acc_pr0sa

@cebulaZrosolu hehe młody a było co w weekend, a bylo xD

Zaloguj się aby komentować

Odgadnij hasło.
Hasłem jest jedno słowo, które jest grą słowną o obrazku.
#zagdaka w stylu #jaronski #rebus
03ac730b-afc7-4d0f-a798-369bc49875d4
Danton

@fewtoast kuriozalna ta zagadka

kejdzu

Podaje hasło :

Inne kur*a! Inne.

ten_kapuczino

Mocne - kończy się na *lnario ale to wszyscy wiemy. Ciekawe czy latarnia świecąca w dzień też wchodzi jakoś do słowa

Zaloguj się aby komentować

Pora na podsumowanie roku 2024, który pod wieloma względami mnie przeorał i był bardzo zmienny.

Będzie to długi wpis z różnymi rozkminami i pozwolę sobie założyć tag #nobodycares którego czasami planuję używać w przyszłości. Będzie to też dosyć symboliczny wpis, bo (przypadkowo) mój 1000 na stronie.

Styczeń 2024 zaczął się niewinnie. Minął pierwszy rok od utworzenia konta na hejto, wtedy jeszcze miałem wystarczająco wiele swobody na regularne wypady na siłownię jak i tworzenie dłuższych ankiet. Zacząłem również czytać książki i faktycznie do połowy roku udało mi się ich ukończyć ponad 10. Wszystkie moje sportowe cele (hehe) na 2024 rok zaplanowałem na czerwiec/lipiec, jednak życie zweryfikowało.

Do kwietnia było stabilnie i można powiedzieć, rutynowo. W kwietniu uzyskaliśmy wiadomość gdzie różowa (wtedy narzeczona) dostała się na specjalizację z psychiatrii. Wyglądało na to, że przeprowadzimy się z miasta wojewódzkiego do powiatowego i bardzo nam ta zmiana pasowała. Byliśmy zmęczeni dużym miastem. Musieliśmy szukać samochodu, bo mieszkając przez wiele lat w centrum dużego miasta był on nam zbędny, a nawet problematyczny.

<KIŁA (w sensie samochód, nie choroba)>
Tutaj zaczyna się pierwsza jazda i nauczka na przyszłość (wcześniej się tym nie żaliłem). W przeszłości kupiłem kilka samochodów i wiadomo, że używki nie są idealne, ale zawsze byłem zadowolony. Tym razem: co się nawkurwiałem to moje. Podczas jazdy testowej KIĄ (teraz mówimy na nią kiła) wszystko wydawało się być OK. W skrócie: Przyśpiesza, hamuje, skręca, nic nie stuka, nic nie puka, nie dławi się, każdy bieg wchodzi gładko, samochód jedzie prosto, cud, miód, malina. Czyli tak naprawdę większość czego oczekuje się od gruza za trochę ponad 10k. Powrót do domu 100km, wszystko ok. Kolejna wycieczka z psiną w góry 150km, wszystko ok. Jakiś czas później przegląd. Głównie zalecenie wymiany opon (co planowałem zrobić) i wymiana jednej żarówki. Dodatkowo informacja, że podwozie ma małą plamę od oleju. Wcześniej tego nie widziałem, a w Mondeo ST220 przez X lat silnik się lekko pocił i nigdy z tego tytułu nie sprawiał dalszych problemów, również kuzynowi któremu sprzedałem Forda i jeździł nim jeszcze przez kilka lat.

Myślę więc, ok, w warsztacie ogarną wymianę opon, wymienią olej, filtry, klocki hamulcowe i może uda im się powiedzieć czy jest jakiś problem.
Problem pojawił się przed wizytą w warsztacie, bo na autostradzie wyskoczył Check Engine i oczywiście tryb awaryjny, w którym samochód miał osiągi malucha.

Oddałem samochód do warsztatu (po fakcie mogę powiedzieć, że bardzo dobry warsztat) i powiedziałem jaki jest problem. Wymienili wszystko co mieli wymienić, sprawdzili check engine i generalnie samochód był już gotowy do wydania. Robią jazdę testową i coś zaczyna stukać w silniku.. dzwonią do mnie i pierwsze zdanie to "musi Pan do nas przyjechać i to zobaczyć", tymczasem OP pikachuface.jpg.

Bez rozpisywania się: Silnik do wymiany albo remontu. Komis albo wcześniejszy sprzedawca musiał znać problem i zalewał silnik tzw. doktorem (czyli konsystencja przypominająca miód) a sama uszczelka była oczywiście silikonem. Wcześniej wydawało się zarówno mi: jak i kilku osobom którym pokazałem samochód, jak i na stacji diagnostycznej, jak i warsztatowi - że silnik chodzi w porządku. Działo się to właśnie do momentu wymiany oleju.. (polecam odcinek kickstera "Kupiłem KIĘ!" gdzie miał trochę podobną przygodę)

Dzisiaj całkiem inaczej bym podszedł do sprawy, ale wtedy samochód był mi prawie na cito potrzebny, więc zdecydowałem się na remont. Panowie sprawnie ogarnęli temat i po miesiącu samochód śmigał. Miał jeszcze jedną mniejszą bolączkę która wyszła z czasem, ale to już załatwił teść, bo ja nie miałem więcej nerwów i wtedy wolnego czasu. Finalnie remont oczywiście kosztował tyle co sam samochód. Był to najgorszy zakup w moim życiu, ale jeździ i będzie jeździć do jego usranej śmierci Po docieraniu silnika (3000km) przyjechałem do warsztatu w ramach gwarancyjnej wymiany oleju i podczas wymiany z ponad godzinę porozmawiałem z kilkoma mechanikami o tym samochodzie, samochodach i ogólnie życiu (wrzesień, okres powodziowy, wiele osób z okolic zalanych anulowało terminy w warsztacie więc mechanicy mieli więcej luzu w pracy).

Ta przygoda dała mi bardzo dużo do myślenia. Dodam jeszcze, że różowa mnie wtedy bardzo wspierała i nie uważała tę sytuację za porażkę.

<MIESZKANIE>
To teraz zostawiamy temat samochodu i zaczyna się w pewnym sensie ciekawszy, czyli początki przeprowadzki do powiatowego 150km od domu i tak naprawdę odkrywanie nowego miasta.
Różowa miała zacząć swoją pracę 1 sierpnia, więc wcześniej musieliśmy już się przeprowadzić. Najpierw planowaliśmy wynająć coś na rok i zastanowić się czy opłaca się kupić własne mieszkanie albo ogólnie żyć w danym miejscu. Z ciekawości oglądaliśmy jedną nieruchomość na sprzedaż, ale nie okazała się ciekawa. Tu wkracza przypadek.. bo kobieta z biura nieruchomości wspomniała, że będzie mieć mieszkanie na sprzedaż, ale nie jest jeszcze wystawione, bo w etapie czyszczenia. Po wyczyszczeniu i usunięciu meble nam je chętnie pokaże.

Wyczyszczone musiało być bardzo dokładnie, ze względu na wcześniejszego właściciela mieszkania (wątek bardzo ciekawy, ale za prywatny oby go opisywać).
Po oględzinach bardzo nam przypasowało miejsce w którym się znajduje mieszkanie, sam budynek też w porządku, garstka sąsiadów (po fakcie mogę stwierdzić, że wszyscy tu są pomocni i mili), cisza i spokój. Mieszkanie co prawda ruina przez wcześniej wspomnianego właściciela, ale rodzice różowej mają spore doświadczenie przy remoncie ruin.
Ja nie byłem przekonany, ale teściowie i różowa przekonywali, że zakup i remont będzie dobrym pomysłem.

Ustaliliśmy plan oraz podział kosztów i zadań (udało się bez kredytu).
Co tu dużo pisać, u notariusza podpisaliśmy umowę (z którą też był lekki cyrk przez biuro nieruchomości) i różowa z teściową zrobiły casting na ekipę, która by miała podjąć się remontu.
Ja niestety w tym czasie nie mogłem być przy pełnym castingu, bo 150km dalej miałem umówiony zabieg z psem gdzie miała mieć wyrwane 2 zęby, dodatkowo zaplanowane wizyty w PGNiGu i inne obowiązki.
Teściowie mają swojego sprawdzonego "majstra", niestety musiał on pozostać opcją awaryjną, bo 150km robi różnicę i mogło by się to nie opłacać. Na castingu pojawiały się różne osoby i "co jeden to lepszy". Panu który np. chciał na wstępie zwrot kosztów za benzynę (15km) z góry podziękowaliśmy. Na szczęście na sam koniec pojawił się najbardziej ogarnięty majster z prawdziwego zdarzenia, który zwykle nie podejmuje się takich małych remontów mieszkań (głównie przetargi), ale dla nas zrobił wyjątek. Wysłał nam kosztorys który był sensowny oraz umowę remontu, na którą się zgodziliśmy. Pod koniec czerwca maszyna ruszyła.

<GDZIES TRZEBA ŻYĆ, czyli pół-przeprowadzka>
Remont generalny to niestety nie kwestia jednego miesiąca, więc musieliśmy wynająć jakieś mieszkanie. Tym się trochę stresowaliśmy, bo wielkiego wyboru nie było, a nie każdy też akceptuje zwierzęta w domu. Na szczęście trafiła nam się super para która własnoręcznie wyremontowała mieszkanie 33m2 pod wynajem i na start było w sam raz. Akurat w tamtym miejscu nie chcielibyśmy z wielu powodów mieszkać dłużej (i tu, nie będę się rozpisywał), ale kilka miesięcy na przechowanie się było ok.

Właściciele tak jak wspominałem okazali się bardzo uczciwi i pomocni, w przyszłości na pewno jeszcze się spotkamy i porozmawiamy.

Sama pół-przeprowadzka była z logistycznego punktu widzenia (jak to przeprowadzki) męcząca, ale kiła (nadal samochód) cała wypakowana dzielnie wszystko przewoziła.

<NOWA PRACA RÓŻOWEJ>
A więc po X latach na studiach medycznych różowa zaczyna pracę. Oczywiście bardzo się stresuje, i w tym momencie zaczyna się moja rola prywatnego psychologa dla początkującego psychiatry.
Na początku była podekscytowana. Chwilę później stwierdziła, że w oddziale większość przypadków to uzależnienia od alkoholu i narkotyków (kiedyś wydawały jej się dosyć nudne, ale to się zmieniło) i czy ona na pewno dobrze wybrała.
Było wiele skrajnych emocji związanych z pracą i przez chwilę też myślałem: na kij my kupiliśmy mieszkanie i je remontujemy. Teraz mogę powiedzieć, że nadal ma co do swojej pracy różne przemyślenia, jednak się w niej spełnia i jest z niej zadowolona. Po czasie wydaje mi się, że nowa praca + pół-przeprowadzka + ślub kilka tygodni później + remont mieszkania + kolejna przeprowadzka w głowie to było za dużo, i dopiero teraz może się w pełni koncentrować na swojej pracy i po niej dokształcać w wolnym czasie. Swoją drogą przez (albo dzięki) mojej roli cichego psychologa mam wiele informacji z jej pracy z pierwszej ręki i widzę w których kwestiach świat psychiatrii się sprawdza, a w których jest wielkie pole do poprawy.

<PRZERWA NA ŚLUB>
Jakie remonty, jaka praca?? OPie czy zapomniałeś, że w połowie sierpnia masz ślub?
Na nasze szczęście organizowaliśmy tylko cywilny + restauracja na 20 osób. Całość ograniczyła się do tego, że ślub cywilny zajął 20 minut w ładnym urzędzie stanu cywilnego, a później luźny czas w restauracji z wcześniej zarezerwowanym noclegiem. Nie musieliśmy się przejmować tym, że będą osoby które zobaczymy pierwszy raz w życiu. Dalsze ciotki, wujki, siurki z którymi człowiek się spotyka na takich spotkaniach raz w życiu i już ich nie pamięta. Tylko najważniejsze dla nas osoby i tę decyzję podjęlibyśmy ponownie. Ah, no i nie było alkoholu! Różowa najbardziej się stresowała tym, że ktoś potajemnie kupi/przyniesie alkohol. Na szczęście aż takich alkusów w rodzinie nie mamy. Było za to kilka zgrzewek piccolo, więc symbolicznie zastąpiło inne trunki.

Sam ślub nie był męczący. Bardziej męczące były spore przebiegi które musieliśmy robić wokół ślubu, bo czasami musieliśmy być w kilku miejscach na raz.

Różowej oświadczyłem się rok wcześniej. Ze statusu konkubiny (żartowaliśmy, że konkubicy), do statusu narzeczonej zrobiła lvl up do pełnoprawnej żony.

<REMONT>
To mógłby być najdłuższy wpis, ale postaram się ograniczyć. Nie dziwię się, że niektórzy nagrywają vlogi z generalnych remontów albo budowy domu, bo o tym często można pisać książki.
Mieliśmy ustalony termin wyprowadzki z mieszkania wynajmowanego na końcówkę października, czyli do tego czasu remont musiał być gotowy (musiał się zakończyć w kilka miesięcy).
Niestety przez to, że gonił nas czas nie mogliśmy wielu rzeczy zaplanować na spokojnie, dodatkowo nie byliśmy na miejscu i przyjeżdżaliśmy sprawdzać pracę tylko co tydzień, dwa. Ogólnie niektóre kwestie wyszły dobrze, niektóre mniej, ale na prawie każdym etapie miałem wrażenie, że muszę myśleć za innych (i tak niestety było). Rolą różowej i teściowej było zajęcie się projektowaniem łazienki i kuchni + wnęki w przedpokoju (z tym, że przedstawiłem im kilka punktów które muszą być w projekcie). Koniec końców kiedy różowej zaczęła się praca to ja byłem na każde zawołanie i musiałem się o wszystko dopraszać. Problemem nie był sam "majster" i jego załoga, tylko to, że traktowali te mieszkanie jako faktycznie coś pobocznego. Gdyby mieli wszystkie dostępne materiały typu okna/drzwi itd. to jestem przekonany, że remont mógłby się zakończyć w trochę ponad miesiąc. Przyznam się też, że za bardzo pod względem technicznym (nie estetycznym, bo brzydko mówiąc miałem wyjebane na kolory ścian i innych elementów) zaufałem wyborze różowej i teściowej.

Podam kilka przykładów:
- Mamy dosyć budżetowe drzwi wejściowe, co prawda z bolcami antywłamaniowymi, ale bez wizjera ani drugiej "zasuwy" czy chociaż wygodnego sposobu na zamykanie zamka od wewnątrz (trzeba zamykać się od środka kluczem).
Za to mamy tapety za grube tysiące, gdzie sam tapeciarz to koszt 4k..
- Różowa wymyśliła, że chce mieć bidetkę w łazience 2x1,50m. Bidetka którą zamówiły nie pasowała do standardu zamontowanego przez fachowców, bo ściana między łazienką a kuchnią była za cienka. OPie Opie, ratuj! Musiałem więc poszukać takiej, która będzie pasować i wymóg "MUSI BYĆ CZARNA". W sklepach można było zapomnieć, w internecie znalazłem tylko 2 modele które się nadają (marki no-name).
- Różowa z teściową przy planowaniu zabudowy wnęki w korytarzu zapomniały, że nad przejściem będzie zamontowana klimatyzacja. Tak więc małe górne drzwiczki szafki zawadzają przy otwieraniu o klimę.
- Listwy przypodłogowe.. zresztą, szkoda gadać.

Fachowcom pod różnymi względami też za bardzo zaufałem i na dzień dobry po przeprowadzce mieliśmy zapchany odpływ prysznicowy i nieszczelną kabinę prysznicową (która swoją drogą była dosyć droga ale 2/10 i wolałbym jakiś głęboki brodzik akrylowy). Stolarze jak montowali meble kuchenne to oczywiście nawet po przyklejeniu wydrukowanych zdjęć gdzie są umieszczone kable się przez nie przewiercili. Zrobiłem dokładny rzut mieszkania gdzie mają być listwy a gdzie ma ich nie być, i oczywiście jeden majster zapomniał pokazać drugiemu, więc były poprawki. O termin malowania dopraszaliśmy się kilka razy (sam malarz 10/10). Pod koniec musiałem też przypomnieć, że ma być zmywarka i czemu nie ma jeszcze adaptera na 2 odpływy. Tak samo wszyscy zapomnieli o tym, że kocioł gazowy musi mieć zasilanie/gniazdko. Po prostu jeżeli chodzi o grube prace wszystko przebiegało super, ale wykończeniówka.. gdybym miał zgadywać, to na pewno niektóre rzeczy zrobiłbym (chociaż lvl noob) lepiej, nawet, gdyby mnie przy tym prąd kopnął.

To się trochę pożaliłem Ogólnie większość tematów panowie ogarnęli sprawnie, ale mieli duże przestoje przez inne większe roboty (np. remont szkoły i deadline z tym związany).

<PEŁNA PRZEPROWADZKA>
Pod koniec października musieliśmy się przeprowadzić do docelowego mieszkania. Ja dzięki temu, że pracowałem zdalnie mogłem się przeprowadzić szybciej i odbierać tam np. sprzęt AGD i różne meble, które po pracy czasami sam, czasami z różową składałem. Samą przeprowadzkę wspominam dosyć przyjemnie głównie przez fakt, że nareszcie mogliśmy zacząć mieszkać w jednym miejscu. Wynajmowane mieszkanie ładnie wysprzątaliśmy, właściciele oddali nam kaucję co do złotówki i zamieniliśmy ze sobą jeszcze kilka miłych słów. Przewieźliśmy również pozostałości ze starego mieszkania (kiła ponownie załadowana po sam dach + teść miał akurat dostęp do busa, tak samo załadowany).

Z ciekawostek to różowa nie kłamiąc ma lekko z 500kg książek i były zapakowane w walizki i różne torby ala ikea.

Przeprowadzka udana, więc można zacząć bezstresowo żyć, prawda?

Nie do końca. Już w pierwszy wieczór powstał problem o którym wyżej pisałem, czyli prawie nieistniejący odpływ pod prysznicem. Na dodatek myśleliśmy, że nowa pralka też jest popsuta, bo zrobiła się pod nią kałuża. Kałuża powstała, bo fachowcy widocznie mało fachowo zamontowali kabinę prysznicową, albo model jest upośledzony, albo jedno i drugie. W każdym razie pralka na szczęście nie była uszkodzona.

Zaczął się stres, czy z tym odpływem uda się coś zrobić, ale 2kg kwasu cytrynowego i 2kg sody oczyszczonej na to w 100% pomogły. Z kabiną nadal muszę się brzydko mówiąc jebać, bo jest to jakaś anomalia (ale spoko spoko, teraz będę miał więcej czasu i ogarnę). Prysznic wytrącił nas z równowagi, bo najbardziej nam w łazience właśnie na nim zależało, miał być "bezproblemowy". Marzyło nam się coś w stylu walk-in ze zwykłymi zasłonami, ale przez metraż łazienki było można o tym zapomnieć i wybór był ograniczony. Może kiedyś

Jeżeli chodzi o same mieszkanie to było i jest w sam raz. Blisko do sklepów, blisko do parku/lasu, różowa ma blisko do pracy, okolica spokojna, nie czuć smrodu smogowego (a w niektórych częściach miasta czuć), gwarancja zaparkowania samochodu pod budynkiem (nawet gdybyśmy mieli kilka samochodów). Ogólnie szybko się przyzwyczailiśmy do tego miejsca. Po przeprowadzce musieliśmy jeszcze poskładać i ustawić/zawiesić jakieś małe meble i dodatki. Na tym się miało skończyć. Nareszcie było można koncentrować się na rutynie, mieć więcej czasu na czytanie książek, zapisać się ponownie na siłownię, pojeździć rowerem nawet pomimo już słabej pogody, różowa mogła się zacząć w pełni koncentrować na nowej pracy.

Tak miało być, a jak było?
cytując Dzień Świra:
-Miałem wiersz napisać, wiersz.. dupa z pisaniem, chuj z poczytaniem. Nawet sportu w gazecie nie zrozumiem. Jestem w proszku. Kompletnie rozmontowany.

<HALO HALO, JAKIE HOME OFFICE, "WRACAMY DO BIURA">
Na początku listopada czyli akurat krótko po naszej "pełnej przeprowadzce" jakieś 240 osób łącznie ze mną dostały informację, że albo "wracamy" do siedziby biura na drugim końcu polski, albo się rozstajemy ze swoją pracą.
W takim momencie np. kijowa kabina prysznicowa poszła w odstawkę i musiałem się zaangażować w zrozumienie sytuacji, która nawet teraz jest symbolicznym "chujem w dupę" (będą ją jeszcze analizować pewne instytucje). W pewnym poście opisywałem problem. W skrócie osoby które przez wiele lat pracowały w pełni zdalnie (grubo przed covidem) miały się teraz zdecydować, czy chcą pracować w biurze czy tracą pracę. Jest to tzw. wypowiedzenie zmieniające warunki pracy i płacy przy którym nawet grupy chronione nie są chronione.
Nie będę opisywał WIELU chamskich zagrywek, jednak znam sytuację od wewnątrz i kiedy myślisz, że nic Ciebie nie zaskoczy, to wchodzi firma i mówi "pa na to". Samo to, że we wrześniu cała korporacja dostała wiadomość, że wszyscy wracają do biur, a HRy przez 2 miesiące przekonywały nas, że pod żadnym względem nie chodzi o nas. Zresztą, nawet przy końcowym etapie rozstawania się z firmą dział HR okazał się inwalidą, i większość ich działań według mnie sztuczna inteligencja może bez problemu w przyszłości zastąpić (czyli np. wciskać kit).

Tak więc jestem w okresie wypowiedzenia do końca stycznia i żegnam się z firmą. Podpisałem rozwiązanie umowy za porozumieniem stron, które tym razem jest dużo bardziej korzystne niż w przypadku zwykłego wypowiedzenia. W tle dzieją się jeszcze pewne rzeczy, ale nie zmienia to faktu, że tu już nie mogę ani nie chcę pracować.

<bez większego planu na 2025>
Cele na nowy rok? Nie no, nawet nie żartujmy. Wiele osób chce od razu szukać i zaczynać nową pracę, a ja chwilę odpocznę, szczególnie od korporacji. Różowa teraz musi nadrabiać naukę związaną ze swoją pracą oraz dyżury, więc będę chciał ją jak najbardziej w tym przez jakiś czas wspierać (czyli potocznie mówiąc pranie, sprzątanie, gotowanie, i innych spraw załatwianie). W weekendy ma ostatnio chwiejny nastrój i w pewien egoistyczny sposób muszę jej pomóc to ogarnąć, żebym w przyszłości sam się mógł bardziej koncentrować na własnej dalszej drodze.

Ludzie z pracy mają różne sytuacje i niektórym bardzo te wieści siadły na psychikę. Mi było na początku smutno (uczucie bycia wykorzystanym), później byłem nastawiony bardziej bojowo (pozdrawiam owcę), a od jakiegoś czasu pogodziłem się ze zmianą w życiu.

<ogólnie o 2024>
W okresie czerwiec-sierpień schudłem przez nerwy 10kg. W młodości zajadałem stres a od lat sytuacje stresujące powodują u mnie mocny skurcz brzucha i kompletny brak apetytu (jem na siłę). Z plusów robiłem rutynowe badania krwi, kału, moczu, USG tarczycy i nic niepokojącego z nich nie wyszło. Wiem, że są ludzie którzy mają dużo gorzej i moje przejścia mogą kogoś śmieszyć (nawet własną matkę i ojca), ale łatwiej jest się przyznać do różnych emocji niż np. zapijać je alkoholem.
Z kolejnych pozytywów to poznałem wiele ciekawych osób które pokazały mi trochę inny obraz na świat. Niektórzy mnie zaskoczyli, ale oczywiście były też osoby na których się mocno zawiodłem.

Dlaczego teraz planuję zrobić sobie chwilę przerwy? A dlaczego nie? Po wielu latach wydaje mi się, że jest to dobry czas na przerwanie wyścigu szczurów.
Mieszkanie gotowe i spłacone, samochód jeździ (nic lepszego mi nie potrzebne), brak dzieci do utrzymywania, jakaś poduszka finansowa nadal jest, różowa teraz też nie może narzekać na zarobki.

Nie nastawiam się, że w 2025 będzie lepiej albo gorzej. Będzie mi prostu inaczej.

Zastanawiałem się przez chwilę czy nie skasować swojego konta na hejto przy nowym roku, ale hasztag.. bezprzesady, bo to już by podchodziło pod chorobę Grubej Ryby Co ciekawe stoicyzm też w niektórych sytuacjach pomógł mi popatrzeć na całość z innej perspektywy niż bym to zrobił X lat wcześniej, i w pewien sposób się poddał.

P.S. ulubioną grą w tym roku został.. Battlefield 2042, w który prawie co weekend gramy z kuzynem i kumplami.

#rozkminy #2024 #2025
conradowl

Dobrze się czytało, życie potrafi zaskoczyć. Powodzenia w kolejnym roku

nobodys

@conradowl Dzięki i udanego roku

bartek555

Kurde, ale kronika. W sumie to nie powiedzialbym, ze to byl zly rok. Ot, nornalne zyciowe problemy. Najwazniejsze, ze (jakby banalnie to nie brzmialo) wszyscy zdrowi :) wesolych swiat

Shivaa

Miałeś zdecydowanie ciekawy rok, oby następny dał ci więcej odpoczynku i relaksu 😉

Zaloguj się aby komentować

Radia słucham tylko w samochodzie, jak nie mam pomysłu co puścić ze Spotify. Czy możecie mi polecić jakiąś stację radiową, która przyjemnie mnie obudzi rano (6:30-7:30)?

Czemu pytam?
Konsekwentnie zmieniam swoje nawyki i aktualnie zaczynam walkę z telefonem do spania. Kupiłem budzik z radiem, żeby odłożyć telefon przed snem dalej od łóżka, a przecież budzik muszę mieć. Plan jest taki, żeby nie wstawać do telefonu wyłączyć budzik, ale rozbudzać się z radiem.

Założenia stacji?
Nie same reklamy, jakaś muzyka dająca się słuchać.

Jak nie doradzicie niczego lepszego, to chce zacząć od antyradia, a jak będzie średnio albo nudno po powiedzmy 5 dniach to będzie test eska rock, a na koniec już RMF/zet

Pozdrawiam!

#nawyki #radio #pytanie
DziadBorowy

Antyradia właściwie przestałem słychać od paru miesięcy. Zawsze włączam sobie radio rano, żeby za dużo nie myśleć i nie tracić czasu na kombinowanie czego chce słuchać, a jeszcze posłuchać jakichś newsów.

Ale w przypadku Antyradia to rano głównie lecą reklamy i to jeszcze jesienią/zimą same suplementy na odporność. Nie mogłem już tego znieść. Przełączyłem się na absolutnie alternatywne radio w Łodzi Polibuda ma swoje radio Żak, bez reklam, ale i też set lista jest czasem bez sensu. Mieszają style i rano może równie lecieć rock, jak i ekstremalne techno.

Nie ma komercji, często korzystam z Shazam bo nie mam pojęcia co to leci. Ostatnio trafiłem na audycję, gdzie puszczali np. taką muzykę: https://youtu.be/ntDamUOM7f4?si=jYWpNIDepSfgO5vw


O poranku można się zdziwić


Mój długi wywód był o tym, że już radia średnio mogę słuchać, a lubię po prostu ustawić falę i nic nie szukać w necie. Ale ciężko znaleźć coś co nie frustruje maksymalnie komercyjną muzyką, gadkami prowadzących o niczym i ich głupim śmiechu, no i reklamami po 5, 10 minut. Poszukaj czegoś niekomercyjnego lepiej.

pigoku

@podzielny jeżeli chodzi o stacje naziemne dostępne tradycyjnie na UKF, to lata temu zacząłem podsluchiwac programu 2 polskiego radia, a po upadku starej trójki całkiem się przesiadłem na tę stację.

Zero reklam, trochę autopromocji, brak agresywnych wiadomości politycznych, absolutnie topowa jakość dziennikarstwa radiowego mini powoli można się wciągnąć w słuchanie klasyki.

A jeżeli może być coś z netu to poza 357 i nowym światem mam ustawione jakieś smooth jazz radio, taki przyjemny nieagresywny plumkacz do tła.

radidadi

@podzielny czwórka najlepsza

d399d5d0-b378-4f07-b371-53a16dd4b02a

Zaloguj się aby komentować

#telewizja #swieta
Zbliżają się święta, czas miłości, uwielbienia naszych bliźnich.
Tymczasem polsat.... głąby je...
2efdc14e-6069-4c9a-8060-4699a55f831d
186dfb82-d86f-45ba-a679-96870b61ccb2
GazelkaFarelka

@winiucho Chłopy nienawidzą bab, co lecą na kasę, ale jak w filmie wybrała biedaka zamiast wygodnego życia z milionerem to też im historia nie pasuje


Niektorym to nigdy nie dogodzisz

koszotorobur

@GazelkaFarelka - chłopy to generalnie lubią baby - i to bez względu na ich status materialny


Niemniej odnosząc się do fabuły filmu:


  • Pierwszy problem z Titanikiem jest taki, że Jack nie wdrapał się na te drzwi i zamarzł.

  • Drugi problem z Titanikiem to taki, że Rose pamięta one night stand przez całe życie o traktuje go jako najważniejsze wydarzenie w jej życiu.

  • Trzeci problem z Titanikiem jest taki, że wywala ten klejnot do morza.


Ale pomimo wad dalej jest to przyzwoity film

dolitd

@GazelkaFarelka Raczej nie pasuje z tego powodu, że zdradziła swojego faceta.

ErwinoRommelo

Nie pierwszy dobry chlopak zgubiony przez mislosc do rudych

Zaloguj się aby komentować

Czy to już nocna?

#koty #pytaniezdupy
688103d5-338d-4b6f-bf8c-1830b317db22
UmytaPacha

@n3sk xD nocna przed północą?

chwastyodkuchni

@UmytaPacha to portal starych ludzi.

n3sk

@UmytaPacha nic nie jest pewne na tym portalu dla starszych ludzi

koszotorobur

@n3sk - a cóż to za przystojny kawaler?

n3sk

@koszotorobura przypałętał się na fb

Zaloguj się aby komentować