Ostatnio moja najlepsza przyjaciółka zaszła w ciążę - znamy się od przedszkola, ale ostatnie lata to kontakt mocno sporadyczny. Ona zawsze chciała mieć dzieci, ślub itd. Widzę, że ślubu dalej nie mają, w ogóle nie lubię koszmarnie jej wybranka i jej współczuje, że z nim jest i sobie jeszcze dziecko zrobiła (on straszny materialista, podejrzewam, że brak ślubu to z tego względu, dodam, że chłop sam jest z biedniejszej rodziny, ale ma aspiracje, chuje muje). I ta jej ciąża to był dla mnie taki szok - niby zawsze wiedziałam, że ona będzie miała męża i dzieci, bo całe życie o nim gadała. Jeszcze dodatkowo transferowała na mnie swoje lęki ((nie wiem czemu laski to robią, ale często miałam koleżanki, które miały chłopów, którzy nie chcieli z nimi ślubów i wtedy te laski oceniały mój związek (8-letni), że mój facet to powinien się już zadeklarować/oświadczyć/musimy brać ślub - chociaż ani ja, ani on nie chcieliśmy ślubu i dzieci i ta luźność relacji nam zawsze odpowiadała)) co mnie wkurzało, bo mnie te rzeczy nie jarają. Jestem już grubo po 30., ale nie będę ukrywać, że za młodu się poświęcałam mega dla moich związków i rezygnowałam z siebie. Pierwszy raz w życiu od ukończenia pełnoletności jestem sama i zaczyna mi się to podobać, ale wjeżdża też co raz większa samotność - moi znajomi zaczynają być na innym etapie życia, a ja mam co raz bardziej pstro w głowie - chciałabym imprezować, podróżować, studiować tylko... chciałam ostatnio kupić fajną wycieczkę, taką z dodatkowymi atrakcjami, dla singli, aż w opisie nie doczytałam, że to dla młodych osób i w sumie zaczęłam się zastanawiać, czy ja się tam kwalifikuje - bo były tam zdjęcia z poprzednich i ludzie w wieku studenckim.
Tak samo jak pójdę na studia to się boję, że będę najstarsza itd.
Nikt nie robi manuala dla samotników/singli 4ever. Wszystkie filmy/historie są o parach, rodzinach, a Ty jako osoba samotna musisz sobie wymyślić siebie i życie.
Macie podobne przemyślenia?
#zycie #przemyslenia #rozkminy #30club #przemijanie
@GtotheG człowiek to nie jest pustelnik i nie powinien być sam. Podoba ci się chwilowo bo to jest coś nowego ale za kilka miesięcy ci się znudzi. Człowiek ma jakieś podstawowe potrzeby jak chociażby potrzebę przynależności do jakiejś grupy jak jej nie spełnia to potem pojawiają się różne problemy jak depresje i inne rzeczy. Ja nigdy na przykład nie byłem w związku i bardzo bym chciał echhhh.
@Legitymacja-Szkolna wlasnie mi od kilku lat wjechal tryb pustelniczy i co raz mniej brakuje mi ludzi. Mam znajomych itd., ale czesto mnie te kontakty mecza i najbardziej lubie spedzac czas sama. Kiedys sie balam robic rzeczy sama, a teraz praktycznie wszystko robie sama: rower, basen, mini wycieczki itd. i bardzo mi to pasi. Na ostatnim urlopie bylam z siostra i meczylo mnie jej towarzystwo i postanowilam, ze next time wylacznie sama jade. Chociaz rozumiem o czym piszesz - czlowiek chce byc czasem przytulony, miec w kims oparcie. Ale ja juz sie tyle razy sparzylam, ze i tak nie wierze juz w zwiazki do konca zycia, a marnowac znowu kilka lat dla kogos, poswiecac sie - zwyczajnie mi sie nie chce. Wole ten czas poswiecic sobie.
@GtotheG Tutaj trzeba postawić pewną granicę. Prawdą jest (której pewnie większość nie będzie w stanie zaakceptować), że najważniejsza osobą w twoim życiu jesteś TY! Dzieci trzeba wypędzić z domu jak tylko dorosną, rolą rodzica jest nauka samodzielności. Ile matek robi krzywdę swoim dzieciom poprzez wyręczanie ich z ICH WŁASNYCH obowiązków, jak można dopuścić do tego że kobieta pierze sobie, partnerowi i dwójce pełnoletnich dzieci... Nieświadomie tworzą kaleki życiowe. Związek to nie poświęcanie się drugiej osobie, to partnerstwo! Chcesz iść na basen? Idź! Masz ochotę na szybkie Rysy w Tatrach w weekend? Jedź sama! To co przeżyjesz jest twoje, nikt Ci tego nie zabierze. Patologią jest kiedy on/ona nie może wyjść do znajomych bo druga strona nie ma ochoty...
@Marchew a to się zgodzę, sama jestem z takiej rodziny gdzie matka robiła wszystko i udawała matkę-turbo-Polkę-wiecznie umęczoną, ale odstawiała te cyrki ze sprzątaniem i gotowaniem. Nie można było nic zrobic, bo ona musiała zgrywać bohaterkę domu. Patrze na jej młodszą siostrę teraz, która wychowuje dzieciaka samotnie i tak sie ostatnio wlasnie zastanawialam, ze jak u nich przebywam to młody nigdy nic nie robi, nie jest za nic odpowiedzialny - poza wyniesieniem smieci. Jak mu kiedys powiedzialam, ze niedlugo ma 18 i bedzie sie musial wyprowadzic z domu to tylko popatrzyl na mnie z przerazeniem.
@GtotheG U mnie było tak samo, jak i u wielu znajomych. Z perspektywy czasu jednak widzę że tam gdzie rodzic z dzieckiem rozmawiał, gdzie były obowiązki i odpowiedzialność, tam człowiek potrafił osiągnąć szczęście w życiu. Trzeba też wiedzieć że problem jest dość złożony. To nie własne decyzja matek aby tak postępować, po prostu nieświadomie naśladują wzorce wyniesione z domów : ( Pewna osoba duchowna stwierdziła że ten efekt to niczym "grzech pierworodny", osoby z tagu #przegryw nazwą to karuzelą spier******a. Z tej karuzeli trzeba wysiąść, wyzerować stan, zaczaić od nowa, ale już prawidłowo. Innej opcji nie ma. Zauważyłem pewne zjawisko, często matki wymagają od córek, a synków rozpieszczają. Te dziewczyny szybko stają się odpowiedzialne, samodzielne, synkowie będą jednak mieli ciężko w życiu
I tutaj złośliwie dopowiem że prawdopodobnie same niepełnosprawnych synów na świat wypuszczą : )
ps. Znajoma związała się z facetem. Inteligentny typ, zaradny ale ... no właśnie. Jak tylko wróci z pracy mama go woła, Adaś! Obiad na stole! Chodź zjeść! Kolacja zawsze też, pranie się robi samo... Są razem rok, teraz Adaś boi się przeprowadzić do niej, przeżył by wstrząs, nagle będzie trzeba zajmować się domem. Jego samodzielność ginie kiedy przekracza próg domu.
@GtotheG Udało mi się wyprowadzić z domu, największy życiowy sukces. Jak wspominam początki, pierwsze lata życia w akademiku, człowiek woził brudne gacie do domu aby mama w weekend wyprała ^_^ Z perspektywy czasu żałosne, ale też śmieszne : ) Wiele udało mi się zmienić, ale też wielu nie potrafię : ( Wyprowadzka i ten wstrząs były super. To też przerażające jak można uchować dzieci aby te w wieku 18 lat nie potrafiły ugotować, wyprać... Czasem odwiedzam rodziców, matka jak określiłaś "turbo-polka", to jest jak wir wodny, trąba powietrzna, czarna dziura, parę godzin za dużo i czuję jak ta cała moja samodzielność, to co wypracowałem jest wsysana, zrywana ze mnie. Widzę jak w tym domu funkcjonuje brat, żal mi go, zniszczony przez kochającą matkę : ( Nie wiem czy kiedykolwiek zrobił takie normalne spożywcze zakupy, ojciec tak samo. Pamiętam czasy jak rodzice wyjechali na tydzień nad morze. W lodówce przygotowane posiłki na każdy dzień, zamrożony chleb, aby przypadkiem dzieciak nie musiał gotować czy zrobić zakupy.
@Marchew zgadzam sie. Plus wspolczuje twojej znajomej. Ja bym uciekla od takiego chlopa..
@GtotheG pisaliśmy już wcześniej. Jednocześnie nie chcesz mieć dzieci i ślubu ale widzisz innych, że to mają i robisz tu wpis o tym.
Może jednak zaczynasz widzieć taką potrzebę?
Nuda bedzie coraz gorsza i bezsens egzystencji (szczególnie u kobiety- instynkt robi swoje).
Rodzina i stanowiące ją dzieci to w pewnym sensie sens życia (wychować potomstwo), są ludzie którzy się do tego nie nadają ale to promil. Większości daje to spełnienie i satysfakcję, jest motorem rozwoju i samorealizacji (przynajmniej dla mężczyzn).
Ja jak się żeniłem w wieku 27 lat i jeszcze imprezowałem pod koniec to w klubach czułem się głupio. Sami młodzi i byłem jednym ze starszych gości w klubie.
Potem zostaną ci kluby typu 80 tka dla starych ludzi. A jak pójdziesz do klubu dla młodych to faceci będę cię chcieli poderwać ale ttlko żeby zaliczyć.
A tak na serio to nie uważasz, że 8 lat to gościu powinien się zadeklarować? Ja się oświadczyłem po 1.5 roku, potem jeszcze 1.5 roku narzeczeństwa i ślub. I przed ślubem nie mieszkaliśmy razem co uważam za bardzo dobrą decyzję.
Mimo wszystko ślub to pewna gwarancja (dla mnie jako katolika to pewnik). Ten 8 leni związek bez zobowiązań właśnie nie miał tej "ochrony", jednak przysięganie i decyzja o ślubie wplywa na ludzi. Bez ślubu można się rozstać z dnia na dzień bo znalazłem lepszą/ lepszego.
Owszem są rozwody ale po prostu trzeba dobrze wybrać i dbać o swój związek każdego dnia.
Ja też chcę osiągnąć slow life i nie pracować za ok 10 lat (mieszkać w lesie na Podlasiu, być niezależny, mieć studnie, panele słoneczne, swoje warzywa, kury, saune/banię i terenówkę 4x4),podróżować po świecie i może pracować ale jako hobby a nie zeby przeżyć ale na to wcześniej ciężko pracować i wypracować jakiś kapitał.
Same marzenia na niewiele się zdadzą. Twoje najlepsze lata powoli zbliżają się do końca. U kobiet jest to szybciej niż u facetów.
Zastanów się czego tak naprawdę chcesz i to realizuj.
Masz jeszcze czas.
Ja wziąłem się za siebie jak mialem 31 lat, wyjechałem z Polski 10 lat temu i to była świetna decyzja.
Gdybym tak nie zrobił to musiałbym harować do emerytury za marne grosze i nic nie zostawił córce (może mieszkanie na które pracowałbym całe życie) a dorobiłbym się tylko garba.
Z mężem i dziećmi też można realizować swoje pasje, też można podróżować i imprezować ale fajniej bo z ludzmi których kochasz i którzy kochają Ciebie.
To zależy czego chcesz, jak definitywnie nie chcesz rodziny tylko faceta to daj takie ogłoszenie, może ktoś taki też się znajdzie a Ty odnajdziesz szczęście.
@Kubilaj_Khan
Może jednak zaczynasz widzieć taką potrzebę?
No wlasnie nie. Ja jakos od urodzenia mialam cos takiego, ze dzieci byly dla mnie obojetne, juz jako dziecko wiedzialam, ze nie chce ich miec. Nie bawilam sie lalkami wygladajacymi jak dzieci - lubilam tylko Barbie
Co do slow life to ja akurat w Pl dobrze zarabiam i jesli wroce do miasta z ktorego pochodze, to mialbym mieszkanie bez kredytu - z moimi zarobkami oznacza to, ze w kilka lat mialabym baaardzo duzo pieniedzy i moglabym spokojnie po 15 latach przestac calkowicie pracowac - o ile inflacja nie wyjebie kosmicznie.
Czy uwazam, ze gosciu po 8 latach powinien sie zadeklarowac? Nie. Od poczatku bylam z nim szczera - ze sluby mnie nie interesuja. W naszym przypadku to byl taki problem, ze on chcial mieszkac w USA, a ja nie. Pomieszkalam tam z nim chwile i to bylo jedynym powodem rozpadu zwiazku, ja nie umialam tam zyc, on tutaj nie chcial. Do dzisiaj sie przyjaznimy, na odleglosc, ale ta wyprowadzka na inny kontynent i budowanie wszystkiego od zera po prostu nie byla dla mnie. W Pl mam duzo lepsza prace i zyje na wyzszym poziomie. Plus dochodzily sprawy zdrowotne.
Aktualnie nawet nie chce faceta bo zaczyna on byc mi zbedny - libido juz nie jest to co kiedys - jak patrze z perspektywy czasu to bylam w zwiazkach glownie dla seksu i dzieki bogu, ze udaly mi sie wszystkie zwiazki. Ale teraz to potrzebuje raz na miesiac. Branie sobie na glowe kogos kto jest meczacy dla seksu raz na miesiac wydaje mi sie slabym dealem.
Piszesz, ze czas mi sie konczy. Czas na co? Mam znajoma, bezdzietna, ktora w wieku 60 lat poznala swojego przyszlego meza, tez bezdzietnego. Wzieli slub i zyja szczesliwie od kilku lat razem. Nigdy nie jest za pozno na milosc
Siedzialam chwile na tinderze, widzialam wielu bawidamkow a moim wieku - facetow bezadziejnych i jednoczesnie nie szukajacych ustatkowania sie. Czy im tez bys pisal, ze czas im sie konczy?
Tak czy inaczej fajnie, ze tobie sie ulozylo i zycze spelnienia z tym slow life. Moze sie kiedys spotkamy na tym Podlasiu!
@GtotheG przeczytałem Twoje komentarze w wątku i rzeczywiście najlepsza chyba będzie samotność. Masz inne potrzeby niż inni ludzie.
Zgadzam się, dziecko to duży wydatek szczególnie na początku. Dodatkowo dziecko potrzebuje i mamy i taty. Samemu ciężko utrzymać dziecko i poświęcić mu wystarczająco dużo czasu.
Później już nie trzeba ale tak 10-12 lat jest wyjęte z życia.
Mój plan jest prosty. Za 4 lata spłacę kredyt na dom. Przez następne lata chcę zarobić na start w życiu dla córki i postawić (kupić używany) dom w PL za gotówkę.
Potem sprzedamy dom w UK. Czyli mam dom w PL i milion+na koncie. Te pieniądze wystarczą na skromne życie do emerytury.
A potem dostaniemy emeryturę polska i angielska.
To powinno według moich kalkulacji być miedzy 8-11k miesięcznie (na dwie osoby).
I po prostu już nie pracować a prowadzić sielskie życie na wsi, zajmując się swoim gospodarstwem, hobby i podróżując po swiecie.
Pozdrawiam.
U nas w firmie laska co ma 35 liceum kończy. Więc to kwestia wywalenia na świat i tego co kto myśli. Dwa to nigdy nie chciałem mieć dzieci, poznałem dziewczynę, która też nie chce mieć dzieci. Bo jak mam być szczery to nie mam ochoty wracać z pracy i jeszcze dzieciakami się zajmować, wolę walnąć drinka odpocząć coś porobić dla siebie.
To jest idywidualna kwestia, której reproduktorzy nie rozumieją. Paredziesiąt procent potem ma dziecko z wpadki, żałuje i trauma dump robi na dzieciaki. Są nieobecni emocjonalnie potem za 20 lat dziwią się, że dzieciak nie chce z nimi utrzymywać kontaktu. W sumie ja wiem, że był bym tym nieobecnym dlatego dzieci nie mam i dzieciaki nie są dla każdego.
Odnośnie poradnika dla Singli to osobiście zawsze miałem pasje w życiu, więc dla mnie to zawsze było proste. Więcej czasu na robienie tego co kocham. Ale tutaj też, każdy jest inny dlatego poradnika uniwersalnego nie ma i nie będzie.
@Brian-Peppers ale dzieci w niczym nie przeszkadzają. Ja po pracy dzieckiem się nie zajmuję bo ma 12 lat. No chyba, że wspólnie oglądamy Bajer w Bel Air czy Jak poznałem twoją matkę.
Mam czas dla siebie a jak mma ochotę to i na drinka.
Córka była planowana i jest kochana, poświęcamy jej dużo czasu i uwagi ale nie z musu, po prostu chcemy to robić bo ją kochamy.
@Brian-Peppers o to to. Ja po pracy czesto jestem tak wyrabana, ze nie wyobrazam sobie wracac do domu i jeszcze wykonywac kolejna prace z dzieckiem kilka godzin. Ja lubie sobie posiedziec na necie, nic nie robic, isc na silke czy poplywac. Jak mialam partnera to to z nim dzielilam, ale ze znajomymi mi sie nie chce - bo wiecznie ktos cos wymysli - a to noga boli, a to brzuch, a to ciocia przyjechala i musi odwolac
Ja niestety zmieniam hobby co 5 min i wszystko mi sie szybko nudzi.
@Kubilaj_Khan Ok to ewidentnie z komentarza Ciebie to nie dotyczy.
@Brian-Peppers no nie.
@GtotheG progres trwał jakoś do 2015 i od tamtego czasu nie zawiązałem już żadnej trwałej znajomości, jakieś podrygi do życia były w 2021 ale zostały z tego tylko spalone zgliszcza których dym czuje do dziś. tak to wszystko raczej się już zwija niż rozwija. to dorosłość?
@Rudolf ja rozwijam po prostu stare kontakty, czesc odnowilam, ale czesto trafiam na osoby z duza iloscia problemow emocjonalnych i po pewnym czasie mnie te znajomosci emocjonalnie wyczerpuja i wole spedzac czas sama. Duzo znajomosci mam jednostronnych, ktos cos ode mnie bierze i nic nie daje.
@GtotheG
czesto trafiam na osoby z duza iloscia problemow emocjonalnych i po pewnym czasie mnie te znajomosci emocjonalnie wyczerpuja i wole spedzac czas sama.
jesteś mną a ja tobą opko, dosłownie bardzo dobrze ubrałaś w słowa moje przemyślenia.
najgorsi są ludzie którzy strumieniują na ciebie swoje problemy i oczekują bezinteresownego wsparcia i zainteresowania ich sprawą. jednocześnie jak wspominasz, kiedy liczysz że tobie też należy się wysłuchanie to albo słyszysz "weź się za siebie" albo "aha to kiepsko ale u mnie też ciężko"
@Rudolf ja nawet nie probuje mowic o sobie niektorym osobom. Albo z czegos co dla mnie nie jest problemem zaczynaja robic tragedie, albo dopisuja wlasne interpretacje.
Czesc z tych znajomych czasem zapyta co u mnie, ja odpowiadam, ale widze, ze nie sluchaja mnie. To szybko sobie daje spokoj i wracamy do ich wielkich problemow. Wyimaginowanych czesto
A za mlodu imprezowalas? Wiele osob po 30 zaczyna sobie odbijac braki tego stylu zycia w czasach studenckich. 33 level here i juz dawno znudzilo mi sie imprezowanie i zalozylem rodzine podobnie jak wiekszosc moich kolegow, aczkolwiek jest jeden ananas ;) zawsze chcemy tego czego nie mamy, albo nie mozemy miec - mamy rodzine, dzieci to chcemy imprezowac. Jestesmy sami to imprezujemy, ale za chwile brakuje nam kogos czekajacego w domu, z kim mozna codziennie zjesc sniadanie i porozmawiac. Taka nasza natura.
@bartek555 nie imprezowalam wlasnie, mialam ciezkie studia, stabilny zwiazek - bardzo poukladane zycie. Wtedy czulam, ze tak jest dobrze i daleko w zyciu zajde. Dzisiaj na to patrze i zal mi straconych lat i tej beztroski w mlodosci.
To zrob jak czujesz, poszalej chwile, wyjedz gdzies. Mysle, ze tez szybko ci sie znudzi i zachce stabilnego zycia. A nuz przytrafi sie milosc podczas podrozy :)
@bartek555 nie zrozumieliście mojego wpisu chyba. Nie szukam żadnej miłości i szalenie nie polega dla mnie na szukaniu miłości. Brakuje mi zgranej, fajnej ekipy do podróży, robienia fajnych rzeczy, testowania nowych rzeczy, spedzania fajnie czasu i wyluzowania
natura Cię wezwie, bo tak jesteśmy skonstruowani. Tylko nie daj jakiemuś sniademu na wycieczce z atrakcjami, bo wtedy zaliczysz przegryw 2x (mam taką koleżankę z kolorowym kaszojadem i bez ojca i mimo, że mieszka w UK to ma przejebane znaleźć kogoś wartościowego mimo całego tam multikulti) Z dziećmi też można szaleć, a ograniczenia nakładamy sami na siebie lub ślepo patrząc na opinię innych. Liczba dobrych znajomych jest odwrotnie proporcjonalna do wieku, warto mieć kogoś przy sobie gdy zacznie spadać do zera.
@SzalonyNalesnik no wlasnie ostatnio taka mialam faze, zeby byc w ciazy tylko po to, zeby nie musiec pracowac.
Sniadzi nie wchodza w gre bo mi sie zwyczajnie nie podobaja. Mi sie podoba biala skora. Bardzo mnie bawi znowu ta retoryka, ze laski leca na sniadych - czesc tak, ale jest to margines, 70% moich znajomych wolaloby sie zwiazac z Polakiem.
@GtotheG Rok temu kończyłem licencjat,który zacząłem po 30,myślałem,że będę jednym ze starszych w grupie,a się okazało,że byłem po środku. Najstarszy kolega miał 59 lat,więc nie zamulaj.
@Guma888 dzieki za motywacje! Pewnie troche przesadzam.
Nie bierz tego co napiszę do siebie.
Kobiety w pewnym wieku mają nagle potrzebę założenia rodziny i to tak nagłą że te przypadki które znam szły dosłownie na całość by ten cel osiągnąć.
Jest to dla mnie trochę przerażające, babka po studiach z fajną pracą, pasjami i tym luzem w sobie nagle przeistacza się w szukającego bolca desperatką która weźmie nawet i skończonego alkoholika co jedyne o czym myśli to kiedy otworzy kolejne piwo czy flaszkę ale nie ucieknie odrazu tylko na jakiś czas ten teoretycznie związek i "dom" będzie trwać.
A tak jak wyżej pisał ktoś inny, często już leci się i nawet bez pewności czy śniady ojciec nie zniknie po pierwszym tygodniu.
Pamiętaj nic na siłę ale otwórz tą furtkę w swojej głowie że jakby pojawił się ktoś fajny to można i się hajtac, bo z tego co napisałaś to ja widzę że sama pewną blokadę na takie opcje założyłaś.
Z fartem ;)
@Kondziu5 nie biore tego do siebie. Ja w ogole nie mam problemu typu bycie w ciazy. Po prostu nie chcialabym sie dzieckiem zupelnie zajmowac
Co do slubu to nigdy nie chcialam, ale po ostatnim zwiazku troche zalowalam, ze go nie przywiazalam na zawsze do siebie. Z drugiej strony jak na to patrze to nic by to nie zmienilo - i tak bysmy sie rozstali i tak. Ogolnie nie lubie papierologii i ciesze sie, ze jej juz przy pozegnaniu nie bylo.
Sluby sa dla mnie ogolnie mega abstrakcyjne - nie lubie stac w centrum zainteresowania i ja bym padla na zawal jakbym musiala wystepowac przed 60 osobami. To w ogole nie jestem ja. No i wesela mnie nudza. Po ostatnim sobie powiedzialam, ze nie pojde na zadne nigdy wiecej. Nie moje klimaty totalnie.
@GtotheG Wziąć ślub z fajną osobą to najlepsza opcja bo ma się kogoś do końca życia na kim można polegać i iść razem przez życie a im się jest starszym tym co raz mniej ma się osób do pomocy. Jak ważni są bliscy zdałem sobie sprawę gdy straciłem zdrowie i kilka miesięcy chorowałem. Lepiej jednak nie brać ślubu wcale niż brać z byle kim.
@Enzo no wlasnie znam przypadki gdzie ktos od kogos uciekl bo zdrowie sie tej drugiej osobie posypalo (w obu przypadkach faceci uciekli) - dlatego ja za bardzo nie wierze w sluby. Jak ktos nie chce z Toba byc to nie bedzie. I w druga str. - jak chce to bedzie. Moim zdaniem slub nie gwarantuje nic poza szarpaniem sie na koniec - ustalaniem winy, finansow itd.
Mi sie tez zdrowie posypalo, w kilku przypadkach przez eksow - wypadki spowodowane przez nic. Sa tu dzisiaj dla mnie? Nie. Dlatego obiecalam sobie, ze juz nigdy nic dla nikogo nie poswiece.
@GtotheG >Nikt nie robi manuala dla samotników/singli 4ever. Wszystkie filmy/historie są o parach, rodzinach, a Ty jako osoba samotna musisz sobie wymyślić siebie i życie.
Jako 35 letni stary kawaler, wiem co czujesz. Z tym że u mnie jest ta różnica że jestem raczej #przegryw i są nieduże szanse na ratunek dla mnie.
@SpokoZiomek szczerze Ci powiem, że wydaje mi się, że lepiej być "przegrywem" i nigdy nie doświadczyć bycia w związku, niż raz doświadczyć i później całe życie czuć, że czegoś ci brakuje. Mi np. brakuje poczucia tego, że ktoś się mną opiekuje, jak nie miałam pracy to facet mnie utrzymywał, jak on nie miał pracy to ja go utrzymywałam. A teraz? Nie mogę płakać, nawet jak mam to wypalenie zawodowe. Muszę zaciskać zęby i pracować. Nie ma opcji, żeby wrócić do rodziców w moim wypadku - zazdroszczę często ludziom, którzy mogą. Myślę, że męczył byś się dużo bardziej gdybyś kogokolwiek, kiedykolwiek miał. Widzę to po moim ostatnim byłym - byłam jego jedyną dziewczyną, oboje jesteśmy dosyć "dziwaczni" i on juz sobie dziewczyny nie znajdzie. Kiedys byl super szczesliwa i zadowolona z zycia osoba i myslalam, ze dalej tak jest, a zaczal mi ostatnio opowiadac, ze zaczyna miec problemy psychicznie. Pomimo, ze kiedys to byl najszczesliwszy/najbardziej zadowolony z zycia czlowiek jakiego znalam.
Zaloguj się aby komentować