#zycie

5
373
Odnośnie przeszłości Nawrockiego podzielę to na 2 tematy i powiem tak:

Pomińmy temat Grand Hotelu i jego ewentualnych nieciekawych powiązań z młodych lat, a skupmy się na temacie kibicowania i chuliganienia, bo on RÓWNIEŻ jest na tapecie.,

Rzecz polega na tym, że Nawrocki jest z automatu traktowany jako gorszy na tle Trzaskowskiego TAKŻE (także, nie tylko, nie głównie) ze względu na to, że jest chłopakiem z blokowiska i robotniczej rodziny. Wychował się na Gdańskich Siedlcach i za małolata był łobuzem, bokserem i chodził na Lechię. Kiedy ułożyło mu się życie, zrobił doktorat, zaczął pracę naukową i założył rodzinę, to w tamtym momencie po prostu od tego odbił. I to jest powszechne zjawisko w X miastach w Polsce i zdziwilibyście się, ile wykształconych i ogarniętych osób w wieku powiedzmy nawet 18-25 lat miała ciekawe "CV".

Oskarki wychowane na pistacjowych osiedlach, trzymane w złotej klatce po prostu tego nie rozumieją, bo nie znają prostego życia. Dla stereotypowego Warszawiaka, który był z dobrego domu i trzymał się w otoczeniu kolegów i koleżanek z domu lekarzy, prawników i inżynierów taki ktoś to jest po prostu plebs od urodzenia do śmierci. Tacy ludzie nigdy nie wychylili nosa poza swoją bańkę i nie mają pojęcia jak wygląda życie przeciętnego chłopaka, nawet nie tyle co z gdańskiego blokowiska, ale nawet np z miasta powiatowego i jak wyglądała jego przeszłość, zanim się czegoś w życiu dorobił.

Sam jestem z w teorii bardzo dobrego domu. Lat temu 15-20, gdzie ludzie mieli gówno, moja rodzina od storny ojca miała naprawdę bardzo dużo. Mnie ze względu na dość katolickie wychowanie nauczono skromności i dystansu do materializmu, w dodatku od strony mamy rodzina była z wielodzietnego, robotniczego środowiska. Jako dziecko trzymałem się z dzieciakami z dobrych domów, jako nastolatek sam sobie wybrałem kumpli i spora część z nich była albo z soft biedy, albo z rozbitych rodzin, a dziś świetnie sobie radzi w życiu. Ale ich nastoletnie i studenckie lata wyglądały zupełnie inaczej niż tych dobrych dzieciaków.

Wybrałem kumpli z blokowisk i sporo w życiu doświadczyłem. Także mecze, bójki, melanże, głupoty i krzywe akcje. I po prostu tego nie żałuję. Ale jak poszedłem na studia, to zetknąłem się z tym, że dla większości osób takie coś jest po prostu obce.

Do sedna. Prawda jest taka, że na tle Trzaskowskiego, chłopaka z dobrego domu i środowiska "intelektualnego" w rodzinie, które nawzajem lizało sobie rowa, ktoś taki jak Nawrocki to prostak, plebs i cham, niezależnie od tego, co w życiu osiągnął mimo trudnego startu i kim obecnie jest. Kropka. Jeśli ktoś nie odcina się grubą kreską i nie udaje kogoś, kim nie jest, to dalej jest zaszufladkowany. Jedyna droga by nie być traktowany gorzej to taka, gdzie "słoiki" wyrzekają się swojego pochodzenia, dawnych znajomych, lub się wstydzą i kreują się na wielkomiastowych. I potem nie potrafią powiedzieć "cześć" znajomym z dawnych lat - z podwórka, ze szkoły.

Dla korposzczurów wychowanych w złotej klatce nie ma znaczenia kim jesteś i czego się dorobiłeś, bo jeśli nie masz problemów wspomnieć o swojej przeszłości i nie wstydzisz się tego, że kiedyś byłeś biedakiem, blokersem, chuliganem, wieśniakiem, to dla nich dalej nim jesteś.

Przeszłość będzie się za tobą ciągnęła, bo żyjemy w środowisku, które postrzega pewne rzeczy zero-jedynkowo i jeśli z pewnego środowiska wyszedłeś, to w ich opinii ono nie wyszło z Ciebie i już masz tam zostać xD

Prawda jest też taka, że obcując w środowisku związanym ze sportami walki czy meczami, pewnych ludzi znasz, trochę z nimi przeżyłeś i nie masz wpływu na to co robią i co mają za uszami, czy wybrali złą drogę, ale po prostu zbijesz z nimi pionę i pogadasz. I to jest coś, co wręcz obrzydza wielkomiejskie elity, które tego absolutnie nie rozumieją, bo całe życie otaczali się wyłącznie "tymi lepszymi".

#polityka #takaprawda #zycie #przemyslenia #gownowpis #korposwiat #bekazpodludzi #patologiazmiasta
5

@Lopez_ Wychowałem się w niezbyt bogatej rodzinie, na bardzo zaniedbanym blokowisku, otoczenie było patologiczne: jeden rówieśnik stracił życie, bo zadławił się wymiocinami po wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu (nastolatek!), innego zgarnęła Policja za handel narkotykami. Niedawno dowiedziałem się, że jeszcze inny jest obecnie poszukiwany listem gończym.


Jakoś nie kumplowałem się z patologią, nie napieprzałem się na ustawkach, nie wyłudziłem od nikogo mieszkania (akcja, którą Nawrocki ciągnął aż do wyborów! więc daruj sobie te romantyczne bzdety o trudnej młodości), nie załatwiałem nikomu panienek.


Jak ktoś mi wypomni jakiś grzech młodości (tak, nie wszystko, co w życiu robiłem, było dobre), to otwarcie przyznaję, że byłem wtedy młody i głupi - a nie wpieram, że to normalne, że młode chłopaki tak robią.

Zaloguj się aby komentować

Dzień dobry wszystkim po długiej nieobecności, czy coś się ciekawego działo, na szczęście nie za wiele ale miałem bardzo dużo roboty i jeszcze raz roboty, dodatkowo też prawie 3 tygodnie pobrałem sobie antybiotyku bo tak Pani doktor powiedziała. A że ja dobry chłopak jestem to się słucham.
W międzyczasie odcięli mi internet,
Zrezygnowałem z usług dla jednego klienta,
Musiałem nadgonić sporo obowiązków,
Jak już dobrze wiecie u @myoniwy pomagam z dachem.
No i też mam nowego księgowego a od czerwca przechodzę na VAT, w życiu prywatnym zmieniam status. I tak to się żyje powoli

Zdjęcie dla uwagi. Dla czepialskich, żadne przepisy ani DMC nie zostało przekroczone wszystko w normach

#dziendobry
#zycie
#pieskiezycie
#praca
#coumnie
454bcb7a-578b-4023-a5ad-5043e6b18904
10

Zaloguj się aby komentować

Trzyma siekierę za pomocą brody? Niezbyt to bezpieczne. Nie dziwne, że stracił ręce


https://youtube.com/@petrschneider2249?si=mOO0speKuZ9UG8F3


Jak był mały to wszedł na słup wysokiego napięcia i obie ręce mi zjarało. Czy ma szczęście, że żyje? Kanał YouTube mu nie poszedł.

Zaloguj się aby komentować

Czy ktoś tak ma czy tylko ja, że nie lubię ryb i z wiekiem mi nie przeszło? Dla mnie ryba jest wręcz obrzydliwa. Pierwsze skojarzenie to padlina z wodorostami w smaku. Jakbym jadł trupa. Wszyscy mi za dzieciaka mówili, że jak będę dorosły, to mi przejdzie, tymczasem dobijam zaraz do trzydziestki i dalej nie znoszę smaku ryb xD

Z jednym mieli rację - będę jadł sporo tego, co za dzieciaka wybrzydzałem. Ale jeden wyjątek to ryby, drugi seler. Tu się absolutnie nic nie zmieniło od narodzin. A ryb nie lubiłem już jako 3-4 letni gówniak.

Wyjątek stanowi sushi z surowym łososiem (nie tak intensywny w smaku jak pieczony/smażony i bardzo delikatny) oraz niektóre owoce morza poddane obróbce termicznej (krewetki,kalmary). Rzecz w tym, że lubię to mięso zjeść w małej ilości z masą dodatków dla smaku, stąd najczęściej jem to w sushi.

#jedzenie #gownowpis #przemyslenia #takaprawda #zycie #pytanie #rozkminy
8

@Lopez_


Odrzuca mnie już sam zapach ryb, o smaku już nie wspominając.

@Lopez_ tylko paluszki rybne akceptuję

Dobrze zrobioną rybę wolę od mięsa, ale trudno o dobrze zrobioną rybę...

No ale rozumiem że zapach może odstraszać.

A co do młodzieńczej niechęci - mój młody nie lubi ryb. No chyba że w przedszkolu, bo tam mu wmawiają że to kotlet, więc wdupca

Zaloguj się aby komentować

Pochwalę się. Podpisałem ostatnio kilka umów w robocie. Z pozytywnych rzeczy, osiągnąłem 1 próg premiowy w pracy (sprzedaż w modelu abonamentowym) i jestem blisko drugiego, ale nie zapeszam. Do lata będzie to z tysiąc złotych. Potem stosunkowo łatwo o kolejne 500-1000-1500 zł. Więc jakbym do końca roku miał 1500 zł premii, to by było już spoko. Na wiosnę dla zajawki (i tak jestem singlem) i postrzelania sobie raz w tygodniu pójdę na WOTy, to będzie już te 2500-3000 zł więcej względem podstawy (mam 5k), duże miasto powiatowe, małe koszty życia. Więc już fajne pieniądze, żeby wyremontować mieszkanie, które na mnie czeka. Może wymienię swój 12 letni samochód za rok-dwa na coś nowszego. Taka kasa pozwoli mi już fajnie żyć. No i okej.

Z negatywów, nie mam z kim dzielić życia (28 lvl), dostać głupiego wsparcia czy komplementu, jestem ekstrawertykiem a pracuję sam ze sobą (wszyscy zdalnie, kontakt to CRM, WhatsApp i okazjonalnie meetingi na Teams) i mimo stałego grona przyjaciół i zajętych weekendów, całe dnie spędzam sam - praca, trening. Do tego wkurwiają mnie rodzice, zwłaszcza ojciec malkontent, co po 2-3 piwach to jeszcze potrafi 2-3 godziny narzekać na głos przed TV. W c⁎⁎j to dołujące, ale może nie doceniam tego co mam. Co do matrymonialnych aspektów - uchodzę za podobno przystojnego, jestem dobrze zbudowany i coś tam czasem wyrwę na imprezie, ale 90 % lasek tutaj to albo npcty albo są zaburzone psychicznie i straumatyzowane po związkach z jakimiś oszołomami xD

#pracbaza #zycie #gownowpis #pieniadze
2

@Lopez_ Ja już dałem sobie spokój z ludźmi. Co prawda odbiło mi z samotności, ale nie nadaję się do towarzystwa.

Zaloguj się aby komentować

Dziś nie będzie tradycyjnego #gownowpis, a post o tym, jakim chujowym nałogiem jest palenie papierosów.

Dlaczego zacząłem palić? Przez kryzys psychiczny. Rok temu byłem w totalnym dołku. Straciłem pracę, rozstałem się po 6 latach z dziewczyną, miałem problemy zdrowotne i komplikacje po operacji. Zacząłem palić ze stresu. Ten papieros był jedyną czynnością, która przynosiła mi jakąkolwiek ulgę. Na początku dwa-trzy, potem pięć, po roku jest to pół paczki, przy imprezach nawet cała. Skutków na płucach nie odczuwam, bo nigdy nie zrezygnowałem ze sportu. Sport był zawsze całym moim życiem. Ba, obecnie potrafię przepłynąć 140 basenów w około 90 minut, a nie pływałem regularnie od jakichś 6 lat, zacząłem niedawno dorzucać basen w ramach uzupełnienia treningu. I mam kondycję lepszą w wodzie niż jak nie paliłem XDD. Do tego regularnie siłownia, ale nie o tym.

Jestem osobą bardzo emocjonalną. Mam gorący temperament, dość ciężki charakter, do tego ADHD, które objawia się często niedoborami dopaminy w mózgu i ogólnego uczucia niepokoju. Nie lubię nudy, spokoju i braku zajęcia. Szczególnie objawy zmieniły mi się z wiekiem, bo kiedyś był to wyłącznie problem z koncentracją i nadmierna pobudliwość. Papieros zatem stał się dla mnie drobnym zastrzykiem dopaminy, który przynosił mi ulgę. Oczywiście na krótko, więc zwiększałem ilość wypalanych papierosów dziennie.

Moja obecna sytuacja mi nie pomaga. Odziedziczyłem pół domu, ale obecnie nie stać mnie na remont, potrzebujemy zrobić z rodzicami temomodernizację budynku, ponieważ koszty ogrzewania mieszkania 90m2 na 1 osobę są za wysokie. I tak mieszkam z nimi. Mój ojciec jest ciężkim człowiekiem, do tego jest alkoholikiem. Dobrym człowiekiem, bardzo wykształconym, nigdy nie było w naszym domu przemocy fizycznej. Nie pije dużo, kilka piw dziennie, wódki nie rusza, ale owe browary powodują u niego narzekanie, katastrofizm i malkontenctwo. Siedzi przed telewizorem, komentuje, narzeka, jest głośny.

A więc papieros stał się kolejną formą ucieczki od spędzania czasu w domu, przynajmniej kiedy nie przeniosłem się do osobnego mieszkania piętro wyżej. Potrafiłem uciekać. Brałem paczkę fajek, jeździłem bez celu po mieście, kupowałem jakiś napój typu Pepsi Max, ze dwie puszki i wybierałem sobie najładniejsze widoki w mieście, by tam zapalić i odpocząć. Czasem dzwoniłem też pogadać do siostry czy do kumpla z innego miasta.

I tak się wciągnąłem. Nie odczuwałem głodu nikotynowego, a raczej odczuwałem go rzadko. Kiedy miałbym palić wyłącznie w momencie, kiedy naprawdę mi się chcę, paliłbym może 4-5 papierosów dziennie. Jak wychodziłem na randki to nie paliłem wcale. Spotykałem się w życiu z "kilkoma" dziewczynami, ale tylko dwiema, które naprawdę przypadły mi do gustu i wówczas nawet nie pomyślałem o papierosie, a rekordowa randka trwała 6 godzin (bez seksu i nocy, po prostu obiad, spacer i piknik nad wodą).

Dzisiaj ten papieros to jest moja ucieczka od problemów. Ucieczka od samego siebie, od swoich negatywnych myśli, od zmartwień, od tego, że moje życie nie wygląda tak jakbym chciał, choć w sumie nie brakuje wiele, by tak było, bo wielu rzeczy niestety nie doceniam przez swój perfekcjonizm. Brakuje mi spokoju ducha i radości z życua. Palę, bo chcę mieć zajęcie, bo nie umiem się inaczej odstresować pomijając sport, ale przecież ile może trwać trening? Od godziny do dwóch, czasem rower to trzy. Palę, bo chcę żeby zleciał mi czas, bo chciałbym się wyciszyć, bo chcę na chwilę zapomnieć o istniejącym świecie.

Szczęśliwi ludzie nie palą papierosów. Palenie jest bardziej nawykiem, aniżeli typowym nałogiem. Mechanizmem odreagowywania. Zdenerwowałeś się? Szlug. Jesteś przybity? Szlug. Śmierć w rodzinie? Szlug. Stres w pracy? Szlug. Ba, nawet wystrzał endorfin związany z ekscytacją to czasami był bodziec, by zapalić papierosa, a więc nawet i z radości. Niezależnie od stanu emocjonalnego, papierosik musiał być.

Jutro mam zamiar kupić desmoxan lub jego zamiennik u rzucić. Ale szczerze? Nie wiem czy ja tego chcę. Bo nie wiem w jaki sposób będę odreagowywał. Czy nie stanę się bardziej nerwowy, smutny? Cholera wie. Jak ucieknę od przygnębienia? W moim przypadku nie jest tak hop mu zażegnać, bo głównym czynnikiem, który go powoduje, jest samotność. Choć mam grupę przyjaciół i mega aktywne weekendy oraz sporo zajęć w tygodniu, nie jestem przyzwyczajony do bycia singlem i brakuje mi strasznie bliskości, wsparcia i zrozumienia, a także wystrzału pozytywnych uczuć w stosunku do kogoś. Druga kwestia to zdrowie, które jeszcze muszę poukładać.

Chciałbym wziąć psa. Mamy dom, ogród. Kiedy siostra zostawia swojego u nas, w domu jest dużo lepiej. Pies daje ogrom radości. Do tego wyciąga z domu, poprawia samopoczucie, a doświadczenia ze zwierzakami mam spore (dwa koty wykarmiłem z butelki i myłem kilka razy dziennie jak kocia mama). Psa też miałem. Nosiłem się z tym zamiarem jakoś od roku i chyba będzie to lek zarówno na mój smutek, jak i samotność.

Gdyby ktoś sugerował mi psychoterapię - chodzę 2 razy w miesiącu i mi to pomaga, natomiast w moim przypadku zdrowe mechanizmy rodzenia sobie są trochę jak leczenie objawowe. W obecnej pracy siedzę sam w biurze, od lata idę na zdalną, brak mi interakcji z ludźmi, przy mojej osobowości to lipa. Jeszcze 2 lata temu miałem kobietę, fajną ekipę w pracy, dziś po prostu jestem non stop sam.

Dziś w moim życiu jest lepiej - zdrowotnie zwłaszcza, mam pracę, fajne perspektywy, dźwignąłem się i zrobiłem mega postęp. Ale utknąłem w punkcie bez progresu. I chyba lepiej czułem się widząc, że krok po kroku wychodzę z bagna będąc w nim, aniżeli teraz. I tego nie doceniam. Rada ode mnie - nie szukajcie w tytoniu odskoczni, ten nałóg to gówno.

#zycie #wyznanie #zalesie #depresja #przemyslenia
5

 Palenie jest bardziej nawykiem, aniżeli typowym nałogiem.

@Lopez_


każdy kto palił przez lata powie Ci że to neprawda. palenie jest fizycznym nałogiem, przez niektórych porównywalnym do uzależnienia opiatami czy amfetaminą. rzuciłem picie po 15 latach i nie męczyłem się tak ani psychicznie ani fizycznie jak przy fajkach.


niestety po udanym rzuceniu i niepaleniu przez pnad rok, kilka miesięcy temu zacząłem znowu przez stresującą sytuację i paliłem paczkę dziennie. cienkich bo cienkich ale paczkę. właśnie siedzę 3 dzień zamknięty z zapasem jedzenia, wyłączonym telefonem i desmoksanem i rzucam na siłę znowu. mam zawroty głowy, najchętniej to bym komuś przyjebał, najebałem już ze 20 politycznych komentarzy na hejto od rana itd.. miałem jutro jechać na cały dzień do Krakowa ale odpuszczam bo wiem że nie dam rady. jak za bardzo się wkurwiam to idę spać, nawet w środku dnia i wstaję co 2 godziny po tabletkę, która działa, bo bez niej już dawno bym zajarał. byłem tylko w sklepie uzupełnić słodycze. wiem że to może potrwać jeszcze kilka dni.


rzucaj to gówno jak najszybciej. w twojej wypowiedzi widzę przynajmniej kilka punktów świadczących o uzależnieniu. powodzenia. jak chcesz to możesz tu opisywać postępy jak nie chcesz rzucać sam.

Zaloguj się aby komentować

Byłam ostatnio u babci.
Gadka szmatka, co tam u Ciebie wnusiu?
A wiesz babciu, obroniłam inżyniera, studia zdałam z niezłym wynikiem więc poszłam na magistra, chcemy kupić działkę rod, blablabla...
Następnego dnia dzwoni babcia:
Roche, a Ty masz pieniądze na te dzialke?
Glupia ja myślałam, że się martwi, że kredyt biorę i że chce mi coś dołożyć. XD choć jej powiedziałam, że mam to było mi miło, że się martwi.
Jakie było moje zdziwienie i rozczarowanie gdy napisała do mnie siostra:
Babcia do mnie dzwoniła, pytała skąd masz pieniądze na działkę, bo ona się z zastanawia z ciocią jak może was stać.
Obie też są w szoku, że zdałaś inż bo myślały, że rzuciłaś studia.
Ah rodzina.
#rodzina #zycie
20

Majo powyżej najniższej krajowej? Na pewno kradno!

@Roche Niech siostra napisze, że pieniądze masz z onlyfansa i że w sumie babcia z ciotką mogą sobie też konto tam założyć

@Roche toksyczna babcia, i ciotunia nie lepsza

Zaloguj się aby komentować

Uważam, że pokolenia lat 80 i 90 to są absolutnie najlepsze roczniki jakie "wyprodukowała" Polska po 45 roku. Niestety, ale w dużej mierze te pokolenia dorastały albo w totalnej biedzie, albo w kraju już ustawionym przez boomerów i leśnych dziadków, którzy dorobili się na wałkach. Proszę, nie przyjmujcie tego jako zero-jedynkową ocenę, bo Polacy mają tendencję do myślenia czarno-białego, ale jednak takie są fakty. W każdych rocznikach znajdziemy debili, ale według mnie jednak poziom ludzi lat 80' i 90' jest najwyższy. Zacznijmy od tego, że owe pokolenia

-Nie są przeładowane propagandą PRLu. Mam tu na myśli szczególnie: kult zapierdolu i przodownictwa pracy, wszelkie uprzedzenia, dziwne nawyki, strach przed nieznanym, kult wodzostwa i nieomylności liderów, szefów, autorytetów etc

-Dorastały w erze rozwoju technologii i są świetnie zaznajomieni z komputerami, mediami społecznościowymi oraz trendami globalnymi. Podczas gdy 50-60-70 latkowie są robieni na kasę w bambuko na każdym kroku w postaci pokazu garnków, wysylania kasy fikcyjnym policjantom czy klikaniu w podejrzane linki i zostawianiu danych, my bierzemy takie coś po prostu śmiechem.

-Są ze wszystkim na bieżąco dzięki temu, że pracujemy w erze digitalizacji. Rozwijamy się w pracy, nie zostajemy w tyle, uczymy się nowych rzeczy wraz z ich rozwojem (szczególnie AI).

-Potrafią zmienić pracę, nie przywiązują się na siłę do jednego miejsca, szukają lepszych perspektyw, nie boją się podejmować ryzyka, kiedy jest ono konieczne

-Są świadomi swoich przekonań i poglądów. Nie robimy i nie myślimy wbrew sobie, bo "co sąsiad powie", lub "co ksiądz powie". Jeśli ktoś jest bardziej prawicowy czy lewicowy, to nie dba o to, co powiedzą o nim ludzie. Łatwiej też nas zrazić do partii politycznych - ktoś nas wydyma lub zdenerwuje, to po prostu odpuszczamy. I tu fajnym dowodem są spore wahania poparcia dla Trzeciej Drogi czy Konfederacji. Duża wtopa? Ja się wypisuje, przynajmniej na jakiś czas. Jednocześnie betonoza PO-PiSu i wybaczanie im wszystkiego co możliwe.

Mimo to, bądźmy szczerzy - nic nie znaczymy w dzisiejszej Polsce. Kraj ustawiony jest pod leśnych dziadków, którzy budowali ten system. Widać to od firm po spółki skarbu państwa, związki (np sportowe) i różnej maści stołki, gdzie po prostu absolutnie rządzą brzuchaci panowie z wąsem i ich grażynki. Komunę w tym kraju czuć jeszcze w wielu miejscach.

Pokolenia lat 50 i 60 trzymają ten kraj za mordę i rządzą tak, jakby po nich mógł być nawet armagedon. III RP to jest po prostu plama na honorze tego tysiącletniego Państwa.

Mamy najwyższe kredyty hipoteczne w Unii, drugie największe tempo wzrostu cen mieszkań na rynku #nieruchomosci i do tego jeden z najgorszych rynków pracy w UE. Za to stare solidaruchy są już załadowane w kilka-kilkanaście mieszkań, poustawiani ze swoimi kolesiami w różnorakich spółkach, generalnie trzymają wszystko w ryzach od najmniejszych organizacji publicznych, po uniwersytety i rządy.

Dziś 30 latek musi na atrakcje pokolenia PRL po prostu ZAPIERDALAĆ. Płacić podatki na ich zachcianki i premie, utrzymywać z własnej kieszeni ich umowy z deweloperami i innym lobby, opłacać ich emerytury. Jesteśmy jak chomik w kółku we własnym kraju.

Wielu ludzi nie stać na potomstwo. Mamy jeden z najniższych wskaźników demografii w Europie. Nie stać nas na mieszkania lub płacimy bardzo wysokie raty kredytu. Na każdym kroku jesteśmy dymani i okradani, choć gro z nas ma dużo większą wiedzę ogólną, jak i zawodową od 20-30 lat starszych rodaków, którzy spijają śmietankę na wałach w 90' i 00'.

Smutne.

#gownowpis #przemyslenia #pracbaza #pieniadze #gospodarka #ekonomia #zycie
7

A co z rocznikami 75-79?

O patrz, nawet mam piosenkę dla ciebie:

https://www.youtube.com/watch?v=h7ES_rO9bFM

...problem w tym, że łysy z Kombii nie jest z twojego pokolenia, ups. ( ͡° ͜ʖ ͡°)


To będzie dla niektórych kontrowersyjne, ale według mnie generacja zaraz po "dzieciach lat 90" jest mniej głupia niż byli tzw millenialsi w ich wieku. Dostęp do internetu światowego od gówniaka zrobił swoje.

Gorzej sytuacja wygląda dla ludzi urodzonych z tabletem w ręku o attention span rzędu 21.37sekund

Zaloguj się aby komentować

Naszło mnie, żeby podzielić się taką historyjką z d⁎⁎y, która mnie spotkała w ten weekend.

Jakieś 8-10 lat temu kupiłem sobie buty - Puma Evo Ducati. Za⁎⁎⁎⁎ście spodobały mi się w sklepie, trafił się mój rozmiar, więc niewiele myśląc wziąłem. Ale już po powrocie do domu miałem takie "kurde ładne są, ale to białe buty, czy ja będę to w ogóle nosił?". Założyłem je chyba dwa razy i trafiły do półki. Od tamtej pory miałem je na nogach dosłownie chyba 3 razy, czyli łącznie mogłem je założyć jakieś 5 może 6 razy. Po pierwsze trochę mi było ich szkoda, bo serio za⁎⁎⁎⁎ście mi się podobały, a po drugie - z mijającymi latami coraz bardziej miałem poczucie, że to raczej buty dla 20, niż 30-latka

No ale lata minęły, ja sobie trochę poprzestawiałem myślenie w głowie w międzyczasie i ostatnio trafiłem na te buty i stwierdziłem "za⁎⁎⁎⁎ste są, będę je nosił" i założyłem je w sobotę. No i kurde podczas pierwszej przechadzki od razu spękała czarna guma na obwodzie podeszwy i częściowo się wykruszyła, częściowo odstaje od buta, wygląda to jak totalne gówno XD

No i mam nauczkę, że nie ma co chomikować rzeczy na kiedyś "bo szkoda", bo gówno z tego będzie - teraz ani nie mam butów, ani sobie w nich nie pochodziłem ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯

Żeby było śmieszniej - spękania zauważyłem wiążąc buta na parkingu pod sklepem i akurat zerknąłem na oponę VW stojącego obok mnie - opony z 2014 roku, czyli jeszcze ze 2 lata starsze od tych butów.

#niewiemjaktootagowac #przemyslenia #zycie
c042515c-7045-4b6b-8e4d-dd6267aa1d9f
73dfbc20-5483-4a3f-bf4f-1cf8a7de6ad0
2

moze jakbys je nosil po zakupie, to by sie tez za dziesiatym razem rozjebaly, a tak to przez dekade cieszyles sie z ich posiadania xP

Zaloguj się aby komentować

Lotek: ".. gdy przestałem pić poczułem, że mam ogromną ilość energii, ja po prostu nie mogę uwierzyć, że człowiek może mieć tyle energii"

LOTEK: "Alkohol był jedyną przyjemnością z życia" || Łukasz "Lotek" Lodkowski #58

Ciekawa rozmowa o życiu bez alko, diecie, chudnięciu, znalezieniu nowej motywacji i oświeceniu.

https://youtu.be/9etH37WsyrM?si=bN6_IMY1_wMMhXLn&t=1746

#alkohol #zycie #zdrowie #odchudzanie #ciekawostki #standup
#alkoholizm #motywacja
#ankieta

Co czujesz po kiku tygodniach bez alkoholu?

365 Głosów
30

@cyber_biker Piję dla smaku tylko jakieś piwa kraftowe i to w pojedynczych sztukach. Wódka mnie obrzydza, nawet jak widzę ją na zdjęciu. Przez ostatnie 2 tygodnie miałem mnóstwo pracy, mało spałem, nie piłem nic zupełnie i nie czuję żadnej różnicy. Ale też ja nie piję tyle co poniektórzy, żeby poczuć jakąś tam wielką różnicę.

Tu odpowiedź: "Op to pedau"

@cyber_biker w moim przypadku odstawienie picia na 40 parę dni po wcześniejszym dosyć intensywnym spożywaniu to po pierwsze lepszy sen po drugie brak pobudek w nocy złą mocącym sercem o wiele wyższa pewność siebie i generalnie chęć do robienia rzeczy o których wcześniej nawet pomyśleć nie mogłem. Sam nastrój jako taki jakieś doły i tak dalej bez zmian. Ale trochę łatwiej jest z tym poradzić jak się do tego nie ma kaca. W święta niestety dałem się namówić ale to nie było już chlanie W opór. Teraz trochę żałuję ale jedziemy dalej bez alko do lipca.

Zaloguj się aby komentować

O karwa. Tego się nie spodziewałem...

Zaloguj się aby komentować

Ostatnio coraz częściej łapię się na tym, że uważam że życie, szczególnie w kapitalizmie XXI wieku to taka strasznie nieuczciwa gierka komputerowa I do tego mega skręcona.

No bo tak:
Ktoś tu ostatnio wrzucał faceta z wielkim bebzonem i pomyślałem, jak łatwo przeciętnej osobie doprowadzić sie do stanu co najmniej nadwagi. Wystarczy kilka piw, kilka tygodni i kilka posiedzeń ze szwagrem albo częste odwiedzanie kebabowni. Hormony rozwalone, bebzol jest i odkręcanie tego zajmie miesiące, jak nie lata przeciętnemu uzytkownikowi.
Zarabianie kasy. Zarobienie dajmy na to 50 koła to dla przeciętnego Polaka długie miesiące harowki I wyrzeczeń. Tymczasem wystarczy jedna pijana noc z kumplami, żeby to wszystko przewalić.
Związek buduje się latami, a czasem jedna porządna kłótnia wystarczy, zeby wszystko zrujnować.
Alkoholizm. Niektórym, predysponowanym genetycznie ludziom wystarczy pare posiedzeń z kumplami na studiach, żeby zrujnować sobie całe życie.
Budowa domu. Lata wyrzeczeń i planowania, tymczasem wystarczy glupi pożar albo wichura, zeby w 5 minut stracić to wszystko. A i tak większości nawet i to się to nie uda w obecnych warunkach i nie dojdzie do tego levelu.
Do tego coraz częściej, coraz więcej miejsc do testowania naszych słabości. Automaty z przekąskami, striptiz bary, kebaby na każdym rogu, imprezy firmowe, reklamy chwilówek w telewizji, tiktoki i aplikacje hazardowe w telefonie, które ultraszybko uzależniają - it's over.
Ktokolwiek ustalał zasady tej gierki, jest ultra ch*jkiem.

#zycie #przemyslenia #gownowpis
a5c57e53-ac86-4dae-8a24-024be5282437
maly_ludek_lego userbar
16

@maly_ludek_lego słowo klucz: umiar. We wszystkim k⁎⁎wa. Trzeba się cały czas kontrolować i trzymać dyscyplinę. I wtedy żyje się dobrze.

@maly_ludek_lego chyba chciałeś rozpisać życie w krótkim poście.

To nie jest kwestia kapitalizmu XXI wieku, tak działa życie - łatwo i szybko jest rujnować, a buduje się bardzo długo. Życie wymaga cierpliwości i świadomych decyzji, bo brak wysiłku przynosi tylko straty

Zaloguj się aby komentować

Zastanawiam się jak ci ludzie żyją w dużych miastach xD W tej chwili koszt mieszkania ok 55m2 to jakieś 600k. Do tego dochodzi dobre 100k na remont, co daje nam 700k.

Przy wkładzie własnym na poziomie 21 %, rata kredytu to ok 3700 zł. Przy czym, para musi zaoszczędzić aż 145k mieszkając do tej pory na wynajmie, więc bez pomocy rodziców wydaje się to fikcją, no ale dobra.

3700 zł + ok 900 zł czynsz z rachunkami to 4600 zł. Tyle trzeba płacić co miesiąc za mieszkanie przez X-lat, które jest rzekomo twoje.

Mówimy tu o pakiecie "minimum" dla pary 2+1, a więc dwójki ludzi, którzy chcą mieć dziecko. Najpierw muszą uzbierać po +70k na łebka, a potem płacić 4600 zł miesięcznie, żeby mieć gdzie spać XD Oczywiście cena nieruchomości nie jest brana ze ścisłego centrum, a raczej obrzeżnych dzielnic.

W sytuacji, gdy ktoś ma dwójkę dzieci, ma przesrane, bo musi być chyba dyrektorem w firmie lub handlowcem w bardzo dochodowej branży, opcjonalnie lekarzem lub dobrym adwokatem (to jest bardzo konkurencyjna branża).

Weźmy sobie taki związek: Strażak i nauczycielka. Nie sa to złe zawody. Taki strażak zarabia z 6k. Ale 2300 zł musi oddać na mieszkanie. Zostaje mu 3700 zł. Minus koszty wyżywienia, paliwo, wydatki na dziecko (same 800+ nie pokryje wszystkiego) i chłop się musi martwić, czy naprawi auto, lub ma dylemat czy iść do dentysty w tym miesiącu czy kupić sobie buty XDDDDDDDD

Wegetacja. Branie kredytu na mieszkanie powyżej 40m2 we dwójkę, to trzeba zarabiać we dwójkę jakieś 18k, żeby wyżyć. Ile osób tyle zarabia, rynek pracy weryfikuje. Zwykłych ludzi jest jednak więcej niż zamożnych. Nie tylko programistów czy inżynierów, ale też: specjalistek ds kadr i płac, pielęgniarek, nauczycielek czy strażaków, policjantów, urzędników czy elektryków. Ich zawody są też potrzebne.

W obecnej chwili zarabiam niewiele mniej niż ten strażak, a jeszcze mogę podnieść sobie w robocie progi premiowe. I powiem tak - mam własne mieszkanie w części domu (do remontu co prawda), ale przy moich obecnych zarobkach na poziomie 5300 zł nie ruszam nawet tego i siedzę u starych i oszczędzam, bo za rok-półtora jak zmienię pracę na lepiej płatną, to wtedy dopiero się wyniosę (w mojej branży doświadczenie jest jak złoto, a ja mam 28 lat i obecnie fajną pracę pod kątem zdobywania go). Nie wyobrażam sobie, żebym musiał sobie liczyć grosz do grosza każdego miesiąca i żreć żarcie z promocji z Biedronki albo tankować do połowy auto lub nie wyjść na piwo z kumplami w sobotę. A ja żyję w mieście 100k ludzi, a nie Gdańsku czy Krakowie.

Pytanie brzmi - jak ci ludzie żyją?

#nieruchomosci #pieniadze #zycie #takaprawda #gownowpis #przemyslenia
23

Całe życie na kredycie. Pół życia nie brałem ani jednego kredytu i tak zamierzam przeżyc kolejną połowe :).

Też się zastanawiam jak ci ludzie żyją, mam kredyt 2% (rata zaledwie 2500), pensję programisty + żona coś dorzuci, a i tak do niedawna udawało nam się przepieprzyć cały hajs na same ważne rzeczy. Na wakacjach nie byliśmy.

Opłaty mamy znacznie wyższe, bo mamy dom, ale kurde faja, dopiero po moim przejściu na jdg stać nas na jakieś remonty

Pytanie brzmi - jak ci ludzie żyją?


normalnie tylko dużo zarabiają i zapierdalają

Zaloguj się aby komentować

W przyszłym roku będę ogarniać mieszkanie na 1 piętrze w rodzinnej kamieniczce. 90m2. Będzie to trzeba wcześniej ogrzać (dom), kupić piec i tak dalej, bo na gaz to się chyba nie opłaca grzać, tata ma bardzo wysokie rachunki za ogrzewanie zimą.

Powiedzmy, że przy rachunkach (ogrzewanie+rachunki) zimą 1500 zł i latem z 400 zł, będąc na moim miejscu, ile powinna zarabiać taka osoba, żeby sobie samemu na czilu żyć? To znaczy, ile w tym przypadku by wam starczyło minimum, a ile optymalnie? Pytam z ciekawości. Jestem singlem.

#pytanie #zycie #mieszkanie #gownowpis #przemyslenia
#pracbaza
16

@Lopez_ Ogólnie to sam musisz sobie to policzyć. Zobacz jakie masz teraz wydatki na żarełko, bo niektórzy kupują produkty mięsopodobne w biedronce, a inny nie zjedzą nic gorszego niż wołowina wagyu jak @FriendGatherArena . Głównymi wydatkami są rachunki (które jak widać już znasz) i jedzenie. Reszta to "niepotrzebne" dodatki.

Dla przykładu, moja babcia jest już singlem od dawna i daje radę za ~ 1500 zł miesięcznie z jakimiś dodatkami socjalnymi na rachunki... Pieniędzy od nikogo przyjąć nie chce, a sama potrafi odłożyć na nowy TV. Jak ona to robi? C⁎⁎j wie...

Zaloguj się aby komentować

mi akurat nie przeszkadza, wstaje rano do pracy xd

gorzej w weekend, wtedy pierwszy sięgnąłbym po proce i wystrzelał wszystkie, a drzewa wokół powycinał, żeby inny c⁎⁎j nie przyleciał na miejsce tego poprzedniego

5 rano to elegancka godzina. Wstaniesz, ogarniesz się, zrobisz masę rzeczy i zorientujesz się, że dopiero godzina 9, a dzień się jeszcze nie zaczął.


Minusem jest to, że trzeba iść spać przed 22, żeby móc tak funkcjonować

Zaczynają już od 4. O 5 to ja już śniadanie jem

Zaloguj się aby komentować

Następna