Zdjęcie w tle
Wrzoo

Wrzoo

Gruba ryba
  • 543wpisy
  • 5273komentarzy
Wrzoo userbar

Czytam na #bookmeter, piszę w kawiarence #zafirewallem, o wodzie przypominam w #codziennepiciu

639 + 1 = 640

Tytuł: Necrovet. Radiografia bytów nadprzyrodzonych
Autor: Joanna W. Gajzler
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 368
Ocena: 6/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5099834/necrovet-radiografia-bytow-nadprzyrodzonych

Trzeci tom serii o weterynarzach, którzy poza zwykłymi zwierzętami leczą też zwierzęta fantastyczne. Seria ta jest dosyć lekka i przyjemna - na tyle, że każdy tom można połknąć w 2-3 dni.

Akcja trzeciego tomu rozpoczyna się tam, gdzie zakończyła się akcja drugiego tomu; dzięki temu ciągłość wydarzeń jest zachowana. Głównymi bohaterami są technicy weterynarii, Florentyna i Bastian (będący faunem), którzy pracują w lecznicy doktor Izabeli (będącej weterynarką-nekromantką, a dodatkowo - liczem).

We wsi, w której żyją i pracują, dochodzi do nietypowych wydarzeń: ktoś albo coś rozkopuje groby ludzi i zwierząt i ewidentnie żywi się rzeczonymi trupami i padliną. Ponadto, Florka poważnie rozważa rozpoczęcie nauki magii w celach weterynaryjnych. Jednak po wizycie w magicznym "laboratorium" doktor Izy zaczynają się z nią dziać niepokojące rzeczy...

Mam mieszane uczucia co do tego tomu. Początkowy hype na serię już trochę mi zszedł, i zaczynam zauważać irytujące drobiazgi. Kojarzycie, gdy czytacie czyjeś pierwsze opowiadania lub powieści, i dana osoba ewidentnie opisuje swoje życie, a główny bohater to jej wyidealizowana wersja? Tak jest trochę z "Necrovetem" - główna bohaterka jest tak specyficzna i robi tak specyficzne rzeczy (granie na Switchu, wzmianki o chodzeniu do kościoła, zauroczenie królikami), że zagłębiając tę książkę ma się poczucie czytania czyjegoś pamiętnika, albo wręcz czyichś cringe'owych postów na Facebooku. Taki książkowy ekshibicjonizm.
Wydarzenia i wątki z tego tomu też nie są już tak ciekawe, jak w poprzednich dwóch.

Tym niemniej, podobają mi się opisy magicznych stworzeń i sposobów ich leczenia. Tu książka zachowuje swoją wartość.

Prywatny licznik (od początku roku): 38/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazka #ksiazki #czytajzhejto #fantasy
Wrzoo userbar
4c8f8aad-6f9f-4510-9575-fc4970ba9282

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia

Dobry deń! Za spóźnienie przepraszam, już jedziemy z #codziennepiciu

Wyspani? Wypoczęci? ...no pewnie, że nie, kto byłby wyspany we wtorek? Ale z pewnością już zaczęliście się nawadniać, prawda? Jeśli tak, to winszuję. A jeśli nie lub czujecie niedosyt, to zapraszam na wspólną szklaneczkę wody lub innego nawadniającego medium.

PS. Dzisiejszy mem podrzucił gościnnie @Dziwen - gorąco dziękuję, pan w różowym zawsze poprawia humor

#kontrolanawodnienia #woda #odwodnienie #przypomnienie
Wrzoo userbar
d58af4ab-17a3-4ccf-b5de-c1f670df8b50

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Kontrola nawodnienia

Poniedziałek. Znowu. I może mogłby nas to załamać, ale mamy... #codziennepiciu

Jak tam, wyspani? A nawodnieni? Jeśli w obu przypadkach nie, to chociaż z jedną z tych kwestii możemy coś zrobić. To co, po szklaneczce wody?

PS. Ten mem służy za przypomnienie, że powinnam podlać kwiatki w domu. I umyć tę nieszczęsną butelkę.

#kontrolanawodnienia #woda #przypomnienie #odwodnienie
Wrzoo userbar
021494d2-93ec-4960-93f4-8c3cdc0cbaec

Zaloguj się aby komentować

632 + 1 = 633

Tytuł: Trędowata
Autor: Helena Mniszkówna
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Wolne Lektury
Liczba stron: 672
Ocena: 7/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/wydania/5090614/tredowata

Na początku lipca miałam sen typu "zmęczonego" (bo najbardziej wyraziste sny śnią mi się, gdy jestem wybitnie zmęczona). W śnie tym wróciłam do czasów gimnazjalnych. Był pierwszy dzień zajęć w szkole, pierwszą lekcją był język polski. I okazało się, że przez wakacje mieliśmy obowiązek przeczytać "Trędowatą" Heleny Mniszkówny. Nauczycielka zaczęła nas odpytywać, a ja tak się zestresowałam, że nie przeczytałam lektury, że aż się obudziłam.

...I to sprawiło, że postanowiłam przeczytać książkę, która w zasadzie nigdy lekturą nie była. Ale wiecie, na wypadek, gdyby sen miał wrócić, to będę teraz mogła udzielić poprawnych odpowiedzi na odpytce.

Główną bohaterką jest Stefania Rudecka, dziewczyna pochodząca z niezbyt znanego i niezbyt bogatego szlacheckiego rodu. Trafia ona do miejscowości Słodkowice, gdzie ma objąć roczną posadę nauczycielki dla Luci Elzonowskiej, córki baronowej. Poznaje przy tym kuzyna Luci, ordynata Waldemara Michorowskiego - człowieka utytułowanego i piekielnie bogatego. Z początku Stefcia nie pała do niego sympatią, ale z czasem rodzi się między nimi uczucie.

"Trędowata" nie jest jednak bynajmniej powieścią o szczęśliwej miłości bez przeszkód. Miłość Waldemara do Stefci uważana jest za występek wobec kultury, wartości i etyki arystokracji. Młodzi muszą walczyć z przekonaniami nie tylko innych rodów, ale też własnej rodziny.

Powieść ta urzekła mnie niezwykłymi zarysami przyrody oraz celnymi i bogatymi opisami światów wewnętrznych bohaterów, które stanowią dowód, że pani Helena była osobą o niecodziennej wrażliwości. Przy koncówce oczy mi zwilgotniały, nie kryję. To, co sprawiało mi trudność w odbiorze, to początkowe przystosowanie się do już archaicznego dla nas jednak języka oraz pewne moralizatorstwo, które da się wyczuć ze słów postępowego Waldemara wobec bardziej konserwatywnych arystokratów.

Solidne paliwo do myślenia daje to, że akcja rozgrywa się na przełomie XIX i XX wieku. Została wydana w roku 1909. I gdy pomyśli się, że ten skostniały świat arystokracji, wszelkie maniery, oceny, kasty, podziały w ciągu 5 lat w zasadzie stracił znaczenie, jednocześnie można odczuć niejako tęsknotę za tamtymi czasami, jak i ulgę, że nie musiało się ich doświadczyć.

Prywatny licznik (od początku roku): 37/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #literaturapiekna #tredowata
Wrzoo userbar
2e21da7e-89e9-446d-afbf-ea9dae25958f

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia 💧

Żyjecie? Wstaliście? To zapraszam na #codziennepiciu 💛

Wszystkim nieprzytomnym wznoszę toast szklaneczką wody. Jeśli jeszcze się nie napiliście lub czujecie odwodnienie po wczorajszych swawolach, to przypominam, że warto się napić dla poprawy samopoczucia.

PS. Dzięki za wczoraj, #zafirewallem 💛jesteście super!

#kontrolanawodnienia #woda #odwodnienie #przypomnienie
Wrzoo userbar
4ba1462f-6378-4e4d-8abc-7b4007c4a0b2

Zaloguj się aby komentować

W razie czego, siedzimy na schodach przy pinezce, znak rozpoznawczy: to sombrero.

@KatieWee @George_Stark

#hejtopiwo #hejtosoczek #hejtowoda #zafirewallem
Wrzoo userbar
877e6226-5e41-4be7-bc71-bc989007746c
Modrak

@Wrzoo będę jakoś za 15 minut i #nakurwiamynawadnianie 😉🍻

starszy_mechanik

Co to brązowe spływa ze śmietnika ಠ_ಠ

Johnnoosh

@Wrzoo Mógłby każdy przynieść baniak 5l wody żeby się łatwiej rozpoznać 😄

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia

Uff, zdążyłam! Dzień dobry Państwu, zapraszam na #codziennepiciu

Dziś nadaję gdzieś spomiędzy suszenia włosów i pakowania plecaka, bo już za godzinkę będę w pociągu na dzisiejsze #hejtopiwo / #hejtosoczek / #hejtowoda . Ale tymczasem chciałabym się dowiedzieć, kto już otworzył zaspane oczka i zaczął się nawadniać?
...a jeśli jeszcze nie Ty, to cho na szklaneczkę. Proponuję wodę, ale wiadomo - na co masz ochotę, to wypij.

PS. Notka dla siebie: nie zapomnij szczoteczki do zębów i czytnika

#kontrolanawodnienia #woda #odwodnienie #przypomnienie
Wrzoo userbar
97c08d9f-0c93-4831-9b1a-edf42ed6831a
Pan_Buk

@Wrzoo piję wodę. a gdzie to hejtopiwo? Pytam, bo kiedyś mi przeszło koło nosa w Katowicach, więc wolę się upewnić.

Zaloguj się aby komentować

Drogie Poetki, Drodzy Poeci,

jest mi miło tą nocną porą otworzyć kolejną edycję naszej bitwy #nasonety - już XXXV - w naszej wirtualnej kawiarence #zafirewallem .

Jako że jutro (a w zasadzie już dziś!) świętujemy nasz kawiarenkowy spęd, sonet #diproposta będzie meta-odezwą do wszystkich poetów, tych aktywnych i tych marzących o tworzeniu.

Aleksander Puszkin

Do poety
  Poeto! za nic miej pospólstwa wzgląd i łaski,
  Zachwytów minie krzyk i chwały jednodniowej,
  Usłyszysz głupca sąd, śmiech tłumu albo wrzaski,
  Lecz ty, jak kamień, bądź spokojny i surowy.

Tyś król — pozostań sam. Nie chyląc dumnej głowy,
  Wolności drogą idź za wolnej myśli blaskiem,
  Owoce lubych dum w kształt doskonaląc nowy —
  I wzniosły pełniąc trud, wzgardź laurem i oklaskiem.

Tyś sam nagrodą swą i dzieł najwyższym sądem,
  Ty najsurowszym sam ocenisz je poglądem.
  Czyś swoim dziełom rad, twórco z wejrzeniem srogiem?

Rad jesteś? Niech więc tłum znieważa je zawzięty,
  Niech pluje w ołtarz twój, gdzie ogień płonie święty,
  I niech uciechę ma, kołysząc twym trójnogiem.

***

Zasady, jakie są, nasze wygi znają, ale przypomnę dla wszystkich tych, którzy zechcieliby dołączyć:

Skrót zasad:

  • piszemy sonet w odpowiedzi na ten wyżej, ma się z nim rymować
  • rymujące się słowa nie mogą się powtórzyć, nie można użyć "łaski", "sądem", "święty" itd.
  • sonet piszemy w społeczności Kawiarnia "Za Firewallem"
  • umieszczamy tagi #diriposta i #nasonety żeby inne ludki dostały powiadomienia (albo i nie dostały)

#poezja
Wrzoo userbar
f7a29c41-6c2f-4105-a81b-e8c21280d301
UmytaPacha

@Wrzoo fotomontaż, owcy nie będzie

George_Stark

rymujące się słowa nie mogą się powtórzyć, nie można użyć "łaski", "sądem", "święty" itd.


Haha! Akurat!

UmytaPacha

@Wrzoo kto będzie robił za reportera? bo chcę mieć relację pisemną jak z meczu:


18:14 Splash się nie schylił i przywalił czołem w most

18:17 smok czosnkowy przyniósł mazaki w hejtoblue do podpisywania kartek, ale znowu wydrukowali na odwrotnej stronie

18:25 Dżordż dotarł z okręcia

18:32 Dżordż półnagi i pijany improwizuje wiersz na Bachanalia

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia

Przeżyliśmy! Dotrwaliśmy! Zapraszam na piątkowe #codziennepiciu

No, pochwalcie się, co dobrego dziś już wypiliście? Jakaś dobra kawusia z dripa? Energetyk z limitowanej serii? Woda z lokalnej rozlewni?
A jeśli poranne sprawy złapały Was za szybko i dopiero teraz macie chwilę na zadbanie o siebie, do zapraszam Was do wspólnej szklaneczki wody.

PS. Ależ czas szybko mija przy robieniu memiczków, już prawie dziesiąta! Ale trzeba było przygotować się nie tylko na dziś, ale i na weekend...

#kontrolanawodnienia #woda #picie #nawodnienie
Wrzoo userbar
65d39049-9789-47a5-ad27-6089edc002e6
splash545

@Wrzoo jutro będziemy robić wspólne #codziennepiciu na schodkach

Marcowy_Kot

@Wrzoo Było wcześniej nawodnienie, czas na deser 😋

aa012678-4cf3-46bb-b906-f14938b92c3c

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia

Pięknego czwartku, misie pysie! Przybywam z #codziennepiciu

Śniadanko zjedzone? Fenomenalnie! No to teraz zachęcam do zadbania o swoje nawodnienie. Co dobrego do wypicia macie dziś w planach? I czy dołączycie się do wspólnej szklaneczki wody?

PS. Lubię próbować kranowianki w miastach, które odwiedzam. Jak na razie, najsmaczniejszą wodę piłam w górach i na lubelskiej wsi; najgorsza z kolei była ta z Katowic.

#kontrolanawodnienia #woda #odwodnienie #przypomnienie
Wrzoo userbar
8eedfa10-9e5b-42c9-a5c8-528ea613f80f
WalIy

Póki co lecę na kawie ale zaraz odpalam butle Muszynianki

Nimaskalisto

Kawka -

Sok pomidorowy -

Kefir -

Szklanka zimnej substancji (wody) -

Żurek -

Panda

@Wrzoo W domu do czajnika wlewam przefiltrowaną, a do gardła czystą kranówkę.

W pracy jednak kranówka leci do butelki filtrującej.

Zaloguj się aby komentować

#naopowiesci

Uff, udało mi się - bałam się, że nie wyrobię się z tym tekstem przed naszym sobotnim kawiarenkowym spędem. Ale szczęśliwie go ukończyłam, choć znów ledwo pomieściłam się w limicie. ( ಠ ͜ʖಠ)

***

Order Męstwa

Życie w Cytadeli nie było szczególnie ciekawe. Jasne, zdarzały się burdy w tawernie czy okazjonalne włamy do magazynu zasobów, z których z niewiadomego powodu znikały garnki, ale były to sytuacje indycentalne. No, jeszcze raz kiedyś jakiś mag z wymiany z Fortecy spadł z drugiego piętra gildii i połamał sobie nogi. Ale do czarowania nie potrzebuje nóg, tylko rąk, prawda?

Ale ja się w sumie nie znam, mieszkam tu od dość niedawna. Przywieźli mnie tu po udanej obławie na mój dom, Bastion, i zamiast użyć mnie jako mięso armatnie, zostawili mnie na murach, żebym broniła tego majdanu. Ja! Miałabym bronić tego miejsca pod czerwoną flagą! Wolne żarty. No, ale przydział to przydział, co poradzisz. Codziennie, od prawie roku, wchodzę na 8 godzin jak złoty smok przykazał, a po godzinach błąkam się po bagnach wraz z moim kumplem, Gnollem. I marzę o tym, żeby jednak wrócić kiedyś do Bastionu. Wtedy jednak przypominam sobie, że Bastionu, jaki pamiętam, zapewne już nie ma. Nie słyszałam później żadnych wieści. Nie wiem, co stało się z moimi braćmi i siostrami.

Gnoll jest wyszczekany jak mało kto, co nawet mnie cieszy, bo dzięki temu nie spędzamy czasu w ciszy. Mówi, że nie urodził się w samej Cytadeli, tylko w siedlisku w okolicy tartaku, ale jako dzieciak często przechodził przez dziury w murach obronnych i zwiedzał tereny. Dzięki temu stał się moim przewodnikiem po tym szambie. A, uwierzcie mi, capi tu równo. I to wcale nie od demigorgon. Tyle dobrego, że tutejszy kowal umie podkuwać i moje kopyta, bo inaczej kompletnie by mi pogniły. Może podkowy nie są takie eleganckie, jak w Bastionie, ale liczy się aspekt praktyczny.

Gnoll również pracuje na murach obronnych. Co prawda jest na pierwszej linii obrony i to najpewniej on dostanie z katapulty, jak dojdzie do walki, bo - jak sam się określa - jest mięsem armatnim. Chociaż, powiem szczerze, groźnie wygląda z tym kiścieniem w rękach. Jeśli miałabym napadać na jakiś zamek, to nie chciałabym się mierzyć z takim kundlem, jak Gnoll.

Nadszedł poniedziałek (astrologowie ogłaszają tydzień Wiwern, w Cytadeli w związku z tym odbywa się festyn), i nic nie zwiastowało, by miał się różnić od innych poniedziałków. Jednak od samego rana czułam, że coś jest nie tak. Początkowo zwalałam to na wstanie lewym kopytem, następnie o zjedzenie nieświeżych liści (z uwagi na niedobór świeżych - ewidentnie mają problem z gospodarką rolną), ale nos podpowiadał mi, że coś tu śmierdzi. I to bynajmniej nie z siedliska jaszczuroludzi. 
Zagadka rozwiązała się, gdy kopytkowałam już na swoje miejsce przy lewej blance - zorientowałam się, że Gnolla nie ma. A zawsze, ale to zawsze przychodził przede mną. Głównie dlatego, że przed pracą zwykł wychodzić na spacer, więc wstawał dość wcześnie rano. 

Zapytałam się Jaszczuroczłeka na wieżyczce, czy widział gdzieś Gnolla. Może biedak znowu się przyblokował w jakiejś wnęce i nie mógł się wydostać, jak to już kiedyś było? Ale jaszczuroczłek tylko pokręcił głową i wrócił do tępego wpatrywania się w horyzont. 
Minęła godzina, za nią kolejna, i nim się zorientowałam, było już po warcie. Zabrałam swoje manele do tobołka, zarzuciłam go na grzbiet i wyszłam przed Cytadelę, by rozpytać okoliczne hordy i watahy, czy nie widziały Gnolla. Niestety, ani Nagi, ani Ifryty, z którymi się kumplowałam, nie miały dla mnie dobrych wieści. Gnoll rozpłynął się, jakby wpadł w portal.

Mocno już zaniepokojona udałam się do Drzewa Wiedzy na konsultację - no bo kto inny miałby coś wiedzieć, jak nie Drzewo Wiedzy? Drzewo, widząc niebohatera, od razu zaśpiewało o opłatę w drewnie. Nie chciałam dopytywać, do czego jest mu ono potrzebne. Niestety, Drzewo potwierdziło moje przeczucia. Swoim trzecim okiem widziało Gnolla, zmierzającego za jakimś bohaterem do monolitu wejścia.

Nikt nie wiedział, dokąd prowadzi monolit wejścia. Kto do niego wszedł, nigdy z niego nie wyszedł. Może dlatego, że nie był monolitem przejścia, ale takie rzeczy wiedzieli tylko bohaterowie. I w zasadzie tylko oni przez niego przechodzili - nie kojarzę żadnego przypadku jednostki, która sama z siebie przeszłaby przez portal. 
Zawahałam się. Nie byłam pewna, co robić. Wejść do portalu? Tylko dokąd trafię? Czy uda mi się przejść w całości? Nie chciałabym skończyć jako pół człowieka, pół konia. Ani pół człowiekokonia i pół człowiekokonia. 
A jednak… czułam pod skórą, że Gnoll mnie potrzebuje. Głównie dlatego, że nie pożegnał się ze mną. Był w końcu moim najlepszym kumplem, wiedział, że mógłby mnie obudzić o dowolnej porze. No i sam z własnej woli nie wszedłby do monolitu, często powtarzał, że się ich obawia. Musiało stać się coś złego, musiał nie mieć wyboru. 
Skończyły mi się jednak punkty ruchu na ten dzień, więc stwierdziłam, że zatrzymam się na noc i odpocznę przy drzewie.

***

Nazajutrz spakowałam swoje rzeczy, ponownie zarzuciłam tobołek na grzbiet i pożegnałam się z Drzewem, układającym od rana zachomikowane drewno na równe stosiki. Wzięłam kilka głębszych oddechów i ruszyłam w stronę monolitu. 

Monolit dziwnie przyciągał. Wirujące w środku niego gwiazdy mamiły mnie swoim blaskiem. Czułam, jak włosy na moim ciele delikatnie wyginają się z jego stronę. “Czy ja naprawdę zamierzam to zrobić?”, zapytałam samą siebie w myślach. A potem pomyślałam o tym, jak Gnoll podszedł do mnie na drugi dzień po moim przybyciu do Cytadeli i wręczył mi Order Męstwa, zadiablikowany jakiemuś pijanemu bohaterowi, leżącemu nieopodal karczmy. Ten nieoczekiwany prezent podniósł moje morale i sprawił, że uwierzyłam, że w tym miejscu mogę znaleźć przyjaciół. 
Łezka spłynęła po mojej twarzy, co wyrwało mnie z zadumy. Być może to wina monolitu, bo nie zdarzało mi się płakać. Otrząsnęłam się, potupałam nerwowo kopytami, ostatni raz obejrzałam się za siebie, po czym powiedziałam do siebie:
– Raz kościejowi śmierć!
…i weszłam w gwiazdy.

***

Obudził mnie szum fal. Przetarłam oczy, do których zdążyło nalecieć trochę piasku. Najwyraźniej leżałam na otwartym słońcu na tyle długo, że prześwietliło mi oczy. Nie do końca widziałam, gdzie jestem, ale byłam pewna, że nie umarłam. A to już stanowiło dobry znak. 

Podniosłam się trochę i oparłam dłonie o podłoże, które wydało się dziwnie niepodłożowe. Leżałam na plaży, ale wokół mnie rozsypane były przedmioty - i to właśnie na jeden z nich trafiła moja ręka. Był to długi drzewiec, zwieńczony seledynową flagą. Tuż obok leżała księga zaklęć, order od Gnolla, oraz… katapulta? 
Mój wzrok powoli wracał do siebie, więc rozejrzałam się po okolicy. Przede mną szumiało otwarte morze, niedaleko majaczyły skały z butwiejącymi resztkami jakiegoś okrętu. Nad nimi pyszniło się poranne letnie słońce - znak, że patrzę na wschód. 
Przypomniałam sobie mapę naszego świata. O ile nie wywiało mnie do podziemi, to znajduję się na krańcu wszystkiego. Ale w podziemiach nie byłoby słońca. A to oznacza… Nie może być! Bastion położony był na północnym wschodzie - czy istnieje więc szansa, że dotrę do domu?

Podniosłam się na kopyta i rozprostowałam kończyny. I wtedy przypomniałam sobie, dlaczego przeszłam przez monolit. Nerwowo zakręciłam się, wypatrując w okolicy Gnolla. Ale nic z tego. Parokrotnie głośno wykrzyknęłam jego imię.
– Nie ma go tu. Ale był! - usłyszałam krzyk od strony morza.
Była to syrena, której początkowo nie zauważyłam. 
– Wiesz może, w którą stronę poszedł? - odkrzyknęłam do niej.
– Na zachód! Szedł z jakimś szemranym bohaterem w brązowym płaszczu. 

Podziękowałam jej, a ona życzyła mi szczęścia. Spojrzałam jeszcze na przedmioty, leżące wokół, i po chwili wahania chwyciłam drzewiec z flagą oraz książkę. “No dobra, co złego się może stać?”, pomyślałam, i ruszyłam wraz ze słońcem.

Po kilkunastu krokach zauważyłam, że katapulta powoli potoczyła się za mną. Gdy się zatrzymałam, ona też stanęła. Najwyraźniej magia monolitu przywiązała ją w jakiś sposób do mnie. Wzruszyłam lekko ramionami i uznałam, że później zastanowię się, jak to odkręcić. Może spotkam jakiegoś maga po drodze, który pomoże mi zdjąć czar.
Okolica wydawała się dość bogata. Nieustannie znajdowałam kufry ze złotem, trafiłam na bibliotekę, akademię wojny… Podjadłam sobie w obozie najemników, napiłam się w fontannie młodości, i z każdym krokiem czułam, że coś we mnie rośnie. Jakby… doświadczenie?

Przyłączały się też do mnie grupy jednostek. Wśród nich było parę meduz, którym nie miałam odwagi spojrzeć w oczy, horda chochlików, które non-stop coś podpalały, a także - co bardzo mnie zdziwiło - grupa aniołów, najwyraźniej wygnanych z zamku. Nie odmawiałam nikomu - wspólnie szliśmy ku zachodowi, każde z nas inne, ale szukające swojego miejsca na świecie. 

W pewnym momencie trawa pod naszymi nogami zrobiła się jakby nieco zieleńsza, a ja poczułam znajomy zapach. Mieszkając w Bastionie nigdy nie wychodziłam poza jego mury. Ale pamiętałam parę kluczowych punktów orientacyjnych, jakie widziałam przez szpary wozu, którym wywieziono mnie po walce: obserwatorium na wysokim drzewie i budzącą lęk smoczą utopię. Wejście na obserwatorium utwierdziło mnie w tym przekonaniu: zobaczyłam w oddali zamglone mury Bastionu.

Serce zabiło mi szybciej. Nie wierzyłam trochę, że widzę swój dom. Choć kopyta chciały mnie pognać wprost do znanych mi murów, musiałam sobie usilnie przypominać, po co tu jestem: żeby odnaleźć Gnolla. Nie było jednak po nim śladu, spotkane po drodze jednostki nie miały dla mnie żadnych wskazówek. 

Nasza grupa, pod moim nieformalnym przywództwem, pokierowała się w stronę Bastionu. Gdy się zbliżaliśmy zobaczyłam, że u wejścia dalej widnieją znienawidzone przeze mnie czerwone flagi. Łudziłam się, że może coś się zmieniło, że nasi bohaterowie wrócili, ale wyglądało na to, że moje nadzieje były płonne. Jako że większości skończyły się punkty ruchu, postanowiliśmy rozbić obóz pod lasem i zaczekać do rana.
– Zamierzasz poprowadzić atak? Jeśli tak, to polecam na początku rzucić spowolnienie, to nam pomoże się ogarnąć na polu walki - powiedział jeden z aniołów zaciągając się, gdy ifryt pomógł mu odpalić fajkę.
Nie brałam tego wcześniej pod uwagę. Nagle dotarło do mnie, kogo mogą we mnie widzieć istoty, które towarzyszyły mi w tej podróży.
– Hej, sekunda. Spokojnie. Przecież ja nie jestem bohaterem! - zawołałam, a wszystkie oczy zwróciły się ku mnie.
– Jak to nie? Przecież masz flagę, katapultę i księgę czarów - powiedziała z pewną pretensją w głosie królewska naga. - Tej ostatniej niektórzy bohaterowie wręcz nie mają, więc już jesteś w tym obszarze do przodu.
– Ale… ale… Ja jestem tylko centaurką? - zapytałam niepewnie, rozglądając się po twarzach otaczających mnie jednostek.
– Jesteś AŻ centaurką. - usłyszałam zza pleców. Gdy się odwróciłam, moim oczom ukazał się… Gnoll.

Nogi się pode mną ugięły, gdy zobaczyłam, że to faktycznie mój przyjaciel z Cytadeli. Gdy już wypadł z moich objęć (pokasłując nieznacznie, bo chyba przesadziłam z siłą) i ogólne okrzyki radości ucichły, Gnoll poprosił do kręgu zakapturzoną postać w brązowej szacie, która wyszła z mroku lasu. Spięłam się, zaalarmowana. Czy to był porywacz Gnolla? O co tu chodziło? Próbowałam dojrzeć jego twarz pod kapturem, ale… nic pod nim nie było.
– To Mnich - przedstawił nas sobie Gnoll, a ja dalej nie mogłam zrozumieć, co się dzieje. Gnoll pospieszył jednak z wyjaśnieniem. - Mnich pojawił się kilka dni temu na naszym zamku jako bohater, z flagą i w ogóle. I powiedział mi, że jego bohater zginął w walce, a on został sam został porzucony przez najeźdźcę na polu. Tułał się trochę, aż przeszedł przez monolit, który doprowadził go do naszej Cytadeli. Najwyraźniej gdy jednostka bez bohatera przechodzi przez monolit, jego magia zmienia tę jednostkę w bohatera!
Jego słowa powoli zaczęły układać się w całość w mojej głowie. Czy to oznaczało, że…
– I najwyraźniej ty też stałaś się bohaterem! I to z jaką armią! - powiedział z uśmiechem Gnoll. 
– Ale… dlaczego zniknąłeś bez słowa? Martwiłam się o ciebie, ziom! Szukałam cię wszędzie, myślałam, że zostałeś porwany!
Gnoll wyszczerzył kły. 
– Widzisz, postanowiliśmy z Mnichem zobaczyć, co stało się z Bastionem. Można powiedzieć, że… poszliśmy na rekonesans. Bo wiesz, zbliża się twoja rocznica pobytu na Cytadeli, i pomyślałem sobie, że fajnie byłoby zrobić ci jakiś prezent. No, i nie uwierzysz! Ci debile zostawili zaledwie grupę jakichś goblinów i parę orków na murach. 
Gnoll przestał mówić, a ja dalej stałam i się na niego patrzyłam. Wszyscy inni też zamilkli i najwyraźniej czekali na moją reakcję. A ja nie wiedziałam, co powiedzieć. Ale czułam, że do oczu napływają mi łzy.
– Gnoll, Ty dupku - wypadło ze mnie w końcu, i na dobre się rozbeczałam. - Nigdy więcej tak nie uciekaj bez słowa!
Moi towarzysze roześmiali się i zaczęli klepać mnie po bokach. Wstąpiła we mnie radość, jaką czuje się chyba tylko wtedy, gdy ma się poczucie przynależności do grupy. Ot, ludzie, których poznało się w drodze, stali się moimi przyjaciółmi.
– To co? - Gnoll podparł ręce na bokach i szczerząc się, zapytał: - Idziemy odbić nasz zamek? 

#tworczoscwlasna #zafirewallem
Wrzoo userbar
a7bcf669-3124-4ad8-9c4a-94c659ac281b
DiscoKhan

@Wrzoo


No, jeszcze raz kiedyś jakiś mag z wymiany z Fortecy spadł z drugiego piętra gildii i połamał sobie nogi. Ale do czarowania nie potrzebuje rąk, tylko nóg, prawda?


Szybko, popraw zanim ktoś inny zauważy lekkie pomieszanie xD


Póki co lece czytać dalej.

splash545

@Wrzoo Uuu ale bym teraz pograł w hirołsiki Takiego uniwersum się nie spodziewałem, bardzo oryginalne opowiadanie A tak swoją drogą wyobrażam sobie jak dziwnie musi się je czytać komuś kto nigdy nie grał xd


Widzę, że nie tylko ja miałem motywację oddać opowiadanie przed spędem ( ͡° ͜ʖ ͡°)

sireplama

Spęd to impreza zamknięta?

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia

Wiecie, co jest lepsze od wstawania rano? ...Dużo rzeczy, ale najbardziej #codziennepiciu

Jak wiadomo, środowy dzień to wody czas, dlatego dziś w szczególności zapraszam Was na wspólne piciu. Macie już jakieś piciu za sobą? A chcielibyście jeszcze wznieść wspólnie toast szklaneczką wody? Jeśli tak, to siup - Wasze zdrowie!

PS. Macie już tam burzę na południu? Przyjdzie do nas, czy rozejdzie się po drodze?

#kontrolanawodnienia #woda #przypomnienie #odwodnienie
Wrzoo userbar
94c5ecf5-2367-4a11-9148-13a2d5e1b055
pluszowy_zergling

troszkę upały odpuszczają, okolice 5l

28a51c3a-c774-4182-8ff3-f177197810ed
Jarasznikos

@Wrzoo Używanie słodzonych napojów jako głównego źródła płynów jest jednym z powodów tak powszechnej otyłości. Podczas gdy jedząc 3 burgery, paczkę chipsów i batona masz jakąś szczątkową choćby świadomość że dostarczasz sobie ogrom kalorii, tak w słodzonych napojach tego kompletnie nie czuć. Możesz wlać w siebie litr czy nawet 2 litry coli w dzień i nie zarejestrować że to jakieś 400 kalori na litr.

Zaloguj się aby komentować

Kontrola nawodnienia

Cudnego wtorku, wodne świry! Chodźcie na #codziennepiciu

No to pochwalcie się, kto już dzisiaj zadbał o swoje nawodnienie? Napiliście się już czegoś z rana? Jeśli nie, to to jest dobry moment, by zrobić sobie krótką przerwę od komputera albo telefonu i skoczyć na szklaneczkę piciu.

PS. Dzisiaj nastrój wyjątkowo bożenkowy, upływ czasu, memento mori, panta rei i w ogóle. To chyba znak, że pora odrobinę zwolnić i dać sobie trochę luzu.

#kontrolanawodnienia #woda #odwodnienie #przypomnienie
Wrzoo userbar
8da726f4-4fea-4f94-9e93-ec68e1dee430
Pan_Buk

@Wrzoo właśnie konsumuję dawno nie pitą zieloną herbatę.

Skinnerbox

Od kiedy mam Stanleya to wjeżdża 3 litry wody dziennie

Lubiepatrzec

Dziś wróciłem z pracy dziwnie nawodniony a zawsze jest średnio i muszę nadrabiać wieczorem. Może to dlatego, że cały czas popijałem drobnymi łykami.

Zaloguj się aby komentować

#nasonety #diriposta

Porcelana

Wikłają znów głowy szykany
W srebrze wróg odbija się marnie
Zanika twarz, błądzą oczy sarnie
Żyrandol z kości jak filigrany

Dieta, głodówka, post przerywany
"Wyglądasz pięknie, wyglądasz marnie"
Uwagę na tacę przyjmuje ofiarnie
Udo, centymetr, waga, kilogramy

Detoks z warzywnej cieczy
Cierpienie połykacza mieczy
Czerwony sok na kolanie

Wspomnienie pięknej, żywotnej
Pewnej nocy sobotniej
Żywych dla zmarłej czuwanie

#poezja #tworczoscwlasna w kawiarni #zafirewallem
Wrzoo userbar
moll

@Wrzoo poruszający... mam nadzieję że utwór nie jest oparty o własne doświadczenia

Zaloguj się aby komentować