#zycie

5
307
Mama mi całe życie powtarzała, że ludziom sympatycznym i ładnym łatwiej w życiu. I zawsze mówiłem, że to totalne bzdury. A teraz jeżdżę spotykać się z firmami (handel b2b), to zawsze widzę, że baby kupują emocjami. A tak się zdarza, że czasami kobieta jest menadżerem/kierownikiem, więc osobą współdecyzyjną. W mojej dość krótkiej przygodzie w nowej firmie miałem co najmniej kilka sytuacji, gdzie owe kobiety były ze mną w jednym szeregu do przekonania zarządu do wyboru naszej oferty.

Jestem dość krytyczny wobec siebie, choć jakieś komplementy na temat swojego wyglądu udało mi się usłyszeć od płci przeciwnej. Dziś siedzę na spotkaniu z jedną menadżerką (na oko 33-34 lata). Przez telefon taka dość neutralna, a nawet sroga. Przychodzę, wyjmuję laptopa, gadam, jestem wesoły

No i typiara patrzy nam nie cały czas, zaczyna się uśmiechać, potem już cały czas siedzi z bananem na ryju, robi gimnastykę brwi. Pakuję laptopa i mówię, że zapomniałem pokazać jednej rzeczy, ale nie chcę zabierać jej czasu, na co ona "A ja mam dużo czasu" XD Wychodzę, mówię kiedy spodziewać się oferty, a ona, że już idzie pogadać do szefa.

W sumie zawsze uważałem, że po prostu jestem odbierany jako sympatyczny. Tyle, że po takim przykładzie jak dziś to nie wiem. Od klientek dostaję maile "Bardzo się cieszę, że będziemy razem współpracować" (ze 4 takie maile przez 3 miesiące), od chłopów generalnie praktycznie wcale. Są bardziej analityczni, trudniej ich kupić, zaufanie nie równa się od razu dużej sympatii, co najwyżej pozytywnej ocenie mojej osoby.

Ogólnie mam 185 cm, jestem dobrze zbudowany (4x na siłowni w tygodniu), z ryja nie jestem jakiś brzydki, na spotkanie zawsze ładnie się ubiorę i jestem bardzo dobrym mówcą i zawsze wiem, kiedy mogę skrócić dystans i zażartować, z babami zawsze też warto wplątywać jakieś anegdotki z życia prywatnego, ale cały czas uważałem, że to się nie liczy na spotkaniach w pracy, bo nikt na to nie zwraca uwagi i ocenia tylko to, z czym przychodzisz + to jaki jesteś jako człowiek.

Do sedna: To co one w końcu mnie kupują jako chłopa czy jako merytorycznego i sympatycznego przedstawiciela firmy?

#logikarozowychpaskow #pracbaza #zycie #gownowpis #przemyslenia #blackpill #redpill

Zaloguj się aby komentować

Mam straszny problem z cierpliwością, skupieniem się na teraźniejszości i zdrowym balansem. Nie wiem jak temu zaradzić. Prawdopodobnie jest to związane z dwoma rzeczami:

1.Jestem nadpobudliwy, bardzo dynamiczny, potrzebuję dużej ilości bodźców, jestem ogólnie przeładowany emocjami
2.Moje życie jakiś czas temu zmieniło się o 180 stopni i dążę do tego, by jak najszybciej sobie zapełnić luki.

Obecnie pracuję w firmie, gdzie po 3 miesiącach podpisałem kilka "kalorycznych umów", dostałem kilka klientów drugiego handlowca/opiekuna i obecnie mam pod swoją opieką tych, co płacą najwięcej. Zacząłem trochę ogarniać w firmie to, co kulało i teraz sam dużo wymagam od współpracowników (nieduża firma, dostałem trochę decyzyjności, sporo ustalamy wspólnie) i chcę to wszystko bardzo szybko pchać do przodu.

Sam kiedyś chciałbym mieć swoją działalność. Ale już teraz wiem, że byłbym strasznie wymagający i sam byłbym pracoholikiem. Moim problemem jest też perfekcjonizm, jeśli mi na czymś zależy, przesadnie chcę, żeby było najlepiej, idealnie. Nadinterpretuję często problemy, idealnością chcę wymazać katastroficzne myśli i negatywne scenariusze, generalnie wpadam ze skrajności w skrajność. Najczęściej jak się za coś zabieram jestem bardzo efektywny, ale kosztuje mnie to sporo sił psychicznych. Mam wrażenie, że istnieje dla mnie czarne i białe - idealnie i beznadziejnie. Jeśli się coś nie udaje, to jest bardzo źle, jak się udaje, to jest dobrze, ale nie znaczy, że zawsze będzie i musi być lepiej. Nie doceniam małych rzeczy, progresów w swoim życiu i drobnych kroków.

Przeszedłem przez absolutne piekło w swoim życiu w ostatnich miesiącach. Jeszcze pół roku temu nie miałem pracy, miałem rozwalone zdrowie (i to 2 problemy - pooperacyjny + choroba, którą nabyłem w międzyczasie), byłem świeżo po końcu 6 letniego związku, wróciłem na tarczy do domu rodzinnego z dużego miasta, spędzałem 24h w domu leżąc na łóżku z depresją, moje plany życiowe legły w gruzach, straciłem ok 15k oszczędności. Ale się nie poddałem i walczyłem o siebie jak lew i dalej to robię.

Dziś mam fajną pracę, duże możliwości, nowe plany na życie, moje zdrowie uległo znaczącej poprawie, dostałem sporo wsparcia od bliskich i spędziłem zajebiste lato z przyjaciółmi, otworzyłem się na nowe znajomości (zawsze byłem tu hermetyczny), poznałem fajnych ludzi, wróciłem po problemach pooperacyjnych do sportu i nawet udało mi się formę życia zrobić, z leżenia w wyrze i zamartwiania się co dalej, udało mi się wejść na tempo 5 bardzo intensywnych treningów w tygodniu.

Czy doceniam? No właśnie problem jest taki, że nie. A różnica jest kolosalna, naprawdę. Dlaczego? Bo nie wszystko ze zdrowiem jest jeszcze tak jak chcę + mam czarne myśli o to, jak się to dalej potoczy (przede mną kilka weryfikujących miesięcy, badań i leczenia). Kolejna rzecz - nie mam jeszcze tego, co chciałbym osiągnąć życiowo/zawodowo i gonię za tym. Wiem, że prędzej czy później przy ciężkiej pracy mi się to uda, ale mam problem z cierpliwością i skupieniem się na teraźniejszości, bo moje myśli wypełnia lęk przed jutrem.

Wydaje mi się, że źle to wszystko znoszę, bo miałem ciężki krzyż do udźwignięcia, a w pewnym momencie zabrakło osoby, która mnie wspierała i dawała mi poczucie spokoju. Samotność to nasiliła. Wiecie, brakowało mi takiego wieczoru, że siadam z kimś przy paczce chipsów, oglądam film i gadam o pierdołach.

Wsparcie - moja mama rozmawia ze mną jak Adaś Miauczyński w dniu świra, generalnie mnie nie rozumie. Mój ojciec w ogóle niewiele rozumie, bo jest inteligentny, ale inteligencja emocjonalna u niego jest zerowa, nie czuje ludzi i ich problemów, zawsze był trochę z boku. Moja siostra dała mi mega dużo wsparcia, ale obecnie jesteśmy 100km od siebie, a ona sama nabawiła się depresji po 15 latach wspinania się po drabinie kariery w korpo (aż po dyrektora) i obecnie się leczy i sama szuka we mnie wsparcia jak gadamy, co zawsze jej daję.

Czuję się trochę wypompowany. Chciałbym zwolnić, pożyć trochę z dnia na dzień. Nie martwić się przyszłością, mieć odrobinę spokoju. Moim marzeniem jest założenie rodziny, własna działalność i czerpanie z życia ile się da.

Problem w tym, że wszędzie czuje presję. W pracy presja, bo muszę (w sumie to nawet chcę) poukładać tak procesy sprzedaży i obsługi, żeby wejść na wyższy poziom (dla mnie to ekstra kasa). Zaoszczędzić pieniądze. Założyć działalność (2 kumpli mnie już piłuje czy możemy zacząć planować).

Na domiar złego - mieszkam w rodzinnej kamieniczce i moja babcia w drugim mieszkaniu (które kiedyś dostanę) jest bardzo schorowana, ma alzheimmera. Tego lata uratowałem jej praktycznie życie, bo byłem na zdalnej i usłyszałem huk, rozwaliła se łeb i była kałuża krwi, ojciec oczywiście nic nie słyszał i sam musiałem wezwać pogotowie i tamować krwawienie. I tutaj też się martwię, ale to nie wszystko.

Kamieniczka/dom jest generalnie do remontu. Ojciec typowa sknera, ma kasę, że mógłby sobie kupić jeszcze spokojnie jedno mieszkanie w powiatowym, ale twierdzi, że to na czarną godzinę, a jak nie to w spadku odda mi i siostrze XD A my potrzebujemy termomodernizacji budynku. Ja na razie nie mam oszczędności, by się za to zabrać. A opieka nad domem spadnie na mnie, ja mam być tym, który się wszystkim zajmie. Wiecie - założe rodzinę, wprowadzę się tam, wyremontuję dom. A do tego wszystkiego bardzo daleka droga.

Chciałbym tak po prostu sobie chodzić do pracy, na zajęcia dodatkowe, być w pełni zdrowym i nie mieć takich wysokich oczekiwań i dużej presji na sobie. Pożyć sobie z dnia na dzień. A zarówno zawodowo, jak i prywatnie, są duże plany, które wymagają bardzo dużego nakładu sił. I goni mnie czas. Mam jeszcze drugą babcię, która też chce mnie widzieć jak najwięcej, bo ma 88 lat i też potrzebuje pomocy. Zawieź tu, pomóż tu, przywieź babcię, załatw.

W skrócie: muszę pracować na wysokich obrotach (handel b2b), przestawić się za rok-dwa na własną działalność (jest pomysł i narzędzia), nawiązywać dalej kontakty, a przy tym uzbierać kasę jeszcze na remont domu, poznać kogoś, zaim będę starym zgredem, założyć rodzinę.

Mi to chyba najbardziej przeszkadza to, że jestem toksycznie męski. No wiecie - mężczyzna to ten, co spłodzi syna, posadzi drzewo, ogarnie dom i będzie głową rodziny, a reszta niech się niczym nie martwi. W dodatku męzczyzna musi być silny, wyzbywać się słabości, tłumić emocje i zawsze stawiać czoła problemom, nigdy nie uciekać przed niczym.

#psychologia #depresja #zycie #zycieismierc #rozwojosobisty #nerwica

Zaloguj się aby komentować

Zastanawialiście się kiedyś, jak będzie wydolny nasz system emerytalny za te 30-40 lat? Mnie to przeraża. Obecnie utrzymujemy ludzi na wysokich emeryturach, którzy mieli bardzo niski wkład w nasz budżet. Proponuję policzyć sobie prognozowaną wysokość emerytury przy zarobkach rzędu 5-6k miesięcznie, to jest chyba poniżej 2 tysięcy złotych xD

Wysokie emerytury pobierają ci, którzy pracowali w państwówce, ale także różnej maści stare komuchy i nie tylko. Weźmy sobie starego dziada, co pracował w ubojni czy innej fabryce smrodu, potem na 15-20 lat do Policji i cyk emeryturka.

Utrzymujemy też stos emerytów, którzy zarabiali równowartość od kilkudziesięciu do kilkuset dolarów miesięcznie przez całe swoje zawodowe życie. No i okej, nie ich wina, ale takie są brutalne fakty.

Teraz weźmy sobie taką sytuację, że ktoś jest np handlowcem. Zarabia z premią z 8k netto. No i teraz wkład w jego pracę: Za niego składki płaci pracodawca, składki płaci też on. Teraz to czym handluje, to przy każdym dealu odprowadzane podatki i hajs zasila budżet regularnie. Wkład jego pracy w nasycenie budżetu naprawdę wysoki, no a chłop skończy z emeryturą 3 tysiące złotych xD (mierząc dzisiejszą wartością pieniądza). Strażnik miejski po 20 latach spacerów po parku, czy przypadkiem ktoś piwa na ławce nie pije, pójdzie jeszcze na kilka lat na stróża pocieciować i dostanie więcej xD

A teraz przyjrzyjcie się temu problemowi szerzej. Mamy gro osób na działalności B2B, inni pracują za granicą przez agencje, jeszcze inni za wspomnianą średnia krajową, gdzie emerytura jest niska. Czas zapierdala szybko, wydatki rosną, generalnie ciężko w obecnych czasach jest. Ludzie zakładają rodziny. Nie każdy zdąży zainwestować, ulokować gdzieś kasę, odłożyć w ogóle.

Rozumiem, że czeka nas zmierzenie się z falą ubóstwa, kiedy nasze pokolenie przejdzie na emeryturę? Bo przy niżu demograficznym i chujowym ZUSie, to wydaje się być nieuniknione.

A jeszcze jakbyś chciał inwestować, rozwijać swoją działalność, to też kapitan państwo staje ci na drodze i robi wszystko, żeby cię udupić xD Natomiast politycy zawsze największa wygoda - dymanie obywateli na dodatki, premie, przekręty, regularne podwyżki pensji, mieszkania, lobbing i inne cuda. Przecież to jest chore.

#pracbaza #pieniadze #polska #gospodarka #zus #ekonomia #rozwojosobisty #cotusieodpierdala #zycie #emerytura #biznes
AdelbertVonBimberstein

@Lopez_ przeceniasz wkład swojej roboty w stylu "wędliny, bułki itd.".

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Jak widzę mieszkania w dużym mieście na wynajem, to nie mogę z podziwu wyjść, jak tam ludzie dają się doić. Jakieś mikrokawalerki 13m2 z antresolą za 2700 zł xd Przecież płacąc 2700 zł na mieszkanie, to singiel musi zarabiać minimum te 6500 zl, żeby w ogóle żyć, już nie mówię o parze z dzieckiem. Przecież to nie jest życie. Nie dziwię się, że młodzi teraz nie chcą iść na studia, bo po co mają tracić 5 lat życia, żeby na koniec być korpo niewolnikami za 5-6k na rękę i żyć jak na wynajmie, nie dorabiając się nigdy niczego. Trochę jak chomik w kółku. . To już lepiej iść do wojska lub wyjechać za granicę. Oczywiście, zaraz ktoś wyskoczy z przykłądem IT, ale w większości branż żeby zarobić te ponad 8 tysięcy, to naprawdę wiele lat trzeba popracować i powspinać się na korporacyjnej drabinie, a nie każdy zawód daje możliwość zarabiania kilkunastu tysięcy miesięcznie.

Młodzi ludzie wyjeżdżają masowo do wielkich miast jak Warszawa, Gdańsk (Trójmiasto) czy Kraków, tylko na swoim przykładzie muszę powiedizeć, że mi powrót do średniej wielkości miasta wyszedł na dobre i to co obseruwję dookoła, że najważniejsze są znajomości, kontakty, potem życie już może iść łatwiej ,ale trzeba budować relacje z ludźmi i te kontakty rozwijać, poszerzać.

Takie życie etatowca do 65 rż nie mieści mi się w logice. Prędzej czy później sam bym chciał być na swoim, spróbować, obecnie mam taką pracę w handlu B2B i w sumie jestem jedyny w firmie, który za to odpowiada, więc bardzo dużo się uczę, pracuję w małym zespole, praktycznie poza szefem nikogo nad sobą nie mam, a i tak chętnie mnie zawsze wysłucha i moich pomysłów. Więc idę do przodu i mam jakieś plany na siebie.

Ale taka praca w korpo, gdzie generalnie płace z uwagi na rynek nigdy nie będą większe niż 20-30 % ponad średnią krajową (bo nie każdy zostaje kierownikiem czy dyrektorem) i życie w jakiejś klitce na kredyt pod korek na obrzeżach z dojazdem 1h do pracy aż do 65 rż i bezdzietność z wygodu lub z musu, to dla mnie jakieś science fiction.

#zycie #pieniadze #pracbaza #korposwiat

Zaloguj się aby komentować

Kurwa, nigdy nie sądziłem, że dopadnie mnie coś takiego jak samotność xD Wiele lat w związku robi swoje, a do tego doszło mi rozczarowanie miłosne w ostatnim czasie i autentycznie mam zwałę siedząc z samym sobą. Przez ostatnie miesiące czułem się dobrze, ponieważ lubiłem pochillować sam ze sobą. Miałem mega intensywne lato, pełne imprez, wypadów i atrakcji, więc często w tygodniu zajeżdżałem sobie na fajkę na górkę (widoczek na całe miasto, fajna sprawa), otwierałem colę zero i sobie siedziałem w aucie przy otwartych drzwiach i ciepłym powietrzu lub dzwoniłem pogadać z siostrą (mieszka 100km ode mnie). Z jednej strony las, z drugiej widok na miasto, mogłem tak siedzieć godzinę i się relaksować. Tym bardziej, że od piątku do niedzieli atrakcji po samą szyję i ciągle mnie gdzieś kumple wyciągali. No a teraz jest zimno i o te plany ciężej, raz w tygodniu coś robimy.

Teraz mnie dopadła choroba, odpadły 4 treningi w tygodniu, pogoda inna i człowiek czuje się od razu gorzej. Najnormalniej w świecie nie ma do kogo ryja odezwać, pogadać o głupotach, zostać wspartym na duchu, spędzić z kimś chwilę czasu. Jednak chłop bez baby jak bez ręki, co gorsza kiedy jesteś silnie zauroczony w tej jednej, z którą nie masz na co liczyć.

Najgorszą cechą jest brak cierpliwości. Mam plany na życie, część wdroży się właściwie sama (potrzeba czasu), część potrzebuje wielomiesięcznej pracy nad czymś (co nawet już zacząłem), ale gorzej mi w okresie przejściowym.

Chciałbym mieć własną działalność (będę to ogarniać z kolegami), więcej zarabiać i nawiązywać kontakty(zaraz będą prowizje, więc to już powoli się dzieje, kontakty regularnie nawiązuje w mojej pracy), mieć własne mieszkanie (to też będę kiedyś mieć, bo mamy rodzinna kamieniczkę), kobietę i założyć rodzinę (a tu już problem).

Wszystko do osiągnięcia jako cel długoterminowy. Tylko problem jest teraz, że ja chciałbym to na już. Mam 28 lat. Żyję 3-4 lata do przodu, zawsze tak było, może to jest powodem tego, że rzadko się czułem dobrze, bo nie korzystałem z życia tu i teraz, tylko żyłem planami, a jak się zrealizowały, to wtedy planowałem coś na nowo do przodu.

Najgorsze też, że tej przyszłości się boje, że nie pójdzie po mojej myśli, że przegram i się nie podniosę, choć zawsze walczę.

#zycie #zycieismierc #gownowpis #przemyslenia #pieniadze #zwiazki #randkujzhejto #rozwojosobisty #psychologia
Rudolf

>Kurwa, nigdy nie sądziłem, że dopadnie mnie coś takiego jak samotność


patrząc na wpisy które ostatnio produkowałeś hurtowo to mnie to absolutnie nie dziwi

Sweet_acc_pr0sa

@Lopez_ nie wiem chlopie mi sie zycie posypalo i poukladalo pratycznie w 2 miesiace xD okazuje sie ze wystarczy nie byc brzydkim a ustawia sie kolejka i mozna wybierac to wybralem xD


jak bym jednak stwierdzil teraz ze to nie to, to weekendy mial bym zajete na randki przez nastepne pol roku xD i nie wydal bym na nie nawet 10 zlotych xD

Zaloguj się aby komentować

Wiecie co jest smutne? Jak młodzi ludzie na memach mają bekę ze zdjęć Januszy i Grażyn z lat 90, kiedy fotografowali się przy telewizorze w mieszkaniu w PRLowskim bloku, urządzonym meblościanką, lub z samochodem Fiat126p na tle ośrodka wypoczynkowego nad Bałtykiem czy coś w ten deseń.

Tymczasem brutalna prawda jest taka, że biorąc pod uwagę średnią pensję w stosunku do wydatków na tamte czasy, a a także złą sytuację ekonomiczną w kraju w tamtym czasie, to był poważny luksus i tu mamy mnożnik razy X względem tego co dzisiaj.

1.Dziś mieszkania nie ma, bo kosztują milion złotych i zaraz jeszcze wzrosną przez kredyt 0 %
2.Na dobre wakacje z dziećmi to mało kto by sobie mógł pozwolić za granicą, w Polsce to już wcale, poza tym wielu młodych nie ma dzieci, bo ich nie stać na to, by normalnie żyć i jeszcze wychowywać więcej niż 1 dziecko
3.WIĘKSZOŚĆ (nie mowię, że wszyscy) na takie bajery jak Iphone czy nowy laptop, albo auto, to i tak musi brać raty i kredyty. Chyba, że ma się 25-30 lat i zaoszczędziło się na mieszkaniu z rodzicami Bo startując od absolutnego 0 i żyjąc na swoim, zaoszczędzenie kilkudziesięciu tysięcy trochę by zajęło.

Także śmianie się z boomerów, którzy coś posiadali, przez młodych, którzy gówno mają, bo wszystko wynajęte lub na kredo, to trochę słaba sytuacja xD

#pieniadze #heheszki #boomer #zycie #bekazpodludzi
tankowiec_lotus

@Lopez_ tylko teraz za granicę mogę jechać od zaraz,nie musze ładnie poprosić SB i nie dostanę odmowy bo brejdaka złapali na zakładzie z ulotkami Solidarności

AndzelaBomba

@Lopez_ masz jakieś przykłady takich memów? Jakoś ich nie kojarzę, jedynie memy nostalgiczne (dzieciaki przy kompie i tam już nie da się wrócić) i nabijanie się z ruskich karyn wrzucających na Tindera zdjęcia na tle obskurnych wnętrz chruszczowek.

rzYmskielajno

Druga połowa lat 90 pierwsza praca fizyczna z nadgodzinami 900zl - mieszkania 64m2 15tys w małym miasteczku, ok 20tys w wojewódzkim, fakt stary 10 letni golf w cenie m3- taka była siła nabywcza podstawowych dóbr. Udało się wyjechać na miesiąc do niemiec zbierać jabłka w sadzie 2tys marek ok 4tys zł. Tak więc zdecydowanie lepszy start dla młodych względem dzisiejszych czasów.

Zaloguj się aby komentować

Marzy mi się zatrzymanie tego chorego globalizmu i więcej lokalizmu. Zachodzę w głowę, w jaki sposób wielkie korporacje unikają płacenia podatków, płacą je śmiesznie niskie, kupują polityków. Międzynarodowe organizacje takie jak Unia Europejska narzucają na nas dyrektywy i regulacje. Nasze Państwo istnieje tylko teoretycznie, bo obywatele są nieustannie dymani przez rządy służące obcemu kapitałowi. Jesteśmy kolonią gospodarczą. Zagraniczne banki dymają nas na kredyty, zagraniczni deweloperzy dostają strumień kasy na inwestycje, co jest nazywane fikcyjnie "wsparciem dla rodzin".

Rola samorządów jest zbyt mała, obywatele są zbyt mało zaangażowani w bieżące sprawy, społeczeństwo obywatelskie to mit i było "centralnie sterowane" celem wybrania nowych władz, ale po ich wybraniu każdy ma już w dupie, że nowy rząd kontynuuje politykę robienia wałów jak poprzednicy.

Nie mamy referendów, nie możemy się wypowiedzieć w kluczowych sprawach, petycje i projekty bez przychylności jaśniepanów posłów są gówno warte.

Politycy regularnie podwyższają sobie pensje, są zwolnieni z obowiązku obrony ojczyzny, mają tysiące benefitów i profitów, różnych dodatków. Wybrani przez obywateli, których mają za robaki i nawet nie chcą ich słuchać.

I co, ktoś mi będzie chciał udowodnić, że PO jest lepsza od PiS, bądź jakakolwiek partia lepsza od drugiej? Bójcie się Boga, ludzie. Przecież system jest na tyle kulawy, że tak na dobrą sprawę nie ma większego znaczenia, kto rządzi, bo problemy się nigdy nie zmieniają.

Aktualnie JEDYNA różnica między rządami obecnej koalicji a ich poprzedników jest taka, że nie ma tej bezczelnej i tępogłowej propagandy w TVP i idiotyzmów jak miesięcznice smoleńskie, które były wytworem chorej głowy starego kawalera. A prawda jest taka, że gdyby Kaczyński lata temu się przekręcił i rządził np Morawiecki, to w ogóle różnic mogłoby nie być - rządy banksterów, urzędników i lobbystów, dla mnie jeden pies z jakiej partii.

Ktoś może powiedzieć, że jest zadowolony ze zmiany rządu, a dla mnie po prostu nic się nie zmieniło. Telewizji nie oglądam (słucham tylko na YT wywiadów/audycji dziennikarzy, np Rymanowski, czasem nawet i Wojewódzki), nie dotyka mnie szczególnie propaganda dzienników informacyjnych, bo mam to w dupie i tego unikam, nie daję im zasięgów.

Natomiast widzę: niezrealizowane obietnice (zwiększenie kwoty wolnej od podatku, likwidacja podatku belki itd), widzę lobbing deweloperski, nawet tytoniowy (patrz- > ostatnie spotkanie WKK z Phillip Morris), widzę dalsze kolesiostwo w SSP, przeżeranie kasy z budżetu i wiele innych problemow, których MIAŁO JUŻ NIE BYĆ.

#polityka #zycie #pieniadze #gospodarka
Cybulion

Jak nie ma miesięcznic jak wczoraj byl comiesieczny sped pod schodami. Juz wolalem jak pisales o tych swoich podbojach, ex etc.

Zaloguj się aby komentować

7 miesięcy temu rozstaliśmy się z ex i wróciłem z dużego miasta do domu rodzinnego. Związek trwał 6 lat. I wiecie co? Wyleczyłem się ekspresowo (też przez zauroczenie w innej dziewczynie, nad czym dalej chcę pracować), ale to tylko tytułem wstępu, żebym został dobrze zrozumiany (tak, wiem, że często o tym wspominam).

Obecnie mieszkam z rodzicami. Mamy duży dom/kamieniczkę, na górze mieszka starsza schorowana babcia i ja prawdopodobnie kiedyś to mieszkanie przejmę. Ale też nie o tym wątek - choć tutaj też wstęp nr 2 do dalszej części posta.

Wiecie co jest najgorsze, kiedy życie wam się zmienia o 180 stopni? Nauczyć się żyć od nowa. Pożegnać się z pewnymi rutynami, zająć sobie czas, nie myśleć za dużo. Jestem dość nadpobudliwy i przebodźcowany i w moim życiu potrzebuje dużo zajęć, przy czym chciałbym jak najmniej być w domu - najlepiej tylko rano i późnym wieczorem. Latem nie miałem z tym problemu. Obecnie błądzę.

Z rodzicami mi się ciężko dogadać. Mam 28 lat, strasznie mnie irytują. Nie chcę na razie wynajmować mieszkania, bo sporo się wykosztowałem utrzymując się na 3 miesięcznym bezrobociu i teraz czas odłożyć kasę, a w ostatnich miesiącach nie odłożyłem nic (ubezpieczenie auta, naprawa auta, kawalerski, wesele, lekarz, leki etc). Do tego prawda jest taka, że mi się to nie kalkuluje - inwestować w urządzenie mieszkania, w którym pomieszkam ze 2-3 lata i będę musiał się przenosić z powrotem do rodzinnej kamieniczki. A oszczędzać musze zacząć już.

Pracuje praktycznie sam, jestem handlowcem b2b w małej firmie, poprzednio pracowałem w dużych. Często nie mam do kogo odezwać japy poza spotkaniami z klientami. Na siłownię chodzę sam (kumple trenują inne sporty). I wiecie co? Czuję trochę życiową pustkę, samotność. Tak jakbym był dosłownie sam na planecie. Staram sobie organizować czas, czasem uciekać od samego siebie. Nie mam rutynowych zajęć i obowiązków, które miałem i to serio człowieka dobija. 8-16 praca, potem siłownia i co dalej? Brakuje mi bardzo interakcji z ludźmi w tygodniu (w weekendy mam co robić), brakuje mi bliskości drugiego człowieka (choć walczę o moją relację z w/w koleżanką), brakuje mi dosłownie sensu.

Mam plany na siebie, na przyszłość, ale czuję ogromną niepewność i strach przed przyszłością. Martwię się na zapas. Analizuję czarne scenariusze. W moim życiu w tym roku wydarzyło się tyle złego, że każdy mój lęk/obawa jest potęgowany do 110 % z katastroficznymi wizjami. To strasznie przytłacza.

To jest paradoks - z jednej strony jestem szczęśliwy, że zakończył się związek bez chemii i prawdziwej miłości, z drugiej nie umiem odnaleźć się obecnie jako singiel i osoba, która może decydować o tym co chce robić od rana do nocy.

Autentycznie zastanawiam się nad zapierdolingiem i znalezieniem drugiej pracy po godzinach. Tylko nie wiem co. Na pewno nie praca typowo fizyczna. Muszę wypełniać sobie czas, jak najmniej myśleć, jak najmniej przebywać w domu z rodzicami.

#gownowpis #przemyslenia #psychologia #depresja #zycie #zycieismierc #rozwojosobisty
emdet

@Lopez_ pomyśl nad tym, czy nie wprowadzić czegoś oprócz siłowni - nie wiem czym tam kumple się zajmują, ale warto spróbować nowych sportów, a nóż coś siądzie. No i pewnie jakiś sport zespołowy byłby tu dobrym wyborem.

Ja to bym nie łapał drugiej roboty, bo trudniej będzie z tego zrezygnować na wypadek gdyby dziewczyna już się pojawiła na stałe, a wtedy to czas się przyda


A że w wieku 28 lat irytuje cię mieszkanie z rodzicami, no to już trzeba po prostu przeboleć ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Sweet_acc_pr0sa

@Lopez_ jestes na etapie poprawy siebie i to w najgorszym jej etapie


zbyt sie zmieniles aby czuc miete do starych znajomych


jednoczesniej zamalo aby zdobyc nowych


pracuj nad soba nie przestawaj, sama odejdzie tez jestem w tym miejscu co ty tylko moj zwiazek trwal 13 lat i ja wyjebalem z malego miasta do wwa

DerMirker

Mnie 3 miesiące temu zostawiła narzeczona po 4 latach związku. Aktualnie jestem na etapie rozważania emigracji/samobójstwa. Znając siebie, skończy się na niczym, ale to życie jest nie do zniesienia.

Zaloguj się aby komentować

Czy kawa uzależnia i może zrobić to tak szybko?
Lubię smak kawy, ale zazwyczaj źle na mnie działała więc piłem okazjonalnie. Ostatnio wpadłem w taki miesięczny ciąg, że każdego dnia. I teraz jak nie wypije to czegoś mi brakuje, łeb boli, jestem senny. Wypijam kawę i jest w pyte, jak ręką odjął. Też już rzadziej wywołuje u mnie dwójkę #pdk i przyspieszony puls. Czy osiągnąłem właśnie ten mistyczny chłód? Czy teraz przechodzę z wymiaru, gdzie muszę wypić niczym w memie - jebne kawusie i będzie git do wymiaru - gdy wypiłeś kawę i masz migotanie przedsionków, ale nadal jesteś senny? Bo nie chce tak żyć, ale widzę że organizm szybko dostosowuje się do nowego środowiska. Nie chciałbym też pić po trzy kawy dziennie bo żal mi takich ludzi xd Jak żyć?
#kawa #zdrowie #kofeina #zycie #kiciochpyta
smierdakow

To pij tyle, żeby ci nie szkodziła i ciesz się życiem, kawa ma bardzo prozdrowotne działanie


A co to znaczy, że źle na ciebie działała?

MostlyRenegade

@Gatito odstawić jak najszybciej. Najgorszy pierwszy tydzień, potem już z górki.

Byk

Tak, kawa uzależnia i dosyć szybko rośnie na nią tolerancja.

Zrób kilka dni przerwy, jak czujesz, że jest nie fajnie.


Większość ludzi pije kawę dla smaku, rytuały. Jak codziennie pijesz kubek z rana, to wchodzi to w nawyk i bardziej rozbudza Cię efekt placebo, niż sama kofeina, do której Twój ogarniam już się przyzwyczaił.

Zaloguj się aby komentować

Naszła mnie pewna rozkmina o roli ojca. Mój tata jest w głębi duszy dobrym człowiekiem. I to jest jego najgorsza wada. W życiu często kierował się dobrem innych, ale rzadko kiedy swoim. Miał dużą potrzebę bycia lubianym, zamiast wzbudzać tę potrzebę w innych, by to on ich lubił. Jako prawnik brał zawsze najmniejsze stawki, nie potrafił kłócić się o pieniądze, nie umiał negocjować, nie miał serca wołać za dużo. W tej branży to rzadkość. Mimo to miał pieniądze, bo w latach jego świetności w moim mieście prawników było jak na lekarstwo, a my mieliśmy znane nazwisko.

Rodzice wychowali mnie po chrześcijańsku. Moje dzieciństwo było bliskie Kościoła i tradycyjnych wartości. Zawsze byłem im za to wdzięczny, bo dzięki temu mam coś takiego jak moralność, honor, zasady. Wiecie, takie na serio, a nie hipokryzja pseudokatolików. Spragnionych napoić, słabszym pomóc, kobietę uszanować, dzień święty święcić, szanować bliźniego jak siebie samego i tak dalej.

Im jestem starszy, tym bardziej dochodzę do wniosku, że w taki sposób może żyć albo ksiądz (taki z powołania), albo niestety frajer lub Boży męczennik. Bo świat jest stworzony dla indywidualistów i silnych osobowości, a za tym zawsze wiąże się często podejmowanie decyzji, które mogą być odbierane jako egoistyczne, autorytarne, ryzykowne.

Dziś dochodzę do wniosku, że akty miłości wobec bliźniego to coś, co powinno być przywilejem, a nie normą. Dobrzy ludzie zawsze tracą. Kierować powinniśmy się tylko i wyłącznie dobrem swoim i swoich bliskich, co do reszty niestety trzeba zachować chłodny dystans.

Sentymentalizm to kolejna rzecz, którą próbował mu wpoić, z biegiem czasu uważam to za ludzką słabość i coś, co hamuje nas przed zrobieniem kroku naprzód.

Bardzo lubię psychologicznie analizować, szukać rozwiązań, czytać ludzkie emocje, na co dzień pracuję w handlu B2B. Byłem raczej typem buntownika, narwańca, niepokornego dzieciaka z ADHD. Ciężko mnie było ustawić, ale rodzice wpoili mi wszystkie swoje wartości.

Czasem zastanawiam się gdzie bym zaszedł, gdyby oni byli bardziej przystosowani do nowoczesnego świata. Takie podejście było dobre, ale 100 lat temu lub więcej. Obecnie chrześcijańsko-konserwatywne wartości w sferze społecznej ograniczyłbym do minimum, najlepiej swojej rodziny. Czyli konserwatystą mogę być w swoim domu, ale nie poza nim.

Interesowność to coś, czego dalej się uczę. Tata jest typem aspergerowca (choć go nie ma), jest bardzo słaby w odczytywaniu ludzkich emocji i uczuć. Mój dziadek był w tym dużo lepszy, był typem biznesmena (także prawnik, ale i przedsiębiorca). Niestety niewiele tatę nauczył, bo narzucił sobie rolę gościa, który wszystko za wszystkich robi i jest w 100 % decyzyjnym w rodzinie.

Trochę wysryw, ale wiecie czego mi całe życie brakowało? Męskiej rozmowy. Tak po prostu usiąść, pogadać, dostać kilka cennych, życiowych rad. Coś, co wykorzystam w życiu. Takiej silnej, męskiej osobowości w moim domu nigdy nie było. Tata w wielu sytuacjach był nieporadny, pasywny, czasami brakowało mu jaj.

Mnie życie w wielu sytuacjach przeorało i zbieram swoje doświadczenia, noszę jakiś swój krzyż. Minie jeszcze z 10-15 lat, może więcej, zanim nauczę się wszystkiego na własnych błędach, na życiu ogółem. I ja na pewno od dziecka chciałbym wpajać je swojemu synowi. Wiecie - jak się zachować w konkretnej sytuacji, czego i kogo unikać, jak się nie rozczarować. Nigdy w życiu nie czułem (po śmierci dziadka - byłem dzieckiem), że w domu jest głowa rodziny i Pan domu.

Staram się robić ile się da na odwrót, często jednak się potykam, często wplątuje się we mnie ten wpojony altruizm, sentymentalizm i dobroć, które chciałbym na dobre wyplenić. Smutne jest to, że nawet jeśli ja kiedyś powiem o sobie, że jetem silnym mężczyzną i osiągnąłem sukces, to będę już stary i całe życie wykorzystam na naukę na błędach, których mogłem uniknąć. A moje dziecko dostanie X % tego co ja za frajer i będzie miało w wielu sprawach z górki.

Podsumowując: nikt nie nauczył mnie bycia twardym i chłodnym skurczybykiem, kiedy jest to konieczne i staram się być bardziej egoistyczny, stanowczy, myśleć o sobie, ale nie zawsze się to udaje tak jak chcę. Trochę szkoda, bo z natury mam twardą dupę (bo serce miękkie), jestem dość odważny, lubię wyzwania, mam pewne skłonności do liderowania, co na koniec wszystkie te atuty tłumi ta wkręcana mi w łeb śruba, że trzeba za wszelką cenę być dobrym człowiekiem i kierować się dobrem innych.

Dziękuję za uwagę.

#przemyslenia #gownowpis #rodzina #zalesie #takaprawda #takbylo #logikaniebieskichpaskow #chrzescijanstwo #katolicyzm #zycie #zycieismierc
VonTrupka

Pewne błędy i tak się w życiu popełnia pomimo przestróg.

Dopiero wtedy przestrogi nabierają sensu i wieńczą dzieło stwierdzeniem: "niby wiedziałem o tym, ale przed niczym mnie to nie ustrzegło".


Gorzej z tymi, co się na własnych błędach niczego nie uczą.

Madius

@Lopez_ Wg. mnie szukasz przyczyny nie tam gdzie ona leży. Bycie dupkiem nie jest rozwiązaniem na lepsze życie.

Natomiast trzeba być otwartym na to by brać od ludzi i życia tego czego się chce z gotowością, że ktoś może powiedzieć Ci "nie".


I to co mnie mierzi w tym wpisie to coś w stylu oczekiwania, że od rodziców dostaniesz wszystko co potrzebne do życia. Tak nigdy nie będzie, każdy ma swoją drogę do przejścia.


I na koniec jestem ciekawy jak swoje życie i siebie samego opisałby Twój ojciec i jak różny byłby to opis od Twojej oceny.

Odczuwam_Dysonans

Iiii już za 30 lat syn @Lopez_: "Mój ojciec nie nauczył mnie być dobrym..."


I tak do zajebania ¯\_(ツ)_/¯ dorastamy, żeby później być ściganym przez błędy w wychowaniu. Cud życia.

Zaloguj się aby komentować

Nic nie ma sensu.
Jebał pies to wszystko.

#gownowpis #pracbaza #zycie
entropy_ userbar
PanNiepoprawny

@entropy_ w pracy to na pewno. Prywatnie wręcz przeciwnie.

Felonious_Gru

@entropy_

Nic nie ma sensu.

Jebał pies to wszystko.

Właśnie dlatego nie należy się przejmować

ruhypnol

A po wyebaniu przez psa wszystko nabiera sensu?

Zaloguj się aby komentować

Najbardziej stresujący dzień w roku. Kontrolny rezonans głowy. A drugi to będzie odbiór wyników. Przynajmniej posłucham sobie w tej tubie techno przez ponad godzinę, lubię ten gatunek muzyki, choć nie w tak monotonnym wydaniu.

#zycie
0e8bcda4-0c3a-4497-a275-0e4b28fbe57a
the_good_the_bad_the_ugly

Lubię poleżeć w tej tubie. Miałem okazję już parę razy. Zawsze mi się chce tam zasnąć. Co prawda moje badanie było kontrolne, nie tak długotrwałe i bez kontrastu. Trzymaj się @evilonep. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku.

Guma888

Nie ja widzę tego badania. Rok temu miałem 2x angio,veno i niestety przysypało mi się,przez co obraz był lekko ruszony

Zaloguj się aby komentować

Dziś przed sklepem podeszła do mnie pewna Pani, poprosiła o zapłacenie za jedzeni. Całkiem elokwentna, ubrana czysto i schludnie. Nie podejrzewałbym żulerstwo. Około 20zł, serek, szynka, chleb itd. Po wyjściu ze sklepu coś mnie tknęło. Popatrzyłem gdzie zmierza, do grupki żuli za rogiem.

Nigdy więcej się nie dam. Nigdy.

#zycie #bezdomnosc #spoleczenstwo
bartek555

pewnie poszla sie wymienic i odkupic jabole od zuli za jedzenie

ZohanTSW

Polecam wszystkim dowiedzieć się gdzie jest najbliższy punkt pomocy takim ludziom (tj głodnym, nie mówię o alkoholikach; jakieś bractwa św Alberta, mopsy gopsy etc) i kazać im tam iść bo tam otrzymają pomoc. Jeśli nie wiedzieli o tym to się właśnie dowiedzieli i jeśli pójdą to rzeczywiście pomogliście człowiekowi, a jeśli to miejsce ich nie zadowala to niech spierdalają pasożyty zasrane co nie chcą się ogarnąć.

rogi_szatana

kiedyś podbija do mnie młody zmęczony typ, żebym mu odpalił hajs na alko. Po odprawieniu z kwitkiem prosi, żebym chociaż mu coś do jedzenia kupił. No to wbijam do sklepu biorę jogurt i bułkę i stoję w kolejce do kasy. Patrzę a ten widząc, że chuja będzie z picia spierdolił spod sklepu.

Zaloguj się aby komentować

Wszystko mi się w życiu powoli układa, tylko zdrowie szwankuje. Strasznie się boje utraty stałego zdrowia, przede mną pewnie szereg badań (nie chcę mówić czego dotyczy - dziękuję), leczenie w sumie dwóch chorób, które nie utrudniają mi mocno funkcjonowania, ale jednak trochę tak i siadają na psychę.

Mimo to jestem z siebie dumny, z tego jaki progres wykonałem. 6 miesięcy temu mój stan zdrowia był sporo gorszy, zostawiła mnie kobieta po 6 latach, zaniedbałem się trochę fizycznie (nie ćwiczyłem pół roku). Widać było po mnie pewne zachowania zostawione ze związku, potrzebę wsparcia, słabość.

Minęło pół roku. Mam najlepszą formę w życiu, pół roku ostrej harówy na siłowni i cardio, mięśnie brzucha (przy 86 kg) widać mi pierwszy raz od 10 lat. Dodam ,że problemy zdrowotne ograniczały mnie w treningach, ale jakoś się wyciszyło + mocno wzmocniłem mięśnie głębokie, dzięki czemu tak jakby narządy wewnętrzne były "wzmocnione". Mam pracę, w której bardzo mnie chwalą i od samego początku mam wyniki. Nawiązałem dobre relacje biznesowe, mam z kolegami pomysł na własny biznes (na razie dodatkowy, a z czasem kto wie), idę na weselę z laską, która 4-5 miesięcy temu mnie odpaliła (bo było widać po mnie, że mam potrzebę zapchania dziury po związku), a teraz odbudowałem znajomość i idzie fajnie.

Przeżyłem naprawdę niesamowite przygody tego lata z przyjaciółmi, z którymi trzymam się kilkanaście lat, a ostatnie 2 lata widywałem się raz na dwa tygodnie. Czułem się, jakbym przeżywał drugą młodość studencką, a mam 28 lat.

Jedyne nad czym muszę popracować, to zdrowie. Nie ukrywam, że bardzo pomogła mi też psychoterapia, dlatego każdemu to gorąco polecam i ostrzegam, że gro pracy musicie wykonać sami, bo psychoterapeuta to wsparcie, a nie kierowca autobusu.

Mam nadzieję, że się jakoś ułoży. Przede mną słodko-gorzki okres, ale mam dużą wiarę, że za rok stanę w lustrze i powiem, że jestem z siebie dumny, walczyłem jak lew i pokonałem wszystkie przeciwności. Nie wiem po co piszę ten wysryw, ale mam taką potrzebę.

#gownowpis #przemyslenia #pracbaza #zycie #zdrowie #rozwojosobisty
smierdakow

Jeden się powiesi, drugi pierwszy raz zacznie żyć naprawdę, gratulacje

Zaloguj się aby komentować

Pokolenie Z zrywa ze starą tradycją. Picie alkoholu staje się "obciachowe"

Paweł, gdy mówi, że nie pije, słyszy absurdalne pytania. Maja uważa, że upijanie się jest żałosne. Maciej nie lubi dużo, bo szkoda mu czasu na kaca. Wsród młodych Polaków coraz popularniejszy jest trend NoLo - zero alkoholu lub ograniczenie picia. Jak mówią, robią to dla zdrowia. Także psychicznego.

- Pytania o to, czy jestem na coś chory to standard. Jednego razu ktoś zaproponował: jak nie masz pieniędzy na alkohol, to ci postawię, nie musisz się wstydzić - wspomina Paweł, który kilka lat temu postanowił, że będzie pić tylko sporadycznie. 
Decyzja była spontaniczna. - Miałem wypadek w pracy, złamałem rękę. Pracuję fizycznie, więc dostałem zwolnienie lekarskie na dwa wakacyjne miesiące. Miałem więc masę wolnego czasu i okazje do picia: wyjazd na domek ze znajomymi, czyjeś urodziny, impreza pracownicza, przyjaciel z zagranicy wpadł w odwiedziny itp. - opowiada.

Każde takie spotkanie towarzyskie wiązało się z piciem alkoholu. W pewnym momencie owe okazje tak się skumulowały, że Paweł był pijany przez ponad tydzień. - Okazje do kontynuowania picia się nie kończyły. Mając w perspektywie kolejne wyjścia, postanowiłem poeksperymentować i zaprzestać alkoholizacji przynajmniej na jakiś czas. Ustaliłem, że to będzie miesiąc, który zaskakująco łatwo wytrwałem. Potem kolejny i kolejny, aż w pewnym momencie przestałem odczuwać potrzebę picia alkoholu - przyznaje.

https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-pokolenie-z-zrywa-ze-stara-tradycja-to-jest-obciachowe,nId,7775566

#polska #zycie #zdrowie #ciekawostki #alkoholizm #alkohol #przyszlosc

Czy uważasz, że picie alkoholu w 2024 staje się obciachowe?

630 Głosów
kodyak

Myślę że nie jest obciachowe ale fakt że np dzieciaki dużo wyciągają z Instagrama. Czasami się trafia tam jakaś seria fit ludzi i się dzieciaki wkrecaja no wiecie te lewandowskie, myślenie o swoim ja i inne pierdy.


Choć na insta więcej jest patusow nawet właśnie w tej formie fit to jednak coś tam zawsze zakiełkuje dobrego

Byk

Mam szerą nadzieję, że chociaż jedną z moją dwóch córek powiedzą NIE, temu ujowemu narkotykowi.

A tym którzy m9wią, że to używka jak każda inna, albo kulturowa tradycja, życzę by obudzili się ze snu.

jajkosadzone

Bardzo dobrze,ze spozycie alkoholu sie zmniejsza.

Tylko jest jedno ale: mlodzi duzo chetniej siegaja po narkotyki/dopalacze.

Zaloguj się aby komentować