#zafirewallem

23
1048
[z Czechowicza]

bzyczące chmury skrzydeł na wietrze
jak płatki sadzy późnym latem
zanim opadły liście jeszcze
nad szarych bloków płaskim dachem

wirują w tańcu tak dokładnie,
że pióra im się nie stykają -
jak kiedy w pustą twarz upadnie
spojrzenie w porannym tramwaju

bliskie, a jednak niedostępne
zwrócone w całkiem inną stronę
i z nieodkrytym dla nas sensem
na zawsze w chwili utracone

kłębi się ciemna ptaków zamieć
od dna uliczek odskakuje
świergot ich w cichy wpada lament
podwórka wypełniając bure

i czuję drobnych komór łopot
krew pompujących w lekkie ciała
kiedy mijają z obu boków
w wygładzających kamień falach

#poezja #tworczoscwlasna #zafirewallem

Zaloguj się aby komentować

wierszyk na koniec lata

[***]

jak cicho tymotka wygina na wietrze
kłos szorstki, gdy pełne motyli powietrze
nad łąką przepływa i cisza zdradliwa
krzyżaki ponagla, aby przędły jeszcze

zielone jabłonie w karbunkułach całe
kwaśne pocałunki na usta wytrwałe
złożą z czasem słodycz, kiedy pierwsze chłody
na sad się położą za lata upałem

i niebo, błękitem karcące Tycjana,
otwarte na ptaki, których kłótnie z rana
uchylają okna, kiedy ciemność nocna
psim truchtem po domu zostaje przegnana

w takiej trwać wieczności, pod wilgotną gazą
twojej dłoni leżeć o chmur kształtach marząc
w liści szum się wtopić, w cichy deszcz co kropi
na chodnik, pająki i gliniany wazon

od jeziora mgły już, bo się wieczór zbliża
i wszystko zamilkło, kiedy słońca lizak
zsuwa się za trawy, jakby był ciekawy
wód podziemnych, z których się ciemność rozpływa

chodźmy w ciemność razem, nieskończoną przestrzeń
w snu falach drgającą, gdzie jest wspólne miejsce
wszystkich dni minionych, gdzie muska zasłony
motyl uniesiony lipcowym powietrzem

#poezja #tworczoscwlasna #zafirewallem
GODPL

idę, powietrze mgliste, coś wyczuwam

patrze, a tam chłop chłopa w dupe posuwa

jeden chce, drugi nie, śmietnik sie buja

fakt jest taki, że op to bedał ssij mi c#&a


moje lepsze

Zaloguj się aby komentować

[miłość]

nie opowiadaj mi snów,
cienie nie kryją znaczenia
sens się układa ze słów,
obraz zbyt łatwo się zmienia

o sobie nie mów mi nic
pamięć zawodzi zbyt łatwo
fałszywy portret - z stu lic
wystawiasz jedno na światło

po prostu cierpliwie milcz
ja też nie słowa nie powiem
ostrożnie w ciszy się zbliż
prawda się gubi w rozmowie

lecz nie dotykaj mnie już
z bliskości wstaje cierpienie
twarz mokrą w dwie dłonie złóż
jak w deszczu polne kamienie

#poezja #tworczoscwlasna #zafirewallem
Piechur

Pięknie, świetny utwór. Bardzo podobają mi się te trochę smutne obserwacje. "Prawda się gubi w rozmowie" - to, to, to.

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Siema,
Propozycja na dziś:

Rymy: pruk - bruk - druk - kruk
Temat: biesiada

#naczteryrymy , czyli #poezja i #tworczoscwlasna w kawiarence #zafirewallem
MrGerwant

@Piechur

"Lalka", autor - Bolesław nie Prus a Pruk

Co to za chochlik, kto to puścił w druk?

Trzeba takiego wywalić na bruk

....choć za dekadę to będzie biały kruk

George_Stark

przybył wróg, a ja: pruk!

jego trup padł na bruk

jestem bóg – mówi druk.

wroga mózg zjada kruk

George_Stark

Proszę państwa: oto pruk!

Prukłem, aż się zatrząsł bruk,

poszedł z kleksem, w majtach druk

aż z drzewa odleciał kruk.

Zaloguj się aby komentować

I znowu chcąc napisać wiersz o #stoicyzm po przeczytaniu go na głos okazało się, że to bardziej piosenka ლ(ಠ_ಠ ლ) No trudno! Jeszcze kilka i otwieram band z @Dziwen @CzosnkowySmok i @DiscoKhan
Edit. Jest i wersja audio by @Dziwen

W każdym razie poniższy tekst powstał na podstawie stoickiego ćwiczenia o nazwie 'powtarzanie zasad'. Ćwiczenie to jest częścią mojej codziennej praktyki stoickiej i wplatam je jako część porannego przeglądu siebie, żeby się lepiej zmotywować do dnia. Oczywiście jest w innej formie ale treść zgadza się tak w 80%

Chwil nie zmarnuję

Rano myślę o śmierci wciąż ją przed oczami mając
Dnia tego nie zmarnuję na wartościach się skupiając
Jak trening potraktuję każdą trudną sytuację
W ten sposób się rozwinę i powstrzymam irytację

Nie będę się kłopotał myśleniem o przeszłości
Skupić się na tu i teraz jest drogą do radości
Nie będę też oceniał żadnych w życiu zdarzeń
Czy były złe czy dobre dopiero czas pokaże

Sprowokować nie dam się, nikomu z wielu ludzi
Dryfują nieprzytomnie, rzadko który się obudzi
I niczym się nie przejmę, bo to kwestia jest podejścia
Tak losowi ja nie oddam mego poczucia szczęścia

Wiem nie będzie nigdy lekko i odczuwam życia trud
Lecz wygrywam z samym sobą przez co czuje jego głód

#zafirewallem #tworczoscwlasna
Piechur

Takiej dawki stoickiej propagandy właśnie potrzebowałem

George_Stark

wplatam je jako część porannego przeglądu siebie. Oczywiście jest w innej formie


Kurde, a jakby tak zrobić sobie takie ćwiczenie i, w ramach praktyki, codziennie z rana pierdyknąć sonet? Co Ty na to?


Ja mogę zacząć:


Polski brewiarz poranny


Kurwa mać!

znowu wstać;

pieprzone rano

co dzień to samo:


wiosną zbyt pięknie

latem gorąco

jesienią ulewnie

i zimą niebosko.


Ależ mi się nie chce

a tu trzeba jeszcze

dalej iść przez życie


i dlatego wierszem

słowa te najszczersze...

Ech, ulało mi się.


***


A sonet wspaniały, gratuluję. Podobają mi się te wersy:


Nie będę też oceniał żadnych w życiu zdarzeń

Czy były złe czy dobre dopiero czas pokaże

Zaloguj się aby komentować

No nic, trzynastka okazała się dla mnie pechowa, ale ja nie nawalam. Tak więc to mnie przyszło czynić dziś honory. Czynię je więc z namaszczeniem, ale żeby z chęcią, to jednak nie.

Rymy: kawalerce – noże – widelce – położę
Temat: aktualizacja oprogramowania

Bawcie się wspaniale, a wygrywającego proszę o wykazanie się jutro odpowiedzialnością! Jeśli nie chcecie wygrać, piszcie słabe wiersze – to jest przecież proste!

***

#naczteryrymy
#zafirewallem
#poezja
#tworczoscwlasna

***

Zasady i o co chodzi:

- Musimy ułożyć cztery wersy, lub ich wielokrotność jeśli ktoś ma taką ochotę,
- Op zadaje cztery słowa, które mają być użyte dokładnie w tej kolejności, na końcu kazdego wersu,
- Op zadaje również temat zadania a rymowanka powinna, przynajmniej luźno, nawiązywać do niego,
- Zwycięzcą jest osoba, która kolejnego dnia do godziny 20 zdobędzie najwięcej piorunów.
- !!!Wygrany w nagrodę wymyśla nowe zadanie, czyli temat oraz rymy i publikuje do godz. 21 nowy wpis!!!
- Wpisy lądują w społeczności Kawiarnia "za Firewallem", bo jak nie, to trzeba prosić Owcę o pomoc
MrGerwant

Stachu mieszkał w kawalerce

gubił ciągle on widelce

chciał zjeść obiad we dwa noże

"nie da się, chyba się plakać położę"

jakibytulogin

W bardzo ciasnej kawalerce,

Miejsca zaraz tu pomnożę -

Dziurę do sąsiada wydłubią widelce.

Po dniu ciężkim w nowym lokum się położę.

rakokuc

Złamię oprogramowanie w tej ich kawalerce,

dam trzy wersy i pójdziemy na noże.

A potem powiem: handlujcie z tym, widelce.

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Niniejszym przedstawiam pierwszy sonet kolektywny, przeklęty pomiot @George_Stark oraz mój, stworzony z miłości do eksperymentów i nienawiści do samych siebie.

Do napisania tego potworka została wykorzystana forma kanapkowa: ja pisałem pierwszy i ostatni wers, Pan Jurek drugi i przedostatni, potem znowu ja itd. Jest to wspólna #diriposta na utwór di proposta w bitwie #nasonety
----------

40+

Choć nie zmienia się nic - badać trzeba rzyć.
Ból przy kolonoskopii, gdy kolizja z krzyżem.
Lekarz zaskoczony mówi "Panie, gówno widzę!"
Fakt – dziś rano nie srałem. I trochę się wstydzę.

Przed ucieczką powstrzymuje pielęgniarski nelson,
rozszerzony zwieracz – minę mam nietęgą,
lecz właśnie z rurką w tyłku pokażę swe męstwo.
Już po wszystkim, było kiepsko, ale już mi przeszło.

Co ci mogę radzić? Do lekarza biec
i kolonoskopię z palcem w dupie można znieść.
Jeśli chcesz uniknąć raka odbytnicy

idź do proktologa, obejrzy cię rzetelnie,
a badanie fundują środki europejskie.
Bo ty wiesz co się liczy - badanie okrężnicy!

----------

Różna #tworczoscwlasna , choć głównie #poezja , w kawiarence #zafirewallem
4db002a9-434b-43e7-8273-e34052706943
George_Stark

Dziękuję za wspaniałą zabawę. Jeśli jednak ten wytwór wygra, zrzekam się wszelkich praw do niego. No chyba że będą z tego jakieś pieniądze, to wtedy nie.

splash545

@Piechur @George_Stark super pomysł na wspólny sonet i wykonanie jeszcze lepsze! Jebuem i to srogo xd W szczególności spodobał mi się pierwszy i ostatni wers a także pielęgniarski nelson i pokazanie męstwa z rurką w tyłku

pingWIN

@Piechur @George_Stark Piękne, choć miałem w ubiegły piątek i powiem tak: To nie jest śmieszne nic a nic!!


Do 40+ mi jeszcze sporo brakuje, ale potwierdzam, badajcie się ludziska

Zaloguj się aby komentować

To jeszcze rzecz historyczno-erotyczno-obyczajowa:

***

O ognistych skutkach płomiennej namiętności

Daj ać, ja pobruszę, a ty idź się gzić!
Myślisz, latawico, że tego nie widzę,
jak na siano do stodoły chadzasz ze sołtysem?
Za jakie to grzechy żonę mam kurwicę?!

Że pomięte na sobie ciągle nosisz giezło?
Że pół wsi przez ciebie jak pielgrzymka przeszło?
Powiedz, czy Helenka to jest moje dziecko?
Urodę ma nie naszą, a jakąś niemiecką.

Że mi rogi sprawiasz, wie już cała wieś
co innego we wianie mogłabyś mi wnieść
jak już przed ślubem daleka byłaś od dziewicy?

Ale i ty coś w zamian dostaniesz ode mnie
a prezent umocowanie będzie miał papieskie
Inkwizycji zgłoszę! Stos dla czarownicy!

***

#nasonety
#zafirewallem
#poezja
#tworczoscwlasna
splash545

@George_Stark w szczególności spodobało mi się zakończenie tego sonetu i to giezło ciekawe słowo

Zaloguj się aby komentować

Był kiedyś taki kierunek w sztuce, co się turpizm nazywał. – „Czemu by i w nim swoich sił nie spróbować?” – pomyślałem. A oto i efekt:

***

Epitafium własne

Cóż jest piękniejszego niż tak sobie gnić?
Chłodno mi się robi, kiedy to kostnicę
oczami mej martwej wyobraźni widzę.
Czy koniecznie trzeba grób mój wieńczyć krzyżem?

Na ziemi zakończyłem mą wędrówkę ziemską:
w lesie się rozkładało moje martwe cielsko
a tu przyszedł do mnie dzisiaj leśnik ścieżką
no i przerwać musiał moją drzemkę wieczną.

A niechby i nadszedł jakiś lis czy pies,
mech mógłby mnie obróść albo bluszcz opleść,
ale nie, cholera! Pieprzeni leśnicy!

I służby sprowadził na tę mą pustelnię,
i zamiast spokoju sceny mam dantejskie.
Dajcie wy mi spokój! Nie chcę do kostnicy!

***

#nasonety
#zafirewallem
#poezja
#tworczoscwlasna
splash545

@George_Stark bardzo fajne klimaty, podoba mi się

splash545

@George_Stark i od razu mi się skojarzyło z tym

( ͡° ͜ʖ ͡°) :


Czy porzucone ciało rozniosą ptaki, czy pożrą je Morskie psy, jeśli będzie im może oddane na pastwę, jakież to ma znaczenie dla duszy, skoro ona tu już nie przebywa? Ale nawet i wtedy, kiedy między ludźmi przebywa, nie lęka się żadnych gróźb na czas pośmiertny ze strony tych, którym mało jest, że się ich obawia aż po samą śmierć. Nie przestraszą mnie — mówi — ani haki, ani ohydne dla patrzących się rozszarpywanie wyrzuconego gwoli pohańbienia trupa. Nikogo o ostatnią powinność nie proszę, nikomu szczątków moich nie polecam. Sama natura postarała się już o to, by nikt nie został bez pogrzebu. Kogo wyrzuciło na poniewierkę czyjeś okrucieństwo, tego pochowa upływ czasu.


Seneka, Listy moralne do Lucyliusza

swansu

To klasykiem tera:


Nie mam nogi - pożarli ją moi współtowarzysze

Jeszcze ich mlaskanie słyszę

Wyszliśmy w góry jeszcze za dni ciepłych

Dopadła nas zima zaskoczonych

Zjedliśmy wszystko co zjeść się dało

Nic nie zostało

Widoki na przyszłość są raczej nieciekawe

Zachciało się nam iść na wyprawę


Hej hej hej, hej hej hej

Inni mają jeszcze gorzej

Hej hej hej, hej hej hej

Inni mają jeszcze gorzej


Zawieja nie ustąpi, jest wręcz coraz większa

Co rusz nasza sytuacja gorsza

Tak losować będziemy kto kogo zje

Czekając, aż ratunek nadejdzie

Los padł na mnie, wtedy się opamiętałem

Zaoponowałem

Towarzysze napierali, w końcu za wygraną dali

Usiedli osowiali

Minął dzień i drugi. My krańcowo bezsilni

Nie mają siły na mnie być źli

W końcu nie wytrzymali i nocy pewnej

Doczołgali do mnie się bliżej

Wyszła na jaw prawda, którą chciałem ukryć

Tej hańby nie da się zmyć

Przestałem o nich myśleć, taką naturę mam

Po prawdzie, swoją nogę zjadłem sam

Zaloguj się aby komentować

Czasy się zmieniają. Kiedyś były gitary i długie włosy, było sex, drugs & rock’n’roll, a później nadeszły szerokie spodnie i łyse łby. Podążając, choć lekko chyba spóźniony, za zmieniającymi się trendami ogłaszam oto mój hip-hopowy manifest:

***

Sleep, coffie, & hip-hop

By się przebudzić kawę muszę pić!
Pieprzę jajecznicę! Herbatą się brzydzę!
Spacer w okolicę? Ja nie jestem gidem!
Człowiek cierpi bidę, kiedy z buta idzie.

Yerba mate, dziecko? Z Paragwaju zielsko?
Raczej będzie ciężko by przez gardło przeszło.
Kumple? Prochy wzięto. To niebezpieczeństwo.
Ja tam widzę cienko nosem budzić cielsko.

MK, Jacobs, Tchibo, albo Nescafe.
gorzkością mi gardło, nos zapachem pieść!
Robusty albo arabiki fani. My, kawoholicy.

Kto kawę pierdzielnie tego nigdy więcej
popołudnia ciężkie nie zamęczą sennie.
I to był explicit.
--------------- My, kawoholicy!

***

#nasonety
#zafirewallem
#poezja
#tworczoscwlasna
Piechur

O cholera, George zaczął pisać, muszę się spiąć ze swoim pomysłem, bo zaraz podbierze temat

pingWIN

Piję kawę mocną

Czuję senność drobną

Toaleta wzywa

Zaraz usnę chyba

splash545

@George_Stark dobry kawałek napisałeś

Zaloguj się aby komentować

Inwazja mszyc

Żaden jest to pic! To inwazja mszyc!
Nasze okolice atakują mszyce!
Okupują ludzie schrony i piwnice:
atakuje szkorbut, cierpią na gruźlicę.

To z braku witamin nam zadziało się to.
Owocowe sady pochłonęło piekło,
przez uprawy jabłek jak szarańcza przeszło
to owadzie wojsko. Będzie z nami cienko!

I tak apokaliptyczna nam gruchnęła wieść:
w tym sezonie owoców nie będziemy jeść!
Rozwiązać problem próbowali farmaceutycy

i z takim zapałem pracowali dzielnie
że masy krytyczne przekroczyli wszelkie:
bum! – syntezy jądrowej żaden nie obliczył!

***

#nasonety
#zafirewallem
#poezja
#tworczoscwlasna
UmytaPacha

@George_Stark Jerzy wariacie nie nadążam piorunować xd

Zaloguj się aby komentować

Nie mam pojęcia czy ta historia przedstawiona poniżej jest romantyczna, czy wręcz przeciwnie, no ale proszę:

***

BL 98WAK

Kiedyś, jeszcze całkiem niedawno, byłoby jej zdecydowanie łatwiej. Kiedyś, przed 2022 rokiem, kiedy w Polsce obowiązywała jeszcze regionalizacja tablic rejestracyjnych, z dużo większą dozą prawdopodobieństwa mogłaby założyć, że mieszkał w Łomży. A dziś? Dziś mogło być tak, że samochód kupił w Łomży, a mieszkał na przykład w Koninie, Kraśniku albo Jeleniej Górze. Po prostu mógł nie zmienić numerów. A nie wiedziała gdzie mieszkał. Nie zaglądała mu przecież w dowód rejestracyjny.

Poznali się na biwaku. Do Grajwa przyjechała z koleżankami. Były zaraz po maturze i w czasie tych najdłuższych wakacji w życiu zatrudniły się jako obsługa pola namiotowego – Work & Travel na jakie mogą pozwolić sobie córki rodziców będących przedstawicielami augustowskiej klasy średniej. On od początku zwrócił jej uwagę. Był dojrzały, przystojny i wyjątkowy – żeby nie powiedzieć ekscentryczny. To ostatnie przeczuwała od razu, zanim nawet jeszcze zobaczyła jak wygląda.

Pewnego dnia na pole namiotowe wjechał samochód marki Trabant. Auto wyróżniało się. Nie tylko tym, że pojazdy tej marki rzadko już spotykało się na drogach, wyróżniało się nawet pośród innych Trabantów. Było pomalowane na liliowy kolor z zielonymi akcentami motywów roślinnych. Zwracało na siebie uwagę. Przez przednią szybę, od której odbijały się wściekle tego dnia palące promienie słoneczne dojrzała, że w środku jest tylko jedna osoba: mężczyzna, który zajmuje fotel kierowcy. Coś, jakiś wewnętrzny głos, powiedział jej, że warto poznać właściciela tego wehikułu. Czy pociągała ją bardziej jego tajemniczość, czy jego samochód? – tego do dziś nie potrafi stwierdzić. Fakt, że koleżanki czasami śmiały się z niej, mówiły, że jest blacharą. Cóż miała jednak poradzić, że pociągali ją mężczyźni, którzy kierowali nietypowymi samochodami? Poza tym to był Trabant, który z blachą nie miał przecież za wiele wspólnego.

– Ja pójdę – powiedziała do Wioli, która tego dnia pełniła dyżur na recepcji i to jej zadaniem było meldowanie przybyłych na kemping gości, a także pobieranie od nich opłat.
– Jeśli masz ochotę… – odpowiedziała Wiola, której najwyraźniej propozycja Martyny była na rękę i wróciła do piłowania paznokci.

– Michał – przedstawił się mężczyzna, który wysiadł zza kierownicy Trabanta. Zrobił na Martynie jeszcze większe wrażenie niż jego wyjątkowy samochód. Opalona twarz i klatka piersiowa, której bujne, ciemne owłosienie kusiło, wyglądając pomiędzy materiałem rozpiętej do połowy koszuli w ciemnozielone motywy rodem z dżungli. Złoty, szeroki łańcuch na szyi tak wspaniale komponujący się z brązem tej jeszcze szerszej szyi. Wąs, ciemniejszy niż włosy na klatce piersiowej, który wspaniale przyozdabiał uniesioną w uśmiechu ukazującym równe, białe lśniące zęby (czy odbijało się od nich światło słoneczne, czy błyszczały tak same z siebie?) górną wargę. Włosy, zawadiacko spływające na czoło spod słomkowego letniego kapelusza, przewiązanego brązową wstążką i nadające mężczyźnie tajemniczości okulary przeciwsłoneczne w złotej oprawie, spiętej u góry, nad noskiem dodatkową poprzeczką. Całości dopełniały jasne, lniane spodnie i jasnobrązowe mokasyny. Tak, ten mężczyzna wyglądał egzotycznie. Wyglądał nawet lepiej niż jego samochód.
– Martyna – powiedziała Martyna i już miała wypowiedzieć wymaganą przez właściciela kempingu standardową formułę biwakowej recepcjonistki zawierającą serdeczne przywitanie i zachętę do skorzystania z dodatkowych usług i udogodnień dostępnych na miejscu za dodatkową opłatą, kiedy, trochę jakby bez udziału woli, z ust wyrwało się jej: – Ładny samochód.
– Prawda? – odpowiedział Michał. – A Martyna to ładne imię. Chcesz się przejechać?
– A nie chce pan…
– Michał.
– No tak. A nie chcesz najpierw odpocząć po podróży? Zjeść czegoś? Napić się może? Trzeba by też się zameldować. – Martynie przypomniało się, że jest w pracy.
– Nie będzie dla mnie lepszego odpoczynku niż usiąść nad jeziorem z tak piękną kobietą. Tam też możemy coś zjeść i napić się. Wszystko co potrzebne mam ze sobą. – Michał poklepał bagażnik Trabanta. – A formalności możemy załatwić wieczorem. Szkoda marnować takiego pięknego dnia na siedzenie w biurze.

Na kemping wrócili późno w nocy, właściwie już nad ranem. Martyna nie wiedziała, która jest godzina, ale na wschodzie, nad polami horyzont zaczynał już jaśnieć. Pole namiotowe było już spokojne. Z niektórych namiotów dobiegało chrapanie.
– To ja pójdę po książkę meldunkową – powiedziała do Michała.
– Dobrze. Poczekam tu na ciebie. – Michał pocałował jeszcze dziewczynę na odchodne.

Kiedy tylko za Martyną zamknęły się drzwi domku, w którym mieściło się biuro i w którym mieszkała razem z koleżankami spokojny pomruk dwusuwowego silnika zmienił swój charakter. Stał się głośniejszy i bardziej dynamiczny. Dziewczyna wybiegła na zewnątrz, ale ujrzała już tylko znikające za zakrętem czerwone tylne światła samochodu.

Michał – tak się przynajmniej Martynie wydawało, bo w dowód osobisty też nie miała okazji mu zajrzeć – zostawił jej nie tylko wakacyjne wspomnienia, ale, co odkryła po kilku tygodniach, również rozwijającą się w niej żywą pamiątkę tego letniego wieczoru. I gdyby nie ta pamiątka, być może zagryzła by zęby i pogodziła się z tym, że i tym razem również się jej nie udało. Nie udawało się jej już przecież wiele razy. Nie udało jej się z Kamilem, który miał wściekłofioletowe, błyszczące E36, nie udało jej się z Marcinem, który jeździł srebrnym E300 w cabrio, nie udało jej się z Kamilem, który na bokach swojego czarnego Subaru miał wymalowane płomienie. Układało jej się co prawda całkiem nieźle z Robertem, który jeździł czarno-żółtą Corvettą, ale życie – to znaczy wydmuchana uszczelka pod głowicą – zmusiło go do wyjazdu za granicę, gdzie miał zamiar odłożyć na remont silnika i jakoś tak się to wszystko wtedy rozeszło. Tym razem, ze względu na sytuację, postanowiła, że nie odpuści.

Wśród wspomnień Martyny zachował się między innymi numer rejestracyjny Trabanta domniemanego Michała: BL 98WAK. Z tą informacją swoje poszukiwania rozpoczęła na augustowskim posterunku, gdzie opisała dyżurnemu sytuację, w jakiej się znalazła.
– Nie wiem czy bez zgody sądu mógłbym udzielić pani informacji o właścicielu – powiedział policjant – ale taki numeru, jaki pani podała nie istnieje. A tyle to na pewno mogę pani powiedzieć.
Martyna zrobiła wielkie oczy, a usta otworzyła jeszcze szerzej.
– Przykro mi – dodał policjant.

A teraz siedziała w autobusie jadącym do Białegostoku, gdzie miała przesiąść się w kolejny, jadący już do docelowej Łomży. Co miała zrobić? Postąpiła zgodnie z wolą jej wiernych tradycji rodziców, którzy zakomunikowali jej, że dopóki ciąża nie jest jeszcze widoczna Martyna może zostać w domu, ale później ma się wyprowadzić do męża, kimkolwiek by ten mąż nie był, bo oni pod swoim dachem nie będą trzymać panny z dzieckiem. Co powiedzieliby sąsiedzi? Jak tu przyjąć księdza po kolędzie? Ta podróż, te poszukiwania to był odruch rozpaczy, ale to było jedyne, co przyszło jej do głowy. Spróbować przecież nie zaszkodzi.

Kiedy wysiadła na dworcu w Białymstoku udała się do toalety. W czasie podróży zrobiło jej się trochę niedobrze. Czy to z powodu lekkiej choroby lokomocyjnej, czy też ze względu na jej stan – nie wiedziała.
– „Jak nie rzygnę, to się przynajmniej wysikam” – pomyślała. Zostawiła dwa złote w miseczce przed wejściem i zamknęła się w pierwszej wolnej kabinie. Nie zdążyła jeszcze rozpiąć spodni, kiedy przez uchylone okno wraz z chłodnym już, jesiennym wiatrem wpadł tak znajomy, charakterystyczny dźwięk dwusuwowego silnika.
– „Może?” – pomyślała natychmiast i wybiegła z toalety. Wybiegła z dworca. Okrążyła budynek i na parkingu ujrzała tego samego liliowo-zielonego Trabanta. Przez chwilę nie mogła uwierzyć we własne szczęście. Uszczypnęła się nawet w przedramię, ale auto nie zniknęło, dalej stało tam gdzie stało. Coś jednak jej się nie zgadzało. Przez dłuższą chwilę przypatrywała się samochodowi aż w końcu doszła do wniosku co jest nie tak, kiedy jej wzrok spoczął na tablicy rejestracyjnej. BI 98WAK. Martyna podeszła i ukucnęła przed przed przednim zderzakiem samochodu. Na dole, po prawej stronie litery „I” można było odróżnić jaśniejszy pasek, czystszy niż reszta tablicy. Tak, jakby kiedyś było tam coś naklejone.

***

1211 słów.

***

Tak: nie mam pojęcia czy napisana przeze mnie historia jest romantyczna czy też nie, ale jeśli dzieje się coś, co zadziało się we wpisie otwierającym tę edycję, a czego ślady pozostały w tym komentarzu, to aż żal tego nie wykorzystać. Niewykorzystane okazje lubią się przecież mścić, jak to powtarzał pan Dariusz Szpakowski.

#naopowiesci
#zafirewallem
#tworczoscwlasna
splash545

@George_Stark całkiem zabawna, lekka opowiastka. Dobrze się czytało

Zaloguj się aby komentować

Echhh, coś zawalają ostatni wygrani — przypominam, kawiarenka to nie tylko obowiązki pisania wierszy i sonetów*, ale również przyjemności pisania nowych tematów

*nie dotyczy mojej skromnej osoby

Wróćmy do rzeczy:

Temat: powrót do rzeczy
Rymy: królik - polonez - szczególik - majonez

Zasady i o co chodzi:

- Musimy ułożyć cztery wersy, lub ich wielokrotność jeśli ktoś ma taką ochotę,
- Op zadaje cztery słowa, które mają być użyte dokładnie w tej kolejności, na końcu kazdego wersu,
- Op zadaje również temat zadania a rymowanka powinna, przynajmniej luźno, nawiązywać do niego,
- Zwycięzcą jest osoba, która kolejnego dnia do godziny 20 zdobędzie najwięcej piorunów.
- Wygrany w nagrodę wymyśla nowe zadanie, czyli temat oraz rymy i publikuje do godz. 21 nowy wpis
- Wpisy lądują w społeczności Kawiarnia "za Firewallem", bo jak nie, to trzeba prosić Owcę o pomoc

#zafirewallem #naczteryrymy #poezja #tworczoscwlasna
Heheszki

Komentarz usunięty

Heheszki

/wielkanoc/

Żurek, jajka, baranek, królik

Kiełbaska, babka,mazurek, polonez

Jeszcze tylko mały szczególik

Pokłócić się o majonez

kopytakonia

Jak nie owca to królik

Którego na drodze przejechał polonez

Ja prowadziłem taki szczególik

Jechałem wtedy kupić majonez

Zaloguj się aby komentować

Dla głodnych

" Kiedy rozmawiamy otwiera się tunel między światami, między miejscami, między ciałami.
Przejście dla ciepła którym się darzymy, którego chcemy, którego łakniemy.
Gdy go braknie, zew bólu wschodzi od którego powoli giniemy."

#tworczoscwlasna #zafirewallem #glosotchlani

Zaloguj się aby komentować

Cóż, moja pierwsza #diriposta w bitwie #nasonety przez mój błąd nie były zgodne z zasadami, więc wrzucam kolejną

O spóźnionych minutach

Spóźniony jak zawsze chcę zdążyć
Przebiegam uważnie przecznicę
Odjeżdża autobus, w oddali go widzę
Już wiem, że się minę z terminem

Nie nazywam się Charles Manson
To tylko małe spóźnienie mordo!
Choć inni widzą tu podobieństwo
Nie mogę pojąć jak do tego doszło

Rudy już u szefa robi inbę fest
"On spóźnił się minut całych sześć!"
Z której samicy ktoś wypuścił to z macicy?

Wszystkie skargi słucham dzielnie
Wymagania Janusza są alpejskie
Pora napić się melisy do leczenia mej nerwicy

#zafirewallem #poezja
ErwinoRommelo

A ile razy Erino wam mówił : ruda to perfekcja a rudy to konfident.

RogerThat

@pingWIN podoba się to dla mnie, dobre

George_Stark

Kolega @ErwinoRommelo dobrze napisał:


A tymi zasadami się nie przejmuj tutaj


Wiesz, zasady są, bo tak wypada. Ale nikt nie linczuje za nieprzestrzeganie. To ma być zabawa.


A sonet ciekawy. Bardzo mi się podoba tematyka.


Proszę pisać częściej!

Zaloguj się aby komentować

Kto to widział, żeby zamiast spać to piszę po nocach swoje pierwsze #nasonety jako #diriposta, bo jakis pajonk mnie podkusił... Ale no..

Ciężko jest lekko żyć

Chciałbyś czasem lepiej żyć?
Chcesz poczuć jakieś różnicę?
Bierność to coś czego nienawidzę
Działania jestem odwiecznym kibicem

Zapytasz mnie, kim jest Pelson?
Zapytasz mnie, kim Eldo?
Pewnie zna ich hip-hopowe społeczeństwo
Ja nie. I co? Bez kary się obeszło

Mieć czy być? To Twoje pytanie jest
Wolisz dobrym być, czy dobrze zjeść?
Nikt nie nakazuje Ci żyć na ulicy

Wybieraj swoje priorytety celnie
Nie jak aktualne trendy miejskie
Może pora zejść z ruchliwej ulicy?

#zafirewallem #poezja
UmytaPacha

@pingWIN ehhh klasyka ( ͡ಥ ͜ʖ ͡ಥ)

@splash545 masz mojego mema "nie śpię bo piszę sonet" jakoś z pierwszych edycji? przeczesałam hejtofolder i ni mom

edyp: xD a nie, to nie był mój mem tylko @Piechur .

splash545

@pingWIN dobra, bardzo fajny sonet

Ale no chyba nie dość dokładnie Ci wytłumaczyłem bo ostatnie słowo w każdym wersie ma się rymować do słowa w sonecie zadanym ale ma być inne od tego w zadaniu. Tu masz przykład, żeby nie było niedomówień

To wiesz już co i jak to dajesz drugi xd

Ale w sumie to bardzo spoko i ciekawy Ci ten sonet wyszedł przez to, że musiałeś sobie poradzić z takimi specyficznymi słowami. A no i nie przejmuj się nie Ty pierwszy tak zrozumiałeś te zasady.

f678dd79-89ec-4d06-8c62-1eeb5310fa49
ErwinoRommelo

Opłaca się słuchać pająków, one szeptają tylko prawdę. A jako ze to twój debiut to pchasz się w wygrana więc zalecam już myśleć nad #diproposta.

Zaloguj się aby komentować

Miałem inny plan na ten odcinek z cyklu o szeryfie Kowalskym ale z racji tego, że sam taki temat wybrałem to na szybko dopisałem pasujący fragment

Poprzednie odcinki:

s01e01
s01e02
s01e03
s01e04

***

Stara Goldbaumowa siedziała pod biurem szeryfa już 6 godzin. Kowalsky mijał ją już raz dziesiąty powtarzając - już za chwilkę - mając nadzieję, że pójdzie w cholerę. Nie docenił jednak jej uporu i w końcu dla świętego spokoju postanowił ją przyjąć.
- Wejść!
Stara podreptała do drzwi sapiąc i stękając. Z trudem je otworzyła i weszłą do środka.
- Panie szeryfie, ja po prośbie...
- Jakiej?
- Bo wiecie, mój mąż aresztowany i u was w celi siedzi - sapała pospiesznie
- Aaa, no tak, teraz pamiętam
- No właśnie i ja chciałam go zobaczyć jeśli można
- Ciężka sprawa, przepisy nie pozwalają - teatralnie zmartwił się szeryf
- Ja tu mały datek przyniosłam, wiecie, ciężką służbę macie, ja doceniam - powiedziała wyciągając zwitkę banknotów
- Wykluczone, próby przekupstwa są karalne. Jednak jest to sposób żeby się z mężem zobaczyć. Chcecie tego? Celę obok dostaniecie.
- A nie, nie aż tak to ja nie chcę - szybko schowała pieniądze - nie mówcie mu o tych pieniądzach bo go szlag trafi
- Dobrze - łaskawie zgodził się szeryf
- A czy dostaje koszerne jedzenie? - zmartwiła się Goldbaumowa
- Nie, nie dostaje żadnego jedzenia... - ze szczerością powiedział Kowalsky
- Dzięki Bogu! - ucieszyła się pobożna kobiecina - przynajmniej nie grzeszy
- Muszę was już pożegnać, bo zło nie śpi - powiedział szeryf wstając i po prostu wypchnął Goldbaumową za drzwi

I w istocie, Kowalsky miał wiele pracy przed sobą. Smolucha czekał proces a sędzia Norton był już stetryczałym dziadygą niezdolnym do pełnienia urzędu. Nowy sędzia jeszcze nie przyjechał. Mógł zjawić się lada dzień. O ławę przysięgłych był spokojny. Będzie z miejscowych i klepną wszystko czego sobie zażyczy. Tylko czy murzyn zezna co należy? Ciężki jest los stróża prawa - pomyślał. Mógł wziąć tę forsę od Goldbaumowej, przez chwilę byłby ten los lżejszy.
- Teddy!
- Tak?
- Goń starą i weź od niej te pieniądze. A jak już da to powiedz, że stary nie chce jej widzieć - Kowalsky jak nikt umiał nie brudzić własnych rąk i mieć czyste sumienie

Ze zdobycznych dwustu dolarów odpalił zastępcy pięćdziesiąt. Szeryf zawsze miał gest. Idz i zabaw się - rozkazał. Dobrze wiedział, że Teddy nie umie się bawić. Da forsę ojcu albo nakupuje jakiś szmat dla kochanych siostrzyczek. Jego strata - pomyślał. Czas kontynuować śledztwo, więc dla zebrania myśli wybrał się na wycieczkę po okolicy.

Miasteczko było podupadłą dziurą pośrodku niczego, do najbliższego większego miasta - Brokenwater było prawie półtora dnia drogi konno. Przejechał wzdłuż rzeki już dobrych kilkanaście mil.
Słońce chyliło się ku zachodowi gdy w oddali nad lasem zobaczył strużkę dymu.
Kogo tu diabli przynieśli w takie pustkowie? - zapytał sam siebie Kowalsky. Przeczucie mu mówiło, że dobrze ten wieczór się nie skończy.
Podjechał ku granicy lasu starając się nie być ani chwili na widoku. Zsiadł z konia, zdjął strzelbę i zarzucił na plecy, sprawdził czy colty łatwo wychodzą z kabur i zaczął się skradać w stronę widocznego z oddali ogniska. Przystawał co chwila kryjąc się wśród drzew. Do obozowiska miał jeszcze kilkaset metrów. Zbliżał się do celu powoli i ostrożnie. Niedaleko obozowiska jakaś postać kręciła się wśród koni, których Kowalsky naliczył siedem. Ani trochę nie odebrało to szeryfowi animuszu, wręcz przeciwnie, amunicji miał dosyć.

Słońce już zaszło i robiło się coraz ciemniej. Tęgi dryblas dorzucił drewna do ognia który rozświetlił kilka siedzących tyłem do niego sylwetek. Licząc tego przy koniach brakuje jeszcze jednego - pomyślał. Chowając się w zaroślach postanowił zaczekać. Jedna z postaci przy ognisku podniosła się i podeszła do dryblasa. Ogień oświetlił ich murzyńskie twarze które szeryf już widział wyraźnie - Chór gospel w lesie? - zdziwił się Kowalsky. Co tu robią te czarnuchy? Odruchowo sięgnął ręką po strzelbę. Żałował, że nie miał granatu.

Przypatrywał się uważnie, jeden cień nadal kręcił się przy koniach, dryblas usiadł przy ognisku i parę metrów dalej pod drzewem dostrzegł leżącą postać zawiniętą kocem. No, to już wszyscy - ucieszył się.

Kowalsky wytężał słuch ale nie mógł wyłowić ani słowa z przyciszonej rozmowy przy ognisku. Czekał całą wieczność aż w końcu ziewanie stało się głównym odgłosem dobiegającym z obozowiska i przy ogniu oprócz dryblasa został tylko jego kompan a pozostała trójka rozłożyła się nieopodal. Jeden z nich bezceremonialnie wsunął się pod koc śpiącej postaci.
Co za dewianci - oburzył się stróż prawa - jeszcze chwila i koniec biwaku, padalce.

Kwadrans później, gdy wartownik zbliżył się do ogniska a dryblas powstał, Kowalsky wyskoczył z zarośli z dwururką. Nocną ciszę przerwał huk i dryblas padł jak rażony gromem, ułamek sekundy później po drugim błysku wartownik pada wprost do ogniska. Szeryf dobywa colty i strzela. Dwie kule znikają w plecach siedzącego przy ognisku starca. Kolejne dosięgają zrwające się w pośpiechu z posłań postacie. Błyski i huki wystrzałów cichną dopiero gdy iglica uderza w puste komory. Kowalsky nie traci czasu, chowa wystrzelane colty i podnosi rewolwer leżacy przy dryblasie. Odruchowo sprawdza - nabity. Przechodzi obok każdego leżacego i strzela dla pewności.
- Koniec biwaku czarne skurwysyny!
- Miałem rację, że ten wieczór nie skończy się dobrze. Dla smoluchów - dodaje w myślach uśmiechnięty. Jest już koło kolejnego leżącego i dobija go. 
Wtem drobna postać leżąca w objęciach trupa przy drzewie zrywa się i sprintem biegnie w stronę koni. Kowalsky spokojnie podchodzi do trupa starca, podnosi leżącego przy nim Springfielda i robi kilka kroków w stronę polany z końmi. Przykłada karabin do ramienia i gdy tylko czarny cień pojawia się na grzbiecie konia naciska spust. Błysk, huk i dalej biegnie już sam koń. Szeryf bez pośpiechu zbliża się ładując swoje colty. Przystaje nad leżacą, zakapturzoną postacią i spogląda na oświetloną księżycem i wykrzywioną bólem twarz młodej murzynki. Bezgłośnie rusza ustami z których płynie strużka krwi.
Szeryf pochyla się nad nią.
- Co mamroczesz?
- Kim... jesteś... diable?
- Jestem szeryf Kowalsky.
Wyciera rękawicą zachlapaną krwią gwiazdę i strzela.

***

#naopowiesci
#zafirewallem
splash545

@moderacja_sie_nie_myje

- Nie, nie dostaje żadnego jedzenia... - ze szczerością powiedział Kowalsky

- Dzięki Bogu! - ucieszyła się pobożna kobiecina - przynajmniej nie grzeszy

xd

No dobra powiedzmy, że jakiś biwak tu wplotłeś, ale serio spodziewałem się jakiegoś romansu Kowalskyego czy coś

Zaloguj się aby komentować

Szybko! Ratować sytuację, kiedy inni zawalają:

Temat: Alarm!
rymy: działa - służka - chwała - gruszka

#naczteryrymy
#zafirewallem
#poezja
#tworczoscwlasna
RogerThat

co jest kurwa, nic nie działa

bij na alarm moja służka

bijesz mocno aż ci chwałą

oto jest dla ciebie gruszka


jednak chyba dałaś ciała

niekt nie jedzie, pusta dróżka

całą noc syrena grała

nic nie dali, pusta puszka


dwie rymowanki, nie powtarzałem rymów, bo jak to tak, dalem bardzo podobne

pingWIN

Budzik rano za rzadko działa

Znowu potrzebna była służka

Stoi nade mną, stoi zuchwała

Znowu to samo, znowu ta gruszka..

PaczamTylko

Budzik na 4:45


W Gdańskim porcie grzmią działa

obudzony wcześniej, zanim zrobi to służka

na Westerplatte wykuwa się wieczna chwała

szkoła odwołana, z tornistra wyjęta już gruszka

Zaloguj się aby komentować

Jako zwycięzca poprzedniej edycji, mam przyjemność ogłosić kolejną odsłonę zabawy #naopowiesci

Temat: Biwak

Kategoria: Literatura romantyczna

Liczba słów: 800 - 2500

Termin: 15.09.2024

Zapraszam wszystkich pisarzy-amatorów bardzo serdecznie. Można fantazyjnie poświntuszyć i to jeszcze
przy tym wygrać

Generalnie te wytyczne to luźno będę traktować, nie będę nikomu słów wyliczać. Stricte będzie traktowany tylko temat i termin.

#zafirewallem
entropy_

Temat: BIwak

@moderacja_sie_nie_myje zaatakowały albo procenty albo autokorekta xD

CzosnkowySmok

@moderacja_sie_nie_myje harlekin w kamperze

Będzie się działo xD

splash545

@moderacja_sie_nie_myje w sumie to czekałem aż ktoś wrzuci tego typu zadanie kompletnie nie z mojej bajki. No to będę miał wyzwanie

Zaloguj się aby komentować

Nadszedł czas na podsumowanie VII kryminalnej edycji konkursu #naopowiesci . Czekałem z nim do wieczora bo liczyłem, że może jednak @splash545 się zdecyduje i wrzuci jakieś swoje opowiadanie. No ale niestety płonne to były nadzieje.

Dziękuję wszystkim uczestnikom konkursu za wzięcie udziału. Każde z Waszych opowiadań było świetne i miało niepowtarzalny klimat. Bardzo podobały mi się niektóre pomysły jak np. z opowiadania @Wrzoo . Albo przemycenie kawałka swojej mrocznej cząstki jak było to w opowiadaniu @KatieWee . Mnie natomiast najbardziej podobało się opowiadanie "Wszystkie rodzaje dna" napisane przez @George_Stark . Nie będę pisał dlaczego, wydedukujcie to sobie sami.

Lista opowiadań biorących udział w konkursie:

Wszystkie rodzaje dna - @George_Stark - 12
Turath Almaeiz - @George_Stark - 10
Kapliczka - @Wrzoo - 23
Nienazwany cykl o szeryfie Kowalskym ep.1 - @moderacja_sie_nie_myje - 13
Nienazwany cykl o szeryfie Kowalskym ep.2 - @moderacja_sie_nie_myje - 11
Nienazwany cykl o szeryfie Kowalskym ep.3 - @moderacja_sie_nie_myje - 13
Nienazwany cykl o szeryfie Kowalskym ep.4 - @moderacja_sie_nie_myje - 10
Opowiadanie bibliotekarskie bez nazwy - @KatieWee - 16

W tej edycji kryterium oceniania jest sumaryczna ilość piorunów ze wszystkich opowiadań danego autora.

***

Więc zwycięzcą z 47 zostaje - @moderacja_sie_nie_myje!!!

***

Gratuluję! Widać, że masz bardzo dużo weny i pomysłów na opowiadania. Dobrze się bawiłem czytając Twój cykl i czekam na ciąg dalszy. A teraz wszyscy też czekamy na Twoje zadanie.
Dziękuję wszystkim za udział i dobrą zabawę przy czytaniu Waszych opowieści i do zobaczenia w kolejnej edycji.

#zafirewallem #tworczoscwlasna #podsumowanienaopowieści
UmytaPacha

gratsy @moderacja_sie_nie_myje !

CzosnkowySmok

@moderacja_sie_nie_myje odkładałem i odkładałem przeczytanie... Biczuje się.

Ale jeszcze przeczytam.

Gratulacje!

moderacja_sie_nie_myje

@splash545 Dziękuję za uznanie mojej skromnej twórczości Czyli co teraz mam zrobić? xD

Zaloguj się aby komentować