@Nemrod Zaraz wyleje się na mnie wiadro rzygów od stałych frustratów, ale co tam, może ktoś się czegoś dowie.
Ogólnie zima i zasięg w elektrykach - o tym to można by książkę napisać. I to na wiele rozdziałów bo co elektryk i technologia to inna historia.
Użytkuję elektryka już parę lat, w dodatku w Norwegii, więc można powiedzieć, że coś tam wiem o zimie ( ͡° ͜ʖ ͡°) W tym roku nawet i w temperaturach poniżej -30st. C jeździłem nie tylko na co dzień ale robiłem też dłuższe trasy (np Oslo - Sztokholm).
Generalnie problem zimy jest tak samo realny jak i wydumany. Dlaczego?
To może zacznę od teorii (ZAZNACZAM, NIE JESTEM EKSPERTEM):
-
Elektryk z przyzwoitą technologią (pompa ciepła, wydajny system ogrzewania baterii i wnętrza) weźmie w zimie 5-8kW na grzanie wnętrza i baterii na "rozruchu" a po 15-30min kiedy już się rozgrzeje, będzie na bieżąco zużywał jakieś 2-3kW na utrzymanie tego stanu.
-
W wielu autach, szczególnie Teslach z bateriami LFP zmrożenie baterii mocno wpływa na ich wydajność, dużo lepiej na mrozie zachowują się na przykład baterie NCM.
-
Dogrzewanie przed szybkim ładowaniem włącza się tylko powyżej pewnego, określonego przez producenta SoC (zazwyczaj 10-20%) i tylko jeśli pojazd ma wystarczająco energii aby do tej ładowarki dojechać. Użytkownicy muszą to wiedzieć i podobnie jak zimą nie zostawia się diesla z pustym bakiem, tak nie zostawia się rozładowanego elektryka na noc. W przeciwnym razie kiedy rano dojadą ze zmrożoną baterią do szybkiej ładowarki to będą czekać bardzo długo aż się rozgrzeje i osiągnie odpowiednie moce ładowania.
-
Są oczywiście elektryki, które mają dość słaby system kondycjonowania baterii. Te przy ostrej zimie sprawują się poniżej oczekiwań i nie dogrzewają baterii lub co gorsza wnętrza (np. tańsze chinole i toyota). W efekcie prezentują dużo niższy zasięg i niski peak mocy na szybkich ładowarkach. Na szczęście takich pojazdów jest coraz mniej lub kierowane są one na rynki państw z bardziej umiarkowanym klimatem.
Co do moich wniosków z praktyki:
-
Jeśli poruszamy się "wkoło komina" to zasadniczo mamy ładowarkę w domu/pracy (kto kupuje EV nie mając dostępu do ładowarki AC ten sam sobie winien) i nie potrzeba nam pełnego zasięgu. Te parę kW zużycia więcej wpływa na zasięg, ale nie robi użytkownikowi różnicy bo i tak statystycznie jedzie tylko te 15-40km na drodze dom-praca-dom i nie potrzebuje pełnego zasięgu.
-
Co do dalszych tras to warto pamiętać, że rzadko wypadają one znienacka, raczej planujemy, że będziemy jechać te 400+km. Dlatego każdy doświadczony użytkownik elektryka w zimie zwyczajnie ładuje auto do 90-100% przed wyruszeniem w drogę (ładowanie AC do 100% na ładowarce domowej przed trasą jest wciąż bezpieczniejsze dla baterii niż doładowanie tej samej energii na szybkiej ładowarce DC) i wciąż "na kablu" podgrzewa kabinę i baterię. Dzięki uprzedniemu rozgrzaniu odpada te początkowe 5-8kW na rozgrzanie samochodu.
-
Co w wypadku gdy na mrozie startujemy w trasę z miejsca gdzie nie mamy ładowarki np. z hotelu do dom? No to wracamy do tego co napisałem wcześniej, dopóki nie zostawimy baterii rozładowanej to nie ma problemu - auto wprawdzie weźmie swoją dawkę energii ale rozgrzeje baterię. W efekcie będzie trzeba zjechać wcześniej na ładowarkę, ale później zużycie się stabilizuje (czyli standardowe dla auta + 2-3kW na ogrzewanie).
Warto sobie uświadomić, że elektryk to nie jest zastępstwo 1:1 dla samochodu spalinowego. Ma swoje wady, ma też zalety. Tak jak użytkownik spalinówki wie, że musi pamiętać kiedy zmienić filtry i olej, że nie wolno pałować na zimnym, palić sprzęgła czy, że trzeba studzić turbinę po dynamicznej jeździe tak użytkownik elektryka ma to w czapie. Musi się za to nauczyć optymalnego sposobu użytkowania swojego samochodu w różnorakich warunkach, w szczególności zimowych.
TLDR: Tak, elektrykom spada zasięg w zimie, fizyki nie oszukamy. Na szczęście w jeździe wkoło komina nie jest to aż tak istotne, natomiast w trasie, doświadczony użytkownik potrafi mocno ograniczyć ten efekt.