https://www.bankier.pl/wiadomosc/Desant-w-Bremerhaven-Chinskie-elektryki-zaleja-Europe-Niemcy-alarmuja-to-podboj-Europy-8704010.html
@Klopsztanga O ale to dobre xD Jak nagle Chinole robią te elektryki taniej niż Niemcy to od razu cło przyjebać, a ekologia schodzi na dalszy plan. Himalaje hipokryzji.
@Klopsztanga generalnie to głównie panika bierze się z tego prostego faktu, że niemieckie auta po prostu nie są konkurencyjne. Same się zbadziewiły przez lata, jeszcze te afery z opłacaniem czasopism automotive żeby fałszywie znacznie lepszy obraz niektórych marek kreować...
Na tyle co rozmawiałem to chińskie auto to podobny badziew co auto niemieckie zaś badziew na badziew to powodzenia z walką z Chinami. Zaś śliskie praktyki jak te abonamenty na zainstalowane udogodnienia w samochodach... Tyle lat budować renomę swoich marek i po prostu zacząć się na drobne rozmieniać.
Tak czy siak żadnej apokalipsy nie będzie, jakbym miał zgadywać to chińskie samochody w ciągu najbliższych 10 lat będą odpowiadać pewnie za jakieś 15% rynku. Nimniej niemieckie automotive będzie się powoli kurczyć.
Mnie to zastanawia ile wpływu na niemiecką politykę miał generalnie chiński lobbying.
Mówiło się o wykradaniu technologii, mówiło się o tym że trzeba jakoś reagować to była śpiączka przez ostatnią dekadę w tym temacie. Zaś jak się kowida nie wykorzystało do solidniejszych restrykcji to marnie widzę żeby teraz pojawił się odpowiedni klimat żeby społeczeństwo przeciwko Chinom nastawiać i żeby przełknęło niedogodności związane z ograniczeniem chińskiego eksportu do Europy.
Wyśrubowane normy przez UE jakoś chińskiej myśli technicznej nie zatrzymały jak się Niemcy spodziewały.
do tego trzeba dołożyć, że Niemcy przespali rewolucję z samochodami elektrycznymi, Tesla już robiła ciekawe modele, a oni dalej testy analizy, aż nagle zwrot i bach teraz stawiamy na elektryki, tylko brakło praktycznej wiedzy którą inne marki ogarniały przez lata :/
@slawek-borowy to jest fakt. Ale to jest właśnie pochodna całej filozofii biznesowej niemieckiego automotive w ostatnich latach - to jest poleganie na siły swojej marki i lobbowaniu korzystnych dla siebie rozwiązań prawnych w europarlamencie przy jednoczesnsnym, faktycznym pogorszeniu warunków sprzedaży dla klientow. Mówiąc krótko, nastawienie na drenowanie i w zasadzie praktyki około monopolistyczne. Jednynowładczej siły na rynku UE nie mają ale zdecydowanie dominującą już tak.
Tylko Chińczycy też mogą lobbować i co wtedy?
A tutaj to jest naprawdę wjazd z grubej rury z kampaniami reklamowymi które wygryzają Niemców z ich pozycji.
Zobaczymy jak to będzie, bo od czasów kowida niiemccy konsumenci coraz przychylniejszym okiem patrzą na chińskie towary - jedną z przyczyn obecnej niemieckiej stagnacji gospodarczej.
@DiscoKhan cechą charakterystyczną niemieckiej kultury jest niechęć do zmian, a wręcz lęk przed nimi.
Jak coś robią i to działa to tego nie zmieniają. A potem zonk, bo ktoś wjeżdża z rewolucyjnym pomysłem i się okazuje, że Niemiec jest w dupie ciemnej.
PS. Tu się nadal dość powszechnie używa faksów.
@FoxtrotLima z faksami to czytałem jak jeden Niemiec to opisywał, abstrakcja totalna. Sam mam w sumie dosyć podobną mentalność, że nie ma co na siłę czegoś wymieniać jeżeli działa ale z tymi faksami to jednak jest katorga żeby nowy faks kupować, bo ktoś kombinacji e-mail + drukarka się boi. Są pewne granice xd
@DiscoKhan ok, no to jeszcze historia z życia wzięta w tym temacie.
Poszedłem do lekarza, ale zapomniałem mojej karty ubezpieczenia zdrowotnego (taki dowód, że jest się w danej kasie chorych ubezpieczonym).
Babka mi mówi, że kein Problem, dzwoń pan do nich i niech wyślą na maila albo właśnie faksem potwierdzenie ubezpieczenia.
Dzwonię, tłumaczę, spoko, nie ma problemu, poproszę numer faksu. Mówię, że Frau z recepcji preferuje maila, a gość na to, że musi być faks.
Pytam: czym się różni wydrukowany mail od faksu? Taka jest procedura, nic się nie poradzi (pewnie za Honeckera jeszcze ustanowiona).
Dobrze, że faks mieli u lekarza.
Pojebane.
@FoxtrotLima i tak dobrze, że telegrafem nie trzeba hylo tego załatwiać xd
"Skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać?" - Pomyślał europejski klient.
Zaloguj się aby komentować