@Utylizejszyn zmiany pokoleniowe oraz społeczne. Bardzo dużo na obecną sytuację ma też sytuacja gospodarcza, gdzie rozwój gospodarczy kraju raczej zachęca do rozpustnego i samolubnego życia.
Dodaj do tego atomizację rodzin, gdzie w jądrze atomowym masz rodziców, a elektronami są dzieci - jedno czy dwójka. Rodziny wielopokoleniowe odchodzą do tzw. lamusa. Mieszkanie w kilka pokoleń jest czymś archaicznym. Wszystkie problemy rodziny kisiły się wtedy w takim domu, rzadko wychodząc poza mury. Obecnie istnieje kult naprawiania wszystkiego i wszystkich. Ludzie zaczęli identyfikować błędy oraz patologię wychowania jakie serwują rodzice, więc przerywają ten łańcuch spierdolenia.
Kwestia panującej ideologii, norm społecznych też swoje robi. Zauważ, że od 1945 roku nie mieliśmy żadnej wojny o skali globalnej. Wszystko dzięki atomowi. Bomba atomowa to prawdziwy żandarm pokoju. Każdy kto ma taką zabawkę, bardzo szybko rozumie konsekwencje użycia takowej. To przypomina padające kostki domina, niż deeskalacyjne jebnięcie punktowe i elo, idziemy do domu. Wojna to wentyl bezpieczeństwa w kwestii przeludnienia. Z jej braku, mnożymy się jak króliki i nikt tego nam nie zabrania, chociaż sami mienimy się bogami i dokonujemy kastracji na psach czy kotach. Ot nie fair, co? Po wojnie, następuje eksplozja demograficzna. Nie pamiętam dokładnego terminu, ale w psychologii funkcjonuje takowy, wyjaśniający zjawisko gdzie ludzie cóż... parzą się na potęgę i tworzą nowe istoty, by zrekompensować straty osobowe poniesione podczas wojny.
Każdy kryzys nie jest dobrym stanem by sprowadzać dziecko na ten świat. Każdy racjonalnie myślący człowiek o tym wie.
Każdy racjonalny człowiek wie, że sprowadzanie drugiej istoty bez pytania jej o pozwolenie, jest dyskusyjne pod względem moralności, no ale - ja uważam, że moralność to sztuczny twór.