Słońce grzało nad Zatoką Przygód aż miło. Ryder rzucał swoim pieskom piłkę, a te ścigały się o nią z zapałem godnym lepszej sprawy. Chase sprawnie odbił piłkę do Skye, ta podała do Rubble'a. Gdy Marshall próbował ją przechwycić, niezdarnie potknął się o miskę, przekoziołkował i wpadł na pozostałe pieski. Całe stadko formowało teraz radosną, roześmianą kupkę futra. Gdy Ryder śmiał się razem z nimi, jego tablet zawibrował. Burmistrz Goodway. Chłopiec odebrał połączenie:
- Tak, pani burmistrz?
- Ryder, potrzebuję pilnej pomocy Psiego Patrolu. W mieście rozpoczęły się zamieszki! Tłum ludzi idzie na ratusz i chce mnie zdetronizować!
Tutaj spanikowana burmistrz skierowała kamerę w kierunku protestujących. Rzesza rozwścieczonych obywateli maszerowała z pochodniami, znakami: "GOODWAY NA DNO ZATOKI PRZYGÓD", "PRECZ Z KOMUNĄ", wyrwanymi sztachetami i kostką brukową. Kroczący na przedzie mężczyzna krzyczał przez megafon:
- Polityka burmistrz Goodway sprowadziła Zatokę Przygód na skraj bankructwa. Mieliśmy gigantyczną bryłę złota, która mógłby zaspokoić socjalne potrzeby całego miasta na długie lata, wartą setki milionów dolarów! Mogliśmy mieć szpitale, obwodnice, sieć dróg, fabryki... A co zrobiła ta złodziejka? Przetopiła go na pomnik swojego pieprzonego kurczaka. Obalić posąg Chicaletty! Obalić burmistrz Goodway!
Tłum, jak zahipnotyzowany, skandował:
- OBALIĆ POSĄG CHICALETTY! OBALIĆ BURMISTRZ GOODWAY!
Bumistrz z powrotem skierowała kamerę na swoją twarz:
- Słyszałeś Ryder? Chcą obalić Chicalettę! Ojejku, moja kurka tak się stresuje! Bądź dzielna kochana. Ryder, musisz nam pomóc!
- Proszę się nie martwić, pani burmistrz - odparł chłopiec - nie ma takich zamieszek, których nie rozpędzimy! Psi Patrol, zbiórka w bazie!
Komunikatory na obrożach zapiszczały, a pieski krzyknęły chórem:
- Ryder wzywa!
W jednej chwili popędziły do bazy i po minucie już stały w równym szeregu, w pełni umundurowane, zdyscyplinowane jak hufiec HitlerJugend w czasach swojej świetności. Chase, ubrany w mundur policyjny, zawołał:
- Jesteśmy gotowi do akcji, Ryder!
- Dziękuję za szybkie przybycie, pieski - zaczął chłopiec - pani burmistrz właśnie jest oblegana przez tłum protestujących obywateli. Jeśli nie rozpędzimy zamieszek, burmistrz zostanie obalona ze swojego stanowiska, a złoty posąg Chicaletty zostanie przetopiony i sprzedany na jakieś szczytne cele. Nie możemy na to pozwolić. Do tej misji wybieram.... Marshalla. Marshall, weźmiesz armatkę wodną i rozpędzisz nią tłum zmierzający w stronę ratusza.
- Już się palę! - rzucił ochoczo piesek.
- Świetnie! Chase, ty weźmiesz megafon i każesz protestującym rozejść się i wracać do domów. Weź też swoje działko na piłki do tenisa. Załadujesz ją gumowymi kulami i będziesz strzelał w tych, których nie uda się zmyć Marshallowi.
Piesek aż zamerdał ogonem z podniecenia:
- Chase się tym zajmie!
- Super! Psi Patrol rusza do akcji! - zawołał z zapałem Ryder, po czym wszyscy ruszyli do swoich pojazdów.
Gdy dotarli na miejsce, tłum rzucił liny na posąg Chicaletty, ciągnąc go siłą setek rąk. Złota Chicaletta opadła niczym pomnik Saddama Husajna w 2003. Ryder rzucił szybko do Marshalla:
- Marshall, działko wodne!
- Hau, hau! Działko wodne! - potwierdził dalmatyńczyk i zaczął pryskać w tłum. Niewielkie działko wodne, łamiąc wszelkie zasady logiki i fizyki, trysnęło potężnym strumieniem, który pogasił pochodnie i roztrącił protestujących. Piesek zaśmiał się niewinnie:
- Haha, to jak kręgle!
Chase w tym czasie krzyczał do megafonu:
- Rozejdźcie się, ale już! Opór jest bezcelowy, nikt nigdy nie wygrał z Psim Patrolem!
Swój przekaz wzmocnił gradem gumowych kul. Zasypały protestujących, wybijając im z głów zęby tudzież przytomność. Śmiał się przy tym do rozpuku.
- Faktycznie jak kręgle. Patrz, Marshall! Cała grupka padła po jedym strzale. Strike w strajk, haha!
Po chwili pod ratuszem nie było ani jednego przytomnego buntowika. Ryder rozglądał się po pobojowisku.
- Świetna robota, pieski! To jeszcze nie koniec, są jeszcze inne grupy. Nie wiemy też kim jest przywódca buntowników. Będziemy potrzebowali wsparcia. Skye! - kilknął jej ikonkę na tablecie - Przyleć do nas i za pomocą swoich gogli odnajdź człowieka, który stoi za tym protestem!
Suczka aż zrobiła fikołka z radości, rzuciła swoim tandetnym catch-phrasem:
- Oto pies, który lata!
I ruszyła w pogoń.
Tymczasem Humdinger, burmistrz Mglistej Osady, razem ze zgrają swoich kociaków rozdawali protestującym kostkę brukową, koktajle mołotowa i nogi od krzeseł.
- Bierzcie, bierzcie, starczy dla każdego! Trzeba położyć kres faszystowskim rządom rodu Goodway'ów oraz Psiego Patrolu. Nikt nie poradzi sobie z deszczem kostki brukowej! To już nie będzie "Psi Patrol" a "Płonący Patrol", hehe!
Gdy ostatni protestujący zostawili Humdingera za plecami, ten zakręcił wąsa i zamruczał pod nosem:
- A gdy burmistrz Goodway zostanie obalona, cała władza przypadnie mnie, MNIE, MNIE! A złoty posąg Chicaletty przetopię na posąg najlepszego burmistrza na świecie czyli... MNIE! Hahaha!
Jego kociaki zachichotały złośliwie wraz z nim.
Burmistrz nie wiedział, że Skye obserwuje go ze swojego helikoptera. Z zapałem młodej SB-czki zakomunikowała Ryderowi:
- Ryder, burmistrz Humdinger daje uzbrojenie buntownikom! Idzie na was armia uzbrojona w koktajle Mołotowa, kamienie i pałki! Jesteście w niebezpieczeństwie!
- Dzięki, Skye! - zawołał chłopiec - Przyda nam się pomoc. Wezwę Zumę i Rocky'ego.
Gdy kolejna fala buntowników dotarła pod ratusz, pieski szykowały się do obrony. Choć sytuacja wyglądała na opłakaną, Ryder nie tracił typowej dla siebie pogody ducha. Miał plan, zawsze miał plan. Gdy poleciał na nich grad kamieni i płonących butelek, krzyknął do Zumy:
- Zumo, teraz!
- Hau, hau!
Zuma włączył potężne wentylatory swojego poduszkowca. Wiatr zdmuchnął grad pocisków, tak że wszystkie poleciały na głowy przerażonych protestujących. Ci jednak, choć zaskoczeni byli gradem pocisków i dysfunkcjonalnymi prawami fizyki, nie mieli ochoty się poddawać.
Ryder zdawał się tego spodziewać. Rozpoczął kontrofensywę.
- Rocky! Masz może trochę gazu pieprzowego i kwasu solnego?
- Hau! - zamerdał ochoczo kundelek - w moim magazynie zawsze coś znajdę.
- Świetnie! Wysyp gaz pieprzowy przed wiatraki Zumy, aby zupełnie zniszczyć ducha walki w protestujących. Potem wlej kwas do pojemników Marshalla, aby mógł spyskać tłum. Oparzenia pomogą nam potem ustalić kto brał udział w tym nielegalnym zbiorowisku.
Krzyk buntowników niósł się po całej Zatoce Przygód. Ulice spłynęły kwasem solnym i płatami rozpuszczonej skóry. Marshall z Zumą śmiali się do rozpuku, ciesząc się z udanej akcji. Myśleli już o przekąskach, którymi nagrodzi ich Ryder po powrocie do bazy. Nie minęło wiele czasu, a Chase przywlókł za sobą złapanego w sieć burmistrza Humdingera. Ten siedział z naburmuszoną miną, zły na cały świat:
- Gdyby nie te przeklęte kundle, rządziłbym teraz całą Zatoką Przygód!
Dzień później burmistrz Humdinger czyścił posąg Chicaletty. Pani burmistrz doglądała go, trzymając w ręce swoją kochaną kurkę.
- Jeszcze tutaj, pod skrzydełkiem. Widzi pan, burmistrzu Humdinger: jak się nabroi, trzeba posprzątać. Prawda, Chicaletto?
Kurka dziubała obojętnie ziarna kukurydzy trzymane przez swoją neurotyczną właścicielkę. Pani Goodway zwróciła się do Rydera:
- Ryder, dzięki za pomoc. Bez was posąg Chicaletty zostałby sprzedany na jakiś szpital albo dom dziecka. Chyba wiem jak się wam odwdzięczę. Zapraszam na ciasteczka do pana Portera!
Pieski z aprobatą zaszczekały. Ryder zaśmali się serdecznie.
- Nie ma sprawy, pani burmistrz. Bo gdy macie problemy z niezadowolonymi obywatelami, dzwońcie po pomoc!
***Pa-pa-pa-pa-pa-pa-trol nasz***
#pasta #psipatrol #rodzicielstwo #heheszki