#ciekawostinwestycyjne

131
214
Czy wiesz, że...

... jak hojny nie będziesz, ludzie i tak wystawią rękę po więcej?

Hershey to miasto założone na początku XX wieku przez Miltona Hersheya, amerykańskiego przedsiębiorcę, którego firma, The Hershey Company, do dziś jest jednym z największych producentów czekolady na świecie. Plany Miltona zakładały stworzenie „idealnego amerykańskiego miasteczka w sielskim, naturalnym otoczeniu, gdzie zdrowi, praworządni i dobrze opłacani pracownicy mieszkają w bezpiecznych, szczęśliwych domach”.

W istocie – Milton Hershey czynił wszystko co w jego mocy, by plany te zrealizować. Mężczyzna postarał się, aby wszystkie domy w założonym przez niego mieście wyposażone były w nowoczesne udogodnienia, takie jak (pamiętajcie, że mówimy o początkowych latach XX wieku): elektryczność, wewnętrzne instalacje sanitarne czy centralne ogrzewanie. Do tego mieszkańcy Hershey mogli liczyć na darmową komunikację miejską, bezpłatną szkołę podstawową i zawodową, oraz… lokalny park rozrywki z licznymi atrakcjami! A to nie wszystko, bowiem w Hershey mogliśmy znaleźć także liczne pola golfowe, zoo czy hotel. I wszystko to wybudowane za pieniądze Miltona Hersheya, celem podniesienia komfortu życia pracowników swojej fabryki.

Nawet wówczas, gdy Stany Zjednoczone mierzyły się z Wielkim Kryzysem, Milton nie ustawał w swoich wysiłkach, by mieszkańcy jego miasta przeszli przez kryzys suchą stopą. W momencie, gdy inne fabryczne miasta na terenie Stanów Zjednoczonych upadały, Milton wciąż utrzymywał zatrudnienie na tym samym poziomie! Nawet wówczas, gdy fabryka mierzyła się ze zmniejszoną ilością zamówień, Hershey wolał znaleźć pracownikom jakieś poboczne zajęcie, niż ich zwolnić. Tak też przez długi czas wielu pracowników fabryki było wysłanych „w miasto”, celem dokonywania prac związanych z polepszeniem jakości życia w Hershey.

Pewnie pomyśleliście, że ten Milton Hershey był naprawdę w porządku gościem i z pewnością jego pracownicy musieli go uwielbiać. I tak, i nie. Z jednej strony pracownicy The Hershey Company zdawali sobie sprawę, że ich życie jest znacznie lepsze, niż pracowników innych fabryk. Z drugiej – jak to mawiają: „daj palec – wezmą rękę”. Nie inaczej było w tym przypadku. W końcu to, że żyje się całkiem dobrze, nie oznacza, że nie może żyć się jeszcze lepiej.

Z tego założenia wyszli pracownicy fabryki czekolady, zakładając związek zawodowy i ogłaszając strajk, celem uzyskania podwyżek płac. Te w rzeczywistości nastąpiły, wraz ze zwolnieniem organizatorów strajku. Sytuacja ta poskutkowała kolejnym strajkiem, jednym z najgłupszych strajków w historii. Otóż nie dość, że strajk ten nie został uzgodniony ze wszystkimi pracownikami fabryki (duża część z nich normalnie przyszła do pracy i chciała pracować), to na dodatek był zupełnie nieprzemyślany.

Otóż fabryka The Hershey Company specjalizowała się w produkcji mlecznej czekolady, do której potrzebowała olbrzymich ilości mleka. Jako że strajk był spontaniczny i zupełnie nieprzemyślany, nikt ze strajkujących nie miał pomysłu co z tym mlekiem zrobić. Tak więc mleko to po prostu stało i się psuło. Nikt też o strajku nie poinformował lokalnych farmerów, którzy nagle stracili miejsce zbytu dla swojego mleka, tj. stracili źródło zarobku. To wydarzenie przelało falę goryczy i poskutkowało spontanicznymi zamieszkami. Lokalni farmerzy, wspierani przez pracowników fabryki, którzy byli przeciwni strajkowi, wtargnęli do fabryki i okrutnie zlali strajkujących, tym samym kończąc ich strajk. Warto nadmienić, że przemoc fizyczna została użyta w sposób jak najbardziej upokarzający. Farmerzy bili strajkujących tak, jakby ci byli ich niesfornymi dziećmi, często przy tym werbalnie ich wyzywając od najgorszych leni.

W efekcie tych wydarzeń, pierwszy związek zawodowy w The Hershey Company został rozwiązany, zaś sam Milton Hershey podupadł na zdrowiu. Ludzie z jego najbliższego otoczenia mieli przyznawać, że wydarzenia te bardzo wpłynęły na zdrowie i samopoczucie mężczyzny, który miał uznać, że poniósł porażkę w próbie utworzenia „idealnego amerykańskiego miasteczka”. I choć do końca swojego życia przeznaczał on swój prywatny majątek na poprawę jakości życia w mieście, atmosfera panująca w Hershey już nigdy nie miała być taka sama…

#ciekawostinwestycyjne
a52a8f17-c520-443c-a4c0-1892bb9405d5
filusn

Naprawdę fajna ciekawostka, dobrze się tez czytało, grzmocę!

ThisIsFine

@CiekaowstkInwestycyjne Ah Ci biedni filantropi tak bardzo chcieli żeby ich pracownikom żyło się dobrze ale ci wredni lewaccy pracownicy wszystko zepsuli


Hershey dokładał do biznesu przez całe swoje życie. Pewnie dlatego umarł w 1945 roku z majątkiem 60 mln dolarów (około 1 mld dzisiaj, uwzględniając inflacje).


Przecież nawet stworzył dla nich miasto w którym miał monopol na wszystko Naprawde Ci niewdzięczni pracownicy nie wiedzieli że jak jedna osoba osiągnie monopol na wszystko to sprawi że wszystko będzie super tanie i świetne

kodyak

Niestety ale ludzie są chciwi i bezmyślni. Nawet jeśli to bajka to o cechach ludzi mówi jednak prawdę.


Nie chodzi o to że ty masz dużo ale chodzi o to że sąsiad ma więcej i w tym patologicznym myśleniu trzeba widzieć problem. Trawa u sąsiada bardziej zielona.


Żeby mu okradli garaż żeby mu się puszczała stara, żeby córka z czarnym i ogólnie miał marnie. Dla siebie o nic nie proszę tylko mu dosraj prosze

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... to, że ktoś reklamuje się jako „eko”, wcale nie oznacza, że jest „eko”?

Jeszcze dekadę temu środowisko polityczne w Polsce podzielone było na ludzi wierzących i nie wierzących w globalne ocieplenie spowodowane działalnością człowieka. Dziś temat ten raczej nie podlega dyskusji, i oprócz kilku kontrowersyjnych postaci, większość sceny politycznej pogodziła się z myślą, że globalne ocieplenie faktycznie występuje i że jest realnym problemem, z którym trzeba walczyć. Stąd też tak duża moda na „zieloną” energię. Musimy jednak pamiętać, że wszędzie tam, gdzie pojawiają się pieniądze, pojawiają się też oszuści. Dziś – ku przestrodze – o jednym z największych przekrętów związany z zieloną energią w Stanach Zjednoczonych.

Mantira Corporation reklamowała się jako innowacyjna firma, inwestująca w ekologiczne rozwiązania takie jak elektrownie przetwarzające odpady na energię czy zielony zamiennik węgla – „biochar”. Oprócz tego szczyciła się budową nowoczesnego społeczeństwa wiejskiego, które miało być ujemne węglowo. Problem w tym, że wszystko to było kłamstwem. Jednak na tyle dobrym kłamstwem, że nabrali się na nie nie tylko zwykli obywatele, ale i amerykańskie elity. Bowiem zaledwie dwa miesiące przed ujawnieniem całego przekrętu, założyciele Mantiry zostali zaprezentowani przez byłego prezydenta Billa Clintona podczas ceremonii Clinton Global Initiative jako osoby zaangażowanie w pomoc w łagodzeniu globalnego ocieplenia.

Jednak jakby jej nie reklamowali politycy, to Mantira Corporation dalej była zwykłą piramidą finansową, która nie zajmowała się niczym więcej, niż poborem pieniędzy od inwestorów. W tym celu jej założyciele stworzyli łącznie 55 spółek z ograniczoną odpowiedzialnością, pomiędzy którymi przenosili środki, tak żeby pozornie wykazać jakiś ruch w raportach finansowych. Na szczęście nie udało im się przechytrzyć całego systemu finansowego Stanów Zjednoczonych i wylądowali oni tam, gdzie ich miejsce, czyli na ławie oskarżonych.

W ciągu czterech lat swojej działalności, Mantira Corporation oszukała ludzi na 55 milionów dolarów. Sędzia prowadzący sprawę oszustwa nie gryzł się w język i powiedział, że jej założyciele „świadomie i bezwstydnie przeprowadzili oszustwo”. Dodał, że Mantira Corporation „nie była niczym więcej niż iluzją”. W 2019 roku zapadły wyroki w tej sprawie. Amanda Knorr została pozbawiona wolności na 30 miesięcy, zaś jej partner Troy Wragg na 22 lata. Zanim jednak podniosą się głosy o niesprawiedliwości takiej dysproporcji w wyrokach, dodam, że Troy Wragg był na tyle bystrym oszustem, że oczekując na wyrok w sprawie Mantiry, zaangażował się w kolejne oszustwo, co przełożyło się na długość jego kary.

#ciekawostinwestycyjne
4b14c050-acfc-470e-a6df-48a88b9a8e26
ZygoteNeverborn

> to, że ktoś reklamuje się jako „eko”, wcale nie oznacza, że jest „eko”


@CiekaowstkInwestycyjne Sabine miała ostatnio o tym materiał.

https://www.youtube.com/watch?v=rxk1Yfg5hOw

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... historia butelkowanej wody sięga aż XVI wieku?

Malvern Water to naturalna woda źródlana, wydobywana ze Wzgórz Malvern, usytuowanych w Anglii. Wzgórza te, zbudowane z granitu i skał wapiennych, pokryte są szczelinami, które podczas deszczu wypełniają się wodą, która z kolei powoli przenika przez nie, nieśpiesznie docierając aż do źródeł. Źródła zaś uwalniają średnio około 60 litrów wody na minutę i, od momentu ich odkrycia, nie zanotowano nigdy, aby przepływ wody ustał chociażby na chwilę.

Pierwsze zapisy na temat butelkowania wody Malvern pochodzą już z 1622 roku. Wówczas wodzie tej przypisywano właściwości lecznicze, które sprawiły ze Wzgórza Malvern szybko stały sławne, co przyczyniło się do dynamicznego rozwoju regionu: z kilku słabo rozwiniętych wiosek do ruchliwego miasta z mnóstwem hoteli z okresu wiktoriańskiego i edwardiańskiego. Wśród wielbicieli wody Malvern nie brakowało osób znamienitych - królowa Elżbieta I miała publicznie pić wodę ze źródła już w XVI wieku, zaś Królowa Victoria piła wyłącznie tę wodę.

Do połowy XIX wieku butelkowaniem wody zajmowały się jednie lokalne, małe przedsiębiorstwa. Dopiero w 1850 roku rozpoczęła się masowa produkcja butelkowanej wody „Malvern Soda” przez korporację Schweppes. Produkcja ta zakończyła się w 2010 roku.

Obecnie, jedyną firmą zajmującą się butelkowaniem wody Malvern na skale przemysłową jest lokalne przedsiębiorstwo Hollywell Spring Water, które butelkuje dziennie około 1000 litrów wody. Wodę tę można nabyć w Wielkiej Brytanii w cenie 2,5 funta za 750 ml.

#ciekawostinwestycyjne
b7970650-4803-47b7-8de4-d7aa885475a6

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Czy wiesz, że...

... istnieje strona internetowa umożliwiająca wynajęcie płatnego mordercy?

W 2005 roku Bob Innes nabył adres URL www.rentahitman.com, co można luźno przetłumaczyć na „www.wynajmijpłatnegomordercę.com”. Początkowo Innes planował założyć firmę technologiczną o takiej nazwie, lecz koniec końców - nigdy nie zrealizował on swoich planów. Mimo to, mężczyzna zdecydował się zatrzymać adres URL, licząc, że kiedyś będzie mógł go odsprzedać za znaczącą kwotę.

Jakież było zaskoczenie mężczyzny, kiedy po trzech latach sprawdził skrzynkę mailową powiązaną z adresem witryny. Otóż odnalazł on tam około 300 maili od osób zainteresowanych wynajęciem płatnego mordercy. Początkowo żadnej z tych próśb nie potraktował poważnie. Wszystko zmieniło się jednak w 2010 roku, kiedy otrzymał maila od kobiety z Kanady. Wiadomość zawierała wiele szczegółowych informacji na temat życia i rutyn dnia osób przewidzianych do usunięcia. Zaniepokojony Bob zgłosił sprawę na policję, która dokładnie ją zbadała i skazała kobietę za planowanie morderstwa najbliższych na karę pozbawienia wolności.

W obliczu takiego wydarzenia, Bob Innes zdecydował się przekształcić swoją stronę internetową w serwis dla płatnych morderców, tj. portal na którym można zlecić morderstwo lub też złożyć swoje CV „płatnego mordercy”. Chyba nikt nie jest na tyle głupi, by skorzystać z tego portalu, prawda?

Otóż… nie. W 2018 roku niejaki Devon Fauber posłużył się stroną, by zlecić zabójstwo swojej byłej dziewczyny i jej rodziców. Dziś odsiaduje on wyrok 10 lat pozbawienia wolności. W 2020 roku, Wendy Wein zdecydowała się skorzystać ze strony, chcąc zlecić morderstwo swojego byłego męża – również trafiła za kraty. Natomiast w kwietniu bieżącego roku, FBI aresztowało 21-latka z wojskowym przeszkoleniem, który przesłał swoje CV na stronę i zgodził się dokonać morderstwa za kwotę 5 tysięcy dolarów. Teraz grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności. A to tylko jedne z najbardziej medialnych zleceń. Autor strony informuję, że miesięcznie otrzymuję on około 10 próśb o dokonanie morderstwa…

#ciekawostinwestycyjne
e72980f1-7cdc-48ba-b2f7-786af3c5dfe5
jajkosadzone

Nikt nie chcial wynajac zabojcy,zeby zabic prezydenta czy jakiegos innego prominenta?

@CiekaowstkInwestycyjne

conradowl

Posłowie na służbowym sprzęcie w sejmie, mając wokół kamery łapani byli na oglądaniu porno (w różnych krajach).

Ludzie ogółem (nie tylko politycy) kłamią w żywe oczy, kradną w biały dzień itp itd.

Dlaczego więc mordercy i zleceniodawcy morderstw mieliby nie być tak głupi?

Ja wiem, że filmy i seriale utrwaliły obraz genialnego, seryjnego mordercy, ale choćby Dahmer pokazał, że taki morderca to może być głupek, tylko mieszka w okolicy gdzie go nikt nie podejrzewa. I policja go olewa. A sami mordercy i zleceniodawcy są tak samo głupi jak inne grupy społeczne. To nie jest, że trzeba być geniuszem by zabić lub zlecić zabójstwo. Zaryzykowałbym, że wręcz przeciwnie...

Kto by się chwalił mordami?

PS szukam plastikowych beczek do piwnicy odpornych na kwas siarkowy. Ktoś, coś?

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... nie ma takiej niegodziwości, której miliarder nie popełniłby celem zarobienia kilku dodatkowych dolarów?

O ile jestem w stanie zrozumieć podejście rosyjskiego społeczeństwa do postaci Putina i jego stylu rządzenia, o tyle zupełnie nie jestem w stanie zrozumieć jak dobrowolnie można pchać się w jego objęcia. Tym bardziej, jeżeli jest się miliarderem urodzonym i wychowanym w zachodniej cywilizacji. A wszystko to wyłącznie celem zarobienia kilku dodatkowych paru dolarów... Dziś mowa będzie o Travisie Kalanicku i krótkim romansie jego firmy z rynkiem rosyjskim.

Uber to międzynarodowa firma technologiczna, której siedziba znajduje się w San Francisco, w Kalifornii. Firma ta najbardziej znana jest z aplikacji mobilnej, która łączy pasażerów z kierowcami samochodów osobowych, dostarczając usługi transportu na żądanie. Przez lata funkcjonowania Uber stał się niezwykle popularną aplikacją w Stanach Zjednoczonych i Europie. Nigdy jednak nie osiągnął sukcesu w Rosji, gdzie pomimo usilnych starań zaistnienia, firma za każdym razem ponosiła porażkę.

Travis Kalanick, założyciel i ówczesny prezes Ubera, zdawał się być osobą, która nigdy nie zaakceptuje porażki, i w 2015 roku postanowił ponownie spróbować zawojować rosyjski rynek. Tym razem jednak w zupełnie skandaliczny i obrzydliwy sposób. Otóż... Travis postanowił wkupić się w łaski Putina. W tym celu zaczął on poszukiwać oligarchów będących w bliskiej relacji z Putinem, którzy otworzyliby mu do tej pory niedostępne dla niego drzwi. Ostatecznie znalazł on sojuszników w postaci Mikhaila Fridmana i Petra Avena, o których już pisałem w jednej z poprzednich ciekawostek. Mężczyźni ci zapoznali Travisa z lobbystą Władimirem Seninem (obecnie rosyjskim parlamentarzystą z ramienia proputinowskiej „Jednej Partii”), któremu amerykańska firma ostatecznie zapłaciła około 300 tysięcy dolarów łapówki na rzecz lobbowania na korzyść aplikacji Ubera.

Sprawa ta prawdopodobnie nigdy nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie dziennikarze The Guardian, którzy dotarli do wewnętrznej korespondencji władz Ubera. Po ujawnieniu skandalu, rzecznik firmy, zapytany o komentarz, powiedział jedynie, że: „na pewno nie podejmowalibyśmy współpracy z panem Seninem ani innymi osobami takimi jak on w dzisiejszych czasach”. Zaś były już CEO Ubera, Travis Kalanick, miał jedynie powiedzieć, że on tak w ogóle to słabo się orientuje w historii Rosji i on w ogóle nie wiedział, że Putin i jego oligarchowie to tacy źli ludzie...

#ciekawostinwestycyjne
fe62c963-4f9a-4111-9354-1069fe146ba7
Half_NEET_Half_Amazing

@CiekaowstkInwestycyjne 

XDDDDD

michal-g-1

Gdzie ta niegodziwość, bo nie czaję?

Że w krajach 3. świata trzeba mieć osobny fundusz na łapówki, bo inaczej nic nie zdziałasz?


Bardzo clickbaitowy nagłówek

sraty-pierdaty

@CiekaowstkInwestycyjne ciekawostka kolejna a propos zdjęcia z generatora: Putin swego czasu serio pracował jako taksówkarz xD

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... że istnieje mężczyzna, który kilkanaście razy zdobył główną nagrodę w loterii typu „totolotek”?

Stefan Mandel to rumuński ekonomista, który zdecydował się wykorzystać swoją pasję do matematyki do dość specyficznego celu, tj. do wygrywania loterii. I choć zabrzmi to niewiarygodnie, mężczyzna z sukcesem zrealizował swój plan na życie: Stefan bowiem wygrał co najmniej 14 głównych nagród w narodowych loteriach! Dziś opowiem wam o jeden z nich; o dniu, w którym Mandel przechytrzył amerykańską Virginia Lottery.

Stefan nieustannie analizował systemy loterii na całym świecie, starając się znaleźć sposób na zagwarantowanie sobie głównej wygranej. W 1992 roku, skupił on swoją uwagę na loterii z Virginii, ponieważ obliczył, że wymaga ona zakupienia najmniejszej ilości losów do pokrycia wszystkich dostępnych kombinacji cyfr. Co więcej, loteria ta umożliwiała drukowanie losów we własnym zakresie, co znacznie ułatwiało logistykę całego procederu.

Według jego obliczeń, zakup wszystkich dostępnych losów w loterii miał kosztować go 7,1 miliona dolarów. Całkiem dużo, prawda? Na jego szczęście w lutym 1992 roku, główna nagroda w loterii wynosiła więcej, bo aż 27 milionów dolarów!

Mandel zabrał się więc do pracy. Mężczyzna potrzebował około 30 komputerów i 12 drukarek laserowych do wygenerowania wszystkich potrzebnych losów w odpowiednim czasie. Mężczyzna później twierdził, że zużył na ten cel prawie 30 ton papieru! A to nie koniec – w końcu wszystkie wydrukowane losy musiał następnie zanieść do punktu loteryjnego i tam zeskanować (czego oczywiście nie zrobił sam, tylko przy pomocy zatrudnionych do tego ludzi). Przypominam, że mówimy tu o 7 milionach losów!

Pomimo drobnych komplikacji – niektóre z punktów obsługi Virginia Lottery niespodziewanie zamknęły się szybciej, niż planowo, co uniemożliwiło zeskanowanie pewnej puli losów - plan Mandela okazał się sukcesem. Stefan wygrał nie tylko główną nagrodę loterii, ale także liczne nagrody poboczne, które łącznie przekroczyły sumę miliona dolarów. I choć FBI zainteresowało się tą sprawą, to nie udało im się postawić mężczyźnie żadnych zarzutów. Okazało się, że jego działania mieściły się w granicach prawa i nie łamały żadnego z punktów regulaminu loterii. W odpowiedzi jednak na wygraną Mandela, Virginia Lottery wprowadziła szereg zmian w swoim regulaminie, aby uniemożliwić powtórzenie tej sytuacji w przyszłości.

#ciekawostinwestycyjne
07b9a30a-2411-47f0-8b61-9d008e15faaa
ziel0ny

Te grafiki ai są strasznie chujowe, wszędzie tego teraz pełno i w ogóle mi się to nie podoba

CoryTrevor

Lubię takie historie. Aż mi się przypomniała sytuacja z reklamą Pepsi i odrzutowcem.


Co do tej konkretnej opowieści: w Dużym Lotku, w kumulacji powyżej określonej sumy również opłaciłoby się zakupić losy ze wszystkimi możliwymi kombinacjami. "Jedynym" ryzykiem jest, że ktoś inny również trafi i wygrana się podzieli.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... w świecie innowacji technologicznych nie tyle sam pomysł jest kluczowy, co jego timing?

Choć zabrzmi to dość abstrakcyjnie, to korzenie internetu sięgają aż do czasów II Wojny Światowej. Dokładniej mówiąc: do myśli i idei Vannevara Busha, zaprezentowanych w środku XX wieku, zaraz po zakończeniu się globalnego konfliktu zbrojnego.

Vannevar Bush był amerykańskim inżynierem i naukowcem, który pełnił funkcję doradcy naukowego prezydenta Roosevelta podczas II wojny światowej. W 1945 roku Bush opublikował futurystyczny artykuł „Jak Możemy Myśleć” w magazynie „Atlantic Monthly”, w którym zaprezentował koncepcję Memexu.

Mężczyzna, który starał się być na bieżąco z nowymi odkryciami naukowymi, stale przerażał się tempem powstawania kolejnych prac i wynalazków*. W swoim artykule wysnuł więc trochę życzeniową wizję biurka-biblioteki, które wyposażone miałoby być w rolki mikrofilmów działające w ten sam sposób co dzisiejsze hiperłącza. Bush wyobrażał sobie Memexa jako urządzenie zdolne do skompresowania i przechowywania danych, jednocześnie umożliwiając dostęp do nich za pomocą sieci powiązań. O samym Memexie wypowiadał się jako o "powiększonym uzupełnieniu własnej pamięci".

Chociaż Memex, w takiej formie jaką opisał Bush, nigdy nie został zbudowany, jego koncepcja była zdumiewająco podobna do tego, co dziś znamy jako hipertekst, tj. system powiązań między różnymi elementami informacji, który stał się podstawą World Wide Web. Podobnie jak w Memexie, hipertekst pozwala na tworzenie i śledzenie ścieżek informacji poprzez powiązane dokumenty lub strony.

Kwestię nie zbudowania Memexu w formie opisanej przez Busha można zrzucić na ograniczenia technologiczne czasów w których żył. Historia ta pokazuje więc, że zbytnie wyprzedzenie swoich czasów może oznaczać, że nawet najbardziej przełomowe pomysły nie znajdą swojego miejsca na współczesnym rynku.

Żaden Amerykanin nie miał większego wpływu na rozwój nauki i technologii niż Vannevar Bush
~ profesor Jerome Bert Wiesner.

#ciekawostinwestycyjne

* - dziś uważa się, że nie istnieje nawet jeden naukowiec, który znałby wszystkie potrzebne prawa fizyki do stworzenia najnowszego Iphone’a.
d78e91ee-fc91-4036-97b5-a823b1b897dc
entropy_

@CiekaowstkInwestycyjne Jak piszesz o nietrafionym timingu to mogłeś wspomnieć o Tesco i zakupach przez internet ale 10 lat temu. Wprowadzili to co dziś znamy jako choćby Glovo to oni mieli dawno temu. Można też było zadzwonić/zamówić przez internet i spokojnie odebrać gotowy koszyk zakupów wracając z pracy, zapłacić i pójść sobie w mniej niż 2minuty w sklepie.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... stosowanie nieuczciwych praktyk marketingowych może kosztować nawet 3 miliardy dolarów?

GlaxoSmithKline to międzynarodowa korporacja farmaceutyczna, która jest jednym z największych na świecie przedsiębiorstw zajmujących się produkcją innowacyjnych leków i szczepionek. Dzięki swojej działalności, GSK ma kluczowe znaczenie dla globalnego zdrowia publicznego, dostarczając produkty i terapie, które pomagają w walce z różnymi chorobami, od przeziębienia po poważne schorzenia, takie jak HIV czy astma.

Jednakże na początku drugiej dekady obecnego wieku nad firmą GlaxoSmithKline zebrały się czarne chmury. Wszystko przez śledztwo dotyczące stosowania przez firmę nielegalnych praktyk marketingowych. Wynikiem tego śledztwa, była ugoda, w której GSK zgodziła się zapłacić rekordowe 3 miliardy dolarów grzywny za stosowanie nielegalnych praktyk marketingowych! Jakich to niegodziwości marketingowych dopuściła się firma?

Otóż pierwszą z nich były tzw. reklamy „off-label”. Każdy lek przed wprowadzeniem na rynek musi zostać zaakceptowany przez odpowiednią agencję rządową i w odpowiednim celu. Marketing „off-label”, to sytuacja w której reklamuje się lek jako remedium na coś innego, niż to na co uzyskaliśmy zezwolenie. „Off-label” obejmuje również reklamę skierowaną do złej grupy odbiorców. W tym przypadku GSK otrzymało zezwolenie na wprowadzenia na rynek dwóch leków antydepresyjnych, przeznaczonych do użytku wyłącznie przez dorosłych. Pomimo tego firma zdecydowała się wystartować z serią reklam skierowaną do nastolatków.

Kolejnym nielegalnym rodzajem marketingu jaki stosowała GlaxoSmithKline było przekupywanie lekarzy by ci częściej przepisywali leki ich produkcji. Prokuratura udowodniła, że firma wynagradzała lojalnych im lekarzy - tj. takich, którzy najchętniej przepisywali leki ich produkcji - poprzez między innymi kontraktowanie ich na trasy wykładowe. Każdy taki pojedynczy kontrakt wart był miliony dolarów. Oprócz tego lekarze przepisujący leki GSK mogli liczyć na benefity w postaci darmowych wakacji, czy też darmowych biletów na koncerty największych amerykańskich gwiazd.

Ciężko ocenić, czy koniec końców taki marketing im się opłacił. Z jednej strony kwota 3 miliardów dolarów robi na przeciętnych obywatelach olbrzymie wrażenie, z drugiej firma miała powiedzieć śledczym, że zapłaci grzywnę z istniejących zasobów gotówkowych, co brzmi trochę tak, jakby nie był to dla niej „big deal”.

#ciekawostinwestycyjne
a425d933-1b3d-4c9b-abb8-c0a8b0f148a4

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... druga najpopularniejsza platforma do gry w pokera online okazała się zwykłym scamem?

15 kwietnia 2011 roku zapisał się w świecie pokera online jako Czarny Piątek. Tego dnia Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych postanowił wyegzekwować amerykańską „ustawę antyhazardową”, zamykając tymczasowo dostęp do trzech największych platform do gry w pokera online.

Full Tilt Poker był jedną z platform zamkniętych przez Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych. Szacuje się, że w 2010 roku co piąty gracz pokera online korzystał właśnie z tego poker roomu. Po tym, jak amerykańscy śledczy weszli na konta bankowe Full Tilt Poker, okazało się jednak, że irlandzka firma znajduje się na skraju bankructwa, a jej użytkownicy dysponują jedynie wirtualnymi saldami, gdyż pieniądze, które wpłacają na swoje konta, przeznaczane są przez firmę na jej bieżącą działalność, w tym na pensje wielu profesjonalnych pokerzystów zaangażowanych w promocję marki.

Sprawa ta mogła przełożyć się na kryzys zaufania wobec internetowych platform pokerowych i raz na zawsze pogrzebać tę branżę. Nie stało się tak jednak, ze względu na interwencję platformy "Pokerstars", która odkupiła markę "Full Tilt Poker" z obietnicą wypłacenia graczom wszystkich ich pieniędzy.

Warto również wspomnieć o tym, jak potoczyły się dalsze losy profesjonalnych pokerzystów z drużyny Full Tilt Poker. Zatrudniani oni byli przez irlandzką firmę jako wzorce do naśladowania, dowody na to, że na pokerze można zarobić. Niestety, w wielu przypadkach okazało się, że ci sami profesjonalni pokerzyści na samej grze w pokera zarabiali mniej niż na jej reklamowaniu!

Za przykład może posłużyć Erick Lindgren, utytułowany profesjonalny pokerzysta ze Stanów Zjednoczonych, który w oficjalnych turniejach pokerowych zarobił ponad 10 milionów dolarów! Dlaczego więc o nim wspominam? Otóż okazało się, że koszty uzyskania tych wygranych były znacznie wyższe niż same wygrane! Wraz z utratą pensji członka drużyny Full Tilt Poker, mężczyzna został pozbawiony pewnego źródła dochodu i chwilę później złożył wniosek o osobistą niewypłacalność. Okazało się między innymi, że Eric pożyczał od firmy Full Tilt Poker pieniądze na grę w pokera. Pieniądze, których nigdy nie zwrócił. A mówimy tu o kwocie około 5 milionów dolarów…

#ciekawostinwestycyjne
f3d6757c-de7d-48b8-a1f0-1b74b6d1c6df
ZygoteNeverborn

@CiekaowstkInwestycyjne Filmiki mieli fajne i za free. Zasada zarządzania bankrollem, czyli podstawy, mają zastosowanie wszędzie gdzie inwestujemy kasę. Jakby każdy to obejrzał to nie byłoby "wrzuciłem wszystkie pieniądze na studia curki w inwestycję Alpen Gold".

mordaJakZiemniaczek

Historia zasługuje chyba na dłuższe podsumowanie, w pewnych momentach nie mogę zgodzić się z wydźwiękiem Twojej narracji.

Czy nazwałbym Full Tilt Poker scamem? Raczej zarząd uznał, że ma w garści kurę znoszącą złote jaja, więc nie ma potrzeby odkładania na przyszłe koszty, takie jak wypłaty graczy, jeśli kura codziennie zniesie kolejne jajo. Wspominasz Ericka Lindgrena, ale on, sądząc po jego występach w High Stakes Poker, to stary nit, który z gry mógł być nawet i do przodu. To skłonności przepieprzania wszystkiego u bukmachera wpędziła go w długi.

Prawdziwymi czarnymi charakterami w całej tej historii byli Howard Lederer i Chris Ferguson. Ten pierwszy był zapraszany do HSP i Poker After Dark chyba tylko dlatego, że opócz wypłacania sobie tlustych premii z FTP oferował też ogromne kontrakty sponsorskie wielu pro graczom. Najnudniejszy gracz do oglądania w show o pokerze... To Lederer i Ferguson wyciągnęli z FTP najwięcej kasy i do dziś pozostają personami non grata w światku pokerowym.

Kurzę znoszącej złote jaja łeb ucięła de-facto delegalizacja pokera online w Stanach. Taką to już wolność mają w USA...


Wykupienie FTP przez PokerStars, moim zdaniem, również okazało się negatywnym w skutkach dla branży. P*, po zyskaniu statusu monopolisty, sukcesywnie zwiększało prowizję i promowało typowo jednoręko-bandytową gamblerkę zamiast tradycyjnych odmian pokera. Kolejne słabe decyzje doprowadziły do strącenia ich z pozycji lidera rynku przez GG Poker.


Black Friday pokazuje, że nigdy nie należy trzymać dużej części swojego bankrolla na jakiejś stronce online. Ale hej, historia pokazuje, że nigdy się kurwa małpy nie nauczą

Magister_Ludi

Grałem w tym czasie na tej platformie, jednak to były studenckie czasy to nie wrzucałem nic, a nawet dawali 50$ na grę za naukę gry, to się grało. Na PokerStars gram do dziś, a raz miałem historię, że dostałem maila, w którym poinformowali mnie że brałem udział w scamerskich grach i zwrócili mi jakieś tam pieniądze. Hmm długo się zastanawiałem nad tym czy poker online to scam, doszedłem do wniosku że tak, po czym wygrałem wcoop 25k$, nie wiem co o tym myśleć w sumie, pewnie scam, bo algorytm jakiś jest na bank hmm

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... można przyczynić się do śmierci stu niemowląt i nie ponieść za to żadnych konsekwencji?

Zdaję się, że nikt tak świetnie nie opisze produktu jak jego producent wraz z sztabem marketingowców. Oddajmy więc im głos:

„Fisher-Price Auto Rock'n Play Sleeper” to kołyska zaprojektowana do automatycznego kołysania i uspokajania niemowląt w wieku do szóstego miesiąca życia. Wszystko dzięki silnikowi, który inicjuje automatyczny ruch kołysania od stóp do głowy. Kołysanka posiada ustawienie czasu kołysania do 6 godzin. Producent rekomenduje ten pochylony leżaczek do kołysania niemowląt ważących poniżej 9 kilogramów.

Wspaniałe urządzenia, prawda? Wystarczy tylko ustawić czas kołysania na 6 godzin i cieszyć się wolnym wieczorem! Niestety, jak to już w życiu bywa, najprostsze wybory często obarczone są największym kosztem. W tym przypadku śmiercią około setki niemowląt, które zostały znalezione martwe w kołysce Rock’n Play Sleeper. Niepilnowane niemowlęta miały przekręcać się w pochylonym leżaczku na brzuszek i, w związku z tym, umierać poprzez uduszenie.

Chociaż od początku istnienia kołyski wpływały na nią skargi, musiało minąć niemal 10 lat, nim ta została na stałe wycofana ze sprzedaży w 2019 roku. Przez ten czas do obiegu wprowadzono niemal 5 milionów kołysek, z których znacząca część została sprzedana do żłobków! Już po wycofaniu produktu, przeprowadzono w Stanach Zjednoczonych kontrole w publicznych żłobkach. Okazało się, że aż 10% z nich w dalszym ciągu korzystało z rock’n play sleeper.

Od 2019 roku, tj. od wycofania zabawki z rynku, odnotowano 70 śmierci związanych z kołyską od Fisher-Price’a. Na skutek tej afery w Stanach Zjednoczonych wprowadzono dodatkowe regulacje, które zakazują wprowadzania do obrotu pochylonych leżaczków przeznaczonych dla niemowląt. Pomimo bezpośredniego powiązania pomiędzy kołyską od Fisher-Price i śmiercią niemowląt, firma nigdy nie odpowiedziała za nie prawnie.

#ciekawostinwestycyjne
a6e1c630-3801-42cd-bf78-6adac7809126
anervis

@CiekaowstkInwestycyjne pewnie w instrukcji było napisane, że w trakcie korzystania nie można zostawiać dziecka bez nadzoru i nara.

a więc rodzice sami sobie winni.

powodzenia

@CiekaowstkInwestycyjne opie zmiłuj się i nie dodawaj takich obrazków, albo chociaż jako NSFW... Byłem bliski zawału...

PanPaweuDrugi

@CiekaowstkInwestycyjne ty masz jakąś misję żeby wszystkie złe rzeczy podciągać pod wolny rynek?

Zapomniałem, że państwowe fabryki w państwach socjalistycznych zawsze produkowały tylko bardzo bezpiecznie, dobrze przetestowane produkty, które nigdy nikomu nie zrobiły krzywdy, a jak zrobiły, to nigdy nie było to tuszowane tylko odpowiedzialne osoby zawsze ponosiły konsekwencje.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... zasada „ten się śmieje, kto się śmieje ostatni” obowiązuje również w biznesie?

Blockbuster to były amerykańskim hegemon w branży wypożyczalni video. W latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych sieć posiadała tysiące lokali, oferujących klientom możliwość wypożyczenia filmów. Jednak z powodu rosnącej popularności cyfrowych usług streamingowych, takich jak Netflix, firma Blockbuster zaczęła tracić na znaczeniu, co ostatecznie doprowadziło do jej upadku. Obecnie ostatni działający sklep Blockbuster znajduje się w Bend, w stanie Oregon, stanowiąc swoiste muzeum ery wynajmu filmów.

Jest to swego rodzaju chichot losu, gdyż ten sam Netflix, który wygryzł Blockbustera z rynku, wcześniej przez władze Blockbustera został wręcz wyśmiany i nazwany bezsensownym biznesem.

Netflix powstał w 1997 roku, podczas trwania bańki „dot-com”. Był to odważny pomysł przeniesienia sektora wypożyczalni video do internetu. Wówczas jednak, ze względu na ograniczenia techniczne, zupełnie nie przypominał dzisiejszej usługi. W początkowej fazie działalności, Netflix składał się z dostępnego w internecie katalogu filmów, które po zamówieniu były wysyłane do klientów pocztą. W ten sposób Netflix chciał upowszechnić dostęp do filmów, który miał przestać zależeć od lokalizacji klienta.

Na nieszczęście Netflixa, bańka „dot-com” pękła na długo przed tym, nim ten stał się dochodowy. Co więcej, wśród inwestorów zapanował strach przed inwestycjami w usługi świadczone drogą internetową. W takiej sytuacji dalsze istnienie Netflixa wydawało się niepewne (w tym okresie Netflix musiał nawet zwolnić 120 pracowników, aby w ogóle przetrwać). Jego założyciele postanowili więc za wszelką cenę spieniężyć swój biznes. Naturalnym krokiem wydało im się sprzedanie swojej idei i bazy klientów do sieci Blockbuster. Jednakże przy próbie tej zostali oni potraktowani bardzo niemiło. Otóż termin ich spotkania był wielokrotnie przekładany, a gdy już do niego doszło – z dużym spóźnieniem ze strony prezesa Blockbustera – zostali oni wyśmiani, a ich oferta została potraktowana jako nieśmieszny żart.

Nie wiadomo, czy dokładnie to wydarzenie dodało sił założycielom Netflixa w dalszej walce o przeniesienie sektora wypożyczalni video do internetu, lecz… reszta jest już dobrze znaną historią. W 2007 roku wystartowali oni z platformą streamingową, która szybko podbiła świat. Dziś, gdy sieć Blockbuster pozostaje już tylko wspomnieniem, wycena Netflixa oscyluje w granicach kwoty 200 miliardów dolarów. Kwoty, do której sieć wypożyczalni video Blockbuster nigdy nawet się nie zbliżyła.

Musicie przyznać, że jest to historia godna uwiecznienia w filmie. Gdyby tylko założyciele Netflixa znali kogoś, kto mógłby taki film nakręcić

#ciekawostinwestycyjne
6d39790d-bcfe-46a2-8148-bb61e0c11755
Konto_serwisowe

Fun fact. Nadal można wypożyczyć DVD od Netflix. Usługa ma być wygaszona we wrześniu.

Hasti

@CiekaowstkInwestycyjne 2007 rok? Tak szybko czas leci?

bemol

Szkoda, że pominąłeś ważny fakt dlaczego zostali wyśmiani. Otóż za swój upadający biznes chcieli od blockbustera 50 grubych baniek. I tak jak napisałeś po kryzysie dot comów mało kto by wydał tyle kasy na internetową firmę.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że…

… można dorobić się milionów na sprzedaży lodów produkowanych w domowych warunkach?

Sarah Park to imigrantka z Korei Południowej, która w 2000 roku wyemigrowała wraz z córką do Stanów Zjednoczonych. Kobieta zdecydowała się na ten krok głównie z powodu ostracyzmu, jakim darzone są samotne, pracujące matki w Korei. Droga do spełnienia amerykańskiego snu nie była jednak usłana dla niej różami. Sarah zaczynała ją bowiem od kompletnego zera, tj. nawet bez znajomości języka angielskiego.

Koreanka w tym samym czasie wychowywała córkę, uczyła się języka i pracowała na dwóch, a czasami nawet trzech etatach jednocześnie. Chyba każdy przyzna, że nie miała ona najlepszego startu. Tym bardziej imponuje fakt, że udało się jej osiągnąć sukces w każdej dziedzinie życia. W tej prywatnej całkowicie zasymilowała się ona z amerykańską kulturą i wychowała swoją córkę na absolwentkę Harvardu; zaś w tej zawodowej - zbudowała manufakturę lodów domowej produkcji, przynoszącą ponad milion dolarów przychodu.

Początkowo kobieta zajmowała się fizycznymi pracami dorywczymi, takimi jak sprzątanie czy opieka nad starszymi bądź schorowanymi ludźmi. Z czasem jednak udało się jej odłożyć na tyle dużo pieniędzy, by wystartować z własnym sklepem z delikatesami. Około 2019 roku kobieta jednak zdecydowała się sprzedać sklep i przejść na zasłużoną emeryturę. Jednak jak to bywa wśród osób, które całe życie pochłonięte były ciężką i czasochłonną pracą, Sarah nie za bardzo polubiła z wolnym czasem.

Jej nowym hobby okazała się produkcja lodów. Początkowo kobieta produkowała je tylko dla najbliższej rodziny, z czasem jednak jej krąg klientów poszerzał się o kolejnych sąsiadów, aż w końcu Sarah zaczęła odbierać telefony od nieznajomych zainteresowanych kupnem lodów jej produkcji! Pod wpływem impulsu kobieta zadzwoniła do swojej córki, pytając, czy ta pomoże założyć jej własną lodziarnię. Decyzja ta okazała się strzałem w dziesiątkę.

Bowiem w ciągu zaledwie kilku lat działalności biznes kobiet rozkwitł do niespodziewanej wielkości. W 2022 roku firma Sarah’s Handmade Ice Creams & Treats zatrudniała już 35 pracowników i wytworzyła przychód na poziomie 2 milionów dolarów!

#ciekawostinwestycyjne
eb177a16-3076-47ee-92a6-b92f9a78bf00
InstytutKonserwacjiMaryliRodowicz

@CiekaowstkInwestycyjne Wow, PRZYCHÓD $2mln! Fju fju, ciekawe co zrobi z taką kasą...

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... ciężką i mądrą pracą można wyrwać się nawet z najgorszej biedy?

Leonardo Del Vecchio urodził się w wielodzietnej rodzinie, bez większych perspektyw na życie. Jego ojciec, uliczny sprzedawca warzyw, zmarł jeszcze przed jego narodzinami. Chłopiec pierwsze lata swojego życia spędził przy matce, jednak w wieku siedmiu lat, najprawdopodobniej z powodów finansowych, został odesłany do sierocińca, gdzie spędził resztę swojego dzieciństwa. W wieku 14 lat został odesłany do fabryki produkującej narzędzia, gdzie zdobył fach, który zupełnie odmienił jego dalsze życie.

Otóż w wieku 26 lat Leonardo wyemigrował do miasteczka Agordo, by założyć tam własny zakład produkujący oprawki do okularów. Dlaczego akurat do Agordo i skąd wziął na to pieniądze? Otóż w tamtym czasie władze Agordo oferowały darmową ziemię dla każdego, kto zdecyduje się tam otworzyć własny biznes. Toteż Leonardo postanowił wykorzystać szansę daną mu przez los i założył tam firmę, którą nazwał Luxottica, a o której produktach z pewnością słyszałeś.

I choć początki były trudne, to biznes ten uczynił Leonarda Del Vecchio najbogatszą osobą we Włoszech, z majątkiem szacowanym na 30 miliardów dolarów (przed śmiercią mężczyzny w 2022 roku). Dziś Luxottica jest właścicielem takich marek jak: Ray-Ban, Oakley, Arnette, Persol, Oliver Peoples czy Costa. Oprócz tego jest także wykonawcą okularów sygnowanych przez marki takie jak: Giorgio Armani, Bulgari, Gucci, Chanel, Prada, Michael Kors, Coach, Dolce and Gabbana, czy Fendi. Przez wiele podmiotów Luxottica nazywana jest wręcz oprawkowym monopolistą!

Na czym polegał sukces Luxottici? Otóż Leonardowi trafnie udało się dostrzec na rynku niezagospodarowaną dotąd niszę, tj. branżę okularów przeciwsłonecznych, której się całkowicie poświęcił. Co więcej, mężczyzna był swego rodzaju wizjonerem, który zrewolucjonizował podejście do okularów na całym świecie. W czasach sprzed Luxottici okulary były traktowane bardziej jako narzędzie, coś nudnego, coś co zakładasz tylko dlatego, że musisz. Leonardo podszedł do tematu w zupełnie inny sposób, czyniąc okulary częścią mody. Czymś, co zakładasz, bo pasuje Ci do ubioru; czymś, co jest po prostu ładne.

#ciekawostinwestycyjne
705a3304-184a-4be4-bc14-b496cfe4788e
GazelkaFarelka

@CiekaowstkInwestycyjne Kurna, przeczytałam Leonardo da Vinci i zdziwiłam się bardzo, jak doszłam do fragmentu o założeniu firmy produkującej oprawki do okularów

Ragnarokk

Ten wpis można używać jako definicji paradoksu przeżywalności. Wiesz o jednym Leonardo di Caprio, nie słyszysz o tysiącach co chuja osiągnęli.


Statystyki są jasne, chcesz być bogaty to najlepszą drogą są bogaci starzy, elitarne wyksztaocenie i kontakty u kolegów swoich lub tatusia.

CiekaowstkInwestycyjne

@Ragnarokk można też użyć do inspiracji, bo nigdy nie wiesz, czy w takim razie ty nie możesz zostać takim paradkosem przeżywalności

tellet

@Ragnarokk ja to widzę raczej tak, że nawet jak nie masz bogatych starych, to i tak lepiej wziąć się do roboty niż leżeć chujem do góry i płakać że nie urodziło się w rodzinie miliarderów. Przeciętny człowiek też się nie rodzi miliarderem a mimo to generalnie do czegoś dochodzi- tylko przegrywy z wypoku i ich filia na hejto, bóldupią, że aby do czegokolwiek dojść, to trzeba mieć milionera w rodzinie xD

SZWIERZAK

Uwielbiam czytac twoje posty!

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... w biznesie rozmiar ma znaczenie?

Jeżeli nie wierzysz, zapytaj o zdanie Larrego Nicholsa. Kogo? No właśnie.

Larry D. Nichols to projektant zabawek urodzony w 1939 roku, specjalizujący się w wymyślaniu łamigłówek. Jedną z jego najsłynniejszych gier-łamigłówek jest Twizzle, czyli kostka z sześcioma kolorowymi ściankami. Łamigłówka zbudowana jest z ośmiu jednakowych kostek, które dzięki specjalnej konstrukcji mają możliwość obracania się wokół trzech osi. Celem Twizzle jest wymieszanie kolorów na ścianach kostki, a następnie przywrócenie ich do pierwotnego stanu.

Zaraz, zaraz, czym w takim razie różni się Twizzle od kostki Rubika? Otóż Twizzle ma wymiary 2x2x2 i powstał… 17 lat przed wynalezieniem kostki Rubika. Zdaje się więc, że o braku sukcesu Twizzle zdecydował jego rozmiar. Wszyscy bowiem wiemy, jakim przebojem okazała się kostka Rubika o wymiarach 3x3x3. I choć Nichols był w posiadaniu patentu, który podkreślał możliwość stworzenia kostek o większych wymiarach niż Twizzle, to sąd w Stanach Zjednoczonych uznał, że kostka Rubika nie łamie jego patentu.

Trzeba jednak zaznaczyć, że w procesie sądowym Nichols skazany był na porażkę, gdyż mierzył się z prawdziwym gigantem, tj. firmą Ideal Toy Company, która była wówczas jednym z największych producentów zabawek w Stanach Zjednoczonych. O skali ich wielkości niech świadczy fakt, że tylko w latach 1979-1980 Ideal Toy Company wydało około 15 milionów dolarów na pozwy skierowane przeciwko konkurencji, która także spróbowała wprowadzić na rynek amerykański kostkę Rubika (Nicholsa?)

#ciekawostinwestycyjne
043a611d-ca2a-4168-ac17-b88efbd4d43c
Bombowiec

Mocny mindfuck z tym sześcianem na focie. Cień ma źle rzucony ale wygląda calkiem naturalnie - choc odrazu łapiemy że coś jest nie tak

DexterFromLab

@Bombowiec jest ok, po prostu wszystko zależy od sceny. Raz że możesz mieć kilkanpunktów oświetlenia a dwa że obiekty takie jak ścisna w scenie mogą światło odbijać i rozpraszać. Świetne są te programy do 3D. Nie powiem lubiłem się tym bawić, niestety jestem beztalenciem plastycznym i jedyne co potrafiłem zrobić to odtworzyć jakiś obiekt na zasadzie rysunku technicznego gdzie wszystkie wymiary są podane. Niemniej zabawa fajna.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... istnieją rzadkie przypadki, w których produkt jest na tyle dobry, że w ogóle nie potrzebuje płatnego marketingu?

Kostka Rubika to jedna z najbardziej popularnych zabawek-łamigłówek na świecie. Została wynaleziona przez Ernő Rubika, węgierskiego profesora architektury, i początkowo została nazwana „magiczną kostką”. Miała ona służyć jako narzędzie dydaktyczne dla studentów na Uniwersytecie w Budapeszcie, udowadniając im, że można przemieszczać części bez niszczenia całego obiektu.

Legenda głosi, że kostka stała się łamigłówką dopiero po przypadkowym upuszczeniu jej przez Rubika. Bowiem po ponownym złożeniu kostki, jej kolory były losowo wymieszane, co utrudniało przywrócenie jej do oryginalnej formy. Zadanie to zajęło mężczyźnie miesiąc czasu!

Po entuzjastycznym przyjęciu kostki-łamigłówki przez studentów architektury, Ernő Rubik zaczął starać się o wprowadzenie „magicznej kostki” na rynek. Musimy jednak pamiętać, że w owym czasie Węgry należały do bloku wschodniego, w którym ciężko było rozwijać własną działalność gospodarczą. Niemal dwa lata zajęło mężczyźnie znalezienie fabryki, która zgodziła się wyprodukować pierwszą partię kostek. Ta partia rozeszła się niemal natychmiastowo przy zerowym nakładzie finansowym na marketing. Przez pierwsze dwa lata istnienia sprzedano na Węgrzech ponad 300 tysięcy kostek. Jednak prawdziwy, globalny sukces zabawki miał dopiero nadjeść.

W 1978 roku węgierski profesor matematyki, Tamas Varga, zaprezentował „magiczną kostkę” podczas międzynarodowego kongresu matematyków w Helsinkach. Na skutek tego wydarzenia, Rubik zaczął otrzymywać prośby z zagranicy dotyczące możliwości nabycia kostki. Międzynarodowa sława kostki rosła w takim tempie, że już w 1979 roku jeden z największych amerykańskich producentów zabawek nabył prawa do sprzedaży kostki na amerykańskim rynku, jednocześnie nadając jej nową, oficjalną nazwę – „kostka Rubika”.

Reszta to już dobrze znana historia sukcesu „kostki Rubika”. Do dziś sprzedano niemal 350 milionów sztuk tej zabawki, co czyni ją jedną z najbardziej popularnych zabawek kiedykolwiek! I to wszystko bez praktycznie żadnych środków finansowych przeznaczonych na jej marketing. Bo sam przyznaj, czy kiedykolwiek widziałeś reklamę kostki Rubika?

#ciekawostinwestycyjne
00fb77f5-c306-49f5-80ec-eb1096467767
Zielczan

@CiekaowstkInwestycyjne ciekawe ile hajsu z tego miał Rubik

CiekaowstkInwestycyjne

@Zielczan z pewnością więcej, niż "prawdziwy" wynalazca kostki, ale o tym... w jutrzejszej ciekawostce ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

zuchtomek

@CiekaowstkInwestycyjne Widziałem reklamę w krótkiej broszurze z przełomu lat 70/80


Teraz też jakieś robią

https://www.youtube.com/watch?v=UysbaZgkODs

PanNiepoprawny

@zuchtomek oryginalny rubik to największa chujnia jaką się da kupić.

zuchtomek

@PanNiepoprawny Nie wiem, mam po ojcu jeszcze z lat 80 i innej do tej pory nie potrzebowałem..

banan-smietana

@CiekaowstkInwestycyjne byku a widziałeś kiedyś reklamę kuchenki mikrofalowej?

PinkSushi

@banan-smietana Albo chleba?

Ragnarokk

@banan-smietana Ja widziałem. Ale ja to już stara dupa jestem.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... brytyjski rząd inwestuje w imprezy dla fetyszystów?

British Business Bank to bank rozwoju gospodarczego w Wielkiej Brytanii. Jego głównym celem jest wspieranie przedsiębiorczości brytyjczyków porzez inwestycje w małe i średnie przedsiębiorstwa. W 2022 roku w brytyjskich mediach zawrzało, po ujawnieniu, że bank ten zainwestował w firmę Killing Kittens*, stając się jej udziałowcem. W czym problem?

Otóż Killing Kittens to firma, która zajmuje się organizacją imprez dla fetyszystów. Wśród atrakcji, które czekają gości imprezy KK, można znaleźć m.in. dostęp do pokoi przeznaczonych do seksu grupowego czy pokoi BDSM, w których pod okiem doświadczonych instruktorów możemy poznać świat 'wiązania, dyscyplinowania, poddania i masochizmu'. Od czasu pandemii firma wprowadziła także aplikację służącą do znalezienia partnera o podobnych fetyszach.

Wiele osób skrytykowało rząd Wielkiej Brytanii za przeznaczanie pieniędzy podatników na takie inwestycje, jednak rzecznik British Business Bank nie widzi w tej inwestycji niczego skandalicznego. Jak tłumaczył, wszystkie złożone wnioski, które spełniały wszystkie kryteria kwalifikacyjne, otrzymały inwestycje, a tak się składa, że firma Killing Kittens złożyła wniosek, który spełniał wszystkie kryteria kwalifikacyjne.

Sam nie wiem, co myśleć o takiej inwestycji, jednego jednak jestem pewien: gdyby rzecz taka wydarzyła się w Polsce, to z pewnością urosłaby ona do rangi skandalu narodowego, w którym „oni” chcieliby zniszczyć polskie rodziny i polskie dzieci. Tymczasem w Wielkiej Brytanii, po kilku medialnych publikacjach, temat umarł z powodu braku zainteresowania nim ze strony brytyjskiego społeczeństwa

#ciekawostinwestycyjne

* - skąd nazwa Killing Kittens? Otóż kiedyś w internecie popularny był mem: „za każdym razem kiedy się masturbujesz, Bóg zabija jednego kotka”. Nazwa firmy jest bezpośrednim nawiązaniem do tego mema.
8f4f5724-af2e-42f3-a216-0df5102d16d0
entropy_

@CiekaowstkInwestycyjne u nas parę lat wstecz pamiętam gość dostał dotację na sklep internetowy z gadżetami erotycznymi.

Po fali krytyki okazało się, że jako jeden z niewielu biznesów po otrzymaniu dotacji nie tylko się utrzymał ale jeszcze zarabiał ciężkie pieniądze.

Petrolhead

Zwykły biznes prowadzący usługi. Nie może być gorzej traktowany niż inne firmy i dopełnił wszystkich formalności. Tak chyba działa sprawa administracja, co nie

hellgihad

@CiekaowstkInwestycyjne Muszę przyznać że po pierwszym akapicie byłem trochę zaniepokojony nazwą firmy

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... świat finansów miał swojego Marcina Najmana?

Swego czasu Robert Beckman był popularnym doradcą inwestycyjnym na Wyspach Brytyjskich. Zasłynął on głównie z odważnych prognoz inwestycyjnych, które jednak w zdecydowanej większości okazywały się błędne. Można odnieść wrażenie, że Bob był dla angielskiego rynku finansowego tym samym zjawiskiem, jakim jest Marcin Najman na polskim rynku sportów walk.

Beckman zasłynął, gdy publicznie ogłosił, że w wieku 26 lat dorobił się na inwestycjach na amerykańskiej giełdzie - miliona dolarów. Problem polegał na tym, że nie dało się zweryfikować wiarygodności tej informacji. Sam Robert tłumaczył, że nie mógł nawet pokazać zarobionego miliona dolarów, ponieważ tak szybko jak go zarobił, tak też szybko go stracił. Według jego słów zajęło mu to mniej niż rok czasu. Trudno powiedzieć, ile w tej historii jest prawdy, gdyby jednak okazała się ona prawdziwa, to tłumaczyłaby dalsze ruchy inwestycyjne mężczyzny.

Otóż od tamtej pory Bob stał się niesamowitym pesymistą, który na każdym kroku wypatrywał kryzysów stulecia. W 1979 roku przewidywał on krach na rynku mieszkaniowym w Wielkiej Brytanii. Żaden krach jednak nie nastąpił, co nie odebrało pewności siebie Bobowi jako doradcy inwestycyjnemu i zaraz po tym napisał on kolejną książkę inwestycyjną, tym razem przewidującą… rychły kryzys finansowy. W istocie, w 1987 roku wystąpił kryzys nazwany Czarnym Poniedziałkiem, jednak jak trafnie zauważyli finansowi eksperci, ceny akcji na giełdach po Czarnym Poniedziałku były dalej dwukrotnie wyższe niż w dniu publikacji książki Roberta. Mężczyzna jednak nie poddawał się w swoich przewidywaniach i po zaledwie roku od Czarnego Poniedziałku wydał nową książkę… kolejny raz zwiastującą rychły kryzys na rynku nieruchomości. Jednak z tą samą skutecznością co poprzednio. Kolejna nietrafiona prognoza inwestycyjna nie przeszkodziła mu jednak w napisaniu kolejnej książki. Nie uwierzycie, o czym tym razem napisał, otóż o... rychłym kryzysie na rynku nieruchomości.

A to tylko jedne z najpopularniejszych prognoz mężczyzny, które okazały się fałszywe. Robert do tego stopnia stał się memem, że po jego śmierci The Times opublikowało nekrolog, w którym umieszczono informację, że od ostatniej prognozy Roberta co do kryzysu na rynku nieruchomości - ceny mieszkań się potroiły.

Skąd brała się popularność mężczyzny? Otóż był on naprawdę świetnym showmanem, wyprzedzającym swoje czasy. Robert zdawał się świetnie rozumieć, jak działają media, i skrzętnie to wykorzystywał. Za każdym razem, gdy tylko robiło się o nim cicho, ten wyskakiwał z jakąś kontrowersyjną medialną bombą, która ponownie stawiała go w świetle fleszy. Mężczyzna nie miał w tym żadnych zahamowań, przykładem może być skandal z 1991 roku, kiedy napisał on artykuł, w którym oskarżał amerykańskich Żydów i niemieckich bankierów o wywołanie II Wojny Światowej.

#ciekawostinwestycyjne
09897679-121c-4819-8ce5-9bd6f721db93
Czy wiesz, że...

... w Chinach za oszustwo finansowe przewidziana jest kara śmierci?

Wu Ying, przedsiębiorczyni z Chin, na szczycie swojej kariery zajmowała szóste miejsce wśród najbogatszych obywatelek Chin. Kobieta pochodziła z biednej, rolniczej rodziny i ogromnej fortuny miała dorobić się wyłącznie własną przedsiębiorczością. Ale to nie koniec listy jej niezwykłych osiągnieć, bowiem kobieta miała zostać miliarderką już w wieku 25 lat!

Wu Ying rozpoczęła swoją zawodową karierę w wieku szesnastu lat, kiedy podjęła pracę w zakładzie kosmetycznym swojej cioci. Szybko jednak zrozumiała, że prawdziwi bogaci ludzie nie mają szefów i założyła swój własny salon kosmetyczny. W salonie tym wpadła na pomysł stosowania produktów z dodatkiem ekstraktu z łożyska owcy, który miał mieć silne działanie przeciwstarzeniowe. Ekstrakt cieszył się takim powodzeniem, że szybko pozwolił kobiecie na założenie kolejnego biznesu - wypożyczalni samochodowej.

Oba biznesy prężnie się rozwijały, co pozwoliło 24-letniej Wu Ying założyć Bense Group - sieć firm z sektora finansowego o łącznym kapitale zakładowym wynoszącym ponad cztery milionów dolarów. Kobieta miała okazać się tak świetnym inwestorem, że w ciągu roku pomnożyła wartość swoich inwestycji 120-krotnie! W 2006 roku bowiem operowała już ona majątkiem w postaci ponad 500 milionów dolarów.

Tak spektakularnie szybki sukces finansowy nie mógł przejść niezauważony przez chińskie władze. Kobieta została aresztowana już w 2007 roku (parę miesięcy po skwalifikowaniu jej jako 6. najbogatszej Chinki) pod zarzutem przeprowadzania nielegalnych zbiórek pieniędzy. Szybko jednak postawiono jej kolejny zarzut: oszustwa finansowego - przestępstwa, za które w Chinach grozi kara śmierci. Okazało się, że Bense Group było niczym więcej niż piramidą finansową, tym samym legenda o przedsiębiorczej kobiecie, która wydostała się z biedy i została miliarderką, zamieniła się w historię o sprytnej oszustce.

W 2009 roku Wu Ying została skazana na karę śmierci. Nie możemy jednak zapomnieć, że mówimy tu o młodej, popularnej kobiecie, toteż pod wpływem presji chińskiego społeczeństwa wyrok kary śmierci został zmieniony na karę dożywotniego pozbawienia wolności. W późniejszym czasie wyrok został jeszcze raz złagodzony i dziś Wu Ying odsiaduję wyrok 25 lat pozbawienia wolności.

#ciekawostinwestycyjne
ad5ad977-36b8-40d5-acdf-1e1d39d3e7d3
sraty-pierdaty

W sumie do czasu założenia tego Bense Group faktycznie można było ją nazwać przedsiebiorczą na legalu

jotoslaw

u nas to nie przejdzie, sejm i senat z rodzinami i kolesiostwem trzeba by pod murem ustawić

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... nie ma sytuacji bez wyjścia?

Wiliam Kamkwamba przyszedł na świat w małej wiosce w Malawi. W domu Wiliama nie było ani dostępu do elektryczności, ani do wody pitnej. Chłopiec nie mógł także liczyć na wykształcenie, gdyż co prawda rozpoczął szkołę podstawową, jednak nie mógł jej ukończyć z powodu braku środków finansowych potrzebnych do kontynuowania edukacji. Myliłby się jednak ten, który uznałby, że chłopiec znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Afrykańczyk uznał bowiem brak elektryczności i dostępu do wody pitnej w wiosce za przeszkody, które trzeba po prostu pokonać. I on postanowił to zrobić!

Chłopiec był stałym bywalcem szkolnej biblioteki, w której wyszukiwał pozycji dotyczących elektroniki. Pewnego dnia natknął się tam na książkę „Using Energy”, z której dowiedział się o możliwości utworzenia turbiny wiatrowej produkującej prąd. Od tamtej pory miał on tylko jeden cel – zaopatrzyć swój dom w elektryczność za sprawą własnoręcznie wykonanej turbiny wiatrowej. Cel, który udało mu się zrealizować za pomocą eukaliptusa, części rowerowych i materiałów znalezionych na lokalnym wysypisku śmieci.

Działająca turbina wiatrowa, zasilająca dom chłopca w energię elektryczną, stała się lokalną sensacją, którą podłapały narodowe media, przynosząc Wiliamowi sławę, o jakiej nigdy nawet nie marzył. Za sprawą medialnych doniesień o chłopcu, znaleźli się nawet ludzie gotowi opłacić jego edukację. Wiliam wykorzystał swoje pięć minut i w 2014 roku ukończył studia w Stanach Zjednoczonych.

Dziś Wiliam Kamkwamba zajmuje się rozwiązywaniem problemów małych społeczności wiejskich w Malawi. Wyszukuje on silnych liderów, gotowych do ciężkiej pracy na rzecz podniesienia standardu życia całej wioski. Następnie doradza im, w jaki sposób zaopatrzyć ich wioski w elektryczność i źródło wody pitnej. Szczególnie specjalizuje się on w kopaniu studni metodą wiercenia udarowego oraz instalacją turbin wiatrowych i paneli solarnych. Mężczyzna nie zapomniał także o swoich początkach i stale inwestuje on w biblioteki na terenie całego kraju, starając się jak najlepiej je wyposażyć.

#ciekawostinwestycyjne
09386749-5e48-41d5-8c13-05e5f630b0cc
slawek-borowy

No i tak to powinno wyglądać! Ta historia jest tak wielowymiarowo pozytywna, że aż trudno uwierzyć


Pomoc dla krajów afrykańskich z zachodu często nie wychodzi, bo daje się środki w zły sposób,, na niepotrzebne rzeczy, albo bez opieki nad tym co się daje, i potem sprzęt z niewiedzy użytkowników niszczeje. Tutaj lokals sam określił potrzeby i rozwiązania i t wdraża, przy okazji pokazując że mogą coś zrobić sami, a nie tylko czekać na mikołaja z zachodu. Oby więcej takim Wiliamów!

tomilidzons

@CiekaowstkInwestycyjne Tutaj widać jak ważne dla rozwoju jest nauka. Bez bezpłatnej nauki, Afryka nie rozwiąże tak łatwo swoich problemów.


>kopaniu studni metodą wiercenia perkusyjnego

trochę mnie zaintrygowała mnie ta metoda:).

Percussion - perkusja.

Percussion Drilling - wiercenie udarowe

CiekaowstkInwestycyjne

@tomilidzons całe szczęście jeszcze dało się edytować :D. Dzięki.

lexico

@CiekaowstkInwestycyjne trzeba było od razu wstawić film o nim "The Boy Who Harnessed The Wind "

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... nie raz najbardziej dochodowe wynalazki powstają kompletnie przez przypadek?

Kto z nas nie kojarzy samoprzylepnych karteczek? Pierwsze z nich powstały w kształcie żółtego kwadratu i szybko stały się na tyle popularne, że na stałe przesiąkły umysły ludzi jako symbol notatki. Stąd też ich obecność na przykład w tabletach i smartfonach, gdzie przecież nie ma potrzeby ich użycia. Co jeżeli powiem Ci, że powstały one zupełnie przez przypadek i przez pierwszą dekadę były uważane za bezużyteczne?

W 1968 roku naukowiec z firmy 3M, Spencer Silver, pracował nad supermocnym klejem. Nie do końca mu to wyszło i w efekcie wynalazł on… słabo-przylepny klej wielokrotnego użytku. Mężczyzna zachwycił się swoim wynalazkiem, jednak w zachwycie tym pozostawał on długo osamotniony. Przez wiele lat firma 3M wielokrotnie odrzucała jego prośby o wprowadzenie kleju na rynek, argumentując to jego bezużytecznością. Spencer jednak nigdy nie zwątpił w swój wynalazek i cyklicznie organizował seminaria, w których go prezentował.

W 1974 roku, podczas jednego z takich seminariów, jeden z słuchaczy wpadł na pomysł wykorzystania kleju do zakładek w swoim śpiewniku. Pomysł ten przyjął się świetnie i firma w końcu dostrzegła potencjał kryjący się za słabo-przylepnym klejem wielokrotnego użytku. Od tamtego czasu korporacja 3M zaczęła badać zainteresowanie rynku karteczkami samoprzylepnymi, w końcu wprowadzając je na rynek w Stanach Zjednoczonych w 1979 roku. W ciągu zaledwie pierwszego roku od wprowadzenia produktu na rynek, ten sprzedał się na kwotę 2 milionów dolarów i momentalnie podbił rynek…

Pozostaje jeszcze jedna kwestia do wyjaśnienia: skąd wziął się pomysł na bladożółty kolor pierwszych karteczek/zakładek? Nie doszukujcie się tu żadnej głębi. Karteczki powstały żółte, ponieważ takiego koloru były odpady papiernicze z laboratorium 3M…

#ciekawostinwestycyjne
5b98a0fd-d301-4774-a93e-02b08498374a
SZWIERZAK

3M jest teraz w klopotach przez "forever chemicals". Ogladalem kilku"ekspertow" ktorzy twierdzili ze te chemicals to ołów w far achieve naszych czasow- zwiekszaja agresje, powoduja raka, skracaja "attention span".

Misio_Puszysty

@SZWIERZAK Mozesz przetlumaczyc z ponglisza na polski?

SZWIERZAK

Ah- autokorekta hehe. "Forever chemical " nie przetłumacze bo nie wiem jaki jest termin na te zwiazki w polskim. Attention span to... okres czasu jaki czlowiek moze utrzymac skupienie na danej czynnosci. W skrocie- tak jak ołòw, te chemikalia przenikaja do organizmow i sieja w nich spustoszenie. Producenci o tym wiedza ale maja to gdzies. 50% zrodel wodny pitnej w USA sa w tej chwili skażone tymi chemikaliami. Byl o tym fajny film- Black water chyba sie nazywał.

Zaloguj się aby komentować