#ciekawostinwestycyjne

131
214
Czy wiesz, że...

... Samsung skopiował iPhone’a?

Zanim spadnie na mnie fala hejtu, uściślę: według kilku wyroków sądowych, z których jednak żaden nie uprawomocnił się. Ale o tym za chwilę, powoli do tego dojdziemy.

Smartfony zawdzięczają swój rozwój i upowszechnienie głównie dwóm gigantom technologicznym: Apple i Samsung. Rewolucja rozpoczęła się w 2007 roku, wraz z wprowadzeniem na rynek pierwszego iPhone’a. To wydarzenie raz na zawsze zdefiniowało rynek smartfonów. Konkurencja zdawała się nie mieć innego wyjścia, jak tylko podążyć śladem sukcesu iPhone’a, upodobniając swoje telefony do niego.

Samsung, koreańska firma elektroniczna, która już wcześniej miała doświadczenie w produkcji telefonów komórkowych, okazała się najlepszym naśladowcą sukcesu Iphone’a. Otóż w 2010 roku, Samsung wprowadził na rynek swoją flagową serię Galaxy S, która z miejsca stała się jedną z najpopularniejszych i najbardziej rozpoznawalnych na świecie, swoją popularnością dorównując Iphone’owi. Mało kto jednak wie, że od tamtego czasu, firmy Apple i Samsung prowadziły nie jedną, lecz dwie rywalizacje: rynkową i sądową.

Spór patentowy między dwoma technologicznymi gigantami, Applem i Samsungiem, rozpoczął się w 2011 roku i szybko stał się jednym z najważniejszych konfliktów w przemyśle technologicznym. Firma Apple oskarżyła bowiem swojego konkurenta o skopiowanie iPhone’a. W 2012 roku sąd przyznał racje Apple, przyznając firmie 1 miliard dolarów odszkodowania. Samsung jednak nie zaakceptował tej decyzji i złożył apelację, co rozpoczęło serię apelacji i kontrapelacji. Spór dotyczył wielu patentów, w tym takich podstawowych funkcji smartfona, jak powiększanie przez dotknięcie, czy siatka aplikacji na ekranie głównym. Za każdym razem, gdy spór wracał do amerykańskiej sali sądowej, Apple wygrywało, a Samsung składał apelację.

Koniec końców, po latach procesów sądowych, apelacji i kontrapelacji, w 2018 roku Apple i Samsung zakończyły swój długotrwały spór patentowy za pomocą pozasądowej ugody. Można jedynie domniemywać, że Apple było stroną dyktującą warunki ugody, gdyż Samsungowi powoli kończyły się opcję na kolejne apelacje. Jednakże to tylko domniemania, gdyż warunki ugody nie zostały nigdy ujawnione i prawdopodobnie nigdy nie zostaną, chyba że w przypadku jakiegoś wycieku danych z jednej, lub drugiej firmy. W każdym razie, ugoda ta oznaczała zakończenie pewnego rozdziału zarówno w historii smartfonów, jak i historii sporów patentowych.

#ciekawostinwestycyjne
8bd7dde1-78c9-4eb3-a4c0-88c07e710541
Fishery

@CiekaowstkInwestycyjne Dodam aby był pełen obraz: wojenki:

971aa3e8-dc5c-45ea-8f63-70182ae118d0
entropy_

@CiekaowstkInwestycyjne Patentowanie takich rzeczy jak powiększenie przez dotknięcie, albo siatka ikonek powinno być zakazane.

Tak jak bym Wam opatentował chowanie kluczy od mieszkania do kieszeni, albo kształt trójkąta.

Te patenty to raczysko.

Obsherwathorka

Czy to nie Nokia z takimi smartfonami jak 7710 czy N95 na Symbianie współtworzyła rewolucję smartfonową? jak pamiętam, słabo ale trochę jednak, pierwszą dekadę XXI wieku, to wszyscy wokół siedzieli na Nokiach (mówimy o smartfonach nie o zwykłych słuchawkach). Generalnie chyba jabłuszek w tamtych latach nie był raczej zbyt popularny w Europie, czy to tylko specyfika wschodniego rynku?

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... rosyjskie lata 90. były nawet bardziej szalone niż ich odpowiednik w Polsce?

Dziś o prawdziwej wolnej amerykance, cofniemy się bowiem do Rosji lat 90. i panującego wówczas braku wszelki zasad. Nie przedłużając - w lutym 1994 roku rosyjski biznesmen, Sergei Mavrodi, założył piramidę finansową MMM, która obiecywała inwestorom zwroty na poziomie 3000% rocznie. Nie wierzycie, że ktokolwiek mógłby uwierzyć w tak wysokie zwroty z inwestycji? Otóż w tamtych latach ludzie wierzyli we wszystko, co transmitowała telewizja. A że nie istniały żadne regulacje państwowe zabraniające telewizjom transmitowania reklam oszustw, toteż każdy, kto dysponował wystarczającą gotówką, mógł zakupić dowolną reklamę w jakiejkolwiek z rosyjskich stacji telewizyjnych.

Sergei skorzystał z tego precedensu i stworzył kilka reklam przedstawiających „rosyjski sen”, w których zwykły obywatel, Lonia Gołubkow, na skutek inwestycji z MMM stał się „bohaterem ludu”! Seria reklam okazała się pełnym sukcesem. Sergei i jego MMM zostali wręcz zasypani pieniędzmi. Szybko ich śladem zaczęli podążać inni oszuści, którzy już zupełnie nie patyczkowali się z rzeczywistością. Jeden z takich naśladowców w telewizyjnej reklamie obiecywał inwestorom zwrot z inwestycji wynoszący… 30000% rocznie…

Eldorado nie mogło trwać wiecznie, w końcu musiało zainterweniować państwo. W lipcu 1994 roku rosyjskie ministerstwo finansów wydało oświadczenie, wymieniając MMM wśród szeregu innych firm inwestycyjnych, które nielegalnie wyemitowały niezarejestrowane papiery wartościowe, ostrzegając, że papiery te są bezwartościowe. W Rosji zawrzało. Tysiące inwestorów MMM wyszło na ulicę i rozpoczęło zamieszki. Sytuację udało się opanować dopiero po interwencji milicji. Następnego dnia MMM zawiesiło działalność. Firma funkcjonowała zaledwie 5 miesięcy, ale w tym czasie udało się jej oszukać rosyjskich obywateli na kwotę około 1,5 miliarda dolarów! Lecz to nie koniec tej historii.

Sergeiowi Mavrodi udało się przekonać inwestorów, że MMM było dobrze prosperującą firmą, która została zniszczona przez opresyjny aparat władzy. Powstał wtedy nawet „Związek Obrony Praw Akcjonariuszy MMM”, który zebrał milion podpisów celem przeprowadzenia referendum w sprawie braku zaufania do rządu Jelcyna, zaś sam Mavrodi wygrał wybory uzupełniające i dostał się do Dumy Państwowej, tym samym zyskując immunitet. Mężczyzna przeprowadził swoją kampanię wyborczą pod hasłem przywrócenia MMM dawnej świetności, jednakże po dostaniu się do parlamentu, nie zrobił nic w tym kierunku. Sergiei w parlamencie pojawił się tylko raz, podczas głosowania na temat… pozbawienia go immunitetu. Później próbował jeszcze założyć własną partię oraz kandydować na prezydenta Rosji, jednakże dwukrotnie jego wnioski zostały odrzucone, po tym jak urzędnicy stwierdzili, że większość przedstawionych przez niego podpisów jest sfałszowana.

Ostatecznie Mavrodi został aresztowany dopiero w 2003 roku. W areszcie zostały przedstawione mu liczące niemal 200 000 tysięcy stron akta sprawy. Mężczyzna dostał 3 lata na zapoznanie się z nimi! W końcu w 2006 roku ruszył proces w związku z oszustwem MMM. Po roku Mavrodi usłyszał wyrok skazujący go na 4,5 roku pozbawienia wolności. Jako że mężczyzna odsiedział już 4 lata w areszcie, po niecałym miesiącu został zwolniony i wyszedł na wolność…

#ciekawostinwestycyjne
3781799b-9d82-4707-aa68-e9c61e1fdad5
wombatDaiquiri

@CiekaowstkInwestycyjne


> Po roku Mavrodi usłyszał wyrok skazujący go na 4,5 roku pozbawienia wolności. Jako że mężczyzna odsiedział już 4 lata w areszcie, po niecałym miesiącu został zwolniony i wyszedł na wolność…


To nadal więcej niż komendant główny za rozjebanie komendy granatnikiem.

Kremovka

niektórzy ludzie to są po prostu pasożyty, ten człowiek nic nie dał społeczeństwu, tylko generował straty

SZWIERZAK

4.5 roku za taki wał? Jesli dobrze zainwestowal i pochowal nakradzione pieniadze to... oplacalo sie.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... istnieje firma odzieżowa, która zdaje się, że za cel postawiła sobie wywołanie jak największej liczby skandali obyczajowych?

Abercrombie & Fitch to amerykańska firma odzieżowa, założona ponad 130 lat temu. Choć w Polsce nie jest ona powszechnie znana, to na światowym rynku jest dość dużym graczem. W 2021 roku marka Abercrombie & Fitch zatrudniała ponad 40 tysięcy pracowników i obracała towarem wartym prawie 4 miliardy dolarów.

Na początku XXI wieku firma musiała jednak zmierzyć się z kilkoma skandalami obyczajowymi wywołanymi przez jej produkty. Ciężko nawet wytłumaczyć, dlaczego tak doświadczona firma zaczęła nagle popełniać tak wiele skandalicznych gaf marketingowych. Wszystko wskazuje jednak na to, że zmiany nie zaszły o tyle w samej firmie, co w społeczeństwie, które przestało przymykać oko na „niewinne” rasistowskie bądź seksistowskie żarciki.

Pierwszy skandal miał miejsce w 2002 roku, kiedy firma wypuściła koszulki z napisami „Pralnia Braci Wong – Dwóch Wongów Może Zrobić To Białe!”. Koszulki te były obarczone rasistowskimi grafikami, przedstawiającymi stereotypowych chińskich imigrantów z karykaturalnie skośnymi oczami i w stożkowych, azjatyckich kapeluszach. Rzecznik firmy skomentował te koszulki w następujący sposób: „uznaliśmy, że koszulki te są po prostu niegrzecznie śmieszne i że wszyscy je pokochają”. No cóż… nie wyszło. Koszulki zostały wycofane po fali protestów.

W tym samym roku firma wypuściła także linię stringów dedykowaną dla... małych dziewczynek. Jakby to nie było wystarczająco skandaliczne, stringi te były obarczone napisami takimi jak „Słodkie Oczko” czy „Wink Wink”. Produkty te również zostały wycofane po fali protestów.

Marketingowcy Abercrombie & Fitch nie uczyli się jednak na błędach i w 2004 roku firma wypuściła kolejne dwie kontrowersyjne koszulki, które również wywołały falę protestów. Pierwszą z napisem „W West Virginii wszyscy są rodziną”, co miało uderzać w stereotypy mówiące o powszechności związków kazirodczych w stanie West Virginia; drugą zaś przedstawiającą mężczyznę uprawiającego akrobatykę z podpisem „F jak Frajer”.

Rok bez skandalu obyczajowego byłby rokiem straconym, toteż przesuńmy się w czasie do 2005 roku. I w tym roku Abercrombie & Fitch nie zawiodło, wywołując skandal obyczajowy. Amerykańska firma odzieżowa wyprodukowała wówczas serię koszulek top z napisami „Kto potrzebuje mózgu, jeżeli ma cycki?”, „Wynajmij mnie na imprezę”, czy „Miałam koszmar, że jestem brunetką”. Koszulki te również zostały wycofane po fali protestów…

Jednak prawdziwy hit dopiero miał się wydarzyć. W 2006 roku sam prezes Abercrombie & Fitch udzielił wywiadu, w którym powiedział, że koszulki jego firmy są wyłącznie dla „fajnych, popularnych dzieciaków” i że inne dzieci nie powinny ich zakładać…

Dlatego zatrudniamy wyłącznie atrakcyjnych ludzi w naszych sklepach. Atrakcyjni ludzie przyciągają innych atrakcyjnych ludzi, a my chcemy docierać wyłącznie do atrakcyjnych ludzi. Nie kierujemy się do nikogo innego. W każdej szkole są popularne dzieciaki i te drugie. Szczerze mówiąc, jesteśmy marką dla popularnych dzieci. Jesteśmy za atrakcyjnymi, popularnymi dzieciakami o świetnym nastawieniu i wielu przyjaciołach. Reszta dzieci nie pasuje do naszych ciuchów i nie powinna ich zakładać. Czy jesteśmy wykluczający? Jasne!

Co wy uważacie o takim podejściu do marketingu, które zdaje się, że jest… skuteczne? W końcu firma wciąż obecna jest na światowym rynku, na którym wciąż jest jednym z największych graczy.

#ciekawostinwestycyjne
4b4b49ff-78e9-4a74-9f44-a3f5cb4ba60f
SciBearMonky

@CiekaowstkInwestycyjne fest mi skandale. "Nie ważne jak, byle by mówili o tobie"

madnesh

Świetna sprawa, że firma kontynuuje swoją misję i wizję. A, że w kontrowersyjny sposób? Kwestia etyki. Czy mniejszości są w ten sposób poniżone i umotywowane do zakupu? Wydaje mi się że jak najbardziej tak. Czy to jest złe? Niekoniecznie. Adisas działał w podobny sposób. Każdy w latach 90 chcial mieć kapcie adidasa. Polecam lekturę Cialdniego, lub idąc na skróty do zapoznania się z 6ma regułami marketingu wg Cialdniego

Dudlontko

Aż dziwne, że takie redneckie rzeczy miały rację bytu tyle lat temu

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Czy wiesz, że...

... z odrobiną szczęścia możesz zacząć zarabiać 50 tysięcy dolarów dziennie po zaledwie dwóch dniach pracy?

Dong Nyugen to programista-samouk, pochodzący z niewielkiej wietnamskiej wioski Van Phuc. Wietnamczyk rozpoczął naukę programowania w wieku kilkunastu lat, co otworzyło mu drogę na studia informatyczne na Uniwersytecie Narodowym. Po studiach, kontynuował on swoją pasję, pracując jako deweloper. Jednak jego zapał do kodowania sięgał dalej – Dong w wolnych chwilach tworzył proste gry na smatfony, które następnie publikował na App Store, licząc na wygenerowanie małego dochodu pasywnego.

Gdzieś w 2014 roku, mając wolny weekend, Dong wpadł na pomysł stworzenia prostej gry mobilnej, przypominającej swym wyglądem staroświeckie gry konsolowe. Efektem jego pracy była prosta gra typu side-scroller, w której gracze sterują latającym ptakiem, pomagając mu uniknąć kolizji z zielonymi rurami. Mężczyzna nazwał grę „Flappy Birds” i tego samego weekendu udostępnił ją na App Store.

A wszystko to po to by… gra utonęła w zalewie innych darmowych aplikacji udostępnianych przez platformę App Store. Ciężko właściwie odpowiedzieć na pytanie: „dlaczego”, ale dużo później, bez wyraźnego powodu, gra zaczęła zyskiwać na popularności, w pewnym momencie wykręcając naprawdę niesamowite liczby. W wielu krajach stała się nawet najczęściej instalowaną aplikacją na telefon. W szczytowym momencie popularności „Flappy Bird” generowało dla swojego twórcy dzienny dochód w wysokości 50 tysięcy dolarów - imponujący wynik jak na efekt dwóch dni pracy!

Dzisiaj, stworzenie takiej gry nie wymaga nawet umiejętności programowania. Wydaje się więc, że od bajecznej fortuny dzielni nas tylko dobry pomysł i… nieco szczęścia. Pamiętajmy jednak, że szczęście to nie wszystko - trzeba je jeszcze umieć wykorzystać!

#ciekawostinwestycyjne
2ec10208-bfcf-46c3-9bf3-4bd3bd58c93e
CiekaowstkInwestycyjne

Dodatkowa ciekawostka ukazująca różnice w wychowaniu i wartościach którymi kierują się ludzie pochodzący z „biednych” państw. Otóż Dong Nyugen… usunął grę z App Store, kiedy ta wciąż była w swoim peaku (czyt. zrezygnował z 50 tysięcy dolarów dziennie!), więc jeżeli dziś pobierzesz grę „Flappy Bird”, to będzie to jej jakaś kopia, a nie oryginalna gra stworzona przez Wietnamczyka. Mężczyzna zdecydował się na taki ruch, po tym jak został oskarżony o czerpanie korzyści z kradzieży własności intelektualnej (niektórzy zaczęli zarzucać mu, że w swojej grze za bardzo zainspirował się starymi grami Nintendo). Dobre imię było dla niego cenniejsze, niż setki tysięcy dolarów - przyznajcie, ilu z was zdecydowałoby się w podobnej sytuacji na taki krok ?

GordonLameman

Co za brednie.


  1. Trzeba mieć umiejętności programistyczne.

  2. Trzeba mieć czas

  3. Trzeba mieć pomysł

  4. Trzeba mieć duuuużo szczęscia.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... w 2008 roku za jedyne 999$ mogłeś nabyć aplikację, która wyświetlała napis mówiący o tym, że jesteś bogaty?

„I am rich” to aplikacja mobilna stworzona dla użytkowników IPhone’a. Powstała ona jako żart, w odpowiedzi na rosnącą krytykę cen produktów z logiem jabłka. Aplikacja nie miała żadnego konkretnego zastosowania i kosztowała maksymalną kwotę możliwą do ustawienia w App Store. Składała się jednie z czerwonego klejnotu, który po naciśnięciu wyświetlał tekst:

Jestem bogaty!
Należ mi się to!
Jestem dobry,
Zdrowy i popularny!

Jest to oczywiście luźne tłumaczenie tekstu, który wyświetlała aplikacja w języku angielskim. Niektórzy mogli zauważyć, że popełniłem drobną literówkę w tłumaczeniu, otóż… nic bardziej mylnego! Aplikacja, która kosztowała 999$ i której jedynym zadaniem było wyświetlić motywujący tekst – wyświetlała go z błędem…

Dzisiaj taka aplikacja pewnie nie wzbudziła by większego zainteresowania wśród opinii publicznej, trzeba jednak pamiętać, że Internet w 2008 roku był zupełnie innym miejscem, niż jest dzisiaj. Wówczas wokół tak snobistycznej aplikacji narosło wiele kontrowersji. O aplikacji pisały i mówiły jedne z największych światowych mediów, takie jak Fox News, The New York Times czy Los Angeles Times.

Na skutek masowej krytyki, aplikacja została usunięta z App Store po zaledwie jednym dniu. Gdy była jeszcze dostępna, zakupiło ją 8 osób. Autor aplikacji, Armin Heinrich, pochwalił się nawet, że „otrzymałem e-maile od klientów mówiących mi, że naprawdę kochają tę aplikację... i że nie mieli problemów z wydaniem na nią pieniędzy”.

#ciekawostinwestycyjne
c5683333-f03a-4d05-a1d4-372837e9227c
Odczuwam_Dysonans

@CiekaowstkInwestycyjne najlepszy przykład na to, że ludzie lubią piastować swojej próżności. Nawet za cenę tysiąca dolarów xD w sumie może autor powinien spróbować dzisiaj, w modelu subskrypcyjnym (bo przecież ktoś może przestać być bogaty) mógłby się dorobić małej fortuny

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... w Europie funkcjonuje wielomiliardowy fundusz inwestycyjny kontrolowany przez ludzi Putina?

Ostatnio w polskich mediach głośno było o zablokowaniu środków finansowych freakfightowej organizacji HIGH League ze względu na powiązania jej właścicieli z czeczeńskim zbrodniarzem wojennym, Ramzanem Kadyrowem. Co jeżeli powiem Ci, że w Europie zupełnie legalnie funkcjonuje za to wielomiliardowy fundusz inwestycyjny założony bezpośrednio przez człowieka Putina?

LetterOne to międzynarodowy fundusz inwestycyjny założony w 2013 roku przez rosyjskiego oligarchę, Michaiła Fridmana. Pod koniec 2021 roku fundusz posiadał 27 miliardów dolarów aktywów. LetterOne jest właścicielem bądź współwłaścicielem takich międzynarodowych gigantów jak: największa hiszpańska sieć supermarketów DIA, niemiecka firma zajmująca się wydobyciem gazu i ropy naftowej - Wintershall Dea, brytyjska sieć sklepów ze zdrową żywnością - Holland&Barrett, czy największy operator telefoniczny w Turcji - Turkcell.

Rosyjscy oligarchowie, Mikhail Fridman i Petr Aven, pełnili czynne role w zarządzaniu funduszem aż do dnia, w którym zostały na nich nałożone sankcje. Dopiero wówczas zrezygnowali oni ze swoich stanowisk. Najlepsze jednak jest to, że mieli oni prawo wyznaczenia swoich następców, którzy sprawują ich stanowiska po dziś dzień! Co więcej, wciąż posiadają oni niemal połowę udziałów w LetterOne. Ich udziały zostały jedynie chwilowo zamrożone, co oznacza, że w momencie zakończenia się wojny i zniesienia sankcji mężczyźni powrócą jako prawowici właściciele funduszu LetterOne. Czyli w tym samym momencie, gdy na Ukrainie na rozkaz Putina giną ludzie, to ludzie Putina bez problemów pomnażają swoje pieniądze w Europie. I nikt, absolutnie nikt, nie widzi w tym nic złego. Pozostaje więc tylko zapytać, czy po prostu duży gracz, operujący miliardami dolarów – może więcej? Nie wiem, choć się domyślam.

#ciekawostinwestycyjne
18bc1ab9-d65f-409f-8cd9-b5b3c662bb10
moll

@CiekaowstkInwestycyjne a co ma w tym widzieć? Zamiast podchodzić do tego z emocjami i ideologicznie, pomyśl jakie to byłyby koszty gospodarcze i społeczne. Gospodarki światowe zbierają się do kupy po kowidzie, dostają nieco po dupie przez wojnę na Ukrainie i działania Chin w Azji, a Ty chciałbyś wywołać największy kryzys na kontynencie?

JanPapiez2

Masz naprawdę super te wpisy i wszystkie czytam i piorunuje ale czasami zachowujesz się jak przedszkolak który poznaje świat. Nikogo nie interesuje i nigdy nie będzie interesować to czy giną Ukraińcy, Irakijczycy, urgujowie czy ktokolwiek inny będzie w przyszłości ginąć dopóty, dopóki będzie różnica miedzy bogatymi a biednymi

Dudlontko

@CiekaowstkInwestycyjne całe środki funduszu powinny być przekazane Ukrainie

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... istnieje europejski producent smartfonów, który za cel postawił sobie produkcję „bardziej sprawiedliwych” telefonów?

Niewielu z nas zdaje sobie sprawę z negatywnego wpływu smartfonów na naszą planetę. Lista problemów, jakie niesie za sobą produkcja tych urządzeń, jest długa. Zaliczamy do niej między innymi: krótki cykl życia telefonów, niewydolny system recyklingu odpadów powstałych po smartfonach, znaczący ślad węglowy, jaki zostawia sektor producentów telefonów, czy także wykorzystywanie „minerałów konfliktowych”, których użycie przyczynia się do łamania praw człowieka i finansowania działań zbrojnych.

Problemy te zauważyło trzech holenderskich aktywistów społecznych, którzy w 2011 roku wystartowali z kampanią społeczno-medialną „sprawiedliwszych telefonów”. To co zrobili następnie, zdaję się że jest ewenementem na skalę światową i powinno być stawiane za wzór do naśladowania wszystkim innym aktywistom. Otóż po dwóch latach bezowocnych apeli, postanowili oni… sami zająć się produkcją „sprawiedliwych” smartfonów i w tym też celu założyli firmę Fairphone. Do lutego 2022 roku, firma Fairphone sprzedała ponad 400 tysięcy telefonów.

Bas van Abel, jeden z założycieli firmy, przyznał w 2017 roku, że w obecnej sytuacji nie jest możliwe stworzenie w 100% „sprawiedliwego” telefonu. Zaznaczył jednak, że celem firmy Fairphone jest ciągłe przesuwanie granic możliwości i tworzenie jak najbardziej „sprawiedliwych” smartfonów.

W listopadzie 2021 roku na rynek wprowadzono najnowszy model firmy, Fairphone 4. Telefon ten wyróżnia się od konkurencji kilkoma czynnikami. Przede wszystkim posiada on dłuższą gwarancją, wynoszącą aż 5 lat. Do tego otrzymał on także maksymalną ocenę za „naprawialność” od firmy iFixit. Oznacza to, że żadna z części smartfona nie jest przyklejona na stałe, co umożliwia łatwe rozebranie urządzenia za pomocą zwykłego śrubokręta. Obudowa telefonu zaś wykonana jest z aluminium certyfikowanego przez ASI, a tylna klapka smartfona z recyklingowanego w 100% plastiku. Ponadto Fairphone jest jedyną firmą na świecie, która przy produkcji smartfonów wykorzystuje złoto certyfikowane przez Fairtrade.

W momencie pisania tego artykułu, najmocniejsza wersja Fairphone 4 kosztowała 600 euro. Kwota ta często krytykowana jest przez internautów jako zbyt wysoka. Jednak oprócz tego mankamentu, wśród recenzji Fairphonów dominują pozytywne opinie. Kto wie? Może trójce holenderskich aktywistów uda się zrewolucjonizować rynek smartfonów na świecie?

#ciekawostinwestycyjne
4e138c7a-85e4-4583-867a-f11a858d9fab
Kaktus12

A z ciekawości sprawdziłem,i patrząc na specyfikację to jest przeciętnie a cena jest spora,wyglądem przypomina trochę nowe iphony.

Plus za gwarancję i naprawialność ale poza tym nie widzę sensu kupowania tego telefonu

SZWIERZAK

Jebać planete! Po nas tylko piekło!

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... istnieje państwowy fundusz emerytalny, który nie dość, że nie jest zadłużony, to do tego generuje wielomiliardowe zyski?

Norweski Fundusz Emerytalny, znany również jako Fundusz Naftowy, jest jednym z największych funduszy suwerennych na świecie. Został utworzony w 1990 roku, kiedy rząd Norwegii postanowił zainwestować nadwyżki z dochodów z eksploatacji ropy naftowej i gazu ziemnego. Fundusz zarządzany jest przez Norges Bank Investment Management, tj. spółkę podlegającą norweskiemu bankowi centralnemu.

Na dzień dzisiejszy wartość funduszu przekracza ponad bilion dolarów amerykańskich! To więcej niż cały budżet polski na rok 2022… pomnożony dziesięciokrotnie! Myliłby się jednak ten, który pomyślałby, że Norwegowie wykorzystują te pieniądze na dostatnie życie w luksusie. Nic bardziej mylnego. Głównym celem funduszu jest zabezpieczenie długoterminowych finansów kraju na przyszłe pokolenia! Fundusz nie jest bezpośrednio wykorzystywany do finansowania emerytur obecnych obywateli, zaś jego dochody są reinwestowane, aby pomóc w utrzymaniu stabilności gospodarki Norwegii w przyszłości!

Fundusz inwestuje w szeroki wachlarz aktywów na całym świecie, w tym w akcje, obligacje i nieruchomości. Jego portfel inwestycyjny jest zróżnicowany i obejmuje tysiące firm z różnych sektorów i krajów. Wśród największych pozycji w portfelu funduszu są takie firmy jak Apple, Microsoft, Alphabet, Amazon czy Nestle.

Wartym podkreślenia jest fakt, że możesz być jednym z największych funduszy inwestycyjnych na świecie, zarządzanym przez jednych z najlepszych inwestorów na świecie, ale nawet to, nie pozwoli Ci pokonać globalnych trendów. Tak też Norweski Fundusz Emerytalny w 2022 roku osiągnął stratę w wysokości 14.1%, tj. stratę 170 miliardów dolarów. Nie dajcie się więc przekonać różnego rodzaju czarodziejom inwestycyjnym, którzy chcą was przekonać, że oni wiedzą w co warto, a w co nie warto zainwestować w każdej sytuacji. W końcu gdyby wiedzieli, to pracowaliby oni właśnie dla jednego z takich funduszy, a nie reklamowali swoje książki na polskim youtubie…

#ciekawostinwestycyjne
62cd95e9-275c-4ffa-813a-1217b0855609
Stashqo

@CiekaowstkInwestycyjne z ciekawostek dodam, że aby nie przegrzać gospodarki i nie dać pola do nadużyć na lokalnym poletku, Oljefondet ma zakaz inwestowania w norweskie spółki. Szacuje się też, że fundusz posiada 1,5-2% akcji notowanych na giełdach całego świata. To, jak na 5mln kraj na końcu niczego, może być silnym narzędziem nacisków politycznych.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...

... swego czasu istniał pornocentryczny fundusz inwestycyjny?

AdultVest to fundusz hedgingowy skupiający się na przemyśle dla dorosłych. Powstał w 2005 roku z inicjatywy Francisa Koeniga jako pierwszy fundusz inwestycyjny dedykowany branży porno. Francis Koenig był doświadczonym inwestorem i zdaje się, że był pewien odkrycia niezagospodarowanej dotąd luki na rynku i postanowił ją natychmiast wykorzystać. Mężczyzna był na tyle pewny swojego pomysłu, że ustalił minimalna kwotę wejścia do fundusz na poziomie jednego miliona dolarów. Jak się okazało, chętnych do wsparcia AdultVest nie brakowało…

Fundusz kierował swoje inwestycje w różne sektory przemysłu dla dorosłych, począwszy od produkcji filmów pornograficznych, a na technologii i usługach internetowych kończąc. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych ruchów AdultVest było przejęcie firmy iPorn w 2008 roku. W tym samym roku AdultVest zdobył również nagrodę dla „najlepszego debiutanckiego funduszu hedgingowego roku”. Mało kto spodziewał się, że był to ostatni dobry rok funduszu.

Bowiem już w 2009 roku Koenig został oskarżony o fałszowanie raportów finansowych, a w mediach pojawiło się kilka publikacji godzących w jego dobre imię. Jeden z artykułów powoływał się na byłego pracownika AdultVest, który twierdził, że „prawie nie ma już pieniędzy w funduszu” i że Francis roztrwania fundusze firmy na luksusowy styl życia: „Koenig ma czarną kartę American Express wydaną przez firmę, którą wydaje na imprezy, dziewczyny i luksusowe życie. Większość pieniędzy zaginęła, a iPorn nie jest warte tyle, ile on twierdzi”. Na skutek tych zarzutów rozpoczęto śledztwo, które… oczyściło Francisa Koeniga z oskarżeń o fałszowanie raportów finansowych.

Jest to zadziwiające, wiedząc-„niewiedząc” o tym jak potoczyły się dalsze losy funduszu. Otóż od tamtej pory, AdultVest… przepadł jak kamień w wodę. Losy Francisa Koeniga i funduszu AdultVest możemy dosłownie śledzić jedynie do 2010 roku. Po 2010 roku brak jakichkolwiek dalszych medialnych publikacji o ewentualnym bankructwie lub sukcesie. Nic, zupełnie tak jakby z dnia na dzień cały fundusz przestał istnieć, pozostawiając po sobie jedynie informacyjną czarną dziurę zasłoniętą grubą, medialną kurtyną ciszy.
Możecie wy macie jakiś pomysł na to, co mogło stać się z funduszem i jego założycielem, że spowodowało totalną zmowę milczenia na ich temat w mediach?

#ciekawostinwestycyjne
033586f2-d14d-491e-8bf1-bca601a173b8
jajkosadzone

@CiekaowstkInwestycyjne

To nie wiem,moze jakas piramida finansowa,a duzo ludzi odpuscilo,bo moze tez miala swoje za uszami.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
… w czasach poprzedzających zniesienie niewolnictwa, żył w Stanach Zjednoczonych czarnoskóry inwestor milioner, który nienawidził… czarnoskórych?
Jeremiah Hamilton urodził się na początku XIX wieku, a do swojej śmierci w 1875 roku zdążył zgromadzić majątek szacowany na 12 milionów dolarów. Należy jednak pamiętać, że wraz z czasem pieniądz fiducjarny traci na wartości i po przeliczeniu ze względu na dzisiejszą siłę nabywczą dolara, dziś jego majątek wart byłby ponad miliard dolarów! Mężczyzna określany był w mediach jako „jedyny czarnoskóry inwestor” oraz „jedyny czarnoskóry milioner”. Dlaczego więc dziś jest on postacią niemal anonimową? Dlaczego społeczność afroamerykańska nie upamiętnia jego życia i osiągnięć?
Otóż, Jeremiah był… rasistą, który kierował się zasadą robienia biznesów tylko z białymi ludźmi. Po raz pierwszy stał się on publiczną personą, kiedy nowojorskie gazety opisały jego nieudaną próbę przemycenia podrobionych monet do Haiti. Sprawa była o tyle kontrowersyjna, że działał on na zlecenie bogatych, białych kupców, a Haiti było w tamtym czasie pierwszą czarną republiką. Redaktor Freedom’s Journal, pierwszej afroamerykańskiej gazety, przeklął Hamiltona za to i wezwał, by ten zdradził imiona swoich mocodawców, jeżeli chce uratować resztki swojego honoru. Hamilton jednak do końca pozostał lojalny wobec nowojorskich kupców i nigdy nie zdradził ich imion.
Dekadę później Jeremiah na stałe osiedlił się w Nowym Jorku, gdzie zdobył sławę bezwzględnego inwestora, którego nie interesowało nic poza zyskiem. Swoją karierę rozpoczął od oszustw ubezpieczeniowych. Źródła głoszą, że do 1835 roku otrzymał on zakaz ubezpieczania swoich statków handlowych od wszystkich ubezpieczycieli w Nowym Jorku. Na jego „szczęście” w tym samym roku w Nowym Jorku wybuchł wielki pożar, podczas którego czarnoskóry mężczyzna dorobił się milionów. Jak podają źródła: Hamilton skrzętnie korzystał z niedoli ludzi, którzy utracili swoje majątki w pożarze. Może stąd też wziął się kolejny z jego pseudonimów – Książe Ciemności.
W końcowym etapie swojego życia mężczyzna otworzył fundusz inwestycyjny, w który zainwestować mogli jedynie bogaci inwestorzy. Krążyły wówczas nawet plotki mówiące o tym, że biały inwestor, który chciał zainwestować w fundusz Jeremiaha, musiał najpierw osobiście przynieść mu bukiet składający się z najlepszych alkoholi. Myliłby się jednak ten, kto pomyślałby, że Hamilton w funduszu trudnił się klasyczną analizą fundamentalną i wyszukiwaniem niedowartościowanych spółek. Co to, to nie, mężczyzna w dalszym ciągu dbał o swoją mroczną reputację, toteż zajął się on wyszukiwaniem spółek znajdujących się na skraju upadłości i zarabianiem na ich bankructwie. Skąd mężczyzna miał pewność, że dana firma zbankrutuje? Otóż… sam do tego doprowadzał, zasypując „wrogie” sobie firmy pozwami sądowymi…
#ciekawostinwestycyjne
0ed07649-7762-447b-bd10-7a09a4f9ecfd
micin3

@CiekaowstkInwestycyjne

Mógłbym prosić o źródło tych informacji? Sam czytałem wyłącznie "Prince of Darkness", autorstwa Shane'a White'a, i jak pamięć mnie nie myli, to wiele rzeczy się nie zgadza.

Np. fragment o rasizmie i braku robienia biznesów z nie-białymi - bo w tamtych czasach po prostu biali byli ultra bogaci, więc siłą rzeczy był zmuszony do robienia biznesów wyłącznie z białymi.


Pseudonim także był tam inaczej wytłumaczony - był w końcu czarny, wśród białych ludzi. Stąd "Prince of Darkness", od koloru skóry, nie zachowania (bo był takim samych sk******em jak inni inwestorzy).


Nie doprowadzał także do bankructwa, ale do sprzedaży udziałów firmy jego inwestorom, przez co dobrze prosperujące firmy były "wchłanianie" przez inwestorów. Prowadził także jeden z pierwszych hedge fundów.

Mor

Czarny nienawidził czarnych.


Szok, niedowierzanie, tysiące pytań - sytuacja kiedy biały nienawidzi białych jak wiemy nigdy jeszcze się nie wydarzyła.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
... pierwszy milion dolarów trzeba… zarobić sprzedając piksele?
Niesamowite historie sukcesu biznesowego często zaczynają się od oryginalnych pomysłów. Tak też było w przypadku Alexa Tewa, młodego Brytyjczyka, który wpadł na oryginalny pomysł zarobienia pieniędzy potrzebnych mu na studia poprzez… sprzedaż pikseli.
W sierpniu 2005 roku, zaniepokojony brakiem środków finansowych potrzebnych do rozpoczęcia wymarzonych studiów z zarządzania biznesem, Alex założył stronę internetową: www.milliondollarhomepage.com . Strona ta została podzielona na bloki o wielkości 10x10 pikseli, które można było zakupić, a następnie zagospodarować według własnego uznania: w dowolną grafikę i link URL. Pojedynczy piksel na stronie Alexa kosztował jednego dolara.
Pierwszym klientem Alexa okazał się jego przyjaciel, który zagospodarował debiutanckie 400 pikseli w reklamę swojego zespołu muzycznego. Przez kolejne dwa tygodnie strona zyskiwała powoli na popularności poprzez marketing szeptany, jednak prawdziwy boom na nią nastąpił dopiero po tym jak opisały ją media, w tym samo BBC. W ciągu miesiąca od opublikowania pierwszej medialnej publikacji - strona zarobiła oszałamiające 250 tysięcy dolarów. Po kolejnych dwóch miesiącach sprzedano już połowę dostępnych pikseli. W końcu w styczniu 2006 roku Alex założył aukcje, w której można było kupić ostatni tysiąc pikseli. Licytację za 38 tysięcy dolarów wygrała firma sprzedającą produkty dietetyczne.
W ten oto sposób, 21-letni Anglik, w ciągu 5 miesięcy zarobił swój pierwszy milion dolarów. Jak poszło mu na studiach? Otóż… rzucił je po pierwszym semestrze. Można więc z przymrużeniem oka powiedzieć, że strona okazała się scamem! Czy była ona jedynym sukcesem biznesowym w życiu mężczyzny? Nic bardziej mylnego. W 2012 roku Alex wraz ze swoim przyjacielem założyli aplikację do medytacji. „Calm” okazała się ogromnym sukcesem i w 2017 roku zdobyła nagrodę Apple „Aplikacji Roku”. Z kolei w 2019 roku została wyceniona przez Forbesa na okrągły miliard dolarów.
A wy? Jaką macie wymówkę, żeby nie sprzedać swojego pierwszego miliona pikseli?
#ciekawostinwestycyjne
ea1ee7c9-53a1-4ff4-88c6-3d7bd931886a
hellgihad

@CiekaowstkInwestycyjne Jest gdzieś jakiś archive jak ta stronka wyglądała pod koniec jej istnienia? Ciekaw jestem czy to było czytelne w ogóle

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
... dla niektórych, zwrot z inwestycji na poziomie 15 000% początkowego kapitału, nie jest wystarczający?
GameStop to znana sieć sklepów zlokalizowana w Stanach Zjednoczonych, specjalizująca się w sprzedaży gier wideo i powiązanych z nimi produktów. Z powodu przeniesienia się znaczącej części sektora gier do świata cyfrowego, GameStop wpadł w problemy finansowe, które zdawały się nieuchronnie prowadzić do jego bankructwa. Wielu profesjonalnych inwestorów, często zarządzających potężnymi funduszami hedgingowymi, dostrzegło ten trend i postanowiło skorzystać na bankructwie firmy, wymuskując z niej każdy możliwy grosz za sprawą krótkiej pozycji.
Historia prawdopodobnie zakończyłaby się w tym miejscu, gdyby nie… WallStreetBets, czyli część społeczności popularnego Reddita. Logika profesjonalnych inwestorów była prosta – jeżeli firma co roku notuje straty i jej fundusze stopniowo się wyczerpują, to w końcu musi ona zbankrutować. Logika użytkowników Reddita okazała się jednak jeszcze prostsza: jeżeli wszyscy na subreddicie zaczniemy skupować akcje GameStopu, to ich cena wzrośnie, co spowoduje straty u funduszy hedgingowych!
Choć zabrzmi to nieprawdopodobnie, logika osób, które same siebie określają mianem „autystycznych szympansów”, okazała się skuteczniejsza od logiki profesjonalnych inwestorów, prowadząc do wystąpienia zjawiska „short squeeze” na akcjach GameStopu.
Jednym z użytkowników, którzy przyczynili się do tego zjawiska, był Rhollow1, który zainwestował w akcje firmy 35 tysięcy dolarów. W momencie szczytowym, jego inwestycja wyceniana była na ponad 15 tysięcy procent początkowego kapitału, zamieniając początkowe 35 tysięcy dolarów w aż 5 milionów i 300 tysięcy dolarów. Czy było to dla niego wystarczające? Nie. Mężczyzna wówczas nie sprzedał swoich akcji i w rezultacie stracił lwią część swojego „wirtualnego” zysku. Ostatecznie zamknął on swoją pozycję, gdy akcje, które posiadał warte były 360 tysięcy dolarów. Wciąż dziesięć razy więcej niż kwota zainwestowana, ale chyba sami przyznacie… Niesmak pozostał, prawda?
#ciekawostinwestycyjne
897b1694-31a2-4c57-97e2-ca34780418e7
Paterr

@jajkosadzone ale to poszło na cały świat nawet na wykopie uwczesym więc nie tylko oni kupowali

Dzban3Waza

Bo historia bylą trochę bardziej złożona,

Bajo-Jajo

warto przypomniec ze fundusze zablokowały wowczas wiekszosc aplikacji dla plebsu do handlu akcjami (min robin hooda), rospoczely kampanie reklamowa straszaca przed kupnem gamestopu

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
… można celowo doprowadzić do katastrofalnego zatrucia środowiska, a później zachowywać się tak, jak gdyby nic się nie wydarzyło?
Firma Trafigura jest międzynarodowym gigantem handlu surowcami. Jest ona największą prywatną firmą handlującą metalami i minerałami oraz drugą największą spółką na świecie handlującą ropą naftową. Jej roczne dochody sięgają dziesiątek miliardów dolarów. W jaki sposób Trafigura zdobyła pozycję lidera w swojej branży?
Wszystko wskazuje na to, że w sposób bynajmniej etyczny. W 2006 roku firma była odpowiedzialna za celowe zanieczyszczenie olbrzymiego obszaru Wybrzeża Kości Słoniowej. Wydarzenie to nazwano „incydentem Probo Koala” po nazwie statku, który był odpowiedzialny za zanieczyszczenie. Na skutek tego katastrofalnego zatrucia środowiska setki tysięcy ludzi zgłosiło się do szpitali z objawami zatrucia, takimi jak wymioty, biegunka, krwawienia, duszności i nieprawidłowości skórne. Wiele z nich straciło życie, jednak dokładna liczba zgonów nie jest znana.
Najbardziej szokujące są jednak działania firmy już po wykryciu zanieczyszczenia. Otóż Trafigura do samego końca zaprzeczała, jakoby była czemukolwiek winna, i odmawiała jakiejkolwiek pomocy w radzeniu sobie z kryzysem wynikłym z powodu zanieczyszczenia. Pierwszy przełom w sprawie miał miejsce po incydencie, w którym dwóch przedstawicieli firmy przebywających na terenie Wybrzeża Kości Słoniowej zostało aresztowanych, a następnie pobitych w areszcie. Firma zgodziła się wówczas na przeznaczenie około 200 milionów dolarów na walkę z zanieczyszczeniem, pod warunkiem wypuszczenia ich pracowników z aresztu.
Wciąż jednak firma nie poczuwała się do bycia źródłem tego zanieczyszczenia i pozywała media, które twierdziły inaczej. Aż do 2009 roku, kiedy dziennikarze The Guardian dotarli do wewnętrznych e-maili firmy, z których jasno wynikało, że firma Trafigura była świadoma, iż to jej statek był źródłem skażenia stolicy Wybrzeża Kości Słoniowej. Firma zgodziła się wówczas wypłacić odszkodowanie 30 tysiącom poszkodowanych ludzi. Odszkodowanie w wysokości około tysiąca pięciuset dolarów dla każdego poszkodowanego…
#ciekawostinwestycyjne
cfa48e5d-b5f0-413d-bed1-3cb3b7c8b95d
Konto_serwisowe

Po wstępie myślałem, że będzie o Bophalu. Ciekawostka na plusik.

Boltzman

@CiekaowstkInwestycyjne my się pierdolimy w rasizmy i inne gówno, a korporacje na wyjebce dalej mają podejście, chociażby do murzynów ale i ogólnie wszystkich ludzi, dalej jak za czasów kolonialnych.

CiekaowstkInwestycyjne

@Boltzman może dlatego, że im na to pozwalamy? Przecież w każdej korporacji pracują ludzie. Międzynarodowa korporacja nie może istnieć bez ludzi, zaś z drugiej storny - ludzie mogą istnieć i dobrze żyć bez nietycznych korporacji.

Jedyny_Hrabonszcz

Po wstępie myślałem ze będzie o odrze a tu niespodzianka xd

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
...w dzisiejszej ciekawostce zdradzę sekret na to, jak (clickbait alert!) w szybki sposób zarobić 10 tysięcy złotych? A to wszystko nie wychodząc z domu i przy małym nakładzie pracy!!!
Pewnie nie raz spotkaliście w swoim życiu kogoś, kto całego laptopa miał obklejonego nalepkami. W końcu nie tak dawno temu przeżywały one swoją drugą młodość spowodowaną narodzinami subkultury hipsterów, którzy pokochali nalepki jako narzędzie służące do odróżnienia się od reszty: im więcej nalepek i im bardziej niszowych zespołów muzycznych – tym lepiej!
Pozwólcie, że oddam głos pewnemu hipsterowi z jeszcze oryginalniejszym podejściem do tematu:
Cześć,
<br />
jestem Stefan i jestem programistą. Wielu moich przyjaciół to hipsterzy. Przylepiają do swoich notebooków te same naklejki związane ze startupami czy zespołami muzycznymi. Dla mnie to zbyt nudne, oczekuję czegoś bardziej szalonego na moim Macbooku!
<br />
Z tego powodu wymyśliłem… kiełbasiane nalepki!
<br />
Obecnie nalepki dostępne są w wersjach: salami, mortadela, bekon i stek. Inne rodzaje kiełbas są już w trakcie tworzenia i pojawią się w najbliższej przyszłości.
<br />
Pozdrawiam!
Stefan, w ciągu jednego dnia założył sklep internetowy na platformie Shopify, po czym zaczął zbierać zamówienia na nalepki o wyglądzie kiełbasy. To, co przeczytaliście wyżej, to był mail mężczyżny, adresowany do wielu popularnych niemieckich blogerów. Oczywiście większość z nich zignorowała wiadomość Stefana, ale kilku z nich zdecydowało się napisać o pomyśle mężczyzny. To wystarczyło, aby Stefan w ciągu zaledwie kilkunastu dni od momentu, gdy wpadł na pomysł kiełbasianych nalepek – zarobił około 10 tysięcy złotych!
Ciężko powiedzieć, czy mężczyzna zrobił to celowo, czy zupełnym przypadkiem, lecz poprowadził on biznes kiełbasianych nalepek w wręcz wzorowy sposób, którego nie powstydziłby się żaden doświadczony biznesmen. Mężczyzna nie dość, że najpierw wytworzył popyt na produkt, zanim właściwie wspominany produkt powstał, to do tego największy nakład pracy poświęcił nie tyle, co na sam produkt, co na jego reklamę!
#ciekawostinwestycyjne
5d7370eb-b0b7-4ef4-9e63-708e49d603f9

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
... etyka w biznesie to nie wszystko, a wręcz za mało?
Marka American Apparel, chociaż niektórym dziś może być nieznana, to niegdyś wręcz zrewolucjonizowała rynek odzieżowy w Stanach Zjednoczonych. Firma, założona w 1989 roku przez Dova Charneya, błyskawicznie zdobyła popularność dzięki unikalnemu podejściu do produkcji i promocji odzieży. W pewnym momencie, ubrania American Apparel stały się symbolem młodości i trendu „coolness”. W okresie swojej największej świetności, firma posiadała ponad 250 sklepów na terenie USA i zatrudniała około 8000 osób.
Sukces American Apparel był efektem kilku czynników. Przede wszystkim, firma była pionierem w zakresie produkcji „sweatshop-free”, co oznaczało, że wszystkie jej wyroby były produkowane w Stanach Zjednoczonych, z gwarancją godziwych zarobków i odpowiednich warunków pracy dla zatrudnionych. Główna fabryka firmy zlokalizowana była w sercu Los Angeles, a jej pracownicy – głównie imigranci – otrzymywali wynagrodzenie w postaci dwukrotności minimalnej pensji, niskokosztową opiekę medyczną dla całej rodziny oraz możliwość bezpłatnych rozmów międzynarodowych podczas godzin pracy!
Jednak pomimo spektakularnego początkowego sukcesu, American Apparel zaczęło zmagać się z problemami. Na początku pojawiły się plamy na reputacji Dova Charneya, założyciela firmy, który był twarzą i siłą napędową marki. Mężczyzna, który w 2009 roku znalazł się na liście „100 najbardziej wpływowych osób na świecie” według magazynu Time, został uwikłany w kilka skandali seksualnych, które negatywnie odbiły się na wizerunku firmy. W końcu w 2014 roku został on usunięty ze swojej własnej firmy...
Okazało się również, że szczytne idee nie gwarantują sukcesu finansowego. American Apparel była firmą bardzo hojną dla swoich pracowników, na tyle hojną, że po osłabnięciu początkowego hype’u, zaczęła doświadczać problemów finansowych. W końcu jej pracownicy zarabiali kilkukrotnie więcej, niż u konkurencji! Konkurencji, która pomimo tego i tak nieustannie poszukiwała coraz to bardziej opłacalnych ekonomicznie miejsc do rozbudowy swoich możliwości produkcyjnych, tak żeby jeszcze bardziej zminimalizować środki przeznaczane na wypłaty dla pracowników. W końcu w 2017 roku firma złożyła wniosek o ogłoszenie upadłości, zamykając wszystkie swoje placówki. Dziś markę American Apparel można spotkać jedynie w internecie, a oferowana przez nią odzież produkowana jest głównie w Hondurasie i Nikaragui...
#ciekawostinwestycyjne
16eef34a-3f6a-46ff-b3af-818df45c13e0
moll

@CiekaowstkInwestycyjne bo na bycie bardzo etycznym, eko i pro stać tylko najbogatszych, by nie pozwolić wejść w sposób agresywny na rynek świeżej konkurencji

CiekaowstkInwestycyjne

@moll zależy jak kto patrzy na pojęcie "tych najbogatszych". W końcu bezdomny w Stanach Zjednoczony jest moim zdaniem bogatszy, niż przeciętny obywatel kraju rozwijającego się. W takich Indiach (które przecież aspirują do dołączenia do krajów rozwiniętych w przyszłości) średnia miesięczna pensja to 300$. Wątpię, że bezdomny w Stanach operuje mniejszym budżetem miesięcznym.


Moim zdaniem nawet w Polsce większosć ludzi stać na bycie etycznym i ekologicznym, tylko to wymaga pewnej dozy pracy włożonej w swoje wybory. M.in. wybór pomiędzy czymś co rzeczywiście jest ekologiczne, a czymś co tylko operuję na modnym hasłe "eko".

moll

@CiekaowstkInwestycyjne nie zrozumialeś kierunku mojej wypowiedzi. Nie chodzi o wybory konsumenckie, tylko o działania korporacji i lobbowanie za uchwalaniem korzystnych dla nich przepisów

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
... istnieje organizacja, która już w 2003 roku ubezpieczyła się na wypadek pandemii?
Wimbledon to najstarszy i najbardziej prestiżowy turniej tenisowy na świecie. Należy do rodziny turniejów wielkoszlemowych, w której jako jedyny rozgrywany jest na trawiastym korcie. Odbywa się na przedmieściach Londynu, w miejscowości Wimbledon. Organizatorem turnieju jest All England Lawn Tennis and Croquet Club.
Historia turnieju sięga aż 1877 roku; od tego czasu, z wyjątkiem przerw na czas obu Wojen Światowych, turniej organizowany był co roku. Jednakże w 2003 roku pojawiło się nowe wyzwanie - epidemia SARS. Zagroziła ona planom organizacji turnieju, co wywołało zaniepokojenie wśród organizatorów, świadomych potencjalnych ogromnych strat finansowych. Pomimo epidemii turniej w 2003 roku udało się rozegrać, jednakże organizacja All England Lawn Tennis and Croquet Club uznała, że ryzyko odwołania turnieju było na tyle realne, że podjęła decyzje o zabezpieczeniu się na wypadek wybuchu globalnej pandemii w przyszłości.
Cena rocznej polisy ubezpieczeniowej na wypadek odwołania turnieju ze względu na glonbalną pandemię wyniosła około 1,5 miliona funtów brytyjskich. Organizatorzy Wimbledonu systematycznie przedłużali tę polisę każdego roku, co z perspektywy czasu okazało się bardzo mądrą decyzją. Wszakże nadszedł rok 2020, w którym świat został ogarnięty przez pandemię COVID-19. Epidemia ta uniemożliwiła organizację turnieju Wimbledon - co miało miejsce po raz pierwszy od czasu zakończenia się Drugiej Wojny Światowej. W ramach ubezpieczenia na wypadek pandemii, organizacja All England Lawn Tennis and Croquet Club otrzymała 114 milionów funtów, czyli sumę, która przewyższała koszty ubezpieczenia o niemal 90 milionów funtów.
#ciekawostinwestycyjne
abec6def-e85d-47ac-9339-b8ac15590534
Hjuman

zgaduję, że teraz składka jest x100, albo polisa w ogóle niedostępna

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
... system ubezpieczeń społecznych narodził się niejako przez przypadek?
Przed erą Bismarcka, starość lub niepełnosprawność często były synonimem ekstremalnego ubóstwa i społecznego wykluczenia. W erze przemysłowej, warunki życia i pracy wielu osób były wyjątkowo trudne, a dostęp do opieki medycznej był praktycznie niemożliwy. Brak państwowych systemów wsparcia skazywał wiele osób w podeszłym wieku na życie w ubóstwie.
Sytuacja ta uległa zmianie za sprawą kanclerza Otto von Bismarcka, który wprowadził w Niemczech w 1883 roku pierwszy na świecie system ubezpieczeń społecznych. System ten obejmował ubezpieczenia zdrowotne, emerytalne i inwalidzkie, które miały za zadanie zapewnić minimalny poziom bezpieczeństwa finansowego dla pracowników i ich rodzin w przypadku choroby, starości lub niezdolności do pracy. System ten opierał się na zasadzie solidarności społecznej, zgodnie z którą wszyscy pracownicy wpłacali składki, które następnie były redystrybuowane w formie świadczeń dla tych, którzy ich potrzebowali.
Niemniej jednak, każdy, kto uważałby Bismarcka za altruistycznego ojca narodu, byłby w błędzie. Kanclerz miał swoje, polityczne powody do wprowadzenia systemu ubezpieczeń społecznych, wśród których nie było troski o dobro robotników. Pamiętajmy, że były to czasy, gdy ideologia komunistyczna zaczęła zdobywać rozgłos w Europie. Otto von Bismarck obawiał się, że niemieccy robotnicy, niezadowoleni ze swojej sytuacji, mogliby zwrócić się w stronę radykalnych idei. Z tego powodu użył systemu ubezpieczeń społecznych jako strategicznego narzędzia politycznego. Kanclerz wprowadził ten system nie tyle z troski o cierpienie zwykłych obywateli, co w populistycznym celu: zdobycia poparcia rosnącej klasy robotniczej, przy jednoczesnym zahamowaniu wpływów ruchów komunistycznych w Niemczech. Chciał w ten sposób przekonać pracowników, że państwo jest w stanie zapewnić im lepsze warunki życia i bezpieczeństwo niż radykalne ideologie. Jak mu to wyszło? Zapraszam do kulturalnej dyskusji
#ciekawostinwestycyjne
23166146-e7bc-4bbf-b768-9b1715a50eb8
moll

@CiekaowstkInwestycyjne najpierw podaj jeszcze warunki, bo na przykład wiek emerytalny za Bismarcka był wyższy niż mamy teraz ( ͡° ͜ʖ ͡°)

CiekaowstkInwestycyjne

@moll wszystko zależy od kraju. Są nawet takie "ZUS-y", ktore mają nadwyżki budżetowe

moll

@CiekaowstkInwestycyjne skoro pytasz na koniec "jak mu to wyszło" to chcesz roznawiać o bismarckowym, a nie dowolnym ( ͡° ͜ʖ ͡°)

derzaba

@CiekaowstkInwestycyjne

Kanclerz miał swoje, polityczne powody do wprowadzenia systemu ubezpieczeń społecznych, wśród których nie było troski o dobro robotników


No któż by się spodziewał takich motywacji po polityku ( ͡° ͜ʖ ͡°)


a na pytanie jak wyszło nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Cesarstwo Niemieckie zachowało polityczną stabilność do czasu wybuchu I wojny światowej, mimo że ruch komunistyczny należał tam to największych i najprężniej działających w całej Europie, więc polityczny cel został osiągnięty. Dokładne określenie w jakim stopniu wpłynęło to na poprawę nastrojów społecznych i ograniczyło ryzyko wybuchu rewolucji wymagałoby dużo głębszego wgryzienia się w temat. Jest to zadanie dla kogoś, kto bardziej szczegółowo zajmuje się historią XIX - wiecznych Niemiec.


Co do samego systemu to podobne rozwiązania były kopiowane przez inne kraje, więc widziano w tym jakiś potencjał, i to niezależnie jakie pobudki kierowały politykami. Trzeba też brać po uwagę czasy w jakich to wprowadzano. Na pewno ówczesne systemy świadczeń społecznych bilansowały się lepiej niż obecne, ze względu na dużo krótszą średnią długość życia, boom demograficzny, oraz zupełnie inne stosunki społeczne.

CiekaowstkInwestycyjne

@derzaba mega komentarz. Bez wahania bym się pod nim podpisał

GtotheG

@CiekaowstkInwestycyjne dobrze mu wyszlo bo niemieckiego emeryta teraz stac na rejst dookola swiata i nie umiera w biedzie.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
… można zbudować dobrze prosperujący biznes polegający na rysowaniu kotków?
Dowodem na to jest firma Steviego Gadlina, programisty z Chicago, który w 2011 roku stworzył stronę internetową „I Want To Draw a Cat For You!”. Strona początkowo składała się wyłącznie z filmiku, na którym Gadlin rysował kota, oraz przycisku PayPal umożliwiającego zamówienie dzieła. Mężczyzna rysował kota na kartce papieru, a następnie wysyłał go pocztą. Koszt jednego rysunku wynosił 10 dolarów.
Jak wielu klientów okazało się zainteresowanych usługą Steviego? Początkowo niewielu, ale wówczas Gadlin wpadł na genialny pomysł, aby zareklamować swoje usługi za pośrednictwem popularnej w Stanach Zjednoczonych aplikacji Groupon. „Wysłałem propozycję do Groupona. Trochę dla żartu, ale… kilka dni później otrzymałem odpowiedź. Może dlatego, że mają dużą maskotkę kota?”. Ostatecznie minęły dwa miesiące, nim Groupon umieścił ofertę Gadlina w swojej aplikacji i wówczas... zadziałała magia internetu. „I Want To Draw a Cat For You!” stało się viralem.
Gadlin postanowił wykorzystać swoje pięć minut i zgłosił się do programu „Shark Tank” (znanego w Polsce jako „Dragons’ Den”). W swoim zgłoszeniu napisał: „Rysuję obrazki kotów w stylu kreskówek i sprzedaję je za dziesięć dolarów za sztukę... dajcie mi szansę”. Ku jego zaskoczeniu, nie tylko został zaproszony do programu, ale również pozyskał jednego z miliarderów jako inwestora w biznes rysowania kotów. Mężczyzna otrzymał 25 000 dolarów za 33% udziałów w firmie.
Chociaż strona „I Want To Draw a Cat For You” została zawieszona pomiędzy 2015 a 2021 rokiem ze względu na zaangażowanie Gadlina w jego inny projekt, tj. autorskie show telewizyjne, to do czasu zawieszenia działalności, udało mu się sprzedać ponad 21 000 rysunków kotów, co przekłada się na przychód przekraczający 200 000 dolarów.
Firma została reaktywowana w 2021 roku i do dziś funkcjonuje, więc jeżeli tylko macie ochotę, to możecie zamówić rysunek kota, choć od razu uprzedzam... będziecie musieli uzbroić się w anielską cierpliwość w oczekiwaniu na rysunek! W momencie pisania tej ciekawostki pierwszy wolny termin, w którym Steve mógłby Wam narysować kotka, wypada 31 marca 2024 roku!
#ciekawostinwestycyjne
95dfde22-6456-4161-89f5-549a01384ffb

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
... da się wycenić wartość ludzkiego życia?
Niejednokrotnie w poprzednich ciekawostkach informowałem o nadużyciach międzynarodowych korporacji w krajach rozwijających się. Wszystkie te historie łączyła jedna rzecz - wyłącznie kara finansowa (i to najczęściej symboliczna). Co wydarzyłoby się jednak gdyby przenieść akcję skandalu z kraju trzeciego świata do najpotężniejszego państwa na świecie? O tym w dzisiejszej ciekawostce.
Peanut Corporation of America, znana jako PCA, była jednym z czołowych producentów i dostawców orzeszków ziemnych w Stanach Zjednoczonych. Firma została założona w 1977 roku i szybko z lokalnego, rodzinnego przedsiębiorstwa urosła do rangi korporacji, która eksportowała swoje produkty na cały świat.
Jednak w 2009 roku PCA stała się głównym aktorem skandalu spożywczego, który położył kres jej działalności. Otóż firma została oskarżona o świadomą dystrybucję produktów zanieczyszczonych salmonellą, co doprowadziło do wybuchu epidemii. Epidemia ta spowodowała śmierć 9 osób. Skandal wywołał jedno z największych wycofań produktów spożywczych w historii USA, obejmujące tysiące produktów różnych firm, które korzystały z orzeszków PCA.
Czy i w tym przypadku, firmie udało się przejść przez kryzys suchą stopą? Otóż… nie. Świadome wprowadzanie na rynek Stanów Zjednoczonych produktów zanieczyszczonych salmonellą doprowadziło do szybkiego bankructwa PCA i skazania prezesa firmy, Stewarta Parnella, na 28 lat więzienia. Ważne podkreślenie jest, że nie był to jedyny wyrok w tej sprawie i sprawiedliwość dosięgła również innych pracowników firmy, zaangażowanych w wprowadzanie na rynek wadliwych produktów (m. in. brata prezesa, który odsiaduje wyrok 20 lat pozbawienia wolności).
W mediach często możecie usłyszeć, że „życie ludzkie jest bezcenne". Jednak ciekawostki takie jak ta zdają się uświadamiać nam, że i owszem, życie ludzkie ma wartość i ta wartość zależna jest od miejsca pochodzenia danego życia…
#ciekawostinwestycyjne
ab93029e-b74b-4a15-bba2-12e9f060892a
GtotheG

@CiekaowstkInwestycyjne nie bardzo rozumiem ten artykuł i jego podsumowanie. Tu nigdzie nie ma ani zdania o tym, jaka wartosc mialo zycie tych 9 osob, czy firma wyplacila rodzinom jakies odszkodowania, a tym samym nie rozumiem tezy "życie ludzkie ma wartość i ta wartość zależna jest od miejsca pochodzenia danego życia…" - dodatkowo nie zostalo to porownane z zadnym innym przypadkiem, z innego kraju.

CiekaowstkInwestycyjne

@GtotheG

"Niejednokrotnie w poprzednich ciekawostkach informowałem o nadużyciach międzynarodowych korporacji w krajach rozwijających się".


By zrozumieć trzeba spojrzeć na poprzednie ciekawostki z tagu. Wiele ciekawostek skupiało się na działalności międzynarodowych korporacji w krajach rozwijających się takich jak Ekwador, Indie, Nigeria. W jednej np. miałeś opisaną sytuacje, w której międzynarodowa korporacja pochodząca pierwotnie z USA doprowadziła do śmierci minimum 16 tysięcy Hindusów, a na wyrok w tej sprawie trzeba było czekać 26 lat (wyrok 2 lat pozbawienia wolności wyłącznie dla kilku lokalnych pracoowników, gdyż Stany nie wydały swoich obywateli żeby Ci odpowiedzieli przez indyjskim sądem).


Ta ciekawostka jest kontrastem dla poprzednich, ma odpowiedzieć na pytanie, czy korporacjom po prostu można więcej, czy może niskie kary wynikały z tego, że krzywdziły one biednych ludzi z biednych regionów świata.


Porównaj teraz karę za spowodwanie śmierci 9 obywateli USA z karą za zabicie minimum 16 tysięcy Hindusów...


Ale postaram się w przyszłości klarowniej pisać ciekawostki, żeby były zrozumiałe dla każdego. Pozdrawiam.

GtotheG

@CiekaowstkInwestycyjne teraz to ma sens. Dzieki!

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...
… prędzej „piekło zamarznie” niż korporacja przyzna się do błędu?
Texaco to założona w 1901 roku amerykańska korporacja naftowa, która swoją działalność opierała na wydobyciu, rafinacji i dystrybucji paliwa na stacjach benzynowych na całym świecie. Firma ta była zamieszana w celowe zanieczyszczenie środowiska naturalnego w Ekwadorze, o czym będzie dzisiejsza ciekawostka. W 2001 roku Texaco została przejęta przez Chevron Corporation, które od tego momentu stało się stroną w postępowaniu w ekwadorskim sądzie. Ale po kolei…
W latach 1964 – 1990, Texaco prowadziło wydobycie ropy naftowej w Ekwadorze. Podczas tego okresu, firma, według szacunków, celowo wylała do ekwadorskich lasów amazońskich około 60 miliardów litrów wody zanieczyszczonej ropą naftową. Była to celowa taktyka kosztooszczędności firmy, która pozwalała na zaoszczędzenie około 3$ na produkcji pojedynczej baryłki ropy. Niestety, skutkiem tej strategii było zanieczyszczenie gleby i wód powierzchniowych, co w efekcie doprowadziło do zwiększonej liczby zachorowań na między innymi nowotwory jamy ustnej, żołądka i macicy wśród lokalnej społeczności.
W 1993 roku, Texaco, które później zostało przejęte przez Chevron, stanęło w obliczu zbiorowego pozwu wytoczonego przez poszkodowanych Ekwadorczyków. Pozew został wniesiony w Nowym Jorku, gdzie siedzibę główną miała firma Texaco. Korporacja jednak przez lata wstrzymywała pracę sądu, torpedując go wnioskami o przeniesienie sprawy do Ekwadoru. W 2002 roku, po wielu apelacjach, wniosek firmy został w końcu uwzględniony, i sprawa została przeniesiona pod jurysdykcję ekwadorskiego sądu.
Dlaczego korporacji aż tak zależało na przeniesieniu przewodu sądowego do Ekwadoru? Otóż okazało się, że Chevron zawarł tajne porozumienie z ekwadorskim rządem, zwalniające je z odpowiedzialności za swoją działalność na terenie Ekwadoru. Na szczęście, porozumienie to nie obejmowało roszczeń prywatnych, co zaowocowało rozpoczęciem się batalii sądowej pomiędzy Chevronem a 30 tysiącami lokalnych rolników. Nie uwierzycie od czego korporacja rozpoczęła przewód sądowy, otóż od… wniosku o przeniesienie sprawy poza Ekwador. Na szczęście nie udało się jej ta sztuka i w 2011 roku zapadł wyrok przed ekwadorskim sądem: firma Chevron zostało uznana za winną i zobowiązana do zapłaty 9 miliardów dolarów na rekultywację zniszczonego środowiska oraz opiekę zdrowotną dla lokalnej populacji.
Myliłby się jednak ten, który pomyślałby, że to zakończyło sprawę. Nic bardziej mylnego. Korporacja Chevron (która notabene jest publiczną spółką notowana na amerykańskiej giełdzie), w odpowiedzi na wyrok ekwadorskiego sądu, nie tylko odmówiła pokrycia kosztów oczyszczenia zanieczyszczonej ziemi, ale także złożyła przysięgę, że nigdy nie zapłaci grzywny i obiecała lokalnej społeczności „całe życie procesów" oraz walkę „aż piekło zamarznie”, wieszcząc, że gdyby tak się rzeczywiście stało, to „potem walczyć będziemy na lodzie”. Szacuje się, że do dnia dzisiejszego Chevron zatrudniło prawie 60 różnych firm prawniczych i korzystało z usług ponad 2000 prawników w tej sprawie…
Wartym dodania jest fakt, że korporacja Chevron aktywnie bierze udział w różnych akcjach społecznych, typu miesiąc dumy osób LGBT. Pytanie: kto uwierzy w szczere intencje firmy, która za nic ma życie i zdrowie obywateli Ekwadoru?
#ciekawostinwestycyjne
ed5bd34e-511f-45c8-9f99-2e2752b68948
Matteo

A nam kurwy będą wyliczac ile zuzywamy papieru toaletowego. W korpo szczegolnie w produktach premium malutkie czesci przychodza w tonie plastikow, folii, kartonu, pianki zwby klient nie dostał przypadkiem z ryską. A idzie tego w setkach milionow to chuj kogos obchodzi. Ale to my mamy dbac o srodowisko. Nadmienie tez, ze oczywiscie nie jest to sortowane tylko wpierdalane do jednego kosza, nie jest to poddawane recyklingowi tylko tworzy sie nowe opakowania z nowych surowcow.

panbomboni

Koncerny naftowe dorobiły się olbrzymich majątków na krzywdzie lokalnych społeczności. Za łapówki dla władz robili co chcieli i z niczym i nikim się nie liczyli.

CiekaowstkInwestycyjne

@panbomboni na szczęście powstał internet :). Podejrzewam, że żaden ćwok w garniturze z Texaco/Chevrona w 1980 roku, gdy zanieczyszczał Ekwador ropą naftową, nie spodziewał się, że ktokolwiek na świecie się o tym dowie. A teraz wielkie oburzenie, bo narobiło się szkód i ktoś nakazuję nam ich pokrycie, jak to tak?

panbomboni

@CiekaowstkInwestycyjne w Nigerii kiedyś na skutek awarii rurociągu ropa pozalewała wiele wiosek i wiele hektarów pól uprawnych i władze ani palcem kiwnęły.

AlvaroSoler

@CiekaowstkInwestycyjne ostatnio czytałem artykuł, który mówił o ogromnej kampanii reklamowej BP. Kampanii, która wprowadziła pojęcie śladu węglowego. Czyli zamiast "korpo szkodzi środowisku" udało się przeforsować myślenie "TY szkodzisz środowisku, a korpo się o nie troszczy".

Tutaj początek artykułu: https://dorzeczy.pl/opinie/446544/wieromiejczyk-gdzie-prowadzi-slad-weglowy.html

Zaloguj się aby komentować