#bookmeter

135
1805
271 + 1 = 272

Tytuł: Biuro Przeczuć. Historia psychiatry, który chciał przewidzieć przyszłość 
Autor: Sam Knight
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Czarne
ISBN: 9788381918138
Liczba stron: 210
Ocena: 7/10

Własny licznik: 33 + 1 = 34

Wbrew polskiemu podtytułowi nie dostajemy biografii angielskiego psychiatry Johna Barkera, a bardziej opowieść o Biurze Przeczuć, czyli skrzynce zgłoszeniowej jaka w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych działała aby gromadzić i sprawdzać zgłaszane przez ludzi przeczucia.

Jednym z jej założycieli i entuzjastów był właśnie Barker, psychiatra zafascynowany niezwykłymi przypadkami jak Zespół Münchhausena czy śmierć ze strachu. Sam uważał, że ma niewielkie zdolności profetyczne i po tragicznym w skutkach wypadku w Aberfan postanowił zbadać to zjawisko głębiej.

Z pomocą dziennikarza Petera Fairleya założył przy gazecie "Evening Standard" Biuro Przeczuć i natychmiast zaczął otrzymywać setki wiadomości od ludzi przekonanych, że to co widzą w swoich wizjach wydarzy się naprawdę.

Książkę czyta się bardzo szybko, jest napisana lekko, choć porusza nie zawsze łatwe tematy jak choroby psychiczne czy katastrofy, w których zginęło setki osób. 
W wielu recenzjach powtarza się zarzut, że jest chaotyczna i gubi się w dygresjach - według mnie to celowy zabieg autora. Nie uważam też, żeby autor kogokolwiek przekonywał, że zjawiska nadprzyrodzone jak przeczucia istnieją - przytacza jedynie opowieści i cytuje swoich bohaterów. 

Jedyne czego mi brakuje to przypisy i bibliografia.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki
87081c44-dc56-4157-8de4-7cb1d06099d2
270 + 1 = 271

Tytuł: Posłowie
Autor: Wit Szostak
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 8/10

#bookmeter

Zazwyczaj potrzeba trzech dni, by uświadomić sobie koniec i przejść przez ciemność, a potem spakować całe swoje dotychczasowe życie aż do najdrobniejszego szczegółu najmniej istotnego napomknienia i wyruszyć w nieznane, w podróż do innego świata wobec którego żywi się zupełnie nieuzasadnioną nadzieję, że będzie lepszy od starego, ale też równie silne oczekiwanie, że zastanie się wszystko znane i oswojone, bez konieczności konfrontowania się z obcością, bez przymusu nauki nowych reguł, bez całej tej niepewności podróży, która może kusi, ale zarazem sprawia, że trzymamy się na dystans [...]

Jakby to tak napisać żeby potencjalnym czytelnikom nie zepsuć przyjemności z lektury tego – bo ja wiem? – eksperymentu literackiego może? Jakiegoś rodzaju prowokacji? Do zastanowienia się na przykład nad zupełnie bezsensownymi z praktycznego punktu widzenia, i może właśnie dlatego tak pociągającymi, sprawami? Takimi jak relacja w literackim trójkącie (kolejność przypadkowa, bo nikt tutaj nie jest uprzywilejowany): Autor – Redaktor – Czytelnik. Albo nad tym gdzie w książce (powieści? opowiadaniu? opowieści? historii?) jest początek a gdzie koniec? W każdym razie Posłowie to nie jest książka zwykła, nie jest to fabuła w swoim klasycznym znaczeniu, choć może się na początku taką wydawać.

Sama opowieść Posłowie, o której treści nie będę się rozwodził, bo w zasadzie nie ma jej dużo, albo nie ma jej nawet prawie wcale, ale to nic nie szkodzi, bo napisana jest językiem urzekającym. Pięknym, wspaniałym, płynącym i niosącym tym swoim spokojnym prądem czytelnika. To przykład na to najcudowniejsze z możliwych użycie języka do pieszczenia zmysłów samym swoim brzmieniem, rytmem, snuciem myśli, przy czym w zasadzie bez znaczenia jest czego te myśli dotyczą. To jest coś, co w literaturze uwielbiam.

Po opowieści Posłowie natomiast, jak przystało na zakończenie książki, następuje Posłowie. Napisane przez Redaktora. Albo może Autora? Nie wiem, autor Posłowia, nawet jeśli tym autorem był Redaktor, nie podpisał się. Mogę tylko domniemywać, że Autor opowieści Posłowie był też Redaktorem Posłowia do opowieści Posłowie. Albo Redaktor opowieści Posłowie był też Autorem Posłowia do powieści Posłowie. Albo jeszcze jakoś inaczej. Choć w zasadzie dla mnie, jako Czytelnika, nie ma to raczej większego znaczenia.

Zabrałem się za tę książkę przypadkiem, bo miałem wczoraj ochotę coś przeczytać, a nie bardzo mam czas zabierać się za coś dłuższego, więc spojrzałem sobie co tam z wolnychlektur mogę sobie ściągnąć i kiedy zauważyłem nazwisko pana Szostaka, nie zastanawiałem się nawet chwili. Ta króciutka książeczka, 36 stron przy moim formatowaniu ebooków, niecała godzina czytania lewie, urzekła mnie dwa razy. Po pierwsze formą, w swojej pierwszej części, czyli opowieści Posłowie. Po drugie treścią, w swojej drugiej części, czyli Posłowiu do opowieści Posłowie. Mnie się niesamowicie podobała. Ale ja uwielbiam takie pięknie, jałowe rzeczy jak opowieść Posłowie i bezsensowne, akademickie (a może jeszcze bardziej bezsensowne, bo filozoficzno-literackie) rozważania, które zwykle do niczego, poza samą przyjemnością z rozważania rozważanej kwestii, nie prowadzą.
45dc5fb0-4c83-43e1-b0f2-8b9a6dc5f5f1

Zaloguj się aby komentować

269 + 1 = 270

Tytuł: Najlepsi katolicy pod słońcem. Pożegnanie Irlandczyków z Kościołem
Autor: Derek Scally
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Czarne
ISBN: 9788381918428
Liczba stron: 438
Ocena: 7/10

Własny licznik: 31 +1 = 32

Książka opowiada o przemocy instytucjonalnej w Irlandii w XX wieku, ale sięga też głębiej w historię, żeby wskazać skąd w tym kraju wziął się aż tak wielki problem z przemocą w domach opieki czy pralniach magdalenek.

Autor mówi o winie i wstydzie i poczuciu odpowiedzialności, które odczuwają ludzie często niezwiązani nawet z Kościołem.

To trudna i bolesna książka, bo wypełniona cierpieniem najbardziej bezbronnych - dzieci i młodych ludzi, którzy nie znajdowali wsparcia ani w Kościele, ani w aparacie państwa, który wspierał tę patologię, ani nawet we własnych rodzinach

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki
894cfd16-96e7-417a-8fa7-68de688dddd8
Kaligula_Minus

Dzieci to chyba najbardziej skrzywdzone ofiary tej słynącej z miłosierdzia i współczucia instytucji. Wystarczy przypomnieć Tobby'ego Obeda i to, co przedstawiciele kościół robili z rdzennymi mieszkańcami Ameryki

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
268 + 1 = 269

Tytuł: Władca dżinnów
Autor: P. Djèlí Clark
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788367353144
Liczba stron: 448
Ocena: 4/10

Pewne oczekiwania wobec tej książki - głównie ze względu na czas akcji oraz obecność steampunku - nie zostały, niestety, spełnione i już niepokojąco wcześnie czytałem tylko po to, by skończyć.
Wszystkie postacie, łącznie z główną bohaterką, są nudne, jednowymiarowe i w najlepszych okolicznościach zapomnę o nich do przyszłego tygodnia. Dialogi i inne interakcje są słabo napisane, poważniejsze momenty wieją miernym patosem, a na dokładkę rózne osoby podejmują niezbyt rozsądne - delikatnie mówiąc - decyzje. Na dokładkę główny twist i "czerwony śledź", które są tak oczywiste, że człowiek nie dowierza takiemu zabiegowi i jednocześnie dziwi się, że autor uważa chyba czytelników za ciemniaków wysokiej próby. Na deser z kolei częste wspominanie o "udowadnianiu siły słabej płci", feministkach, no i oczywiście związek homo tylko odrobinę za pierwszym planem. Gdyby to chociaż było umiejętnie wplecione w tekst, to bym nie narzekał, ale elementy te są, można odnieść wrażenie, wlepione dla samego wlepienia. Jak widać książka ta nie dostała tych kilku nagród bez powodu.
Chciałbym znaleźć jakieś wyraźniejsze zalety, ale nie potrafię: steampunku jest tyle co kot napłakał, dżinny może i są różnorodne, ale o to akurat nie trudno mając do dyspozycji kilka tysięcy lat ludzkich mitów i wierzeń; po prostu nie umiem.
Krótko mówiąc: nie ma co tego czytać.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #mag #ksiazkicerbera
1a3b5424-edab-473a-aad0-50c676384434
Kubaguziq

Mi się podobał pomysł na świat przedstawiony. Ale całość sprawia wrażenie jednego wielkiego kazania i kiczowatej literatury kolonialnej, ale au rebours. Czytelniku, autor ci powie co masz myśleć w możliwie najbardziej toporny sposób. Choć nie, nie najbardziej. Rekord to pobił Babel Kuang. Ona nawet porobiła przypisy, żeby tłumaczyć dlaczego masz coś uważać za rasistowskie. xD co ciekawe, Yellowface mimo że totalnie zatopiony w "wojnie kulturowej", to bardzo fajnie wyważony.

Zaloguj się aby komentować

267 + 1 = 268

Tytuł: Inteligencja sztuczna, rewolucja prawdziwa. Chiny, USA i przyszłość świata
Autor: Kai-Fu Lee
Kategoria: reportaż
Ocena: 7/10

Książka ta realizuje kilka kwestie, czy też wizje, z którymi chciałem się zapoznać. W sumie nie jako jedna pozycja, ale jak to nie będę marudził. Autor to nie byle kto, to Tajwańczyk, przedsiębiorąca pracujący w Google China, start-upowiec, wykładowca i ekspert w dziedzinie AI. A te kwestie to biznes w Chinach, ich kultura przedsiębiorczości wraz z kwestią nauczania i dlaczego kopiowanie pomysłów innych nie jest dla nich niczym złym. Druga sprawa to zgrabna historia AI i jej wykorzystanie w praktyce, tu jest na przykładzie Chin, ale to wiąże się z pierwszą kwestią. Ostatnia sprawa to konsekwencje, skutki i propozycje wdrażań rozwiązań AI. Mowa tutaj o bezrobociu, poczuciu bezsilności i rozbicia społeczeństwa. Autor wskazuje też na błędy popełniane przez badaczy z innych dziedzin, np. co do oceny ryzyka, które zawody są pierwsze do zastąpienia przez AI. Rozwiązaniem tego problemu ma być poniekąd dochód gwarantowany, jego zdaniem. Książka kończy się wybiegiem prywatnym autora, który jasno wskazuje, że cała ta pogoń na bycie najlepszym w biznesie, czy też innych dziedzinach to znika jak bańka, kiedy pojawią się problemy zdrowotne. Wtedy to człowiek przypomina sobie o roli rodziny w jego życiu.

Prywatny licznik: 26/200

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
a4d24294-c6d1-4882-8016-b443c75daf33
maly_ludek_lego

Czytałem, wychwalanie chińczyków jak to już niedługo przegonią Amerykanów w AI. Moim zdaniem już nieaktualna na ten moment, bo widać wyraźnie, że ten wyścig chinczycy już przegrali, w związku z banem na technologie procesorów, open AI, nvidie I zapaść demograficzna co wiąże się z problemami gospodarczymi.

Może i chinczycy są dobrzy w biznesie i wymyślaniu biznesowych przedsiewziec typu te rowery wymienione w ksiazce czy jakieś gownoaplikacje typu wechat do wszystkiego, ale nie są dobrzy w zaawansowanej innowacji, w takim sensie wymyślania rzeczy takich jak chat gpt. Tutaj to tylko copycaty i odtwórczość.

Autor zupełnie się moim zdaniem pomylił.

Zaloguj się aby komentować

266 + 1 = 267

Tytuł: Nadberezyńcy
Autor: Florian Czarnyszewicz
Kategoria: powieść historyczna
Ocena: 6/10

A o Dowborze wcale nie słychać?
Nie spotykałem nigdy w gazecie, musi jednak przy Piłsudskim być.
Lepiej żeby był, bo ten Piłsudski może wcale i nie wiedzieć, że my tu jesteśmy.

Kiedyś Polska kończyła się na Dnieprze. Później były rozbiory, ale polskość na tych ziemiach pod obcym berłem między Dnieprem a Berezyną nie zanikła przecież. Trwała i trwa dalej aż do teraz. Aż do początku XX wieku, kiedy to akcja utworu pana Czarnyszewicza rozpoczyna się sceną najazdu mołojców na majątek Rogi, który to w arendę wzięła rodzina Bałaszewiczów. Bo tak, polskość tam nie zanikła, ale z tą polskością nie każdemu jest tam po drodze. Są tacy, który ona przeszkadza. Tacy, którzy woleliby, żeby tej polskości tam nie było. I nie są to wcale wielcy władcy, których głowy zajmują myśli o tym, jak to przyłączyć do swojej ojczyzny (własności?) kolejne jeszcze obszary albo wyplenić obcą kulturę i zastąpić ją swoją. To są prości ludzie. Sąsiedzi. I to właśnie im ta polskość przeszkadza. A może nie tyle polskość, co po prostu inność?

Książka zaczyna się sceną kolejnego napadu na Polaków przez ludność białoruską. Wierną carowi i wyznającą lepszą wiarę. Później ta polskość również jest tępiona, w różnych miejscach i na różne sposoby. Na przykład w szkole, do której rodzice wysyłają Stacha Bałaszewicza. Autor zajął się opisem tej małej polskości, tej codziennej, którą w tamtym czasie czuli mieszkańcy ziem nad Berezyną. I ta część wyszła mu nadzwyczaj dobrze, ogromnie mi się podobała. A jeśli dodać do tego fakt, że pan Czarnyszewicz właśnie stamtąd pochodził i postać Stacha Bałaszewicza oparł na własnych przeżyciach, to pierwszy tom tej powieści jest naprawdę smakowitym kąskiem (nie wspominając tego, że można go traktować jako pewien rodzaj literackiego dokumentu, zapisu tamtych czasów w tamtym rejonie oglądanych przez pryzmat codziennego życia). Tak, ten pierwszy tom Nadberezyńców był smakowitym kąskiem. Przynajmniej jeśli chodzi o mój literacki apetyt.

Później sytuacja na świecie zmienia się. Upada carat, przychodzą bolszewicy, tylko Polski dalej nie ma tam, gdzie kiedyś była i gdzie ciągle jeszcze są Polacy. I właśnie ci Polacy znad Berezyny sprawie polskiej chcą się przysłużyć jak mogą. To młodzi chłopcy, nastolatkowie jeszcze, ale kto walczy w wojnach, jeśli nie młodzi chłopcy właśnie? Realizację tej utrudnia im kilka spraw. Po pierwsze represje, które spadają na tych, których młodzi chłopcy pozostawili. Na ich matki, siostry, młodszych braci, starszych mężczyzn – ojców i dziadków, którzy walczyć już nie mogą. Dochodzi do tego brak organizacji własnej, choć nadrabianej chęciami i ambicją – to była piękna scena, kiedy chłopcy chcieli założyć pułk ułanów dysponując wyłącznie sobą w liczbie dziewiętnastu dusz i koniem w liczbie jeden. Iście ułańska fantazja. Na przeszkodzie staje też sama armia z jej hierarchią i decyzjami zapadającymi gdzie indziej. Kolejna piękna rzecz z tomów dalszych: opis tego, jak szybko rozpalały się nadzieje kiedy polskie legiony wkraczały na okoliczne tereny i jak te nadzieje szybko gasły, kiedy te legiony się z nich wycofywały.

***

Naczytałem i nasłuchałem się o tej powieści dużo dobrego. Uwierzyłem na słowo i zabrałem się za nią w końcu (bo długo na swoją kolej czekała) nie sprawdzając co to w ogóle jest. Miało to być, według tych informacji, które do mnie docierały, coś pokroju Na wschód od Edenu. Miała to być ogromna powieść; miała być saga. No ale nie była.

I ja nie twierdzę wcale, że ta książka była zła. Bo nie była. Była dobra, a wręcz bardzo dobra, to przyznaję. Tylko nie opowiadała o tym, o czym ja chciałbym czytać. Traktowała o rzeczach, które mało mnie zajmują, stąd może ten mój brak nad nią zachwytu. Tak, to opinia bardzo subiektywna, ale chyba właśnie tutaj jest takie miejsce, gdzie mogę swoją bardzo subiektywną opinię napisać. Dla mnie za dużo w tej książce było polskości, Polski i Polaków, a za mało ludzi. Owszem, były wątki traktujące o przyjaźni czy miłości, ale one dla mnie albo wyglądały na tło, albo służyły pokazaniu, że miłość czy przyjaźń, owszem, są ważne, ale Ojczyzna przede wszystkim. Nadberezyńcy to piękny moim zdaniem opis niepodległościowych zrywów na wschodzie i, jeśli ktoś taką tematyką jest zainteresowany, to powinno mu się podobać. Mniej piękny jest w tej książce opis bohaterów, bo są oni dużo mniej wyraźni niż ich Sprawa. To przede wszystkim jest mój zarzut do treści. Jeszcze raz: oparty wyłącznie na tym, czego ja oczekuję od lektury.

***

Jeszcze słowo o kolejnej rzeczy, za którą ta książka jest chwalona. Chodzi o język, jakim jest napisana. To, jak gdzieś czytałem, utrwalona na piśmie mowa ludzi z tamtych rejów i czasów i, o ile lubię słuchać mowy z tym wschodnim zaśpiewem, z tymi rusycyzmami, tak w piśmie nie tylko nie zrobiła na mnie wrażenia, ale też momentami powodowała irytację i utrudnienie odbioru. Może to przez moją lichą raczej znajomość rosyjskiego?

Podobało mi się natomiast, bo to pierwsza od dawna książka, którą przeczytałem na papierze, wydanie, jakie miałem w rękach. Czytałem tom opublikowany przez wydawnictwo FIS z 1991 roku i wpadłem w zachwyt, kiedy uświadomiłem sobie, że ta książka została chyba wydana sposobem tradycyjnym. To znaczy była składana przez zecera i drukowana na prasach drukarskich. Tak domniemywam, bo świadczyć o tym mogą drobne nierówności czy to w układzie tekstu na stronie, czy nierówności w samych liniach. Nie przeszkadzały mi one wcale, tak jak i częste literówki czy braki ogonków przy „ą” i „ę”. Więcej! Zachwycał mnie sam krój czcionki i uświadomiłem (albo przypomniałem) sobie, jaka to przyjemność obcować z tak wydanym dziełem. I to mi się w tych Nadberezyńcach, których ja czytałem, też bardzo podobało.

#bookmeter
5480f10c-3b0d-4d6d-8f6f-98f617e33390

Zaloguj się aby komentować

265 + 1 = 266

Tytuł: Edyp w Kolonie
Autor: Sofokles
Kategoria: tragedia grecka
Ocena: 5/10

Prywatny licznik: 18/52 (15 książek / 3 komiksy)

Ostatnie dzieło Sofoklesa. Pomost pomiędzy „Królem Edypem“ a „Antygoną”. Mało tu akcji, a więcej rozważań filozoficznych o tym, czy Edyp był rzeczywiście winny swoich czynów. Czegoś mi w tej tragedii zabrakło. A szkoda, bo aktualnie czytam Antygonę i jest równie dobra jak „Król Edyp”. 

Edyp, na końcu swojego życia, zawędrował z Antygoną do Kolonos. W Tebach natomiast wybucha konflikt - syn Edypa, Polinik, dąży do wojny przeciwko swojemu bratu, Eteoklesowi. Przepowiednia mówi, że zwycięży ten, którego poprze Edyp.

W związku z tym Kreon siłą próbuje zmusić Edypa do powrotu. Porywa Ismenę i Antygonę, a Edypa jak umrze chce pochować w ukrytym miejscu, aby uniknąć spełnienia przepowiedni. Edyp prosi o pomoc Tezeusza, króla Aten. Edyp obiecuje mu tajemnicę, którą wyjawi na tuż przed śmiercią i która umożliwi królowi panowanie w pokoju. Dodatkowo według innej przepowiedni, gaj, w którym znajdują się teraz, będzie miejscem spoczynku Edypa i któremu Edyp przyniesie same korzyści... 

Z drugiej strony, Polinik przybywa, by prosić ojca o pomoc w odzyskaniu władzy w Tebach. Edyp przeklina swoich synów, a Polinik zapowiada, że sam zdobędzie Teby.

Na koniec Edyp umiera, zostaje pochowany przez Tezeusz w tajemniczym miejscu. Antygona i Ismena wracają do Teb.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki #czytamponocach
e95dc785-854f-4857-9a4f-974acfd30001

Zaloguj się aby komentować

264 + 1 = 265

Tytuł: Wiedźmin
Autor: Andrzej Sapkowski
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Reporter
ISBN: 8385189017

Zbiór opowiadań:
- Droga z której się nie wraca
- Kwestia ceny
- Ziarno prawdy
- Mniejsze zło
- Wiedźmin

Zacząłem czytać ze względu na opowiadanie Mniejsze zło i słynny cytat

Zło to zło, Stregoborze - rzekł poważnie wiedźmin, wstając. - Mniejsze, większe, średnie, wszystko jedno, proporcje są umowne a granice zatarte. Nie jestem świątobliwym pustelnikiem, nie samo dobro czyniłem w życiu. Ale jeżeli mam wybierać pomiędzy jednym złem, a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

i zdecydowanie na tym się nie skończy.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #sapkowski #andrzejsapkowski #wiedzmin #ksiazki #czytajzhejto
4f5b7c09-55de-474d-b00b-01c792e47daf
PanPieczi

Opowiadania mega fajne, głowna historia już mniej, zakończenie bardzo rozczarowujące jak dla mnie.

lokurva

Polecam spróbować też audiobooka

cotidiemorior

@cec mam nadzieję, że dzięki lekturze zmądrzałeś i dowiedziałeś się, co jest nie tak z tym cytatem i ludźmi, którzy go używają jako argumentu. xD

Zaloguj się aby komentować

263 + 1 = 264

Tytuł: Nim zawisną
Autor: Joe Abercrombie
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374809269
Liczba stron: 720
Ocena: 9/10

Tak mnie wciągnęło, że nie będę się za dużo rozpisywał i napiszę w wielkim skrócie ( ͡~ ͜ʖ ͡°).
Nim zawisną, czyli kontynuacja wydarzeń dziejących się w Ostrzu, skupia się na trzech głównych wątkach: Glokty, który został awansowany i ma jakimś cudem obronić Dagoskę przed naporem Ghurkulczyków, przebiegu wojny Unii z Bethodem na Północy oraz drużyny Bayaza zmierzającej na Skraj Świata. Tym razem mamy znacznie więcej samych zmagań wojennych z polityką w tle, więc też jest tutaj sporo intryg, spisków oraz nie do końca jasnych zdarzeń.

Tak jak w pierwszej części główny filar całej powieści podtrzymujący wszystko stanowią bardzo wyraziste postacie, obok których nie można przejść obojętnie. Śledzenie ich relacji, zachowań, nagłego przypływu emocji czy wzajemnych interakcji naprawdę było dla mnie niezwykłe oraz wyjątkowe. W tej części wyraźnie jest pokazany ich rozwój, a także w przypadku niektórych ich przemiana wewnętrzna. Nie myślałem, że pan Abercrombie sprawi, że postacie, których nienawidziłem albo ich sama obecność mnie drażniła, staną się dla mnie znośne, a nawet (o, zgrozo) interesujące. Jednak dalej moimi ulubieńcami pozostają Logen Dziewięciopalcy oraz Sand dan Glokta, ich nikt nie przebije. Co do samej fabuły, to bez większych niespodzianek. Natomiast przyznam, że końcówka mnie zaskoczyła i naprawdę jestem ciekaw, jak to wszystko się dalej potoczy.

Jeżeli pierwszy tom wam się spodobał, to ten tym bardziej powinien was zachwycić, bo mnie wciągnął jeszcze mocniej niż poprzedni. Dobra, lecę czytać dalej!

Lepiej coś zrobić niż wiecznie się bać.

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
7de5f408-385d-436b-8125-559f78801f4b
cotidiemorior

@JarlSkyr jedynka mi się strasznie nie podobała, ale muszę się zabrać za dwójkę, bo tak wszyscy chwalą ten rozwój postaci, ich przemiany, że aż mnie to ciekawi xd

Zaloguj się aby komentować

262 + 1 = 263

Tytuł: Chłopki. Opowieść o naszych babkach
Autor: Joanna Kuciel-Frydryszak
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Marginesy
ISBN: 9788367674317
Liczba stron: 494
Ocena: 5/10

Licznik prywatny 7/x

Książka w takiej formie w jakiej została napisana mnie głównie nudziła, wiele razy przy niej dosłownie zasypiałem. Nie chodzi o to, że sam temat jest nudny. Wiele wątków się jednak powtarza, rozdziały są dziwnie rozłożone, pojawia się wiele losowych osób których nawet nie próbowałem zapamiętać oraz niepotrzebnych dygresji potomków "babek" jak i samej autorki. Miejscami jeszcze odniosłem wrażenie, jakby książkę pisały 2 albo nawet 3 różne osoby.

Z plusów: historie są autentyczne i autorka zrobiła długie rozeznanie w temacie. Jest też sporo archiwalnych czarno-białych zdjęć które dodatkowo pokazują dawne czasy (chociaż ich umiejscowienie na stronach było w wielu przypadkach średnio dobrane a opisy powtarzające się z treścią książki).

Warto wspomnieć, że książka koncentruje się na początku na czasach II RP a w dalszych rozdziałach na trochę późniejszych.

Jak można streścić życie "naszych babek"? Osoby które urodziły się w biednej wiejskiej rodzinie nie miały łatwego życia (captain obvious , a będąc kobietą dodatkowo miało się pod górkę. Już w młodym wieku był obowiązek pasionki, pasania różnych zwierząt czyli dobytku rodziny. Najpierw małych typu kaczki a dorastając było można przejść na wyższy poziom, czyli pilnować krów Pasionki same w sobie były szkołą życia. Książka opowiada o różnych haniebnych zachowaniach jak gwałty na polu i w różnej formie znęcanie się nad drugą osobą. Dodatkowo pojawia się często temat głodu i tego, że np. podczas pasionki jadło i piło się tyle co nic i czasami było trzeba się zadowolić tą samą wodą z kałuży którą piło bydło. Do pracy przy pasionce dochodziło też zajmowanie się młodszym rodzeństwem i z wiekiem "pranie, sprzątanie, gotowanie". Chodzenie do szkoły często było niemożliwe przez ubóstwo rodzin, które nie miały pieniędzy na takie podstawy jak buty dla dzieci (a to dopiero początek wydatków), bo przez pół roku nie było możliwe pokonywanie kilometrów na boso. Każda godzina w szkole była godziną kiedy dzieci nie "zarabiały na siebie" na wsi. Istniało przekonanie, że kobiety nie nadają się do szkoły, więc z tego tytułu ogrom ich ogrom musiał zostać w domu, szukać pracy na niskim szczeblu "kariery" typu służąca w mieście albo znaleźć sobie (najlepiej bogatego) męża.

Dorośli nie pokazywali uczuć i najczęściej panował oschły charakter rodziców/dziadków, co pokazuje też surowość tamtych czasów. Decyzje należały do mężczyzn. Gwałty w rodzinie i poza nią były ogromnym problemem i taka dziewczyna/kobieta nie za wiele mogła z tym zrobić. Było przykazanie rodzenia dzieci, a z drugiej strony po urodzeniu nieślubnego dziecka panowało potępienie przez społeczeństwo (sytuacja bez dobrego wyjścia). W książce pojawił się też osobny rozdział o aborcjach i kobiety starały radzić sobie sposobami "domowymi", co potępiali lekarze, którzy mieli przez to tylko więcej pracy przy komplikacjach. Czasy się zmieniają, ale akurat ten temat w Polsce to nadal średniowiecze w porównaniu z innymi państwami

Gdzie kobieta może znaleźć pociechę w takich wrogich dla niej czasach? W dzieciach i oczywiście religii, gdzie i ksiądz jest autorytetem. Z czasem staje się też jasne, że kobiety i rodziny z większą ilością dzieci są proporcjonalnie uboższe od rodzin z mniejszą liczbą dzieci. Trend urodzeń spada, co widać też w dzisiejszych czasach. Aktualnie raczej garstka rodzin planuje całą drużynę piłkarską dzieci

Jest jeszcze kilka wątków np. :

- chłopskie jedzenie (przynajmniej początkowo) nie było takie super jak się przyjęło w restauracjach
- brak higieny w wielu wiejskich rodzinach, jak i brak ubezpieczenia
- zabobony
- znachorzy i (nadal) wiedźmy
- niewygodny temat, czyli występujący już przed 2 WŚ antysemityzm w Polsce

i kilka innych, dla mnie mniej ciekawych.

Na końcu są jeszcze podziękowania, ale one powinny być skierowane w stronę czytelnika, że wytrwał do końca xD bardzo dziwi mnie np. średnia ocena 4,9/5 na takim empiku. Widocznie nie byłem oczywistym targetem autorki

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki
69ff6520-c062-4709-8664-7751995cb8b0
rain

@nobodys słuchałam tej książki jako audiobooka (ale jeszcze nie skończyłam) i w zasadzie bardzo mi się podobała. Wydaje mi się przy tym, że przeoczyłam te "plusy ujemne", o których piszesz. Zwrócę na nie uwagę, gdy będę ją kończyć.

nobodys

@rain audiobook podobno miał nominację na książkę roku empika, więc może jakoś lepiej się tego słucha niż czyta? Może po prostu nie jestem tak jak pisałem osobą docelową

rain

@nobodys no ja w tej książce odnajduję w zasadzie swoją historię rodzinną. W końcu jak 90% społeczeństwa wywodzę się z "chłopstwa". Podobnie zresztą jak w drugiej książce tej autorki poświęconej służącym.

smierdakow

Że lubimy czytać i podobne się zachwycają, to pół biedy, bo to żenujące środowiska, ale najgorzej, że ta książka dostaje poważne nominacje i nagrody xd świat książek chyba zaczyna cierpieć na to samo co Oscary

moll

@smierdakow to jest nowa odmiana chłopofilii - inteligentom od 2-3 pokoleń powypadało z szaf chłopskie pochodzenie i teraz muszą się z tym "uporać". Kiedyś to był wstyd i pewnie sami jeszcze gdzieś do lat dziewięćdziesiątych wyśmiewali "wsioków" w swoich klasach w szkole średniej i w grupach na studiach (jak ktoś się wygadał albo za mocno zaciągał), a że teraz moda na genealogię do czasów Mieszka I to i tych biednych chłopów w drzewie genealogicznym trzeba zracjonalizować.


W sumie pięknie pokazane, że szybki awans społeczny jest tak samo szkodliwy jak mezalians

nobodys

@smierdakow Coś w tym jest. Wczoraj wolałem sobie przypomnieć ten film (który też dostał kiedyś oscara) niż coś nowego. https://www.imdb.com/title/tt0405094/


Z książkami chyba podobnie nie będę się już tak napalał na nowości.

Opornik

@nobodys twoim zdaniem, książka jest obiektywna i nie pod tezę?

Zaloguj się aby komentować

261 + 1 = 262

Tytuł: Choroba idzie ze mną. O psychiatrii poza szpitalem
Autor: Anna Kiedrzynek
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Liczba stron: 240
Ocena: 6/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5065565/choroba-idzie-ze-mna-o-psychiatrii-poza-szpitalem

Zdarzyła mi się ostatnio taka sytuacja, że musiałam spędzić w poczekalni około 20 minut, a nie wzięłam ze sobą żadnej książki. Żeby nie przepalić czasu na przeglądaniu Internetu, odpaliłam aplikację Legimi i na półce wstydu w tej aplikacji znalazłam książkę, która już od jakiegoś czasu czeka na przeczytanie - "Choroba idzie ze mną" Anny Kiedrzynek. Wciągnęła mnie na tyle, że zdecydowałam się ją dokończyć już w ludzkich warunkach.

Na wstępie zaznaczę, że podtytuł, "O psychiatrii poza szpitalem", już wprowadza czytelnika błąd. Okej, rozumiem - bez kontekstu leczenia klinicznego nie można mówić o chorobach psychicznych, jednak autorka sporo czasu szpitalowi i leczeniu w nim poświęca. Jasne, mamy też syntetyczne podejście do kwestii szpitala, czyli na przykład podejściu do pacjentów przez mieszkańców miejscowości, w których duże szpitale psychiatryczne się znajdują. Tym niemniej, wbrew tytułowi dostajemy w tej książce spory opis tego, jak przebiega leczenie na polskich oddziałach psychiatrycznych.

Publikacja ta to typowy reportaż XXI wieku, czyli przeplatanka opisów wybranych zagadnień (tu: metod pomocy psychologicznej i psychiatrycznej oferowanych w kraju) z historiami konkretnych ludzi. Odczułam jednak, że autorka nie czuła potrzeby silnego zagłębienia się w temat metod, a bardziej na przedstawieniu osób chorych i problemów, z którymi się zmierzają. Może to nietypowe, ale w tym przypadku zawiodła mnie mała liczba przypisów i danych liczbowych, które w reportażach bardzo lubię.

Coś, co rzuciło mi się w oczy, to pisanie tej książki pod tezę. Autorka traktuje szpital wręcz jako absolutną ostateczność, która powinna być unikana za wszelką cenę. Ponadto mam wrażenie, że początkowo reportaż ten miał traktować wyłącznie o schizofrenikach - 2/3 wspomnianych osób zmaga się właśnie z tą chorobą - a dopiero potem uzupełniony został o historie paru osób chorych na ChAD albo depresję.

Na plus należy odnotować, że książkę czyta się lekko i szybko - w sam raz na 20 minut w poczekalni. Interesujące są też przedstawione na jej łamach metody leczenia i wsparcia pozaszpitalnego, jak mieszkania treningowe, centra zdrowia psychicznego albo koncepcja psychiatrii środowiskowej. Jednak dla osób zainteresowanych tematem leczenia psychiatrycznego w Polsce, ten reportaż może się okazać dość rozczarowujący.

Prywatny licznik (od początku roku): 15/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #psychologia #psychiatria #medycyna #czytajzhejto
Wrzoo userbar
92b145a1-957b-44a1-9d7e-860a0bb57a93

Zaloguj się aby komentować

260 + 1 = 261

Tytuł: Jedz normalnie. Osiągaj więcej
Autor: Arkadiusz Matras
Kategoria: zdrowie, medycyna
Ocena: 9/10

Mało jest książek, które dotyczą stricte Polaków i ich diety. Większość to kopie amerykańskich, gdzie co druga porada to jakieś dziwnie brzmiące potrawy lub to, że tam jest problem z otyłością. Super, ale co jeść, kiedy ma się nakaz zróżnicowanej diety i żyje w Europie, tj. Polsce? Normalnie. Autor na początku wskazuje, że na to, co jemy trzeba patrzeć jako całość, a nie jako zbiór pojedynczych witamin, czy tam innych kotów. Drugą zasadą jest kaloryczność. I to tyle, bo branie pod uwagę rad (i przepisów) od influencerów jest niepoważne i komiczne. Podobnie jak robienie rundek wokół domu, bo zostało 200 kroków do wyrobienia dziennej normy. Dieta i cała reszta to ma być przyjemność i przynosić korzyści. Co do reszty, na rozdziałach jest rozpisane, co i jak trzeba wiedzieć i stosować, np. różnica między białym a ciemnym pieczywem. I tak dalej przez 15 rozdziałów. Każdy kończy się podsumowaniem, czy też ściągawką. Jest też obalanie popularnych mitów, np. ten o niejedzeniu po 18, wyjaśnienie, dlaczego podczas codziennego ważenia podczas odchudzania, waga idzie to raz w jedną to w drugą stronę. Na koniec książka jest aktualna (wydanie z 2023) i pisana prostym i dość luźnym językiem. Minus za brak wersji elektronicznej.

Prywatny licznik: 25/200

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
107500a1-4458-4367-b37e-119104785d17
Unholy_Duck

@konik_polanowy mam czytałem, polecam innym :D

Zaloguj się aby komentować

259 + 1 = 260

Tytuł: Logistyka autyzmu. Przewodnik dla rodziców, którzy zmagają się z kładzeniem dziecka spać, treningiem toaletowym, napadami złości, biciem i innymi wyzwaniami dnia codziennego
Autor: Kate Wilde
Kategoria: poradnik
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Harmonia
ISBN: 9788377441046
Liczba stron: 244
Ocena: 7/10

Prywatny licznik: 10/12 (nie sądziłam, że dorzucę dzisiaj jeszcze ten tytuł)

Wcześniej czytałam trochę o "teorii" autyzmu, tym razem sięgnęłam po coś z "praktyki". Ogólnie nie przepadam za poradnikami, ale czasami sięga się i po takie pozycje.

Poradnik został napisany przez praktyka tematu (wieloletnia terapeutka osób w spektrum, aktualnie dyrektorka programu Son-Rise, sam program również polecam, stoi za nim bardzo mądra filozofia) - to dla mnie duży plus. 
Za książką przemawia także jej struktura - rozdziały są napisane wyczerpująco, mamy wyraźny podział na teorię oraz praktykę (ramki, check listy), rozdziały kończą się ćwiczeniami i podsumowaniami. Treść książki, jako całości, to narracja od ogółu (filozofii pracy z dziećmi) do pracy z konkretnymi aspektami (m.in. zachowania, higiena, spanie). Nie wszystkie rozdziały były mi potrzebne, więc je tylko pobieżnie przewertowałam, ale nawet one pokazały mi, że w każdym zagadnieniu potrzebne są konsekwencja i stawianie sobie pytania "dlaczego?".

Nie jest to złota recepta na wszystko, ale wiele ułatwia, gdy zwraca się uwagę na dziecko i jego potrzeby, chociaż na dany moment ma się za mało wiedzy i wsparcia, by mu pomóc.

--------

Dotychczas przeczytane:
10. Logistyka autyzmu. Przewodnik dla rodziców, którzy zmagają się z kładzeniem dziecka spać, treningiem toaletowym, napadami złości, biciem i innymi wyzwaniami dnia codziennego, Kate Wilde
9. Chłopki. Opowieść o naszych babkach, Joanna Kuciel-Frydryszak
8. Kolor magii, Terry Pratchett
7. Zagadka Kuby Rozpruwacza, Andrzej Pilipiuk
6. Weźmisz czarno kure..., Andrzej Pilipiuk
5. Noc ognia, Éric-Emmanuel Schmitt
4. Czarownik Iwanow, Andrzej Pilipiuk
3. Kroniki Jakuba Wędrowycza, Andrzej Pilipiuk
2. Mózg autystyczny. Podróż w głąb niezwykłych umysłów, Temple Grandin, Richard Panek
1. Tajemnice ptasiej alkowy, Andrzej G. Kruszewicz

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czytajzhejto #hejtoczyta #dwanascieksiazek #ksiazki
splash545

Dobrze, że chociaż w jakimś stopniu była pomocna. Kurde jak burza idziesz z tymi książkami. Te 12 planowanych to przeczytasz do końca marca

moll

@splash545 zawsze coś dla siebie wyciągnę z lektury taaa... wracam do nałogu xD

splash545

@moll choćby rozczarowanie jak w przypadku chłopek xd Taki nałóg to nie nałóg Zresztą jeszcze nie jest to jakaś duża ilość jak na Ciebie

Zaloguj się aby komentować

258 + 1 = 259

Tytuł: Nora
Autor: Katarzyna Puzyńska
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: PRÓSZYŃSKI i S-KA
ISBN: 9788381232265
Liczba stron: 816
Ocena: 6/10

Tym razem pani Kasia trochę przekombinowała, zbyt wiele wątków, powoli mam wrażenie że rejon Lipowa to jak w Ojcu Mateuszu, sami mordercy. Za chwilę nikt tam nie będzie mieszkać. 

#bookmeter
Endrevoir

Ona cały czas to Lipowo ciągnie? Czytałem pierwsze 4-5 książek, później straciłem dostęp do nich a aż tak bardzo mi się nie podobały żeby kupować

Tomekku

@Endrevoir moja lubi i kupuje tak więc czasem coś poczytam, a wypluła już tego chyba z 14.

Zaloguj się aby komentować

257 + 1 = 258

Tytuł: Chłopki. Opowieść o naszych babkach
Autor: Joanna Kuciel-Frydryszak
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Marginesy
ISBN: 9788367674317
Liczba stron: 494
Ocena: 5/10

Prywatny licznik: 9/12

Książkę mogę określić śmiało moim największym czytelniczym rozczarowaniem ostatniej dekady... Naczytałam się wielu świetnych opinii, ochów i achów o tym reportażu co nie miara. Sama jednak odniosłam zgoła inne wrażenia.
Książka jest moim zdaniem tendencyjna (widać zabory - tam one dosłownie wypełzają z każdej linijki). I pisana nieco pod tezę (no może bardziej pod ideologię - feminizm miejscami wyciekał aż za mocno). Mamy tutaj opisaną biedę i nędzę wsi II RP z perspektywy wiejskich kobiet. Chociaż nie tyle samych kobiet, co urywków ich wspomnień, pamiętników, listów, okraszonych komentarzem historycznym (polityka, KK, prawodawstwo, itd.) oraz relacji ich dzieci i wnuków, które już do świata wsi nie należą. I to jest moim zdaniem bardzo ważna kwestia w odbiorze tej książki - ona nie zaskoczy, nie zaszokuje osoby ze wsi od zawsze. Ja w tej książce widziałam moje prababcie, moje babcie, moje ciocie, moją mamę i zobaczyłam siebie...

Tak naprawdę złapanie odrobiny dystansu pozwoliło mi doczytać książkę spokojniej. Jako reportaż jest to napisane "poprawnie łamane na dobrze", ale widać w tym jednostronność perspektywy, przekazu i narracji, i to właśnie ta mieszanka spowodowała, że nie ocenię tej książki wyżej.

--------

Dotychczas przeczytane:
9. Chłopki. Opowieść o naszych babkach, Joanna Kuciel-Frydryszak
8. Kolor magii, Terry Pratchett
7. Zagadka Kuby Rozpruwacza, Andrzej Pilipiuk
6. Weźmisz czarno kure..., Andrzej Pilipiuk
5. Noc ognia, Éric-Emmanuel Schmitt
4. Czarownik Iwanow, Andrzej Pilipiuk
3. Kroniki Jakuba Wędrowycza, Andrzej Pilipiuk
2. Mózg autystyczny. Podróż w głąb niezwykłych umysłów, Temple Grandin, Richard Panek
1. Tajemnice ptasiej alkowy, Andrzej G. Kruszewicz

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czytajzhejto #hejtoczyta #dwanascieksiazek #ksiazki
l__p

@moll osobiście odbiłem się od tej książki. Pierwsza książka od kilku lat której nie skończyłem.

moll

@l__p mi pomogła świadomość, że pisała to "miastowa dla miastowych", bo ta książka robi wrażenie faktycznie tylko na takich, co wieś znają z krótkich wakacji u babci albo z pocztówki

loginnahejto.pl

@moll 90% tekstów na temat wsi powstaje w wegańskich kawiarenkach wielkich miast. Tu ciągle jest XVIII wiek i teoretyzowanie o "dzikich" w przytulnych gabinetach na bazie doniesień kupców.

trixx.420

Mojej różowej też nie przypasowała ta książka, poleca za to "służące do wszystkiego" tej samej autorki

moll

@trixx.420 mam i właśnie awansowały na kolejną książkę "wyjazdową", także też się pewnie pojawią za jakiś czas na tagu

nobodys

@moll uuu, widzę, że nie tylko ja mam bardzo przeciętne zdanie o tej książce i zostało mi jeszcze z 20 stron.. planowałem też dodać swoją opinię na bookmeter, więc pewnie jak się uda to dodam jutro.

moll

@nobodys Okazuje się, że jak się pochwalisz niepochlebną opinią to jednak więcej osób ją podziela niż jakoś mocno pieje z zachwytu w kontrze

nobodys

@moll ja już od początku żaliłem się różowej, że ta książka (którą na szczęście ona kupiła XD) mi się strasznie dłuży i niechętnie zaczynam czytać kolejne rozdziały. Oczywiście ona też złapała cały hype i tylko mi odpowiadała "ocenię, jak przeczytam"


Trochę się obawiam, że mogłem jej trochę za bardzo zniesmaczyć obraz książki i.. jednak nie przeczyta

Zaloguj się aby komentować

256 + 1 = 257

Tytuł: Kolor magii
Autor: Terry Pratchett
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 9788374690973
Liczba stron: 208
Ocena: 7/10

Prywatny licznik: 8/12

Pierwszy tom serii Świata Dysku. Czytany przeze mnie trochę "nietypowo". Codziennie rano od dobrych kilku tygodni czytałam tę książkę w systemie od cytatu do cytatu, tak, aby na tagu #uuk pojawiało się coś nowego. Przejadły mi się gotowce, których nie ma wbrew pozorom aż tak wiele, za to wszyscy dublują...

Abstrahując od powyższego - przygody Rincewinda i Dwukwiata przy powtórnym czytaniu książki nie rozczarowały, była akcja, był absurd, było zabawnie, wyłapałam kilka "smaczków", których wcześniej nie dostrzegłam, i gdyby nie postanowienie czytania pod cytaty, lekturę skończyłabym zdecydowanie za szybko.

Jeśli ktoś nie czytał - Świat Dysku polecam serdecznie

Do zobaczenia ponownie po lekturze Blasku fantastycznego (którą w tym samym systemie ukończę prawdopodobnie w przeciągu kwartału).

--------

Dotychczas przeczytane:
8. Kolor magii, Terry Pratchett
7. Zagadka Kuby Rozpruwacza, Andrzej Pilipiuk
6. Weźmisz czarno kure..., Andrzej Pilipiuk
5. Noc ognia, Éric-Emmanuel Schmitt
4. Czarownik Iwanow, Andrzej Pilipiuk
3. Kroniki Jakuba Wędrowycza, Andrzej Pilipiuk
2. Mózg autystyczny. Podróż w głąb niezwykłych umysłów, Temple Grandin, Richard Panek
1. Tajemnice ptasiej alkowy, Andrzej G. Kruszewicz

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czytajzhejto #hejtoczyta #dwanascieksiazek #ksiazki
splash545

Ciekawiło mnie jaka będzie Twoja ocena i czy będzie wyższa niż moja

moll

@splash545 zawiedziony?

splash545

@moll czemu miałbym być zawiedziony? Jest taka sama jak moja

m-q

Ooo, "tylko" 7/10?

moll

@m-q były tomy, które bardziej mi się podobały i "zasłużą" na więcej

m-q

@moll do tego mam szczególny sentyment, ze względu na odkrycie przez niego Świata Dysku. Za to 10/10

Papa_gregorio

@moll dzięki, zastanawiałem się nawet w jaki sposób powstaje hasztag uuk, teraz już wiem

moll

@Papa_gregorio zawsze można zapytać

Papa_gregorio

@moll zapytałbym, ale mnie wyprzedziłaś

Zaloguj się aby komentować

255 + 1 = 256

Tytuł: Król Edyp
Autor: Sofokles
Kategoria: tragedia grecka
Wydawnictwo: Fundacja Nowoczesna Polska
ISBN: 978-83-288-3942-7
Ocena: 8/10

Prywatny licznik: 17/52 (14 książek / 3 komiksy)

Kto nie zna historii Edypa? W szkole była to lektura obowiązkowa, ale pamiętam głównie wyśmiewanie się z tej historii, jak to "hehe, chłop z własną matką, ten teges, hehe". Jakim byłem ignorantem. Sofokles przedstawia historię Edypa, ale to tylko pretekst do ukazania nieuchronności ludzkiego losu.

Lajos otrzymuje przepowiednię, że syn jego i Jokasty zabije go i poślubi własną matkę. Gdy Jokasta rodzi syna, rozkazuje Lajosowi porzucić dziecko w górach, ale pasterz, któremu powierzono to zadanie, nie wywiązuje się z niego. Zamiast tego oddaje chłopca, który trafia na wychowanie do Koryntu.

Po latach Edyp udaje się do Delf, gdzie usłyszał przepowiednię: zabije własnego ojca i poślubi własną matkę. Starając się uniknąć tragicznego losu, postanawia nie wracać do Koryntu. W drodze zabija Lajosa, nie zdając sobie sprawy, że to jego prawdziwy ojciec. Następnie pokonuje Sfinksa i poślubia Jokastę, zostając królem Teb. Tym samym spełnia obie przepowiednie.

Wszystkie te informacje pojawiają się stopniowo w trakcie trwania dramatu. Edyp, pragnąc uchronić Teby przed plagą, musi odnaleźć mordercę Lajosa i pomścić jego śmierć. W trakcie dochodzenia oskarża Kreona, brata Jokasty, o spisek, ale wraz z Jokastą stopniowo dochodzi do prawdy. Ostatecznie Jokasta popełnia samobójstwo, a Edyp oślepia się w szale rozpaczy i skazuje na wygnanie.

Tragedia przez wielkie "T" i z chęcią obejrzałbym w teatrze.  

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki #czytamponocach
2ae27a68-4e6c-41dc-80e2-f023c141e23f

Zaloguj się aby komentować

254 + 1 = 255

Tytuł: Dawca Przysięgi Część 2
Autor: Brandon Sanderson
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374809122
Liczba stron: 656
Ocena: 9/10

Ależ książka w wykonaniu Sandersona. Działo się wiele. Baaardzo wiele. Świetne pokazanie podróży przez Cieniomorze, poprzedzone poznawaniem oblężonego Kholinaru, genialna końcowa bitwa z Odium. Nie mogę się doczekać następnej części, szkoda że ostatnia część dopiero pod koniec roku :((( 

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki
e48b2d44-a645-4366-962e-f11b61805a13
Ambaras

*pod koniec roku, ale po amerykańsku, po polsku pewnie w okolicach marca/kwietnia, jak znam swoje szczęście


Inna sprawa że z całego Archiwum to DP była najlepszą częścią, 5 część będzie musiała być naprawdę spektakularna żebym zmienił zdanie xD

Endrevoir

@Ambaras wydawnictwo MAG zgodnie z postami @Whoresbane zapowiedziało wydanie na TYDZIEŃ po premierze amerykańskiej więc pod choinkę możesz sobie sprawić prezent


A DP w pierwszej części był jednak sporo słabszy od drugiej, jako całość dużo bardziej podobały mi się Słowa Światłości.

Whoresbane

@Ambaras 11 grudnia jest dniem polskiej premiery


@Endrevoir Wind and Truth to nie ostatnia część a ostatni tom przed przeskokiem czasowym. Sanderson zaplanował Archiwum na 10 tomów.


Dawca Przysięgi jest traktowana jako jedna książka. Przez objętość przekraczającą możliwości polskich drukarni została podzielona na dwa tomy ale to nadal jedna książka. Brandon bardzo powoli buduje napięcie więc to naturalne, że drugi tom lepszy niż pierwszy

Zaloguj się aby komentować

253 + 1 = 254

Tytuł: Witaj, piękna
Autor: Ann Napolitano
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 472
Ocena: 6/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5095351/witaj-piekna

Przez długi czas [...] znała mnie lepiej niż ja sam - odezwał się William. - Czasami myślę - tym razem to on zawiesił głos - że potrzebujemy innej pary oczu. Ludzi wokół nas. 

Przyznam się Wam, że bardzo rzadko korzystam z biblioteki miejskiej. Powodów jest kilka: zazwyczaj spontanicznie wybieram kolejną lekturę (tuż po zakończeniu poprzedniej), na co dzień korzystam z Legimi, preferuję ebooki. Pewnie, zdarza się, że jakaś książka tak mi zawróci w głowie, że jej papierowa wersja dołączy do mojej kolekcji - choć staram się to ograniczyć, bo moja część biblioteczki pęka już w szwach. 
W przypadku "Witaj, piękna" dobre recenzje i rekomendacje w postaci znalezienia się tej książki na liście ulubionych książek roku Barracka Obamy i Oprah Winfrey skusiły mnie po sięgnięcie po tę książkę; na szczęście lokalna biblioteka akurat zamówiła kopię, więc odświeżyłam swoją kartę biblioteczną i już na następny dzień lektura była w moich rękach.

No i... cóż, nie wiem, skąd zachwyt nad nią. Powieść ta zapowiadała się świetnie - pierwsze strony opowiadają nam o dzieciństwie jednego z głównych bohaterów, Williama, którego siostra umiera kilka dni po jego narodzinach. Wydarzenie to determinuje w zasadzie jego całe życie. Jego rodzice nigdy nie podnoszą się ze straty i traktują syna jak powietrze. William nie zaznaje rodzicielskiej miłości ani uwagi, jest po prostu ignorowany. Ucieczkę odnajduje w koszykówce - aktywnie gra i staje się coraz lepszy.

W college'u poznaje Julię - pewną siebie, ambitną i zdecydowaną dziewczynę. Natychmiast wpadają sobie w oko, i od tej pory ich losy się splatają. Julii najbardziej zależy na aprobacie tego związku ze strony jej sióstr: starszej, romantycznej Sylvie oraz bliźniaczek: artystycznej, emocjonalnej Cecelii i cichej, spokojnej Emeline. William wkrótce poznaje też rodzinę Julii, starając się wpasować.

Ale historia ta pełna jest smutku i żalu. Jest to powieść o tym, jak trauma pokoleniowa i popełniane przez rodziców błędy wychowawcze silnie wpływają na życie i relacje dzieci. Dużo tu też niewypowiedzianych uczuć i nienazwanych emocji, które rozplatają więzi.
Postaci, choć każda inna, są złożone - i za to duży plus. Siostry przypominają nieco dziewczęta z "Małych kobietek", i autorka jawnie nawiązuje do tego klasyka. Jednak zachowanie Julii było na tyle frustrujące, że stale wywoływało we mnie lekką irytację. Nie wiem, czy takie było zamierzenie autorki, ale przez tę powieść ciężko przebrnąć tylko ze względu na tę jedną, przejaskrawioną postać.

Czy czytanie tej książki było zmarnowanym czasem? Raczej nie. Na pewno zmusza ona do myślenia o swoich więzach rodzinnych. W trakcie lektury myślałam też dużo o upływającym czasie i rzeczach, które kiedyś były niezwykle ważne, a teraz ledwo o nich pamiętam. 
Przypomniał mi się też z głupia frant salon Kolportera (kto jeszcze je pamięta?), który miał być konkurencją dla Empiku. Jako dziecko/nastolatka spędzałam w nim wiele godzin, przeglądając książki, wydając na nie każdy zebrany grosz. Niektóre z tych książek przetrwały ze mną te wszystkie lata i klepiąc ten offtop, patrzę na nie na półce. Niektórych nawet jeszcze nie przeczytałam.
Kolporter mieścił się w tym samym lokalu centrum handlowego, w którym mieści się biblioteka, z której wypożyczyłam tę książkę. I patrzcie, mamy klamrę.

Prywatny licznik (od początku roku): 14/52

#bookmeter #literaturapiekna #czytajzhejto #ksiazka #ksiazki
Wrzoo userbar
81b785b1-b09b-4729-a2c7-3bda5e9b3f9b

Zaloguj się aby komentować

252 + 1 = 253
prywatny licznik: 16/?

Tytuł: Hera moja miłość
Autor: Anna Onichimowska
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Świat Książki
ISBN: 9788373117297
Liczba stron: 159
Ocena: 5/10

Poznajcie Państwa Nowickich - pani domu, Grażyna, jej mąż Kamil, oraz dwójka cudownych dzieci - Jacek i Michał. Bogaci, z dobrą pracą, mieszkają w ogromnej willi, mają służącą Ukrainkę, no idylla. Patrząc jednak głębiej da się zauważyć, że Graża to zabiegana businesswoman która nie ma czasu dla własnej rodziny, Kamil to wysokofunkcjonujący alkoholik, a ich starszy syn Jacek zażywa Morderczą Marihuanę (MM). Niestety jego młodszy brat podprowadza mu skręta żeby też spróbować z kolegą. Jak to po MM natychmiast dostaje straszliwych halucynacji i wskutek tego przypadkowo popełnia samobójstwo. Targany poczuciem winy i wyrzutami sumienia Jacek pod wpływem nowo poznanej dziewczyny zaczyna brać coraz twardsze dragi...

Czujecie już klimat tej książki?

Moralizatorska książka dla młodzieży z cyklu "narkotyki są be, nie rusz bo Cię zmiotą z planszy". Może i słusznie, może należy przestrzegać dzieciaki każdym możliwym sposobem, zwłaszcza że ponoć całość oparta jest na faktach. Niestety tutaj autorka ani nie odrobiła pracy domowej ani, jak widać na każdej stronie, nie miała większego kontaktu z tym tematem. Dla niej jest to ogromny balon z napisem "narkotyki", a każdy działa tak samo - halucynacje i urwany film (!?). Stąd biorą się rozmaite kwiatki typu ratowanie od "skrętu" uzależnionej od opiatów dziewczyny za pomocą amfetaminy, czy wspomniane już halucynacje po marihuanie.

Jednocześnie całość nie jest aż tak bardzo zła. Autorka sprawnie operuje piórem, czyta się szybko, lekko i dość przyjemnie - gdy przymknie się oko na rozmaite głupotki, o których pisałem wcześniej. Podobno są jeszcze dwie części tego dzieła, ale myślę że już sobie je daruję

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
b8873698-6f75-41cc-b66c-316aa8e09126
trixx.420

Yo wish, to chyba plaster który ma udawać znaczek kwasa xd

818a3459-47d7-4b51-ab6a-d773c27971a5
PanPaweuDrugi

@trixx.420 masz ostatnio jakąś misję czytania książek podejmujących temat narkotyków, których autorzy nie mają o nich pojęcia, czy to przypadek?

trixx.420

Mialem 4 w kolejce generalnie o narkotykach :)

PanPaweuDrugi

@trixx.420 sorry, przegapiłem odpowiedź. Może warto w takim razie gdzieś sobie zaplanować "DMT: Molekuła Duszy", "LSD: Moje trudne dziecko" oraz "Czy psychodeliki uratują świat" tak dla równowagi.

Zaloguj się aby komentować