#bookmeter

135
1805
332 + 1 = 333

Tytuł: Szkoła na wzgórzu
Autor: Sebastian Imielski
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 9788379491490
Liczba stron: 348
Ocena: 6/10

Nie wiem skąd mi się to wzięło, ale byłem przekonany że na podstawie tej książki powstał pierwszy sezon serialu "Belfer" i dlatego po nią sięgnąłem. Podczas czytania zdziwiło mnie to, że historia jest w dużym stopniu inna niż w serialu, tylko główny motyw jest taki sam. Nauczyciel języka polskiego przeprowadza się z Trójmiasta do jakiejś małej wioski i poza byciem wannabe zbawcą polskiego systemu edukacji angażuje się w poszukiwania zaginionej uczennicy. No i po zakończeniu lektury poszukałem dokładniej i wychodzi na to że książka oficjalnie nie ma nic z Belferm wspólnego może poza byciem jakąś inspiracją.
Trochę zalatuje literaturą młodzieżową, ale całkiem przyjemnie się czytało.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto
651cf4a1-ab21-49fa-9a01-e8ca345970a8
myoniwy

@Vakarian No dobra, ale znalazł ją?

Zaloguj się aby komentować

331 + 1 = 332

Tytuł: Władca Pierścieni. Bractwo Pierścienia
Autor: J.R.R. Tolkien
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
ISBN: 9788382027761
Liczba stron: 512
Ocena: 9/10

Jest to z pewnością odmiana względem Hobbita - objawia się to naturalnie w szczegółowości opisów podróży, miejsc, narad i kontekstów wszelakich. Tak jak w przygodach Bilba pewien dwumiesięczny etap wyprawy został podsumowany na połowie strony, tak tutaj śledzimy poczynania rosnącej drużyny właściwie krok po kroku. Często uwypukla to i wzbogaca co istotniejsze wydarzenia, jak np. wizyty u elfów, czasem jednak kolejny niezmienny dzień na trakcie można by już sobie odpuścić. Muszę przyznać, że tempo czytania zauważalnie, choć nie gwałtownie, spadło względem Hobbita; same legendarne zmiany Łozińskiego nie wywołują u mnie zawrotów głowy, choć jeżeli ktoś zżyty jest z jakąś wersją x lat, to faktycznie najmniejsze różnice mogą prowadzić do zgrzytania zębów. Kiedyś sam zapewne - z kronikarskiej ciekawości - zabiorę się za tłumaczenie Skibniewskiej i zobaczę, z czym to się je. Piosenki znowu stają na wysokości zadania, a zabiegiem iście heroicznym jest umieszczenie ich spisu na końcu książki. W ogóle obecność indeksu jest rozwiązaniem niecodziennym, będącym zapewne ukłonem w stronę tolkienowych fanatyków-analizatorów. Ciekawe to jest, że w pozornej prostocie Tolkien zawarł w tym swoim świecie porozrzucaną bogatą mitologię.
Ogólne podsumowanie na koniec trzeciego tomu, skoro w zamyśle miała to być jedna książka.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #tolkien #wladcapierscieni #zyskiska #ksiazkicerbera
ea0b1611-3602-4356-bae5-03447e16ec66

Zaloguj się aby komentować

330 + 1 = 331

Tytuł: Krew elfów
Autor: Andrzej Sapkowski
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: SuperNOWA
ISBN: 978-83-7578-083-3
Ocena: 5/10

Prywatny licznik: 23/52 (19 książek / 4 komiksy)

Mam problem z tą książką. Z jednej strony Spakowski pięknie operuje słowem, z drugiej ewidentnie jeszcze nie umiał napisać pełnoprawnej powieści i to widać. Wątek elfiego powstania i neutralności dość szybko zostaje urwany. Wątkowi Ciri też brakuje jakiegoś zakończenia i miałem wrażenie, że książka skończyła się przedwcześnie. Jedynie Geralt w połowie książki rozprawił się z paroma złoczyńcami. Ogólnie nuda.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #wiedzmin #sapkowski #czytamponocach
40167e05-38f4-47b7-b5d5-174ef915aa98
Ragnarokk

No dla mnie zupełnie inna ocena. Bardzo ładne wejście do budowania świata tuż przed wojną, tworzenia spójniejszej wizji bohaterów niż ta w opowiadaniach, pokazanie obrazu całego świata. Nie jest to dla mnie poziom opowiadaj, ale nie dałbym mniej jak 7/10

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
329 + 1 = 330

Tytuł: 12 rules for life. An antidote to chaos.
Autor: Jordan B. Peterson
Kategoria: nauki społeczne
Wydawnictwo: Random House Canada
ISBN: 978-0-345-81602-3
Ocena: 3/10

Prywatny licznik: 22/52 (18 książek / 4 komiksy)

Dostałem tę książkę w prezencie coś koło 2019 roku i od tego czasu leżała na tzw. "kupce wstydu". Zacząłem czytać w grudniu zeszłego roku. Po pierwszym rozdziale myślałem, że nie ogarniam z moim angielskim -> przeczytałem rozdział po polsku i miałem dokładnie te same odczucia. Peterson nie umie pisać. Spodziewałem się czegoś lepszego, a dostałem bełkot z popłuczynami. 

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytamponocach
1d739606-9e6c-450f-9696-cae680340fa4
jenot

@l__p Najlepiej jest obejrzeć jego wykłady, tam opowiada to co jest w książce, tylko z mniejszą ilością szczegółów i za darmo.

Idealne na rower, czy do chodzenia i raczej mniej czasu potrzeba, żeby to ogarnąć niż czytając xD

Dudleus

@l__p jak to ci nie podeszło? ta książka pomogła milionom ludzi ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Budo

@l__p wreszcie ktoś kto się ze mną zgadza w osądzie tej pozycji... w dodatku Peterson jest mega pesymistą, a książkę pisał w depresji i wszędzie wylewa się z niej cięrpiętniczość aż się rzygać chce.

Zaloguj się aby komentować

328 + 1 = 329
prywatny licznik: 21/?

Tytuł: Bromba i filozofia
Autor: Maciej Wojtyszko
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Jacek Santorski & Co
ISBN: 9788389763228
Liczba stron: 125
Ocena: 6/10

Kolejne spotkanie (po latach) z mieszkańcami Naszej Okolicy. Tym razem Bromba, jako że interesuje się filozofią, wpadła na pomysł zorganizowania spotkań podczas których wtajemniczy pozostałych mieszkańców w świat filozofii. I tak Gluś-Filmowiec, Fikander z Malwinką, Kajetan Chrumps i Kot Makawity, Psztymucel Nulek oraz bibliotekarz Puciek zbierają się, za każdym razem w mieszkaniu innej Osoby, aby debatować na tematy filozoficzne. Rozmaite - pewność istnienia, prawda, co jest czym i co z czego wynika; dyskutują o rozmowach, czasie, umiarze... Podsumowaniem każdego rozdziału są zapiski bibliotekarza Pućka, który w zabawny sposób streszcza rozmowę w punktach. Całość zamykają dwa dodatki specjalne; jeden to przypowieści filozoficzne w stylu mądrości dalekiego wschodu. Drugi to opera (!) filozoficzna pod znamiennym tytułem "Biegnąc nocą przez pola w przerażeniu", w której uważny czytelnik znajdzie odwołania do starszej książki autora "Tajemnica Szyfru Marabuta" 

Filozofia nigdy nie była w centrum moich zainteresowań, więc nie zaciekawiła mnie zbytnio, ale zawsze miło po raz kolejny spotkać się z mieszkańcami Wojtyszkowego uniwersum. Zwłaszcza że (spoiler) w ostatnim rozdziale pojawia się moje ulubione Zwierzątko Mojej Mamy.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
729651a8-7681-439b-9978-809775037010

Zaloguj się aby komentować

327 + 1 = 328

Tytuł: Formuła 1 według Bartków
Autor: Bartosz Budnik, Bartosz Pokrzywiński
Kategoria: inne
Wydawnictwo: Wydawnictwo Altenberg
ISBN: 9788366747685
Liczba stron: 360
Ocena: 7/10

Jest to zbiór artykułów/felietonów na temat Formuły 1 i tematów pokrewnych. Każdy (no, prawie każdy) rozdział to osobny temat, możnaby je czytać w dowolnej kolejności. Poruszane są różne kwestie od "co w twoim samochodzie ma korzenie w F1", przez przybliżenie ważnych postaci dla tego sportu, najważniejszych momentów w historii aż po rozdziały "co by było gdyby" które zdecydowanie najmniej mi się podobały. Jakoś nie siadło mi wymyślanie przebiegu sezonów gdyby Kubica nie miał wypadku lub gdyby wsadzić top 20 kierowców z różnych okresów do takich samych bolidów.
Jak ktoś zna Bartków z ich podcastu o F1 lub studia Viaplay to wie czego się można spodziewać pod względem stylu i humoru. Jednak ta dynamika między nimi która fajnie i naturalnie działa w rozmowie, na papierze wydawała mi się czasami sztuczna i naciągana. Ogólnie jednak całkiem solidny tytuł i dla zainteresowanych tematem i dla kogoś kto chciałby sobie zaaplikować taką przekrojową pigułkę lekko podanej wiedzy.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki #formula1 #f1
07073963-09e6-473d-9a0e-3a523d1ae49a

Zaloguj się aby komentować

326 + 1 = 327
Prywatny licznik: 1

Tytuł: Chiny w dziesięciu słowach
Autor: Hua Yu
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Wydawnictwo Akademickie Dialog
ISBN: 9788363778224
Liczba stron: 302
Ocena: 8/10

Autor, wychowując się w maoistycznych Chinach, przeżył swoje dzieciństwo w czasach Rewolucji Kulturalnej. Książka ta odkrywa zarówno dawne, jak i współczesne oblicze Chin, nie unikając krytycznej refleksji nad obiema epokami.

Szczególnie poruszająca okazała się brutalność i absurdalność opisywanych zdarzeń, a także dramatyczna zmienność losów ludzi, którzy jednego dnia są rewolucjonistami, a drugiego są uznawani za kontrrewolucjonistów. Rozważania na temat wpływu wydarzeń na placu Tiananmen na społeczność i przyszłość Chin zrobiły na mnie duże wrażenie – sam myślałem, że były one jedynie zduszeniem oporu.

Fascynująca była perspektywa dziecka indoktrynowanego ideologią tamtych czasów, dokonującego drastycznych czynów w przekonaniu o ich słuszności. To obraz dziecka Rewolucji Kulturalnej, gdzie rewolucja jest uznawana za czyn sprawiedliwy, Mao za najwyższego autorytet, a głód za najdoskonalszego kucharza.

Ta książka stanowi bezcenne źródło wiedzy dla osób rozważających potęgę lub słabości Chin, ich ambicje do globalnego przywództwa lub ryzyko wewnętrznego upadku. Zapewnia unikalny wgląd w autentyczną mentalność chińską i wydarzenia, które miały decydujący wpływ na kształtowanie się kraju.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
CyberDomino userbar
3989d963-9658-41f5-b47d-d61c23f5a789
d_kris

Phi. Ja potrafię opisać Polskę w dwóch słowach.

cotidiemorior

@d_kris chlew obsrany gównem to trzy słowa xd

DiscoKhan

@cotidiemorior w mieszkaniu porządek zrób żeby tak ludzie nie gadali :PP

Zaloguj się aby komentować

325 + 1 = 326
prywatny licznik: 20/?

Tytuł: Rozmowy o Evereście
Autor: Leszek Cichy, Krzysztof Wielicki, Jacek Żakowski
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Młodzieżowa Agencja Wydawnicza
Liczba stron: 175
Ocena: 6/10

Jak sama nazwa wskazuje - rozmowy o najwyższym szczycie Ziemi. Konkretnie o historycznej wyprawie z zimy 1979/80. Wyprawie, która otworzyła nowy rozdział w historii himalaizmu - do tej pory nikt nie wspinał się na ośmiotysięczniki zimą.

Książka ma postać wywiadów z dwoma wspinaczami, którzy stanęli wtedy na szczycie - Leszkiem Cichym i Krzysztofem Wielickim. Napisana byłą wiosną 1980, więc świeżo po zdobyciu szczytu, przez co wydaje się być mocno spontaniczna, widać że emocje są jeszcze żywe.

Z pierwszej części, udzielanej przez obu alpinistów dowiemy się o historii wyprawy, przygotowaniach do niej jak i o samej wspinaczce. Napisana, czy w zasadzie opowiedziana, ciekawie - porusza całe mnóstwo interesujących wątków. Pokazuje niesamowitą determinację Polaków, którzy przecież w archaicznych dziś ubraniach, wełnianych swetrach pod pierwszymi puchówkami byli w stanie dokonać niemożliwego. Dowiedzieć się można wielu ciekawostek o tamtych czasach, jako jedną z nich można wymienić, że już wtedy Everest był mocno zaśmiecony, wspinacze wspominają, że w drodze na szczyt znajdowali a to jedzenie, a to jakieś wyposażenie pozostawione przez inne ekipy. Jeden z nich wysnuł nawet wniosek że prawdopodobnie udałoby się z tego wszystkiego wyposażyć całą wyprawę.

Druga i trzecia część to wywiady bezpośrednio z tymi dwoma himalaistami zrealizowane w konwencji autobiografii. Bohaterowie opisują całe swoje życie od młodości, przez początki wspinaczki aż po drogę na szczyt. Dla osób znających te postacie zapewne będzie zbędna, ale i tak czyta się z zaciekawieniem.

Jak podsumowanie klasyczne pytania Anetki z HR typu "gdzie widzicie się za xx lat" i rozmaite refleksje o himalaizmie.

Dla fanów - jak najbardziej, choć i osoby nieobeznane z tematem może zainteresować.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
bc4190c7-acb9-4002-a417-203b962694f6

Zaloguj się aby komentować

324 + 1 = 325

Tytuł: Kuce z Bronksu. Impreza neispodzianka
Autor: Jakub K. Dębski
Kategoria: komiks
Wydawnictwo: demland.pl
Liczba stron: 28
Ocena: 6/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5104903/kuce-z-bronksu---impreza-neispodzianka

Króciutka, bo dosłownie 5-minutowa przerwa od Diuny na komiks o kucach z Bronksu. Kto kuców nie zna, zachęcam do zapoznania się z serią na YouTubie (link do pierwszego sezonu: https://www.youtube.com/watch?v=NTzhxUVFhT4 ). O istnieniu komiksu dowiedziałam się przypadkiem, przeglądając nowości w lokalnej bibliotece. 

Akcja komiksu rozgrywa się między drugim a czwartym odcinkiem pierwszego sezonu (za wyjątkiem ostatniej strony, która poprzedza odcinek dziesiąty). Jest to też pierwszy w pełni kolorowy komiks Dema wydany na papierze. 

Nie spodziewałam się chyba tego, że komiks jest króciutki - liczy zaledwie koło 20 stron. Z tego powodu cieszę się, że komiks wypożyczyłam, a nie kupiłam. Domyślam się jednak, że jest to gratka dla naprawdę wiernych fanów kuców. Warstwa artystyczna - bez zarzutów, kuce to kuce. Jakość wydruku też świetna. Miłą neispodzianką (hehe) jest to, że istnieje nagrana przez autora ścieżka dźwiękowa, aby móc czytać komiks, słuchając głosów kuców - tak, jak byłoby to w przypadku filmików. Kod QR oraz link do nagrania znajdują się na stronie redakcyjnej komiksu.

Prywatny licznik (od początku roku): 19/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #dem #demland #kuce #komiks #komiksy
Wrzoo userbar
ca1c608e-4bda-427b-8cb8-74fadc71143f
AndrzejZupa

A ja kupiłem dla jednego fana uniwersum na targach fantastyki w sobotę…i jest z odręcznym rysunkiem i dedykacją!

Wrzoo

@AndrzejZupa taaak, też na targach zakupiłam dla znajomych zbiór komiksów i print, oba z cudnymi obrazkami i autografem - taki prezent robi robotę :)

Zaloguj się aby komentować

323 + 1 = 324

Tytuł: Blackout
Autor: Marc Elsberg
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.
ISBN: 9788328016859
Ocena: 3/10

Cześć, dołączam do akcji Na razie pozwolę sobie stopniowo dodać zaległe rzeczy z tego roku.
Nie wiem jaką macie politykę dla książek których się nie dokończyło, ale dodaję, najwyżej podpadnę na samym początku (jeśli nie powinienem takich dodawać to dajcie znać).

Do rzeczy - "Blackout" zaczyna się od awarii prądu w większości Europy. Widzimy z różnych oczu próby postawienia systemu na nogi, powoływanie sztabów kryzysowych, ogólnie próbę ogarnięcia tego bałaganu. Jednocześnie główny bohater odkrywa, że może to być atak hakerski i próbuje tym kogoś zainteresować, ale oczywiście nikt nie słucha jakiegoś randoma bo każdy ma poważniejsze problemy. I w sumie ten początek książki jest nawet fajny, pokazuje ciekawy kryzys i daje nadzieję na coś więcej.
Tylko, że sytuacja w książce szybko stabilizuje się na "jest ujowo ale stabilnie" i książka siada. Akcja prawie nie posuwa się do przodu, bohaterowie są kompletnie nieciekawi, autor skacze po różnych miejscach i pokazuje co tam się dzieje, tylko że nic się nie dzieje. Dobrnąłem do połowy i zostawiłem, jak dla mnie kompletnie niewykorzystany potencjał.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto
27b1aa3c-0269-4fe2-9871-f5d2dccddcbb
adikb

Blackout technicznie jest niezły, niestety mniej więcej w połowie książki z thrillera technologicznego staje się średnio udaną powieścią sensacyjną. Ostatnie rozdziały to już w ogóle chamskie kończenie wątków, ucinanie linii, takie coś się dzieje i nagle bohater dostaje kulkę od snajpera i koniec wątku. Spokojnie mogła to być trylogia a zrobili jedną średnio udaną powieść sensacyjną. U mnie 7/10 ze względu na tematykę.

A_a

@Vakarian polecam, w sumie wszystkie jego przyjemnie mi się czytało

Endrevoir

Mi się akurat podobała, fajne czytadło, sporo się dzieje, temat ciekawy wiec mogę polecić. Na zabicie czasu idealne

Vakarian

@Endrevoir A mnie właśnie ciężko się to czytało, a jakiś czas temu się nauczyłem że nie muszę na siłę kończyć książek i z tego korzystam bo po co się męczyć

Endrevoir

@Vakarian No i zrobiłeś to co chciałeś i super Ja ostatnio z 2 lata temu nie skończyłem książki ale tytułu nigdy nie podam bo to klasyk z wielką fanbazą więc zostałbym na taczkach wywieziony

Zaloguj się aby komentować

322 + 1 = 323

Tytuł: Hobbit
Autor: J.R.R. Tolkien
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
ISBN: 9788381162647
Liczba stron: 304
Ocena: 10/10

Klasyka to jednak klasyka. Niby tylko 300 stron, ale dzieje się całkiem dużo (koniec końców 3 filmy z tego zrobili), z drugiej strony nie czuć AŻ takiego rozmiaru całej tej podróży, z trzeciej strony wydaje się, jakby trwała ona kilka lat, z czwartej strony jednak Bilbo wraca do domu po trochę ponad roku. Nie wiem jak określić uczucie sprzeczności, które opisałem w poprzednim zdaniu, ale z pewnością jest to coś niecodziennego.
W przeciwieństwie do Le Guin, nie ma tutaj przynudzania - historia idzie po prostu swoim torem: od ścieżki do traktu, od sojusznika do złodupca; spina się to wszystko w zgrabną całość i nie mogę powiedzieć, że mam jakieś zastrzeżenia. Odrobinkę czuć, że niby jest to książka w pewnym sensie dla dzieci, choć gdybym wcześniej o tym nie usłyszał, to nie wiem czy zwróciłbym na to uwagę. W dialogach znać czasami swoistą teatralność, choć właściwie to nawet to pasuje do nastroju. Na duży plus tłumaczenie Pani Braiter; nie wiem jednak czy zajmowała się też piosenkami, ale ktokolwiek je przełożył odwalił niesamowitą robotę - tak zwinnych i po prostu ładnych utworów jeszcze w książkach nie uświadczyłem.
Nie wiem też ile we mnie stronniczości - w końcu to TOLKIEN - ale podczas czytania faktycznie czuło się pewien pierwiastek archetypicznej wyprawy. Poza tym w ogóle nie czuć po tym 87 lat na karku, niesamowite.
Ta książka poleca się sama z definicji. Kanon dla fana fantasy, dla każdej innej osoby po prostu dopieszczony pod wieloma względami utwór.

Co ciekawe, jest to moja pierwsza świadoma styczność z czymkolwiek od Tolkiena. Nigdy nie obejrzałem żadnego filmu w całości, choć fragmenty któregoś Hobbita widziałem chyba więcej niż 5 razy. Wreszcie nadszedł czas zmian.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #zyskiska #tolkien #hobbit #ksiazkicerbera
2a366c49-742a-4905-9f9f-46360b62907b
zjadacz_cebuli

Teraz ludzie narzekają na książki w których akcja nie dzieje się co dwie strony, nie ma spisków jak w modzie na sukces i trup nie ścielę się gęsto, że to nudne i naiwne. Na szczęście jak nie dawno odświeżałem sobie na audiobooku WP, dalej byłem zachwycony tą historią a wiele wątków sobie przypomniałem

kryl_oceaniczny

Narzekać na Tolkiena, że takie proste, czarno-białe i naiwne to jak narzekać na Isaaka Newtona, że jego teorie to rozumie każdy uczeń szkoły średniej i właściwie to nic interesującego. Przecież Tolkien wymyślił cały gatunek fantasy, od niego się to wszystko zaczęło. Jasne, być może ktoś inny też wymyśliłby później fantasy ale on to zrobił pierwszy, tak jak Kopernik pierwszy opisał ruch Ziemii wokół Słońca, a Einstein pierwszy odkrył szczególną i ogólną teorię względności.

Dzemik_Skrytozerca

Jak znalazłem trylogię Tolkiena na targu z używanymi, a tata nie chciał kupić, to się zbuntowałam jeden jedyny raz w życiu, i tak długo drążyłem, aż się poddał.


Mam książki do dziś. Skibniewska for-ever.

Zaloguj się aby komentować

321 + 1 = 322

Tytuł: Niemiecki czołgista na froncie wschodnim. Dziennik dowódcy
Autor: Friedrich Sander
Kategoria: historia
Wydawnictwo: Wydawnictwo RM
Ocena: 8/10

Żeby było jasne. Książkę dostałem za napisanie recenzji. To już nie pierwsza propozycja, ale tą przyjąłem, bo nie muszę dawać recenzji do "sprawdzenia". Jak będzie to będzie. W sumie to dobrze wyszło, bo i tak teraz na topie, co do drugiej wojnie światowej, mam czytanie właśnie dzienników, czy przewodników. Tutaj wiedza, co do kierunków podczas "Barbarossy", skierowania wojsk pod Moskwę, czy próba odblokowania "kotła" stalingradzkiego mocno się przydaje, tak żeby zorientować się, co i jak. Podobnie geografia, ale tak, żeby wpisać nazwę miejscowości, gdzie odbywały się walki. Są 4 rozdziały, gdzie tylko w trzech są tłumaczenia tła historycznego przez historyka (który znalazł zapiski Sandera), tak żeby wiedzieć, w jakim momencie autor się znajdował. Robotę też robi tłumacz, bo w książce jest dużo żołnierskiego slangu, nawiązań do literatury niemieckiej no i samego języka niemieckiego. I poprawnego nazewnictwa radzieckiego sprzętu. Nie znać sprzętu swojego wroga to słabo. Zaczyna się od poligonu w Niemczech w 1938 roku, ale brak wzmianki o Anschlussie, w której to autor uczestniczył. Za to jest sporo o szkoleniu, specyficznym humorze i dość wybujałe ego z poczuciem wyższości. To towarzyszy Sanderowi tak do drugiej połowy 1941 roku, gdzie pole minowe zatrzymuje jego czechosłowacki czołg i uświadamia mu, że Rosjanie walczą do końca. Następnie krótki epizod w piechocie i życie podczas rosyjskiej zimy, następnie Panzer III i oberwanie w nogę, co przekłada się pobytem w szpitalu i powrotem do Niemiec. Dziwne to, że brak jest zachwytu u czołgisty nad niemiecką techniką. Więcej pisał o PzKpfw 38(t), a dziennik prawie pisał prawie "na żywo" regularnie wieczorem lub kilka dni później. Pobyt na tyłach też jest ciekawy. Raz, że poznaj się jak wyglądało leczenie żołnierza na froncie wschodnim, to też idzie poznać, kto i w jaki sposób wymiguje się od okopu. Książka urywa się tak w marcu 1943 roku i powraca na krótko w Serbii tego samego roku. Autor przeżył wojnę, ba nawet się ożenił i syn mu się urodził. Czy można się z nim utożsamiać, odczuwać jakąś więź? W żadnym wypadku nie raz i dwa pisze o konieczności poszerzenia "przestrzeni życiowej" to ostatnie zdanie to chęć powieszenia Serbów, co do których ma podejrzenia, że są partyzantami.

Prywatny licznik: 31/200

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
f2ba3da6-0092-4b6b-9fa3-5f0948ac65da
alaMAkota

@konik_polanowy trochę poszukałam o autorze, bo z pamiętników największym problemem jest ich " redagowanie" z duchem czasu. A tutaj niespodzianka, pamiętnik znaleziony przez historyka i podobno bardzo rzetelnie przetłumaczony.

Podobno przewidział upadek rzeszy

Dodane do listy do czytania, dzięki za info

Zaloguj się aby komentować

320 + 1 = 321

Tytuł: Rafia 217 p.n.e. Ostatni triumf Ptolemeuszy
Autor: Tomasz Grabowski
Kategoria: historia
Wydawnictwo: Atryda
Ocena: 8/10

Książka historyczna, ale napisana bardzo przystępnym językiem. Opisuje lata między śmiercią Aleksandra Wielkiego a ostatnią wielką bitwą między imperiami Diadochów powstałymi po śmierci Aleksandra. Autor bardzo dokładnie i zrozumiale tłumaczy systemy działania państwa Ptolemeuszy (Greków rządzących Egiptem - ich ostatnim władcą była Kleopatra) i trochę bardziej pobieżnie imperium Seleucydów. Książki mimo iż ma bitwę w tytule, bardziej opowiada o tym, jak owe państwa funkcjonowały - sama wojna i bitwa to tylko wisienka na torcie. Lektura wymaga od czytelnika posiadanie jakiejś wiedzy początkowej, ale na poziomie podstawowym - nie trzeba być historykiem czy historycznym nerdem by zrozumieć.

Dodam, że ta książka ma fantastyczną synergię z grą komputerową Imperator Rome, która dzieje się w tym samym okresie. W grę grałem dużo, a dzięki przeczytaniu książki zrozumiałem pochodzenie wielu decyzji twórców gry

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
a3af6516-5d93-4dea-94d8-502ad3651961
Ilirian

217 - neuron activation


niestety fałszywy alarm

Zaloguj się aby komentować

319 + 1 = 320

Tytuł: Żołnierze kosmosu
Autor: Robert A. Heinlein 
Tłumaczka: Paulina Braiter-Ziemkiewicz
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Mag
ISBN: 9788367353489
Liczba stron: 256
Ocena: 7/10

Jako że ostatnio pochłonęła mnie gierka „Helldivers 2”, która sporo rzeczy (walka z robalami, faszystowskie metody et cetera) zaczerpnęła z ekranizacji „Żołnierzy kosmosu”, postanowiłem przeczytać pierwowzór. Trochę to pokręcone, ale film oglądałem już kilka razy, a książki nigdy nie przeczytałem. No, teraz już tak.

Prawie cała pierwsza połowa powieści niespecjalnie różni się od innych fabularyzowanych wojennych książek - główny bohater, Juan Rico, wiedziony niespodziewanym patriotycznym obowiązkiem, postanawia wstąpić do wojska. Ale że nie osiągnął wybitnych wyników w szkole, nadaje się jedynie do piechoty, zmechanizowanej w dodatku (no i do jednostki współpracującej z ulepszonymi psami, ale to tam szczegół). Na własnej skórze poznaje, czym jest życie w armii: przechodzi przez wymagające fizycznie i psychicznie szkolenie, które ma odsiać wszystkich nienadających się do wojska. W końcu służba jest dobrowolna, nikt nie trzyma nikogo na siłę. Dlaczego więc ludzie się zaciągają?

Autor przedstawił wydawałoby się, że idealny ustrój państwa - obywatelami, którym przysługuje prawo głosu w wyborach, mogą zostać jedynie ci, którzy ukończyli minimum dwuletnią służbę wojskową. Jeśli ktoś dobrowolnie zrezygnował albo został wyrzucony przez złamanie regulaminu, tracił tę możliwość bodajże dożywotnio.

Jak napisałem, wydawałoby się, że to system wręcz idealny. Zgodnie z ideą głosować mogą jednostki, które po pierwsze, udowodniły, że potrafią przejść przez mordercze szkolenia i przeżyć do dnia zakończenia służby, a po drugie, posiadają odpowiednie cechy do wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny, czyli także głos. W końcu dobry żołnierz jest oddany swojej ojczyźnie, a przede wszystkim swojej jednostce i zrobi wszystko, nawet rzuci się ciałem na granat, by ocalić współtowarzyszy. Czy jakoś tak.

Pozwala uniknąć to sytuacji, w której za przyszłe losy odpowiadają osoby, które na przykład nie znają się na ekonomii albo kierują się uprzedzeniani czy nawet złośliwością.

Służba wojskowa przybiera różne oblicza, więc to nie jest tak, że tylko piechociarze mają szansę na obywatelstwo. Wszystko zależy od predyspozycji i wstępnych testów, które tak jak w przypadku Rico, pozwalają na określenie idealnego przydziału.

No bo Rico z problemami, ale jednak przechodzi przez szkolenie, dostaje przydział do jednostki i bierze udział w pierwszej poważnej bitwie. A potem w kolejnych i kolejnych, w międzyczasie pnąc się wyżej w łańcuchu dowodzenia.

Druga część powieści to oczywiście sławna Wojna z Robalami, które wcale nie są głupie. Są równie inteligentne co ludzie, może nawet bardziej, i przede wszystkim przewyższają ich liczebnie. Do tego nie mają sentymentów i zwycięstwem jest nawet utrata tysiąca robali tylko po to, żeby dopaść jednego człowieka. Zwerbowanie nowego żołnierza w przypadku ludzkości to minimum osiemnaście lat nauki oraz kilka miesięcy szkolenia, w przypadku robali to tylko kwestia wyklucia odpowiedniej jednostki.

Heinlein może i nie jest mistrzem batalistycznych opisów, ale rozdział o misji, które polegała na rozpoznaniu powierzchni planety robali i późniejszej próbie pojmania ichniejszego dowództwa była bardzo klimatyczna. Może dlatego, że w głowie miałem obrazy z ekranizacji oraz świeższe wspomnienia z „Helldivers 2” - bądź co bądź czytało się to świetnie.

Jest też jeszcze jedna kontrowersja - rozdział o wymierzeniu jedynej kary śmierci przez powieszenie, rekrutowi, który zdezerterował po paru dniach służby. Armia nie zaprzątała sobie nim głowy - nie nadawał się na żołnierze, nie nadawał się także na obywatela. Problem pojawił się w momencie, w którym dezerter zamordował dziewczynkę. Zgodnie z regulaminem została mu wymierzona kara śmierci. Chwast został wyrwany.

Kontrowersyjna część zaczyna się przy wspomnieniach z zajęć z historii i filozofii moralnej, w podczas których nauczyciel, zresztą były żołnierz w randze podpułkownika, opowiadał o wychowywaniu najpierw psów, a potem dzieci, metodą karcenia ich fizycznie, gdy coś przeskrobały.

Szczeniak nasikał w pomieszczeniu? Trzeba go okrzyczeć, dać kilka klapsów i wsadzić jego nos w pozostawione siki, wtedy nauczy się, że tak nie można robić. 

Podobnie z dziećmi, a raczej młodocianymi przestępcami. Wielu uważa, że klapsy czy wszelkie inne kary sprawiające ból wyrządzają dziecku trwałe szkody psychiczne. Nauczyciel określił to „przednaukowymi, pseudopsychologicznymi bzdurami”. Młodociany popełni przestępstwo i największą karą, jaką go spotka, może być umieszczenie w zakładzie poprawczym. Tam trafi wśród sobie podobnych - teoria zakłada, że z pomocą wychowawców uda się takiego gagatka zresocjalizować. Często bywa wręcz przeciwnie i po osiągnięciu pełnoletności młodociany przestępca zostaje dorosłym przestępcą i ponownie największą karą jest pozbawienie wolności. Według podpułkownika w takiej sytuacji brakuje właśnie wspomnianych kar fizycznych, które mogłyby nauczyć młodocianych przestępców, że źle postępują. 

Nie mam dzieci, nie planuję ich także, więc nie znam się na ich wychowywaniu. Myślę jednak, że kary fizyczne nie są odpowiednią metodą i mogą przyczynić się do wręcz nienawiści wobec rodzica. Podpułkownik wspomniał przy tym, że kara fizyczna nie może być zbyt często stosowana, ponieważ straci wtedy cały swój sens.

Ostatnio dowiedziałem się o sytuacji z mojego wczesnego dzieciństwa, której rzecz jasna nie pamiętam. Ponoć na spacerze wyrwałem się cioci, które prowadziła mnie za rękę, i pobiegłem w stronę ruchliwego przejścia dla pieszych. Zostałem złapany i został mi wymierzony klaps, dzięki czemu kolejnym razem zatrzymałem się przed przejściem dla pieszych i zapytałem cioci, czy możemy przechodzić. Czy jestem przez to w jakiś sposób skrzywiony? Wydaje mi się, że nie i też trudno mi sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz dostałem klapsa od rodziców, wujostwa czy dziadków.  

Z drugiej strony ból niejako jest skutecznym nauczycielem. Poparzysz się, dotykając gorącego kubka? Następnym razem będziesz bardziej uważać. Nażresz się wieczorem niezdrowych rzeczy i będziesz potem cierpieć przez noc? Następnym razem będziesz jadł z umiarem. Chociaż to ostatnie niezbyt działa w moim przypadku.

Powieść jest bardzo dobra i polecam zapoznać się także z ekranizacją, która moim zdaniem jest świetna, tak samo jak z grą „Helldivers 2”, jeśli grywacie w gierki, rzecz jasna. O tym tytule też kiedyś napiszę, ponieważ twórcy traktują swoich graczy bardzo sprawiedliwie i warto o tym wspomnieć.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #sciencefiction #fantastyka
2f74a16c-a1d5-4d56-9209-e5e66f2c15ac
Bublik

w karach fizycznych nie chodzi o ból. Destruktywny charakter takiej kary polega na niszczeniu psychyki. Dzieci karane biciem są często niepewne siebie, nie podejmują wyzwań, mają utrudniony rozwój osobowości albo, jeżeli kary fizyczne były stosowane w nadmiarze, powodują agresję.

Sweet_acc_pr0sa

@Bublik mówisz o dzieciach które dostają wpierdol za byle gowno,


Są też dzieci które dostały w dupe za poważne przewinienia tak aby ich nie powielać,


Dostałem od ojca ba pizde 6 razy w życiu, wszystkie 6 pamiętam i wszystkie 6 mi się należały


Nie mam problemu z podejmowaniem decyzji a ostatnie co można mi przypisać to brak pewności siębie

roberto07

Bicie jest złe. Nauczyłeś się jako małe dziecko nie wbiegać na przejście dla pieszych tylko wtedy gdy byłeś z ciocią. Bałeś się jej, a nie ewentualnego potrącenia wiec kara, mimo ze sprawiała wrażenie ze działa, tak naprawdę nauczyła Cię tego żeby się zatrzymać, a bo myśleć dlaczego powinienes stanąć.

Ja byłem bity do dorosłości. Nauczyło mnie to tylko tego jak kar unikać czyli kłamać, zwalać na innych, nie zadawać pytan i nie dyskutować. Dzisiaj jako 40 letni facet nie rozmawiam z rodzicami mimo ze pochodzę z tzw dobrego domu

Budo

@cyberpunkowy_neuromantyk książka jest świetna i zasługuje według mnie na więcej niż 7. Pamiętaj jednak, że to w dużej mierze satyra i nie bierz wszystkiego co tam przeczytasz na poważnie.

Warto też pamiętać, że były dwie wersje książki - oryginalna i ugrzeczniona. Ty prawdopodobnie masz ugrzecznioną.

cyberpunkowy_neuromantyk

@Budo 


Ocena jest subiektywna - dla mnie książka była bardzo dobra, więc dałem 7. :')


O, nie wiedziałem, że jest oryginalna wersja. Wiesz może, gdzie można ją dostać?

Budo

@cyberpunkowy_neuromantyk Z tego co wiem, to mało gdzie. Tytuł polski to Kawaleria Kosmosu, musiałbyś szukać używanych. Wersja sprzed cenzury

Zaloguj się aby komentować

318 + 1 = 319

Tytuł: Futu.re
Autor: Dmitry Glukhovsky
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Insignis
ISBN: 9788363944483
Liczba stron: 635
Ocena: 9/10

Prywatny licznik: 13/12

Najlepsza książka, jaka wpadła mi w ręce od dobrych kilku lat, chociaż parę przeleżała u mnie na półce. Do dobrych rzeczy ciężko czasem się zabrać, ale jak już się zabrałam, to poszło całkiem szybko, biorąc pod uwagę objętość.

Bardzo spodobał mi się styl Głuchowskiego - jak na tematykę (utopia - nieśmiertelna, wiecznie młoda ludzkość, a cieniem na wieczny eden kładzie się problem przeludnienia i sposoby radzenia sobie z nim) jest to napisane "lekko", nie męczy. Konstrukcja świata jest spójna, przemyślana, odpowiednio rozbudowana. Bohaterowie nie są płascy, nie da się ich również jednoznacznie nazwać dobrymi lub złymi - każdy ma swoje motywacje, działania, intencje, które reprezentują różne poglądy (i tu ogromne brawa w stronę autora - nie jest to pisanina pod tezę, w trakcie całej powieści możemy się utożsamiać z dowolną ze stron konfliktu światopoglądowego), w różnych momentach potrafią wzbudzać sympatię i antypatię odbiorcy. Akcja toczy się w moim odczuciu płynnie, nie jest rozwleczona, choć przemyślenia głównego bohatera są w niej miejscami mocno zaznaczone.

Futuryzm jest tak naprawdę tłem do głębszych rozmyślań na temat humanitaryzmu, człowieczeństwa, poniekąd również "formatowania" przez wychowanie, a także istoty życia, jego celu, potrzeby wiary... ale ten najważniejszy konflikt rozbija się o rodzinę, dzieci.
W ostatecznym rozrachunku to śmiertelność weryfikuje wszystko, łącznie z chęcią do życia.

--------

Dotychczas przeczytane:
13. Futu.re, Dmitry Glukhovsky
12. Homo bimbrownikus, Andrzej Pilipiuk
11. Wieszać każdy może, Andrzej Pilipiuk
10. Logistyka autyzmu. Przewodnik dla rodziców, którzy zmagają się z kładzeniem dziecka spać, treningiem toaletowym, napadami złości, biciem i innymi wyzwaniami dnia codziennego, Kate Wilde
9. Chłopki. Opowieść o naszych babkach, Joanna Kuciel-Frydryszak
8. Kolor magii, Terry Pratchett
7. Zagadka Kuby Rozpruwacza, Andrzej Pilipiuk
6. Weźmisz czarno kure..., Andrzej Pilipiuk
5. Noc ognia, Éric-Emmanuel Schmitt
4. Czarownik Iwanow, Andrzej Pilipiuk
3. Kroniki Jakuba Wędrowycza, Andrzej Pilipiuk
2. Mózg autystyczny. Podróż w głąb niezwykłych umysłów, Temple Grandin, Richard Panek
1. Tajemnice ptasiej alkowy, Andrzej G. Kruszewicz

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #czytajzhejto #hejtoczyta #dwanascieksiazek #ksiazki
splash545

Oo, no to będzie czytane

Arxr

@moll 

Hmm... Zastanawiam się...

Wypróbuj cykl Niecni Dżentelmeni Scotta Lyncha. Pierwsza książka to Kłamstwa Locka Lamorry.

moll

@Arxr jeśli gdzieś trafię

Cerber108

Mi się niezbyt podobała, ale przy ponownym podejściu w raczej odległej przyszłości może zmienię zdanie.

moll

@Cerber108 próbuj, nie jest to wykluczone. Mi mocno siadła


Co Ci się w niej nie spodobało?

Cerber108

@moll czytałem już dosyć dawno i szczerze mówiąc nie pamiętam. Glukhovsky'ego lubię, więc pewnie kiedyś wszystkie jego książki sobie powtórzę.

Zaloguj się aby komentować

317 + 1 = 318

Tytuł: Ostre cięcia
Autor: Joe Abercrombie
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788366712171
Liczba stron: 336
Ocena: 6/10

Ostre cięcia to zbiór opowiadań ze świata Pierwszego Prawa, z których (chyba nikogo nie zaskoczę) najbardziej podobały mi się te dotyczące młodego Sand dan Glokty oraz Bethoda. Niestety, są one bardzo krótkie. Część historii dzieje się przed wydarzeniami w trylogii, niektóre w trakcie i opisują wcześniej nieopisane sceny, np. Gorsta w Domu Uciech Cardotti’ego. Najwięcej ilościowo i objętościowo zajmują opowiadania dotyczące nowej bohaterki – złodziejki Shevedieh. Wyjąwszy jedno, uważam je za najsłabsze z całego zbioru. Poniżej daję listę opowiadań i postać, której dotyczą lub występuje. Pogrubiłem te, które bardziej wyróżniły/spodobały mi się.

Piękny drań – Glokta
Drobne przysługi – Shev
Robota głupiego – Gnat
Ucieczka z miasta – Shev
Piekło – Temple
Dobrana para – Shev
W niewłaściwym miejscu i niewłaściwym czasie – Mauthis/Gorst
Też mi desperatka – Płoszka Południe
Wczoraj, niedaleko wioski zwanej Barden – żołnierze Unii/Północni/Gorst
Troje to tłum – Shev
Wolność! – Nicomo Cosca
Czasy są ciężkie dla wszystkich – Shev
Stworzyłem potwora – Bethod/Krwawa Dziewiątka

Pomijając wyróżnione pozycje, całą resztę określiłbym jako średnie/znośne. Generalnie szału nie ma, bardziej gratka dla fanów Abercrombiego.

Niektórzy ludzie niszczą tylko dlatego, że są do tego zdolni. Są zbyt głupi, by zrozumieć, że największą siłę można okazać za pomocą miłosierdzia.

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
57206265-9fcf-4004-a16e-394fb827640d

Zaloguj się aby komentować

316 + 1 = 317

Tytuł: Król szczurów 
Autor: James Clavell 
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Vis-a-Vis Etiuda
ISBN: 9788379984671
Liczba stron: 432
Ocena: 8/10

Prywatny licznik: 8/24

Była wojna. Obozy Changi i Outram Road na Singapurze istnieją - albo raczej istniały - naprawdę. Reszta jest oczywiście zmyślona i osoby działające nie mają najmniejszego zamierzonego podobieństwa do nikogo z żyjących ani zmarłych. 
Takimi słowami zaczyna się książka i wbrew nim opis książki sugeruje, że jest ona wspomnieniami autora z wyżej wymienionego obozu Changi, którego to był więźniem w swojej młodości. A jej główny bohater kapitan Marlowe jest książkowym alter ego pisarza. 

Akcja powieści dzieje się w obozie jenieckim Changi w trakcie trwania 2 wojny światowej. Jest to obóz pod władzą Japończyków, w którym więźniowie to żołnierze amerykańscy, brytyjscy i australijscy. W książce jest opisane jak w zależności od podejścia różni ludzie radzą sobie w warunkach obozowych. Są ukazane różnice w mentalności poszczególnych narodowości, tarcia między nimi, a także między zwykłymi żołnierzami a szczeblem oficerskim. Co ciekawe strażnicy obozowi występują gdzieś w tle i tak naprawdę to więźniowie pilnują sami siebie. Ogólnie więźniowie w tym obozie mieli dosyć dużą swobodę i nie aż tak tragiczne warunki w porównaniu do czego przyzwyczaiła mnie literatura obozowa opisująca obozy niemieckie. Oczywiście były tam problemy z niedoborem jedzenia, leków i umierali tam ludzie.
W książce występuje barwna postać tytułowego Króla, który to wykazuje się zaradnością jak przeciętny Polak w okresie PRL-u.

Powieść czytało mi się przyjemnie i szybko. W pewnym momencie wsiąknąłem w ten tropikalny klimat i perypetie bohaterów. Ciekawe są też opisy azjatyckiej mentalności. Postaci występujących w tej książce jest mnóstwo, a tak naprawdę mało która coś do niej wnosi. Wydaje mi się, że niektóre postacie i wątki są potraktowane po łebkach ponieważ pisarzowi zależało na odtworzeniu historii, która się naprawdę wydarzyła niż na budowaniu głębi. Lektura może zmusić człowieka do refleksji na temat moralności i natury zła i dobra. 
Książka jest solidna ale bez jakichś rewelacji, czuje się jednak zachęcony do sięgnięcia po następną książkę jej autora.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #dwanascieksiazek
e68a683c-7958-4019-956c-6d55e217dcc7
maaRcel

Świetna książka! Teraz Shogun - też Clavella.

splash545

@maaRcel będzie czytane ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Pan_Buk

@splash545 Do dzisiaj pamiętam Króla Szczurów, a czytałem to raz, ze 30 lat temu. Świetna książka. Najbardziej utkwiło mi w pamięci skąd szpital brał białko na pożywienie dla swoich pacjentów. Widzę, że ostatnio Unia Europejska wróciła do tego pomysłu, chociaż nie wiem czy będzie do tego celu zbierała robaki z latryn.

splash545

@Pan_Buk oby nie xd

spotek

@splash545 wir smierdzielu

Zaloguj się aby komentować

315 + 1 = 316

Tytuł: Czerwona kraina
Autor: Joe Abercrombie
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374806688
Liczba stron: 640
Ocena: 8/10

Po przeczytaniu poprzednich samodzielnych powieści z Pierwszego Prawa, do tej książki nie podchodziłem ze zbyt wieloma oczekiwaniami. Jednak gdy w dedykacji ujrzałem Clinta Eastwooda, wiedziałem, że szykuje się coś naprawdę dobrego. Tym razem pan Abercrombie postanowił zaserwować nam raczej mało spotykaną mieszankę, jaką jest fantasy w realiach Dzikiego Zachodu. Jako że sam jestem ogromnym miłośnikiem westernów, to nie mogłem spodziewać się milszej niespodzianki. Toteż proszę moje spostrzeżenia brać z dużą dozą dystansu, gdyż w żadnym wypadku nie będą obiektywne!

Akcja Czerwonej krainy rozgrywa się w Dalekiej Krainie, w miejscu, do którego przybywają ludzie zewsząd w poszukiwaniu lepszego życia i mają nadzieję pogrzebać za sobą swoją przeszłość. Prócz nich masami ściągają wszelkiej maści awanturnicy, najemnicy, a także poszukiwacze złota. Jak też szybko się okaże, te tereny są zamieszkiwane przez Duchy (odpowiednik Indianów), którzy zostają powoli wypierani ze swoich terenów. Przyjdzie nam również wędrować wzdłuż brudnych ulic miasteczka, którego największymi atrakcjami są oczywiście burdele i speluny obfitujące w hazard, alkohol i seks. Jednym słowem są tutaj niezbędne, klasyczne elementy westernu dodatkowo posypane szczyptą fantasy.

Sama fabuła jest stosunkowo prosta (z małymi intrygującymi smaczkami). Płoszka Południe wraz z Owcą po powrocie do domu zastaje tylko popiół i zgliszcza. Razem ruszają na szlak, by zemścić się i odzyskać porwane dzieci. W tym samym czasie do Dalekiej Krainy przybywa Temple w kompanii Nicoma Cosci i Inkwizycji. Jednak pod wpływem wielu wydarzeń jego drogi krzyżują się z Płoszką.

Książka napisana jest w takim samym stylu jak poprzednie. Wszystko ocieka ironią i czarnym humorem, a dialogi to po prostu cud, miód, malina i orzeszki. Tym razem autor zrezygnował z narracji z punktu widzenia wielu postaci, a postawił na dwie główne (w znacznej mierze, bo są wyjątki) – Płoszkę Południe oraz Temple’a. Uważam to za strzał w dziesiątkę, dzięki temu czytelnik jest w stanie naprawdę wczuć się w klimat Dzikiego Zachodu, motyw wędrówki oraz poznać lepiej bohaterów. Przy okazji pan Abercrombie stosuje sporo nawiązań do poprzednich części, więc warto przeczytać Czerwoną krainę po lekturze pozostałych, aczkolwiek nie jest to wymagane do zrozumienia fabuły. Prócz tego w powieści licznie przewijają się kwestie oraz motywy dotyczące wiary, moralności, zabijania czy tchórzostwa.

Jak już pisałem wielokrotnie, ale muszę podkreślić to jeszcze raz, zwłaszcza w przypadku tej książki – głównym motorem napędowym powieści pana Abercrombiego są świetnie wykreowani i zarysowani bohaterowie, którzy zapadają w pamięć. Większość postaci (zarówno pierwszo- jak i drugoplanowych) występujących tutaj posiada większą głębię niż, by z pozoru się wydawało. Każda z nich jest na swój sposób inna, oryginalna, ze swoimi wadami, problemami, a także przeszłością, która będzie często próbowała dać o sobie znać. Czy to będziemy rozmawiać o pierwszoplanowych bohaterach pokroju Temple’a i Płoszki, czy o drugoplanowych: Savianie, Dabie Słodkim, Lestku i jego życiowej roli — każdego z nich pamiętam i każdy z nich odcisnął wyraźny ślad w książce. Śledzenie ich przygód i wzajemnych interakcji, często zabawnych dialogów, to jest coś, co po prostu uwielbiam doświadczać w powieściach. Powracają również stare postacie znane z poprzednich tomów, takie jak Owca, Nicomo Cosca czy pani Burmistrz. Natomiast dwie nowe, główne postacie wokoło, których jest pisana książka, zostały tak dobrze stworzone, że miałem wrażenie, jakbym już je znał.
Jeszcze tylko dodam, że bardzo podoba mi się to, jak autor konsekwentnie trzyma się historii danej postaci. Mam tu w szczególności na myśli sposób, w jaki pan Abercrombie przedstawia Owcę – jako człowieka, tchórzliwego, który za wszelką cenę próbuje unikać problemów i konfliktów. Jednak wszyscy, którzy czytali trylogię Pierwszego Prawa, dobrze znają powód jego pozornie tchórzliwego zachowania.

W wielkim skrócie - Czerwona kraina to wciągająca, inspirowana Dzikim Zachodem opowieść o przeszłości, odkupieniu oraz stawianiu czoła niemożliwym do pokonania przeciwnościom losu. Ze wszystkich standalone’ów z Pierwszego Prawa ta jest według mnie najlepsza.

Na świecie nie pozostanie żadne miejsce, do którego będzie można przybyć w poszukiwaniu magii, tajemnicy i tego, co dziwne. Oni przybędą do waszych świętych miejsc i wybudują… zakłady krawieckie. Centra pasmanteryjne. Biura prawników. Zmienią je w mdłe kopie innych miejsc.

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
5a15834e-da16-49a3-bb80-7e2422c7e83a

Zaloguj się aby komentować

314 + 1 = 315

Tytuł: Opowiadania najlepsze 
Autor: Philip K. Dick
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Rebis
ISBN: 9788381883375
Liczba stron: 536
Ocena: 5/10

Jako że żadne z opowiadań z tego zbioru nie jest ze sobą powiązane (tak sądzę), a i nie jest ich tak dużo jak np. u Gaimana, to napiszę po prostu kilka słów o każdym.
Gdzie kryje się wub - odrobina czarnego humoru.
Roog - zabawne przedstawienie innej perspektywy.
Wariant drugi - motyw z Among Us, można się domyślić w jakim kierunku to zmierza, niemniej jednak wciąż dobrze się to czyta.
Wypłata - na początku intrygujące, ale bardzo szybko staje się naiwne i subtelne jak złamana noga.
Fałszywy człowiek - to opowiadanko jest zepsute na elementranym poziomie, mrowie niespójności przekreśla jakikolwiek jego sens.
Kolonia - zakończenie dosyć przewidywalne, ale sam zamysł i implikacje były doprawdy niepokojące.
Zbędny - wygląda jak wstęp do większej całości, samo w sobie nic we mnie nie tknęło.
Czas Wesołej Pat - absurdalna rzeczywistość, w której życie dorosłych kręci się wokół fizycznej wersji simsów. Samo zakończenie dziwne i znienacka.
Śniadanie o zmierzchu - dosyć nietypowie i bez wyjaśnienia.
Już nie żyjesz, Foster - w kilku aspektach bardzo aktualne: kupowanie na siłę, przepracowanie, oczekiwania otoczenia, niezgoda w rodzinie.
Kopia ojca - znowu lepsze niż gorsze; dosyć proste, ale gra odpowiednie tony.
Serwisant - połączenie klasycznego motywu "pokój na świecie kontra wolna wola" z problemem natury temporalnej. Mógłby z tego powstać niezły film krótkometrażowy.
Autofab - w pewnym momencie zboczyło w innym kierunku niż się spodziewałem, czuć lekki niedosyt.
Ludzka rzecz - całkiem niezły tekst; wybór: bezduszny człowiek czy poczciwy kosmita, no i zakończenie na plus.
Gdyby nie istniał Benny Cemoli - gdy na początku znowu przeczytałem o "garstce ocaleńców z atomowej zagłady i kosmicznej delegacji lecącej na pomoc" to tylko przewróciłem oczami, ale koniec końców podążyło w dosyć ciekawym kierunku. Było to jednakże zdecydowanie za krótkie jak na przedstawiony pomysł.
Bloblem być (albo nie być) - wszystko w tym opowiadaniu jest na jedno kopyto.
Wiara ojców - i znowu - na początku ciekawie zapowiadająca się wielowarstwowa intryga, a skończyło się na bełkocie.
Elektryczna mrówka - całkiem fajny pomysł, trochę absurdalny, ale wreszcie z zakończeniem, które ma jakiś sens w odniesieniu do całości.
Małe co nieco dla nas, chrononautów - po prostu poprawny tekst. Czuje się niepewność, desperację, no i są pętle czasowe.
Zbiór cholernie nierówny, wychyla się do spektrum gorszego niż lepszego. To co z pewnością można powiedzieć o lwiej części tekstów, to że bardzo się zestarzały.
Najlepsze opowiadanko? Chyba Foster. Mrówka, Serwisant i Kolonia też były spoko.
Najgorsze? Nie umiem powiedzieć.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #rebis #philipkdick #ksiazkicerbera
567220e8-bc14-4433-90dc-39c012cfb3cb

Zaloguj się aby komentować

313 + 1 = 314

Tytuł: Rytm Wojny tom 1
Autor: Brandon Sanderson
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788366712188
Liczba stron: 560
Ocena: 7/10

Kolejny bardzo dobry tom w wykonaniu Sandersona, w moim odczuciu dużo lepszy niż tom 3.1, tym razem z rocznym przeskokiem czasowym. Dalinar w tym tomie trochę na bocznym torze, bryluje Kaladin na życiowym zakręcie, Adolin z Shallan. Tym razem jest również bardzo dużo Navani, która stanowczo zbyt wiele rozwodzi się nad konstrukcją fabriali.... Ale dzieje się, całkiem dużo i żeby nie spoilować to powiem tylko w tym momencie siły ludzi są w takiej kropce że jestem bardzo ciekaw jak sobie z tym poradzą.

Brakuje mi też trochę retrospekcji ale już zacząłem tom 4.2 i tam całe szczęście wróciły i szykuje się że będą jak zwykle bardzo ważne dla historii
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki
0150b146-eba5-46af-a856-424143ca761b
Shagwest

@Endrevoir Jak czytacie takie kobyły wydawane raz na kilka lat, to jeszcze pamiętacie, co było w poprzednich tomach czy za każdym razem jedziecie od nowa?


Dwa pierwsze tomy przeczytałem jeden za drugim, na trzeci musiałem już poczekać i jak zacząłem, to uznałem, że nic z poprzednich nie pamiętam. Więc zacząłem od nowa i po paru godzinach mi się znudziło. Zatem teraz czekam, aż wyjdzie całość i wtedy przeczytam od nowa

Ciuplowski

@Shagwest Przeczytałem serię The Stormlight Archive bez tych książek pobocznych. Miałem też dłuższe przerwy pomiędzy nimi i rzeczywiście nie wszystko się pamięta, acz człowiek sobie wiele przypomina po przeczytaniu pierwszych rozdziałów.

Endrevoir

@Shagwest Ja akurat ładuję po raz pierwszy od początku, ale jak robiłem Cykl Demoniczny(btw polecam, kawał porządnego fantasy) po kilkuletniej przerwie to powtórzyłem sobie od początku bo też mało co pamiętałem.

Ogólnie staram się nie czytać serii które się już nie zakończyły, po co mam sobie robić nadzieję że doczekam końca jak w przypadku Gry o Tron.... Tutaj zrobiłem wyjątek bo po pierwsze wszyscy chwalą Archiwum Burzowego Światła, a po drugie część 5 ma już datę premiery więc chyba przeczytam zakończenie Tylko będę musiał poczekać nieznośne pół roku....

Zaloguj się aby komentować