331 + 1 = 332
Tytuł: Władca Pierścieni. Bractwo Pierścienia
Autor: J.R.R. Tolkien
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
ISBN: 9788382027761
Liczba stron: 512
Ocena: 9/10
Jest to z pewnością odmiana względem Hobbita - objawia się to naturalnie w szczegółowości opisów podróży, miejsc, narad i kontekstów wszelakich. Tak jak w przygodach Bilba pewien dwumiesięczny etap wyprawy został podsumowany na połowie strony, tak tutaj śledzimy poczynania rosnącej drużyny właściwie krok po kroku. Często uwypukla to i wzbogaca co istotniejsze wydarzenia, jak np. wizyty u elfów, czasem jednak kolejny niezmienny dzień na trakcie można by już sobie odpuścić. Muszę przyznać, że tempo czytania zauważalnie, choć nie gwałtownie, spadło względem Hobbita; same legendarne zmiany Łozińskiego nie wywołują u mnie zawrotów głowy, choć jeżeli ktoś zżyty jest z jakąś wersją x lat, to faktycznie najmniejsze różnice mogą prowadzić do zgrzytania zębów. Kiedyś sam zapewne - z kronikarskiej ciekawości - zabiorę się za tłumaczenie Skibniewskiej i zobaczę, z czym to się je. Piosenki znowu stają na wysokości zadania, a zabiegiem iście heroicznym jest umieszczenie ich spisu na końcu książki. W ogóle obecność indeksu jest rozwiązaniem niecodziennym, będącym zapewne ukłonem w stronę tolkienowych fanatyków-analizatorów. Ciekawe to jest, że w pozornej prostocie Tolkien zawarł w tym swoim świecie porozrzucaną bogatą mitologię.
Ogólne podsumowanie na koniec trzeciego tomu, skoro w zamyśle miała to być jedna książka.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #tolkien #wladcapierscieni #zyskiska #ksiazkicerbera
Tytuł: Władca Pierścieni. Bractwo Pierścienia
Autor: J.R.R. Tolkien
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
ISBN: 9788382027761
Liczba stron: 512
Ocena: 9/10
Jest to z pewnością odmiana względem Hobbita - objawia się to naturalnie w szczegółowości opisów podróży, miejsc, narad i kontekstów wszelakich. Tak jak w przygodach Bilba pewien dwumiesięczny etap wyprawy został podsumowany na połowie strony, tak tutaj śledzimy poczynania rosnącej drużyny właściwie krok po kroku. Często uwypukla to i wzbogaca co istotniejsze wydarzenia, jak np. wizyty u elfów, czasem jednak kolejny niezmienny dzień na trakcie można by już sobie odpuścić. Muszę przyznać, że tempo czytania zauważalnie, choć nie gwałtownie, spadło względem Hobbita; same legendarne zmiany Łozińskiego nie wywołują u mnie zawrotów głowy, choć jeżeli ktoś zżyty jest z jakąś wersją x lat, to faktycznie najmniejsze różnice mogą prowadzić do zgrzytania zębów. Kiedyś sam zapewne - z kronikarskiej ciekawości - zabiorę się za tłumaczenie Skibniewskiej i zobaczę, z czym to się je. Piosenki znowu stają na wysokości zadania, a zabiegiem iście heroicznym jest umieszczenie ich spisu na końcu książki. W ogóle obecność indeksu jest rozwiązaniem niecodziennym, będącym zapewne ukłonem w stronę tolkienowych fanatyków-analizatorów. Ciekawe to jest, że w pozornej prostocie Tolkien zawarł w tym swoim świecie porozrzucaną bogatą mitologię.
Ogólne podsumowanie na koniec trzeciego tomu, skoro w zamyśle miała to być jedna książka.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #tolkien #wladcapierscieni #zyskiska #ksiazkicerbera
Zaloguj się aby komentować