315 + 1 = 316
Tytuł: Czerwona kraina
Autor: Joe Abercrombie
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374806688
Liczba stron: 640
Ocena: 8/10
Po przeczytaniu poprzednich samodzielnych powieści z Pierwszego Prawa, do tej książki nie podchodziłem ze zbyt wieloma oczekiwaniami. Jednak gdy w dedykacji ujrzałem Clinta Eastwooda, wiedziałem, że szykuje się coś naprawdę dobrego. Tym razem pan Abercrombie postanowił zaserwować nam raczej mało spotykaną mieszankę, jaką jest fantasy w realiach Dzikiego Zachodu. Jako że sam jestem ogromnym miłośnikiem westernów, to nie mogłem spodziewać się milszej niespodzianki. Toteż proszę moje spostrzeżenia brać z dużą dozą dystansu, gdyż w żadnym wypadku nie będą obiektywne!
Akcja Czerwonej krainy rozgrywa się w Dalekiej Krainie, w miejscu, do którego przybywają ludzie zewsząd w poszukiwaniu lepszego życia i mają nadzieję pogrzebać za sobą swoją przeszłość. Prócz nich masami ściągają wszelkiej maści awanturnicy, najemnicy, a także poszukiwacze złota. Jak też szybko się okaże, te tereny są zamieszkiwane przez Duchy (odpowiednik Indianów), którzy zostają powoli wypierani ze swoich terenów. Przyjdzie nam również wędrować wzdłuż brudnych ulic miasteczka, którego największymi atrakcjami są oczywiście burdele i speluny obfitujące w hazard, alkohol i seks. Jednym słowem są tutaj niezbędne, klasyczne elementy westernu dodatkowo posypane szczyptą fantasy.
Sama fabuła jest stosunkowo prosta (z małymi intrygującymi smaczkami). Płoszka Południe wraz z Owcą po powrocie do domu zastaje tylko popiół i zgliszcza. Razem ruszają na szlak, by zemścić się i odzyskać porwane dzieci. W tym samym czasie do Dalekiej Krainy przybywa Temple w kompanii Nicoma Cosci i Inkwizycji. Jednak pod wpływem wielu wydarzeń jego drogi krzyżują się z Płoszką.
Książka napisana jest w takim samym stylu jak poprzednie. Wszystko ocieka ironią i czarnym humorem, a dialogi to po prostu cud, miód, malina i orzeszki. Tym razem autor zrezygnował z narracji z punktu widzenia wielu postaci, a postawił na dwie główne (w znacznej mierze, bo są wyjątki) – Płoszkę Południe oraz Temple’a. Uważam to za strzał w dziesiątkę, dzięki temu czytelnik jest w stanie naprawdę wczuć się w klimat Dzikiego Zachodu, motyw wędrówki oraz poznać lepiej bohaterów. Przy okazji pan Abercrombie stosuje sporo nawiązań do poprzednich części, więc warto przeczytać Czerwoną krainę po lekturze pozostałych, aczkolwiek nie jest to wymagane do zrozumienia fabuły. Prócz tego w powieści licznie przewijają się kwestie oraz motywy dotyczące wiary, moralności, zabijania czy tchórzostwa.
Jak już pisałem wielokrotnie, ale muszę podkreślić to jeszcze raz, zwłaszcza w przypadku tej książki – głównym motorem napędowym powieści pana Abercrombiego są świetnie wykreowani i zarysowani bohaterowie, którzy zapadają w pamięć. Większość postaci (zarówno pierwszo- jak i drugoplanowych) występujących tutaj posiada większą głębię niż, by z pozoru się wydawało. Każda z nich jest na swój sposób inna, oryginalna, ze swoimi wadami, problemami, a także przeszłością, która będzie często próbowała dać o sobie znać. Czy to będziemy rozmawiać o pierwszoplanowych bohaterach pokroju Temple’a i Płoszki, czy o drugoplanowych: Savianie, Dabie Słodkim, Lestku i jego życiowej roli — każdego z nich pamiętam i każdy z nich odcisnął wyraźny ślad w książce. Śledzenie ich przygód i wzajemnych interakcji, często zabawnych dialogów, to jest coś, co po prostu uwielbiam doświadczać w powieściach. Powracają również stare postacie znane z poprzednich tomów, takie jak Owca, Nicomo Cosca czy pani Burmistrz. Natomiast dwie nowe, główne postacie wokoło, których jest pisana książka, zostały tak dobrze stworzone, że miałem wrażenie, jakbym już je znał.
Jeszcze tylko dodam, że bardzo podoba mi się to, jak autor konsekwentnie trzyma się historii danej postaci. Mam tu w szczególności na myśli sposób, w jaki pan Abercrombie przedstawia Owcę – jako człowieka, tchórzliwego, który za wszelką cenę próbuje unikać problemów i konfliktów. Jednak wszyscy, którzy czytali trylogię Pierwszego Prawa, dobrze znają powód jego pozornie tchórzliwego zachowania.
W wielkim skrócie - Czerwona kraina to wciągająca, inspirowana Dzikim Zachodem opowieść o przeszłości, odkupieniu oraz stawianiu czoła niemożliwym do pokonania przeciwnościom losu. Ze wszystkich standalone’ów z Pierwszego Prawa ta jest według mnie najlepsza.
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
Tytuł: Czerwona kraina
Autor: Joe Abercrombie
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788374806688
Liczba stron: 640
Ocena: 8/10
Po przeczytaniu poprzednich samodzielnych powieści z Pierwszego Prawa, do tej książki nie podchodziłem ze zbyt wieloma oczekiwaniami. Jednak gdy w dedykacji ujrzałem Clinta Eastwooda, wiedziałem, że szykuje się coś naprawdę dobrego. Tym razem pan Abercrombie postanowił zaserwować nam raczej mało spotykaną mieszankę, jaką jest fantasy w realiach Dzikiego Zachodu. Jako że sam jestem ogromnym miłośnikiem westernów, to nie mogłem spodziewać się milszej niespodzianki. Toteż proszę moje spostrzeżenia brać z dużą dozą dystansu, gdyż w żadnym wypadku nie będą obiektywne!
Akcja Czerwonej krainy rozgrywa się w Dalekiej Krainie, w miejscu, do którego przybywają ludzie zewsząd w poszukiwaniu lepszego życia i mają nadzieję pogrzebać za sobą swoją przeszłość. Prócz nich masami ściągają wszelkiej maści awanturnicy, najemnicy, a także poszukiwacze złota. Jak też szybko się okaże, te tereny są zamieszkiwane przez Duchy (odpowiednik Indianów), którzy zostają powoli wypierani ze swoich terenów. Przyjdzie nam również wędrować wzdłuż brudnych ulic miasteczka, którego największymi atrakcjami są oczywiście burdele i speluny obfitujące w hazard, alkohol i seks. Jednym słowem są tutaj niezbędne, klasyczne elementy westernu dodatkowo posypane szczyptą fantasy.
Sama fabuła jest stosunkowo prosta (z małymi intrygującymi smaczkami). Płoszka Południe wraz z Owcą po powrocie do domu zastaje tylko popiół i zgliszcza. Razem ruszają na szlak, by zemścić się i odzyskać porwane dzieci. W tym samym czasie do Dalekiej Krainy przybywa Temple w kompanii Nicoma Cosci i Inkwizycji. Jednak pod wpływem wielu wydarzeń jego drogi krzyżują się z Płoszką.
Książka napisana jest w takim samym stylu jak poprzednie. Wszystko ocieka ironią i czarnym humorem, a dialogi to po prostu cud, miód, malina i orzeszki. Tym razem autor zrezygnował z narracji z punktu widzenia wielu postaci, a postawił na dwie główne (w znacznej mierze, bo są wyjątki) – Płoszkę Południe oraz Temple’a. Uważam to za strzał w dziesiątkę, dzięki temu czytelnik jest w stanie naprawdę wczuć się w klimat Dzikiego Zachodu, motyw wędrówki oraz poznać lepiej bohaterów. Przy okazji pan Abercrombie stosuje sporo nawiązań do poprzednich części, więc warto przeczytać Czerwoną krainę po lekturze pozostałych, aczkolwiek nie jest to wymagane do zrozumienia fabuły. Prócz tego w powieści licznie przewijają się kwestie oraz motywy dotyczące wiary, moralności, zabijania czy tchórzostwa.
Jak już pisałem wielokrotnie, ale muszę podkreślić to jeszcze raz, zwłaszcza w przypadku tej książki – głównym motorem napędowym powieści pana Abercrombiego są świetnie wykreowani i zarysowani bohaterowie, którzy zapadają w pamięć. Większość postaci (zarówno pierwszo- jak i drugoplanowych) występujących tutaj posiada większą głębię niż, by z pozoru się wydawało. Każda z nich jest na swój sposób inna, oryginalna, ze swoimi wadami, problemami, a także przeszłością, która będzie często próbowała dać o sobie znać. Czy to będziemy rozmawiać o pierwszoplanowych bohaterach pokroju Temple’a i Płoszki, czy o drugoplanowych: Savianie, Dabie Słodkim, Lestku i jego życiowej roli — każdego z nich pamiętam i każdy z nich odcisnął wyraźny ślad w książce. Śledzenie ich przygód i wzajemnych interakcji, często zabawnych dialogów, to jest coś, co po prostu uwielbiam doświadczać w powieściach. Powracają również stare postacie znane z poprzednich tomów, takie jak Owca, Nicomo Cosca czy pani Burmistrz. Natomiast dwie nowe, główne postacie wokoło, których jest pisana książka, zostały tak dobrze stworzone, że miałem wrażenie, jakbym już je znał.
Jeszcze tylko dodam, że bardzo podoba mi się to, jak autor konsekwentnie trzyma się historii danej postaci. Mam tu w szczególności na myśli sposób, w jaki pan Abercrombie przedstawia Owcę – jako człowieka, tchórzliwego, który za wszelką cenę próbuje unikać problemów i konfliktów. Jednak wszyscy, którzy czytali trylogię Pierwszego Prawa, dobrze znają powód jego pozornie tchórzliwego zachowania.
W wielkim skrócie - Czerwona kraina to wciągająca, inspirowana Dzikim Zachodem opowieść o przeszłości, odkupieniu oraz stawianiu czoła niemożliwym do pokonania przeciwnościom losu. Ze wszystkich standalone’ów z Pierwszego Prawa ta jest według mnie najlepsza.
Na świecie nie pozostanie żadne miejsce, do którego będzie można przybyć w poszukiwaniu magii, tajemnicy i tego, co dziwne. Oni przybędą do waszych świętych miejsc i wybudują… zakłady krawieckie. Centra pasmanteryjne. Biura prawników. Zmienią je w mdłe kopie innych miejsc.
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
Zaloguj się aby komentować