#bookmeter

134
1792
735 + 1 = 736

Tytuł: Czas Pogardy
Autor: Andrzej Sapkowski
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Supernowa
ISBN: 9788375780666
Liczba stron: 368
Ocena: 9/10

"Czas pogardy", drugi tom sagi o Wiedźminie autorstwa Andrzeja Sapkowskiego, to książka, która stanowi dla mnie punkt odniesienia dla innych ksiazek fantasy, wprowadzając w świat pełen intryg, politycznych zawirowań i bezwzględnej wojny. Ta część serii wyróżnia się niezwykle dopracowanymi opisami politycznych (w tym czarodziejskich) machinacji oraz brutalnej rzeczywistości konfliktów zbrojnych, które kształtują losy kontynentu.

Sapkowski po raz kolejny pokazuje swoje mistrzostwo w kreowaniu złożonych relacji między postaciami oraz w budowaniu napięcia. Świetnie skonstruowane intrygi polityczne sprawiają, że książka trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Autor zręcznie przedstawia różnorodne perspektywy, ukazując, jak decyzje i dzialania pojedynczych osób mogą wpływać na losy całych królestw.

Wojna, która w "Czasie pogardy" nabiera coraz większego znaczenia, jest ukazana w sposób brutalny i realistyczny, co dodaje opowieści mrocznego, wręcz przygnębiającego klimatu. Sapkowski nie unika trudnych tematów, pokazując zarówno heroizm, jak i okrucieństwo wojny, co nadaje fabule głębi i emocjonalnego ciężaru.

Mimo tych licznych zalet, książka ma również swoje słabsze momenty. Opis podróży Ciri przez obszar pustynny oraz jej spotkanie z jednorożcem może wydać się nieco oderwany od głównej fabuły i wprowadzać elementy, które nie do końca pasują do ogólnego tonu powieści. Ta część historii, choć interesująca, wydaje się nieco surrealistyczna i nieco mniej przekonująca w porównaniu z resztą książki.
Części czytelników przeszkadzać może mała ilość "Wiedźmina w Wiedźminie", gdyż losy Geralta są w tej częsci drugoplanowe, lecz dla mnie nie stanowi to wady.

Te drobne mankamenty nie odbierają "Czasowi pogardy" jego wyjątkowego uroku. To opowieść, która wciąga i fascynuje, oferując czytelnikowi zarówno wartką akcję, jak i głęboką refleksję nad ludzką naturą, władzą i losem.

Prywatny licznik: 25/10150

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
Piesek userbar
2564befa-8869-454b-bdf8-ab6fc706ebb2
Vakarian

@Piesek zjazd czarodziejów na Thanedd to jeden z moich ulubionych fragmentów sagi

Rzucili się na mnie szpiedzy, opadły wymierające gady i gronostaje. Nakarmiono mnie nieistniejącym kawiorem. Niegustujące w mężczyznach nimfomanki podawały w wątpliwość moją męskość, groziły gwałtem na jeżu, straszyły ciążą, ba, nawet orgazmem, i to takim, któremu nie towarzyszą rytualne ruchy. Brrr...

Piesek

@Vakarian Super jest, ale w pewnym momencie Andrzejek zaczal przesadzac z podtekstami seksualnymi.

Piechur

@Piesek Gdzie tam były podteksty, Andrzej zawsze wprost walił, że tak się wyrażę

Zaloguj się aby komentować

734 + 1 = 735

Tytuł: Nokturny. Pięć opowiadań o muzyce i zmierzchu
Autor: Kazuo Ishiguro
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Albatros
ISBN: 9788381250948
Liczba stron: 288
Ocena: 9/10

Prywatny licznik 39/48

Czytanie "od przypadku" zapewnia jednak rollercoaster doznań czytelniczych. Tak jak poprzedni tytuł był wybitnie kiepski, tak dzisiaj zakończona lektura należała do tych wybitnych. Nobel dla tego pana jak najbardziej zasłużony.

"Nokturny" to 5 opowiadań, które łączą muzyka i miłość. Oba tematy w opowiadaniach przewijają się z różnym natężeniem, stanowiąc raz tło, raz pierwszy plan, innym razem "pretekst"... Opowiadania w bardzo różny sposób traktują oba motywy, jednak za każdym razem łączą je nierozerwalnie, pozostawiają otwarte zakończenia, ale nie ma w tym jakiegoś niedosytu.

Styl autora z początku wydawał mi się "sztywny", lekko nawet nienaturalny, ale mimo wszystko jest przyjemny w odbiorze i w prowadzonej narracji. Buduje klimat i świat opowieści, ale nie jest nachalny, jest w tym sporo miejsca dla czytelnika i jego odbioru.

Zdecydowanie polecam. Na półce czekają jeszcze 2 powieści, więc z pewnością do autora wrócę w najbliższym czasie.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #dwanascieksiazek #czytajzhejto
VonTrupka

kurde@moll jak ty znajdujesz czas na to wszystko tutaj, a co dopiero jeszcze coś wrzucać na wyklopie ( ͡° ͟ʖ ͡°)

moll

@VonTrupka w biegu xD to się nazywa efektywnie wykorzystać czas

VonTrupka

@moll znam multizadaniowość

gównoworta (´・ᴗ・ ` )


ale przynajmniej tyle, że priorytetowo* wrzucasz na hlejto, toteż propsuję w opór (. ❛ ᴗ ❛.)


*chyba

Zaloguj się aby komentować

733 + 1 = 734

Tytuł: Cyberpunk 2077: Bez przypadku
Autor: Rafał Kosik
Kategoria: science fiction, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Powergraph
ISBN: 9788366178984
Liczba stron: 460
Ocena: 7/10
Goodreads: https://www.goodreads.com/book/show/187577306-cyberpunk-2077
Lubimy czytać: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5077910/cyberpunk-2077-bez-przypadku

Książka osadzona w świecie gry Cyberpunk 2077.
Zaczynamy od napadu na konwój Militechu czyli megakorporacji produkującej wszelkiego rodzaju broń i sprzęt militarny. W napadzie uczestniczy 6 ludzi - kompletnych amatorów, którzy do przeprowadzenia napadu zostali zmuszeni szantażem. Napad jakimś cudem się udaje i bohaterowie kradną tajemniczy kontener na który dostali zlecenie. Nasz gang z przypadku po jakimś czasie stwierdza, że skoro raz wyszło to może jest to jakiś pomysł na odmienienie swojego życia. No i jak się możecie domyślać dalej już nie idzie tak łatwo, a o pierwszym napadzie też nikt nie zapomniał i tematu nie odpuścił.
Książkę czyta się lekko i szybko - podzielona jest na króciutkie podrozdziały i czasami trochę nawet za bardzo skacze pomiędzy bohaterami. Tytuł raczej tylko dla fanów gry - wpadamy w środek tego świata i autor raczej zakłada że go znamy. Ocena też trochę podbita przez sentyment do Night City.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #cyberpunk #cyberpunk2077
264ca361-d694-4468-9cfd-326815832a6c
the_good_the_bad_the_ugly

Czyli warto? Bo czeka na przeczytanie.

Vakarian

@the_good_the_bad_the_ugly nie jest to nic wybitnego, ale czytało mi się przyjemnie

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
732 + 1 = 733

Tytuł: Strzelby, zarazki i stal. Krótka historia ludzkości.
Autor: Jared Diamond
Kategoria: antropologia
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
ISBN: 9788382029024
Liczba stron: 700
Ocena: 7/10

Wpis z dedykacją dla @smierdakow

Na wstępie jest to książka którą odkładałem od jakiegoś czasu. W momencie kiedy w jednym z podcastów Tomasz Stawiszyński stwierdził iż bardziej ceni Diamond'a od Harariego, stwierdziłem że po nią sięgnę.

Jeżeli chodzi o zawartość książki, odnoszę wrażenie że tytuł nie koniecznie pasuje do treści. Bardziej odpowiednim tytułem byłoby tutaj coś na wzór: "Płóg, geografia, zboże". W paru miejscach autor odnosi się bezpośrednio do broni ale nie jest to główny temat tego opracowania.

Jared Diamond w tej książce kwestionuje stereotypy na temat uwarunkowań umysłowych ludzi zamieszkujących poszczególne rejony naszego globu. Na podstawie terenów zamieszkanych przez różne cywilizacje/ludy, ocenia ich możliwość do wyhodownia pożywienia, a wraz z tym możliwość dalszego skoku cywilizacyjnego. Stara się również nakreślić wpływ cywilizacji napływowych na już zamieszkane przez ludzi ziemię (hodowlane rośliny, zwierzęta, język, technologie).

Podsumowując, ciekawe spojrzenie na historię ludzkości z punktu widzenia lingwisty poprzez analizę tego co ludzie próbowali zjeść.

#bookmeter #ksiazki
Ravm

"płóg" O muj borze! Moje oczy!

m_h

@Ravm Co za wstyd... Zostawię tak jak jest.

Ravm

@m_h przepraszam, gorszy dzień mam. Żaden ze mnie Paliwoda, czasem też napiszę takiego wielbłąda że się teraz czerwienię.

Zaloguj się aby komentować

731 + 1 = 732

Tytuł: Wzlot Persepolis
Autor: James S.A. Corey
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: MAG
ISBN: 9788366409439
Liczba stron: 576
Ocena: 8/10

Zacznę chyba od największego zaskoczenia, czyli przeskoku czasowego. Wszystko i wszyscy są starsi o 30 lat, cała ludzkość wypracowała pewne kompromisy, a przyszłość zdaje się malować nawet jeśli nie w kolorowych, to przynajmniej ciepłych barwach.
Oczywiście w tym momencie, cała na biało, z izolacji powróciła frakcja powiązana z dawnym miłośnikiem ciskania kamulcami, wyposażona w cudeńka dosłownie nie z tej ziemi. Czego może chcieć? Powszechnego pokoju i unifikacji ludzkości pod jedną flagą. Pomimo pozornej sztampowości rozwiązania i zawoalowanych gróźb ukrytych pod swoimi szlachetnymi przekazami, każdy rozsądny człowiek postawiony na miejscu szarego mieszkańca losowej stacji zastanowiłby się 3 razy nad stawianiem oporu, gdyż ta korzystna alternatywa była dla przeciętnego człowieka po prostu lepsza niż sianie fermentu.
Ponownie, książka przebiegała raczej standardowo, choć nie znaczy to, że nie trzymała w napięciu. Tak dużo rzeczy mogło tu pójść nie tak, praktycznie wszystkie operacje miały tylko jedno podejście, a człowiek, z czystego przyzwyczajenia, czekał aż coś faktycznie trafi szlag.
Ciekawe było zaobserwowanie przez jedną z postaci korelacji między początkową akcją na Freehold, a późniejszą inwazją Lakonian. Wszystko zależy od perspektywy oraz od tego, kto zwyciężył.
Podobał mi się też inny element, mianowicie wariacja na temat tego, jak to rewolucja zjada swoje dzieci, rozciągnięta swoją drogą na całą książkę. Wewnętrzne rozterki osoby zainteresowanej czasem wywoływały niepokój, czasem odrazę, a później również współczucie.
Pomimo początkowej konfuzji wywołanej obserwowaniem wyczynów dziadków czytało się to zwyczajnie nieźle.
Aha, no i kto do ciężkiej cholery wymyśla dla swojego niemowlaka przezwisko "potwór", jakikolwiek byłby tego powód. Dziecko jest jak najbardziej normalne.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #expanse #jamessacorey #mag #ksiazkicerbera
a9c0f92e-b948-4c7a-855a-e7a8e57ed288

Zaloguj się aby komentować

730 + 1 = 731

Tytuł: Krew Elfów
Autor: Andrzej Sapkowski
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Supernowa
ISBN: 9788375780659
Liczba stron: 340
Ocena: 8/10

Po latach obcowania z grami, powrót do książkowej serii o Wiedźminie, zwłaszcza do "Krwi elfów", był dla mnie jak odkrywanie znanego świata na nowo, ale z zupełnie innej perspektywy. Pierwszy tom sagi, który wychodzi poza zbiór opowiadań i wprowadza dłuższą, spójną narrację, zachwyca swoją głębią, złożonością i bogactwem detali. Mimo mieszania wątków, co jest charakterystycznym zabiegiem narracyjnym Sapkowskiego, książka trzyma w napięciu i angażuje na każdym kroku.

"Krew elfów" to opowieść o dojrzewaniu, zarówno młodej Ciri, jak i ostatecznym kształtowaniu się losów bohaterów, których poznaliśmy w poprzednich tomach. Sapkowski zręcznie łączy wątki polityczne, wojenne i osobiste, tworząc bogaty świat pełen intryg, zdrad i moralnych dylematów. Choć niektórych może zaskoczyć brak typowej dla wcześniejszych opowiadań akcji i potyczek z potworami, książka oferuje coś znacznie głębszego – rozbudowaną fabułę, pełną układów, politycznych zawiłości i psychologicznej głębi.

Styl Sapkowskiego pozostaje niezrównany – bogaty, pełen ironii, złożonych dialogów i odniesień kulturowych, które dodają tekstowi dodatkowej warstwy. Jego umiejętność tworzenia postaci, które są zarówno heroiczne, jak i pełne wad, czyni z "Krwi elfów" pozycję wyjątkową w literaturze fantasy.

Mimo że wątki są czasem przeplatane i nie zawsze podążają liniową ścieżką, tworzą one spójną całość, która prowadzi do rozwinięcia głównej fabuły sagi. To właśnie ten sposób narracji – nieco chaotyczny, ale pełen głębi – sprawia, że książka wciąga i nie pozwala się oderwać.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
Piesek userbar
85b3d8f5-0956-4fd6-ab39-025886d296eb
l__p

@jonas możemy dyskutować co sprawia, że książka/historia jest dobrze napisana. Mój argument jest taki, że potrzebuje ona zakończenia. Ta książka go nie ma…

Michumi

@l__p Jest dobrze napisana ale bez zakończenia

Lost, X-Files - pewnie są tego setki w róznych dziedzinach szeroko pojętej kultury

l__p

@Michumi jeżeli zakończenie jest potrzebne, to nie może być dobrze napisana xD

Bublik

bo ja mam taki problem z Sapkowskim... Pomijając fabułę, do tej pory nic lepszego nie czytałem. Językowo to jest mistrzostwo, tam nie ma żadnego zbędnego słowa - czy to w dialogach, czy w opisach. Próbowałem różne rzeczy czytać i wszystko porownuję z Sapkowskim i nic mi się nie podoba.

Niektóre Kinga lubię ale tutaj dużo zależy od tłumaczenia. Miałem tak kiepskie tłumaczenie "Pod kopułą", że do dzisiaj mi się odbija. Jak można w dialogu użyć zwrotu "bracie mojej duszy"? Kto tak do kogoś gada? Oczywiście kojarzę oryginalny zwrot "soulbrother" ale tego nie można tłumaczyć dosłownie a już na pewno nie w dialogach!

Dzawny

@Piesek Sapkowski właśnie kończy pisać następna książkę z serii Wiedźmina. Pisał ją 2 lata. Pewnie jakiś spinoff.

Piesek

@Dzawny slyszalem i troche sie boję

Vargtimmen

@Dzawny Sezon Burz pisał chyba dwa tygodnie i to na srogim głodzie alkoholowym. Temu Panu już podziękujmy.

Zaloguj się aby komentować

729 + 1 = 730

Tytuł: Siedmiu mężów Evelyn Hugo
Autor: Taylor Jenkins Reid
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 536
Ocena: 6/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4883142/siedmiu-mezow-evelyn-hugo

Sięgnęłam po tę książkę, zachęcona wysokimi ocenami i polecajkami z amerykańskich środowisk czytelniczych. I chyba znowu dałam się nabrać :P

Czym nie jest ta książka? Nie jest to arcydzieło literatury obyczajowej, nie jest to lektura zmuszająca do rozważań, zastanowienia się nad swoim życiem. Nie mam po niej głębszych refleksji. Nie jest to też książka, którą zapamięta się na dłużej.

Czym więc jest? Jest obyczajówką na lato dla osób, które lubią Marilyn Monroe, Audrey Hepburn i całą tę złotą erę Hollywood.
Tytułowa Evelyn Hugo jest w dużej mierze narratorką książki i opowiada o swoim życiu Monique, dziennikarce, która ma być jej biografką. Wraz z nimi śledzimy historię życia Evelyn, rozwoju jej kariery jako gwiazdy filmowej i wszystkie małżeństwa. Otrzymujemy odpowiedź na pytanie, kto był jej największą miłością, czego żałuje najbardziej i dlaczego zdecydowała się poprosić o spisanie swojej biografii właśnie Monique.

I okej, książkę czyta się szybko, akcja nie jest nadmiernie rozwleczona, ale... nie jest to literatura wysokich lotów. Nie ma tu momentów chwytających za serce; nie utożsamiamy się jakoś szczególnie z żadnym z bohaterów.

Jakoś w tym roku nie mam szczęścia do dobrych książek.

Prywatny licznik (od początku roku): 41/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazka #ksiazki #czytajzhejto
Wrzoo userbar
7b325440-b750-42dd-911a-d7c5dc0c51e9

Zaloguj się aby komentować

728 + 1 = 729

Tytuł: Świat Agaty Christie
Autor: Martin Fido
Kategoria: biografia, album
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
ISBN: 9788327152411
Liczba stron: 128
Ocena: 3/10

Prywatny licznik 38/48

Borze szumiący, ależ to było kiepskie! Wygląda ładnie, na LC miało dobrą średnią, więc czego się bać? No właśnie...

Poza ciekawym formatem, ładniej jakości zdjęciami (nie koniecznie korespondującymi bezpośrednio z zawartością rozdziału) książka ma niewiele do zaoferowania, a w zasadzie z każdym rozdziałem coraz mniej. Dobrze, że rozdzialiki są dwustronicowe, więc niezbyt długo męczymy się w różnych aspektach. Moglibyśmy się męczyć przy nieco większej czcionce, wtedy chociaż wzrok by się tak nie męczył!
Zaczynamy od typowej biografii autorki, tutaj jest jeszcze poprawnie, bliżej temu do pracy dodatkowej na szóstkę z polskiego gdzieś pod koniec edukacji w szkole podstawowej niż poważnej pisaninie, ale po formacie wydania tego nie oczekujemy. Jest kilka ciekawostek, trochę toporny język da się przeżyć. 
Niestety im dalej, tym gorzej - cała reszta, na temat twórczości, ekranizacji zawiera w sobie jak na mój gust aż za dużo prywatnych uwag i opinii pana Fido, a czarę goryczy przelewają wyssane z palca przez autora domysły na temat światopoglądu Christie. To już był konkretny żal, który nawet ciężko mi było rozchodzić.

Można było zrobić to lepiej, napisać ładniejszym językiem i efektywniej wykorzystać materiał fotograficzny.

Zdecydowanie nie polecam.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #dwanascieksiazek #czytajzhejto
moll

@deafone papier trochę grubszy, ale z grubsza tak xD

deafone

@moll @moderacja_sie_nie_myje to "monsz", fan, czy Twoje alter ego? bo często w duecie dajecie pioruna

Mr.Mars

@moll Wyobrażam sobie jak Agatha Christe pisze kryminał o autorze tej książki.

moll

@Mr.Mars w jakiej roli go widzisz?

moll

@jonas wiesz, jeśli ktoś sam stwierdza, że Christie nie chwaliła się swoimi poglądami politycznymi ani religijnymi, a potem brnie próbując je opisać, to jednak krindż, co?


Abstrahując od tego, że "biograf" raczej wikipedią nie powinien się podpierać...

jonas

@moll No raczej krindż, bo biografia to nie jest miejsce na prezentowanie widzimisię autora na podstawie przypuszczeń i domysłów. Co innego wywiad, w którym jasno powiedziane jest o tym czy tamtym.


Taka teraz moda, że nawet do przepisu na placki ziemniaczane można upchać polityczne lub światopoglądowe wtręty.

Zaloguj się aby komentować

727 + 1 = 728

Tytuł: Fiasko
Autor: Stanisław Lem
Kategoria: hard science fiction
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
ISBN: 9788308063507
Liczba stron: 425
Ocena: 8/10

Kolejna świetna powieść Lema. Gorzka wizja kontaktu (a raczej jej prób) z cywilizacją pozaziemską. Dobrze opisana ludzka natura domagająca się kontaktu z obcymi, którzy tej determinacji nie wykazują wcale. Jak to w hard s-f, pełno tu techno-bełkotu o na wpół wymyślonych technologiach, jego ilość jest jednak do zniesienia. Jak napisano trafnie w posłowiu, dojście do dialogu z kosmitami może nigdy nie dojść do skutku ponieważ nie tylko: a - nie umieją się porozumiewać na kosmiczne odległości, lub b - nie chcą tego robić z jakiegoś powodu, ale także z filozoficznych powodów braku możliwości wyjścia i zrozumienia otoczenia poza swoją jaskinią platońską zarówno przez ludzi jak i kosmitów. Daje do myślenia.

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #sciencefiction

Zaloguj się aby komentować

726 + 1 = 727

Tytuł: Dziesięciu Mulatków
Autor: Jacek Getner
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Lira
ISBN: 9788367388757
Liczba stron: 320
Ocena: 6/10

Prywatny licznik 37/48

Razem z Jackiem zaglądamy do wydawniczego światka "od kuchni". Nie jest za specjalnie miło, ani przyjemnie. Trochę brutalnie, mocno odarte to wszystko z magii, ale z drugiej strony - przynajmniej jeśli chodzi o uniwersum recenzji i promocji wydawniczych, ciężko się nie zgodzić. Ostatnia zagadka autorstwa kryminału trochę "naciągana", ale ostatecznie nie wypadło to źle.
Z fabuły chyba definitywnie odeszła Marzena (szkoda), wątek Basi został wyjaśniony ostatecznie (to akurat cieszy, po tylu tomach jej się to po prostu należało), a cała reszta jakoś się toczy, z większym lub mniejszym polotem.

Nadal da się czytać, nie czuć dużego zmęczenia materiałem, biorąc pod uwagę, że to był już siódmy tom.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #dwanascieksiazek #ksiazki #czytajzhejto
vredo

@moll Książki książkami ale co tam u Cię dzisiaj w piekarniku?

moll

@vredo planuję cebulę i czosnek, eksperymentuję z passatą

vredo

@moll Musisz mieć duuuży piekarnik, że się do vw passat zmieści

Zaloguj się aby komentować

725 + 1 = 726

Tytuł: Wczoraj
Autor: Juan Emar
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 4/10

#bookmeter

Zegar w poczekalni wybił godzinę, odliczając stracony czas.

Nie mam pojęcia jak to jest, ale jest tak, że o ile lubię surrealizm w malarstwie, tak w literaturze zupełnie mi ten gatunek nie podchodzi. Po co za tę książkę się więc zabrałem? Ano nie wiem. Chyba nie miałem co czytać, a akurat była na czytniku (skąd?!). Albo może dlatego, że od czasu do czasu zabieram się za autorów rodem z Ameryki Południowej. I zwykle kończy się to źle. Tak było i tym razem.

A zaczęło się świetnie. Zaczęło się od ścięcia. Absurdalny opis procesu Rudecindo Malleco rozbudził mój apetyt na tę lekturę. Epizodyczna postać brata Canuto Co Wie Wszystko (a właściwie samo tylko jego imię) spowodowała, że wciągnąłem się w lekturę. Mój zapał został jednak szybko ścięty, niemal tak jak skazany Malleco.

Ta książka to opis spaceru z żoną w czasie którego narrator odwiedza kilka miejsc w Sam Agustin de Tango. W każdym z tych miejsc dzieje się coś surrealistycznego a on – taką ma widać naturę – analizuje zdarzenia (ale i obiekty, niekoniecznie prawdziwe, a też i ludzi) poprzez prowadzenie niekończących się niemal wywodów opartych na skojarzeniach, analogiach czy pytaniach. Ta opowieść snuta jest z jakąś wewnętrzną logiką i w zgodzie z charakterem narratora, tutaj nie mogę nic autorowi zarzucić. Chciałbym go tylko zapytać: – „Po co to wszystko?”.

Odpowiedź na to pytanie przychodzi pod koniec lektury i w jakiś sposób ją ratuje (i ratuje ją jeszcze, w mojej ocenie, oprócz opisu procesu z samego początku, podniesienie problemu witryn sklepowych). I tak się zastanawiam, bo zapytać autora nie mogę, jaki był cel powstania Wczoraj? Bo literacko nie ma w niej nic szczególnego (być może kwestia tłumaczenia), opisane sytuacje, poza tymi wymienionymi wyżej są czasami wręcz idiotyczne (jak cała scena w zoo). Miała pokazać – w jakimś szerszym ujęciu – bezsens codzienności? Wtedy może jej powstanie miałoby jakiś sens.

I, żeby nie było, ja nie twierdzę, że ta książka jest zła (może poza tą sceną w zoo). Mnóstwo myśli (a nie były to myśli z gatunku „a rzuć to w cholerę!”) i skojarzeń przychodziło mi w czasie lektury do głowy, a to zawsze plus. A jednak te myśli były tak rozproszone, że nie doprowadziły do żadnych, nawet najogólniejszych wniosków. Przeczytałem coś i nie jestem w stanie klarownie powiedzieć co i po co. Jeśli taki był zamysł autora, a być może był – to przecież surrealizm, to mu się udało. Nie doznałem też w czasie lektury nie tylko jakichś rozkoszy artystycznych, ale również zwykłej przyjemności. I właśnie dlatego, że nie do końca tę książkę rozumiem, nie twierdzę, że jest zła. Twierdzę tylko, że mnie nie bardzo się podobała.
b49934ca-8911-4b41-8a24-626b7ac4e086

Zaloguj się aby komentować

724 + 1 = 725

Tytuł: W kleszczach lęku
Autor: Henry James
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 6/10

#bookmeter

Jeśli dziecko tak potęguje atmosferę grozy, to cóż powiecie o dwójce dzieci…?

Jakiś czas temu została mi polecona książka Portret damy autorstwa pana Henryego Jamesa. Dowiedziałem się wtedy, że autor ten w ścianach tekstu, które tworzył, niesamowicie potrafi ukazać zawiłości psychiki – w przypadku Portretu damy psychiki kobiecej. Odkładałem tę książkę od dawna. Od tak dawna, że plik z nią gdzieś mi zaginął. Ostatnio, kiedy byłem na wyjeździe z błogosławieństwem ograniczonego dostępu do internetu, przeglądałem sobie czytnik i okazało się, że mam inną powieść tego autora. – „W zasadzie” – pomyślałem sobie – „to czemu by nie spróbować?”

W kleszczach lęku to powieść gotycka – gatunek dziś już chyba wymarły, a będący jednym z protoplastów współczesnego horroru. Wydana po raz pierwszy w 1898 roku, napisana jest zgodnie z panującą wówczas szeroko w literaturze modą, jako opowieść w opowieści. We wstępie czytelnik jest świadkiem rozmowy, z której wnioskuje, że zgromadzeni w jakimś zamku goście opowiadają sobie wieczorami przerażające historie. Jeden z nich, w reakcji na to, co usłyszał, posyła po będący w jego posiadaniu dziennik guwernantki, która pełniła służbę w posiadłości Bly. I to właśnie ten dziennik jest właściwą treścią tego utworu. A ja uwielbiam ten, zaniechany już chyba dziś, zabieg literacki!

Sama treść dziennika jest prowadzona w taki sposób, że niewiele się dzieje. Guwernantka zostaje przyjęta do pracy, przybywa do posiadłości, gdzie wuj dzieci, którymi ma się opiekować prosi tylko o jedną rzecz: żeby mu nie zawracała głowy i zajmowała się wszystkim sama. Następnie poznaje panią Grose – kogoś w rodzaju gospodyni w Bly a także Florę i Milesa – dzieci, którymi ma się zajmować. A później nie dzieje się niemal nic, choć to co się dzieje, jest niezwykłe.

Sprawdziło się to, co o tym autorze zostało mi powiedziane: ściany tekstu i dość głębokie wejście w postaci to zdecydowanie coś, co w tej książce można znaleźć. Rozbicie każdego zachowania i myśli na najdrobniejsze części buduje niesamowity klimat, ale też czyni tę książkę ciężko w odbiorze. A jednak, tak uważam, warto było. Choćby dla tego, że czułem w czasie lektury coś, czego dawno nie zdarzyło mi się czuć przy czytaniu: lekką nerwowość objawiającą się mrowieniem w dolnej części pleców, jakby wynikającą ze świadomości że „coś tam może w tej ciemności być, kiedy ja idę siku, a nie chce mi się światła zapalać”. A to, że wrażenia te zostały wywołane u mnie wyłącznie nastrojem lektury – bo, już pisałem, w niej w zasadzie nic się nie dzieje – w moim odbiorze wskazuje na kunszt autora. Bo to chyba najtrudniejszy sposób wywołania wrażeń u czytelnika. Coś jak to, co słyszałem o twórczości pana Lovecrafta, że u niego nie jest straszne to co widać, nawet nie to, co jest za rogiem, ale to co może być za rogiem. I choć akurat panu Lovecraftowi nie udało się przekonać mnie, że Cthulhu mógłby istnieć, tak pan James sprawił, że jeśli Bly istniałoby naprawdę, to za nic nie chciałbym zostać tam guwernantką. Już chyba wolałbym być przedstawicielem handlowym.
0c17b885-66ea-4ce3-b18c-079cd4a59ed4
Magnifice

@George_Stark dlaczego ocena 6/10 w takim razie?

George_Stark

@Magnifice Bo ta książka, jako całość podobała mi się na 6. Tak ją oceniam. Nie mam jakiegoś klucza w dawaniu tych numerków. Najchętniej w ogóle bym z nich zrezygnował.

Zaloguj się aby komentować

723 + 1 = 724

Tytuł: Wciąż o tobie śnię
Autor: Fannie Flagg
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 7/10

#bookmeter

Mogła zostać również stewardesą, ale w tamtych czasach byłe Miss Alabamy nie zostawały stewardesami, tylko wychodziły za mąż i rodziły dwa i pół dziecka.

Czasami mam tak że, mimo czekających stosów „poważnej literatury” – czy to traktującej o faktach czy też rozdrapującej człowieka tak mocno, że zostaje z niego tylko te dwadzieścia jeden gramów, które to podobno stanowią duszę, nachodzi mnie ochota na jakąś prostą, ciepłą opowieść. Czasami takie książki przychodzą do mnie same, trochę przez przypadek – tak zdarzyło się na przykład ze Spacerującym z książkami. Ale kiedy przez dłuższy czas nie chcą jakoś przyjść, sam się ku nim kieruję. Zabieram się wówczas do jednego z dwójki autorów: pana Fredrika Backmana albo do pani Fannie Flagg właśnie. Pana Backmana w ostatnim czasie naczytałem się tyle, że mam lekki przesyt, więc tym razem wybór dokonał się sam przez się.

Tak mi się wydaje, że są autorzy obdarzeni niezwykłą umiejętnością opowiadania i nie sama treść tego, co mi przekazują jest istotna, ale chodzi raczej o sposób w jaki to robią. Bo jak inaczej wytłumaczyć to, że z taką pasją czytałem o byłej Miss Alabamy (obecnie po menopauzie), która zajmuje się handlem nieruchomościami? Żaden przecież z wymienionych obszarów nie jest dla mnie interesujący! – no, może gdyby Maggie, bo tak na imię ma agentka, była jeszcze przed menopauzą, to może patrzyłbym na to wszystko inaczej. Z drugiej strony jak tu nie zapałać sympatią, jak nie utożsamić się z Maggie, która (trochę jak ja) do tej pory, po latach prób nie nauczyła się parkować równolegle a w dzieciństwie naoglądała się stanowczo za dużo filmów i niepotrzebnie spodziewała się szczęśliwego zakończenia? Tak, pani Flagg ma wyjątkową zdolność do tworzenia sobie właściwych wyraźnych, choć trochę pierdołowatych i przesłodzonych postaci. Ale na tym polega właśnie ich ciepło i urok.

Sama treść Wciąż o tobie śnię to zmagania opisanej wcześniej Maggie (i jej dwóch współpracownic-przyjaciółek) z… życiem, jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało. Takim życiem przeciętnym, zwykłym, choć akurat przedstawionym w momencie życiowego dołka. I właśnie o tym pisałem w tym akapicie wcześniej. Bo to wszystko jest przedstawione w taki lekki, sympatyczny sposób, że aż chce się o tym czytać. Tej nocy, kiedy zabrałem się za tę książkę nie śniłem. Wciągnąłem ją na raz. A jeśli komuś jest mało albo nudno czytać o takim przeciętnym, zwykłym (choć kapitalnie przedstawionym) życiu, to i jakiś tam trup w szafie się znajdzie. Bo w książce jest i drugi ciekawy wątek – kryminalno-historyczno-przygodowy, powiedzmy.

I mógłbym tutaj narzekać, że to wszystko za słodkie (bo to prawda), że już w zasadzie od początku wiadomo, jak się problem głównej bohaterki rozwiąże (jeśli zna się twórczość pani Flagg), że przemiana głównej bohaterki zachodzi nagle i trochę za sprawą deus ex-machina (a tak w ogóle to nie jest tak do końca przemianą), że feministyczne, że kolejny raz w opowieści jest postać, która swoje problemy „zajada”, że wątki rasistowskie są wprowadzone w zasadzie niepotrzebnie. I na coś tam jeszcze pewnie mógłbym narzekać. No ale wiedziałem przecież na co się piszę sięgając po książkę autorstwa pani Flagg i to właśnie dostałem: noc z miłą, cukierkową bajeczką, ale bajeczką podnoszącą jednak na duchu, więc narzekać nie będę.

***

A z takich rzeczy, przy których uśmiechnąłem się mocniej, to dowiedziałem się, że Amerykanie (a przynajmniej niektórzy) również trzymają kosz na śmieci pod zlewem. Ciekawe czy zakładają też skarpetki do sandałów?
bd1fec80-d89c-495e-9a1d-e769f62313d3

Zaloguj się aby komentować

722 + 1 = 723

Tytuł: Joseph Conrad i narodziny globalnego świata
Autor: Maya Jasanoff
Kategoria: biografia
Ocena: 6/10

#bookmeter

Nie da się znaleźć źródła rzeki, stojąc w jej środku, ale można tam określić jej prąd.

Trochę przypadkiem sięgnęło mi się po tę książkę, bo szukałem informacji na temat życia codziennego w Londynie na przełomie XIX i XX wieku albo czegoś na temat codziennego życia w brytyjskich koloniach w tymże okresie. No i tak przeglądałem sobie tytuły z tagiem „kolonializm” aż tu w oczy wpadła mi ta pozycja. Kraj się z moimi wymaganiami zgadał, okres mniej więcej też, to pomyślałem: – „A, co mi tam. Spróbuję!”. No nie tego szukałem.

To znaczy książka nie jest zła, przynajmniej jeśli wziąć pod uwagę przyjemność z jej odbioru. Mój osobisty zarzut dotyczy tego, że nie znalazłem w niej tego czego akurat szukałem. No ale to akurat wynika głównie z mojej ignorancji i choć wygodnie byłoby mi zrzucić winę za to na panią Jasanoff, to jednak tego nie zrobię. Wytknę jej za to kilka innych rzeczy.

Po pierwsze zastanawiam się do kogo ta książka była adresowana. Bo jeśli wziąć pod uwagę jej wartość merytoryczną, to nie będzie to kompletna biografia opowiadająca o pisarzu. Na to jest w niej za mało faktóe. Owszem, autorka dotarła do mnóstwa rozmaitych źródeł (książka zawiera 934 przypisy, z których większość to cytaty pochodzące z dzieł pana Conrada, z jego korespondencji czy rozmaitych dokumentów). Owszem, przedstawiła wydarzenia w porządku chronologicznym: od narodzin Józefa Teodora Konrada Korzeniowskiego w Berdyczowie na dzisiejszej Ukrainie (niech o szerokości jej researchu świadczy fakt, że przytoczyła w tekście przysłowie „pisz do mnie na Berdyczów”), przez jego kariery: żeglarską i pisarską aż do śmierci autora. Owszem, na końcu książki znajdujemy kalendarium (tak bardzo mi go brakowało w biografii profesora Bronisława Malinowskiego!). Zrobiła to jednak (moim zdaniem) trochę po łebkach.

Nie będzie to też opowieść o człowieku. Bo jako człowieka za mało pana Conrada udało mi się poznać. Owszem, jest w książce kilka fragmentów demaskujących bzdury, jakie panu Conradowi zdarzało się o sobie opowiadać i wypisywać. Zostały one skonfrontowane z relacjami świadków dotyczących tych samych zdarzeń i wychodzi na to, że autor Jądra ciemności był nie tylko powieścio- ale i bajkopisarzem. Przynajmniej jeśli chodzi o opis siebie. Z drugiej strony nie ukrywał tego, że pewne rzeczy ubarwia. Ale, tak czy tak, za mało dostałem opisów tej ludzkiej strony pana Josepha Conrada żeby uważać, że jest to coś w rodzaju fabularyzowanej biografii.

Nie będzie to też, wbrew tytułowi, opowieść o narodzinach globalnego świata. Ani globalnego świata jako takiego ani też o tych narodzinach widzianych przez pryzmat (czy oczami) pana Conrada. Bo tego „świata” zwyczajnie też w tej książce jest za mało. Owszem, jest informacja o zastępowaniu żaglowców parowcami (i o niechęci pana Conrada do tych drugich). Owszem, jest trochę o koloniach (głównie o belgijskim Kongu Leopolda II) i metodach stosowanych przez kolonizatorów (ukrywanie w dłoni baterii przy podawaniu ręki miejscowym ażeby ci, porażeni prądem, byli w stanie uwierzyć w nadnaturalne moce białych! – a to jedna z najłagodniejszych). Ale też nie tyle, żebym mógł napisać, że to książka o kolonializmie. W ogóle dziwi mnie to jak mało miejsca (w tym, ale i również w innych opowieściach o tamtym okresie rozpatrywanym jako ten, który rozpoczął globalizację) poświęca się telegrafowi. No ale to już uwaga na marginesie.

Czym zatem jest ta książka, którą przeczytałem? Ująłbym to tak: jeśli biografie rozpatrywać jako opowieści przeszłości ludzi to można by wówczas znaleźć dla nich miejsce w gatunku „historia”. Jeśli zaś historię brać jako naukę, to ja Josepha Conrada i narodziny globalnego świata nazwałbym wówczas książką popularnonaukową. Owszem, napisaną ciekawie, wciągająco. Rzucającą światło nie tylko na postać, o której autorka zdecydowała się napisać, ale też na czasy w jakich tej postaci przyszło żyć. Tylko że to światło jest dość słabe – jakby z trochę przykręconej lampy naftowej. Jeśli ktoś byłby zainteresowany głębszym poznaniem czy to pana Conrada czy przełomu XIX I XX wieku to można potraktować ją jako wstęp do tego (raczej do tego pierwszego jednak niż drugiego). A jeśli ktoś chciałby sobie po prostu o jednym bądź drugim poczytać dla czystej przyjemności, to do tego nada się zdecydowanie jeszcze lepiej.
6ba49c89-0c8a-4fa5-9ab5-19a6fc57639a
Wrzoo

@George_Stark biografia pana Conrada na tym samym poziomie, co jego twórczość?

George_Stark

@Wrzoo


Ciekawsza. I napisana ciekawiej.


No i dowiedziałem się, skąd Kongo w Jądrze ciemności!

Wrzoo

@George_Stark Skąd?

Zaloguj się aby komentować

721 + 1 = 722

Tytuł: Królestwo z tego świata
Autor: Alejo Carpentier
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
ISBN: 9788306034608
Liczba stron: 152
Ocena: 6/10

Akcja tej powieści rozgrywa się na Haiti w drugiej połowie XVIII w. oraz na początku XIX w. Oczami niewolnika Ti Noela śledzimy przełomowe dla wyspy wydarzenia – bunt czarnoskórych pod wodzą Mackandala, wojnę z Francuzami, wyzwolenie się kolonii, zakończone tragedią panowanie Henriego Christophe’a i początki republiki.

Mocno specyficzna książka, która pomimo niewielkiej objętości może okazać się dość nieprzystępna w odbiorze. Powód? Fragmentaryczna fabuła opisująca wydarzenia historyczne i postacie w sposób bardzo, bardzo pobieżny. Przed lekturą polecam przeczytać na Wikipedii o początkach Haiti, bo inaczej trochę ciężko się połapać w wydarzeniach.

Pobieżność fabuły rekompensują opisy, czuć klimat Karaibów. Mamy też tu sporą dawkę karaibskiego folkloru, co będzie gratką dla fanów wątków dotyczących wierzeń ludowych.

A, i uprzedzając – niestety nie ma wzmianki o polskich legionistach.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
6a9598f4-2d13-455c-b864-34501a36e289

Zaloguj się aby komentować

720 + 1 = 721

Tytuł: Dym i Lustra
Autor: Neil Gaiman
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Wydawnictwo MAG
ISBN: 978-83-7480-896-5
Ocena: 4/10

Prywatny licznik: 39/52 (30 książek / 9 komiksów)

W czytaniu zbioru opowiadań najlepsze jest to, że przypomina ono wyciąganie czekoladek z nieznanej nam bombonierki. Nigdy nie wiadomo na co natrafimy i czy się nam spodoba. Czytając „Dym i Lustra” od Gaimana miałem jednak wrażenie, że zamiast odkrywać nowe czekoladki, to bardziej byłem świnią ryjącą w gnoju w poszukiwaniu trufli. I choć kilka smakołyków znalazłem (Rycerskość; Trollowy Most; Mikołaj był…; Szkło, śnieg i jabłka), to samo rycie nie było tego warte.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytamponocach
35a4f1ec-e891-4e98-af7c-07667b48232e
eksplozymeter

Jestem na tak. Gainman może wybitnym pisarzem nie jest, ale zrób lepiej jak umiesz. mocna 7

Zaloguj się aby komentować

719 + 1 = 720

Tytuł: Batman: Year One
Autor: Frank Miller, David Mazzucchelli
Kategoria: komiks
Wydawnictwo: DC Comics
ISBN: 978-1-4012-0752-6
Ocena: 7/10

Prywatny licznik: 38/52 (29 książek / 9 komiksów)

Bardzo ciekawe podejście do początków historii Batmana. Bardzo mi się podobał, jednak zakończenie troszeczkę przekombinowane. Spadające jednoroczne dziecko z mostu trochę mi nie pasowało. Za to podobał mi się Bruce i to jak uczył się być Batmanem. Dobrze też była ukazana korupcja w Gotham i sam Gordon.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytamponocach #batman
001819aa-9490-4af7-b16f-a2d76a290b74
eksplozymeter

a dobra Batmanowi dałeś siedem, zkim ja tu mieszkam. niech te wakacje sie skończą... ja pierdole

Zaloguj się aby komentować

718 + 1 = 719

Tytuł: Chcę twojego życia
Autor: Amber Garza
Tłumaczka: Kaja Gucio
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Marginesy
ISBN: 9788367022576
Liczba stron: 328
Ocena: 5/10

Niezbyt często czytam tego typu literaturę, ale za namową, oraz po przeczytaniu opisu, postanowiłem dać szansę tej książce. Po ukończeniu mam do niej ambiwalentny stosunek. 

Ostrzegam, że w niniejszej opinii zdradzam niektóre bardzo ważne informacje dla fabuły.

Zacznijmy od tego, co mi się spodobało, czyli historii. Osamotniona Kelly (mąż przyjeżdża jedynie na weekendy, syn wyjechał na studia) zupełnym przypadkiem dowiaduje się, że w jej mieście mieszka kobieta o identycznym imieniu i nazwisku. Dodatkowo druga Kelly umówiła syna do tego samego pediatry, do którego kiedyś „oryginalna” chodziła z swoim. 

Uruchamia to w głównej bohaterce niezdrową ciekawość odnośnie tego, kim jest jej młodsza imienniczka i czy na pewno jest dobrą matką, co prowadzi do coraz to śmielszych prób wejścia w jej życie: zakolegowania się, kupowania jej ubranek i rzeczy dla dziecka et cetera. 

Autorka mocno igra z czytelnikami, wykorzystując do tego narrację pierwszoosobową. Wiele ważnych dla historii szczegółów wychodzi dopiero z czasem, zresztą całkiem naturalnie, czym pani Amber miesza. Przykładowo: Kelly opowiada swojej przyjaciółce o nowej koleżance, jednakże ta pamięta, że Kelly w dzieciństwie miała epizod, podczas którego wymyśliła sobie towarzyszkę zabaw, którą, jak można się domyślić, widziała tylko ona. 

Siedzenie w głowie postaci, która może mieć nawrót choroby psychicznej, która może udawać, że coś istnieje, gdy w rzeczywistości już dawno tego nie ma, której myślom nie do końca można wierzyć, a w kontrze do jej słów/przemyśleń stoją jej przyjaciółka, mąż czy nawet terapeuta, to bardzo ciekawy koncept. Wprowadzający zamęt, ale zdecydowanie o to chodziło pani Amber. 

Jednakże uważam, że powieść została napisana co najwyżej przeciętnie. Nie jestem w stanie jednoznacznie wskazać, co przeszkadzało mi w stylu autorki. Niby poprawnie, ale jednak nie do końca i to coś nieustannie mi wadziło. 

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #hejtoczyta
baa4ac46-c377-4769-a5c2-46820d90d21a

Zaloguj się aby komentować

717 + 1 = 718

Tytuł: Śmierć nadejdzie w urodziny
Autor: Jacek Getner
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Lira
ISBN: 9788367084772
Liczba stron: 320
Ocena: 6/10

Prywatny licznik 36/48

Przypadki chodzą tym razem po kobietach. I gejach. I zahaczają o transa... W dodatku Klempuch, zgodnie z ogólnie przyjętymi dobrymi praktykami, zwiał za granicę, a Agnieszka odeszła z policji, za to wrócił duet Łoś-Smańka, za którym trochę się stęskniłam.

Chociaż nie tak dobre, jak poprzedni tom, nadal trzyma poziom.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazki #dwanascieksiazek #czytajzhejto
moll

@SuperSzturmowiec czyli luz

SuperSzturmowiec

@moll kurde jeszcze tyle czasu trzeba żyć. mehhh

l__p

@moll i pyk! Cel na ten rok się zwiększa! Gratki, bo pierwotnie było chyba 12 książek z tego co pamiętam. 😁

moll

@l__p dziękuję tak, pierwotnie było 12, więc zwiększam o krotność

Mr.Mars

@moll Zainteresowałaś mnie przypadkami Jacka Przypadka.


Tom pierwszy namierzony.

moll

@Mr.Mars cóż za przypadek!

Zaloguj się aby komentować

716 + 1 = 717

Tytuł: Biały snajper: Simo Häyhä
Autor: Tapio A. M. Saarelainen
Kategoria: biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo: Vesper
ISBN: 9788377312971
Liczba stron: 240
Ocena: 5/10

"Niniejsza książka poświęcona jest jednemu z takich snajperów, legendarnemu fińskiemu bohaterowi wojennemu – Simo Häyhä, który doskonale zasłużył się krajowi podczas wojny zimowej, toczonej na przełomie 1939 i 1940 roku z byłym Związkiem Sowieckim. Cel tej pracy jest dwojaki – po pierwsze, ma przedstawić niezwykłą historię żyjącego niemal sto lat człowieka, a po drugie, złożyć hołd skromnemu wojownikowi uosabiającemu najważniejsze cechy zawodowego żołnierza, bez zastrzeżeń służącego rodzinnemu krajowi – spełniając swój obowiązek wobec ojczyzny i robiąc to najlepiej jak można."

Liczyłem na jakieś opisy tego co się działo jak był na froncie. Niestety tylo kilka linijek dotyczyło informacji z pola walki.
Sam Simo nie był chętny do opowiedzenia tego co działo się podczas wojny.
Także w książce zawarto to co robił przed i po wojnie, opis karabinu Mosin M28 i jego wcześniejszych wersji, ogólną tematyka działań snajperów.

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter
#czytajzhejto
7c363e6e-a683-46e5-be56-52c471a31643

Zaloguj się aby komentować