Zdjęcie w tle
Kawiarnia "Za Firewallem"

Społeczność

Kawiarnia "Za Firewallem"

56

"Mnie to się marzy, żeby ona była miejscem wszelkich swawoli słownych" @George_Stark #naczteryrymy #nasonety #naopowiesci #klubczytelniczy

Wytwór #diriposta w #nasonety na jakże wdzięczny temat absurdudududu

Leje wielbłąd wodę, powodując dymy
Rekin buławą bije meduzę po głowie
Na jej tylenj twarzy pojawia się grymas
Czy ją nogi bolą, dziś może się dowiem!

Ogarnia mnie szczęście, ekstaza i żałość
Gdy słucham tak głośnych, tych, medytujących
Mnichów! Kiedy widzę, jaki wiarą mały
Probosz jest mój, myślę, że go z grzędy strącę

Próbuję swój rower odpalić na pycha
Lecz do tego potrzeba dwóch dzieci morowych
A teraz lepiej cicho, bo zaraz przyjdzie licho

Myślę, że gdy Adolf zacznie przewracać się w grobie
Afrykę to zasili całą poza Zambią
Bo zacznie wirować wiatrak za tą piękną panią.

#zafirewallem #tworczoscwlasna

Zaloguj się aby komentować

#nasonety #diriposta

"Hlejto"

Co my na tym hejto dzisiaj obejrzymy?
Martwy papież w mikolaja czapce na głowie,
Sowa z fryzurą średniowiecznego pielgrzyma,
Wierszoklety walczace kto lepszy w słowie,

Pod innym postem bierze mnie bladość,
Panów tam widze o włosach opowiadajacych,
Ale nie tych na glowie - te powypadały,
I ich czaszki pięknie odbijają słońce,

U sowy absurdy - komiksy w ktorych ktoś zdycha,
Stoik codziennie dostarcza cytatów zaś nowych,
Wieczorem wszyscy w ubocie siedza cicho,
Enigmę nazistom kraść - popłyneli sobie,

To nie sny, to hejto, tak tutaj sie bawią,
Tu czapki na łeb za darmo ci dają!

#kawiarenka
Cybulion userbar

Zaloguj się aby komentować

Poprzednią edycję #nasonety moja #diriposta zamykała, więc dla równowagi - tym razem pierwsza!

Cisza

Zapada noc, a my - milczymy,
Choć wiele nam chodzi po głowie.
Coś wisi w powietrzu i się nadyma,
Ty mnie, czy ja tobie opowiem?

Żadna w tym wszystkim jest opieszałość…
Być może tych kilka słów blednących.
Niewypowiedziane, już wywietrzały,
Nie były wieści heroldem, ni gońcem.

Czas odmierzamy w naszych oddechach,
Byt nasz stał się pozaczasowy,
Zamknięci jesteśmy w chwili na głucho.

Co nam teraz właśnie po słowie?
Słowa wymowę milczenia splamią,
Ciszę, kojącą bezmową, nam nikczemnie złamią.

#zafirewallem
CzosnkowySmok

@moll

To jest wspaniałe pomilczeć w dobrym towarzystwie

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Jadymy durś
Sytuacja/peregrynacja/biodegradacja/koagulacja
Temat: Jestę inteligętę
#zafirewallem #naczteryrymy #poezja #tworczoscwlasna
MrGerwant

Jaki jest cel życia? Jaki sens istnienia?

Odpowiedź od dawien na to zapytanie

wymyka się z chwytu człeka zrozumienia

zaprząta głowy wszystkim po dziejów zaranie

spierali już się o to na Agorze sofiści

wieki później mędrcy co od owych czerpali

spisywali w księgi na ten temat myśli

Lecz się ni trochę lepiej na sprawie poznali

Inni w poszukiwaniu hen w dalekie strony

Wyprawiali się w peregrynacje

By instrument poznawczy poznał inne tony

Lecz nawet doświadczywszy różne sytuacje

Jednej, słusznej prawdy się nie doszukali

I ty, czytelniku, w swej własnej mądrości

Nie uznaj, że jedna odpowiedź na wszystko

Odnośnie egzystencji, człowieka bytności

I doceniaj głównie co przy sercu, blisko

Żyj by ni sobie ni innym afrontu nie czynić

I czyste w zmierzchu życia mieć sumienie

A jeśli się zdarzy komu Ci zawinić

Postaraj się o zadośćuczynienie

Nie ma więc się co mądrzyć

Każdego wszak spotka biodegradacja

Żyć więc, żyć, nam trzeba zdążyć

Nim ciała z gruntem nastąpi koagulacja

PaczamTylko

Ostatni termin poprawkowy


Komisjo droga, najmilsza, taka sytuacja

długa była przed jej oblicze peregrynacja

i teraz, gdy indeksowi grozi biodegradacja

błagam niech z dwójek w trójki nastąpi koagulacja

Zaloguj się aby komentować

Dzieńdobrywieczór się z Państwem,
Jest mi niezmiernie przykro otworzyć kolejną LIV (słownie: 54) edycję konkursu #nasonety , zwłaszcza że finał jej przypada w piątek 13.

Jakby mi ktoś na początku zabawy powiedział, że aby wygrać, wystarczy zarzucić Kawiarnię wystarczającą liczbą grafomańskich wypocin, to pewnie bym tego nie zrobił. Chociaż chyba jednak bym zrobił - kogo ja próbuję oszukać...

Tematem niniejszej edycji, która będzie nam dzielnie trwać aż do przyszłego piątku, tj. 13 grudnia roku pańskiego 2024 jest hasło: W oparach absurdu - czyli brednie i nonsensy (#pdk)

Tym razem męczyć się będziemy z rymami sonetu #diproposta autorstwa "królowej sonetu" - pani Krystyny Koneckiej:

Dlaczego sonet

Pytasz, dlaczego sonet. Rytm. Średniówki. Rymy.
Sonetti a corona… Po co szukam w słowie
muzycznej analogii dźwięków. Co mnie trzyma
przy tych czternastu wersach do znudzenia? Powiem.

Zbieram sto osiemdziesiąt dwie sylaby w całość
w rymach naprzemianległych i okalających.
Potykam się o sensy. Żeby powiązały
niezdyscyplinowanych wersów koniec z końcem.

Nie ogarnę ogromu świata w tetrastychach
i nie poddam refleksji w tercynach chwilowych
czy w dystychu. Potrafię hibernować cicho

jak mysz pod miotłą. Jednak gdy eksplozja w głowie,
gdy w fazie weny frazy bezrymowe mamią,
sama świadomość formy wystarcza. Że mam ją.

Zasady oceniania wybierzemy w drodze losowania w ciągu tygodnia jak już przygotuję godne propozycje.

Zasady - jak zawsze: układamy sonet, w którym rymy w poszczególnych wersach zgadzają się z rymami w tych samych wersach w powyższym sonecie "dawcy".

#nasonety #zafirewallem #diproposta
splash545

A sonecik fajny, taki trochę jakby go @Piechur napisał.

Zaloguj się aby komentować

A więc stało się, niniejszym Zamykam LIII Edycję konkursu poetyckiego #nasonety

na początek mały wykres:

@splash545 - Lukrowany Owca
 (24)

@Cybulion - Pieczeń Świąteczna
 (20)

@Dziwen - KLĄTWA i ZBOCZENIE
 (18)

@George_Stark - Sielanka czereśniowa
 (15)

@George_Stark - Pisze się dobrze tylko sercem
 (15)

@fonfi - Rymy z pasją
 (13)

@fonfi - Poem about Lice
 (13)

@fonfi i - Wcielona cnota oszczerstwa nie ujdzie
 (11)

@fonfi - O owcowaniu słów kilka
 (11)

@fonfi - Mrożone świąt wspomnienia…
 (12)
@moll - Przed Świętami
 (6)

Jak Widzimy na załączonym Obrazie - zwycięstwo przypadło dwóm osobom - @splash545 jako najlepiej oceniony sonet oraz @fonfi za największą ilość sonetów w edycji. Tak więc moją osobistą decyzją jako zwycięzce i skazanego na organizację kolejnej edycji namaszczam...

---WERBLE---

PAN @fonfi !!!!

Gratulujemy!

Ale żeby nie było tak łatwo TUTAJspecjalna nagroda dla @splash545 - na pamiątke wierszokleto - polecam sobie ściągnąć bo jutro to wrzucam na prywatne hiehiehie.
#zafirewallem #nasonety

chciałbym podziękować @entropy_ za ogromną pomoc przy pisaniu tego podsumowania.

z Farszem!

Kucze linkuje wszystkie i nie idzie polinkowac znikaja no ;/
Cybulion userbar
Cybulion

@Heheszki i dla Ciebie tez ukłony bo lektora oplacilem z twoich datkow na suppi. Gdyby nie ty te dzielo nie zostalo by tak profesjonalnie nagrane xd

pingWIN

@Cybulion Aż mi się przypomniał czytający @DiscoKhan ripostę paszki na mnie 3 miesiące temu xDDD

UmytaPacha

@Cybulion panie cebul proszę usunąć #naczteryrymy bo to nie som naczteryrymy xd

i nie używamy #kawiarenka tylko #zafirewallem

i za #podsumowanienasonety byłabym wdzięczna bo łatwo się wtedy sprawdza

Zaloguj się aby komentować

@Cybulion moja #diriposta pisana na ostatnią chwilę xD

Przed Świętami

Czas mi się dłuży z grudniem nieznośnie,
Choć dawno minęły czasy mej dziecięcości,
Magia Świąt z wieku mnie obtrząśnie,
Do pierwszej gwiazdki znów odnajdę morza radości.

Zachwycę się lampek na choince mgnieniem,
I poblaskiem, co po bombce schodzi bokiem,
I światła po łańcuchu błądzeniem,
Zachwycę się miękkim w pokoju półmrokiem.

Cieszą mnie durnostrojek banały,
Dodają do nastroju szczyptę czaru swego,
Więc po domu się porozbiegały
Po trochu, dodając uroku świątecznego.

Więc może do mnie się przysiądziesz,
Gdzieś pod choinką, z herbatką się rozsiądziesz.

#nasonety #zafirewallem
splash545

@moll nie zawołało (╯ ͠° ͟ʖ ͡°)╯┻━┻ a fajny, w szczególności te durnostrojki xd

Zaloguj się aby komentować

O zwierzaczkach (Kotkach, Owcach, Sowach i Smokach) było już wcześniej, to jeszcze do kompletu sonet stricte o jedzeniu, gotowaniu i świątecznych przygotowaniach. Bez podtekstów...

Mrożone świąt wspomnienia…

Nim będzie Gwiazdka - ot, chwilę wcześniej,
jak tylko grudzień się już rozgości,
co rok się uwieść daję bezkresnej
świąt aromatów rozmaitości.

Grzybami pachnie do uszek nadzienie,
kompotu z suszu woń chwytam ukradkiem,
a ciasto drożdżowe niech powonienie
rozpieszcza czule na schodowej klatce.

Piętrzą się wszędzie świąteczne specjały
-pokłosie szaleństwa kulinarnego-
aż zamrażalnik w szwach pęka cały...

A kiedy w styczniu jedzenia świeżego
zapragniesz, po tym świątecznym obłędzie,
No cóż - jeno bigos mrożony będzie...

#diriposta #nasonety #zafirewallem
splash545

Ale bigos mrozić? Do słojów na ciepło i trochę postoi

Zaloguj się aby komentować

Do 16 skleje podsumowanie. Jak ktos jeszcze chce dorzucić #diriposta to zapraszam #nasonety #zafirewallem
Cybulion userbar
bojowonastawionaowca

@Cybulion spodziewałem się większego ciemiężenia

moll

@Cybulion czyli możliwe że się wyrobię, albo i nie xD

CzosnkowySmok

@Cybulion jakoś brak weny...

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Propozycja na dziś:

Rymy: krowa - nowa - buty - druty
Temat: science-fiction

#naczteryrymy , czyli #poezja i #tworczoscwlasna w kawiarence #zafirewallem
fonfi

Cyfrowe pokolenie


Pokazywał dziadek jak wygląda krowa

wnuczkowi, którego technologia nowa

zniewoliła tak - że nawet jego buty

nie mają sznurówek lecz zatrzask na druty!

pingWIN

Wydojona cyberkrowa

Podładować i jak nowa

Ciężko z niej zrobić buty

Ale chociaż zostaną druty

PaczamTylko

Cyberzabójca - model 3000 K.R.O.W.A

w jego sofcie wartość "Litość" to rzecz nowa

kolekcjonuje trofea po swych ofiarach - buty

za to ich wnętrzności nawleka na druty

Zaloguj się aby komentować

No dobrze, chyba ostatni mój wytwór #diriposta w tej edycji:

***

Sielanka czereśniowa

…a latem to zrywaliśmy w tym sadzie czereśnie
(choć sad był sąsiada, przyznam z uczciwości),
a który biegł wolniej, no to miał nieszczęście,
bo sąsiad ojcowskie prawa sobie rościł.

Jak któregoś dorwał za to przewinienie,
na ławkę prowadził (stała podle okien)
i karę wymierzał, jak gdyby sumienie
gdzie się kończą plecy miał złapany chłopiec.

Później się na pośladkach pręgi odznaczały
od sąsiadowego kijka brzozowego.
I piekły nas te pręgi! Jak one szczypały!

Ale nie dał rady oduczyć nas tego,
no bo te czereśnie! Istne niebo w gębie!
Szliśmy całą zgrają. Jak dziki w żołędzie.

***

#nasonety
#zafirewallem
splash545

Jak się u Was nazywał taki proceder? U mnie chodziło się na złodziejkę.

George_Stark

@splash545 @Wrzoo @moll


Koniec dyskusji!


I robią mi nagle halo tu wielkie!

A toć to wiadomo, że na złodziejkę

chodziło się, jak Pan Bóg przykazał.


Nie będzie mi jedna z drugą tu wmawiać

z tym swoim, nazwijmy to może: „znawstwem”,

że do sąsiada się chodzi na pachtę!


Wszak to wiadomo, lecz rzucę faktem:

że kiedy coś bierzesz, co twoje nie jest,

to jesteś złodziejką! (Tudzież: złodziejem)


No chyba że w Gdańsku. Tam jakiś diabeł

ich mógł podkusić. I poszli na szaber.

fonfi

@George_Stark "sonety czwartkowe"...

Zaloguj się aby komentować

Baśń osobista

Papierowi ludzie w papierowym mieście
pełni rozmaitych z papieru emocji:
papierowy smutek, papierowe szczęście.
A ty, z krwi i z kości, czasem im zazdrościsz

gdy śledzisz ich losy, być może z wzruszeniem,
być może z radością, albo z łzą pod okiem?
I, być może, popadasz nad swoim istnieniem
w zadumę. I wypływasz myślą na wody szerokie:

i marzysz by ci się w życiu sceny układały
tak jak u Perraulta czy u Basilego,
żeby się zdarzenia ze sobą splatały
i do końca zmierzały. Raczej szczęśliwego.

I tych marzeń się, niestety, nigdy nie pozbędziesz:
Wróżko! Matko Chrzestna! Do mnie też przybędziesz?

#nasonety
#zafirewallem

Zaloguj się aby komentować

pingWIN

@entropy_ 19:36, bo +01:00 to strefa UTC +1, czyli ta nasza, nic nie trzeba dodawać


Kurczę, też myślałem, że starsza jest ta zabawa. To ona zaczęła kawiarenkę czy jednak sonety były pierwsze? A jeśli sonety, to kiedy to miało miejsce?

splash545

A człowiek ma wrażenie jakby to trwało zdecydowanie dłużej

Dziwen

@entropy_ kurde, myślałem że to dłużej istnieje. XD

Zaloguj się aby komentować

#zafirewallem #naczteryrymy

Uwaga, podaję rymy i to drugie!

rymy: czarny/paczką/ofiarny/sraczką

to drugie: pies mnie pogryzł pod paczkomatem

Ctrl+V

Zasady: rymujemy używając powyższych słów i chociaż w miarę na zadany temat.
Wygrywa osoba, która będzie miała najwięcej piorunów do jutra do 20 i to ona będzie miała za zadanie wymyślić rymy na jutro.
splash545

Paczkomaty grabił czarny

Psy go gryzły sforą, paczką

Robiąc wtedy gest ofiarny

Je obrzucił kupą, sraczką

PaczamTylko

Psów tam nie było


Paczkomat rozpruty, winny czarny

co teraz będzie ze świąteczną paczką

potrzebny na szybko kozioł ofiarny

to sataniści, ktoś namazał 666 sraczką!

Zaloguj się aby komentować

dobra, bez zbędnych ceregieli;
bezgranicznie/istocie/psychosomatycznie/podmiocie
temat: se wymyślcie, nie jestem waszą panią od polskiego
#naczteryrymy #zafirewallem #poezja #tworczoscwlasna
Statyczny_Stefek

@MrGerwant jest to bezgranicznie

Leniwa pała, w całej istocie:

Zna trudne "psychosomatycznie"

Lacz olał opowieść o rymów podmiocie


Wstyd, tak bez tematu!

PaczamTylko

Ona rozkłada nogi, a ja ręce


Dam upust pożądania bezgranicznie!

lecz stres nie pozwala skupić się na istocie

mówię że niedowład działa psychosomatycznie

nie mogę skupić się na chuci mej podmiocie

patryk-pis

@MrGerwant

Myślę o kocim duchu bezgranicznie

bezdusznej wiecznie głodnej istocie

Która wypływa z głowy na ciało psychosomatycznie

W całym tym cholernym podmiocie

Zaloguj się aby komentować

Zanim wytwór, to chciałem tylko podziękować koledze @splash545 za inspirację .

***

Ballada o Grudziądzu

To będzie opowieść o pewnym mieście
co, wbrew logice, nad Wisłą się mości;
a niesamowite trzeba mieć szczęście
ażeby w nim dożyć choć wczesnej starości.

Tam pasją mieszkańców jest bowiem topienie;
do wody wrzucają i żywych, i zwłoki.
Jeziora, rzeki, kałuże, strumienie –
dnia nie ma takiego, by ktoś się nie topił!

Tam wszystkie bodaj mielizny i skały
upstrzone ciałami koloru sinego;
tam jakieś piranie by im się przydały,
no ale nie mają klimatu do tego.

Więc jeśli, mój drogi, przez Grudziądz się przejdziesz,
napotkasz zwłoki. Bo one są wszędzie!

***

#nasonety
#zafirewallem
Patkapsychopatka

@George_Stark ale się uczepiłeś tego Grudziadza

Zaloguj się aby komentować

Na wyraźną prośbę @patryk-pis zamieszczam dzisiejsze rymy:

Rymy: samogon-ogon-ludzi-budzi
Temat: miasto

Zasady: rymujemy używając powyższych słów i chociaż w miarę na zadany temat.
Wygrywa osoba, która będzie miała najwięcej piorunów do jutra do 20 i to ona będzie miała za zadanie wymyślić rymy na jutro.
Bawimy się dobrze i pamiętamy o społeczności!

#zafirewallem  #naczteryrymy
fonfi

Komentarz usunięty

fonfi

Domowe specjały


Nic tak nie trzepie jak teścia samogon,

Choć capi niczym mokrego psa ogon,

A po spożyciu strach wyjść jest do ludzi,

Jak się odbije - nawet trupa zbudzi…

splash545

Kompot sprzedawał, no i samogon

Potem milicji gubił on ogon

Dzisiaj już przecież nie truje tym ludzi

Lecz mefedronem z rana ich budzi

Zaloguj się aby komentować

To tak w temacie jeżdżenia rowerem (do pracy) w okolicznościach przyrody dla koneserów - tak jak dzisiaj, na ten przykład...

Gender

Dziś panów na rowerze mizerne cienie,
Lecz pań dla odmiany - jest zatrzęsienie,
I mam obawy, że gender to nie baja,
Jak słota za oknem, to baby mają jaja.

#zafirewallem #tworczoscwlasna #endorfiki no i trochę chyba #rower ?
jakibytulogin

dziś nie widziałem żadnej babeczki na rowerze, w sumie faceta też nie. W tej mgle nic nie widziałem

Zaloguj się aby komentować

1040 + 1 = 1041

Tytuł: Rozdroże kruków
Autor: Andrzej Sapkowski
Kategoria: fantasy, science fiction
Ocena: 6/10

#bookmeter

– Klątwę – perorował jeden z mieszczan, ten, który trzymał dziewkę na sznurze – wiadomo, niweczy jedynie śmierć tego, kto klątwę rzucił. Z tamtą dziewką, cośmy ją obwiesili, pomyłka wyszła, bo ona wisi, a klątwa cięgiem działa.

Nie ma Jaskra!

I, choć nie powinno to dziwić, bo przecież ta opowieść dotyczy młodości Geralta, a ten poznaje Jaska dużo później, to i tak pytam: jaki jest sens pisać cokolwiek w świecie wiedźmina bez Jaskra?!

***

A tak poważnie (choć poważnie tego Jaskra tam nie ma, tak jak nie ma ani Yennefer, ani Triss, ani Zoltana, ani Yarpena, ani Ciri – to akurat na szczęście! – a Vesemir i Eskel są tylko wspomnieni) to wyszło całkiem nieźle. Szczególnie zważywszy to, że powieść pisze się chyba inaczej niż rozplanowaną na kilka tomów sagę czy opowiadania.

Bo, w istocie, jest nieźle, ale jest inaczej. Jeśli miałbym porównywać to do wcześniejszych (wydawniczo) tomów ze świata wiedźmina, to z Rozdroża kruków bliżej jest do opowiadań niż do sagi. I nawet nie chodzi o chronologię wydarzeń (opowiadania dzieją się przecież przed sagą), ale o samo to jak ta książka jest napisana. Bo ta powieść jest to kilka oddzielnych wydarzeń (opowiadań?) spiętych jednym wątkiem fabularnym, który gdzieś się tam między nimi pojawia.

Lektura sprawiła mi sporo przyjemności, ale już nie porwała tak jak kiedyś – tutaj w dalszym ciągu odnoszę się do swoich wspomnień związanych z opowiadaniami. Niby jest w tym Rozdrożu kruków wiele z tego co w innych tekstach ze tego świata: są dość wyraźne postaci (co ciekawe, raczej te poboczne; i chyba mniej wyraźne niż gdzie indziej, nie tylko w sadze, ale i w opowiadaniach; ten Preston Holt, mimo dość dramatycznej historii, był dla mnie jednak bardzo nijaki), niby są świetnie wkomponowane obserwacje na temat ludzkiej natury (jak choćby ten cytat otwierający wpis), ale czegoś mi brakowało. I tak zastanawiając się czym mogło być to, czego mi brakowało dochodzę do wniosku, że może brakowało mi humoru? Bo nie znalazłem go wiele, a przecież wcześniej te historie były nim tak wspaniale okraszone (żeby wspomnieć choćby napis wyryty na świętym dębie Bleobherisie). Albo brakowało mi głębi świata? Bo, z tego co pamiętam, nawet w opowiadaniach czuło się (i robiło to ogromne wrażenie) te zależności i napięcia w skomplikowanym świecie skonfliktowanych jednak królestw. Tutaj, takie miałem wrażenie, plan został strasznie zawężony do miejsca akcji i spraw, które tej akcji bezpośrednio tylko dotyczą. Jakby poza tym nic więcej nie istniało.

I tak mogę sobie narzekać „że kiedyś to było”, zastanawiając się jednak, czy to może Geralt jest za młody, czy to pan Sapkowski jednak wyczerpał ten świat, jak sam zresztą kiedyś podobno twierdził, czy to może ja jestem już na to wszystko za stary?

Wydaje mi się, że ta książka to próba (w mojej ocenie dość udana) opowiedzenia o tym dlaczego Geralt był taki, jaki był. Jeśli rzeczywiście miała to być opowieść skupiona wyłącznie na Geralcie, to tak, uważam, że to wyszło. W takim świetle wspaniale wybrzmiewa szczególnie ostatnia scena Rozdroża kruków pięknie spinając nie tę opowieść, ale jej bohatera.

Tylko tego całego świata jakoś trochę żal.
5ecb04e3-8d90-42b4-a28d-ece143145fe8
SirkkaAurinko

I bardzo dobrze, że są nowe twarze w świecie Wiedźmina, i tylko trochę o Nenneke. Rzeczywiście brakuje więcej humoru. Ale jak już pisałem ogólnie bardzo dobre przygody młodego Geralta :)

Zaloguj się aby komentować

1038 + 1 = 1039

Tytuł: Chołod
Autor: Szczepan Twardoch
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 6/10

#bookmeter

Ja sam innostraniec, wszędzie, całe życie.

Dokładnie pamiętam moje wrażenia sprzed kilku lat, kiedy to zaczynałem swoją przygodę z twórczością pana Szczepana Twardocha. Kiedy moja fascynacja tym, jak ten autor potrafi pisać, rozkwitała. Stąd pamiętam, i udało mi się odnaleźć, myśl, która przyszła mi do głowy przy okazji wpisu na temat jednej z książek tego autora, Morfiny konkretnie. Uważam że Twardocha to mógłbym czytać nawet gdyby opowiadał mi o odśnieżaniu dachów – napisałem wtedy. I chyba się nieco jednak pomyliłem.

Trochę na ironię (albo na zabawny zbieg okoliczności?) zakrawa fakt, że napisałem wtedy o śniegu, bo z czym jak z czym, ale akurat ze śniegiem to Chołod ma ogromnie wiele wspólnego. Rzecz się dzieje bowiem na dalekiej północy.

Na tę daleką północ wybiera się jeden z bohaterów powieści, bohater nazwiskiem Szczepan Twardoch. Tam, na tej dalekiej północy, na Spitzbergenie, kiedy Szczepan Twardoch ma już wracać do domu, do swoich Pilchowic, spotyka wiekową już Norweżkę nazwiskiem Borghild Moen. Ta wiekowa Norweżka, która twierdzi, że ocean jest jej jedyną ojczyzną składa Szczepanowi Twardochowi propozycję, którą Szczepan Twardoch przyjmuje i w wyniku przyjęcia tej propozycji Szczepan Twardoch odkłada swój powrót do domu i okrętuje się na Isbjørn, gdzie zostaje członkiem dwuosobowej załogi. Na pokładzie Isbjørn, gdzie nie za bardzo jest co robić, bo łódź to nowoczesna i doskonale wyposażona, jaj oprzyrządowanie pokładowe przejmuje większość zadań załogantów, Szczepan Twardoch dostaje do przeczytania od drugiego członka tej dwuosobowej załogi, od Borghild Moen, notes Konrada Widucha. I to właśnie jest (przynajmniej dla mnie) właściwa część tej opowieści. Bo Chołod to opowieść w opowieści. Jest napisany w tej formie, którą całkiem lubię, a którą uważałem za zanikającą (choć nie zanikłą, więc nie do końca się myliłem).

To właśnie Konrad Widuch jest drugim (chronologicznie) głównym bohaterem tej powieści. I, jak to pan Twardocha, zgodnie z jego (chyba) idée fixe, Konrad Widuch nie bardzo wie kim jest. Konrad Widuch ma kłopoty z tożsamością narodową. Bo Konrad Widuch urodzony był na Śląsku, bo Konrad Widuch służył w niemieckiej marynarce, bo Konrad Widuch trafił wreszcie do Ojczyzny Światowego Proletariatu, której służył wiernie aż do momentu, kiedy to nie został uznany za tej Ojczyzny wroga na podstawie paragrafu 58 i zesłany do miejsca, którego nazwy nie chce wymieniać. (Swoją drogą, ciekawie ukazane są rozważania Konrada Widucha o własnym skazaniu, kiedy to rozważa, czy partia nie miała racji skazując go, ponieważ partia przecież zawsze ma rację – to jedna z dygresyjnych części książki, których jest w niej mnóstwo. I dobrze!)

Konrad Widuch, stary bolszewik, wbrew woli partii ucieka jednak z miejsca, którego nazwy nie chce wymieniać (choć co najmniej raz ją wymienia, ale o tym później) i przedziera się przez syberyjską senduchę aż trafia w końcu do Chołodu. No i o tym jest ta książka, tutaj nie ma co dalej wchodzić w szczegóły, bo lepiej niż pan Twardoch i tak tego wszystkiego nie uda mi się opisać, zresztą nie ma na to tutaj miejsca.

***

Całkiem niedawno na kieleckim dworcu autobusowym miało miejsce spotkanie z panem Twardochem. Zapis tego spotkania można obejrzeć tutaj, jeśli kogoś interesuje (jeśli nie interesuje, to też można; ale nie trzeba). W czasie tej rozmowy autor zdradził co nieco ze swojego warsztatu. Powiedział mianowicie, że, w jego pojmowaniu, każda powieść powinna mieć swoją dominantę. Tą dominantą może być cokolwiek: bohater, scena, świat przedstawiony, język. Po wysłuchaniu tej rozmowy mam wrażenie, że dominantą Chołoda był właśnie język. Nie wiem, co prawda, jaki był zamiar autora, ale w moim odbiorze tak właśnie było. Bo ten język użyty w tej powieści w moim odbiorze był ponad wszystkim. Była to jakaś dziwna mieszanina polskiego opartego na rosyjskiej gramatyce (w założeniu miało to chyba być odwzorowanie języka chołodzkiego – taka kraina poza powieścią nie istnieje – co można wnioskować z jedynego przypisu w tej książce, który zresztą dotyczy li tylko wymowy samogłosek) i z rosyjskimi wstrętami. Czytało mi się to wszystko dość trudno, całkiem nieprzyjemnie, a i tak jestem pod wrażeniem tego, co autor z językiem w Chołodzie zrobił.

Jeszcze większe wrażenie zrobiło na mnie to, w jaki sposób za pomocą języka (na podstawie zbudowanej wcześniej historii Konrada Widucha) pan Twardoch potrafił przekazać emocje. Bo są w tej książce momenty, kiedy Konrad Widuch zaczyna pisać po śląsku. I ta, nagła i chwilowa, zmiana języka pozwala przekazać to jak Konrad Widuch się czuje opisując to, co właśnie w tym momencie opisuje.

W ogóle przekazanie nastroju i emocji wyszło autorowi w tej książce świetnie. Bo Konrad Widuch targany jest emocjami i wątpliwościami i bywa w związku z tym w tej swojej opowieści niekonsekwentny (to niekonsekwencja postaci, nie autora!). Tak jak w kilku momentach kiedy wymienia jednak nazwę miejsca, którego nazwy nie chciałby wymieniać, tak jak popadając w liczne dygresje chwilę po tym, kiedy sam dyscyplinuje się żeby jednak trzymał się tematu i chronologii.

Pozwolę sobie dać tutaj dwie próbki tego języka jakim napisana jest ta powieść, przy okazji prezentując dwie spośród dygresji pojawiających się w książce (zresztą, w linkowanym wyżej wywiadzie o też jest ciekawy fragment o popadaniu w dygresje, tam jednak przez samego autora):

Ale ja nie pewien. Może jednak nie spółkowalimy wtedy, może dała spokój po tem, jak ją pierwszy raz z siebie ściągnął ja, a resztę już dopisała moja pamięć, która przecie nie odtwarza przyszłości, lecz ją tworzy.

Ale może wielki Stalin to nie tylko on sam, może na wielkiego Stalina składa się każdy, kto wykonuje jego wolę, jak cząstki naszego ciała składają się na nasze ciało, może ja był wielkim Stalinem, jego częścią, kiedy jeszcze pracował ja w Murmańsku, ale może i potem, jak mnie wzięli, razem ze wszystkiemi, jak ja siedział i rabotał na wyrębie i w sendusze, może i wtedy ja był wielkim Stalinem i ręce moje, i i palce moje były były rękami i palcami wielkiego Stalina, i dopiero kiedy ja uciekł, to ja samego siebie wielkiemu Stalinowi odebrał i samego siebie odzyskał?

***

A sama historia? Chołd jest czymś co nazwałbym czymś w rodzaju powieści drogi i chyba nie jest to mój ulubiony gatunek. Tym bardziej, że (tak mi się przynajmniej kojarzy, nie jestem pewien czy dobrze) pan Twardoch napisał ją jako eksperyment w którym nic nie planował. Po prostu pisał. Ta historia nie jest zła, ale nie zazębia się tak mocno jak mógłby być do tego przyzwyczajony czytelnik powieści. I sam nie wiem czy jest to jej wada czy zaleta. Jest czymś innym i może z tego powodu jest jakaś taka dziwna? W końcu ponoć przyzwyczajenie drugą naturą czełowieka.

Ale czy ja czełowiek?

***

Jeśli już linkuję tę rozmowę z panem Twardochem, to chciałem jeszcze wrócić do tematu, który poruszałem kiedyś w rozmowie z koleżanką @KatieWee , a rozmowa dotyczyła tego ile w języku literackim jest autora a ile redaktora. Bo może ja się tak zachwycam tym jak któryś z autorów pisze, a powinienem zachwycać się tym jak redaktor zredagował? I w tej rozmowie pan Twardoch daje odpowiedź na to niezwykle istotne pytanie opowiadając o procesie wydawniczym i mówiąc, że, przynajmniej on, większość propozycji redaktora odrzuca.

Nie zmuszam do oglądania wywiadu, nawet nie namawiam. Można mi uwierzyć na słowo.
9ba79c07-54a7-42b8-afb3-5c74d9d81583
DerMirker

No i namówił na wywiad :)

Zaloguj się aby komentować