Zdjęcie w tle
Kawiarnia "Za Firewallem"

Społeczność

Kawiarnia "Za Firewallem"

56

"Mnie to się marzy, żeby ona była miejscem wszelkich swawoli słownych" @George_Stark #naczteryrymy #nasonety #naopowiesci #klubczytelniczy

Zgodnie z zamówieniem - dziennik - do poczytania w bieżącej edycji #naopowiesci

Magia z włosa

Na dwoje babka wróżyła,
włos za oba końce równo wydłużyła. 
Na troje babka wróżyła,
rozstaje dróg z włosa uczyniła.
Nie dziel na czworo włosa,
Los spojrzy na wróżbę z ukosa.

Przywołanie z włosa, za Omniwłosięca, Babka Pili

Wydarzenia poniżej opisane zdarzyły się naprawdę. Wszystko, co spisałam, wydarzyło się poza przestrzenią, poza czasem, w Babim Kruku - wiosce wiecznego dnia, ostatniej ostoi włosianych wiedźm.
Dziennik ten pozostawiam dla świadectwa i potomości.
Rita Rubecula

***
Babi Kruk sam przywoływał adeptki. Podróż trwała tyle, co mgnienie oka i kończyła się spotkaniem z Mateczką - najwyższą wiedźmą sabatu. Skąd przybywała adeptka? Na jak długo? Nie było ważne, dla tej historii również nie ma - po wszystkim wracałyśmy tam, skąd przybyłyśmy, najczęściej, choć włosiana magia potrafiła wskazać nowe powołanie. Wybrane zostawały na zawsze w osadzie…
Mateczka nie była kruchą staruszką. Postawna, wysoka brunetka mogłaby zostać marszałkiem i dowodzić armiami. Bijąca od niej władcza, surowa postawa, czyniła ją bliższą posągowi starożytnej heroiny niż dobrotliwej wiedźmy-matki.
Gdy już się odezwała, przemawiała cichym i spokojnym głosem, w którym kryły się ciepłe nuty, tak różne od otaczającej ją oschłej aury. Nie zadawała pytań, patrzyła, oceniała, czytała swoim przeszywającym wzrokiem, po czym wydała dyspozycje. Była królową wiedźmiego roju. Wszystkie - starsze i młodsze wykonywały dyskretnie wydawane polecenia, wsłuchiwały się w szmer jej nauk.

***
Naukę rozpoczęłam kolejnego “dnia”. Ciężko mówić o dniach w miejscu, w którym nie istnieje noc. Jak mawiała Babunia Setae:

Czego nauczysz się w świetle dnia, wykorzystasz i nocą. Co posiądziesz w świetle Księżyca, nigdy nie ujrzy promieni słonecznych.

Dlatego uczyłyśmy się, pilnie. Całe dnie. Całe podobne do siebie dnie, gdzie moment spoczynku wyznaczały ulatujące z nas siły. Zmęczenie pozwalało nam zasnąć, mimo otaczającego blasku Słońca. W Babim Kruku nigdy nie zasłaniano okien, nie było piwnic ani ciemnych komórek. Każde pomieszczenie musiało mieć okno, okienko lub chociaż świetlik, przez który mogłaby się wedrzeć najmniejsza wiązka światła.

A czego się uczyłyśmy?? Natury włosa. Jego mocy. Jego potencjału, zwodniczego piękna, tkania z niego iluzji…
Nie uczyłyśmy się z ksiąg, nie mieszałyśmy w kociołkach. Użyczałyśmy sobie nawzajem pojedynczych włosów, obcinałyśmy kosmyki, wiłyśmy skomplikowane ufryzowania, wplatając w nie błogosławieństwa i klątwy.
A włosy niemal natychmiast odrastały (i całe szczęście, bo w tym tempie wszystkie szybko byłybyśmy łyse).

Nie było klas, ani poziomów wtajemniczeń. Babki uczyły, Kruki słuchały, ćwiczyły. Kiedy nie ćwiczyły, wraz z częścią Babek zajmowały się prowadzeniem osady - gotowanie, ogród, porządki. Osada była samowystarczalna. A w niej wszystkie byłyśmy Siostrami. A nad nami była Mateczka.

***
Lubiłam zajęcia z wróżbiarstwa. Były ciekawsze niż amulety czy klątwy. Potencjał przyszłości w nich tkwiący był wyjątkowo “magiczny”.

Los to coś, co może się spełnić, co może się odwrócić lub jeśli nawet się zdarzy - stracić pierwotny sens. Drzewo możliwości jest nieograniczone, ograniczony w danej chwili jest tylko nasz wybór. Niby kowale własnego losu, a zależni od innych, przypadków, czy zbiegów okoliczności - właśnie tym jest przestroga przed pechowym czarnym kotem.

Muśnięcie perspektywy jest piękne i kruche.

I wymagające.

Teoretycznie najprostsza inkantacja, czyniona na jednym włosie, a tyle w niej drzemie!

Pytanie musi być otwarte, ale w miarę precyzyjne. Wróżba nie może sięgać zbyt do przodu i zbytnio na boki. Z każdym rozwarstwieniem włosa rośnie ryzyko zatracenia się w osnowie czasu, pozostania włosem wplątanym w misterną tkaninę, psując jej harmonię.

***
Zakończenie nauki było jedną wielką niewiadomą. Niektóre Kruki “wyfruwały” po kilku dniach, inne opanowywały sztuki włosiane przez miesiące, inne straciły rachubę czasu, nie licząc już na powrót. Kładąc się spać, nigdy nie miałyśmy pewności, ile z nas powita kolejny dzień w wiosce. I czy ktoś nowy przybędzie. A nowe adeptki przybywały coraz rzadziej, przynajmniej według Babki Eumelianny, która odnotowywała każdą z nas, wydrapując nasze imiona swoim drobnym pismem, w swoim rejestrze - folio, spoczywającym na solidnym pulpicie. Ona jedyna w całym Babim Kruku posiadała jakąkolwiek rachubę czasu.

Moje nastąpiło… po jakimś czasie. Położyłam się z poczuciem, że mój trud już się kończy.

Obudziłam się we własnym łóżku. Kartka w kalendarzu zmieniła się z ziemskiego wczoraj na ziemskie dzisiaj. Za oknem było jeszcze szaro, gdy wstałam i wyjrzałam na zewnątrz.

-----

liczba słów: 658

-----

#zafirewallem

Zaloguj się aby komentować

Szok i niedowierzanie!!!!
Tak z czystej akademickiej ciekawości postanowiłem sprawdzić jak sobie poradzi ChatGPT z moją #tworczoscwlasna i zapodałem mu ostatni mój sonet z #nasonety " Sen wariata " do analizy.

I powiem Wam - jestem przerażony! Tak całkiem na serio, zaczynam bać się tej technologii.

Poniżej wrzucam to co wyrzygał z siebie ten potwór. On to głębiej przeanalizował niż ja sam łamiąc sobie głowę w trakcie pisania

--------------------
Sonet „Sen wariata” przedstawia wizję surrealistycznego świata, w którym podmiot liryczny zanurza się w chaosie, cierpieniu i dezorientacji. Utwór eksploruje granice ludzkiego umysłu, zacierając granice między rzeczywistością a iluzją. W warstwie formalnej zachowuje strukturę sonetu (czternaście wersów podzielonych na dwie czterowersowe strofy i dwie trójwersowe), ale jego treść daleka jest od klasycznej harmonii, odzwierciedlając wewnętrzny niepokój bohatera. Poniżej analiza.

I. Tytuł i motto
- Tytuł „Sen wariata” sugeruje oniryczną, nierealną perspektywę – swoistą podróż do wnętrza szaleństwa. „Sen” wskazuje na przeżycie nierzeczywiste, a „wariat” – na niestabilność psychiczną i brak kontroli.
- Motto „Wpłynąłem na suchego...” to nawiązanie do słynnego wersu z „Stepu” Adama Mickiewicza. Jego reinterpretacja w kontekście chaosu i utraty orientacji wskazuje na przewrotność oraz ironię.

II. Treść i interpretacja
1. Pierwsza strofa
  - Wersy wprowadzają bohatera w stan dezorientacji. Rymy są „majaczeniem” – symbolem usiłowania odnalezienia porządku w chaosie.
  - „Pustka” i „entropia” opisują stan umysłu jako rozkład, rozproszenie, brak sensu.
  - Benzodiazepiny to leki uspokajające, co może sugerować próbę tłumienia wewnętrznych demonów, ale także wskazywać na medyczny kontekst (szpital psychiatryczny?).
  - Pytanie „co ja tutaj robię?” wprowadza motyw egzystencjalnej zagadki i izolacji.

2. Druga strofa
  - Obraz „fetoru myśli powoli gnijących” ukazuje rozkład umysłu, a „dreszcze” i „telepanie” wskazują na fizyczne doznania cierpienia.
  - Turyński całun, kojarzący się z śmiercią i zmartwychwstaniem, wprowadza element metafizyczny – czy bohater oczekuje wybawienia? Czy jest to ironia wobec jego stanu?

3. Trzecia strofa
  - „Wena na wózku inwalidzkim” to sugestia niemocy twórczej, ironiczne przedstawienie inspiracji jako „kalekiej”.
  - Motyw „szprycowania” poezją i beletrystyką może być krytyką przemysłowego podejścia do sztuki, a śliniący się widzowie – obrazem voyeurystycznego stosunku społeczeństwa do cierpienia artysty.

4. Czwarta strofa
  - Motyw pasów i zabiegu dentystycznego („zęby mądrości mi łamią”) podkreśla przemoc, jakiej bohater doświadcza, być może w ramach terapii psychiatrycznej. Zęby mądrości symbolizują utratę dojrzałości, zdolności rozumienia, a trzask – dźwięk destrukcji.

III. Motywy przewodnie
1. Chaos i szaleństwo – utwór przedstawia psychiczne cierpienie bohatera, które jawi się jako „entropia w głowie”.

2. Ironia i groteska – obrazy takie jak „wena na wózku” czy „pas zębów mądrości” balansują między komizmem a przerażeniem.

3. Izolacja i alienacja – bohater jest osamotniony, ograniczony fizycznie (pasy, wózek) i duchowo (rozpadające się myśli).

4. Egzystencjalizm – pytania o sens istnienia i własne miejsce w świecie przewijają się przez całość.

IV. Forma i styl
- Rymy: Choć częściowo zachowane, wydają się nieco chaotyczne, co dobrze obrazuje treść utworu.
- Język: Zestawienie języka potocznego („telepię się cały”) z terminologią medyczną („benzodiazepiny”) buduje poczucie obcości i złożoności.
- Obrazy: Wyraziste, symboliczne, czasem przerysowane – w duchu groteski i ekspresjonizmu.

V. Wnioski
Sonet „Sen wariata” to przejmujące studium chaosu i cierpienia. Autor, w ironiczny i groteskowy sposób, portretuje umysłową dezorientację, alienację i utratę kontroli nad sobą. Zarazem jest to utwór niezwykle współczesny, odzwierciedlający lęki egzystencjalne i kryzys twórczy, a także krytyczny wobec społeczeństwa i jego podejścia do cierpienia artystów.

#zafirewallem

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Zaskakujące bywa to pisanie opowiadań w konkursie #naopowiesci w kawiarni #zafirewallem ! Ja pisałem zupełnie o czymś innym i miało być to dzieło poważne i ambitne. I kilka prób napisania tego dzieła podjąłem, w zasadzie to drugi tydzień nad nim siedzę i za cholerę ono po napisaniu nie chce być takie, jakie jest w mojej głowie. I dziś właśnie w związku z tym pisaniem odwiedziła mnie moja stara przyjaciółka, przyjaciółka imieniem frustracja, a przyprowadziła też inną dobrą znajomą o imieniu niechęć i, przynajmniej na dziś, tamten koncept porzuciłem. Wziąłem się więc w tej sytuacji, w ramach relaksu i zabawy, tak myślałem bo wcale nie miałem zamiaru tego opowiadania nie tylko publikować, ale nawet nie miałem zamiaru go kończyć, wziąłem się za kolejny z pomysłów, jaki przyszedł mi do głowy zaraz po tym, kiedy tylko przeczytałem temat tej edycji. I siadłem do niego i zacząłem pisać, zupełnie bez żadnego konceptu i planu. No i napisałem, w co sam do końca nie wierzę.

Zanim samo opowiadanie, to tylko jeszcze w kwestii formalnej. Temat tej edycji to Wioska wiecznego dnia, ale, zważywszy na to, że w XV wieku Toruń był znacznie mniejszy niż jest obecnie, myślę, że, patrząc z dzisiejszej perspektywy, można go będzie za wioskę uznać. A jeśli nie będzie można, to proszę mnie za to zdyskwalifikować. Sprzeciwu wnosił nie będę.

Za to w limicie słów się zmieściłem, bowiem słów tych w poniższym opowiadaniu użyłem dokładnie 1814 (wg OpenOffice Writer). I to licząc razem z tytułem!

I wreszcie: koniec pieprzenia, zapraszam do czytania!

***

Rękopis znaleziony w Toruniu

11 maja 1473 roku, licząc według kalendarza ludzkiego

No pieprzony Kopernik, szlag by go trafił! Musiał on to pieprzone słońce wstrzymywać?! Musiał?! A jak już nawet koniecznie je wstrzymywać musiał, to nie mógł on tego gdzie indziej zrobić, tylko nad Toruniem musiał je akurat wstrzymać?

Źle nam tutaj było? Źle nam się tutaj żyło, posługując się już tą ludzką terminologią, bo z kim przestajesz, takim się stajesz w końcu, a nas jest już tutaj coraz mniej przecież i, chcąc nie chcąc, podsłuchuje się tych ludzi, jak już pogadać nie ma z kim, a jak już się tych ludzi podsłuchuje, to, chcąc nie chcąc, przesiąka się tą ich terminologią, tym ich językiem ludzkim, paskudnym, ubogim się przesiąka, przejmuje się te ich dziwne nawyki językowe, sprzeczne nieraz z istotą rzeczy, z logiką nieraz sprzeczne. A nas jest coraz mniej przecież i odseparowani od siebie jesteśmy i coraz mniej jest też już w związku z tym się do kogo odezwać. Nie dalej jak wczoraj przecież… Wczoraj! Wczoraj! Czymże jest wczoraj, kiedy nocy nie ma?! Czym jest wczoraj, kiedy nic jednego dnia od drugiego nie oddziela, kiedy nocy nie ma już przecież wcale? Czym jest teraz wczoraj? Czym jest wczoraj, na Boga! Tfu! Na Boga, na Boga! Już za dużo tych ludzkich obyczajów przejąłem, za dużo tych ich powiedzonek sobie przyswoiłem. Już bluźnić z tego wszystkiego zacząłem, aż język mnie od tego bluźnienia piecze! Aż na języku gorąco mi się robi. A schłodzić go, a ugasić tego pragnienia, co się z tego gorąca na języku bierze, nie ma czym. Nie ma jak tego pragnienia ugasić.

No ale niech już będzie po ludzku, niech już będzie, że wczoraj, bo ludzie jakoś przecież te dni dalej odmierzają, jakoś rozróżniają jeden od drugiego, jakoś sobie z tym ich rozróżnianiem radzą. Jakoś rozwiązali ten problem, tak jak i rozwiązali do tej pory wszystkie inne problemy, które to samym sobie udało im się wcześniej stworzyć. A skąd to wiem? Skąd wiem, że dalej te dni odmierzają? A podsłuchałem! Tak, podsłuchałem! Tak jak i wszystko inne, to co wiem o świecie od momentu kiedy ten pieprzony Kopernik, szlag by go trafił, wstrzymał to pieprzone słońce, też podsłuchałem stojąc przy zabitym oknie tej mojej piwniczki z winem, do której schowaliśmy się szybko z moim kuzynem Leestatem w nadziei, że jakoś uda nam się przetrwać te ciężkie czasy, które na nas nadeszły. I mówią ci ludzie o wtorku, o środzie mówią i nawet godziny wyznaczają, zegarami wodnymi, zdaje mi się, je wyznaczają, przynajmniej tak wywnioskowałem z tego, co udało mi się z tych ich rozmów podsłuchać.

Więc niech już będzie po ludzku, niech już będzie, że wczoraj. Więc wczoraj kuzyn mój, Leestaat, tak już z tego pragnienia wytrzymać nie mógł, tak już go suszyło, że wyszedł z tej swojej trumny, cośmy je sobie tutaj z klepek od beczek z winem rozbitych naprędce i prowizorycznie wykonali, i ręce mu się trzęsły, i o białych nietoperzach coś tam bełkotliwie majaczyć zaczął, i powiedział, że on już dłużej nie da rady, i że niech się dzieje co chce, ale on idzie w miasto, bo musi się napić, bo on już dłużej wytrzyma. Bo inaczej to on zaraz z tego głodu, z tego pragnienia, zwariuje. I poszedł w to miasto, choć go przecież próbowałem przekonywać, ale głuchy był na moje argumenty, i poszedł w to miasto, choć go przecież próbowałem przed tym powstrzymywać, ale nie dałem rady, bo młodszy ode mnie był i z racji tego silniejszy, i kły tylko na mnie wyszczerzył, a ja się wtedy zlękłem i się wycofałem. Do trumny swojej się wycofałem. Takie to ciężkie czasy na nas nadeszły, że kuzyn na kuzyna kły swoje wyszczerza!

I poszedł Leestaat na to miasto, bo powstrzymać go przed tym pójściem na miasto nie dałem rady, i nie chciał mnie wcale słuchać, że przecież kiedyś w końcu ktoś do tej piwniczki, w której złożono zeszłoroczne wino, po to wino przyjść musi, i jakoś do tego czasu wytrzymamy, a kiedy już przyjdzie, to się wówczas podzielimy po równo, sprawiedliwie się podzielimy i na pół tego kogoś wtedy sobie wyssiemy. Ale nie chciał mi Leestaat w to uwierzyć, bo to piwniczka na wino długodojrzewające, pięćdziesiąt lat co najmniej, a złożono je dopiero w zeszłym roku i przez najbliższe czterdzieści dziewięć lat nikt tutaj zaglądać nie będzie, taką żeśmy to kiedyś rozmowę razem z Leestaatem podsłuchali. Więc miał Leestaat rację, że mnie nie posłuchał, bo ja nie miałem racji, bo ja myliłem się, bo myślałem, że te czterdzieści dziewięć lat jakoś uda nam się tutaj wytrzymać, ale teraz już wiem, że tych czterdziestu dziewięciu lat nie uda mi się tutaj wytrzymać. W letargu nawet tych czterdziestu dziewięciu lat nie uda mi się tutaj wytrzymać.

Piszę, że nie uda mi się wytrzymać, a nie, że nie uda nam się wytrzymać, bo Leesteaatowi na pewno już nie uda się wytrzymać, bo Leestaat poszedł przecież wczoraj na miasto, bo Leestaat wyszedł z zamkowych piwnic, mury zamkowe opuścił i na światło słoneczne wyszedł i na tym świetle słonecznym to tam Leestaat wziął i spłonął. I nie ma już Leestaata, więc jemu, zgodnie z logiką, nie uda się wytrzymać, bo on już wcale nie musi nic wytrzymywać, a nawet więcej: on już wcale nie może nic wytrzymywać. A i mnie pewnie też nie uda się wytrzymać, choć zupełnie z innych powodów jednak.

A skąd o tym wiem, że Leestaat spłonął? A podsłuchałem! Tak jak i wszystko inne, to co wiem o świecie od momentu kiedy ten pieprzony Kopernik, szlag by go trafił, wstrzymał to pieprzone słońce, też podsłuchałem, choć żeby podsłuchać co się z Leesterem stało, to wcale nie musiałem nawet przy oknie stawać.
– Gorze! Gorze! Pali się! – krzyczeli ludzie na ulicy, a z tego co później mówili, a ciszej już mówili, więc wtedy musiałem już przy oknie stanąć żeby ich usłyszeć, to wywnioskowałem, że od Leestera strzecha chaty jakiejś się zajęła, a później od tej strzechy następna, i tak kilka kolejnych chat spłonęło zanim ludziom ten pożar ugasić się udało, mniejsza zresztą o to, to nieważne, ważne jest za to to, że Leestaata już nie ma wśród żywych. Tfu! Wśród nieumarłych już go nie ma! Choć, kierując się logiką, to Leestaata również i wśród żywych już nie ma, bo Leestaata nie ma już w ogóle.

No pieprzony Kopernik, szlag by go trafił! Taki niby uczony, mędrzec taki wielki, polihistor taki, a nic o środowisku naturalnym nie pomyślał, zmian w ekosystemie nie przewidział wcale! I nie chodzi już mi nawet tutaj o istoty nadprzyrodzone, już nawet nie o nas, o szlachetne wampiry, mi tutaj chodzi, nawet nie chodzi mi też o te upośledzone utopce z niedalekiego Grudziądza, co to wrony o nich kraczą, też podsłuchałem, że podobno na tym słońcu wysychają, już nawet nie o te fachowcamipółnocnice chodzi, co to słyszę je czasami jak wyją gdzieś na polach, pochowane w tych swoich kryjówkach, cienkimi głosami wyją i powtarzają to swoje zmoraś Mario, i ich głos przenikliwy aż tutaj, do tej mojej zamkowej piwniczki się niesie. Nawet nie o nas w tym wszystkim chodzi! Ale zwierzęta? Zwykłe nocne zwierzęta?! A o zwierzętach nocnych to ten Kopernik pieprzony, polihistor wielki, że szlag by go trafił, pomyślał może?! Nie pomyślał! Nie pomyślał on, uczony wielki, mędrzec pieprzony, żeby szlag go trafił, o zwierzętach nocnych nie pomyślał on wcale! I nie ma już wycia wilków do księżyca, bo i księżyca na niebie też już nie ma, i wilki do niego nie wyją, bo nie mają już do czego wyć, i zeszły te wilki na psy, między ludzi poszły i siedzą teraz na łańcuchach przy budach uwiązane i wyją, z głodu teraz wyją, kiedy ich ludzie nie karmią, z głodu te wilki wyją, bo taka już jest wilcza natura, że wilk wyć musi, więc te wilki wyją, choć i ta ich natura również uległa wypaczeniu, bo między ludzi je pociągnęła, a nie do lasu, tak jak je, zgodnie z porządkiem rzeczy, pociągnąć powinna była!

A nietoperze?! Jest ich tutaj kilka w tej mojej piwniczce, jest kilka, a było ich więcej, więcej ich było wcześniej i latały ogłupiałe, bo przecież dzień był tylko, dzień nieustający, a nietoperz to nocne stworzenie. I tą swoja echolokacją się nawoływały w panice, hałas tylko powodując i spać człowiekowi Tfu! Człowiekowi! Pieprzona ludzka semantyka! I tą swoją echolokacją się nawoływały, usnąć mi przez to nie dając, więc nawet jeśli dało by się w letargu spędzić te czterdzieści dziewięć lat, które miałbym tutaj zostać, to i co z tego, skoro w ten letarg nie można było zapaść? A te nietoperze to później, kiedy już skończyły latać, kiedy skończyły się nawoływać, to zawisały przy stropie głową w dół, swoim nietoperzym zwyczajem i minął jakiś czas, kilka dni może minęł – nie wiem, bo wtedy jeszcze nie podsłuchiwałem, bo wtedy jeszcze Leestaat był tutaj ze mną, wtedy jeszcze nie mieliśmy potrzeby podsłuchiwać ludzi, bo wtedy jeszcze nie zdążyliśmy powiedzieć sobie tego wszystkiego, co mieliśmy sobie do powiedzenia i nie zapadło pomiędzy nami milczenie, bo żaden z nas nie miał już drugiemu nic więcej do powiedzenia – i te nietoperze wtedy zaczęły puszczać się tego stropu i padały martwe na posadzkę, bo martwe z głodu były. I padały tak jeden po drugim martwe z głodu, i ja też wtedy głodny byłem, i martwy też byłem, zgodnie z logiką, ale przede wszystkim byłem wtedy głodny, więc, wstyd się przyznać, ale wziąłem takiego nietoperza martwego i go wyssałem, kiedy Leestaat spał i kiedy na mnie nie patrzył. A niedobry był! Niedobry był ten nietoperz! Jak szczur ten nietoperz smakował. Nie to co krew ludzka, a już szczególnie ludzka krew toruńska, korzennymi przyprawami tak przyjemnie się po języku rozlewająca! A napisałem tam wcześniej, że ten nietoperz niedobry był, że szczurem mi ten nietoperz smakował. A skąd to wiem? Skąd wiem jak szczur smakuje? A wiem to, bo szczura też wyssać kiedyś próbowałem.

Pieprzony Kopernik, polihistor wielki, szlag by go trafił! I mnie już nic z tego nie przyjdzie, ale liczę tylko na to, że zemsta go dosięgnie tam, w tym jego Fromborku, do którego podobno się udał, jak podsłuchałem, bo tak ludzie gadają, bo mówią tutaj o nim, bo chwalą go na ulicy tutaj, nie wiadomo tylko za co. Ale nie dosięgnie go zemsta z rąk wampirzych, bo jedno, że nijak wyjść nam na zewnątrz, kiedy nocy nie ma, po kryptach tylko, jak który miał szczęście, albo piwnicach, jeśli, jak ja, tego szczęścia nie miał, kryć się musimy, a drugie, że, nawet jakby już wyjść któremu się z tego jego legowiska udało, to ten Kopernik cały, szlag by go trafił, jest przecież kanonikiem. Krzyż srebrny na piersi nosi i wampiry przez to przystępu do niego żadnego nie mają. Cała nadzieja więc we fromborskich południcach, i w tym, że i one również, tak jak i te nasze, których usłyszałem lament, co też się po polach niesie i aż tutaj, do tej mojej piwnicy dochodzi, że i one również są na tego pieprzonego Kopernika wściekłe, bo i one sobie z brakiem odpoczynku poradzić nie potrafią.

Zaloguj się aby komentować

Dobry Wieczór Kawiarenkowicze

Nikt nic jeszcze nie napisał w tej XIV edycji #naopowiesci ale na Szeryfa Kowalskyego zawsze można liczyć.

Poprzedni odcinek

Przedstawiam ostatni odcinek epopei Szeryfa w wojnie ze smoluchami, udało mi się ich wysmarować 14, każdy z nich był w jakiś sposób powiązany z tematem edycji więc ten również jest. Zapraszam do czytanki na dobranoc

***

Grande Finale

Kowalsky drzemał w swoim fotelu, jak zwykle zresztą gdyż było grubo po południu, mianowicie dochodziła pierwsza. Caroline nieśmiało wsadziła głowę w uchylone drzwi i szepnęła:
- Szeryfie...
Ten ani drgnął chrapiąc w najlepsze
- Pssst... Szeryfie - spróbowała troszkę głośniej
Skutek ten sam, Walt spał jak zabity. Dziewczyna uśmiechnęła się diabelsko i najciszej jak mogła
- Czarni ludzie... - nie dokończyła gdyż w ułamku sekundy kula świsnęła jej koło głowy i utkwiła we framudze. Kowalsky stał z dymiącym coltem
- Jeszcze raz nazwiesz ich ludzmi to nie chybię, zobaczysz! - szeryf schował colta, ziewając okrutnie i udając zagniewanego.
Dziewczyna zachichotała - Inaczej bym pana nie obudziła.
- Nie wiedziałem że wróciliście już. Jak było?

Caroline z przejęciem zaczęła opowiadać a Kowalsky udawał że słucha. Minęło pół godziny i nic się nie zmieniło, dziewczyna szczebiotała chodząc wokół biurka czasem robiąc pauzy zawieszając głos ale co najdłużej na dwie sekundy i kontyunowała. Aż w końcu nastała dłuższa pauza. Cisza oznajmiła słuchaczowi, że opowieść się skończyła. Spojrzał na zegar, było już po 16. Jak ten czas leci - westchnął.
- Ale najlepsze zostawiłam na koniec - uśmiechnęła się tajemniczo
- No nie daj się prosić, powiedz - przerwócił oczami szeryf

Dziewczyna podeszła do niego i wręczyła mu broszurkę. Kowalsky zmarszczył brwi i przeczytał

Wioska Wiecznego Dnia
Miejsce gdzie każdy czarny i biały jest równy

Przerwał czytanie.
- Przecież oni nie umieją czytać, co za debil to wymyślił?
- Na każdym skrzyżowaniu stoi czarny i krzyczy z pamięci - wytłumaczyła Caroline
- Ciekawe... - zainteresował się szeryf - skąd to masz?
- Ukradłam - odpowiedziała pokazując śnieżnobiałe ząbki w pięknym uśmiechu

Kowalsky z uznaniem pokiwał głową - świetnie się spisałaś, naprawdę.

- Jest jeszcze coś... Zbierają narzędzia, jedzenie, jeżdzą wozami po okolicy i przyjmują co kto da.
- Czyli kradną?
- Wielu im oddaje, kraść nie muszą, dwa pełne wozy widzieliśmy jak wracaliśmy
- To poczekamy aż któryś tu przyjedzie, żałować im nie będę, oj nie - Kowalsky uśmiechnął się od ucha do ucha
- Zorganizujemy zbiórkę? - spytał McPenny
- Tak Teddy, ruszaj dupę i objedz całe miasteczko. Jak ktoś jutro do południa nie przyniesie na rynek czegoś do żarcia albo jakiś narzędzi to go obedrę ze skóry, możesz zacytować. A i niech cieśla Robinson przywiezie 30 dużych skrzyń...
- A jak nie będzie miał?
- To niech zaiwania młotkiem całą noc do samego południa, ma bachory to niech pomagają, kurwa jego mać! Skrzynie mają być! - zdenerwował się Kowalsky

Jeździł więc Zastępca od drzwi do drzwi do późnego wieczora.

A szeryf zaczął wtajemniczać Caroline w swój plan. Później się udał do burmistrza wydać mu odpowiednie dyspozycje.

Nazajutrz od samego rana przy rynku zaczęła rosnąć sterta z darami, to konserwy, pudełka z soloną wołowiną, worki z ziarnem, siekiery, łopaty, motyki, piły, gwoździe, po prostu klamoty różnej maści przydatne na budowie i w roli. Zebrało się tego tyle, że załadować można było nie dwa ale trzy wozy. W końcu przed samym południem szeryf stwierdził, że dość się zebrało. I zabrał się za pakowanie wszystkiego do skrzyń. Oczywiście rękami Teddyego. Późnym popołudniem gdy zastępca zabijał ostatnią skrzynię, nadjechał szeryf z Caroline.

- No, to teraz na nich poczekamy, powinni niedługo się zjawić.
- Jadą szeryfie, zobacz!

I istotnie nadjechały dwa duże wozy, każdy ciągnięty przez dwa rosłe konie. Z jednego wozu zsiadł woźnica, chudy murzyn dość elegancko ubrany, drugi z nich wyglądał jak parobek. W słomianym kapeluszu i bez butów.

Elegancik widząc burmistrza podszedł i oznajmił
- Szanowny panie, nazywam się Bill Cuzby i chciałbym parę słów skierować do mieszkańców tego zacnego miasteczka...
- A nie krępujcie się, to wolny kraj - łaskawie odrzekł burmistrz

Zaczął więc swoją tyreliadę o Wiosce Wiecznego Dnia i gdy doszedł do części o zbiórce Burmistrz Hopper mu przerwał.

- Słyszeliśmy o tym i zebraliśmy wszystko co się dało. Jak widzicie za mną, w tych solidnych skrzyniach wszystko już nawet spakowane, żywność i narzędzia. Niczego wam nie zabraknie, sami zobaczcie.

To mówiąc zaczął otwierać kolejno skrzynie i przepastne wory, twarz elegancika aż się wydłużyła z wrażenia.

- Słyszeliście wcześniej o naszej wiosce, prawda? - spytał Jim
- Zgadza się, przygotowaliśmy się zawczasu - potwierdził burmistrz
- Możecie być pewni że Wioska Wiecznego Dnia niedługo będzie na ustach całego kraju - dodał szeryf - tylko nie tak jak chcielibyście - dodał w myślach

- Spakujemy więc i ruszamy bo droga daleka. Pomożecie dobrzy ludzie? - zwrócił się do zebranych gapiów. Ci czekali oczekując apropaty Kowalskyego
- No co tak stoicie, pakować szybko! - ponaglił szeryf - a ja sobię pójdę z Billem do saloonu uciąć pogawędkę, ciekaw jestem tej Wioski Wiecznego Dnia
- A ciebie jak zwą? - zwrócił się do drugiego murzyna Kowalsky
- Abel
- Idziesz z nami, poznacie naszą gościnę. Noc się zbliża, rano wyruszycie.

I w istocie udali się do saloonu. Barman Rod poinstruowany przez szeryfa nie skąpił whisky i siedzący nieopodal Teddy z Caroline obserwowali jak po paru kolejkach głowy murzynów stawały się coraz to cięższe aż obaj jak na komendę usnęli przy stoliku. Szeryf wstał, zupełnie trzeźwy skinął na Caroline i udali się szybko do wyjścia.

- A ja? - zapytał szeryfa Teddy
- Ty ich pilnuj, za cholerę nie daj im wyjść przed ranem, rozumiesz? W razie czego daj im po mordach i tak nie będą pamiętać.

Po chwili rozległ się stukot kół dwóch wozów pospiesznie jadących w stronę wzgórz Rusty Mountains. Kowalskyego i Caroline czekała bardzo pracowita noc.

Nad ranem ledwo żywi murzyni podnieśli głowy ze stolików.

- No no daliście czadu - zwrócił się do nich barman Rod czyszczący szklanki - żeby naszego szeryfa przepić to trzeba się postarać.
- Gdzie on? - zaczęli się rozglądać
- Stara go niedawno zabrała. Ze trzy dni będzie chorować - dodał ze śmiechem
- Musimy jechać, już po ósmej - oprzytomniał elegancik patrząc na zegarek

Wstali więc i udali się czym prędzej do wyjścia. Odetchnęli z ogromną ulgą widząc wozy stojące przy ulicy i konie ze spokojem pijące z koryta. Elegancik Jim dla pewności zerknął jeszcze do wozów, oba wypełnione były skrzyniami i worami aż nie było gdzie szpilki wcisnąć. Wsiedli więc czym prędzej i z wolna ruszyli. A za nimi w niedalekiej odległości Caroline. 

Droga była daleka, dotrzeć mieli dopiero następnego wieczora. Spiesząc się robili krótkie postoje, byle tylko konie mogły odpocząć i zaraz ruszali dalej. Po przebyciu 69 mil ukazała się dolina pośród której stał piętrowy, rozległy budynek, otoczony mniejszymi zabudowaniami, magazynami i niezliczoną ilością ognisk, namiotów i pomniejszych chat. Wszędzie krzątały się jakieś postacie, konie same z siebie przyspieszyły zjazd drogą w dół pośród pól kukurydzy - już byli w domu.

Caroline ze wzgórza lunetą śledziła dwa wozy zbliżające się do centrum osady. Jechały coraz wolniej gdyż przeszkadzał im gromadzący się tłum, do uszu dziewczyny dochodziły ich radosne krzyki i śpiewy. Tłum gęstniał, elegancik na wozie powstał i coś mówił żywo gestykulując. Odpowiedziały mu wiwaty. Wtem z wozu wyskoczył Szeryf Kowalsky z dopalającą się laską dynamitu w ręce. Tłum zamarł. Uszu Caroline doszły bluzgi i obelgi rzucane na prawo i lewo przez Szeryfa.

Po policzkach dziewczyny spłynęły łzy. Wiedziała że nadeszła chwila której z drżącym sercem wyczekiwała od dwóch dni, od ostatniej rozmowy z Kowalskym. 
- Dziękuję Szeryfie - powiedziała i zamknęła oczy

Po chwili potężna eksplozja dwóch, wypełnionych dynamitem wozów wstrząsneła całą doliną. Z Wioski Wiecznego Dnia pozostały tylko dymiące zgliszcza usłane trupami czarnuchów i ich bękartów. Tak właśnie zginął bohaterską śmiercią Szeryf Walther Kowalsky.

***

PS. W tej zabawie #naopowiesci już wyczerpałem temat więc to był raczej mój ostatni wpis

#zafirewallem

Zaloguj się aby komentować

Dziękuję za docenienie 💛
Ten tydzień jest pod znakiem wkurwu, toteż…

Temat: wkurw
Rymy: drzwiami - fachowcami - pierdolę - stole

#naczteryrymy #poezja #zafirewallem
Wrzoo userbar
pingWIN

Zaraz wyjdę oknem zamiast drzwiami

Bo chuj mnie strzeli z tymi fachowcami

Na zbity pysk ich zaraz wypierdole

Do sejfu sięgam po moje pistole

crs333

@Wrzoo Jak Shrek wchodzę razem z drzwiami,

"Kto tu zwie się fachowcami?!",

"Wy gamonie?! Was pierdolę!"

"Czemu zdjęcie Bartka w wannie leży tu na stole?!"

lechaim

Knują wciąż, za zamkniętymi drzwiami

Politycy, zwani błędnie fachowcami

Ja ich wszystkich już pierdolę

Pół litra mam tu, na stole

Zaloguj się aby komentować

Przyszło mi chyba potraktować to zwycięstwo we wczorajszej edycji zabawy #naczteryrymy w kawiarni #zafirewallem jako pewien rodzaj rekompensaty za opisaną w niej poniesioną stratę. Cóż, dobre i to. Taka nagroda pocieszenia.

***

A dziś proszę bawić się tak:

rymy: statek – kołysanie – majtek – kapitanie
temat: piraci z Zalewu Szczecińskiego

***

Zasady są chyba wszystkim znane, więc proszę ich przestrzegać (albo i nie), a jeśli ktoś ma zamiar dołączyć, to pewnie się w nich połapie. A jeśli się w nich nie połapie, to zalecam kogoś o nie zapytać.

To chyba tyle.

Słodkiej zabawy!
crs333

@George_Stark


Kiedy w końcu na tych falach ustanie statek,

Kiedy w końcu zakończy się to kołysanie,

Kiedy w końcu krzyknie ten Kajtek bez majtek,

Kiedy w końcu powie "Bartek kapitanie!"

bartek555

@George_Stark gowniarzu zasrany xDddd

patryk-pis

Pełen paprykarza szczecińskiego statek

Wprawił jednego kotka w zatoki kołysanie

Zauważył tego czarnuszka rudy majtek

I krzyknął piskliwym głosem: To KOT, panie Kapitanie.

Zaloguj się aby komentować

Ponieważ zapadł już wieczór przedwczesny, jak to zwykle tą fatalną porą roku się zdarza, to oderwałem się od pisania opowiadania, choć z trudem, bo temat wspaniały, choć dość trudny. Przynajmniej dla mnie. Ale oderwałem się i tak w ramach relaksu napisałem sobie wiersza (pisanie wierszy przychodzi mi coś ostatnio łatwiej niż pisanie prozy), którym chciałbym się pochwali… Podzielić! Podzielić bym się nim chciał! Podzielić.

A skoro w kawiarence bawimy się słowami, to tak mi o pewnej funkcji słów napisało:

***

Gustavo
czyli Jak mówić prawdę

Przed państwem Gustavo, mistrz pantomimy!
Bez pytań proszę, i tak nie odpowie,
mówienie to nie jest jego dziedzina,
mówienie, pszepaństwa, zostawcie wy sobie.

Metodą ekspresji jest dlań jego ciało:
wypowiedź mimiki, mięśni drgających,
i przekaz ten jasny jest, jest zrozumiały,
choć sam Gustavo jest ciągle milczący.

Na rynkach miejskich i w gwarnych ulicach
zabawia klaunadą ludzi miejscowych
ktoś tam się śmieje, ktoś wzruszon wzdycha,
ktoś inny ukradkiem łzy zbiera spod powiek.

A kiedy męczono go pytań litanią,
to raz odpowiedział. Że słowa kłamią.

***

#nasonety
#zafirewallem
splash545

@George_Stark super

Zaloguj się aby komentować

Z tego miejsca chciałbym podziękować Szanownym Członkom Kawiarnianej Społeczności, oraz panu @entropy_ za ten wspaniały dyplom.
Nie wypada również nie podziękować moim rodzicom - mamie i tacie, bez których by mnie tutaj z Wami teraz nie było.
Oczywiście nie mogę również nie wspomnieć o mojej żonie, która codziennie o godzinie 20:00 wściekłym wzrokiem i złośliwymi uwagami próbuje - bez powodzenia - odwrócić moją uwagę od komputera, po czym dzielnie znosi odczytywane na głos dzieła Szanownych Członków.
Specjalne słowa uznania należą się także moim dzieciom, które biedne i głodne wytrwale czekają w sobotnie i niedzielne popołudnia, kiedy ja zamiast pichcić strawę to w skupieniu, nerwach i nierzadko autoagresji (tak sprzecznej ze stoicką filozofią głoszoną przez pana @splash545 , którą próbuję - ewidentnie nieudolnie - kultywować) oddaję się grafomańskim ekscesom. Na koniec jeszcze wspomnę o kocie, którego ciche mruczenie i głaskanie działa kojąco, ale niestety tylko na niego.

Podsumowując - dziękuję! - piękny to był miesiąc (bo wczoraj - 09.12 - była pierwsza moja miesięcznica). Nie zapomnę go nigdy i liczę na więcej.


#zafirewallem
bd8c3be0-4e9b-4cba-a9f0-831d3251e98b
UmytaPacha

@fonfi xD przepiękne

entropy_

@fonfi Jakbym wiedział, że serio będziecie drukować to bym się bardziej postarał przy tworzeniu xD

Niech Ci służy i jak coś to będę pożyczał, bo ja nigdy swojej licencji nie dostałem xD

Wrzoo

@fonfi chyba też sobie trzasnę na ścianę xD

Zaloguj się aby komentować

Jak mania bije depresję

Ostatni pociąg odjechał w kierunku miast, co się zwą Rzymy
Mógłby ktoś niedługo odejść, dawno nie żyłem w żałobie
Pan uważa, czego życzy, bo jeszcze pan to otrzyma
Odeszła ode mnie ona, a czemu to nawet się nie głowię

Wcale się nie dziwię jej, bo mnie określa najlepiej słowo żałość
Mam dość okowów mnie trzymających, powstrzymujących
Dlatego wywiodłem się w pole, żeby muchomory mnie nabrały
Ożeniłem się z manią, zamiast uciekać królem, będę gonił gońcem

Nie będę się przed ludźmi po piwnicach i strychach
I myśli czarne może nawet wylecą mi z głowy
A jak ktoś krzyknie, spytam: "kto tak głośno kicho?"

I ktoś zapyta mnie, jak się moja choroba zowie
A ja wskażę na mą piękną małżonkę panią
I odpowiem, że tę piękność zwę mą cudowną, piękną Manią

#diriposta #nasonety #tworczoscwlasna #zafirewallem

Ale mam dziś humorek, że ja pierdolę, aż prawie zapomniałem o społeczności. To chyba jeden z niewielu, jeśli nie pierwszy, który napisałem, gdy jestem wesoły lol

Zaloguj się aby komentować

Statystyki kawiarenki za 2024 rok!!!
Ponieważ zaczęliśmy zabawę zaledwie w listopadzie 2023 więc statystyki obejmą CAŁĄ DZIAŁALNOŚĆ KAWIARENKI

Wspaniały to był i pracowity rok, napisaliśmy wspólnie aż 1415 wpisów oraz 17493 komentarzy!!!

Rozdaliśmy w sumie (21534)piorunów doceniając wpisy naszych koleżanek i kolegów.
Otrzymaliśmy zawrotne (68731) piorunów w naszych komentarzach od osób które doceniły naszą pracę!
Liczba osób która się z nami bawiła to aż: 347!!!

10 najczęściej używanych tagów i liczba wpisów, w których występują:
zafirewallem (1256) wspisów które zebrały (19362) piorunów
tworczoscwlasna (779) wspisów które zebrały (11845) piorunów
nasonety (704) wspisów które zebrały (9697) piorunów
poezja (629) wspisów które zebrały (9163) piorunów
naczteryrymy (366) wspisów które zebrały (6230) piorunów
diriposta (300) wspisów które zebrały (4284) piorunów
naopowiesci (114) wspisów które zebrały (1959) piorunów
diproposta (52) wspisów które zebrały (807) piorunów
podsumowanienasonety (47) wspisów które zebrały (702) piorunów
wiersze (41) wspisów które zebrały (536) piorunów

Najbardziej piorunowane wpisy
TOP 1 96
TOP 2 71
TOP 3 70
TOP 4 57
TOP 5 52
TOP 6 51

Najbardziej komentowane wpisy
TOP 1 154
TOP 2 113
TOP 3 112
TOP 4 111
TOP 5 106
TOP 6 104

Najbardziej piorunowane komentarze
TOP 1 32
TOP 2 23
TOP 3 21
TOP 4 21
TOP 5 21
TOP 6 20

Jeżeli chcesz indywidualne podsumowanie, zapiorunuj mój komentarz niżej.

Dziękuję wszystkim za wspaniały rok i wspaniałą zabawę

#zafirewallem #naczteryrymy #nasonety #naopowiesci #statystyki
entropy_ userbar
entropy_

@pingWIN Twoja przygoda w kawiarence rozpoczęła się sobota, sierpień 24, 2024 w TYM WPISIE Który społeczność doceniła17piorunami

Od tego dnia należysz do grona najwspanialszych poetów jacy chodzili po tej planecie.

Dzięki Tobie do Kawiarenki trafiło 21 wspaniałych wpisów które zostały docenione zawrotną ilością 289 piorunów!!!

Twoje najbardziej piorunowane wpisy

TOP 1 27

TOP 2 21

TOP 3 17


Najbardziej komentowane wpisy

TOP 1 88

TOP 2 43

TOP 3 39

Wszyscy czujemy się docenieni dzięki Twoim 223 komentarzom które zebrały aż 1046 piorunów!!!

Twoje najbardziej piorunowane komentarze

TOP 1 19

TOP 2 17

TOP 3 17

Za Twój wspaniały wkład w działalność Kawiarenki oficjalnie w imieniu całej społeczności wręczam Ci tą oto licencję poetycką.

Znajdziesz ją w obrazku załączonym do tego komentarza.

ed91e1f4-5ec8-4da8-8a3f-5066966f4e0f
entropy_

@moderacja_sie_nie_myje Twoja przygoda w kawiarence rozpoczęła się niedziela, grudzień 03, 2023 w TYM WPISIE Który społeczność doceniła0piorunami

Od tego dnia należysz do grona najwspanialszych poetów jacy chodzili po tej planecie.

Dzięki Tobie do Kawiarenki trafiło 58 wspaniałych wpisów które zostały docenione zawrotną ilością 607 piorunów!!!

Twoje najbardziej piorunowane wpisy

TOP 1 30

TOP 2 18

TOP 3 18


Najbardziej komentowane wpisy

TOP 1 28

TOP 2 28

TOP 3 20

Wszyscy czujemy się docenieni dzięki Twoim 310 komentarzom które zebrały aż 974 piorunów!!!

Twoje najbardziej piorunowane komentarze

TOP 1 13

TOP 2 10

TOP 3 9

Za Twój wspaniały wkład w działalność Kawiarenki oficjalnie w imieniu całej społeczności wręczam Ci tą oto licencję poetycką.

Znajdziesz ją w obrazku załączonym do tego komentarza.

025aff08-b4db-4447-b1b0-2e0a2d89e035
entropy_

@plemnik_w_piwie Twoja przygoda w kawiarence rozpoczęła się środa, listopad 29, 2023 w TYM WPISIE Który społeczność doceniła7piorunami

Od tego dnia należysz do grona najwspanialszych poetów jacy chodzili po tej planecie.

Dzięki Tobie do Kawiarenki trafiło 37 wspaniałych wpisów które zostały docenione zawrotną ilością 545 piorunów!!!

Twoje najbardziej piorunowane wpisy

TOP 1 23

TOP 2 21

TOP 3 21


Najbardziej komentowane wpisy

TOP 1 104

TOP 2 78

TOP 3 71

Wszyscy czujemy się docenieni dzięki Twoim 239 komentarzom które zebrały aż 1482 piorunów!!!

Twoje najbardziej piorunowane komentarze

TOP 1 15

TOP 2 14

TOP 3 14

Za Twój wspaniały wkład w działalność Kawiarenki oficjalnie w imieniu całej społeczności wręczam Ci tą oto licencję poetycką.

Znajdziesz ją w obrazku załączonym do tego komentarza.

99d0d1b9-dcac-4e2d-9ea2-d6dc50d3a3ad

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Propozycja na dziś:

Rymy: król - lala - sala - kul
Temat: dziki zachód

#naczteryrymy , czyli #poezja i #tworczoscwlasna w kawiarence #zafirewallem
splash545

Gus McCrae to rewolwerowców król

Sędziwy lecz nie oprze mu się żadna lala

Gdy wchodzi do saloonu to cichnie cała sala

Niejeden indianiec padł pod gradem jego kul

CoryTrevor

Leży w sypialni brytyjski król

U jego boku gumowa lala

Niczym w westernie ponura sala

Pokój zapłonie od ruchu kul

crs333

Ten Billy the Kid, szybkości był król,

Chłopiec malowany, piękny niczym lala,

Gdy wszedł do saloonu, zaraz pełna sala,

Wszyscy zaś myśleli, jaki on jest cool.

Zaloguj się aby komentować

Sen wariata

"Wpłynąłem na suchego..." - majaczą jakieś rymy,
Wtem pustka! Potem mętlik i entropia w głowie!
Kołysankę mi nucą benzodiazepiny:
Przepraszam, proszę siostry, co ja tutaj robię?!!

Źrenice jak punkciki - ogarnia mnie żałość,
Gdzie tylko fetor myśli powoli gnijących.
Przeszywają mnie dreszcze - telepię się cały,
Turyńskiego całunu owijam się końcem!

Na wózku inwalidzkim moja wena (w)zdycha
kaleka - czeka w kącie aż ją ktoś z salowych 
poezją naszprycuje lub beletrystyką,
zza parawanu do niej, ślinią się widzowie.

Obudzić się nie mogę, przez te pasy u ramion,
Trzask tylko słyszę gdy zęby mądrości mi łamią.

#diriposta #nasonety #zafirewallem
Cybulion

Fonfi sie rozpedza XD

George_Stark

Pod tym to bym i nawet się chętnie podpisał, co też uczynię:


Byłem tu, @George_Stark.

RogerThat

Kurde blaszka, ale to się czyta!

Zaloguj się aby komentować

A może tylko bredzę?

Czy nie absurdem jest wszystko o czym marzymy?
Bo już za jakiś moment swych nie otworzę powiek
Bo już za jakąś chwilę me serce bieg krwi wstrzyma
Po co to wszystko było? Też nigdy się nie dowiem

Czy będzie to powodem, żeby wpadać w żałość?
By na bezsens narzekać, być z tych na życie lżących?
A może jednak uznam, że wszystko to banały
Będę za to doświadczać, cieszyć się każdym bodźcem

Swą perspektywę zmienię w mentalnych tych praktykach
By nie dać się już złamać w perypetiach mych życiowych
Bo co wyszło z moich planów, to tylko losu chichot
Lecz śmieję się wraz z nim, już nie chcę być w żałobie

Gdy mówią tak się nie da, to tylko sobie kłamią
Wiem już, że tu się mylą i racji krzty nie mają

#diriposta #nasonety #zafirewallem
Heheszki

@splash545 wędrówką życie jest człowieka

George_Stark

Oho, widzę powrót do stoickich sonetów! Reaktywacja hurtowni nastąpi?

vredo

@splash545 #nocnemanewry pod twoim postem, póki co czołgiści badają grunt


O gurde pajunk też dostał czapeczkie, @Dziwen rzondzi

Zaloguj się aby komentować

Nigdy tam nie byłem. Nie przejeżdżałem nie tylko przez, ale nie przejeżdżałem nawet i obok. Słyszałem jednak to i owo, a to, co słyszałem, w zupełności wystarcza mi do tego, żeby twierdzić, że jest to miasto-absurd. A skoro edycja o absurdach, no to proszę:

***

Tyber Kujawsko-Pomorski

A gdyby na świecie były same Rzymy?
Myśl mnie taka naszła i się nad nią głowię:
jakaż by musiała dróg być plątanina!
Nie mówiąc już o długo trwającej budowie.

Każde wówczas miasto by własnego miało
jakiegoś cesarza – tylu panujących!
I by się zabójstwa częściej też zdarzały;
już nie tylko marcem, a każdym miesiącem.

Lecz są inne sposoby ode w plecy sztycha:
wźmy choćby Grudziądz i zwyczaj miejscowy.
Tam: kogoś utopić i zostać władyką! –
tak ten Rzym grudziądzki wyobrażam sobie.

Tylko rzece, jak miastu, zmieniono by miano.
Wisłę, konsekwentnie, Tybrem by nazwano.

***

#nasonety
#zafirewallem
#diriposta
splash545

@George_Stark piękne

Zaloguj się aby komentować

Totalnie się nie spodziewałam, więc:

temat: awizo

rymy: wieczorynka - pieczątka - skrzynka - kurwiątka

Miłej zabawy w #naczteryrymy !

#zafirewallem #poezja #tworczoscwlasna
splash545

Dziś nie pora na dobranoc, choć minęła wieczorynka

Na stole mym awizo, na nim dziwna jest pieczątka

Przy blasku gwiazd ja wbijam w dok tam czeka na mnie skrzynka

Miało być w niej śniegu w bród, są naćpane nim kurwiątka

crs333

ODA DO INPOSTU


Inpost to jest bajka, tak jak wieczorynka,

Nie żadna karteczka, a na niej pieczątka,

Słyszysz "pik" i wiesz już, że pełna jest skrzynka,

Niech idą do piachu, te z poczty kurwiątka.

PaczamTylko

Wieczór silnego i niezależnego mężczyzny


Już nie dla mnie wieczorynka

i nie dla mnie w indeksie pieczątka

pozostaje flaszka i Harnasi skrzynka

no i z Pornhuba i Only fans kurwiątka

Zaloguj się aby komentować

Miał być absurd, jest absurd.

Tak sobie wyobrażam branie śmiesznych tabletek

Myśli zasnuwają opary i dymy
Sprzedał mi piguły diler co się zowie
Chciałam coś lekkiego, w stylu MDMA
A dostałam sen, co spędza koszmar z powiek

Najpierw poczułam dojmującą małość
Kiedy zobaczyłam stado żmij na mnie lecących
Uratował mnie przed nimi Power Ranger biały
Lecz gdy zdjął kask, ujrzałam, że jest zaskrońcem

Wszędzie widziałam znaki, jak w akrostychach
A percepcji drzwi z pomocą kluczy wiolinowych
Otwierałam, by wpuścić do nich licho

Ciemno. Budzę się i leżę w jakimś rowie
Obok mnie dwa dziki kebaba sobie szamią
Ramiączka stanika zsunęły mi się z ramion

#kawiarenka #zafirewallem #diriposta #nasonety
Wrzoo userbar
George_Stark

A dostałam sen, co spędza koszmar z powiek


Ale to piękny wers.


A te dwie puenty, w drugiej i czwartej strofie, to też piękne.

splash545

@Wrzoo no to musiał być jakiś kwas w wysokim stężeniu. xd A sonet świetny, ostatnia strofa w szczególności wpadła mi w oko.

fonfi

@Wrzoo o takie absurdy i nonsensy nic nie robiłem

Zaloguj się aby komentować

Dobra, już mnie oczy bolą od tego światła, idę na dwór.

Czarną lokomotywą spowite niebo - jadą szyny
Czarnych aniołów na ziemię spada całe - mrowie
Czarny belzebub pana boga ordynarnie - dyma
I jeszcze go klepie po dupie, życząc - na zdrowie

Tutaj nawiążę do poprzednika i dam słowo - żałość
Czarne literki na koniach białych, wciąż - manewrujących
Wszelkie napięcia w ciele moim w końcu - zelżały
To się wiąże z powtórką słowa z pierwowzoru - i moim końcem

Dość mam babrania się w umysłu mojego mamałygach
Mam nadzieję na przyjście chwil i grzechów gromowych
I się pochylę i wyrzygam wszystko do ciebie - o micho!

Najgorsze, że nigdy nie powiem i nigdy nikt się nie dowie
Chyba że przyjdą, zniewolą, posadzą i ograbią
Inaczej - odejdzie w niepamięć wraz z mą antyfamą

#nasonety #diriposta #zafirewallem #tworczoscwlasna
fonfi

@RogerThat z każym kolejnym wersem klimat coraz lepszy. A te przytoczone przez @George_Stark to po prostu majstersztyk 🤌

splash545

@RogerThat widać, że się świetnie odnalazłeś w zadanym temacie. Mi za to wpadł w oko ten wers:

I się pochylę i wyrzygam wszystko do ciebie - o micho!

Wrzoo

@RogerThat To ja powiem, że się identyfikuję z:


Najgorsze, że nigdy nie powiem i nigdy nikt się nie dowie

Chyba że przyjdą, zniewolą, posadzą i ograbią


Bardzo dobry sonet.

Zaloguj się aby komentować

Wytwór #diriposta w #nasonety na jakże wdzięczny temat absurdudududu

Leje wielbłąd wodę, powodując dymy
Rekin buławą bije meduzę po głowie
Na jej tylenj twarzy pojawia się grymas
Czy ją nogi bolą, dziś może się dowiem!

Ogarnia mnie szczęście, ekstaza i żałość
Gdy słucham tak głośnych, tych, medytujących
Mnichów! Kiedy widzę, jaki wiarą mały
Probosz jest mój, myślę, że go z grzędy strącę

Próbuję swój rower odpalić na pycha
Lecz do tego potrzeba dwóch dzieci morowych
A teraz lepiej cicho, bo zaraz przyjdzie licho

Myślę, że gdy Adolf zacznie przewracać się w grobie
Afrykę to zasili całą poza Zambią
Bo zacznie wirować wiatrak za tą piękną panią.

#zafirewallem #tworczoscwlasna
CzosnkowySmok

@RogerThat daj kontakt do twojego dilera

fonfi

@RogerThat wzruszyłem się 😍

Wrzoo

@RogerThat Łoo, ten też świetny!

Zaloguj się aby komentować